- Opowiadanie: CosmicCamper - Świat, jaki znamy

Świat, jaki znamy

Pierwsze opowiadanie, które umieszczam na portalu. Będę wdzięczny za każdy komentarz i uwagę.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Świat, jaki znamy

Raz na jakiś czas, nie umiem powiedzieć nawet jak często, pojawiają się Maszyny i świat, jaki znamy przestaje istnieć. To chyba jest jedna Maszyna, sama nie wiem, nie potrafię powiedzieć, czym to do końca jest. Może jedna złożona z wielu, może wiele pracujących razem. On wie. On na pewno wie. Czasem myślę, że On wie niesamowicie dużo, może wszystko, ale mimo to Maszyny się pojawiają. Na początku, za pierwszym razem, byłam nawet ciekawa. To chyba jeszcze taka dziecięca ciekawość, kiedy nie znamy świata, nie jesteśmy nauczeni lęku i nie wiemy czym jest niebezpieczeństwo. Przyglądałam się jak Maszyna rozpoczyna swój upiorny taniec i dopiero kiedy była blisko mnie i poczułam jej siłę zrozumiałam, jak niebezpieczna jest. Kiedy straciłam pierwszego, najwierniejszego towarzysza zabaw młodzieńczych, dotarło do mnie, że z Maszynami się nie walczy. Tylko ucieczka i ukrycie pozwala przetrwać. Kiedy się pojawiają, w jednej chwili świat tonie w morzu przerażającego huku, a my patrzymy, jak wszystko, co misternie budowaliśmy jest niszczone. Miejsca, które znamy od dziecka, odkąd sięgamy pamięcią, zamieniają się w pandemonium wirującego kurzu, kiedy przez kolejne części naszego terytorium przetaczają się Maszyny. Place zabaw, bezpieczne kryjówki, w których na co dzień odpoczywamy, padają jedna po drugiej. Z czasem nauczyliśmy się nie przywiązywać do rzeczy, które są nam bliskie. Cieszymy się nimi, ale wiemy, że mogą paść ofiarą Maszyn każdego dnia. Kiedy huk cichnie, kiedy przerażające potwory znikają, część rzeczy pojawia się ponownie, ale nie zawsze wszystkie. Nie zawsze… Nie jest łatwo pogodzić się ze stratą, ale On dba o mnie, o nas. Przynosi nowe rzeczy w miejsce starych. Czasem, gdy Maszyny zamieniają świat w krainę wszechogarniającego lęku, On całuje mnie w czoło mówiąc rzeczy dla mnie niezrozumiałe, ale na pewno mądre. Z Jego ust wydobywają się tak cudownie spokojne dźwięki i wtedy na chwilę uspokajam się, łatwiej jest znieść koszmar. Zdarza się, że On znajduje dla nas schronienie. Ciemne, niedostępne miejsca, gdzie Maszyny się nie zapuszczają, normalnie zamknięte, dzięki Niemu zamieniają się w kryjówkę, gdzie z braćmi chowamy się i wtuleni czekamy, aż wszystko ucichnie. On zostaje sam na sam z Maszynami. Chyba musi to robić, nie do końca rozumiem, żadne z nas nie rozumie. Bo to On kieruje Maszynami. Ma w tym cel, musi mieć. Jest dla nas dobry, nie chce nas krzywdzić, więc myślę, że po prostu maszyny są mu do czegoś potrzebne, a stratami się nie przejmuje, próbując przywrócić świat do stanu, w którym znów będzie naszym bezpiecznym domem. Maszyny właśnie ucichły, możemy wyjść z ukrycia. Nic nie jest na swoim miejscu, musimy na nowo zbudować swój świat, ukryć to, co dla nas ważne, sprawdzić co tym razem się zmieniło, co zniknęło bezpowrotnie. Ale to za chwilę. Teraz leżę w najwyższym punkcie widokowym i liżę swoje futerko. Patrzę, na swoich braci, którzy robią to samo. On składa Maszyny. Wyliżemy się z tego i znów będzie to świat, jaki znamy.

Koniec

Komentarze

Podoba mi się gra słów w ostatnich zdaniach (wyliżemy się).

Poza tym jednak dość ciężkie. Rozumiem zamysł gorączkowej, subiektywnej narracji, ale pojedynczy blok tekstowy ze strumieniem świadomości i powtórzeniami (”On”, “Maszyny”) jest dla czytelnika męczący.

 

Czasem myślę, że On wie niesamowicie dużo, może wszystko, ale mimo to Maszyny się pojawiały.

– tu masz pomieszane czasy

pandemonium wirującego kurzu

– a to z lekka trąci kiczem

 

Ale poza tym całkiem, całkiem. Ciekaw jestem, jak się sprawdzisz w kolejnych opowiadaniach.

@cobold – dziękuję za przeczytanie, pierwszy komentarz i uwagi! Problem z czasami poprawiłem.

Od strony technicznej całkiem nieźle. Rzeczywiście, nawet w przypadku tak krótkiego tekstu i takiego stylu narracji, warto jest dzielić rzecz na akapity.

Jeśli chodzi o treść – cóż, dowolność interpretacji. Do połowy wydawało mi się, że to jakaś allegoria dorastania. Ale doczytawszy do końca uważam, że chodzi o koty lub psy uciekające przed odkurzaczem ;-) 

Aha, ja też czekam na dłuższą formę. Może być ciekawie! 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Zdecydowanie odkurzacz samojezdny/autonomiczny i zwierzęta (koty?).

 

Spoko, mój niespelna 3latek też tak ma.

"TATA AUTO! TATA AUTO TATAAUTOTATATATAAUTO!"

*Auto – iLife z Chin :D

Z tym że młody się scfanił, żona mi opowiadała, że jak dzisiaj rozsypał granulowaną herbatkę, to spytała go "kto to posprząta".

Odpowiedź?

"Auto!"

Albo zobaczył rozsypaną herbatkę później i krzyczy:

"Auto chce to!"

 

Wracając do tekstu – pocieszny!

Liczę, że kolejne nie będą strumieniem świadomości, będą dłuższe i podzielone na akapity :-)

 

Pozdrawiam!

 

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Na początku myślałem, że chodzi o wycinkę lasu i robotnika, który przenosił jakieś zwierzątka w bezpieczne miejsce. Prawda chyba jednak ukryła się w komentarzu thargone.

Ogólnie całkiem fajny pomysł i zwięźle napisane, chociaż lekko się nie czytało. Tak jak komentujący wyżej uważam, że można by rozbić blok na kilka akapitów.

Było ok.

Przyjemny tekścik. Nie żałuję, że przeczytałem i, prawdę mówiąc, chętnie przeczytałbym kolejny o podobnej tematyce :)

Kiedyś dostanę Nobla.

Kiedy huk cichnie, kiedy przerażające potwory znikają, część rzeczy pojawia się ponownie, ale nie zawsze wszystkie.

 

Zgrzyta mi tu. Jeśli część rzeczy pojawia się ponownie, to powiedziałbym nawet, że nigdy wszystkie. “Część” wyklucza “wszystkie”.

 

Przyglądałam się jak Maszyna rozpoczyna swój upiorny taniec i dopiero kiedy była blisko mnie i poczułam jej siłę zrozumiałam, jak niebezpieczna jest

 

Albo brakuje czegoś po “jest”, albo “jest” nie jest tam, gdzie powinno.

 

To jedyne zgrzyty jakie znalazłem w tym miękkim kocim pomruku.

 

Reszta – warsztatowo jak najbardziej w porządku. Tekst nie nudzi, chce się go doczytać do końca i czyta się go płynnie. Być może wciąga po części dlatego, że od początku więcej nie wiemy, niż wiemy i czytamy, bo chcemy się dowiedzieć. Mam wrażenie, że na początku drogi postawiłeś czytelnikowi znak “Spodziewaj się wszystkiego”, więc nie zaskoczyło mnie, że będziesz próbował mnie czymś zaskoczyć. I z jednej strony to pytanie “Jak mnie zaskoczysz?” napędzało do czytania, a z drugiej strony to, czym miałeś zamiar zaskoczyć czytelnika mogło położyć tekst z wielu powodów (niespodzianka inna niż oczekiwania, zbyt proste rozwiązanie albo przeciwnie – zbyt wydumane lub kompletnie nie pasujące do całej reszty tekstu). Na szczęście, moim zdaniem, nie położyło – spodziewałem się czegoś innego. Prawdę mówiąc, zanim przeczytałem inne komentarze, miałem w głowie zupełnie inną bohaterkę i inne miejsce akcji (ale to z racji tego, że mentalnie siedzę w innym tekście). Czyli, ogólnie, plus za umiejętne budowanie zainteresowania zakończeniem tekstu.

“Strumień świadomości” w ogóle mi tu nie przeszkadza. Skąd mamy wiedzieć, jak myślą koty? Czy myślą logicznie? Czy dostrzegają następstwo zdarzeń: przyczyna– skutek? Skąd wiedzą, że to, co im zagraża, to Maszyna? Skąd wiedzą, co to maszyna? Wydaje mi się, że w przypadku opisywania świata z punktu widzenia bytu innego niż człowiek (a czasem nawet z punktu widzenia człowieka, ale np. z innego kręgu kulturowego itd.), autor na wstępie umawia się z czytelnikiem na pewien określony świat czy język. I wtedy jedyne, co pozostaje, to albo tę umowę zawrzeć, albo nie. Tu umowny jest sposób opisywania świata, umowne jest to, że zwierze wie, że Maszyna to Maszyna. Autor ma przywilej pisania nam niestworzonych rzeczy, a czytelnik ma prawo zdecydować, czy to kupuje, czy nie. Ja ten tekst kupuję, zainteresował mnie.

No i masz komentarz prawie tak długi, jak sam tekst.

Najpierw myślałem o Bogu i maszynach wojny (w głowie pojawiła się Syria), a potem o zwierzętach, jak Karol. Całkiem niezły debiut. I ja dołączę się do chóru – zainwestuj w akapity, Camperze.

 

ed.: Kurczę, przy kolejnym podejściu faktycznie czuć kocią łapę :D.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Niezły ten strumień świadomości, choć też w jakiś szczególny zachwyt mnie nie wprowadził. Popieram też poprzedników – pomyśl nad podzieleniem tekstu na akapity. Dobra wskazówka to jedna myśl przewodnia, jeden akapit. to znacznie ułatwia czytanie.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Mnie się wydaje, że narratorka jest Kotką bezdomną, a On opiekuje się nią i jej braćmi/ siostrami. Pewnie też dokarmia. Maszyny to chyba samochody, bo w domu raczej nie ma głośnych urządzeń, które mogłyby przypadkiem uśmiercić Koty.

Z drugiej strony – kto to może wiedzieć, co Kotka ma na myśli… ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z Coboldem, że wielki akapit wypełniony strumieniem świadomości może męczyć. Dodatkowo przeszkadzały mi niedociągnięcia w interpunkcji. No, wiry macie, Camperze, w waszym strumieniu.

Dość szybko zaczęło mi się wydawać, że narratorem jest zwierzę. Ale raczej obstawiałam coś mniejszego – myszy, chomiki – skoro było tego dużo.

Babska logika rządzi!

Też popieram akapitowanie tekstu :-) Trochę zdziwiło mnie to, że jedno zwierzę padło ofiarą maszyny (odkurzacza?).

 

On całuje mnie w czoło mówiąc rzeczy dla mnie niezrozumiałe, ale na pewno mądre.

Jeśli to opko o kotach, to szczerze wątpie, że tak o nas myślą :P Bardziej pasowałyby chomiki, ale wtedy wylizywanie futerka się nie zgadza.

 

Ostatnie zdanie bardzo fajne. Ogólnie sympatyczny tekst.

 

Technicznie interpunkcja szwankuje.

It's ok not to.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie oraz komentarze, wszystko wziąłem do serca!

Ciekawe, ale zmęczyło. Szkoda, że nie do końca wziąłeś komentarze do serca i nie rozdzieliłeś tego bloku, bo wrażenia mogłyby być lepsze. Czytania nie ułatwiła niedomagająca interpunkcja. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

O widzisz, jestem tu nowy, więc nie wiedziałem, czy jest w dobrym tonie edytować już po wrzuceniu, czy zostawić wszystkim do oceny tak, jak jest. Poza tym nie wiedziałem, że po takim czasie jeszcze ktoś się dogrzebie do opowiadania. W następnych będę miał wszystko na uwadze.

Zajrzałem z powodu dyżuru :) Jeśli chcesz zostać tu na dłużej i się czegoś nauczyć, to polecam rozejrzeć się na portalu – zobaczysz, jakie są zwyczaje, co jest w dobrym tonie itd. ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Całkiem przyjemnie mi się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka