– Chwila odpoczynku… – Jeden z aniołów – stróżów wygodnie wyciągnął nogi. – Nowi podopieczni jeszcze się rodzą. Potem znowu czeka nas harówa. Wiesz, czasami mam wszystkiego naprawdę dość.
We dwójkę przysiedli na chmurze. Znali się od zarania dziejów, a teraz z rozkoszą wykorzystywali przerwę w pracy.
– I znowu przypadną nam sami chłopcy… – Drugi pokiwał głową. – W ostatnich stuleciach nie mamy szczęścia. Zdecydowanie wolę dziewczynki – o wiele lżejsze i przyjemniejsze zajęcie. A jak pięknie się do nas modlą, gdy ledwie odrastają od ziemi! Rozkosz dla uszu.
Ze strzępka cumulusa uformował kształt podobny do niewielkiego liścia, po chwili drugi. Chuchnięciem nadał im soczyście zieloną barwę.
Podał jeden towarzyszowi.
– Smakuje jak szczaw – wyjaśnił w odpowiedzi na zdziwione spojrzenie. – Działa bardzo odświeżająco. Powiem szczerze – palec wskazał przestrzeń poniżej obłoku – tam, w dole, mocno zasmakowałem w tej roślince. Niewinne przyzwyczajenie, a pryncypał nie widzi w nim nic złego. Skosztuj, a polubisz.
Żuli w milczeniu.
– Całkiem niezłe – przyznał poczęstowany. Miał pooraną bruzdami twarz, jakby w jego bezczasowym istnieniu spotykały go same troski. – Niebiańsko smakuje. No i nie popełniamy grzechu, a to ważne. Napotykamy tyle pokus…
Z uwagą obejrzał nadgryziony listek, jeszcze przed chwilą będący cząsteczką tumanu skondensowanej pary wodnej. Z westchnieniem położył się na brzuchu.
Poruszył skrzydłami, może sprawdzając, czy jest gotów do lotu.
– Powiem ci coś w zaufaniu – ciągnął w zamyśleniu – Coraz częściej czuję się zmęczony. Tyramy i tyramy, a i tak większość podopiecznych ma nasze poczynania głęboko w pewnej części ciała, służącej do wydalania ekskrementów.
Zamilkł na chwilę.
– Gdybyśmy przekonali pryncypała, żeby dziewczynek było więcej, mielibyśmy znacznie łatwiej… – zaznaczył drugi. – Spokojne istoty, gustujące w lalkach, poezji, pogawędkach i prowadzeniu domu, kiedy dorosną.
Nagle rozbłysły mu oczy.
– Więcej dziewczynek… Wtedy moglibyśmy tam, na Ziemi, czasami skoczyć na piwo – rzucił cicho. – Polubiłem ten napój. Kiedyś sprawdziłem, czy nie stanowi zagrożenia dla moich podopiecznych – i przypadł mi do gustu, chociaż, oczywiście – dodał pośpiesznie – odwodzę moje owieczki od picia.
Ponownie uformował zgrabną kępkę szczawiu.
– Zawsze mnie ciekawiło, czemu nazywasz go pryncypałem. – Anioł o steranym obliczu niespodziewanie podjął inny temat, machając nogami. – Powiem jednak, że chyba coś przeoczyłeś – dziewczyny strasznie się zmieniły. Już nie wiem, czym różnią się od chłopców. Na pewno budową ziemskich powłok, ale chyba niczym więcej. Z wieloma inni aniołowie mają okropną mordęgę.
Znowu w milczeniu rozkoszowali się smakiem chmurzastych listków.
– Nie wzywaj imienia boskiego nadaremno… – Drugi z aniołów wzniósł palec. – Zatem określam go jako pryncypała. Szefa. Ostatnio używam miana boss. Ale, wracając do sprawy dziewczynek: jednak są lepsze. Milsze. Znacznie mniej pracy, a efekty niewyobrażalnie korzystniejsze. Przyznasz, że one jednak nie lubią bójek, wojen i rozpruwania brzuchów. Gdyby chłopcy mogli stawać się dziewczynkami – głos przybrał marzycielski ton – my, anielscy stróżowie, mielibyśmy w pracy prawie raj. Gdyby osobnicy z penisami mogli wybierać…
W ostatnich słowach zabrzmiała nuta głębokiego namysłu.
– Gdyby mogli wybierać – podjął po chwili – wielu pewnie zmieniłoby płeć. Piękna sprawa! I w końcu przestałyby nas boleć nogi. Niby jesteśmy tylko bytami duchowymi, ale od paru wieków nie mogę się pozbyć odcisków na stopach. Fatalna przypadłość! Gdyby tylko mieli taką szansę, świat stałby się lepszy…
Nuta zastanowienia zabrzmiała jeszcze wyraźniej.
– Wracasz do tej idei? – Rozmówca wytarł bezcielesne dłonie. – Do twojego starego pomysłu, żeby chłopiec mógł wybrać, kim chce być? Stać się dziewczynką? Więc migiem leć do szefa! Wiem, że dzisiaj ma szampański nastrój.
Nie czekając na odpowiedź, przekręcił się na bok i zamknął oczy.
Ze słodkiej drzemki wyrwało go delikatne potrząsanie za ramię.
– Boss przystał na naszą sugestię. – Wysłannik miał jednak dziwnie markotną minę. – Oświeci ludzkie mózgi. Ale poszedł na całość: chłopcy, kiedy trochę podrosną, wybiorą sobie płeć, ale dziewczynki też… Szef nadmienił, że zasieje u ludzi ziarno pomysłu, jak bez problemów przeprowadzać takie operacje.
– Dziewczynki też? – Ledwo rozbudzony anioł jęknął. – Będziemy mieli przeje… przesra…
Twarz drugiego stężała. W oczach wyraźnie migotał przestrach.
– Będziemy mieli do szczętu przechlapane, a nawet przerypane. Przekichane. Przekitwaszone! – dodał pośpiesznie, przerywając wypowiedź towarzysza. – Zbierajmy się, dostrzegam, że u naszych mamuś już odchodzą wody płodowe.
– Każdy człowiek ma wolną wolę i prawo wyboru, a wszyscy są równi! To jeden z kanonów ludzkiego istnienia! – Głos nad chmurą wstrząsnął nieboskłonem. – Tak kiedyś postanowiłem i nie zamierzam tego zmienić!
Już go nie usłyszeli, zajęci baczeniem, czy w sali porodowej wszystko jest w porządku. Ich oblicza nie wyrażały radości, tylko zawód po usłyszeniu odpowiedzi Stwórcy.
Jedna z lekarek schyliła się, zobaczywszy strzępek zielonego listka na podłodze. Miała piękną twarz, przypominającą oblicza Madonn z obrazów mistrzów renesansu, okoloną złocistymi lokami, niesfornie wymykającymi się spod czepka.
– Cóż to jest? – wrzasnęła ze wściekłością. – I skąd, do kurwy nędzy, wziął się tutaj ten śmieć?! Co za głupol narobił takiego bajzlu w mojej porodówce?! Dobrze, że nie wymyślił czegoś jeszcze gorszego… Chyba buszował tutaj jakiś całkiem porąbany idiota. Gdybym dostała go w swoje ręce, pokazałabym bałwanowi, gdzie raki zimują.
Uduchowione oblicze stężało w grymasie gniewu.
– I wcale nie muszę być chłopem, żeby zrobić miazgę z tego bęcwała! – dodała, jednym ciosem zaciśniętej w pięść drobnej dłoni druzgocąc bok stojącej na biurku drewnianej szuflady, wypełnionej szpitalną dokumentacją.
Przez wyjątkowo zgrabnie uformowane wargi anielsko wyglądającej kobiety przewinął się uśmiech wielkiej satysfakcji.
13 stycznia 2014 r. Roger Redeye
Ilustracja: obraz Matthäusa Kerna „Schutzengel”
Źródło: https://de.wikipedia.org/wiki/Matth%C3%A4us_Kern