- Opowiadanie: Czadik1423 - Czym jest miłość?

Czym jest miłość?

Mówię z góry, że jest to opowiadanie w całości zmyślone :) Natchnęło mnie na coś innego niż fantasy, mam nadzieję, że mimo tego się spodoba.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Czym jest miłość?

Miłość? Co to właściwie jest? Czy to namiętność, spełnienie i przysięga "dopóki śmierć nas nie rozłączy"? Czy to złudzenie i miłość jest wtedy kiedy kochasz i jednocześnie nienawidzisz tej samej osoby? Kiedy chcesz o niej zapomnieć a jednocześnie nie możesz, bo kiedy już zapomnisz to prześladuje cię we snach? Czy miłość równa się cierpienie?

Odpowiedź zależy od punktu widzenia, dla mnie osobiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi albo jest to spowodowane tym, że mój były którego nienawidzę kiedy go nie ma a gdy go widzę miękną mi nogi jest ojcem mojego dziecka ? Może jednak to nie takie proste zapomnieć o kimś kto dał ci jedyny sens w życiu– dziecko?

Zacznę może od początku i cofnę się o jakieś plus-minus 4 lata kiedy miałam 16 lat i pragnęłam miłości jak z książki czy też z filmu romantycznego kiedy to dwóch kochających się ludzi żyje razem ze sobą długo i szczęśliwie.

Wracałam ze szkoły ze swoją kumpelą autobusem i po drodze na pośrednim przystanku wsiadł ON. Monika bardzo dobrze go znała ja za to pierwszy raz go na oczy zobaczyłam i już moje serce zaczęło bić szybciej. Wysoki postawny mężczyzna o blond włosach zielonych oczach i kolczyk w lewej brwi…

-Co tam Adam? Dokąd to?– zapytała kiedy usiadł obok nas.

-Na Krzeszowice a wy gdzie?– spojrzał na mnie i wtedy nasze oczy się spotkały a mi momentalnie się zrobiło gorąco– Adam jestem– przedstawił się.

-Ja …– poczułam, że zaczęłam się rumienić– Kinga– wydusiłam z siebie.

Byłam kompletnie onieśmielona i w całkowitym amoku i zamiast wrócić do domu jak to miałam w planach– pojechałam razem z nimi. Po dłuższej chwili spędzonej z nim coraz luźniej mi się z nim rozmawiało a moja przyjaciółka już zaczęła mi dogryzać, bo widziała, że miedzy nami zaiskrzyło ale ostrzegała mnie, że jeśli myślę o poważnym związku żebym sobie odpuściła… Oczywiście byłam mądrzejsza bo kto by w wieku 16 lat słuchał ludzi i rozumu? Serce było ważniejsze.

Kilka dni później znów się z nim zobaczyłam kiedy pojechałam do Moniki i jej chłopaka. Wypiliśmy wtedy po piwie i pod wpływem alkoholu i luźnej atmosfery doszło do tego o czym marzyłam od kilku dni… Pocałował mnie! Czułam wtedy jak osuwa mi się grunt pod nogami i nic innego wtedy nie miało znaczenia. Tylko ja i on całujący się. Poczułam wtedy, że wpadłam po uszy i całe moje serce należy do niego. Rozum krzyczał "NIE!" ale jak to ja -romantyczka totalnie olałam ten głos.

Nie ukrywam to był chyba najpiękniejszy czas w moim życiu jeśli chodzi o życie uczuciowe. Motylki w brzuchu mnóstwo energii i mój świat stał się totalnie różowy. Moją ciocie udało mi się namówić do tego żeby mnie broniła i że w razie czego jestem u niej kiedy zdecydowałam się iść do niego na noc i wtedy doszło między nami do zbliżenia. Pod wpływem emocji, zauroczenia i głupoty młodego człowieka kto by wtedy myślał o jakimkolwiek zabezpieczeniu….

Niestety moja bajka nie trwała długo… Po dwóch tygodniach odezwała się do mnie jego była dziewczyna a przynajmniej tak myślałam, że jest byłą. Udowodniła mi nagraniami, że mój ukochany leciał na dwa fronty. Możecie mi wierzyć lub nie ale moje serce rozleciało się momentalnie na kawałki a moja miłość do niego przemieniła się w nienawiść jeszcze większą niż miłość do niego. A kiedy na nagraniu usłyszałam "ona jest naiwna, łyka wszystko jak pelikan" byłam kompletnie załamana…

Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę mu przyłożyć ile sił ale nie byłam w stanie. Nakrzyczałam na niego, że nie chce go znać i tak się nasze drogi rozeszły ale nie na długo. Po tygodniu zaczęłam się niepokoić brakiem miesiączki a w moim przypadku to było bardzo dziwne ponieważ mimo młodego wieku miałam je tak regularne że można byłby zegarek według nich ustawiać. Zrobiłam test i wynik pozytywny. Moje życie całkowicie wtedy legło w gruzach. Młody wiek i ciąża z facetem który cię zdradzał… Jedyne o czym wtedy myślałam to żeby się powiesić.

Oczywiście nie doszło do tego.

Adam na początku zarzekał się, że to jest niemożliwe ale kiedy zobaczył testy nagle ni stąd ni zowąd zaczął skakać z radości, że zostanie ojcem… Był tak bardzo podekscytowany że totalnie mnie olał i zachciało mu się być ze mną dopiero gdy byłam miesiąc przed terminem porodu. Wcześniej cały czas mówił że nasz związek jak ma opierać się na tym, że jest ojcem nie ma kompletnie sensu.

Gdyby nie wyrozumiałość i pomoc rodziców to nie wiem gdzie bym skończyła… 16 lat, ciąża i samotność. Pewnie wiele dziewczyn w podobnym wieku zdecydowało się na aborcję ale dla mnie to było moje dziecko bez względu na wszystko i postanowiłam je urodzić. Słyszałam komentarze, że zmarnuję sobie życie ale skwitowałam to zdaniem:

-Nie zmarnuje, urozmaicę.

Wracając do tego, że wróciliśmy do siebie tuż przed porodem oczywiście tak samo nie potrwało to długo, bo później okazało się, że tak samo mnie zdradzał. Mało tego, że mnie zdradzał to mnie później zostawił i zgadnijcie dla kogo? Dla kobiety z piątką dzieci i grubo starszą od niego. Nie chciał ze mną wychowywać jednego i w dodatku swojego dziecka ale poszedł do baby z piątką… Fajnie, prawda?

Dziś się z tego śmieję ale naprawdę wtedy nie było mi do śmiechu. Byłam tak wściekła na niego, że nawet nie chciałam, żeby wiedział, że urodziłam i nie chciałam go nawet wpisywać w papiery jako ojca. Dla mnie nie był ojcem– co najwyżej dawcą spermy. O tym, że ma syna dowiedział się po dwóch tygodniach i to od mojej kumpeli bo nawet nie chciałam z nim rozmawiać. Olaboga jaką mi awanturę zrobił i też ewidentnie wściekły na mnie fakt że nie chce go wpisać skwitował "przynajmniej nie będę płacił alimentów".

Spokojnie to nie koniec. Przypomniało mu się, że jest tatusiem po trzech miesiącach i postanowił, że chce wychowywać ze mną naszego syna. Nie chciałam mu dać szansy, mówiłam, że kontaktu z dzieckiem mu nie zabronię ale ode mnie na nic więcej nie może liczyć… Męczył mnie dwa tygodnie i jak to już mówiłam na początku, za każdym razem gdy go widziałam moje serce biło szybciej więc no jak tu nie ulec mając nadzieję, że stworzysz dziecku normalną kochającą się rodzinę. 

Ktoś mądry powiedział kiedyś "nadzieja matką głupich" i miał rację. Jestem i byłam głupia. Po dwóch miesiącach zaczęło się wszystko rozlatywać i odpuściliśmy sobie raz na dobre. On w szczególności bo nawet z własnego syna zrezygnował. 

Nienawidzę go po dzień dzisiejszy ale z drugiej strony mam wielki żal do niego. Mimo, że mój syn ma już 3 lata i mam partnera, którego kocham i traktuje Aleksa jak własnego syna. Mam coś czego zawsze pragnęłam. Stabilność, prawdziwą miłość "na dobre i na złe" i wsparcie.

Z Adamem nie mam kontaktu już 2 lata i ostatnimi czasy prześladuje mnie w snach, że wraca, że daje mu kolejną szansę i przez to uświadomiłam sobie, że mimo wszystko po tym co mi zrobił nigdy nie zapomnę o nim, nieważne jak mocno bym tego chciała. Jak cały czas powtarzam, że nie chce go znać tak kiedy przelotem go zobaczyłam rok temu moje nogi momentalnie zmiękły i po raz kolejny poczułam rozdzierający ból serca.

Więc ponawiam pytanie: czym jest miłość? Kocham swojego obecnego partnera nad życie ale o Adamie nie mogę zapomnieć i jednocześnie go nienawidzę i nie chce znać a jednocześnie marzę o tym, żeby z nim porozmawiać i zobaczyć go chociaż na chwilę.

Koniec

Komentarze

Przepraszam…

 miłość jest wtedy kiedy kochasz

Miłość jest wtedy, kiedy kochasz. Poza przecinkologią – logika w tym zdaniu trochę kuleje (ale czy miłość jest logiczna?).

 Kiedy chcesz o niej zapomnieć a jednocześnie nie możesz, bo kiedy już zapomnisz to prześladuje

Kiedy chcesz o niej zapomnieć, a jednocześnie nie możesz, bo kiedy już zapomnisz, to prześladuje…

 Odpowiedź zależy od punktu widzenia…

Całe zdanie to chaos logiczny i stylistyczny. Podzieliłabym je, na przykład tak: Odpowiedzi jest więcej, niż ankietowanych. Ja w każdym razie wiem, że kiedy go nie widzę, chętnie udusiłabym mego byłego – ale wystarczy, żeby wszedł do pokoju, a miękną mi nogi. Może to dlatego, że jest ojcem mojego dziecka?

 cofnę się o jakieś plus-minus 4 lata kiedy miałam 16 lat

Primo – liczby piszemy słownie. Secundo – po co Ci te wyliczenia? Chyba, że dla reakcji "ma fois, wcześnie teraz dzieci zaczynają". Tertio – "plus-minus" i "jakieś" robią to samo, nie warto ich tkać razem w jedno zdanie.

 miłości jak z książki czy też z filmu romantycznego kiedy to dwóch kochających się ludzi

Przecinek przed kiedy. "Też" jest zbędne. Dwoje kochających się ludzi ("dwóch" to u nas jeszcze nielegalne ;) ).

 Wracałam ze szkoły…

Chaotyczne. Co to jest "pośredni przystanek"? Brakuje przecinków – powinny być w wyliczeniach, przed "za to" i "kiedy".

 wtedy nasze oczy się spotkały a mi momentalnie się zrobiło gorąco

Mnie. Te oczy to klisza (co nie jest złe w kontekście). "Momentalnie" to trochę wysoki rejestr – nie lepiej napisać "nagle"?

 kompletnie onieśmielona i w całkowitym amoku

Amok to szał. To jeszcze nie ten etap związku.

 Po dłuższej chwili spędzonej z nim coraz luźniej mi się z nim rozmawiało a moja przyjaciółka

Powtórzenie ("z nim"). "Luźniej" rozmawiało? Dlaczego nie "łatwiej"? I "coraz" nie do końca tu pasuje, wskazuje na proces, a Ty opisujesz jego koniec. Przecinek przed "a moja przyjaciółka" (i później przed "żeby" i "bo").

 zobaczyłam kiedy pojechałam

Przecinek: zobaczyłam, kiedy pojechałam.

 Czułam wtedy jak osuwa mi się grunt pod nogami i nic innego wtedy nie miało znaczenia.

I znów – powtórzenia ("wtedy") i brak przecinków (czułam, jak).

 mój świat stał się totalnie różowy

W tym (i nie tylko) miejscu Twoja bohaterka brzmi jak gimnazjalistka. Co może być zamierzone, ale jest trochę denerwujące.

 wtedy doszło między nami do zbliżenia

Czy ktoś tak mówi? Przed chwilą mała była cała w skowronkach, a teraz tak klinicznie.

 Możecie mi wierzyć…

Powtórzenie ("miłość do niego").

 Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę mu przyłożyć ile sił ale nie byłam w stanie

Kiedy go zobaczyłam, miałam ochotę mu przyłożyć z całej siły, ale nie byłam w stanie.

 Był tak bardzo podekscytowany że totalnie mnie olał (…) mówił że nasz związek jak ma opierać się na tym, że jest ojcem nie ma kompletnie sensu.

Pomijając chaotyczny styl – strasznie nielogiczny facet.

 Pewnie wiele dziewczyn w podobnym wieku zdecydowało się na aborcję ale dla mnie to było moje dziecko bez względu na wszystko

A czyje? Mater semper certa (dopóki nie wejdzie probówka). Rozumiem, o co Ci chodzi, ale podkreśl raczej "dziecko", niż "moje".

 Wracając do tego, że wróciliśmy do siebie tuż przed porodem oczywiście tak samo nie potrwało to długo, bo później okazało się, że tak samo mnie zdradzał.

Znów chaos, brak przecinków i powtórzenia ("tak samo", "wracać").

 Dla kobiety z piątką dzieci i grubo starszą od niego

Ta piątka byłą starsza?

 Dziś się z tego śmieję ale

Dziś się z tego śmieję, ale.

 od mojej kumpeli bo nawet

Od mojej kumpeli, bo nawet.

 Olaboga jaką mi awanturę zrobił i też ewidentnie wściekły na mnie fakt że nie chce go wpisać

Chaos: Olaboga, jaką mi awanturę zrobił. A jak dalej nie chciałam go wpisać, to warknął…

 Spokojnie to nie koniec.

Spokojnie, to nie koniec.

 Nienawidzę go po dzień dzisiejszy ale z drugiej strony mam wielki żal do niego.

To się nie wyklucza. Przecinek przed "ale".

 mój syn ma już 3 lata i mam partnera, którego kocham i traktuje Aleksa jak własnego syna.

Powtórzenie ("syn"). Nie zgadza się forma gramatyczna określeń "partnera" (co za ohydne słowo) – ja zrobiłabym tak: mój syn skończył trzy lata. Ja tymczasem znalazłam kogoś, kto kocha i mnie, i jego, traktuje Aleksa jak własne dziecko.

 ostatnimi czasy prześladuje mnie w snach, że wraca, że daje mu kolejną szansę

Niegramatyczne: prześladuje mnie w snach wizja jego powrotu; albo: prześladuje mnie w snach (tj. on ją prześladuje).

 

Zdradzę Ci tajemnicę – pierwsza wersja każdego tekstu to bałagan. Dlatego się je odkłada na jakiś czas – po prostu łatwiej je uporządkować na chłodno, kiedy się trochę zapomni. Brakuje Ci przecinków w zdaniach złożonych i wyliczeniach. Za dużo powtórzeń – styl jest dość nieporadny. Gdyby opowiadanie było ciut porządniej napisane, przeszłoby pewnie na jakimś portalu dla nastolatek, bo to nie fantastyka, nie filozofia, nawet romansu tu niewiele. Zmyślone, niezmyślone – ja też piszę o szalonych naukowcach, naprawiaczach robotów i duchach, chociaż żadnym z nich nie jestem. Nie ma znaczenia, czy coś takiego kiedyś się zdarzyło (a pewnie się zdarzyło), ale czy jest dobrze opisane.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jedno drobne pytanie: gdzie tu fantastyka?

http://altronapoleone.home.blog

Mam dyżur i z poczucia obowiązku skomentuję Twój tekst, Czadik1423. Niestety, będę bardzo brutalny i dosadny.

Powiem szczerze, że podczas lektury nerwowo sprawdzałem, czy to nie kącik porad z listami od czytelniczek na jakimś portalu dla nastolatek. I czy czasem nie dyżur redaktora "psychologa" w Bravo Girl.

Po pierwsze – to nie jest fantastyka, a ten portal to fantastyka.pl. Wątpię, żeby kogoś tutaj to opowiadanie zainteresowało, ale może warto spróbować gdzie indziej (w Bravo Girl?)

Po drugie – tekst jest na bakier ze wszystkim: z gramatyką, z interpunkcją, z kompozycją, z fabułą, z kreacją postaci itd.

Nie pojmuję również, jaki jest sens pisania takich wtórnych, ckliwych, naiwnych historii, jeśli nie są osobistymi i prawdziwymi przeżyciami (zaznaczyłaś, że nie są). Jako takie, mogłyby trafić do wspomnianego wyżej kącika złamanych serc, w innym przypadku nie mają, niestety, żadnej wartości, zwłaszcza literackiej. Jak widzę, masz 20 lat, jednak Twoja opowiastka swoją naiwnością, językiem i stylem przypomina opowieść 15-latki, a szczerze powiem, że i 15-latki na tym portalu potrafią zaskoczyć udanymi opowiadaniami fantastycznymi i mogą się poczuć urażone.

 

Nie chcę Ciebie zniechęcać. Pisz, ćwicz, spełniaj się pisarsko, poprawiaj, wyrabiaj pióro. Ale pamiętaj gdzie wrzucasz swoje teksty (to jest portal fantastyka.pl) i zanim je opublikujesz, zastanów się w jakim celu je wrzucasz. W ramach nauki? Czego zatem chciałaś się nauczyć prezentując ten nudnawy monolog głupiej i naiwnej dziewczyny, którą facet robi w bambuko, następnie robi jej dziecko, znów robi w bambuko, a ona pyta: Czym jest miłość? WTF? Odporności na krytykę takich wrednych czytelników jak ja?

Wszyscy na tym portalu uczymy się od siebie i na pewno zaskoczysz mnie jeszcze dobrze napisana historią s-f lub fantasy. Na takie opowiastki naprawdę szkoda Twojego i czytelników czasu.

 

 

Po przeczytaniu spalić monitor.

Zabrakło mi słów, którymi mógłbym opisać to, co przeczytałem… To nie ten portal, to nie ten odbiorca, to nie ten… wszechświat ;)

No, ale jeżeli pisanie sprawia Ci przyjemność to pisz :)

 

Pozdrawiam

Czwartkowy Dyżurny

A gdzie tu fantastyka?

O wrażeniach wywoływanych przez takie teksty na portalu fantastycznym napisano już wyżej.

Zacznę może od początku i cofnę się o jakieś plus-minus 4 lata kiedy miałam 16 lat

W beletrystyce liczby raczej piszemy słownie.

Babska logika rządzi!

Przeczytałem. Po resztę wrażeń można udać się do komentarza Mr.Marasa, który prawi słuszne rzeczy. Od siebie dodam, że pod poprzednim tekstem umieściłem linki, które Tobie, Autorko, na pewno się przydadzą ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Przykro mi to pisać, Czadik1423, ale Twój tekst, w obecnym kształcie, nie powinien w ogóle ujrzeć światła dziennego.

Sugeruję, abyś zrezygnowała z prób twórczych, przynajmniej do czasu, kiedy poznasz i opanujesz zasady rządzące językiem polskim.

 

kto dał ci je­dy­ny sens w życiu– dziec­ko? –> Brak spacji przed półpauzą.

 

-Co tam Adam? Dokąd to?– za­py­ta­ła kiedy usiadł obok nas. –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Brak spacji przed półpauzą.

Źle zapisujesz dialogi. Zajrzyj tutaj: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html

 

-Ja …– po­czu­łam, że za­czę­łam się ru­mie­nić… –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza. Zbędna spacja przed wielokropkiem. Brak spacji po wielokropku.

 

wi­dzia­ła, że mie­dzy nami za­iskrzy­ło… –> Literówka.

 

Tylko ja i on ca­łu­ją­cy się. –> Ze zdania wynika, że chłopak całował sam siebie.

 

ale jak to ja -ro­man­tycz­ka… –> …ale jak to ja ro­man­tycz­ka

 

Moją cio­cie udało mi się na­mó­wić… –> Literówka.

 

o ja­kim­kol­wiek za­bez­pie­cze­niu…. –> Po wielokropku nie stawia się kropki!

 

Udo­wod­ni­ła mi na­gra­nia­mi, że mój uko­cha­ny le­ciał na dwa fron­ty. Mo­że­cie mi wie­rzyć lub nie ale moje serce roz­le­cia­ło się mo­men­tal­nie na ka­wał­ki a moja mi­łość do niego prze­mie­ni­ła się w nie­na­wiść jesz­cze więk­szą niż mi­łość do niego. –> Przykład nadmiaru zaimków. Powtórzenie.

 

 Na­krzy­cza­łam na niego, że nie chce go znać… –> Literówka.

 

że wraca, że daje mu ko­lej­ną szan­sę… –> Literówka.

 

po­wta­rzam, że nie chce go znać… –> Literówka. 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, niestety, szkoda czasu :(

Przynoszę radość :)

What the hell, Anet?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie wiem :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka