W sali było zimno. Brak jakiegokolwiek źródła ciepła powodował, że chłód wdzierał się bez trudu do pomieszczenia. Nieszczelne okna, ułamane drzwi i dziurawe ściany znacznie mu to ułatwiały. Mleczna żarówka, dyndająca u sufitu, zamiast dodawać otuchy, pogłębiała tylko poczucie alienacji. Jedynie długie cienie na ścianach zdawały się radować, pląsając dziko.
Pośrodku sali stało stalowe krzesło, przykręcone do betonu grubymi śrubami. Na nim spoczywało ciało. Mężczyzna dawno już odpłynął i pewnie zwaliłby się na ziemię, gdyby nie dokładne obwiązanie jego kończyn i korpusu taśmą izolacyjną. Dzięki niej, targane co chwilę drgawkami ciało, skutecznie opierało się grawitacji.
Z gardła wydobywały się od czasu do czasu ni to jęki, ni to powarkiwania. Ich echo odbijało się od ścian i wracało do nadawcy w formie kakofonii. Knebel utrudniał artykulację myśli. Uniemożliwiał wołanie o pomoc, choć i tak na niewiele by się zdało. Nie bez przyczyny wybrano to miejsce. Nie bez powodu wkoło krzesła dostrzec można było rdzawe ślady po poprzednich lokatorach.
Czas zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Samo oczekiwanie mogło być zaliczone na poczet tortury. Odwodnienie, głód i zmęczenie same dostarczały odpowiednich bodźców. Ból i szaleństwo walczyły o dominację nad umysłem. Najgorsza jednak była bezsilność. Świadomość, że własna egzystencja zależała od kogoś obcego. Osoby nieznanej, ale na tyle zdeterminowanej, aby nie posiadać w ofercie opcji wymeldowania go w trybie pilnym. Najpierw należało zmierzyć się z konsekwencjami. Opłacić zaległe rachunki.
XXX
– Halo. Misiu. Pobudka. Wstajemy, wstajemy śpiący królewiczu. Wiem, że się naczekałeś, ale rozumiesz, inne obowiązki. Widzę, że się z tobą nie cackali. Szkoda, wolę, jak są delikatniejsi. Wtedy możemy pozwolić sobie na więcej zabawy, a ta sprawia mi przyjemność. Wyobrażasz sobie? Lubić własną pracę? Nie? Tak? Nic nie rozumiem, gdy charczysz przez to gówno. Niestety, na razie musi zostać na swoim miejscu. Widzisz, chwilowo nikogo nie obchodzi, co masz do powiedzenia. Ja powiem swoje i wtedy zobaczymy.
No to do dzieła. Nazywam się pan Jan. Jak ten od piosenki. W odróżnieniu od tamtego, ja nie mam problemu z porannym wstawaniem. Lubię ranki, ba, uwielbiam. Świeża kawa, nowy dzień, poranna kupa – tyle możliwości. Rozumiesz? Kiwaj głową, żebym wiedział, że nie odpłynąłeś. Super.
Z tego, co mi powiedzieli, nazywasz się Artur Lichota, masz dwadzieścia sześć lat, mieszkasz w Warszawie i starasz się uchodzić za artystę. Patrząc na prace, jakie znaleźli w twoim mieszkaniu, to jesteś… byłeś na dobrej drodze. Fotki pierwsza klasa. Ładne światełko, widać, że sprzęt ogarniasz. Rozumiem, że z takiej odległości, to ogniskowa ponad trzysta milimetrów i stabilizacja obrazu? Kompozycja pierwsza klasa. Masz dobre oko. Sam pomysł i realizacja też bardzo ciekawe. Zawsze dziwiłem się, że tak mało osób się tym zajmuje. A przecież to wydaje się świetnym biznesem. Tak myślałeś, co?
Widzisz, nie jesteś pierwszym. Pewnie też nie ostatnim, ale wiele osób podchodzi do tej fuchy po macoszemu. Każdy głupi potrafi zrobić zdjęcie, jednak artysta pozna artystę. Jak wspomniałem masz oko, zabrakło tylko pomyślunku. Trzeba zawsze wybiegać w przyszłość. Każda akcja wywołuje reakcję. Na przykład przez to, że ci idioci obili ci twarz, opuchlizna uniemożliwia ci w pełni docenienie osoby, która do ciebie mówi, a szkoda. Zależy mi, żebyśmy podeszli do tego po partnersku. Traktuję swoją pracę poważnie. Ubieram się elegancko, mam wypastowane buty, wyprasowaną koszulę, a wczoraj byłem u fryzjera. Dzięki temu wiesz, że to, co mówię, też traktuję poważnie. Więc, gdy mówię, że doceniam twoją pracę, powinieneś czuć dumę. Wszystko jasne? Dobrze.
Na czym ja to skończyłem? Ach, twoje prace. Jestem bardzo ciekaw, kiedy przyszło ci to do głowy. Podobno wielkie umysły myślą podobnie. Przejeżdżałeś kiedyś trasą lubelską i zagapiłeś się na panienki? Widziałeś jakąś fajną brykę zaparkowaną przy drodze? Zastanawiałeś się, kto korzysta z darów lasu, mając ewidentnie kasę na ich konkurentki ze stolicy?
Wciągnięcie w biznes panienki było dobrym krokiem. Rozumiem, że ona odpowiednio przygotowywała modela, a tobie wystarczyło tylko ustawić wszystko tak, aby na zdjęciu widać było, co trzeba. Wyobrażam sobie ich miny, gdy otrzymywali odbitki. Ucisk w jelitach, kołatanie serca, spocone dłonie. W sumie sami sobie winni. Trzeba było trzymać wacka w spodniach, szczególnie, jak się ma dużo do stracenia. Z tych pewnie dawało się wyciągnąć najwięcej.
Natasza już do pracy nie wróci. Widzisz, gdy się wydało, została oddelegowana do innego… działu. Szkoda. Fajna dupka. Buźka trochę podniszczona. Nic, z czym by sobie telewizyjni specjaliści nie poradzili, ale nogi konkret. Była w tym dobra. Jej statystki robiły wrażenie na szefostwie, ale nie wystarczyły, żeby zrekompensować straty wizerunkowe. Dobre imię jest warte fortunę. Nie zawsze to rozumiałem, ale gdy mi wytłumaczono, stałem się nowym człowiekiem.
Wspominałem już o konsekwencjach? Chyba tak, ale musimy się na tym skoncentrować. Nie mdlej mi tu tylko. To już nie potrwa długo. Obaj jesteśmy zmęczeni. To była długa noc.
Jeden z twoich modeli, ten z czarnej audicy, nie był byle kim. Był testerem. Takim, jacy czasem chodzą po sklepach – tajemniczy klient. Przychodzi, sprawdza towar, obsługę i ogólną jakość oferty. Potem skrobie raport i albo premia, albo… sam rozumiesz. Zainteresował go twój list, zostawiony za wycieraczką. Ponieważ nie jesteś pierwszym fotografem w tym biznesie, a nasza Natasza zbyt chętnie patrzyła w obiektyw, szybko dodano dwa do dwóch i proszę, tak się tu znalazłeś.
Choć nie wygląda to idealnie, myślę, że ważne abyś zobaczył szerszy obraz sytuacji. Dobrze, że rozstałeś się z tą rudą. Cholera, nie pamiętam imienia. Gdyby nadal z tobą mieszkała, pewnie jej życie także by się skomplikowało.
Rodzice mieszkają we Włodawie w lubelskim? Straszna dziura, ale Okuninkę wspominam miło. Młodość, zabawa, taniec i seks. Najlepsze wakacje życia.
Siostra przesiaduje w Anglii. Może lepiej, żeby tam została. Pewnie będzie tęskniła za bratem, ale po co ją w to mieszać. Niech dalej marzy o karierze w teatrze.
Spochmurniałeś? Spokojnie, misiu. Wiem, że ten moment bywa przykry. Tak naprawdę bliscy są najważniejsi. Wspomniałem o nich, żebyś zobaczył odrobinę szczęśliwego zrządzenia losu w tym gównie, jakie sobie wysrałeś. Tylko ty poniesiesz konsekwencje. No, poza naszą Ukrainką. Wytrzymaj jeszcze trochę, już kończymy.
Konsekwencje są nieuniknione. Rozumiem, że nie brałeś ich pod uwagę. A może brałeś, ale postanowiłeś zaryzykować? Taki biznes wydaje się chaotyczny i syfiasty, ale tak naprawdę, to spore przedsięwzięcie. Nastały czasy wielkich organizacji. Są pracownicy niższych szczebli, managerowie, kierownicy, prezesi itd. Czasy alfonsów, żołnierzy i porachunków mafijnych minęły razem z Ekstradycją. Oglądałeś? Ostatni dobry polski serial. Kondrat był niezłym kozakiem, a wszystko ujęte zarówno dynamicznie, jak i mrocznie. Nie to, co te mdłe gnioty amerykańskiego kina. Można było spijać juchę z ekranu. A jeśli mowa o jusze, to trochę ci cieknie. O, tu o.
Nie lubię się brudzić. To takie mało estetyczne. Ale czasem trzeba. Nic nie poradzisz. Trzeba edukować młodzież. A na edukacji mi zależy. Dlatego siedzę tu z tobą i sobie gawędzimy, bo chce cię uświadomić. Musisz wiedzieć, gdzie spieprzyłeś sprawę i co się w związku z tym wydarzy. A coś wydarzyć się musi. Po pierwsze oni tego wymagają. Mi to wisi, ale też jestem rozliczany przez kogoś nade mną. Istna korporacja.
Po drugie metoda działa. Wierz mi lub nie, ale jest skuteczna. Przynajmniej w większości przypadków. Biznes musi się kręcić, a konkurencja nie śpi. Na wolnych strzelców nie ma dziś miejsca.
Choć się uśmiecham, wcale nie jest mi do śmiechu. Nasz czas się kończy. Trzeba brać się do roboty?
Przed tobą postawiłem pieniek. Jak widzisz nie jest pierwszej nowości. Ze sobą przyniosłem też nowiutką siekierę marki Fiskars. Może widziałeś reklamę? Tę, gdzie rośliny atakują panienkę, a facet przylatuje i wycina wszystko w cholerę. Straszny kicz, ale, dzięki niej wybrałem właśnie ten model. Dobrze leży w dłoni.
Zaczniemy szybko. Nie ma co zwlekać. Będziesz się pewnie wiercił, krzyczał i dusił. A po co nam to? Jesteś praworęczny prawda? Spust migawki naciskasz wskazującym? Dobrze.
A więc mam dwie wiadomości. Dobrą i jeszcze lepszą. Pierwsza jest taka, że pewnie staniesz się leworęczny. Podobno mańkuci są bardziej inteligentni. Będziesz miał szanse się przekonać.
Lepsza jest taka, że twoja praca, choć totalnie amatorska i nieprzemyślana, zrobiła na kimś wrażenie. Masz talent, a jego nie wolno zmarnować. Dlatego, gdy już skończymy, złożę ci ofertę. Przemyślisz wszystko, zastanowisz się na spokojnie, podliczysz plusy dodatnie i plusy ujemne, a potem wrócimy do rozmowy.
A teraz do dzieła. Będzie bolało. Coś o tym wiem.
Pan Jan podłożył pieniek pod dłoń mężczyzny. Choć ten próbował wyginać ją na wszystkie strony, taśma skutecznie ograniczała ruchy. Jan uniósł lewą dłoń, błysnęło ostrze siekiery. Drugą uniósł i przykładając kikut wskazującego palca do ust, uśmiechnął się serdecznie.
– Da się wytrzymać. To i tak bardzo łagodna kara. – Po czym unieruchomił prawą dłoń mężczyzny. – Klik, klik. – Puścił mu oko i gwałtownie opuścił ramię.
Ponownie echo zdawało się odbijać od ścian w szalonym tempie, aż nastała zupełna cisza. Drzwi tym razem zamknęły się bezszelestnie. Ciało mężczyzny znieruchomiało na stalowym krześle. Pod nim powoli krew zmieniała się w rdzę.