Tytan
Przez ciemność, przez mróz,
przez wschód, przez niedole,
Przedziera się tytan
na górskim sokole.
Przez nieba i grzmoty,
przez skały, przez lód,
Otwiera swe oczy,
przed nim śpiący lud.
Przez góry, przez bramy,
poprzez duszne światy,
Przenika z otchłani,
przez ludzkie dramaty.
Przez głębię wieczności,
przez planet mielizny,
Czas w niebyt utkany,
przez samsary blizny.
Przez troskę zbawienia,
przez strzaskane chwały,
Odwróci brzeg śnienia,
w niebyt doskonały.
Przez ciemność, przez mróz,
przez wschód, przez niedole,
Otwiera swe oczy
na ziemskim padole.
Dziecię
Gwiezdnych szlaków tych przeklętych,
Niestrudzonych mędrców świętych,
Za stolicą w ich zmartwienia,
Nieprzebytych dróg zbawienia.
W gestach mroku złote kwiaty,
Z ruin wielkiej aprobaty,
Ileż jeszcze światów srogich,
Przemilczanych duchów wrogich.
W sile gwiazdy duszne blaski,
Otulonej ścieżką łaski,
Poza śmiercią i miłością,
Ponad wielką ich kruchością.
Ileż jeszcze słów usłyszę,
nim moc myśli ukołyszę
Powiedz kim żeś wolne dziecię?
Jam jest wszystkim we wszechświecie.