- Opowiadanie: piterko1996 - Kraj Ostatniej Nadziei - prolog

Kraj Ostatniej Nadziei - prolog

Jest to prolog do mojej autorskiej książki. Udostępniam wersję bez cenzury. 

Oceny

Kraj Ostatniej Nadziei - prolog

– Spierdalaj! – wykrzyczał Damian wbiegając do starej przeciągniętej pleśnią piwnicy, z wyrazem twarzy jakby ktoś mu na nią wylał wrzątek luli.

– Już tu są! Znaleźli nas!

Niewiele myśląc chwycił Radiego za kołnierz jego płaszcza bojowego, ciężkiego lecz niezbędnego do poruszania się poza terenem bezpiecznym. Radi bez zastanowienia wstał, nie zabierając resztek pieczonego szczura choć za taki rarytas ludzie ze starej kolei mogliby zabić. Nie było na to czasu. Wiedział on bowiem, że nic mu z jedzenia, jeżeli za chwilę sam może nim być. Wieńcze to straszne istoty. Nieoświeceni uważają, że są to ucieleśnione demony ale Ci bardziej inteligentniejsi którzy znają historię świata co najmniej 20 lat wstecz wiedzą, że są to po prostu cienie ludzi po mutacji wynikającej z K3.

Przenikliwy hałas towarzyszący ich nadejściu wzbudził w Damianie niemały lęk. Jak na poszukiwacza jest on dość młody, jednak udało się mu przetrwać noc poza terenem bezpiecznym co już czyni go dobrym materiałem do wspólnoty. Radi wiedział co robić. Rzucił wabik zrobiony z starej nakręcanej zabawki i dzwoneczka, w przeciwnym kierunku do ucieczki w celu zmylenia Wieńczy. Razem z Damianem bez zastanowienia zaczęli uciekać podziemnym przejściem łączącym piwnice między sobą. Ciemne i ponure korytarze, które zapomniały już widok choćby świeczki, wzbudzały dodatkowy lęk w poszukiwaczach. Dodatkowo odgłosy jęków, ujadania w których słychać cierpienie, ból oraz tępą nadzieję, zwiastowały już śmierć. Każde dziecko wie, że usłyszenie głosu tych istot kończy się rozszarpaniem. Niektórzy bardziej boją się usłyszeć samego ich wycia, niż spotkać jednego twarzą w twarz. Mocne uderzenia na końcu korytarza zwiastowały nadejście sporej grupy mutantów. Zwykle prowadzają się oni w grupach. Nie wiadomo dlaczego, możliwe, że wyrobił im się instynkt drapieżcy jak u zwierząt. Słychać było, że dźwięk wabika zmylił ogon i dał poszukiwaczom trochę czasu. Radi ślepo biegł przodem do wyjścia z piwnic, czasami tylko oglądając się za siebie sprawdzał czy Damian na pewno za nim podąża. W takich chwilach nie myśli się o towarzyszach bo jedynie dbając o siebie można przetrwać w Septrium i każdy o tym wie. Jednak Radi nie mógł opuścić Damiana. Nie po tym jak obiecał jego ojcu, że zajmie się nim gdy tamten umierał od kamizy, śmiertelnej choroby która dosłownie rozpuszcza ciało człowieka. Pewnie dlatego wyszkolił go na pierwszorzędnego poszukiwacza.

– Stój! – powiedział nagle Radi. Damian przerażony, pokazuje swoim błagalnym wzrokiem, że nie bardzo chcę się zatrzymywać, zwłaszcza, że słyszy coraz bardziej wyraźne jęki.

– Widzisz właz? – pokazał palcem wskazującym na stary zrzut na węgiel.

Ten już wiedział o co chodzi. Złożył ręce w kształt przypominający łódkę podsadzając kompana aby ten mógł sięgnąć włazu. Mijały cenne sekundy, do tego dźwięki ujadania były już tak głośne, że wydawało się, że już za chwilę będą mogły położyć swoje śliskie łapy na ciele młodego. Jego serce kotłowało jak stado pędzących Rabidów, po pustkowiu między miastowym. Wyobrażał sobie swoją śmierć na tysiące sposobów. Rozważał rozszarpanie powolne, w którym widziałby swoją śmierć i swoich przeraźliwych oprawców. Wieńcze szczycą się tym, że zjadają najpierw tkanki miękkie i są w tym na tyle dokładni, że potrafią zjeść powieki nie naruszając oczu. Jak na złość uniemożliwia to zamknięcie oczu i ofiara widzi jak konsumuje się jego wnętrzności dopóki nie umrze od odniesionych ran i upływu krwi. Istoty te mają ponad 2 metry wysokości oraz poruszają się głównie na przednich kończynach od czasu do czasu odpychając się tylnymi lub skacząc z nich na dalsze odległości. Ich blado-zielonkawa skóra gdzieniegdzie odchodząca od ciała pokryta jest śluzem oraz krwią swoich ofiar. Jest  też bardzo wrażliwa na bodźce zewnętrzne takie jak światło czy woda. Niestety przez lata mutacji wykształciły u siebie obronę przed nadmiernym osuszeniem w postaci skorupy która pokrywa ważne, części ciała co jednocześnie praktycznie uniemożliwia ich zabicie. Nie posiadają oni głowy, jedynie aparat gębowy wyrastający bezpośrednio z miejsca gdzie u normalnego człowieka powinna byś szyja. Nie mają nosa więc nie wiadomo w jaki sposób wyczuwają swoje ofiary. Istnieje teoria, że potrafią wyłapywać fale elektryczne nawet te które wysyła mózg. Jednak nigdy dotąd żadnego nie złapano więc teoria ta nie może zostać w żaden sposób potwierdzona. Ich ostre pazury są tak twarde, że potrafią przebić się przez 5 centymetrowe żelazne drzwi. Są jak krwawi chirurdzy stworzeni do cięcia i smakowania ludzkiego ciała.

– Szybciej do chuja! Jak nie otworzysz tych pierdolonych drzwi to będziemy w dupie a nie na kolei! – wykrzyczał Damian odwracając się co chwila tak szybko, że wyglądał jak spryskiwacz ogrodowy.

– Zamknij ryj i trzymaj, bo jak Boga kocham sam Cię ubiję. – odparł Radi otwierając wreszcie właz.

Koniec

Komentarze

Piterko, termin nadsyłania opowiadań na konkurs Science 2017 minął 6 czerwca tego roku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

-spierdalaj! – wykrzyczał Damian wbiegając do starej przeciągniętej pleśnią piwnicy, z wyrazem twarzy jakby ktoś mu na nią wylał wrzątek luli.

-już tu są! Znaleźli nas!

Dlaczego taki zapis dialogów?

Widocznie brak doświadczenia. Lubię pisać, niestety to tak na prawdę mój pierwszy projekt. Jeszcze sporo muszę się nauczyć jeśli chodzi o poprawność gramatyczną i ogólnie spójność. Mam nadzieję, że tutaj dostanę dobre rady i nauczę się poprawnego pisania tekstów. smiley

Zdania rozpoczynamy wielką literą.

Rozpoczynanie pisania od wielkiej trzytomowej epopei fantasy (czy nawet jednej książki) to zawsze zły pomysł. Spróbuj swoich sił w opowiadaniach – na mniejszej formie łatwiej nauczysz się kreować bohaterów, tworzyć napięcie w tekście i suspens. Pisanie to nie tylko natchnienie i dobry pomysł, to także dużo pracy i szlifowania zasad rządzących słowem pisanym.

TUTAJ znajdziesz poradnik jak poprawnie zapisywać dialogi.

TUTAJ natomiast znajdziesz poradnik ogólny dotyczący podstaw pisania w wersji pigułkowej, a już TUTAJ duży, obszerny artykuł o tym, jak pisać.

Powodzenia :)

www.facebook.com/mika.modrzynska

Popieram Kam_mod. Potrenuj najpierw na krótkich formach. Nie będzie bolało, kiedy się okaże, że masz sto stron do poprawienia.

Prolog nie zainteresował. OK, jest straszny świat, są mutanty, pewnie jakaś postapokalipsa bez porządnej podbudowy naukowej. Wiele już takich było.

Technicznie nie jest dobrze. Zaimkoza, interpunkcja kuleje, czasami dziwaczne konstrukcje, niekiedy powtórzenia.

wykrzyczał Damian wbiegając do starej przeciągniętej pleśnią piwnicy,

Przecinek po “Damian” – zawsze w zdaniach złożonych z imiesłowem.

Nieoświeceni uważają, że są to ucieleśnione demony ale Ci bardziej inteligentniejsi którzy znają historię świata co najmniej 20 lat wstecz wiedzą

Przecinki po “demony”, “inteligentniejsi” i “wstecz”. Ty, twój, pan itp. piszemy dużą literą tylko w listach. A “ci” (w znaczeniu oni, tamci) – nawet wtedy nie. “Bardziej” niepotrzebne – inteligentniejsi to już stopień wyższy. W beletrystyce liczby raczej piszemy słownie. Rozumiem, o co Ci chodzi z dwudziestoma laty, ale to raczej współczesność niż historia. Po jednym pokoleniu zazwyczaj jeszcze za słabo wiadomo, co z tych trendów wyszło, żeby pisać podręczniki historii.

poruszają się głównie na przednich kończynach od czasu do czasu odpychając się tylnymi lub skacząc z nich na dalsze odległości.

Nigdy nie słyszałam o zwierzęciu chodzącym na przednich łapach. Wydaje mi się to bez sensu ewolucyjne i niewygodne fizycznie. Ale chętnie poznam przykłady, że się mylę. Przecinek po “kończynach”. Skacząc z nich czy na nich?

Ich blado-zielonkawa skóra gdzieniegdzie odchodząca od ciała pokryta jest śluzem oraz krwią swoich ofiar.

Bladozielonkawa. Hmmm. Musiały nieźle śmierdzieć i mieć od zarąbania pasożytów.

Babska logika rządzi!

No to tak:

Po pierwszym akapicie przestało mi się chcieć czytać, więc przeleciałem do komentarzy i, jako żeś początkujący, to się przełamałem.

Kilka rad już dostałeś zwłaszcza linki od kam_mod są warte zapoznania i rady Finkli – mam na myśli zwłaszcza te praktyczne, bo stylistyczne są, niestety, oczywiste. I tak, bladozielone, poszarpane pokraki, łażące na przednich łapach wydawać się mogą potworne, ale Finkla ma rację – są mało praktyczne ;)

I jeszcze kilka uwag:

…wbiegając do starej przeciągniętej pleśnią piwnicy… Jak wygląda przeciągnięte czymś pomieszczenie? Nie miało być “przesiąkniętej”? – warto po napisaniu przeczytać jeszcze raz uważnie tekst, by wyłapać błędy i zwykłe literówki.

Radi bez zastanowienia wstał, nie zabierając resztek pieczonego szczura choć za taki rarytas ludzie ze starej kolei mogliby zabić. Nie było na to czasu. Wiedział on bowiem, że… Jakoś mało dynamiczne to. Oto pojawiają się straszne stwory, a Radi sobie wstaje, zamiast zerwać się na nogi i spier…niczać. I jeszcze to: ”nie było czasu” – toć to oczywista oczywistość. W dynamicznych akcjach nie miejsce i czas na opisy i dywagacje.

Zwykle prowadzają się oni w grupach. Nie wiadomo dlaczego, możliwe, że wyrobił im się instynkt drapieżcy jak u zwierząt. – To raczej instynkt stadny. Drapieżnikiem można być również w pojedynkę.

Jest  też bardzo wrażliwa na bodźce zewnętrzne takie jak światło czy woda. – to nie wystarczało by mieć ze sobą, choćby pistoletów na wodę?

Skóra jest wrażliwa, ale mają niepokonywalną skorupę. Są zmutowanymi ludźmi, ale jak staram się to sobie zwizualizować, to po Twoich opisach nijak mi nie idzie. Pazury są tak twarde, że ho ho, ale… nie samą twardością pokonuje się pięciocentymetrowe żelazne drzwi /ja bym robił ze stali/ – nie wierzę, że może istnieć coś, co ma tyle siły by pazurem przebić 5 cm litego żelaza.

I jeszcze jeden zarzut: skoro szkodzi im światło, to po jaka cholerę pchać się do ciemnych piwnic?

Szczerze mówiąc można by się było dalej czepiać, ale to wszystko ma jeden cel – wskazać Ci nad czym powinieneś popracować.

 

 

Czy to jest sygnaturka?

A, też chciałam napisać o tej przeciągniętej pleśni (bardziej niż o przecinku), ale zapomniałam…

Babska logika rządzi!

Też irytował mnie ten brak dynamizmu. Niby atak potworów, a tu całe rozwlekłe akapity poświęcone na funkcjonowanie ocalałych lub opisów, jak straszne te potwory są… Takie informacje lepiej przemycać w dialogach.

(…) wykrzyczał Damian odwracając się co chwila tak szybko, że wyglądał jak spryskiwacz ogrodowy.

Ciekawe porównanie, nie ma co :)

Panta rhei (choć niekoniecznie z mainstreamem)

Poprzednicy wskazali już wiele punktów, które odbijają czytelnika od wczucia się w tekst i atmosferę tego świata. Ja zwróciłem uwagę na:

sam Cię ubiję.

Ta duża litera – to do mnie? :)

 

Wychowałem się na post-apo, mam za soba pierdyliard fanfików i innych fanowskich opowiadań, Tobie więc mogę powiedzieć, że niestety, ale podrzuciłeś tutaj pomysł, który jest cholernie wtórny. Nic nowego i nic zaskakującego się w tekście nie pojawiło. Po takim prologu odłożyłbym książkę spowrotem na półkę w księgarni. Tak jak te sto innych z uniwersum Metro i gatunkowo oraz tematycznie podobnych.

 

Nigdy nie zrozumiem fenomenu "bycia w dupie". Czuję kontekst, ale kojarzy mi się to zdecydowanie inaczej. W niektórych kręgach to i nawet takie bycie w odbycie, to “siódme niebo”. Dlatego wolę być ostrożny z tym całym zadupianiem tekstu. ;)

 

fale elektryczne nawet te które wysyła mózg

O nie, nie.

Nie. Nigdy w życiu.

Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak fala elektryczne, są fale elektromagnetyczne. Po drugie – fale mózgowe mają bardzo niską częstotliwość i jeszcze niższą amplitudę, rzędu kilkuset mikrowoltów. Dlaczego więc nie? Żadne żywe stworzenie nie ma najmniejszej szansy tego wyczuć, fale te są zbyt delikatne, zbyt słabe. 

Otoczenie jest zbyt zaszumione, jak się to w telekomunikacji mówi, byś w jakikolwiek sposób mógł te fale “powąchać”.

Nie wiem co dodać, generalnie zgadzam się z poprzednimi komentarzami.

Pomimo powyższych uwag i konkretnego wskazania błędów tekst nadal nie jest poprawiony, a szkoda. Ja w temacie post-apo rozeznany nie jestem w ogóle, jakoś nigdy mnie bardziej nie przyciągnął, a ten prolog utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jest to tematyka dla mnie.

Język idealny też nie jest, ale widać że idziesz w dobrym kierunku, trzeba tylko to i owo podreperować ;) Tylko te dialogi jakieś takie do niczego, nie wiem czy walenie wulgaryzmami z ust bohaterów cokolwiek pomoże jeśli wypowiedź sama w sobie jest drętwa.

Verman

Nowa Fantastyka