- Opowiadanie: Braesthvar - Bajka

Bajka

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Werwena, FoloinStephanus

Oceny

Bajka

I Nieco ciszy

 

Było cicho w domu. Tata w pracy, więc telewizor nie grał. Piesek był dziwnie śpiący, a obok niego leżała Dziewczynka, głaszcząc go czule. Tylko od czasu do czasu odzywały się naczynia myte przez Mamę po śniadaniu.

Dziewczynka znudzona nieskorym do zabawy zwierzakiem podeszła do okna. Na zewnątrz było niezwykle pochmurno. Od czasu do czasu pojawiał się samotny przechodzień – każdy jakiś zmęczony, przygarbiony z marną miną. Nawet samochody przejeżdżały sporadycznie.

Mama wysłała Dziewczynkę do sklepu. Ta założyła więc swój ulubiony żółty płaszczyk, wzięła torbę i różową parasolkę na wszelki wypadek i wyszła.

Za bramką zaczął padać deszcz.

 

II Spacer we łzach

 

Pod stopami szary chodnik. Dokoła szare bloki. Nad głową czarne, płaczące chmury.

Dziewczynka w podróży wymachiwała białą torbą i podskakiwała pod parasolką na szybko tworzących się kałużach z uśmiechem na twarzy, jakby tylko ona jedna była radosna w tym mieście tego ponurego dnia. Jakby chciała rozweselić niebo.

Szybko dotarła do sklepu, gdzie czekało na nią.

 

III Kolega

 

– Dzień dobry – Dziewczynka przywitała się serdecznie.

Postać w czarnym płaszczu sięgającym do samej ziemi z twarzą skrytą pod kapturem ukłoniła się lekko.

Rezolutne dziecko uśmiechnęło się i spytało:

– Czy mógłby mi pan potrzymać parasolkę?

Nieznajomy znów wykonał lekki ruch głową. Dziewczynka nie słyszała żadnych słów, ale wiedziała, co powiedział. Podała mu parasolkę, a postać wyciągnęła rękę, która również była skryta pod ubraniem. Osoba w czarnym płaszczu z różową parasolką wyglądała zaiste komicznie wśród tej beznadziei wokół.

Dziewczynka zrobiła szybką rundkę po sklepie i zaraz wróciła. Kiedy chciała odzyskać parasolkę, dżentelmen zaproponował, że ją podprowadzi. Oczywiście wykonując sugerujący ruch ciałem.

 

IV Chwilka w parku

 

Wracając, skręcili do parku. Dziewczynka była zbyt mała, żeby myśleć o tym, czy Mama będzie się martwić. Jak wróci troszkę później, to się nic nie stanie.

Usiedli na ławce.

– Jak masz na imię? – spytała Dziewczynka.

Śmierć odpowiedziało.

– O, dziwne imię – odpowiedziała i także się przedstawiła. – Dziękuję, że mi pan potrzymał parasolkę przed sklepem.

Śmierć odwróciło głowę w stronę Dziewczynki, okazując tym, że cała przyjemność po jego stronie, po czym spytało, nachylając się nad nią, czy wie, kim jest.

– Coś słyszałam. Ale nie wiedziałam, że można pana spotkać pod sklepem.

Śmierć przemilczało odpowiedź.

Nadal padał deszcz.

Postać w czarnym płaszczu bezgłośnie spytała, czy Dziewczynka się jej nie boi.

– Nie, czemu? Trochę śmiesznie pan wygląda. Nikt się tak nie ubiera.

Śmierć znów przemilczało, ale też jakby posmutniało. Biorąc pod uwagę ruch ciała, rzecz jasna, z racji, że twarz wciąż miało skrytą pod kapturem.

– Aaa… to po co pan tu właściwie przyszedł? Bo słyszałam… ludzie mówią, że pan złe rzeczy robi.

Śmierć wyglądało, jakby powoli się rozluźniało. Dziewczynka uznała to za głębokie westchnienie i zamilkła, tak jak i jej towarzysz po raz kolejny.

Dziewczynkę złapał ostry napad kaszlu, ale po chwili jej przeszło, podłożyła dłonie pod uda i zaczęła machać nogami.

– Ma pan jakieś hobby? – starała się skłonić nowego znajomego do rozmowy.

Wzruszeniem ramionami dało do zrozumienia, że raczej nie bardzo.

– To co pan robi w wolnym czasie?

Śmierć zgarbiło się jeszcze bardziej i wykonało ruch, który Dziewczynka zrozumiała jako: „Nie mam zbyt wiele wolnego czasu”.

– Nie jest pan bardzo rozmowny. To przez tą pogodę? Ja lubię deszcz, można się fajnie bawić. Pobawmy się! Niech się pan ze mną pobawi!

Dziewczynka wstała z ławki i zaczęła biegać wzdłuż alejki w tę i z powrotem, rozchlapując wodę na wszystkie strony. Śmierć starało się za nią nadążyć, żeby osłonić ją parasolką.

Po chwili zaczęła mocno kaszleć i się przewróciła. Śmierć pomogło jej się podnieść. Dziewczynka przez moment wyglądała na zdziwioną, potem smutną, ale zaraz znowu się uśmiechnęła.

– Dziękuję. Może lepiej żebym wróciła już do domu. Podprowadzi mnie pan jeszcze trochę?

Śmierć skłoniło lekko głowę i wykonało ruch ręką, który mówił, że czuje się zobowiązany.

Wracali.

 

V Pożegnanie

 

Idąc do domu Dziewczynki, dziecko od czasu do czasu miało nasilające się napady kaszlu i zadawało Śmierci kolejne pytania typu: „Czy ma pan rodzinę? żonę?” albo „Czy czyta pan jakieś książki albo ogląda filmy” czy „Ile ma pan lat?”, „Gdzie pan mieszka?”.

Śmierć na każde pytanie odpowiadało albo wymijająco, albo wykonywało jakieś ruchy, których Dziewczynka nie mogła odgadnąć lub po prostu milczało.

W końcu dotarli na miejsce. Dziecko podziękowało raz jeszcze, pożegnało się z uśmiechem i powiedziało, że ma nadzieję, że się jeszcze spotkają, na co Śmierć skuliło się strasznie. Dziewczynka weszła do domu, zapominając o parasolce, którą dała swojemu nowemu znajomemu. Zaraz za drzwiami upuściła torbę na podłogę, po czym sama się przewróciła, zaniósłszy się kaszlem, zostawiając czerwoną plamę na dywaniku.

Mama płakała.

Śmierć stało przed bramką na deszczu. Różowa parasolka podskakiwała w rytm drżenia jego ramion.

Za jego plecami przeszła jakaś kobieta.

Przejeżdżający samochód rozchlapał na nią kałużę.

Gdzieś na skrzyżowaniu rozbrzmiał klakson.

Chmury powoli się rozrzedzały.

Wyjrzało słońce.

Nad miastem zawisła tęcza.

Wszystko wracało do życia.

Koniec

Komentarze

Hmmm. Nie zrozumiałam zakończenia. A może po prostu zbyt otwarte, jak na mój gust. Ciekawie wyszło pozbawienie Śmierci płci.

Ta ubrała więc swój ulubiony żółty płaszczyk,

Ubrań się nie ubiera.

Szybko dotarła do sklepu, gdzie czekało na nią.

Ale co czekało? To zdanie aż się prosi o uzupełnienie.

Babska logika rządzi!

“Od czasu do czasu pojawiał się jakiś samotny przechodzień – każdy jakiś zmęczony…”

 

Za Finklą powtórzę – Dziewczynka założyła, a nie ubrała ubranie.

 

“Szybko dotarła do sklepu, gdzie czekało na nią.” – Tu też za Finklą powtórzę – to zdanie wydaje się bezsensowne. Co czekało? Niby się później wyjaśnia, ale bardzo zgrzyta.

 

“– Dzień dobry[+.] – Dziewczynka przywitała się serdecznie.”

 

“…również była skryta pod płaszczem. Osoba w czarnym płaszczu z różową…”

 

“Postać w czarnym płaszczu bezgłośnie spytało czy Dziewczynka się go nie boi.” – Rozumiem, że Śmierć spytało, skoro taką przyjąłeś formę, ale postać to jednak spytała i “jej” się nie boi.

 

“ale za chwilę jej przeszło” – raczej: po chwili

 

“To przez tą pogodę?” – tę

 

“„Czy ma pan rodzinę? żonę?”” – Żonę wielką literą

 

“Dziecko podziękowało raz jeszcze, pożegnało się z uśmiechem i powiedziało, że ma nadzieję, że się jeszcze spotkają” – Formy się pomieszały ;) Dziewczyna pożegnała i powiedziała

 

Również nie bardzo rozumiem, co się stało pod koniec. Czy Śmierci zrobiło się żal i Dziewczynka mogła żyć dalej, czy nie? Enigmatyczne.

 

Przyznam też, że nie rozumiem, co właściwie stało się dziewczynce? Co to za choroba, że ktoś zaczyna kaszleć i w ciągu – powiedzmy – pół godziny umiera?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Od czasu do czasu pojawiał się jakiś samotny przechodzień – każdy jakiś zmęczony, przygarbiony z marną miną.

 Szybko dotarła do sklepu, gdzie czekało na nią.

– co na nią czekało?

Postać w czarnym płaszczu sięgającym do samej ziemi (+,) z twarzą skrytą pod kapturem (+,) ukłoniła się lekko.

Dziewczynka zrobiła szybką rundkę po sklepie i zaraz wróciła. Kiedy chciała odzyskać parasolkę, dżentelmen zaproponował, że ją podprowadzi. Oczywiście wykonując sugerujący ruch ciałem.

– przemycenie tej informacji w osobnym zdaniu psuje rytm.

 

Wracając, skręcili do parku. Dziewczynka była zbyt mała, żeby myśleć o tym (,+) czy Mama będzie się martwić.

– chyba…

– Coś słyszałam. Ale nie wiedziałam, że można pana spotkać pod sklepem.

– zdanie perełka :)

Postać w czarnym płaszczu bezgłośnie spytało (+,) czy Dziewczynka się go nie boi.

– chyba…

Śmierć stało przed bramką na deszczu. Różowa parasolka podskakiwała w rytm drżenia jego ramion.

– szlochała, czy się śmiała? ;)

 

Jak dzieci postrzegają śmierć? Zupełnie inaczej niż dorośli… Temat już ograny. Liczyłem na siarczysty tweest na koniec, ale się nie doczekałem. Śmierć jako wykonawca wyroku natury. Może przyjść zawsze i po każdego, bez względu na wiek – wyrok musi zostać wykonany… Tak już musi być i trzeba się z tym pogodzić. Nawet ona (śmierć) musi się sama z tym pogodzić…

 

Dobre ćwiczenie w temacie wywoływania emocji w czytelniku. I trzeba przyznać, że chyba nie ma lepszego zestawienia jak niewinność dziecka i nieubłagana śmierć. Pora, abyś przeskoczył poziom wyżej i wyszedł poza utarte ścieżki. Poeksperymentuj :)

 

Pozdrawiam

Czwartkowy Dyżurny

Aha, tytuł bardzo słaby. “Bajka” może się odnosić do wszystkiego, nie tylko do tego tekstu.

Babska logika rządzi!

Śmierć przychodzi po każdego. No i tyle. Fajne pozbawienie Śmierci płci. Chyba nic więcej powiedzieć nie mogę.

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Dziękuję serdecznie za przeczytanie i komentarze. Przyznaję, że niedopatrzyłem kilku powtórzeń i znaków interpunkcyjnych (chociaż niektóre z nich były fakultatywne) i zaliczyłem wtopę z ubieraniem :P Co do waszych korekt:

Szybko dotarła do sklepu, gdzie czekało na nią.

Wiem, że to zdanie jest nieco koślawe, ale szybko się to wyjaśnia, więc ostatecznie zostawiłem, ale miałem do niego sporo wątpliwości.

To przez tą pogodę? – tę

Pani joseheim, mała dziewczynka tego się jeszcze nie nauczyła. Niestety weszło jej w nawyk, jak baardzo wielu osobom :)

Czy ma pan rodzinę? żonę? – Żonę wielką literą

W takim przypadku wielka litera nie jest niezbędna (studiuję edytorstwo – wiem co nieco) :)

Dziecko podziękowało raz jeszcze, pożegnało się z uśmiechem i powiedziało, że ma nadzieję, że się jeszcze spotkają” – Formy się pomieszały ;) Dziewczyna pożegnała i powiedziała

Podmiotem jest dziecko, więc podziękowało, pożegnało i powiedziało. Chyba panu się formy pomieszały :)

– Coś słyszałam. Ale nie wiedziałam, że można pana spotkać pod sklepem.

– zdanie perełka :)

Dziękuję uprzejmie :)

 

Tym cytatem mogę zgrabnie przejść do kwestii tematu. Nie miał być oryginalny, ale za to miał być przedstawiony w specyficzny sposób. Przytoczę tu wypowiedź Pana Blacktoma, który był najbliżej odczytania wymowy tego tekstu: “I trzeba przyznać, że chyba nie ma lepszego zestawienia jak niewinność dziecka i nieubłagana śmierć”. Motyw jest stary jak świat, to prawda, ale nie spotkałem się jeszcze z takim jego przekazaniem – zwykła pogawędka dziecka, które rozmawia ze Śmiercią niby z poczciwym staruszkiem. Jeśli ktoś już czytał lub widział coś podobnego, trudno, nie jestem w stanie znać wszystkiego.

Odnośnie do zakończenia – jest ono bardzo otwarte i tak niech zostanie :)

Miłego dnia/wieczoru życzę.

Odnośnie do zakończenia – jest ono bardzo otwarte i tak niech zostanie :)

Twoje zbójeckie prawo. ;-)

Babska logika rządzi!

Mnie się dobrze czytało, mimo kilku usterek i może niezbyt wielkiej oryginalności. Zgadzam się, że ciekawa jest koncepcja bezpłciowości płci, interesujący obrazek śmierci z parasolką. Samo Śmierć też wypada ciekawie – jakby bezradnie wobec samej siebie.

 

Dobrze się czytało, zgadzam się z Werweną, że sama Śmierć to najciekawszy moment opowiadania. Natomiast sam tekst jakoś mnie nie ruszył, mimo lekko odczuwalnej dziecięcej atmosfery.

No i zgadzam się, ze sam tytuł jest raczej słaby. Taki nijaki, bezpłciowy. Jak nazwanie opowieści o opiekaczu kanapek “Kuchnia” :) A może takie miało być założenie, Autorze? ;)

Podsumowując: okej, ale bez fajerwerków.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Chyba nie zrozumiałam Bajki.

Nic mi się tu kupy nie trzyma. Dziewczynka jest w domu, podczas gdy tata poszedł do pracy, a mama zmywa po śniadaniu, więc dziecko chyba nie może mieć więcej niż pięć, sześć lat. Czy potomstwo w tym wieku wysyła się po zakupy, w dodatku przy paskudnej pogodzie? Po powrocie małej, w domu dzieją się dziwne wypadki. O co tu chodzi?

Nie bardzo pojmuję rolę Śmierci – przecież Śmierć kończy żywot, Śmierć nie wywołuje choroby, przesiadując z dzieckiem w parku, w czasie deszczu.

Szkoda, że uwagi wcześniej komentujących nadal utrudniają czytanie.

 

Dziew­czyn­ka w po­dró­ży wy­ma­chi­wa­ła białą torbą… – Czy o wyjściu do sklepu można powiedzieć, że to podróż?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Aż mnie dreszcz przeszedł przy zakończeniu… brrr…

Trochę szkoda dziewczynki, a myślałem, że można oswoić Śmierć z wzajemnością :)

Bardzo ładny obrazek śmierci z parasolką, bardzo urocze przedstawienie stosunku śmierci do dziewczynki. Bardzo ładny język. Nie pojmuję jednak, dlaczego dziecko umiera i chyba to najbardziej mi nie pasuje. Po przeczytaniu zakończenia, jakoś tak dziwnie mi się przewinęła przed oczami scena dziewczynki dźgniętej tą parasolką… ale to chyba nie o to chodziło.

F.S

ja bym trochę tekst rozwinął jednak. ‘Pożegnanie’ wypada słabiej niż reszta tekstu, niemniej tekst nie jest zły. Ciekawy motyw Śmierci z parasolką.

Dobrze mi się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka