- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Piwnica

Piwnica

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Piwnica

Głośne bicie starego zegara, obwieszczające godzinę trzecią w nocy obudziło śpiącego przy biurko młodego mężczyznę. Gdy ten otworzył zmęczone oczy spostrzegł, że jego głowa oparta o klawiaturę laptopa wypełniła puste strony dokumentu przypadkowymi ciągami znaków. Używając klawisza backspace zaczął usuwać niechciane znaki, aż dokument zredukował się do lichej jednej strony. Zdegustowany zaledwie jedną stronicą tekstu wyłączył komputer uznawszy, że na dziś powinien definitywnie skończyć pisać. Powoli obróciwszy się na biurowym krześle spojrzał spod łba na tarczę potężnego drewnianego zegara. Mężczyzna celowo przestawił go do pracowni by upewnić się, że nie zaśnie przy pisaniu. Była to jedna z niewielu zmian jakie wprowadził do starego domu na obrzeżach miasta, który już od półtora roku był jego miejscem zamieszkania. Gdy napatrzył się na zegar wstał i powoli podszedł do jednego z zasłoniętych okien. Odsunął przeżartą przez mole kotarę. W ani jednym z okien w domu naprzeciwko nie świeciło się światło. Było to do przewidzenia, wszyscy normalni ludzie o tej porze śpią. Oczywiści z wyjątkiem morderców, nocnych stróżów i pisarzów czekających na inspirację. Mężczyzna na powrót zasłonił okno. Nie miał ochoty spać. Zamiast tego postanowił coś zjeść.

Jedyne co znalazł w kuchni to czerstwa babeczka z paczki otwartej tydzień temu. Zjadł ją stojąc nad zlewem by okruszki nie spadły na ziemię. Już dawno zamówił jedzenie ale dostawa z jakiegoś powodu się opóźniała. Oczywiście mógłby po prostu pójść na zakupy. Pamiętał, że ledwie parę ulic dalej stał spory sklep. Mężczyzna zastanowił się kiedy ostatnio coś sam kupował. Miesiąc temu, dwa? Odkąd wprowadził się do swojego nowego lokum niewiele wychodził. Nie wiedział dlaczego. Z jakiegoś powodu na myśl o opuszczeniu starego domu robiło mu się źle. W głębi duszy wiedział co nie pozwalało mu wychodzić lecz nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Zamiast tego uznał, że wraz z wiekiem zamienił się w introwertyka.

Papierek po babeczce wyrzucił do śmieci. To znaczy do ogromnego wora który leżał na dworze pod kuchennym oknem. Po drodze do salonu mijał drzwi prowadzące do piwnicy. Przez chwilę myślał co powinien zrobić. Miał zamiar spędzić resztę nocy wpatrując się w ekran telewizora lecz już sam widok piwnicznych drzwi kusił go niczym zakazany owoc. Niewiele walczył z potrzebą ponownego spotkania. Drzwi były zabezpieczone kilkoma zasuwami i kłódką. By otworzyć kłódkę naturalnie potrzeba klucza, ten natomiast był w bliżej nieokreślonym miejscu. Pozbawiony większej nadziei mężczyzna udał się do sypialni. Obok łózka miał szafkę do której zwykł wrzucać drobne przedmioty z którymi nie wiedział co począć. Wewnątrz nie znalazł klucza. Jedyne co było w środku to przeterminowane tabletki, szczoteczka do zębów (jako jedyną odłożył ją na bok, wczoraj szukał jej przez całą noc) oraz jego zdjęcie z jakąś kobietą. Nie miał zamiaru szukać dalej klucza, chciał się z nią zobaczyć teraz. Każda kolejna chwila sprawiała mu ból. Poszedł do garażu po łom. Znalazł go w bagażniku swojego zdezelowanego samochodu. Nie uruchamiał jego sinika odkąd wjechał nim po raz pierwszy na teren posesji.

Bez trudu sforsował piwniczne drzwi. Poczuł jak zimne wilgotne powietrze zaczyna rozprzestrzeniać się po domu. Zaczął schodzić w dół po sypiących się schodach. Trwało to dłużej niż można przypuszczać ponieważ piwnica była w tym domu nienaturalnie głęboko. Gdy doszedł do końca schodów odszukał włącznik światła. Goła żarówka nieznacznie oświetliła obszerne pomieszczenie. W jednej ze ścian była spora dziura. Mężczyzna podszedł do niej a następnie wsadził do środka całe ramię. Wewnątrz odnalazł nieokreśloną kończynę stanowiącą dziwne połączenie macki i kopyta. Zachowując należną gentelmanowi uprzejmość ujął odnóże i zaczął delikatnie ciągnąć by zasygnalizować, że wrócił. Nie wiedział jak wielka tak naprawdę jest. Nigdy w całości nie wyszła ze swojej kryjówki a on nie namawiał jej do tego. Najpierw na zewnątrz wydostała się piątka kończyn w tym ta trzymana przez mężczyznę. Następnie szczelinę zaczęły opuszczać zwały bladego galaretowatego cielska. Dopiero na końcu dziurę opuścił pozbawiony oczu łeb przywodzący na myśl kilka zupełnie różnych zwierząt. Było w nim trochę z gada a trochę z ssaka. Mężczyzna objął ramionami jej galaretowate, oślizłe, zimne cielsko. Ona również przycisnęła go do siebie swoimi dziwnymi odnóżami. Okazując przywiązanie zaczęła raz po raz wyzuwać długu cylindryczny jęzor którego końcówką lizała twarz mężczyzny. Trwali tak przez dłuższą chwilę w miłosnym uścisku. Mężczyzna chcąc nie chcąc spojrzał na leżącą w rogu kobietę. Jej puste oczodoły odpowiadały tym samym nieprzyjemnym spojrzeniem co zawsze. Tej nocy po raz pierwszy skojarzył trupa z kobietą ze zdjęć w jego szafce. Oznaczało to, że musiał ją znać. Nigdy zbytnio nie zastanawiał się nad jej tożsamością. Powinien w końcu się jej pozbyć. Choć nie obrzydzała go, przywoływał garść bliżej nie sprecyzowanych lecz ponurych wspomnień. Pozbawionych ładu obrazów, których znaczenia nie potrafił i nie chciał odczytać. Obrazów, które choć zarejestrowane jego zmysłami, zdawały się być obce a jednocześnie znajome, niepokojąco znajome.

 

Owszem pamiętam. Siedziałem w kuchni przy wyłączonym świetle. Z pewnych przyczyn nie umiałem zasnąć. Paliłem drugiego papierosa gdy usłyszałem głośny huk w tamtym starym domu znajdującym się na przeciwko. Niezbyt często widywałem kolesia, który w nim mieszkał (prawdę powiedziawszy wątpię, żeby ktokolwiek go widywał, bardzo dziwny typek). Wracając dziwny, nie dziwny no ale jednak też człowiek. Nie budząc żony i dzieciaków narzuciłem byle co na siebie i poszedłem do niego. Raz już się w okolicy włamanie zdarzyło więc lepiej dmuchać na zimne. Najpierw delikatnie zapukałem do drzwi. Potem użyłem kołatki. Chwilę czekałem ale nikt nie odpowiadał. Już zaczynałem się denerwować gdy usłyszałem jak ktoś biegnie do drzwi. Wydaje mi się, że koleś jest chory. Jak go zobaczyłem to aż mi było przykro. Tak chudy, że jakbym chciał to złamałbym go na pół, blady jak ściana a na policzku miał coś dziwnego, jakby lekko żółtawą narośl, i te oczy. Pracuję z chorymi umysłowo na co dzień więc możecie mi wierzyć, że czy wszystko w głowie jest w porządku najlepiej poznać po oczach. Przedstawiłem się i powiedziałem, że słyszałem huk więc przyszedłem żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Oczekiwałem krótkiej odpowiedzi w stylu wszystko jest w porządku lub chodźmy to sprawdzić. Tymczasem on powiedział, że musi pomyśleć, odwrócił się ode mnie i zaczął coś mamrotać do siebie jednocześnie obgryzając paznokcie. Już miałem zamiar przeprosić i wracać gdy on na myśl o czymś, aż uśmiechnął się pod nosem i powiedział: „Prawdę powiedziawszy niczego nie słyszałem aczkolwiek  mam słaby słuch. Byłbym wdzięczny gdyby pomógł pan upewnić się, że mój dom jest bezpieczny. Okolica ostatnio nie jest już taka jak kiedyś”. Był to ewidentnie człowiek niezdolny do samoobrony więc zgodziłem się. Najpierw przeszukaliśmy parter domu to znaczy kuchnię, salon i składzik. Niczego podejrzanego nie znaleźliśmy. Nie znalazłem też niczego co mogłoby być warte włamania a przynajmniej niczego co zainteresowałoby przeciętnego włamywacze. Niektóre ze starszych mebli wyglądały na cenne. Szkoda tylko, że były tak zaniedbane. Gdy obeszliśmy wszystkie pokoje gospodarz zaproponował sprawdzenie jeszcze piwnicy. Od razu powiedziałem, że żaden rozsądny włamywacz nie pchał by się do piwnicy ale on nalegał. Jak się okazało nie bezpodstawnie. Ktoś rozwalił kłódkę. Na marginesie oprócz kłódki drzwi były zamknięte na trzy zasuwki. Po cholerę mu one były? Takie coś pozwalało by zamykać ludzi wewnątrz ale… sam nie wiem. Jak to zobaczyłem zapaliła mi się czerwona lampka. Zmusiłem go żeby wszedł pierwszy. Nic nie wskazywało na włamanie a cała sytuacja nagle wydała mi się co najmniej podejrzana. Razem zeszliśmy na dół. Może zabrzmi to śmiesznie ale trochę się zawiodłem. W środku prawie nic nie było poza paroma gratami zakrytymi plandekami. Nie jestem pewien co tamten dziwak spodziewał się znaleźć we własnej piwnicy. Zaczął macać wszystkie ściany i biegać dookoła jakby czegoś szukał. Spytałem się co robi. Jedyne co odpowiedział to, że dom jest chyba bezpieczny i dziękuje za moją pomoc. Nic mu nie odpowiedziałem. Bez słowa wyszedłem i przyrzekłem sobie, że moja stopa nigdy więcej nie przestąpi progu tej przeklętej rudery. Tak między nami. Jedna rzecz w tamtej piwnicy mi się nie podobała –  zapach. Coś śmierdziało zgnilizną.

Koniec

Komentarze

Tekst jest nudny, w zasadzie nic się w nim nie dzieje, stanowi kilka bloków tekstu, zero dialogów, akcji, czegokolwiek. Poprawna polszczyzna i interpunkcja bardzo kuleją, i zupełnie nie rozumiem, co w zasadzie się tam wydarzyło. Psychol ma jakieś wizje w piwnicy… mało ambitne. Przykro mi :(

 

Przykłady:

Głośne bicie starego zegara, obwieszczające godzinę trzecią w nocy, obudziło śpiącego przy biurko biurku młodego mężczyznę.

 

Jedyne co znalazł w kuchni to czerstwa babeczka z paczki otwartej tydzień temu.

To zdanie w ogóle napisałbym inaczej, na przykład tak:

Znalazł w kuchni jedynie czerstwą babeczkę sprzed tygodnia.

 

Okazując przywiązanie zaczęła raz po raz wyzuwać długu cylindryczny jęzor którego końcówką lizała twarz mężczyzny.

Boże…

Zaczęła lizać twarz mężczyzny swoim długim, cylindrycznym jęzorem, okazując mu przywiązanie.

 

Oczekiwałem krótkiej odpowiedzi w stylu wszystko jest w porządku lub chodźmy to sprawdzić.

Jakieś cudzysłowy, kursywa…? Jakkolwiek zaznaczyć te potencjalne odpowiedzi.

Oczekiwałem krótkiej odpowiedzi, w rodzaju “wszystko jest w porządku” lub “chodźmy to sprawdzić”.

 

Itp, itd.

Mnie tekst też nie zachwycił. Był tu jakiś pomysł, nawet może ciekawy, ale zupełnie niedopracowany. Jak zauważył Niebieski, długie bloki narracji wyglądają raczej zniechęcająco. Interpunkcji praktycznie brak, kilka  innych błędów – literówki na przykład. Składnia nie rzuca na kolana, ale tu bym się aż tak nie czepiała. Pracuj dalej, dużo czytaj i nie zniechęcaj się, początki zawsze są trudne :)

Przecinki straszne. A właściwie ich brak. Skorzystaj proszę z internertowych wskazówek na temat interpunkcji. Niestety, nie zaszłam daleko w czytaniu.

 

"Prawdę powiedziawszy niczego nie słyszałem aczkolwiek mam słaby słuch." – Prawdę powiedziawszy nie znam francuskiego, aczkolwiek zrozumiałem parę słów. Nie ma sensu, nie?

Na wstępie – trudno się czyta wielkie bloki tekstu. Dobrze by było podzielić monstrualne akapity na mniejsze, by czytelnik nie gubił się.

Tak więc technicznie nie jest najlepiej. Treść zaś też nie czyni zadość pomysłowi – nie czuć klimatu, jest nudno. Przeczytałem i właściwie to tyle, co mogę powiedzieć. Nic nie zapadło w pamięć. Bywa.

Fatalnie napisany tekst o penetracji domu i piwnicy. Horroru nie dostrzegłam.

Dużo błędów, interpunkcja właściwie nie istnieje. Bloki tekstu rzeczywiście rzucają się w oczy (na szczęście na czytniku mniej). Fabuła szczątkowa.

Nie jest dobrze :(

Nowa Fantastyka