Siedzę przy kominku w towarzystwie Daniels'a, zapatrzony w żar. W nim jedyna nadzieja: umrę, jeśli zgaśnie. Na dwa łyki przypadają dwa szlochy. Gorę… Za oknem burza. Śnieg dokoła. Wicher posępną świszczy monodią. Pozamykane sklepy, szkoły, wyludnione ulice. Pług wpadł w zaspę. Paraliż komunikacyjny trwa od miesięcy. Prognozy są katastrofalne! Czy tak właśnie wygląda strefa śmierci? A może piekło? Kto powiedział, że nie może być lodowe? Byrce, Gąsienicowie… hajcują czym popadnie. A siwe dymy snują się po okolicy. Z nich powstaje bestia, co sama jest smrodem i siarką. I właśnie kołacze do mych wrót. Idę. Otwieram. Lepiej zostać pożartym, niźli zamarznąć.
Powiało grozą…
Ale dopóki szlochy można zapijać i łykać w cieple kominka, nie jest jeszcze najgorzej. ;D
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Zimą, czasem zdarzało mi się otworzyć okno. I przychodził smok, upasiony plastikiem i starymi butami cywilizacji.
Ładnie napisane. :)
/ᐠ。ꞈ。ᐟ\
Straszna ta rzeczywistość, na którą napadł Smog.
"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM
Zaiste, straszny to smok.
Babska logika rządzi!
Ojej! Co się stało tytułowi, że tak się wydłużył? ;)
Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.
Obrósł szronem. ;-)
Babska logika rządzi!
Obrósł sadzą, a potem jeszcze szronem. Tak jest, Finkla!
“Co się stało tytułowi, że tak się wydłużył?” – Tytuł w założeniu miał być dłuższy od samego króciaka o smoku (zanimizowanym smogu kominowym). Ale, kto wie, może go jeszcze wydłużę. :D
Całkiem, całkiem. Głównie broni tekst końcówka, od “siwych dymów” znacznie zwyżkujesz formą.
;D Darcon, a Wiesz, że pierwotnie chciałem to wszystko napisać po śląsku? I dedykować moim sąsiadom, którzy rzeczywiście hajcują karbonem, a także wszystkim innym. Chodziło mi o gwarę górecką (Beskidu Śląskiego), ale w końcu dałem sobie z tym spokój. Myślę sobie, taki mały szort, a tyle pracy. Nie , nie będę się męczył, a że na podorędziu miałem chipsy, no to: dawaj! Skoczyłem po “coś do chipsów”. I już! ;)
A może piekło? Kto powiedział, że nie może być lodowe?
Nikt nie powiedział, a już na pewno nie Dante:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kokytos
;)
Ładny drabble. A tytuł… ciekawy.
Bliską przyszłość opisałeś ;)
Total recognition is cliché; total surprise is alienating.
:D Dzięki bardzo, Jeroh. No a skoro sam wielki Dante tako rzecze…
Też wolałbym zostać pożartym, tylko trawienie by mogło ciut za długo trwać, jak na moje gusta. :/ Bardzo dobry drabble.
Frytki.
Miło mi, ThoMasWard! Nie dlatego, że preferujesz pożeranie od zamarzania, ale dlatego, że przetrawiłeś mój drabblek… i nie masz czkawki. ;)