- Opowiadanie: dogsdumpling - Zepsute zabawki

Zepsute zabawki

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Zepsute zabawki

Jestem zepsutą zabawką. Zepsutych zabawek się nie kocha? Nie wiedziałam o tym i teraz mi smutno. Myślałam, że to nie ma znaczenia. Że kocha się misie z ponadrywanymi uszkami i wytartym futerkiem.

Ale to było tak dawno. Nauczyli się udawać, tylko mnie nauczyć zapomnieli.

Siedzę w zakurzonym kącie i próbuję poprzyszywać odpadające fragmenty. Nie za bardzo mi wychodzi. I to, co miałam w środku, jakoś nie chce się na powrót zmieścić. Czy boli? Chyba tak, myślę że tak. Kiedyś bolało, teraz pewnie też, tylko że już chyba nie czuję. A może nigdy nie bolało? Chyba po prostu nie chcę pamiętać. Nie pamiętam gdzie, co kiedyś było, więc jak mam to przyszyć na właściwym miejscu. Nagle mam za dużo fragmentów, które do czegoś kiedyś służyły.

Ale już nie pamiętam. Próbuję sobie przypomnieć, jak sobie przypomnę, będzie mi łatwiej udawać. Tak, na pewno tak. Tylko muszę sobie przypomnieć. Skup się, myśl, myśl. Na pewno dasz radę. Tylko myśl. Przecież pamiętasz! Musisz pamiętać. Musisz, musisz, musisz. Więc dlaczego nie pamiętam? Może to trzeba by tutaj, a ten fragment, o, na pewno tu. Kolor pasuje. No, teraz na pewno będzie dobrze. Jeszcze to i to, a, i jeszcze tamto. Musi gdzieś pasować.

No, wyszło całkiem nieźle. Trzeba by się przejrzeć w lustrze i zobaczyć czy nie ma jakichś dziur. Nie widzę siebie z tyłu. Lustro. O, wyszło całkiem dobrze, no, teraz to jestem cała naprawiona. I to własnymi siłami. Z tej strony brzuch mam trochę wklęsły, i ta nitka w innym kolorze, ale to nic. To przecież nie ma znaczenia, prawda? Prawda? Na pewno tak. To że w środku brakuje trochę trocin, to przecież się nie liczy. Nikt nie zwraca uwagi na to, co jest w środku. Jeśli tylko z zewnątrz nic nie widać, na pewno będzie dobrze. Tylko ta nitka. Może nikt nie zauważy.

Chcę, żeby mnie znowu kochali. Kiedyś mówili mi, że kocha się za nic, ale to było dawno. A może nie mówili. Już nie pamiętam. Na pewno nie mówili. Nie skłamaliby w ten sposób. Na pewno coś mi się pomieszało. To było jakoś inaczej. Jak boli, to znaczy, że żyjesz. Nie, też nie tak. Nie pamiętam. Zresztą to przecież też nieprawda. Mnie już nie boli, a przecież żyję. Nawet się naprawiłam. Tylko ta nitka. Może nie zauważą. Nie można żyć bez miłości. Może to było to. Choć chyba też nie. To musiało być coś prawdziwego. Ech, nie mogę sobie przypomnieć. Zaraz, zaraz, już wiem! To przez tę nitkę.

Zepsutych zabawek się nie kocha. To na pewno to. Tylko, było coś jeszcze… Aha, no tak. Jak mogłam zapomnieć. Zawsze używaj nici w kolorze futerka.

Koniec

Komentarze

Temat na plus. Bądź co bądź życie nie jest łatwe, dużo osób ma problemy z psychiką, ale nie może sobie na nie pozwolić, no i nie wypada o nich mówić, więc na siłę stara się iść do przodu, choć tak naprawdę chcieliby, żeby wszystko było znowu proste tak jak kiedyś.

Wykonanie w porządku. Raczej nie ma błędów, choć miałem wrażenie, że wybrany został styl z mnóstwem celowych powtórzeń, i przez to gdzieniegdzie umknęło o jedno za dużo, które już zazgrzytało.

Największa wada to brak jakiejkolwiek fabuły. Wiem, że pisząc takie teksty bardzo łatwo jest się zaangażować, bo pod niektórymi z moich starszych szortów też było to wytykane. Natomiast teraz widzę, że rzeczywiście ciężko jest w nie zaangażować się czytelnikowi…

ironiczny podpis

Ten miś to porządna zabawka, bo sam się naprawia, nie czekając aż ktoś inny przyszyje mu ucho w niewłaściwym miejscu. Ten miś na koniec, po naprawieniu, jest już wielkim niedźwiedziem. Niby smutny tekst, ale pokazuje silnego bohatera. Niezłe. :)

 

edit: Sorki za orta, telefon mi zmienił na inne słowo.

Bardzo emocjonalny tekst, rzekłbym że o odpowiedniej długości. Tak, długość dla mnie jest tutaj największym atutem, bo taka “w sam raz”. Nie zalewasz czytelnika, nie męczysz go, a zarazem przez intensywność przekazywanych emocji zostawiasz silny obraz do zastanowienia.

Z samej treści spodobał mi się też motyw starania misia o powrót do dawnej formy, by zostać ponownie “pokochanym”. Smutny i prawdziwy pod tym względem obraz.

Podsumowując: krótki, ale intensywny koncert fajerwerkowy.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

@ Issander,

dzięki za wizytę i komentarz.

Wiem, że pisząc takie teksty bardzo łatwo jest się zaangażować,

Natomiast teraz widzę, że rzeczywiście ciężko jest w nie zaangażować się czytelnikowi…

Czy dobrze rozumiem zarzut, że w taki tekst autorowi jest łatwo się zaangażować, ale czytelnikowi ze względu na brak fabuły nie? Bo nie do końca wiem jak się odnieść ;)

 

@Blackburn

Bardzo cieszy mnie twoja interpretacja i to jak postrzegasz bohatera :]

It's ok not to.

Tak. Autor, jeszcze przed i w trakcie pisania tekstu, zwłaszcza tak krótkiego, ma go całego w głowie, nie musi więc w niego “wchodzić”. Czytelnikowi łatwiej oswoić się z konceptem obrazowany przez tekst, jeśli po drodze napotka na jakieś wydarzenia, które do niego prowadzą. U ciebie pierwsze i jedyne wydarzenie (miś się naprawia) jest w połowie szorta.

ironiczny podpis

@NoWhereMan,

dzięki za opinię i klika. Miś poczuł się doceniony :D

 

@Issander,

Akurat naprawa zaczyna się już w piątej linijce ;) Ale rozumiem zarzut. Tekst skupia się na emocjach a nie na fabule. Choć sama naprawa napędza cały tekst i “wywołuje” strumień świadomości zabawki. A przynajmniej taki był zamiar. Tekst miał pokazać pewien problem, skłonić do refleksji – jeśli się nie udało, to pozostaje mi tylko przyjąć krytykę na klatę.

It's ok not to.

A mi nie podeszło. Temat fajny, bohater dzielny i budzący współczucie, ale całość nie miała tego czegoś.

Wiem, że powtórzenia celowe, ale za dużo ich i trochę męczyły. Tekst trochę, nomen omen, szyty grubymi nićmi – widać, że zabawka jest pretekstem do opowiedzenia emocji człowieka (zwłaszcza to ‘nieważne co w środku’ zwraca uwagę). Całość refleksyjna, ale ta puenta… no nijak mi nie pasuje taki żart(?) na koniec. Nie widzę związku z treścią i nie rozumiem, czemu miało to służyć.

@ Karol123,

dzięki za przeczytanie i komentarz.

 

@Bellatrix,

Odnośnie powtórzeń – miały za zadanie sprawić, aby czytelnik odczuł stan, w jakim znajduje się zabawka – zapętlenie psychiczne, które jest bardzo męczące. Choć oczywiście nie chodziło o to, żeby zmęczyć czytelnika tekstem :/

Co do puenty – nie jest to żart i jest ona bardzo istotna dla całego tekstu (dużo bardziej niż wspomniane zdanie o tym, co w środku). Jako, że tekst powinien bronić się sam, powstrzymam się jednak od wyjaśnienia.

Dzięki za komentarz :)

It's ok not to.

Mam wrażenie, że chyba istotne jest to, że tę historię opowiada miś rodzaju żeńskiego.

Może dziewczynki częściej bywają zabawkami, częściej są porzucane, kiedy się znudzą, trudniej im się samonaprawić…

 

Zresz­tą to prze­cież też nie praw­da. –> Zresz­tą to prze­cież też niepraw­da.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Z reguły nie gadam z Anonimami.

Ale podobało mi się. Zwłaszcza te zdania, które, jeśli czytelnik zechce, mogą znaczyć o wiele więcej, niż się wydaje w pierwszym momencie.

Też interpretowałam misia jako metaforę dziewczyny. I znów tekst anonimowego autora ujął mnie w jakimś miejscu gdzie boli, ale nawet bardziej niż ten drugi… (wiem, że nie ten sam autor, ale jakoś tak się złożyło). Bardzo smutno mi teraz. 

Spodobała mi się tematyka, wykonanie trudnej techniki strumienia świadomości w sposób, który nie męczył, a dał się przeczytać i zrozumieć. Przewrotna jakaś, trochę nawet absurdalna puenta na koniec też podziałała na korzyść. Przyznam, że nie do końca ją zrozumiałam, ale i bez sugestii autora domyślałam się, że ma jakieś głębsze znaczenie. Nić musi być koloru futerka. Skoro idziemy tropem emocji ludzkich ukrytych pod postacią zabawki, może chodzi o to, że kiedy usiłujemy się pozbierać, ważne byśmy nie stali się kimś innym? A może po prostu chodzi o to, że gdy ktoś nas rozsypie, nie możemy już się pozbierać z tych samych części, zawsze wkradnie się jakiś nowy odcień, taki który nie pasuje do reszty, choć ja akurat uważam, że takie doświadczenia dodają głębi i piękna więc nie wiem, czy idę dobrym tropem…

Dobre, choć smutne opowiadanie, mam nadzieję, że trafi do biblioteki, gdy zapozna się z nim więcej użytkowników. 

Tomorrow, and tomorrow, and tomorrow, Creeps in this petty pace from day to day, To the last syllable of recorded time; And all our yesterdays have lighted fools The way to dusty death.

@Regulatorzy

Mam wrażenie, że chyba istotne jest to, że tę historię opowiada miś rodzaju żeńskiego.

Trochę tak, trochę nie. Rodzaj żeński niejako “wymusza” słowo zabawka, aczkolwiek był to zabieg świadomy. I niestety nie mogę odmówić racji Twojej interpretacji odnośnie trudności z samonaprawianiem się dziewczynek. Choć myślę, że pewnie chłopcom też nie jest łatwo ;)

Dzięki za wytknięcie błędu.

 

@Cobold,

cieszę się, że postanowiłeś złamać swoje reguły ;) Dzięki za komentarz i klika.

 

@Rosebelle,

dzięki za obszerny komentarz, miło mi, że widzisz opko w bibiotece :D. Odnośnie interpretacji nie chcę narzucać własnej. Ale Twoja bardzo mi się podoba. Co do koloru nitki, to tu też Issander poszedł w dobrą stronę, że chodzi o problemy, o których nie wypada mówić. Ból nie jest dobrze widziany.

It's ok not to.

Tekst bazujący na emocjach, więc praktycznie nie miał szans, żeby do mnie przemówić. Ja z tych, którzy wolą konkretną fabułę.

Ale napisany całkiem przyzwoicie.

Babska logika rządzi!

Nie do końca wiem, co napisać. Bo właściwie mi się podobało, chociaż mnogość interpretacji mnie przygniotła. Już komentujący wyżej udowodnili, że ten tekst o emocjach można odczytywać na wiele sposobów. I ta końcowa niepasująca nitka jest na to świetnym dowodem. 

Zgadzam się z Bellatrix, że powtórzenia męczą. Przez nie krótki tekst sprawia wrażenie rozwleczonego ponad miarę. Rozumiem też Twoje tłumaczenie, że sposób napisania miał za zadanie podkreślenie tego, co czuje miś. Zapętlenie, natręctwa. To jednak, moim zdaniem, nie wyszło tak dobrze, jak mogłoby wyjść.

Ogólnie jednak czytało się dobrze. Na bibliotekę na pewno zasługuje.

Tematyka nostalgiczna i znaczeń faktycznie można doszukiwać się bez liku. Bardzo dobrze stworzony króciak. Ładnie gra na emocjach. :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Bardzo mocny i dla mnie osobiście ponury tekst. Nie wiem czy taki był zamysł, ale bardzo skojarzyło mi się z otaczającą nas rzeczywistością. Powierzchowność, kłamstwa, porzucenie… brrr!

Gratuluję opowiadania, które mnie poruszyło. Nieczęsto mi się to zdarza! :)

Czaszka mówi: klak, klak, klak!

Dobre. Trochę zgadzam się z Issanderem, że mało fabuły, ale z drugiej strony rozumiem zamysł, Anonimie-Którego-Już-Odanonimowano. Nie jest to więc zarzut. Po prostu zastanawiam się, jakby można ten strumień świadomości wpleść w krótką historię. Albo czy nie byłoby jeszcze lepsze, gdyby dodać jakieś konkretniejsze elementy? Tylko to wtedy mogłoby zabić metaforykę… Tak sobie dumam.

Podejrzewałem, że chodzi o starość, choć nie wszystkie elementy się zgadzają. Albo o przemijającą młodość: niepasująca nitka jako pierwsze pasemko.

Ciekawe jest ostatnie zdanie. Burzy wcześniejsze interpretacje i może otwierać nowe. Pomyślę. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

I niestety nie mogę odmówić racji Twojej interpretacji odnośnie trudności z samonaprawianiem się dziewczynek. Choć myślę, że pewnie chłopcom też nie jest łatwo ;)

Miałam na myśli te dziewczynki, które z czasem zostają odtrącone i porzucone, bo wokół jest mnóstwo nowych, fajniejszych zabawek. Wydaje mi się, że chłopcom takie sytuacje zdarzają się znacznie rzadziej.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie wiem, kto doklikał bibliotekę, ale bardzo dziękuję :D

 

@Finkla,

tak też podejrzewałam, że tekst nie przypadnie Ci do gustu ;) Umieściłam ostrzeżenie w postaci tagów :P

@Ocha,

cieszę się, że się podobało. Co do powtórzeń i tego, że można było zrobić to lepiej – nie wątpię :) zawsze jest miejsce na poprawę warsztatu. Z drugiej strony opko powstało dawno temu i lubię je takie, jakie jest. Uwagi zatrzymam więc na przyszłość :)

 

@Morgiana,

dziękuję. Zależało mi na tym, aby tekst nie był jednoznaczny.

 

@Skull,

Powiedzmy, że moje widzenie rzeczywistości jest dalekie od radosnego, co na pewno przełożyło się na nastrój tekstu… Cieszę się ogromnie, że poruszyło.

 

@Fun,

Anonim się wcześniej nie odanonimował, bo go zwyczajnie na portalu nie było :P Obawiam się, że gdyby obudować strumień świadomości akcją wyszedłby wtedy całkiem inny tekst :) Nie chciałam też, aby był za długi – żeby przypadkiem nie zamienił się w emocjonalnie niestrawną papkę. Co do starości, moja koleżanka, która czytała opko też miała takie skojarzenia, więc nie jesteś w swojej interpretacji sam :)

 

@Reg

Ciekawe spostrzeżenie. Nie patrzyłam na to w ten sposób, ale zdecydowanie coś w tym jest.

It's ok not to.

Tagi, nie tagi – przeczytać wypadało.

A tekst się odanonimował, bo główna uprzejmie doniosła, kto popełnił. :-)

Babska logika rządzi!

No, teraz możemy pogadać ;)

Bardzo mi się podobało. Nie przeszkadzał ani strumień świadomości, ani powtórzenia (moim zdaniem dobrze wyważone) ani brak akcji. Dobrze stopniujesz głębię metafor – pierwsze dość oczywiste, ale w ostatnim zdaniu serwujesz coś oryginalnego, o czym jednak, dzięki wcześniejszym mrugnięciom okiem, czytelnik już wie, że ma ukryte znaczenie. Innymi słowy: warstwy. Podobał mi się też fragment, kiedy narratorka staje przed lustrem, żeby sprawdzić efekty swojego dziergania; po tych wcześniejszych wzmiankach o nadmiarowych elementach przez chwilę powiało grozą.

Jeśli miałbym się czegoś czepiać, ale to bardziej informacja dla Ciebie o indywidualnym odbiorze niż jakiś zarzut, narracja w żeńskiej formie sprawiła, że postrzegałem bohaterkę raczej jako lalkę (słowa o misiu w pierwszym akapicie potraktowałem jako taki ogólny przykład losu zabawek). Dopiero ostatnie zdanie, z futerkiem znowu naprowadziło mnie na pluszaka. W sumie, dzięki temu bohaterka pozostawała bardziej tajemnicza i tekst umożliwiał jeszcze więcej interpretacji, jestem tylko ciekaw, czy efekt był zamierzony.

 

@Finkla,

wypadało czy nie, fajnie że zajrzałaś :)

 

@Cobold,

dzięki za obszerny komentarz. Odnośnie płci narratora – użyłam formy żeńskiej w odniesieniu do zabawki jako takiej. Zdawałam sobie sprawę, że może to wpłynąć na odbiór postaci jako bohaterki. Ale też zależało mi na tym, aby ta zabawka okazała się bardziej uniwersalna, “unisex” – dlatego pluszak/ miś. Misie nie są ani chłopięce, ani dziewczęce. Wydaje mi się, że takie podejście przenosi, przynajmniej do pewnego stopnia, ciężar interpretacyjny na odbiorcę i jego własne doświadczenia, ale też eliminuje ryzyko skierowania tekstu do konkretnej płci. Gdyby to była lalka pole odbioru byłoby trochę węższe. Z drugiej strony, gdyby to był miś mówiący o sobie w rodzaju męskim też mam wrażenie, że tekst za bardzo od początku by przynależał do konkretnej rzeczywistości, sytuacji. Pewnie to dziwnie zabrzmi, ale wydawało mi się, że zabawka nie pomyśli o sobie w kategoriach płci.

Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć na pytanie.

It's ok not to.

Jestem trochę rozdarty. No bo z jednej strony sam temat taki psychologiczny i ciekawy. Lubię bohaterów, którzy mają (bądź myślą, że mają) jakieś ułomności, niedoskonałości, czy problemy z akceptacją. No ale z drugiej strony przez brak fabuły tekst bardziej niż opowiadaniem wydaje się taką scenko-impresją. 

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Tematyka raczej nie moja (pod pewnymi względami nawet bardzo nie moja), ale mimo wszystko coś tam w środku ten króciutki tekst poruszył. Smutny i napisany w pasujący sposób. Brak fabuły nie przeszkadzał, wydaje mi się, że taka skondensowana forma wywiera na czytelniku większe wrażenie niż gdybyś miała na siłę dodawać wydarzenia i tak będące tylko pretekstem do ukazania tych samych emocji.

@SzyszkowyDziadek

 

Jestem trochę rozdarty.

Pamiętaj żeby odpowiedniej nitki użyć ;) A tak na poważnie, dzięki za odwiedziny i opinię. Ja akurat jestem zdania, że nie każdy tekst musi posiadać fabułę, ale rozumiem, że jej brak może się negatywnie odbić na odbiorze. Scenko-impresje też mają swoją wartość :)

 

@Teyami,

dzięki za wizytę. Cieszę się że mimo “nieswojej” tematyki tekst jednak coś poruszył . To dla mnie ważne. Dzięki :)

It's ok not to.

Jednych porusza, innych nie porusza, to bez znaczenia, tak będzie zawsze. Dla mnie jednak inne jest wyzwanie z tym tekstem: jest w nim więcej słów, niż treści, inaczej mówiąc – mam wrażenie, że choć krótki, to wolałbym, żeby był jeszcze krótszy. Innym rozwiązaniem byłoby zrobić z tego tekstu coś dłuższego – ale nie wypełniać kolejnymi słowami, ale kolejnymi treściami, metaforami, skojarzeniami. Teraz mam wrażenie, że decorum zostało złamane.

Dla podkreślenia wagi moich słów siłacz palnie pięścią w stół

Cerlegu,

dzięki za wizytę i uwagi :) Osobiście nie widzę tego tekstu w dłuższym wydaniu – napisałam wszystko, co chciałam w nim zawrzeć. Czy w krótszym? Pewnie można byłoby go jeszcze bardziej skondensować :)

It's ok not to.

Naprawdę dobry tekst i myślę, że długość jest idealna – akurat żeby nie znudzić, a poruszyć jakąś emocjonalną strunę :) Trudno napisać niepretensjonalny strumień świadomości, refleksyjny monolog, ale jak dla mnie Tobie zdecydowanie się udało.

Co do nici w kolorze futerka, mi przyszło na myśl, że chodzi o utracenie jakiejś cząstki siebie (nitki w tym samym kolorze), a zastąpienie jej nową (nitką w nowym kolorze). ,,Zepsucie się”, cierpienie, zabiera nam jakiś element (który być może powinniśmy starać się odzyskać, jeżeli w ogóle jest to możliwe? Może bez niego nie będziemy już sobą, tylko kimś zupełnie innym?), a w zamian daje nowy, na pierwszy rzut oka zupełnie niepasujący, zmieniający nas na zawsze. A może należy to interpretować jako zamaskowanie blizn, żeby nie sprawiać wrażenia ,,popsutej zabawki”, nie pokazać na zewnątrz, że coś jest nie tak?

Dziękuję Aylin za wizytę. Cieszę się, że się podobało :)

Co do interpretacji, mnie bliska jest ta druga, ale obie mi się podobają. Zresztą wcale się nie wykluczają.

It's ok not to.

Fajne. Zepsuta zabawka to bardzo sugestywna metafora. Cobold słusznie zwrócił uwagę na przechodzenie z prostszych figur do bardziej złożonych, na końcu zmuszające czytelnika do zmarszczenia czoła i uruchomienia szarych komórek (obydwu!). 

Tekst długi nie jest, ale gdybym był chirurgiem, ciąłbym. Jak dla mnie pierwszy, drugi i czwarty akapit są zbędne. Zepsuta zabawka na początku i na końcu niby pełni rolę klamry, ale pojawia się też w tytule, więc to zbędne gadulstwo : ).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Cieszę się, że udało mi się uruchomić czytelnicze szare komórki laugh

Co do zaproponowanych cięć – rzeczywiście po takim okrojeniu pacjent by przeżył, i jeszcze pewnie poczułby się lżej ;). Jednak ze względów całkowicie egoistycznych pozostawię opko w obecnym kształcie.

It's ok not to.

O, tutaj mnie jeszcze nie było :3

 

Fajny tekścik z konkretnym ładunkiem emocjonalnym, choć w drugiej części trochę zbyt powtarzalny – ciągle tylko kochany/niekochany, wnętrze/zewnętrze, to ta nitka/wcale nie nitka. Niby całość krótka, ale i tak dało się przyciąć ;P Albo dobudować scenę, jak dziecko znajduje misię i nadal się nią nie interesuje, bo dorosło. Wtedy już w ogóle szort przypominałby drugie Toy Story ;D

 

Trzymaj się.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

O, tutaj mnie jeszcze nie było :3

Miło mi, że zawitałeś :-)

 

Zgadzam się, że tekst mógłby być krótszy, ale to staruszek i mam do niego nieco sentymentalny stosunek, więc niczego nie będę go pozbawiać ;-)

 

Toy Story w mojej wersji to by nie była bajka dla dzieci…

It's ok not to.

Nowa Fantastyka