- Opowiadanie: ŁukaszJuszczyk - Chemateica

Chemateica

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Chemateica

Rozdział Szary

 

Świat był szary i zniszczony już od dziesiątek lat. Stało się tak za sprawą wielkiej wojny. Rozwijająca się w szalonym tempie gospodarka i technologia wywołały konflikt nazwany później Szarą Zamiecią. Jak do tego doszło, wiedzą tylko nieliczne jednostki. Szara Zamieć zniszczyła wszystko, co znali współcześni ludzie. Dosięgła prawie każdego. Nielicznym bogaczom udało się zbiec na orbitę planety. Przyglądali się oni z góry, jak reszta ocalałych wegetuje w ruinach. Bowiem planetę Ziemia można porównać do mrowiska. Nawet gdy ulegnie ono zniszczeniu, mrówek jest taki ogrom, że część z nich w jakiś sposób przetrwa. Klasa Alfa, bo tak owe bogate jednostki siebie nazwały, nie widząc potrzeby powrotu na ojczystą planetę, rozpoczęła kolonizację znanego już skrawka kosmosu. Umożliwiła to ta sama technologia, która zmiotła z powierzchni planety większość życia.

W trakcie prac stwierdzono, że do lepszego rozwoju i utrzymania kolonii potrzebna będzie zdrowa klasa robotnicza, nazwana później Kastą Beta. Wśród ocalałych od głodu, skażenia i lokalnych krwawych zamieszek ludzi utworzono Pentazone, punkt przesiadkowy do lepszego życia. Było to 5 stref, połączonych ze sobą systemem podziemnego transportu szynowego. Ludzie którzy w nich żyli, pracowali i umierali z nadzieją na lepsze życie w jednej z 3 kolonii pozaziemskich. Faktycznie, nielicznym z Frakcji Gamma udało się dostąpić zaszczytu podniesienia do rangi Kasty Beta. Najczęściej trafiali oni do koloni Ecumene i Trafico. Magnificante, czyli Nowa Ziemia tudzież Nowy Dom, przeznaczona była tylko dla Alfa. Była to stabilna, życiodajna planeta w układzie gwiezdnym podobnym do słonecznego, ujarzmiona dodatkowo potężną technologią.. Istny raj. Ecumene była wulkanicznym księżycem ze zmodyfikowaną atmosferą, dzięki której można było w miarę swobodnie oddychać. Była to jedna wielka fabryka, w której pryskał czar przynależności do Kasty Beta. Lecz i tak było tutaj dużo lepiej niż na zniszczonej Ziemi.

Roku Pańskiego 2102 urodziła się na niej dziewczynka, której cera pokryta była wieloma zmarszczkami. Miało to miejsce w zonie Eumenco, która podobnie jak pozostałe 4 zony, znajdowała się pod parasolem ochronnym stacji orbitalnej Alfa One. Gdy Klasa Alfa zaczęła myśleć zdrowej klasie robotniczej, Kaście Beta, skonstruowano specjalną barierę elektromagnetyczną. Miała ona ochraniać Pentazone przed zanieczyszczeniem i zatruciem Ziemi. Dzięki temu po kilkunastu latach przerwy, na planecie znów usłyszano krzyki niemowląt. Nadawano im imiona od zniekształceń, jakie Szara Zamieć spowodowała w ludzkim genomie, oraz numer i nazwisko od nazwy zony, w której doszło do owego cudu życia.

Antika 52 Eumenco rozwijała się prawidłowo, lecz zeszpecenie na które cierpiała sprawiło, iż w 14 roku życia musiała zakończyć naukę i rozpocząć pracę. Dzieci z wyraźnymi wadami skreślane były z listy „przyszłościowych”, szkoda było marnować środki na ich edukację. Minęło 6 lat, odkąd po raz pierwszy usiadła za sterami Pick4, potężnej maszyny przeładunkowej. Miała do tego dryg. Jej drobne, pokryte zmarszczkami i bruzdami dłonie z niebywałą wprawą obsługiwały 2 wielofunkcyjne dżojstiki z pokaźną liczbą przycisków i przełączników. Nikt nie potrafił tak szybko i sprawnie przeładować potężnego, dwunastosilnikowego Centuriona 3B. Był to ciężki transportowiec, który kursował pomiędzy Eumenco a Alfa One raz dziennie, dostarczając w obie strony potrzebne produkty. Przełożeni Antiki nie mogli wyjść z podziwu, wróżąc jej świetlaną przyszłość na Ecumene. A może nawet na Trafico.

W taki oto sposób dziewczynie mijały dni. Po dwunastu godzinach pracy wracała do swojej Comzone5, dzielnicy Eumenco, rzucając się w wir życia towarzyskiego. Jej przyjaciele, Antik 44 i Denta 53, odgrzebali niedawno na złomowisku stary sprzęt komputerowy sprzed Szarej Zamieci. Antika w swoim zwyczaju ochrzaniła ich niemiłosiernie, ponieważ wychodząc spod parasola ochronnego nad Eumenco, narażali się na wciąż bardzo wysokie skażenie. Jednak szczery, bezzębny uśmiech Denty szybko ją udobruchał. Na dysku komputera odnaleźli kilka przed wojennych filmów, jeden z nich mieli zamiar tego wieczoru obejrzeć. Antika nie mogła zatem doczekać się końca zmiany. Tego dnia była jakaś rozkojarzona, o mało nie upuściła cennego, 4 tonowego pojemnika z uridium. Był to nowy minerał, który powstał przez Szarą Zamieć. Gdy wybiła godzina 18, zgasiła dwa potężne roto silniki napędzające Pick4, zrobiła szybki przegląd podzespołów i już miała wyjść z przeładowni, gdy nagle pod jednym z regałów zobaczyła dziwny blask. Blask, który w szaroburym świecie wydawał się być nierealny, odosobniony.

– Co to do licha jest– pomyślała.

W hali było już ciemno. Automat równo o 18 wyłączał zasilanie w całym kompleksie, świeciły się tylko znaki ukazujące kierunek do wyjścia. Była to polityka oszczędności. Energia elektryczna była na Ziemi bardzo cenna, bez niej Życie nie mogłoby funkcjonować. Antika poczuła zaniepokojenie. Coś jej mówiło, żeby sprawdzić co błyszczy w tak niezwykły sposób. Jednak druga strona wewnętrznego ja cały czas powtarzała najważniejszą zasadę obowiązującą w przeładowni i surowo przestrzeganą.

– Pod żadnym pozorem nie otwierać ani nie zaglądać do wnętrz pojemników– powiedziała na półgłos, jakby chcąc odrzucić od siebie coraz bardziej natarczywą chęć.

W prawdzie umiała obejść większość systemów zabezpieczających, jednak ten wyglądał bardzo dziwnie.

-Aaa, pewnie nic ciekawego tam nie ma, szkoda stracić robotę– pomyślała. Poza tym wizja obejrzenia filmów sprzed zamieci za bardzo ją intrygowała, oparła się o pojemnik wstając z kolan i opuściła kompleks.

 W ówczesnym, post apokaliptycznym świecie nie było telewizji. Od czasu do czasu na olbrzymich telebimach ulokowanych we wszystkich ważniejszych miejscach Pentazone puszczane były orędzia rady starszych Alfa. Ponadto raz na tydzień przekazywano informacje o prognozowanej pogodzie, ważnych wydarzeniach i różnych regulacjach. Wieczorami, gdy baterie słoneczne zebrały trochę mocy, wyświetlane były nieustanne reklamy usług i towarów z każdej cząstki Pentazone. Wolność i swoboda, które reprezentowała telewizja, zniknęły na stałe z ludzkiego życia. Nieliczni, ocaleli na ziemi w pięciu strefach, za cenę pożywienia i obietnicę lepszego jutra, podporządkowali się jeszcze mniej licznym, ale lepiej sytuowanym. Nikt nie myślał o zmianie tego porządku rzeczy.. A przynajmniej nie mówił o tym głośno..

Noc nad Pentazone nadchodziła szybko. Praktycznie w ciągu kilkudziesięciu sekund z szarości rodziła się mroczna nicość. Złowieszcze szare chmury, które przysłaniały nieboskłon, nie dopuszczały na powierzchnię planety zbyt wiele światła. Ulice były nieoświetlone z uwagi na częste braki elektryczności. Na ważniejszych skrzyżowaniach świeciły się wprawdzie lampy, ale tylko dzięki zamontowanym nań bateriom fotowoltaicznym. Brak odpowiednio silnych promieni słonecznych sprawiał, że i tak gasły po krótkim czasie. Wystarczało na kilka godzin, czyli powrót do domu.

Silnik pracował nierówno. Odruchowo włączyła długie światła i nagle kilkadziesiąt metrów przed nią na środku jezdni wyrósł Glizdowiec. Zredukowała prędkość tak, żeby móc go bezpiecznie ominąć. W tym momencie rozległ się huk i coś zatrzęsło kierownicą. No nie! Czyżby znowu kapeć? Już drugi w tym tygodniu– pomyślała. Zatrzymała swojego Cheviego na poboczu i wysiadła. Glizdowiec przestał wydawać z siebie podobne do buczenia owada dźwięki na kilka sekund, po czym wrócił do spokojnego przeżuwania gleby. Ekosystem po Szarej Zamieci zubożał drastycznie, jednak to stworzenie przystosowało się do obecnych warunków bardzo dobrze. Z małej dżdżownicy, służącej dawniej jako przynęta na ryby, powstał nowy, potężny gatunek. Dorosłe osobniki osiągały kilkanaście metrów długości i szerokość samochodu osobowego. Jednak nie stwarzały żadnego zagrożenia dla innych istot, żerując na wolnych od zabudowań terenach i przeżuwając glebę. Ten musiał być jeszcze młody, dlatego zobaczyła go w ostatniej chwili. Jakoś muszę dojechać, nie mam już koła zapasowego-pomyślała, po czym wsiadła do samochodu.

– Co tak długo, zaczęliśmy się o Ciebie martwić– powiedział Antik 44 gdy stanęła w drzwiach.

– Znowu złapałam kapcia i ledwo się dowlokłam, padam z nóg– odpowiedziała.

– Ty to masz szczęście. Co zrobisz, jak jutro pojedziesz do pracy?– powiedziała Denta, która pojawiła się w przedsionku.

– Może zabiorę się z Tobą?– zapytała, odwracając się w stronę Antika 44.

– Hm.. Ale wiesz że ja pracuję krócej, musiałabyś wrócić podziemnym. Chociaż poczekaj, mogę za to zabrać do warsztatu obydwa koła, chłopaki to ogarną– odpowiedział.

– Byłbyś tak miły? Bardzo Ci dziękuję– powiedziała uśmiechając się szeroko.

– Od czego ma się przyjaciół– odparł, wychodząc na zewnątrz z kompletem narzędzi.

– Dobra dobra, nie gadajcie tyle tylko zbierajcie się szybko, bo już się nie mogę doczekać filmu– Pisknęła rozentuzjazmowana Denta, po czym zwróciła się tylko do Antiki.– Wiesz że podobno jeden z tych mechaników pytał o Ciebie?

– O mnie? Zapytała zdziwiona Antika.

– Tak, właśnie o Ciebie..

Antika spojrzała do lustra i westchnęła głęboko.

– No to co dziewczyny, wybrałyście już film? Zapytał Antik 44 wracając po dłuższej chwili.

– Mamy dylemat, opowiedziała Denta 53.

– Jaki znów dylemat ?

– Filmów było dużo, wybrałyśmy 3.. Jeden o wojnach w gwiazdach, drugi o szybkich samochodach a trzeci o jakimś łowcy. Co Ty byś chciał obejrzeć?– Zapytała.

– Hm a co to za Łowca?– Odpowiedział pytaniem na pytanie, próbując doczyścić ubrudzone przed chwilą dłonie.

– O facecie który polował na roboty.

– Na roboty? No to może być to.

– Wiedziałam.. Antika też to wybrała. Macie podobne gusty– Zaśmiała się Denta.

Antika 52 i Antik 44 spojrzeli na siebie, po czym dziewczyna wzruszyła ramionami i odparła że taka wada.

Antik jeszcze chwilę się jej przyglądał, po czym powiedział ironicznie:

– Moje drogie Panie, rozsiądźcie się wygodnie, film trwa trochę czasu. Kto uśnie pierwszy ten kupuje jutro obiad– powiedział uśmiechając się szeroko.

– Na mnie nie licz, muszę zacząć oszczędzać na lepsze auto– powiedziała śmiejąc się Antika.

Usiedli na starej, lecz wygodnej skórzanej kanapie. Niewielki monitor zajaśniał od pojawiających się obrazów.

– Kiedyś kupię sobie ogromny, 100 calowy ekran, zobaczycie– odezwał się po chwili.

– Ty się już lepiej nie chwal, to co mamy też jest dobre– wtrąciła z przekąsem Denta– Da się oglądać? Da.

Ledwo skończyła mówić, padło zasilanie w całym budynku.

– No nie, tylko nie dzisiaj– powiedziała Antika z rozpaczą w głosie.

– Ciekawe co mogło się stać. Dawno nie było Blackoutu– odparła wyraźnie zaciekawiona Denta.

– No ciekawe. Akumulatory awaryjne nie uciągną dodatkowego obciążenia. Lepiej na dzisiaj odpuśćmy– powiedział Antic 44 zrezygnowanym tonem, po czym wstał z kanapy i podszedł do komputera.

– Nasz dom jest na niewielkim wzniesieniu, zobaczę przez okno jaki jest zasięg awarii– powiedziała Denta, po czym zerwała się do okna i jednym silnym ruchem rozsunęła ciężką, nieprzepuszczającą światła zasłonę.

– Nie, Denta, nie rób tego !!- Wrzasnęła Antika.

W tym momencie przez okno wpadł powalający blask białego światła i cała trójka upadła na ziemię, jakby ktoś jednym ruchem dłoni ich wyłączył.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział czarny

 

– Ocućcie ją– powiedział ktoś z zebranych w pomieszczeniu ludzi.

– Dawka rażąca była bardzo silna, potrzebuje jeszcze chwili– odparł starszy mężczyzna w białym kitlu.

– Doktorze Skore, jest młoda i silna, dojdzie do siebie. Nie mamy czasu do stracenia– powiedziała ponownie ta sama osoba.

– Kanclerzu Bulow, skąd ten pośpiech, obawia się Pan czegoś ?

– To nie pańska sprawa, proszę wykonać swoją powinność– powiedział Kanclerz z naciskiem w głosie.

– Tak jest, przepraszam.

W Sali oprócz Antiki zostały jeszcze 2 osoby, w tym rosły mężczyzna około 40 lat, dobrze zbudowany o śniadej karnacji, lśniących jasnych włosach i szarych oczach. Reszta wyszła do sąsiedniego pomieszczenia, z którego przez lustro weneckie można było obserwować co dzieje się w pierwszym.

– Komandorze Haart– jak tylko się obudzi proszę rozpocząć przesłuchanie, jest pan gotowy?– powiedział przez głośnik Kanclerz.

-Tak jestem, to nie powinno zająć zbyt dużo czasu– odpowiedział mężczyzna.

Z zawieszenia wyrwał ją silny wstrząs elektromagnetyczny.

– Co, co się stało? Jest tutaj ktoś? Czemu nie mogę się ruszyć?– wykrztusiła z siebie jednym ciągiem.

-Dużo pytań moja droga jak na początek znajomości.

-Kim jesteś?– zapytała zaniepokojona

– Przedstawię Ci się, choć i tak w obecnej sytuacji nie ma to żadnego znaczenia. Jestem komandor Haart i będę Cię przesłuchiwał.

– Ale co ja takiego zrobiłam?

– Zaraz się dowiemy, a teraz słuchaj uważnie. Zostałaś porażona paralizatorem optycznym. Za chwilę wróci Ci wzrok, spróbuj sobie przypomnieć ostatnie 48 godzin, a następnie powiedz mi o wszystkim, co wyda Ci się dziwne.

– Dziwne? Ta sytuacja jest dziwna. Popełniłam jakieś przestępstwo że jestem przesłuchiwana?

-Z naszego punktu widzenia ta sytuacja jest bardzo pożądana. Nazywasz się Antica 52 Eumenco tak?

– Zgadza się– odpowiedziała.

– No widzisz, odpowiadanie na moje pytania jest bardzo proste. Pracujesz w przeładowni P1E tak?

– No tak. Czego ode mnie chcecie do cholery, zrobiłam cos nie tak w pracy?

– Po co te nerwy.. Zrelaksuj się– odparł Hart ironicznie, po czym dodał– Czy ostatnio zauważyłaś w pracy coś innego, coś dziwnego lub niepokojącego?

– Nie .. nie przypominam sobie, ta sama szarość i beznadzieja jak co dzień– odparła, lecz po chwili namysłu dodała– Czekaj.. było coś w przeładowni.. dziwny blask, kolor którego kompletnie nie znam.

Bulow i pozostali zebrani w pokoju obserwacyjnym zamilkli.

-Co to było? Opisz wszystko dokładnie– powiedział Haart.

– Ale puścicie mnie potem wolno? Mnie i moich przyjaciół? Nic złego nie zrobiliśmy.

– To zależy od tego co powiesz.

– No dobrze.. Cały dzień byłam rozkojarzona. Dawno nie mogłam zebrać myśli tak jak dzisiaj. Czułam jakieś dziwne napięcie. Stojąc Pickiem na podeście wypuściłam z uchwytu pojemnik z uridium, na szczęście nie rozpadł się. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Przychodziły dzisiaj dziwne transporty. Było bardzo dużo nie standardów.

– Jak dużo ?– Zapytał Haart przerywając opowiadanie.

– Ja wiem, z 50 procent więcej niż zwykle. Zdarzają się podobne dni, ale bardzo rzadko. Gdy skończyłam pracę i automat zgasił światło, zobaczyłam dziwny blask. Jak już powiedziałam nie znam tego koloru.. Podeszłam do pojemnika żeby zobaczyć co to. Wyglądał normalnie, standardowa metalowa PJtka 80x120. Miała tylko zmodyfikowane zabezpieczenia w porównaniu do standartowych C-Locków, ale nie zrobiłam nic, po chwili wyszłam. Jeśli dobrze poszperacie to znajdziecie nagranie monitoringu.

Haart spojrzał na nią uważnie, po czym otworzył swoją aktówkę która do tej pory stała oparta o jedną z nóg stołu i wyciągnął z niej holograf.

– Czy będziesz potrafiła wskazać ten kolor?

– Myślę że tak, takiego długo się nie zapomina– odpowiedziała.

– Dobrze, a zatem spójrz.

Z niewielkiego urządzenia z wbudowanym, precyzyjnie oszlifowanym kryształem zaczęły pojawiać się po kolei różne kolory. Holograf wyświetlał je tak, że wyglądały jak odwrócony ostrosłup. Z czubka kryształu wychodziła najbardziej intensywna wiązka, która wraz z rozszerzaniem się bladła coraz bardziej.

– O to ten kolor– powiedziała energicznie gdy holograf wyświetlił kolejną projekcję.

– Jesteś pewna? Zapytał Haart i ukradkiem spojrzał w stronę lustra weneckiego.

– Tak jestem pewna, jak się nazywa?

– To jest moja droga.. różowy.

– Bardzo ładny, naprawdę. Gdyby było go więcej na świecie na pewno żyło by się radośniej.

Haart się skrzywił i ponownie spojrzał w stronę lustra weneckiego, po czym zapytał:

– Czy kontaktował się ktoś z Tobą w niedalekiej przeszłości, ktoś zachowujący się inaczej od pozostałych? Czy robił coś co mogło Ci się wydać dziwne, głupie ?

– Odpowiedziałam chyba na najważniejsze pytania, wypuśćcie mnie– powiedziała cicho. Ja nic nie wiem. Chcieliśmy tylko że znajomymi obejrzeć film sprzed Szarej Zamieci.. To chyba nie grzech.

– Mam ich znacznie więcej. Im szybciej odpowiesz na każde z nich tym prędzej dowiesz się co z Tobą będzie– odpowiedział Haart.

A jeśli tego nie zrobię to co, zabijecie mnie ? zaśmiała się komandorowi w twarz.

Ten nie odrywając od niej swojego chłodnego, stalowego spojrzenia pstryknął palcem. W tym momencie w pomieszczeniu trochę pociemniało, a ściana po jego lewej stronie rozsunęła się na dwoje ukazując wspaniały widok. Antika zamarła na chwilę. Za ogromną szybą zobaczyła bezkresną czerń kosmosu mieszającą się z szarą poświatą bijącą z powierzchni planety.

– Czy ja naprawdę jestem w przestrzeni kosmicznej?

– Tak Antiko, znajdujemy się na stacji Alfa One. Odpowiedz na pozostałe pytania a być może wrócisz z powrotem do swojego normalnego życia– Odpowiedział Haart.

Kilka rzęsistych łez wypełzło ukradkiem z jej smutnych oczu i spłynęło po policzkach niczym rwąca górska rzeka rozbijająca się o brzegi kanionu.

-Nikogo nie spotkałam. Z resztą spójrz na mnie. Kto chciałby mnie poznać, po co miałby się ze mną kontaktować. Jestem prostą przeładowaczką. Do tego się urodziłam, z tym umrę– odpowiedziała smutnym głosem.

– Jesteś piękna… Na swój sposób. Z resztą mamy tutaj metody pozwalające zlikwidować takie wady. Jeśli będziesz współpracować być może skorzystasz z tych możliwości. A teraz mów.

– Kiedy ja mówię prawdę.. Moja przyjaciółka Denta powiedziała tylko, że jeden z mechaników z którymi pracuje nasz dobry przyjaciel Antic 44 pytał o mnie. Tyle w tym temacie.

– Mechanik? Hm ciekawe co mówisz, pracuje może w Parku Maszyn Użytkowych Eumenco ?

– Tak, ale dlaczego pytasz? Czy to istotna wiadomość?

Haart nie odpowiedział nic. Miał swoje podejrzenia które zaczęły się teraz wyjaśniać. Z resztą nie tylko on. Bulow słysząc te słowa wezwał do siebie ordynansa i szepnął mu coś do ucha. Ten po otrzymaniu rozkazu wyszedł pospiesznie.

– Dobrze Antiko, jeszcze jedno pytanie i na dzisiaj dam Ci spokój. Powiedz mi coś więcej o tych nietypowych przeładunkach– odezwał się ponownie komandor. Jego wyraz twarzy pozostawał niezmienny. Lecz w środku zaczął narastać konflikt. Słyszał od dawna o spisku robotników w Pentazone. Niektórym ludziom nie podobał się istniejący system zarządzania i wyzysku panujący obecnie. Była to niewielka garstka, nie stawiająca oporu, wyrażająca tylko głośno swoją niechęć. Dla niego było to małe piwo, jednak Bulow miał na tym punkcie obsesję. Dowodził od 15 lat. Medycyna wprawdzie znacząco przedłużyła jego życie, jednak czuł się już staro. Zrobił się podejrzliwy i przesadny. W każdym ambitniejszym członku rady widział zagrożenie, zwłaszcza w młodych i ambitnych jednostkach takich jak komandor Haart. Syn byłego członka Głównej Rady, bardzo zdolny, obdarzony niezwykłą inteligencją. Gdyby Haart wykorzystał sytuację, mógłby zająć jego miejsce, miał wystarczająco silne poparcie. I Haart o tym wiedział, wyczuwał szansę, a jednocześnie ryzyko jakie się z tym wiązało.

– No cóż komandorze, 2-3 razy w miesiącu zdarzały się bardzo nietuzinkowe transporty. Pojawiało się więcej pojemników typu PX, znacznie większych od standardowych PJ. Następnie w ciągu kilku dni nie przychodził prawie żaden. Same standardowe.– odpowiedziała.

– A ten pojemnik od którego biła różowa poświata przyszedł razem z nietypowymi czy w późniejszej fali standardowych.– zapytał ponownie

– Miało być ostatnie pytanie.. w fali standardowych. Gdyby nie przypadek nic nie byłoby widać.

To jest to– pomyślał Haart. Najpierw wysyłają nietypowe, w różnych konfiguracjach żeby zmylić naszą czujność, po czym wszystkie materiały przesyłają w standardowych, które trudniej wykryć. Prosto i skutecznie. Coś się szykuje. Spojrzał ponownie w stronę lustra weneckiego po czym powiedział:

– Dobrze, na dzisiaj już koniec.

– Jak to na dzisiaj, nie wypuścicie mnie ?

– Na razie nie mamy takiej potrzeby, zostaniesz tutaj na kilka dni, potem odeślemy Cię powrotem na Ziemię– odpowiedział szorstko.

– Kilka dni? A co z moją pracą? Przyjaciółmi?– zapytała zdenerwowana.

– Twój pracodawca został już o zaistniałej sytuacji powiadomiony, zatem bez obaw. Co do przyjaciół, no cóż.. tez musimy zadać im kilka pytań. Teraz porucznik Mahoni zaprowadzi Cię do kwatery. Alfa to piękna stacja, spodoba Ci się tutaj. Potraktuj to jako wakacje– odpowiedział, po czym wstał, zabrał aktówkę wraz z holografem i wyszedł z pomieszczenia.

Poczuła na swym ramieniu silną rękę. Westchnęła głęboko i podniosła się z krzesła. Stał koło niej wysoki, przystojny mężczyzna, nieco starszy od niej samej. Przedstawił się, po czym opuścili pomieszczenie i wyszli do jasnego korytarza. Idąc do swojej kwatery, nie mogła wyjść z podziwu. Opowieści i plotki na temat wyglądu Alfy niczym nie przypominały rozmachu i przepychu, jaki prezentowała w rzeczywistości.. I ludzie. Całkiem inni od tych których widziała w Eumenco. Chodzące ideały, żadnych widocznych wad, uśmiechnięci i pełni życia. Kontrast panujący pomiędzy życiem na Alfie a tym na Ziemi przez długi czas nie pozwalał jej zasnąć. Jej kwatera była niewielka, lecz schludna, wygodna. Siedziała na końcu łoża i spoglądała w lustro czesząc włosy. „Mamy tutaj metody pozwalające zlikwidować takie wady”– chodziły jej po głowie słowa Haarta. Czy to rzeczywiście jest możliwe? Czy mogliby sprawić że poczułaby się pięknie w swoim ciele? Gdy szła korytarzem słuchając tego co na temat Alfy opowiadał jej Mahoni i spoglądając z ukradka na mijających ich ludzi stwierdziła że chyba tak. Ah jak bardzo chciałaby wyglądać tak jak oni. Jeśli jest szansa, jeśli jest chociaż jej cień, to zrobi wszystko żeby tak się stało. Spełni swoje marzenie. Będzie piękna.

Kiedy zasnęła, nie wiadomo. Obudził ją dźwięk alarmu w korytarzu nakazujący wszystkim udać się do wyznaczonych stref. Do pomieszczenia wpadł Mahoni.

– Szybko, ubieraj się– powiedział nerwowo.

– Co się stało? Co to za wstrząsy?– zapytała oszołomiona.

– Wyjaśnię Ci po drodze, no już– odpowiedział.

Zrobiła co rozkazał i po chwili byli już na korytarzu. Biegli. Po dłuższej chwili dotarli do dużej, obszernej sali, w której aż roiło się od zaniepokojonych ludzi. Dostrzegli Haarta który wydawał polecenia kilku oficerom i podeszli do niego.

– Komandorze co się dzieje– zapytała Antika mocno zdenerwowana.

– O proszę jesteś. Musisz być bardzo cenna lub zobaczyłaś coś bardzo ważnego, skoro Bunt Robotników rozpoczął się właśnie dzisiaj– odpowiedział Haart spokojnym tonem, po czym machnął ręką w stronę dwóch strażników którzy podeszli i stanęli zaraz za Antiką.

– Bunt Robotników? O czym Pan mówi? Zapytała drżącym głosem– Co ja mam do tego?

– Jeszcze nie wiem, ale niedługo się przekonamy. Nadzwyczajne jest to że buntownicy zdobyli nowoczesną broń, widać że czarny rynek nie został zlikwidowany do końca– odpowiedział.

– Komandorze, kanclerz wzywa do sali dowodzenia– odezwał się głos w komunikatorze, który Haart miał przypięty do piersi.

– Zrozumiałem, zaraz tam będę– odpowiedział Haart, po czym dodał do całej czwórki– proszę za mną.

Ledwie zrobili kilka kroków dał się słyszeć potężny huk a salą zatrzęsło.

– Przebili się przez bariery ochronne– krzyknął ktoś w panice.

To wystarczyło aby ludzi zgromadzeni w sali w panice zaczęli się tratować. Po kolejnym potężnym wstrząsie zgasło światło, ledwie dobiegli do sali dowodzenia, w której aż się kotłowało.

Bulow kipiał ze złości, gdy zobaczył Haarta wybuchł niczym potężny wulkan.

– Mówiłem panu komandorze, że to poważniejsza sprawa niż się wydaje, ale pan razem z kolegami nie przyłożyli się solidnie do wykonania zadania. Trzeba było tych buntowników wytropić dużo wcześniej.

– Spokojnie kanclerzu, stacja wytrzyma atak. Zaatakowali z zaskoczenia, obronne systemy artyleryjskie zaraz się dostroją i będzie po sprawie. To tylko kwestia czasu– odparł łagodnym tonem.

– Odpowie pan za straty jakie ten atak wyrządził– nie dawał się zbić z tropu Bulow.

– Stacja i tak jest przestarzała, miejsca które ulegną uszkodzeniu zostaną usprawnione i podniesione do wyższego standardu.

– Proszę mi tutaj nie bagatelizować sprawy bo jeszcze wezmę pod uwagę, że przyczynił się pan do ataku.

– Jak pan śmie kanclerzu!- Krzyknął na całą salę Haart. Jestem pełnoprawnym obywatelem Alfa wysokiego rodu, proszę trochę szacunku– dodał nerwowo.

Przez chwilę stali wpatrzeni w siebie twarzą w twarz niczym dwa koguty, które mają zaraz stoczyć śmiertelny bój. Sytuację przerwał odgłos jednego z operatorów siedzących przy wielkich monitorach.

– Zbliżają się do nas okręty kolonialne, Gryf i Tryton. Przejmują ogień nieprzyjaciela na siebie, to już nie potrwa długo.

– Na pewno nie potrwa– powiedział spokojniejszym tonem Haart. Mam pewną teorię. Myślę że panna Antika jest kimś więcej niż tylko pracownicą przeładowni, być może jeszcze sama o tym nie wie– dodał.

– Antika poczuła że zaczyna się rumienić, lecz nie zdarzyła powiedzieć słowa gdy do akcji wkroczył Mahoni.

– Wszyscy cofnąć się, albo wylecimy wszyscy razem w przestrzeń– krzyknął, rozpinając kamizelkę, za która znajdował się pas z ładunkiem wybuchowym.

W centrum dowodzenia nastała cisza. Mahoni wyciągnął z kabury pistolet, po czym przystawił go kanclerzowi do potylicy i rzekł do Haarta:

– Na lądowisku H6 ma na nas czekać prom, ze zdemontowanym systemem namiaru. Jeśli tego nie zrobicie najpierw kanclerz, a w razie potrzeby wy wszyscy, zginiecie.

– Zatem to Ty… Ciebie akurat o agenturę nie podejrzewałem.. zadumał się głośno Haart. Słyszeliście co powiedział, wykonać– rzucił w stronę oficerów operacyjnych.

– Jak wsiądziemy do promu, uwolnię kanclerza– powiedział Mahoni po czym zwrócił się do Antiki-ruszamy.

Antika stała jak zamurowana. Wydarzenia ostatnich kilkudziesięciu godzin potoczyły się tak niespodziewanie, że poczuła ogromną niemoc. Mimo woli wycofała się razem z Mahonim. Coś jej tak kazało zrobić. Gdy dotarli do hangaru w którym czekał przygotowany prom, Mahoni wręczył jej drugą broń którą miał przy sobie i kazał sprawdzić wnętrze pojazdu.

Bulow ciężko dyszał. Gdy to wszystko się skończy, najpierw zdegraduje Haarta, a potem zlikwiduje Pentazone raz na zawsze. Metody klonowania zaczęły przynosić rezultaty, Ziemianie nie są już potrzebni. Uridium, które służyło jako paliwo można było wydobywać bez ich pomocy. Czas skończyć raz na zawsze z tym robactwem.

– Wiecie, że nie ujdzie wam to na sucho, prawda? Przez ten wybryk ucierpi cała zona– powiedział przez zaciśnięte zęby.

– Stul dziób bandyto, odpowiesz za wszystkie wasze zbrodnie– syknął Mahoni.

– Nie odlecicie stąd, strażnicy czekają tuż za grodzią, a na orbicie są dwa niszczyciele które otworzą ogień jak tylko wylecicie z hangaru– odpowiedział pewnym tonem.

– Promu z kanclerzem nie zestrzelą.

– Jak to?

– Myślałeś że puszczę Cię wolno? Właź do środka – powiedział odbezpieczając broń.

W tym momencie pojawiła się Antica.

– Prom jest faktycznie czysty, ale… ja nie lecę. Mają tutaj możliwości aby naprawić moje wady, marzyłam o tym odkąd po raz pierwszy zobaczyłam się w lustrze i zdałam sobie sprawę kim jestem. Nie mogę zrezygnować z takiej szansy– powiedziała.

Mahoni był przygotowany na taką odpowiedź. Gdy tylko Bulow wszedł przez właz do promu, jednym szybkim ruchem dłoni ogłuszył Antikę i wniósł do środka. Po chwili prom był już w przestrzeni.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział różowy

 

Zabawne, jak szybko bieg życia może zmienić się o 180 stopni. Czasem dzieje się tak za sprawą drobnej rzeczy, czynu, który niczym pierwszy kamień na zboczu stromej góry porusza śmiercionośną lawinę. Można wtedy ze zwykłego obywatela, niczym nie różniącego się od pozostałych, zostać bohaterem. Kimś kto obala system, chociaż kompletnie nie jest do tego przygotowany. Ale taka jest prawda, taka jest natura wszechświata. Gdyby człowiek był zawsze przygotowany, być może nigdy nie opuściłby jaskini.

Antika siedziała przy dużym stole. Razem z nią było kilka osób, między innymi Mahoni, na którego co jakiś czas spoglądała spode łba. Szyja wciąż ją bolała, chociaż rozumiała sytuację w jakiej był wtedy porucznik. Zebranie zaczęło się kilka minut temu, ale wszyscy czekali na kogoś jeszcze. Przynajmniej tak jej się wydawało, wszystkie rozmowy były dosyć błahe. Jakby zebrani tutaj nie obawiali się niczego. A przecież sztab Alfa nie będzie respektował długo takiej sytuacji, uderzy szybko, z impetem i zgniecie zarodek rebelii. Gdy tak rozmyślała, do środka wszedł mężczyzna. Podszedł do stołu, położył nań duże pudło które miał ze sobą i przywitał się ze wszystkimi. Antika zaniemogła, owym mężczyzną był jej przyjaciel, Antik 44.

– Jesteś zdziwiona moim widokiem?– zapytał patrząc na nią.

– Jak uniknąłeś schwytania? Zapytała patrząc mu prosto w oczy.

-Noszę grafenowe soczewki kontaktowe, chronią przed rozbłyskiem– uśmiechnął się szeroko. Przyznać muszę że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem, wszystko potoczyło się zbyt szybko– dodał.

– Antik, do cholery! O czym Ty mówisz, nic z tego nie rozumiem.

-Już Ci w skrócie wyjaśniam. Alfa wyhodowała nas na rasę niewolników. Gdy okazało się że w nowych koloniach brakuje rąk do pracy, zwrócono uwagę na tych co przetrwali na Ziemi. Wymyślono Parasol który nas ochrania przed promieniowaniem, oczyszczono uszkodzone fragmenty ludzkiego DNA. Dzięki temu znów na Ziemi rodzą się dzieci. Nie spodziewali się jednak tego, że w ich szeregach znajdzie się ktoś o dobrym sercu. Ten człowiek zawarł w naszym kodzie genetycznym pewien drobiazg, pojedynczy gen. Gdyby populacji groziło niebezpieczeństwo, pod wpływem silnego bodźca mieliśmy się przebudzić i obronić przed zagładą. Ta osoba lub jej następcy mieli nadać sygnał. Jak myślisz, czy do szarej zamieci doszło ot tak po prostu? Na początku zeszłego wieku naukowcy jednej z wielkich korporacji odkryli, że w specjalnych warunkach można stworzyć nowy, wspaniały minerał. Dodany do stopów, czynił je trwalszymi, do paliw, wydajniejszymi i dającymi większą moc..

– Uridium.. przerwała Antika.

– Tak właśnie, bystra dziewczyna. Przy okazji można było pozbyć się zbędnej populacji, zutylizować przestarzały świat i społeczeństwa . Ktoś, kto za tym stał miał za nic ludzkie życie. Jednak nie wszyscy w Alfa tacy byli.

– Wiesz kto to jest?– zapytała nieśmiało

– Niestety nie, ale ważne że nadał sygnał. Okres przebudzenia u jednych jest dłuższy, u innych bardzo krótki. Pełne przebudzenie trwa kilka dni, Ty go doświadczyłaś przed wczoraj, pamiętasz? To dziwne uczucie, ten blask w przeładowni. Wykradliśmy nagrania z monitoringu nim zrobiła to Alfa– odpowiedział, po czym na projektorze uruchomił film, na którym Antika otwiera pojemnik i coś z niego wyciąga.

– Co? Co to ma być? Zapytała przerażona– nie przypominam sobie takiej sytuacji.

– Spokojnie, zaraz zobaczysz przedmiot jeszcze raz, na pewno lepiej się poczujesz. Otwórz to– odpowiedział, po czym dał jej pudełko które do tej pory leżało na stole.

– Antika położyła dłonie na drewnianej skrzynce, zawahała się, lecz po sekundzie podważyła zapadkę blokującą wieko i otwarła. W środku, na wymoszczonej skórzanej podkładce leżało coś dziwnego. Miało złotą oblamówkę i różowe szkiełka.

– Co to jest? To tak błyszczy? Zapytała

– Załóż to się przekonasz, na pewno wiesz jak to się robi– odparł Antik.

W pomieszczeniu zrobiło się różowo, większość zebranych oniemiała z zachwytu. Na twarzach wszystkich pojawiły się szerokie uśmiechy. Antika rozsunęła złote druciki na bok i intuicyjnie założyła przedmiot na nos. W jednej chwili poczuła zachwyt. Wszystko dookoła zrobiło się żywsze, ładniejsze, pełne radości.

– Co to jest? Powtórzyła pytanie.

– To są moja droga różowe okulary, a w nich zapisana radość życia. Radość którą musimy się podzielić ze światem.. i .. Musimy uratować Dentę.

– Właśnie a co z nią?

– Z naszych informacji wynika że jest przetrzymywana w celi na stacji Alfa– powiedział jeden ze zgromadzonych mężczyzn.

– Może wymienimy ją za Bulowa?– zapytał drugi

– Odbić ją ze stacji będzie naprawdę ciężko– Wtrącił Mahoni. Zastanawiałem się jak to zrobić żeby i ją wyciągnąć, ale nie było możliwości. Co do samej stacji to w prawdzie doszło do wielu zniszczeń, ale szybko je naprawią, a wtedy wezmą się za nas. Pewnie teraz się przegrupowują i ściągają flotę z kolonii.

– Dywersja na Ekumene odciągnie na jakiś czas flotę kolonialną– powiedział Antik. Musimy działać szybko i sprawnie. Prześlemy im promem Bulowa. Ale nie samego. Dowództwo już ustaliło szczegóły. Prom będzie naszpikowany środkami wybuchowymi. Gdy wyląduje w hangarze zdetonujemy bombę i stacja ulegnie zniszczeniu.

– Ja też polecę. Plan z bombą nie wypali, wykryją ją dużo wcześniej– zabrała głos Antika.

– Skąd wiesz? Zapytał

– Na pewno mają odpowiedni sprzęt i w ten sposób nie dadzą się zaskoczyć.

-Nasz atak ich przecież zaskoczył– wtrącił ktoś z zebranych.

– Tak, już więcej na to nie pozwolą. Ja polecę, sama.

– Dlaczego się upierasz? Przebudziłaś się? – zapytał Antik

– Tak czuję, nie wiem jeszcze skąd. Czuję też dreszcze i nieznany mi wcześniej przypływ energii. Poradzę sobie, uwolnię Dentę.– odpowiedziała.

– Tu nie chodzi tylko o Dentę moja droga– odparł Antik. Tu chodzi też o zniszczenie kagańca, jakim jest dla nas sama stacja. Abyśmy mogli spokojnie żyć i móc się rozwijać, musi raz na zawsze zniknąć z orbity.

– Zrobię wszystko co w mojej mocy– do tego zostałam stworzona– powiedziała, a jej ton przysporzył niektórym gęsią skórkę.

– Czyli już wiesz, jakie masz zadanie…hmm

-Wiem..

-Nie wierzcie jej, ona kłamie– powiedział ostro Mahoni. Nie możemy jej samej puścić. Nie chciała wracać, tylko zawrzeć układ z Alfa w zamian za operację plastyczne. Zniweczy tylko nasz trud i wysiłek– dorzucił gniewnie.

Ledwo wypowiedział ostatnie słowo, gdy Antika wstała z krzesła. W oka mgnieniu znalazła się przy poruczniku i wymierzyła mu potężnego lewego sierpowego, wprost na szczękę. Dał się słyszeć głuchy trzask łamanej kości i nieszczęśnik padł na ziemię zakrwawiony.

Zrobiło się zamieszanie, dwóch ludzi skoczyło do Antiki i złapało ją za ręce. Nie stawiała oporu. Antik sprawdził puls Mahoniego i krzyknął:

– Żyje! Co w ciebie wstąpiło?! –krzyknął zwracając się do Antiki.

– Nie wiem. Nigdy nikogo nie uderzyłam. Po prostu poczułam że muszę to zrobić– powiedziała zakłopotana i spuściła wzrok.

– Puśćcie ją– powiedział Antik do dwóch mężczyzn którzy ją trzymali. Musimy przeanalizować zaistniałą sytuację, łączcie ze sztabem.

– W sztabie nie będą zadowoleni, mamy cisze radiowa spowodowaną przygotowaniami do misji– powiedział jeden z oficerów łącznikowych zebranych w sali.

-Rozumiem, ale nie mamy wyjścia..

Po krótkiej ciszy głośnik zacharczał.

– Antik 44, co się stało? Dlaczego przerywacie ciszę radiową?– zapytał kobiecy głos, sądząc po nim rozmówczyni była już w sile wieku.

– Pani naczelnik, przebudziła się.

– Doprawdy? Jesteś tego w stu procentach pewien?

– Tak jest, proszę Pani. Nie ma cienia wątpliwości ze doszło u niej do całkowitego przebudzenia.

– Dobrze, w samą porę. W tej sytuacji przechodzimy na plan B. Czy są jakieś pytania?

– Nie proszę Pani, pytań nie ma, raczej wiele obaw, ale zaczynamy działać.

– Z Bogiem przyjaciele, ku chwale i wolności.

W pomieszczeniu na chwilę zrobiło się cicho. Nikt nie chciał odezwać się pierwszy. Wtajemniczeni wiedzieli na czym polegał plan B. Do wnętrza stacji Alfa miał się przedostać specjalnie wyszkolony egzekutor, który odbije ją w pojedynkę. Plan ten był lepszy od planu A, bo zamiast wysadzać stację można ją było wykorzystać do celów obronnych. W jej bazach danych mieściły się cenne dane techniczne, który mogły zostać przykładnie wykorzystane dla dobra Ziemian. Wszyscy patrzyli na Antikę, ale nie czuła zmieszania. Ta nowa sytuacja dodała jej sił. Poczuła, że może wiele jeśli będzie tego bardzo chcieć. Dziwne dreszcze cały czas przechodziły jej ciało. Wiedziała co ma zrobić, chociaż bardzo się tego bała. Są ludzie którzy twierdzą, że strach jest dobry. Wyostrza zmysły, pozwala zachować większą czujność, sprawia że zwiększa się percepcja i szybkość rozwiązywania poszczególnych problemów..

– Chcesz coś dodać, albo o coś zapytać?– jako pierwszy odezwał się Antik.

– Przeproście ode mnie Mahoniego, teraz jesteśmy kwita– powiedziała.

– Zatem kończymy naradę, każdy niech wraca do swoich obowiązków, a Ty chodź, musisz się odpowiednio przygotować do misji– powiedział, po czym wszyscy zaczęli opuszczać salę, a dwóch ludzi którzy stali do tej pory za Antiką podeszło do Machoniego i pomogło mu wrócić do siebie.

Przygotowania trwały kilka godzin, trzeba było zapoznać się z planami stacji oraz dobrać odpowiedni do misji sprzęt. Jak się spodziewano Rada Alfa przystała na propozycję wymiany. Opcja wymiany kanclerza za mało znaczącą śmiertelniczkę wydała się śmieszna, pycha Alfa i zadufanie we własne siły sprawiła, że Rada dała się zwieść na manowce. Zatem Denta powinna dotrzeć na Ziemię bezpiecznie. Teraz wszystko będzie w rękach Antiki, prawdziwe być albo nie być. Jakie ma zdolności, nie wiedziała do końca sama. Z pośród dostępnego całego arsenału wybrała intuicyjnie prosty miecz, zwany kataną. Było to jedno z najlepszych ostrzy, jakie kiedykolwiek wykuto na ziemi. Stop żelaza wzmacniany uridium sprawiał że można było kruszyć ściany. Oprócz tego przez ramię przewiesiła krótki automat z granatnikiem i na plecy założyła zmodyfikowany lekki miotacz ognia. Wszyscy zebrani w arsenale dziwili się temu wyborowi, lecz nikt nie śmiał kwestionować wyboru egzekutora. Odgłos łamanej szczęki skutecznie budził respekt.

Lot promem trwał dla niej zaledwie kilka chwil. Bardzo dużo w jego trakcie rozmyślała. Czy ma matkę, ojca? Dzieci rodzące się w Pentazone powstały wprawdzie dzięki eksperymentom genetycznym, ale podobno tylko pierwsza fala. Druga, z której wywodziła się Antika, mogła już powstać w skutek naturalny. Jednak pojęcie rodziny nie istniało na zniszczonej Ziemi. Nie było dla niej miejsca. Dzieci były od urodzenia wychowywane w specjalnych placówkach opiekuńczych, gdzie mieszkały aż do podjęcia przeznaczonej dla nich pracy. Wtedy dostawały wraz z kilkoma innymi lokum, które mogły traktować jak dom. Zatem największą wartością jaka Antika znała, była przyjaźń, bowiem dzieci zaprzyjaźnione w placówce opiekuńczej, z reguły podejmowały potem wspólne trudy życia. Gdy w połowie trasy minęła prom lecący w stronę Ziemi, Antice zaszkliły się oczy. Denta była uratowana. Nagle prom przeszył silny wstrząs. Miała rację, systemy na stacji szybko przeskanowały prom pod katem niebezpiecznych czynników. Wykryły też jedną istotę żywa na pokładzie.

– Będziesz tam musiała wparować z grubej rury, bez litości– przypomniała sobie słowa Antika gdy wchodziła do promu.

Rozpoczęło się dokowanie, ze stacji wysunął się specjalny korytarz w stronę włazu. Nasunęła okulary na oczy, zacisnęła ręce na prowadnicy miotacza i zrobiła krok do przodu.

– Promy dotarły do swoich miejsc przeznaczenia, pozostaje tylko czekać sir– powiedział jeden z mężczyzn obsługujących pomieszczenie kontrolne.

Dobrze, obserwujcie co się dzieje na Alfa, niech pozostałe promy czekają w pogotowiu. Ja idę po Dentę– powiedział Antik, po czym wyszedł z pomieszczenia kontrolnego i pospiesznie udał się na lądowisko. Gdy dotarł na miejsce, pojazd był już otoczony prze kilku uzbrojonych po zęby ludzi. Widząc Antika dowodzący nimi oficer zasalutował.

– Próbowaliście już wejść do środka?– zapytał.

– Nie sir, czekaliśmy na pana– odpowiedział oficer.

– Dobrze, zatem otwierajcie.

Był to standardowy prom klasy Orion, z 2 bocznymi silnikami inercyjnymi, 10 metrowej długości. Właz znajdował się z tyłu pojazdu, był zabezpieczony śluzą z dwoma grodziami. Po kilku minutach mechanikom udało się je otworzyć. Antik zastanawiał się dlaczego Denta nie zrobiła tego od środka, przecież powinna sobie poradzić. Takie rzeczy jak opuszczenie promu były bardzo intuicyjne, poza tym we wnętrzu znajdowały się wskazówki na takie okoliczności. Gdy wszedł do środka, przetarł oczy ze zdziwienia.. Prom był pusty. O nie, została na stacji– pomyślał i ruszył co tchu do pomieszczenia kontroli.

– Połączcie mnie z Antiką, natychmiast! – krzyknął gdy tylko przekroczył próg.

– Ale sir, dobrze pan wie że to nie wykonalne. Odezwie się sama po skończonej misji.

– Denta została na stacji.. Szybko, niech promy ze wsparciem startują– rozkazał.

– Tak jest, przekazuję rozkazy– zameldował oficer obsługi.

– Może nie jest jeszcze za późno, to duża stacja.

– Sir, promy rozpoczynają sekwencje startowe, dotrą na miejsce w kilkanaście minut.

-Dobrze, informujcie na bieżąco. Czy zauważyliście coś podczas obserwacji stacji? Zapytał po chwili.

– Tak, można było zaobserwować dużo rozbłysków świetlnych, w kulminacyjnym momencie praktycznie nie gasły. Do tego przechwyciliśmy sporo meldunków z wewnętrznej komunikacji, jednak większość stanowiły krzyki i wołania o pomoc.

Spuściliśmy bestię ze smyczy.. Pomyślał gorzko Antik.

– Sir, stacja próbuje z nami nawiązać połączenie głosowe– powiedział jeden z oficerów.

– Włączcie– rozkazał.

– Jak się macie moi mili– z głośnika doleciał wesoły głos Antiki– melduję wykonanie zadania. Szybko mi poszło co nie ? Myślałam że będzie trudniej. Stacja jest cała, choć w niektórych miejscach trzeba będzie ją porządnie odmalować. Jest z wami Denta? Mogę ją chociaż na chwilę usłyszeć ?

Antikowi przeszły ciarki po plecach. Otworzył usta żeby coś powiedzieć gdy ponownie odezwała się Antika.

– No dobra, szkoda czasu, pogadam z nią jak wrócę.

– Jak to jak wrócisz? A gdzie się wybierasz?– Zapytał zaniepokojony.

– Spokojnie przyjacielu, wszystko jest pod kontrolą. Znalazłam w doku wahadłowiec gwiezdny, część załogi Alfa chciała otworzyć most Gugenheima i uciec nim do kolonii. Na szczęście już go nie będą potrzebować . Polecę do kolonii i zaniosę im różowe światło radości. Znów powróci dobro, ład i porządek– powiedziała radośnie.

Antik spojrzał na oficera siedzącego obok niego.

– Sir, promy dobiją za 5 minut.

– O widzę nasze promy na radarach– odezwała się ponownie Antika. Możecie przejąć stację, już nikt nie stawi oporu. Ruszam w drogę.

– Nie możesz, słyszysz? Musisz dostać aprobatę dowództwa– krzyknął do mikrofonu Antik.

– Strata czasu, muszę uderzyć nim się zorientują do czego tutaj doszło– powiedziała butnym tonem. Myślę że dowództwo to zaakceptuje, przekaż im wiadomości. Aaa i uściskaj ode mnie Dentę, już się nie mogę doczekać jak was znów razem zobaczę. Bez odbioru.

– Sir, czujniki wykryły wyjście wahadłowca z doku, rozgrzewa generatory skoku– powiedział oficer.

– Widzę, a czy promy już dotarły?

– Jeszcze nie, sir. Skanują teren stacji, brak jakichkolwiek oznak życia.

– Ile czasu jej potrzeba na otworzenie mostu?– zapytał Antik.

– Niewiele.. Oo właśnie wykonuje skok podprzestrzenny.

-Co my najlepszego zrobiliśmy…

Koniec

Komentarze

Było to 5 stref, połączonych ze sobą systemem podziemnego transportu szynowego. Ludzie którzy w nich żyli, pracowali i umierali z nadzieją na lepsze życie w jednej z 3 kolonii pozaziemskich. – liczebniki w tym przypadku i pozostałych w tekście (poza liczebnikami w nazwach własnych) powinny być zapisane słownie 

 

klasa Alfa, kasta Beta, frakcja Gamma – niby podobne, ale jednak to nie to samo i z tego względu wydaje mi się, że lepiej by było trzymać się jednej z tych trzech form, przy czym frakcja przy układzie hierarchicznym wydaje mi się najmniej odpowiednia

 

Gdy Klasa Alfa zaczęła myśleć zdrowej klasie robotniczej, Kaście Beta, skonstruowano specjalną barierę elektromagnetyczną. – coś się pogubiło w tym zdaniu, bo straciło ono sens

 

Antika w swoim zwyczaju ochrzaniła ich niemiłosiernie, – swoim zwyczajem 

 

Na dysku komputera odnaleźli kilka przed wojennych filmów – przedwojennych 

 

Była to polityka oszczędności. Energia elektryczna była na Ziemi bardzo cenna, bez niej Życie nie mogłoby funkcjonować. – dlaczego życie wielką literą? 

 

Pod żadnym pozorem nie otwierać ani nie zaglądać do wnętrz pojemników– powiedziała na półgłos – raz: spacja przed myślnikiem (ten błąd powtarza Ci się w tekście często); dwa półgłosem

 

wyświetlane były nieustanne reklamy usług i towarów z każdej cząstki Pentazone – na pewno chodziło o każdą cząstkę? Brzmi dziwnie

 

Nikt nie myślał o zmianie tego porządku rzeczy.. A przynajmniej nie mówił o tym głośno.. – czasem zdarzają się dwie kropki

 

Na różne sposoby zapisujesz myśli postaci – raz jak dialog, raz jednym ciągiem w narracji – zdecyduj się na jedną formę. 

 

Co tak długo, zaczęliśmy się o Ciebie martwić – raz: podzieliłabym to na dwa zdania – pytające i oznajmujące: Co tak długo? Zaczęliśmy się o ciebie martwić; dwa: ciebie, ty, ci, pan, pani itd. – małą literą (dużą tylko w bezpośredniej korespondencji)

 

Co zrobisz, jak jutro pojedziesz do pracy?– powiedziała Denta, która pojawiła się w przedsionku. – raz: co oznacza pytanie? Czy co zrobi Antika po przybyciu do pracy, czy co zrobi, żeby dojechać do pracy? Aktualna postać pytania sugeruje pierwszą opcję; dwa: skoro to pytanie, to bardziej naturalne byłoby napisanie spytała/zapytała

 

Dobra dobra, nie gadajcie tyle tylko zbierajcie się szybko, bo już się nie mogę doczekać filmu– Pisknęła rozentuzjazmowana Denta – raz: o jakie słowo Ci tu chodziło – zapiszczała, pisnęła?; dwa: jakiekolwiek by to miało być słowo, powinno być napisane małą literą

 

– No to co dziewczyny, wybrałyście już film? Zapytał Antik 44 wracając po dłuższej chwili.

– Mamy dylemat, opowiedziała Denta 53.

Pogubiły się tu myślniki

 

Zajrzyj do tych poradników – masz tam w przystępny sposób zebrane zasady poprawnego zapisu dialogów. 

 

Hm a co to za Łowca? – dlaczego łowca wielką literą?

 

Dawno nie było Blackoutu – dlaczego blackout wielką literą? 

 

cała trójka upadła na ziemię – jeśli są we wnętrzu domu, to nie mogli upaść na ziemię, tylko na podłogę

 

To tylko kilka przykładów usterek, które występują w tekście. Do tego dochodzi sporo brakujących przecinków. Chwilowo lekturę muszę przerwać po pierwszej części i na razie odniosę się tylko do niej. 

Początek brzmi jak jeden wielki, zniechęcający infodump. To nie jest najlepszy sposób na rozpoczęcie opowieści. Początek ma czytelnika zaciekawić na tyle, żeby został na dłużej, a najlepiej do końca. Informacje o świecie lepiej jest pokazywać po kawałku, wplecione w fabułę, by w sposób naturalny wprowadzić czytelnika w Twoją rzeczywistość. Niezłym elementem, który w ten sposób pokazałeś jest glizdowiec (swoją drogą, dlaczego zapisany wielką literą, skoro, jak rozumiem, to nazwa gatunku, a nie imię własne?). Właśnie naturalnie, w wyniku pewnego zdarzenia, pojawia i zostaje czytelnikowi przedstawiony. Jeszcze nie idealnie, ale generalnie o coś takiego chodzi. 

Ponadto ten początek przypomina formą moje własne zapiski, gdy tworzę sobie streszczenie, zarys historii, zanim zabiorę się do właściwego pisania. To dodatkowo wpływa na niezbyt pozytywny odbiór.

Akcji w tej części w zasadzie nie ma, więc na razie na tym zakończę komentarz i co do fabuły i pomysłu wypowiem się później, gdy dokończę lekturę. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Przez rozdział pierwszy przebrnęłam z trudem – jak już powiedziano, jest to w dużej mierze wielki infodump, który powinien być zgrabnie rozrzucony po całym tekście. Część drugą przeczytałam, trzecią w zasadzie przeskanowałam, zatrzymując się tu i ówdzie. Całość robi wrażenie pomysłu na scenariusz odcinka jakiegoś klonu Star Treka z lat siedemdziesiątych, w rodzaju Space 1999, o przygodach ludzików na stacji kosmicznej – podobny poziom naiwności dialogów i braku akcji. Jakiś pomysł zaczyna się wykluwać w rozdziale trzecim, a potem opowiadanie się kończy.

Reasumując – to jest pomysł na świat (nie poraża oryginalnością, ale myślę, że da się z niego coś wydobyć), pomysł na kawałek fabuły, postacie ledwie zarysowane. Jakiś tam potencjał jest, ale wykonanie dość woła o pomstę do nieba.

W części drugiej i trzeciej sytuacja z językiem i interpunkcją nie ulega poprawie.

Zaimki osobowe (ci, tobie, ty, tobą itd.) – w tekście literackim z małej litery, z wielkiej tylko w listach!

 

http://altronapoleone.home.blog

Jestem kretynem. Miałem już sporo napisane o odczuciach i zobaczyłem śliczny przycisk “Oznacz jako przeczytane” i wszystko trafił szlag.

 

A więc od nowa!

Miało być od ogółu do szczegółu, ale że szczegóły zostały już wytknięte, spróbuję powiedzieć o odczuciach.

Mogę być z góry nastawiony nieprzychylnie, bo po prostu nie przepadam za science-fiction.

Przeczytałem do końca i wygląda to dość nieoryginalnie. Państwo rządzone przez tych lepszych i uciskani ci gorsi, którzy wzniecają rebelię, bo mają dość takiego życia, tego jest pełno.

Nie do końca rozumiem, na czym polega przebudzenie. Jak na razie mam wrażenie, że to nagły atak agresji, ale chyba nie o to chodziło.

– Nasz dom jest na niewielkim wzniesieniu, zobaczę przez okno jaki jest zasięg awarii, strasznie nienaturalna kwestia. Wszyscy byli w tym domu, wszyscy wiedzieli, gdzie się znajduje.

Tak samo początek drugiego rozdziału, ludzie z Alfy mówią do siebie imieniem i tytułem. Byłoby to zrozumiałe, gdyby mówili tak cały czas, pokazywałoby to, że takie tam są zasady, ale dzieje się tak tylko raz.

I wreszcie parę moich pytań:

Dlaczego przebudzenie Antiki zmieniło plany buntowników? Jaki jest związek między jednym a drugim? Dlaczego na tę misję wysłano właśnie Antikę, skoro miał polecieć specjalnie wyszkolony egzekutor? Dlaczego Antik zaczął widzieć w niej żądnego krwi potwora, skoro sam ją wysłał na misję, która polegała na zabiciu kupy ludzi?

 

 

Ok, doczytałam do końca, łapanki już nie robiłam, bo usterki się powtarzają te same, co już wymieniłam – roz/łączna pisownia, interpunkcja, zapis dialogów, czasem dziwne określenia, dwie kropki zamiast jednej (lub wielokropka – nie wiem, co miałeś w każdym z tych miejsc na myśli), do tego literówki. 

Dalsza część, zwłaszcza wstawki informacyjne, nadal przypomina szkic właściwego opowiadania. 

Co do treści, to zgodzę się z poprzednikami. Jest tu jakiś pomysł, ale nie do końca zrealizowany. Musisz z pewnością popracować nie tylko nad warsztatem od strony technicznej, ale też budowania postaci, tworzenia dialogów, które w większości są tu sztuczne i mało wiarygodne. 

Ponadto są pewne elementy, które wspominasz, ale nie znajduję żadnego ich wyjaśnienia – tak jest np. z przebudzeniem. Nie wiem, o co w nim chodzi, a wygląda na to, że jest ono kluczowe dla fabuły. 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Jest pomysł, ale niestety jeszcze musisz przebyć niemałą drogę, by uczynić mu zadość. Poprzednie komentarze dają dobre rady i odczucia, więc nie będę powtarzał. Za to ode mnie garść pomocnych linków:

Dialogi – mini poradnik Nazgula: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/12794

Dialogi – klasyczny poradnik Mortycjana: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

Podstawowe porady portalowe Selene: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

Coś o betowaniu autorstwa PsychoFisha: Betuj bliźniego swego jak siebie samego

Temat, gdzie można pytać się o problemy językowe:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/19850

Temat, gdzie można szukać specjalistów do “riserczu” na wybrany temat:

http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/17133 

Poradnik łowców komentarzy autorstwa Finkli, czyli co robić, by być komentowanym i przez to zbierać duży większy “feedback”: http://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676 

Powodzenia!

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Cóż, Łukaszu, przykro mi to pisać, ale opowiadanie przeczytałam z największym trudem. Owszem, przy odrobinie dobrej woli da się tu dostrzec jakiś pomysł, niestety, dość wtórny i, co zauważyli już wcześniej komentujący, mocno niedopracowany, ale to i tak nie ma chyba żadnego znaczenia, bo wszystko zamordowałeś koszmarnym wykonaniem. Jest tu taka masa błędów, usterek, powtórzeń, literówek, źle zapisanych liczebników i źle skonstruowanych zdań, że o fatalnie zapisanych dialogach i kompletnie zlekceważonej interpunkcji nie wspomnę, że choć starałam się dociec, o co chodzi w tym chaosie, nie udało mi się pojąć sensu opowiadania.

Łukaszu, masz przed sobą mnóstwo pracy, ale tuszę, że Twoje przyszłe teksty będą znacznie ciekawsze i zdecydowanie lepiej napisane.  

 

Lu­dzie któ­rzy w nich żyli, pra­co­wa­li i umie­ra­li z na­dzie­ją na lep­sze życie w jed­nej z 3 ko­lo­nii po­za­ziem­skich. –> Rozumiem, że byli głęboko przekonani o istnieniu życia po śmierci.

 

Była to sta­bil­na, ży­cio­daj­na pla­ne­ta w ukła­dzie gwiezd­nym po­dob­nym do sło­necz­ne­go, ujarz­mio­na do­dat­ko­wo po­tęż­ną tech­no­lo­gią.. – Jeśli na końcu zdania miała być kropka, jest o jedną kropkę za dużo, a jeśli miał być wielokropek, brakuje jednej kropki. Wielokropek ma zawsz trzy kropki! Ten błąd pojawia się w opowiadaniu bardzo wiele razy.

 

prze­zna­czo­na była tylko dla Alfa. Była to sta­bil­na, ży­cio­daj­na pla­ne­ta w ukła­dzie gwiezd­nym po­dob­nym do sło­necz­ne­go, ujarz­mio­na do­dat­ko­wo po­tęż­ną tech­no­lo­gią.. Istny raj. Ecu­me­ne była wul­ka­nicz­nym księ­ży­cem ze zmo­dy­fi­ko­wa­ną at­mos­fe­rą, dzię­ki któ­rej można było w miarę swo­bod­nie od­dy­chać. Była to jedna wiel­ka fa­bry­ka, w któ­rej pry­skał czar przy­na­leż­no­ści do Kasty Beta. Lecz i tak było tutaj dużo le­piej niż na znisz­czo­nej Ziemi.

Roku Pań­skie­go 2102 uro­dzi­ła się na niej dziew­czyn­ka, któ­rej cera po­kry­ta była wie­lo­ma zmarszcz­ka­mi. –> Niebezpieczna byłoza.

 

o mało nie upu­ści­ła cen­ne­go, 4 to­no­we­go po­jem­ni­ka z uri­dium. –> …o mało nie upu­ści­ła cen­ne­go, czteroto­no­we­go po­jem­ni­ka z uri­dium.

 

zga­si­ła dwa po­tęż­ne roto sil­ni­ki na­pę­dza­ją­ce Pick4… –> Co to jest roto silnik?

 

– Co to do licha jest– po­my­śla­ła. –> Tu dowiesz się, jak zapisywać myśli: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328

 

W ów­cze­snym, post apo­ka­lip­tycz­nym świe­cie nie było te­le­wi­zji. –> W ów­cze­snym, postapo­ka­lip­tycz­nym świe­cie nie było te­le­wi­zji.

 

Na waż­niej­szych skrzy­żo­wa­niach świe­ci­ły się wpraw­dzie lampy, ale tylko dzię­ki za­mon­to­wa­nym nań ba­te­riom fo­to­wol­ta­icz­nym. –> …ale tylko dzię­ki za­mon­to­wa­nym na nich ba­te­riom fo­to­wol­ta­icz­nym.

Nań to inaczej na niego.

 

Wy­star­cza­ło na kilka go­dzin, czyli po­wrót do domu. –> Piszesz o bateriach, a te są rodzaju żeńskiego, więc: Wy­star­cza­ły na kilka go­dzin, czyli po­wrót do domu.

 

– Moje dro­gie Panie, roz­siądź­cie się wy­god­nie… –> – Moje dro­gie panie, roz­siądź­cie się wy­god­nie

Formy grzecznościowe piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie. Ten błąd pojawia się w opowiadaniu wiele razy.

 

– od­par­ła wy­raź­nie za­cie­ka­wio­na Denta.

– No cie­ka­we. –> Nie brzmi to najlepiej.

 

zo­ba­czę przez okno jaki jest za­sięg awa­rii– po­wie­dzia­ła Denta, po czym ze­rwa­ła się do okna… –> Powtórzenie.

 

i jed­nym sil­nym ru­chem roz­su­nę­ła cięż­ką, nie­prze­pusz­cza­ją­cą świa­tła za­sło­nę. –> Raczej: …i jed­nym zdecydowanym/ szybkim/ gwałtownym ru­chem roz­su­nę­ła cięż­ką, nie­prze­pusz­cza­ją­cą świa­tła za­sło­nę.

 

przez okno wpadł po­wa­la­ją­cy blask bia­łe­go świa­tła i cała trój­ka upa­dła… –> Nie brzmi to najlepiej.

 

W Sali oprócz An­ti­ki zo­sta­ły jesz­cze 2 osoby… –> Dlaczego wielka litera?

 

zro­bi­łam cos nie tak w pracy? –> Literówka.

 

Sto­jąc Pic­kiem na po­de­ście… –> Co to jest Picek i co to znaczy stać Pickiem?

 

Gdyby było go wię­cej na świe­cie na pewno żyło by się ra­do­śniej. –> Gdyby było go wię­cej na świe­cie na pewno żyłoby się ra­do­śniej.

 

Ten nie od­ry­wa­jąc od niej swo­je­go chłod­ne­go, sta­lo­we­go spoj­rze­nia pstryk­nął pal­cem. –> Jednym palcem???

 

być może wró­cisz z po­wro­tem do swo­je­go nor­mal­ne­go życia… –> Masło maślane.

 

Kilka rzę­si­stych łez wy­peł­zło ukrad­kiem z jej smut­nych oczu i spły­nę­ło po po­licz­kach ni­czym rwąca gór­ska rzeka roz­bi­ja­ją­ca się o brze­gi ka­nio­nu. –> Skoro łzy wypełzły, to raczej nie były ani rzęsiste, ani rwące jak potok.

 

Z resz­tą mamy tutaj me­to­dy po­zwa­la­ją­ce zli­kwi­do­wać takie wady. –> Zresz­tą mamy tutaj me­to­dy po­zwa­la­ją­ce zli­kwi­do­wać takie wady.

 

Tyle w tym te­ma­cie. –> Tyle na ten te­ma­t.

 

Z resz­tą nie tylko on. –> Zresz­tą nie tylko on.

 

W każ­dym am­bit­niej­szym człon­ku rady wi­dział za­gro­że­nie, zwłasz­cza w mło­dych i am­bit­nych jed­nost­kach… –> Powtórzenie.

 

tez mu­si­my zadać im kilka pytań. –> Literówka.

 

i spo­glą­da­jąc z ukrad­ka na mi­ja­ją­cych ich ludzi… –> …i spo­glą­da­jąc ukradkiem na mi­ja­ją­cych ich ludzi

 

Ah jak bar­dzo chcia­ła­by wy­glą­dać tak jak oni. –> Ach, jak bar­dzo chcia­ła­by wy­glą­dać tak jak oni.

 

Po dłuż­szej chwi­li do­tar­li do dużej, ob­szer­nej sali… –> Duża sala jest z reguły także obszerna.

 

Sy­tu­ację prze­rwał od­głos jed­ne­go z ope­ra­to­rów sie­dzą­cych przy wiel­kich mo­ni­to­rach. –> Zastanawiam się, jaki odgłos mógł wydać operator?

 

nie zda­rzy­ła po­wie­dzieć słowa gdy do akcji wkro­czył Ma­ho­ni. –> Literówka.

 

Wszy­scy cof­nąć się, albo wy­le­ci­my wszy­scy razem w prze­strzeń… –> Powtórzenie.

 

An­ti­ka za­nie­mo­gła, owym męż­czy­zną był jej przy­ja­ciel, Antik 44. –> Zachorowała czy tylko zasłabła?

 

Przy oka­zji można było po­zbyć się zbęd­nej po­pu­la­cji, zu­ty­li­zo­wać prze­sta­rza­ły świat i spo­łe­czeń­stwa . –> Zbędna spacja przed kropką.

 

Ty go do­świad­czy­łaś przed wczo­raj, pa­mię­tasz? –> Ty go do­świad­czy­łaś przedwczo­raj, pa­mię­tasz?

 

to w praw­dzie do­szło do wielu znisz­czeń… –> …to wpraw­dzie do­szło do wielu znisz­czeń

 

a jej ton przy­spo­rzył nie­któ­rym gęsią skór­kę. –> …a jej ton przyprawił nie­któ­rych o gęsią skór­kę.

 

w za­mian za ope­ra­cję pla­stycz­ne. –> Albo: …w za­mian za ope­ra­cję pla­stycz­ną. Albo: …w za­mian za ope­ra­cje pla­stycz­ne.

 

mamy cisze ra­dio­wa spo­wo­do­wa­ną przy­go­to­wa­nia­mi do misji… –> Literówki.

 

pycha Alfa i za­du­fa­nie we wła­sne siły spra­wi­ła… –> Piszesz o dwóch czynnikach, więc: …pycha Alfa i za­du­fa­nie we wła­sne siły spra­wi­ły

 

Z po­śród do­stęp­ne­go ca­łe­go ar­se­na­łu… –> Spo­śród do­stęp­ne­go ca­łe­go ar­se­na­łu

 

dzi­wi­li się temu wy­bo­ro­wi, lecz nikt nie śmiał kwe­stio­no­wać wy­bo­ru eg­ze­ku­to­ra. –> Powtórzenie.

 

mogła już po­wstać w sku­tek na­tu­ral­ny. –> …mogła już po­wstać w sposób na­tu­ral­ny.

Poprawnie jest wskutek.

 

Wtedy do­sta­wa­ły wraz z kil­ko­ma in­ny­mi lokum… –> Piszesz o dzieciach, więc: Wtedy, wraz z kilkorgiem innych, dostawały lokum

 

prze­ska­no­wa­ły prom pod katem nie­bez­piecz­nych czyn­ni­ków. –> Literówka.

 

Wy­kry­ły też jedną isto­tę żywa na po­kła­dzie. –> Literówka.

 

2 bocz­ny­mi sil­ni­ka­mi in­er­cyj­ny­mi, 10 me­tro­wej dłu­go­ści. –> …dwoma bocz­ny­mi sil­ni­ka­mi in­er­cyj­ny­mi, dziesięciometrowej dłu­go­ści.

 

– Ale sir, do­brze pan wie że to nie wy­ko­nal­ne. –> – Ale, sir, do­brze pan wie, że to niewy­ko­nal­ne.

 

A gdzie się wy­bie­rasz? –> A dokąd się wy­bie­rasz?

 

już się nie mogę do­cze­kać jak was znów razem zo­ba­czę. –> …już się nie mogę do­cze­kać, kiedy was znów razem zo­ba­czę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie jest dobrze. I to, że nie cierpię różowego, to najmniejszy problem.

Przedpiścy już wymienili mnóstwo rzeczy, na które powinieneś zwrócić uwagę.

Dodam, że czynnik S w SF mocno naciągany. Gigantycznej dżdżownicy trudno byłoby przetrwać, nie wystarczy jeden gen, żeby mocno zmienić organizm (chyba że to letalna mutacja)…

Dlaczego wytknięte błędy jeszcze nie są poprawione?

Styl bardzo nieporadny. Kłopoty z pisownią łączną/ rozdzielną, zapis dialogów do remontu kapitalnego, błędnie użyte zwroty, interpunkcja kulejąca na obie nogi… Często ktoś zadaje pytanie, ale nie kończysz tej wypowiedzi pytajnikiem.

która podobnie jak pozostałe 4 zony,

Liczby w beletrystyce raczej piszemy słownie.

ale tylko dzięki zamontowanym nań bateriom fotowoltaicznym.

nań <=> na niego.

– Co tak długo, zaczęliśmy się o Ciebie martwić–

Ciebie małą literą (tylko w listach dużą), pytajnik, a po nim spacja.

Ah jak bardzo chciałaby wyglądać tak jak oni.

Po polsku pisze się “ach”.

Babska logika rządzi!

Powinienem napisać podobnie do swoich poprzedników ale postanowiłem zrobić coś innego. Według mnie postacie są bardzo wyraziste, co może się spodobać czytelnikom lubiącym taki rodzaj opowiadania. Niestety odniosłem wrażenie, że jest to dopiero wstęp do większej całości. Pierwszy rozdział jest bardzo dobrze skonstruowany, z kolei drugi nie wnosi nazbyt wiele treści, oprócz zniewolonego kanclerza oraz Antiki.

Można wyłapać trochę błędów interpunkcyjnych, które powinny zostać poprawione, a większości przypadków zostały wyszczególnione przez moich przedmówców. Jeśli chodzi o zagadnienia naukowe-techniczne, to pozwolisz że nie będę się wypowiadał, gdyż podczas czytania “zadowalam” się głównie narracją ;)

Zakończenie jest ciekawe, a wręcz interesujące i oryginalne, woła o dopisanie kilkunastu akapitów. Podsumowując jest to bardzo dobry tekst science-fiction, z drobnym minusem za zbyt mało elementów powiązanych z postapokalipsą, których spodziewałem się dużo więcej.

Pozdrawiam

Koniec życia, ale nie miłość

Nie porwało mnie :(

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka