- Opowiadanie: Finkla - Dym błogiej niepamięci

Dym błogiej niepamięci

Przysłowie istnieje w różnych wariantach: “Nie pomoże umarłemu kadziło” (M. Rej), “Pomoże jak umarłemu kadzidło”, “Potrzebne jak umarłemu kadzidło”.

 

Uprasza się o niezaczynanie lektury od komentarzy, bo namnożyło się tam spojlerów. Nie przymierzając – jak grzybów po deszczu. ;-)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Dym błogiej niepamięci

– A podobno śmierć jest sprawiedliwa… Powiadali, że potem nie ma równych i równiejszych, królów i chłopów…

– Och, nie narzekaj tyle! Ludzki pan, nikomu nie broni miejsca przy kadzielnicy.

– Ale sam zajmuje najlepsze! Cały dym leci mu prosto w oblicze!

– Cóż chcesz? W końcu to jego rodzina każe spalać te niebiańskie zioła i najdroższą żywicę. Ależ cudny zapach ma ta mieszanka! – Widmo z lubością wciągnęło w przezroczyste nozdrza niebieskawy opar.

– A jakie wizje zsyła! Com ja onegdaj widział! Gaje pełne roślin; strzelistych drzew, krzewów obwieszonych owocami, wonnych trawek i miękkich mchów. Każda bylinka inna, a każda równie bajkowa. Zieleńsze niż wiosenna łąka. Tęcza przy tej barwie mdła się zdaje! Za życia nigdym tak soczystej zieleni nie uświadczył. Ni w lasach, podczas polowań, ni na płótnach mistrzów, ni w oczach najurodziwszych niewiast! A jak tam ptaszęta śpiewały! Rzekłbyś, z ich gardziołek miód się leje, nie nuty. I, imaginuj sobie, rozumiałem, co pragną wyśpiewać. Całą ich radość z życia, z latania, ze spijania przeczystej rosy…

– Nie przeczę, piękne twoje gaje, lecz nie oddałbym za nie mych wizji. Gdybyś tylko ujrzał te białogłowy! Ich koralowe usteczka, policzki rumiane jakby kto wlał puchar krzepkiego wina do cebrzyka z mlekiem. Te ich oczy przejrzyste, przez które dusze mogłeś obaczyć, czyste i jasne jak u Marii Panny… A gdy jeszcze śpiewać poczęły! Od tej słodkiej melodii kwiaty w powietrzu wyrastały, barwne i pachnące. Powiadam ci, anioły, nie niewiasty! Przezacne kadzidło, przezacne!

– Oj, tak! – wtrąciło się widmo po lewej. – Kto raz wizji doświadczy, o ziemskich troskach zapomina. Pomnę jeszcze, coś mnie tu trzymało, ale czy o rodzinę chciałem zadbać, czy majątku dopilnować, by w obce ręce nie poszedł, czy pomstę na kim wywrzeć, tego nie wiem. I nie dbam o to, jeno o te dymy, rozkosz najgłębszą niosące!

– Zbliżmy się nieco do kadzielnicy, ci tutaj dosyć się już nawdychali.

Rzeczywiście, trzy duchy z przodu napasły się wonną mgiełką do woli. Leżały teraz na posadzce kościoła, z błogimi minami, pojękując w ekstazie. Rozmówcy wznieśli się nieco, by nie zakłócać wizji szczęśliwcom, i wpłynęli w obszar, gdzie niesamowite zapachy snuły się gęściej. Natychmiast zaczęli łapczywie wdychać opary zsyłające radość i zapomnienie.

 

Cały kościół przedstawiał niezwykły widok. Przed ołtarzem, na marach stała otwarta trumna, w niej mężczyzna w sile wieku, ale z brodą pobielałą od zgryzot. Zmarłego okrywała ciemna, połyskująca oleiście zbroja płytowa. Oparta o nogi trumny, stała tarcza z herbem królewskim – w polu złotym trzy lwy błękitne kroczące w słup. Dookoła liczne świece. Z wysokości, na łańcuchach, których górne końce ginęły w mroku, zwieszały się dwie kadzielnice. Oba trybularze dymiły obficie.

Ale najciekawsze było to, czego nie mogły dostrzec ludzkie oczy.

Po całej nawie kłębiły się widma, które ściągnęły tu zewsząd. Duchy chciwie spijały wijący się aromatyczny dym. Już nasycone, zatraciwszy zdolność unoszenia się w powietrzu, padały na kamienną posadzkę. Tam przeżywały swoje cudne sny, niczego niepomne, pogrążone w błogości. Inne zjawy, tłoczące się dookoła kadzielnic, stopniowo odsuwały leżące ku drzwiom i ścianom, by wkrótce zająć opustoszałe miejsca.

I nadal przybywały następne widma. Już cały kościół był ich pełen, łącznie z transeptem i dzwonnicą. Przepychanki raz po raz zmuszały płomienie świec do tańca i migotania. Niekiedy nawet trybularze zaczynały huśtać się na długich łańcuchach. Pęd powietrza pobudzał je do jeszcze intensywniejszego dymienia, a wówczas duchy aż wzdychały z rozkoszy i jeszcze mocniej tłoczyły się przy źródłach narkotycznych oparów.

Tylko jedno miejsce pozostawało niemal wolne od zjaw – przestrzeń nad trumną. Tam spoczywał sprawca całego zamieszania. Duch króla niby rozstał się ze swym ciałem, ale leżał w zajmowanej przez nie, tak doskonale znajomej, przestrzeni. Przeważnie drzemał, zatopiony w wizjach, tylko z rzadka budził się i unosił niematerialną głowę w stronę napływającego dymu, aby łyknąć kilka haustów i powrócić do świata szczęśliwych rojeń.

Orgia kadzidlana trwała i trwała.

 

***

 

– Matko.

Królewicz – nie, już król, chociaż tak trudno było oswoić się z tą myślą – sztywno skłonił się przed kobietą w czarnej sukni. Ta elegancka, wymuskana kreacja podkreślała opłakany stan zakurzonego płaszcza podróżnego.

– Synu. Wasza wysokość – poprawiła się wdowa. – Dobrze, że już jesteś. – Podniosła koronkową chusteczkę, musnęła powieki.

– Przyjechałem, gdy tylko przeczytałem twój list z tą okropną wieścią. Niemal zajeździłem dwa konie.

– Jutro urządzimy pogrzeb. Niepodobna czekać dłużej. Zapach staje się gorszy z godziny na godzinę. Kazałam bez przerwy palić kadzidła w kościele.

– Zatem ciało wystawiono w kościele? Pójdę w samotności pożegnać się z ojcem.

 

Mimo wielu płonących świec, w świątyni panował chłód, jakby rozgościła się w niej sama śmierć. Może i tak było. Po plecach królewskiego syna przebiegł lodowaty dreszcz. W otchłani mroku unosiła się tylko jedna wyspa światła – trumna ze zwłokami starego monarchy. Młody władca podszedł bliżej. Cisza zdawała się połykać odgłosy kroków, jakby następca tronu stąpał po miękkim dywanie, nie po kamieniach. Ziąb kąsał łydki, okryte jedynie cienkimi pończochami. Powietrze w nawie stało się duszące, niechętnie wpływało do płuc. Idący miał wrażenie, że coś z wielką siłą gniecie mu pierś. Smutek? Odpowiedzialność?

Ojciec leżał spokojnie, jakby spał. Ale plamy rozkładu, nieustępliwie wpełzające spod białej brody na policzki, przeczyły wyrazowi szczęścia malującemu się na obliczu. Ta twarz za życia nigdy nie wyglądała tak radośnie. A teraz pewnie i młody monarcha miał nigdy więcej nie zaznać dziecięcej beztroski. Oto królewskie dziedzictwo! Tylu rzeczy jeszcze nie wiedział, o tyle pragnął spytać spoczywającego w trumnie człowieka.

– Ojcze! Czy masz coś do przekazania swojemu następcy, Hamletowi Drugiemu?

Stary król tylko uśmiechał się błogo.

Koniec

Komentarze

Nooo, tekst przeznaczony dla konkretnej grupy odbiorców :( A jako żem nie czytał Hamleta, to chyba nie do końca rozumiem zakończenie (bez spojlerów!). Fajnie się czytało, dosłowne potraktowanie przysłowia, ale w tym przypadko wypadło to dobrze… no i w sumie tyle :)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Dziękuję, Soku. :-)

Hmmm. O tym nie pomyślałam, że niektórzy jeszcze nie zdążyli. No cóż, przeczytaj, kiedy będziesz miał okazję, bo to w końcu światowa klasyka. I chyba nawet czołówka.

Babska logika rządzi!

Przeczytać, przeczytam. Po prostu nie byłem przygotowany na coś podobnego ;)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Zachęcam. Wprawdzie mnie bardziej się spodobała “Komedia omyłek”, ale ta sztuka jakoś bardziej znana. No, wypada rozpoznawać te wszystkie memy; “być albo nie być”, facet gadający z czaszką…

Babska logika rządzi!

Ja nie przepadam za czytaniem dramatów, wolę je oglądać. Kiedyś BBC nakręciło świetną serię dzieł Szekspira z cyklu “teatr telewizji”. Przy tragediach miałam ciarki, przy komediach płakałam ze śmiechu. Nie wiem, czy by się to gdzieś znalazło online. 

Tekst świetny, jak zawsze. I przewrotnie pokazujesz, że jednak na coś to kadzidło zmarłym się przydaje :) 

 

Tylko tu mi te dwie góry nie brzmią: 

Z góry na łańcuchach, których górne końce ginęły w mroku, zwieszały się dwie kadzielnice.

 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki, Śniąca. :-)

Przydaje, ale czy pomaga? ;-)

Z górami masz rację. Co najmniej jedną spróbuję zniwelować.

Babska logika rządzi!

Jak nie pomaga, jak pomaga? Zapominają w końcu o ziemskich troskach… 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

No i co będzie dalej z tą rodziną? Wprawdzie u Szekspira interwencja starego króla nikomu nie przyniosła szczęścia, ale… No, chciałam, żeby było nieco przewrotnie. :-)

Babska logika rządzi!

Nie wiem czemu, ale po scenie z widmami przypomniał mi się jeden z nieśmiesznych hamletowych kawałów z dawnego “Dobrego Humoru”.

Scena z widmami na haju – bardzo fajna. Do oceny “wyborna” zabrakło skrócenia tych długich dialogów z pierwszej sceny, ale to bardzo subiektywne odczucie, więc nożyczki zostaw na miejscu.

Reszta w porządku, choć szału nie ma. Fajny kontrast między początkiem a końcem – między naszprycowanymi duchami, a szukającym ukojenia żywym Hamletem. Tak ja to przynajmniej odczytuję.

Podsumowując: jest okej, parę razy coś grzmotnęło na niebie ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Dzięki, NoWhereManie. :-)

Hmmm. Nie kojarzę kawałków, o których wspominasz, ale to chyba niedobrze, że tak szybko Ci się pomyślało o czymś zbliżonym do puenty.

Powiadasz, że opisy hajów za długie? No, poczekam jeszcze na inne opinie, zanim sięgnę po nożyczki. Całość wyszła raczej krótka, więc mam nadzieję, że obędzie się bez ciachania.

To jeszcze nie pora na fajerwerki, za jasno. ;-)

Babska logika rządzi!

Tradycyjnie, czytało się z przyjemnością, tym bardziej, że odniosłaś się do tak wybitnego dramatu. Aż z chęcią bym obejrzała (Śniąca, będę musiała znaleźć Twoją propozycję).

Dzięki, Deirdiu. :-)

Fajnie, że wyszło przyjemne. Jak już znajdziesz i obejrzysz filmiki od Śniącej, to daj znać, jak było.

Babska logika rządzi!

Bardzo udany szorcik. Hamletowski smaczek też jak najbardziej na miejscu, już wydawało mi się, że scenka właściwie do niczego nie prowadzi, a tu proszę – mamy drugie denko.

Przyjemna lektura.

No i co będzie dalej z tą rodziną? Wprawdzie u Szekspira interwencja starego króla nikomu nie przyniosła szczęścia, ale…

Było nie gasić kadzidła po pogrzebie. Jakiś wieczny ogień, czy inny olimpijski znicz dymny ustawić…

Swoją drogą, król winien się o to upomnieć, zamiast truć dupę juniorowi i ruinować mu życie. Skoro już do kontaktu był zdolny.

"A nie zapaliłbyś mi, synu, jakiegoś kadzidełka nad mogiłą, tak tu jakoś ponuro w tych zaświatach, a życie przecie takoż nie rozpieszcza, oj, nie rozpieszcza…"

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Jak zwykle dobrze napisane, jak zwykle interesujące. Szkoda mi tych duszyczek, bo przyciągnięte kadzidłem odejść w zaświaty nie mogą i nawet nie pamiętają, co je jeszcze tu trzyma.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O, Thargone świetnie to ujął :) 

 

Bemik, ja myślę, że to takie, które z jakiegoś powodu odejść w zaświaty nie chciały / nie mogły i teraz – dzięki dymkowi – zamiast nawiedzać i straszyć żywych, znajdują się we własnych małych rajach ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję, Thargone. :-)

Miło, że odnalazłeś denko i to w nader odpowiednim momencie i miejscu. ;-)

Kadzidło to chyba droga sprawa. Nawet rodzinie królewskiej mogło zaciążyć…

A, bo widzisz, William opisał alternatywną wersję historii, bez kadzidełek. ;-) Albo przysknerzyli…

Babska logika rządzi!

Dzięki, Bemik. :-)

Ja tam nie wiem, jak to z nimi jest. Może, jak już zapomną, to okaże się, że mogą spokojnie iść dalej, bo nic nie trzyma? Ale nie jestem pewna, czy powinnam się trzymać tej wersji, bo końcu miałam zilustrować przysłowie… ;-)

Wersja Śniącej też może być. :-)

Babska logika rządzi!

Morał nasuwa się taki, że regularne puszczanie dymka, każdemu oszczędzić może niezlych dramatów. Czyś żyw, czy trup ;-)

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Tylko pamiętaj, że nie każdy dymek działa równie dobrze. Żeby potem nie było na mnie… ;-)

Babska logika rządzi!

Uff… tym razem zdążyłem przed setką!

Kurczę, widziałbym to dłuższe, z akcentem położonym na końcówkę. Ale wtedy odeszłabyś od hasła konkursowego. Napisz coś jeszcze kiedyś o Hamlecie!

Swoją drogą, ciekawe ilu czytelników pamiętało jak miał na imię ojciec Hamleta? Ja nie pamiętałem i dlatego troszkę się zawiesiłem w końcówce, ale to głupi ja ;)

W jednym miejscu masz chochlika “do do”. Nie jestem pewien, czy trumna ma nogi. I naprawdę nie wiem czy słowo “drugiemu” nie powinno być pisane dużą literą. Nigdzie nie znalazłem odnośnej zasady, bo wszyscy zapisują rzymskimi cyframi. No ale to dialog i związane z nim pułapki…

Cobold – ja też nie wiedziałam, jak ojciec miał na imię. Dlatego przez chwilę wydawało mi się, że to taka finklowa wersja alternatywna dramatu (żyli całkiem długo i w miarę szczęśliwie, jak na królewską rodzinę) :-)

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Co to znaczy – połyskiwała oleiście? Nie wydaje mi się, żeby było to możliwe. Szmelcowana, polerowana – tak.

I co to znaczy – kroczące w słup?

Pozdrówka.

Dzięki, Coboldzie. :-)

Tak, kilka godzin po wstawieniu zazwyczaj szanse są spore. ;-)

Miałam pomysł, żeby to było dłuższe, wtedy widmo z narkotycznego otępienia wybudzałby Szekspir wściekły, że mu się fabuła sypie, a potem… No, działoby się, ale historia mi wycięła numer i Henryk VIII zmarł zbyt wcześnie…

Ale mam ochotę napisać jeszcze jakieś opko na ten konkurs, bardziej rozbudowane fabularnie. Tylko pomysłu na razie brak.

O Hamlecie to już kiedyś napisałam. Ale nie podam Ci tytułu, bo to spoiler. W ramach researchu poznałam imiona rodzinki; jeszcze była Gertruda (kusiło, żeby tak napisać o królowej matce), Klaudiusz… A jak miał na imię ojciec Hamleta, to chyba rzadko kto pamięta – Duch Króla i tyle…

Dodo zaraz wytępię.

Nogi trumny. Nóżek jako takich to raczej nie ma (chyba że płytki, coby łatwiej było podnieść, kiedy stoi na czymś płaskim), ale chodziło mi o tę deseczkę przy stopach nieboszczyka. Przez analogię do nóg łóżka.

Drugiemu dam dużą literą. Też nie jestem pewna, ale uznajmy to za nazwisko.

Babska logika rządzi!

I co to znaczy – kroczące w słup?

To pojęcie z blazonowania – chodzi tu o układ figur na tarczy, a konkretnie lwów jeden nad drugim. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

To właśnie lwy kroczące w słup:

 

Znalezione obrazy dla zapytania lwy kroczące w słup

Thargone, czyli jeszcze pełnię funkcję edukacyjną? Nie ma sprawy. Bierzcie i uczcie się z tego wszyscy… ;-)

 

Roger, dzięki za wizytę.

Oleiście. Chodziło mi o taki połysk, jaki daje ciemny olej rozlany na asfalcie. Uważasz, że “smoliście” będzie lepiej? W ostateczności może być “szmelcowana”. “Polerowana” raczej nie, bo wiadomo, że króla nie chowaliby w porysowanej. A to przede tak mi się kojarzy.

I co to znaczy – kroczące w słup?

To fragment opisu herbu Danii według wymogów heraldyki. Lwy mogą występować w różnych pozycjach; wspięte, stojące, kroczące… Kroczący ma przednią łapę podniesioną. “W słup" oznacza, że pionowo, w przypadku rozmieszczenia elementów – jeden nad drugim.

Babska logika rządzi!

O, Śniąca i Cobold mnie uprzedzili. Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Melduję, że przeczytałam :)

Dzięki za wyjaśnienie. Mimo wszystko, wyrażenie “kroczące w słup” językowo, jak dla mnie, nie brzmi najlepiej. A tak w ogóle, co to ma za znaczenie dla fabuły, czy lwy kroczą w słup, czy nie kroczą? Żadnego. Wata słowna. 

Podobnie jest z tym oleistym połyskiem. Z zasady zbroje płytowe wykonywano ze stali i trudno sobie wyobrazić, ze takowy pancerz polyskiwał oleiście.

Pozdrówka.

Jurorko Iluzjo, meldunek przyjęty. Dziękuję, spocznij. :-)

 

Roger, no, może i nie brzmi to ładnie, ale takie są reguły. Owszem nie ma znaczenia dla fabuły, ale to gierka z Czytelnikami. Jak ktoś zna zasady opisywania herbów i przypadkiem kojarzy herb Danii, to ma szansę, żeby odgadnąć przed czasem, kto w tej trumnie leży. :-)

Babska logika rządzi!

Krótkie, świetnie napisane, ciekawe, z zaskakującym zakończeniem – bardzo satysfakcjonująca lektura. Kojarzę herb Danii, ale daleko mi było to odgadniecia, kto spoczął w trumnie… :)

Dziękuję, Katiu. :-)

Miło, że znalazłaś aż tyle zalet. :-)

A ja herb musiałam sobie wygu wyresearchować. ;-) Jakoś nigdy wcześniej nie był mi potrzebny. Wydawało mi się, że to będzie solidne mrugnięcie.

Babska logika rządzi!

Szczerze pisząc, myślę, że trudniej jest napisać dobry krótki tekst niż długi, więc w pewnym sensie bardziej je cenię. A z herbem to myślę, że to bardzo udany chwyt, tylko u mnie z łączniem faktów różnie bywa…

Czy ja wiem? Dla króciaków wymagania są inne. Nikt się nie dopomina o rozbudowanych bohaterów, złożoną intrygę. Wystarczy pomysł.

Cieszę się, że doceniasz zagranie z herbem. :-)

Babska logika rządzi!

Może i tak :) W sumie przeczytałam na tej stronie dużo doskonałych, mimo że bardzo długich tekstów. Chyba rzeczywiście trudno je porównywać :)

No właśnie – inna kategoria wagowa. ;-)

Babska logika rządzi!

Muszę kiedyś przeczytać Hamleta (znam tylko co bardziej popularne fragmenty) i wtedy tu wrócę ;)

Dzięki, Bella, że zajrzałaś. :-)

Dobra, czytaj szybko, poczekam jeszcze chwilę. ;-)

Babska logika rządzi!

No dobra, przeczytałam Hamleta (hmm nie jestem targetem ;) łazili, gadali i się pozabijali, brakuje głębszego nakreślenia postaci, konkretnej fabuły no i research Szekspira słabiutki… :P). Teraz szorta rozumiem, choć wydaje mi się, że przy takim nawiązaniu dobrze byłoby też zrobić konsekwentną stylizację języka (a może to ja po prostu czytałam przestylizowane tłumaczenie?:P). Przycięłabym też wstęp, trochę mało zachęcający. Ale pomysł zacny :)

Eeee, żartowałam z tym szybkim czytaniem… Nawet mi przez myśl nie przeszło, że można to potraktować poważnie. Ale doceniam wysiłek. :-)

Research słabiutki, ale to chyba w tej sztuce wspomniał o Polsce. ;-)

Na stylizację a la Szekspir to ja jestem za cienka w uszach. Uch, leciał po bandzie pod tym względem. Ale angielski chyba zmienia się szybciej niż polski… Trochę stylizować próbowałam, ale raczej delikatnie.

Przycięłabyś wstęp? Hmmm, to już drugi głos za tym. Trzeba się będzie zastanowić.

Babska logika rządzi!

Szybko czytam, a dramaty to już w ogóle. Weszłaś mi na ambicję – ‘przeczytać Hamleta, zanim Finkla pójdzie spać’ :D Tak, co jakiś czas się przewijało coś o Polsce i Polakach, ale o co Szekspirowi chodziło – to nie wiem, bo to bez sensu jakoś wychodziło :) Gdzieś tam w przypisach mi mignęła teoria, że Szekspirowi Gdańsk pomylił się z Danią ;) Delikatną stylizację widziałam, ale właśnie – imho – zbyt delikatną. Wstęp to nawet mogłabyś cały wyrzucić i zacząć od ‘Cały kościół…’, co najwyżej z jakieś dwa co ciekawsze zdania ze wstępu przemycić :)

No to Ci się udało. :-)

Gdańsk z Danią to jeszcze mały Pikuś – niedługo wcześniej pomylili Indie z Ameryką. ;-)

Stylizacją. Na dobrą sprawę powinnam polecieć ze średniowieczną i to gdzieś w okolicy “daj, acz ja pobrusza”. Nawet gdyby mi się udało, nikt by nie zrozumiał.

Uch, ostro być cięła. A mi się opisy hajów spodobały. No i podkreślam zapomnienie z zaćpania. Chyba jednak nie wywalę, ale może odrobinę przytnę.

 

Babska logika rządzi!

“Przed ołtarzem, na marach[+,] stała otwarta trumna…”

 

Melduję, że przeczytałam ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dziękuję, Jose, spocznij.

Hmmm. To zależy, czy “na marach” uznamy za wtrącenie, czy za drugi okolicznik miejsca.

Babska logika rządzi!

Prosty ze mnie człowiek: widzę nawiązania do Szekspira, widzę ładne słowa, myślę: podoba mi się :D Bardzo przyjemny tekst, urzekł mnie swoją pachnidłowością, udanym, smacznym kontrastem między halucynogenną wonią kadzideł a charakterystycznym zapachem kamiennych ścian. Nadałaś prostemu pomysłowi niespodziewanie kreatywnego rysu, bardzo dobrze rozegrane :D

Choć przyzwyczaiłaś nas, Finklo, do bardzo porządnych opowiadań opartych na zaskakujących pomysłach, w dodatku świetnie napisanych i estetycznie podanych, to wciąż dowodzisz, że próżno czekać na Twoje ostatnie słowo, bo przed sobą masz wciąż bezkresną drogę twórczą.

Nader satysfakcjonująca lektura. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, Tramindesko. :-)

Miło, że ładne słowa i nawiązania zażarły, a zapachy urzekły. Oddychaj głęboko. ;-)

Babska logika rządzi!

Dziękuję, Reg. :-)

Pomysłów i materiału wszędzie pełno. I przysłów nie brakuje i Szekspir sporo tekstów nasmarował. Zresztą, “Hamleta” wykorzystuję już drugi raz.

Babska logika rządzi!

To ja poczekam na efekt trzeciego wykorzystania Hamleta i uprzejmie informuję, że nie mam nic przeciw dalszemu molestowaniu Szekspira. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ty nie. Ale co na to Szekspir? Ciekawe, czy ma dosyć kadzidła, żebyśmy to przeżyli. ;-)

Babska logika rządzi!

Ale co na to Szekspir?

Jestem przekonana, że pławi się w wiecznej szczęśliwości, skoro może twórczo zapładniać tak światły umysł. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No nie wiem, nie wiem. Równie dobrze może się w grobie przewracać. On tragedię napisał, a tu podśmiechujki.

Babska logika rządzi!

Owszem, napisał tragedię, nawet nie jedną, ale i od komedii wszak nie stronił. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A, dobrze, zostawię Billowi sonety, a co do reszty będę liczyć na poczucie humoru. ;-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałem, poprawnie napisane, ale mówiąc szczere jakoś mnie nie urzekło. Na swoją obronę powiem, że nie lubię szortów.

I to jest słuszne podejście do sprawy! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, Natanie. :-)

No cóż, miło że próbowałeś.

 

Reg, dobrze, że się zgodziłyśmy. ;-)

Babska logika rządzi!

;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No, Finklo… Odebrałaś mi przyjemność z marudzenia. Tu dobrze, tam dobrze i przyczepić się nie można do warsztatu, stylizacja jak się należy, rozplanowanie tekstu też ok (wbrew temu, co tu piszą)…

Chociaż czekaj… Jest! Mam.

Szort mnie nie porwał ;)

W kontekście przysłowia ciekawy jestem, na co zwróciłaś większą uwagę, na znaczenie przysłowia, czy sam jego tekst?

 

No, troszku mi lepiej ;)

 

Dziękuję, Blacktomie. :-)

Dobrze, że tu i tam dobrze. :-) Nie porwało? Hmmm, przynajmniej tekst krótki, mam nadzieję, że nie zdążył znudzić.

Wyszłam od poszukiwania przysłowia, które w treści miałoby jakieś odwołania fantastyczne. Mam już zaczątki pomysłu na drugi tekst konkursowy – o diable. Zobaczymy, co z niego wyjdzie.

Ech, przypominają mi się życzenia, które kiedyś Laskowik złożył Polakom przed Bożym Narodzeniem. Wymienił naprawdę mnóstwo dobrych rzeczy (chyba coś koło tuzina), a na końcu dodał: “I żeby jeszcze było na co ponarzekać!”. ;-)

Babska logika rządzi!

Niech zgadnę – Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

Tak jakoś skojarzyło mi się z Twoim dopiskiem – Babska logika… ;)

 

Pozdrawiam :)

Odmawiam odpowiedzi. Ale jeśli napiszę, to zapraszam do sprawdzenia. ;-)

Babska logika rządzi!

Niestety nie przeczytałem jeszcze “Hamleta”, więc nie do końca rozumiem o co chodzi. Trochę dziwny pomysł z tymi kadzidłami. Dlaczego na duchy działa, a na ludzi nie? Opowiadanie jest znakomicie napisane, dialog pomiędzy dwoma duchami aż emanuje świetnym pisarstwem.

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

Dziękuję, Pietrku. :-)

No, masz jeszcze trochę czasu. Co najmniej fragmenty pewnie będziecie przerabiać w szkole.

Dlaczego działa na duchy? Bo taką sobie wymyśliłam ilustrację przysłowia. ;-) A jesteś pewien, że na ludzi w ogóle nie działa? Wystarczy, że ksiądz trochę dymu zrobi i od razu śpiewy, podawanie sobie rąk, miłość… ;-) Duchy są niematerialne, to i silniej reagują. ;-)

Babska logika rządzi!

Nie przekonało. Nie lubię, jak opowiadanie – a szort tym bardziej – rozpoczyna się od suchego dialogu. Co ja mam wtedy sobie wyobrazić? Wiem, że się zaczęło, ale nic nie widzę. Nie wiem, kto mówi, do kogo mówi; nie wiem, gdzie mówi. I nie działa to w ten sposób (u mnie), że jestem ciekaw, kto wypowiada te słowa. A przynajmniej w tym przypadku nie zadziałało. Jestem raczej niezadowolony, że nie wiem, co się dzieje, choć już zacząłem czytać.

Niezbyt też lubię szorty ze zmianą perspektywy pod koniec lub w połowie. 

Napisane jak zawsze fajnie, no ale jakoś tym razem nie trafiło. Choć pomysł zjaranych duchów przedni. I jeszcze jedna uwaga:

zwieszały się dwie kadzielnice. Oba trybularze dymiły obficie.

Jak dla mnie to powtórzenie, choć nie słowa, lecz sensu, jakbyś chciała po prostu nauczyć czytelnika nowego słowa. A czemu nie po prostu “zwieszały się dwie kadzielnice, dymiąc obficie”. Albo jakieś inne słowo zamiast obficie, by uniknąć rymu. 

A, i już sobie ostrzę zęby na “Cenę magii” – dłuższy i poważniejszy tekst, to będzie, o czym podyskutować :D

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Dzięki, Funie. :-)

No, trudno, nie przekonało, to nie przekonało. Może z tym dłuższym się uda.

A ja lubię dialog na początku. Za to słabo mi leżą opisy przyrody na dzień dobry. Kwestia gustu, jak sądzę.

A ze zmianą perspektywy to masz na myśli przejście od świata duchów do ludzkiego czy samą puentę?

Tak, chciałam nauczyć nowego słowa. Sama go wcześniej nie znałam, więc i ludziom nie ufałam. :-)

No to czekam, aż przystąpisz do konsumpcji “Ceny”.

Babska logika rządzi!

Znaczy znam historie z duchem ojca, ale niedokładnie. Ale rzeczywiście w kościele tak działa :)

https://www.facebook.com/Bridge-to-the-Neverland-239233060209763/

No, jeśli znasz historię z duchem, to wiesz, że bez ich rozmowy nie byłoby całej reszty.

Pewnie, że działa. ;-)

Babska logika rządzi!

A ja lubię dialog na początku. Za to słabo mi leżą opisy przyrody na dzień dobry. Kwestia gustu, jak sądzę.

A może akcja na początek? W tym przypadku ja wolałbym, żebyś najpierw pokazała te naćpane duchy, może wtedy tekst bardziej by mnie kupił. 

A jeśli chodzi o zmianę perspektywy, to mam na myśli przejście ze świata duchów do ludzkiego. Bo puenta, która zmienia spojrzenie na cały tekst – szczególnie przy założeniu, że tekst się wcześniej bronił – jest zawsze na plus. Tutaj nie urzekło, bo nie lubię Szekspira. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Akcja może być, ale wtedy z kolei nie wiadomo, komu kibicować. A w dialogu pozwalam rozmówcom przemycić kluczowe informacje – śmierć kogoś znacznego. Poskąpiłam didaskaliów, bo chciałam dać Czytelnikom szansę na odgadnięcie, że to duchy sobie gawędzą. Podjarane w dodatku. Ale całkiem możliwe, że to nie wypaliło, a raczej pewne, że nie w każdym przypadku. :-)

Aha, czyli nie lubisz dzielenia czegoś malutkiego na części. OK, w tym może coś być.

Babska logika rządzi!

A jednak potrafisz zacny klimacik stworzyć. Ładny styl. No po prostu bardzo to zajmujące. Podobało się. :)

Dziękuję, Blackburnie. :-)

Cały czas się uczę. Jak nie grania na emocjach/ nerwach, to klimacików.

Miło, że się spodobało.

Babska logika rządzi!

Hm, 24h minęły a Finkla jeszcze nie w bibliotece? Skandal :P Nikt nie chce, to ja klikam :)

Dzięki, Bella. :-)

Zaiste, skandal! O tempora, o mores! ;-)

Babska logika rządzi!

Popis warsztatowy. To pochwała i nagana. Pochwała, bo wyjątkowo zgrabnie napisane. Nagana, bo cała ta uroda, zda się, jeno samej sobie służyć. 

Wbrew zgłoszonym zastrzeżeniom “lwy kroczące w słup” to świetne, fachowe wyrażenie. Trzeba odwagi, by użyć takowego. Brawo.

Ps.

Szekspir jest przereklamowany. 

jacek.jarecki63@gmail.com

Przeczytałem wczoraj i kurczę, tyle komentarzy, że znowu nie da rady ich przeczytać :) Ale jacka sam się przeczytał i muszę się z nim zgodzić Finklo. Normalnie nic dodać, nic ująć.

Dziękuję, Panowie. :-)

Jacku, z warsztatem zazwyczaj nie mam problemów. Czy służy samemu sobie? Zamierzam trzymać się stanowiska, że służy Czytelnikom. Moje teksty mają się czytać przyjemnie, gładko, bez wnikania, czy z tej literówki miał być kat, akt czy kot. I basta!

Lwy – czytam akurat książkę o heraldyce (mnóstwo ciekawych informacji), więc tak wyszło. Niewykluczone, że będę w najbliższej przyszłości wciskać te opisy do tekstów. Do tego szorta pasowało jak rzadko. Więcej w tym chęci pochwalenia się wiedzą niż odwagi.

Szekspir może i przereklamowany, ale ma swoje zalety. Przede wszystkim jest znany – jednak większość odbiorców przynajmniej z grubsza kojarzy fabułę w “Hamlecie”. Po drugie – potrzebowałam ducha, który odgrywa kluczową rolę w intrydze, bez którego wszystko by się posypało. I wychodzi, że to najważniejsze widmo w literaturze europejskiej. Myślałam jeszcze o duchu Banka, ale on już miał raczej poślednią rólkę. No i tak się składa, że to też Williama. ;-)

 

Darconie, nie szkodzi, ja czytam wszystkie komentarze, inni już nie muszą. Oj, już nie marudźcie – nawet setki jeszcze nie ma. ;-)

Co do reszty – jak wyżej.

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Napiszcie Obywatelko powieść, bo duch w końcu zmarnieje. 

– Taki potencjał! Taki potencjał – wołał, biegnąc ulicami miasta X.

 

Czytelnicy, droga Finklo, którzy łakną gładkości, gładko zapominają.

Pozdrawiam, czekając na opinie o kolejnych rozdziałach.

:)

jacek.jarecki63@gmail.com

Powieść, Towarzyszu, tośmy już kiedyś napisali, ino nikt jej wydać nie chce. Zresztą, sami już widzimy braki. Trzeba będzie machnąć następną. Na razie powoli wymyślamy do niej świat.

Jeśli jesteś ciekaw, to moje poprzednie opowiadanie, “Cena magii” rozgrywa się w tym uniwersum. Ale to już nie jest szorcik.

Staram się oprócz gładkości dawać jeszcze ciekawe pomysły. Tutaj coś tam jest, ale fabuła szału nie robi.

Babska logika rządzi!

Lekki off top, ale przyznaję, że Jacek zadał pytanie, które sam chciałem zadać… Za dobry warsztat, żeby tylko tak :)

 

– Niepojęte! Niepojęte! – woła nagi facet, biegnąc ulicami miasta X ;)

 

Pozdrawiam:)

Eeee, ale jak brzmi to pytanie?

Jeśli nagi, to pewnie Syrakuzy…

Babska logika rządzi!

Chłopak nie zrobił tego w prost, a w zasadzie nie zadał żadnego. Po prostu miałem nadzieję, że sam nie będę musiał ;)

Pytaj, nie wstydź się. ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Powieść nikogo nie ciekawi, ponieważ PT Redaktorstwo, w praktyce stosuje “Trylemat Lema”, który zaczyna się od wiekopomnych słów : – Po pierwsze, nikt nic nie czyta… Dodam od siebie, że redaktorzy czytają ujemnie. O, gdyby Pani była pacynka zapowiadającą w TV pogodę, albo siostrą brata szwagra ważnego redaktora…Jak rozumiem jest Pani tylko zwykłą Finklą. 

Potem wielkie narzekania, że literatura polska jest wtórna i całkiem do dupy. Bo jest.

jacek.jarecki63@gmail.com

Ok. Uwaga! No to zaczynam. <głęboki wdech>

 

Co stoi Ci na przeszkodzie, aby wykorzystać niewątpliwe umiejętności, w napisaniu czegoś większego/ambitniejszego niż parę tysięcy znaków lekkiego tekstu dla forum?

 

Poszło…

…i wyszło pytanie tendencyjne. Trza było siedzieć cicho… ;)

 

Edit.

Jacek ma rację, ale to nie tłumaczy wszystkiego.

Jacku, wierzę, że jednak można wydać książkę. Tak, bardzo mało ludzi czyta, ale jednak garstka się znajdzie. Ale kiedy ostatnio byłam w księgarni, znajdowało się tam sporo książek. Część polska. Babska logika podpowiada mi, że każdy z tych autorów kiedyś zaczynał. I nie patrzyłam na dział biografii i poradników jak poprawnie i szybko obierać banany.

Tak, Finkla jest zwykłą Finklą.

Wtórna i do dupy to jest dopiero literatura amerykańska. Jeez, jak czasami coś przeczytam, to ręce, nogi i majtki opadają. W którejś książce czarownik, badając żarcie pod mikroskopem, wykrył truciznę. I przekonał się, że jest anglosaska. Heloł! Bardzo często (OK, nie zawsze) po przeczytaniu czegoś amerykańskiego dochodzę do wniosku, że powstało dla bezmózgów, które w szkole oglądały hollywoodzką papkę.

 

Blacktomie, jako się rzekło, jedną powieść już napisałam. I odkąd zaczęłam dostrzegać w niej poważne błędy, sądzę, że ciągle jestem za cienka w uszach. W lekkich tekstach na forum próbuję opanować sztukę łapania czytelnika za jaja, operowania nastrojem, wykorzystywania emocji, wymyślania interesującej fabuły… No dobra, może w tym szorcie akurat nie. Ale opisy, jak to młodemu królowi zimno, czemuś IMO służą.

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Mylisz się, co do tego, że “Każdy z tych autorów tak zaczynał”.  Wszyscy zaczynali “po znajomości”. Stąd efekt, że taki Miłoszewski, który w życiu, nie dostałby tutaj najmarniejszej promocji, nagle jest gwiazdą, choć jego powieści to zwykłe gówno.

Efekt taki, że  polska produkcja nie istnieje. Tylko kalki… Weź taką Bondę, jeszcze gorsze gówno niż ten ancymon. Promocja, marudzenie, sieciowe rozprowadzanie po bibliotekach ( po pańciach od zakupów )

Ten duet znam, bo czytałem po dwa dzieła. 

Bym przeklinał, gdyby to nie było śmieszne.

Pamiętaj: Nikt niczego nie czyta!

 

 

 

jacek.jarecki63@gmail.com

Dużo w tej odpowiedzi pokory i zdrowego rozsądku :) Mama nadzieję, że nie na wyrost ;)

 

Podpisano:

Zazdrosny o warsztat ;)

Pytanie do Administracji:

 

– Dlaczego nie mogę ocenić tekstu Finkli?

jacek.jarecki63@gmail.com

A klikasz na gwiazdki?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Próbowałem, ale bez efektu.

jacek.jarecki63@gmail.com

Jacku, nie wierzę w te znajomości. W końcu wydanie książki wymaga utopienia pewnej kasy. Ja bym tyle nie zainwestowała w znajomego, który słabo pisze.

Nie czytałam nic Bondy i Miłoszewskiego, chociaż nazwiska kojarzę.

Uważam, że Dukaj istnieje i nie jest kalką. Komuda pisze za bardzo o historii Polski, żeby to mogła być kalka.

Jak to nikt? Ja czytam! I znam paru ludzi, którzy też czytają.

A niemożności oceny nie rozumiem. Innym tekstom możesz klikać na gwiazdki?

 

Blacktomie, dziękuję. Też mam taką nadzieję. Zresztą, czy można mieć rozsądku na wyrost? ;-) A warsztat można wytrenować.

 

Babska logika rządzi!

Można, ale to nazywa się w tedy brak wiary w siebie ;)

Potem wielkie narzekania, że literatura polska jest wtórna i całkiem do dupy. Bo jest.

Eee… To w takim razie jaka literatura taka nie jest? 

Mylisz się, co do tego, że “Każdy z tych autorów tak zaczynał”.  Wszyscy zaczynali “po znajomości”.

A jakieś “dowody”, że tak jest? Bo mnie się zdaje, że jednak wydawnictwa chcą wydawać dobre książki, bo na tym zarabiają… 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

W siebie nie muszę wierzyć. Mam pewność, że istnieję. Cogito, te rzeczy… ;-)

Babska logika rządzi!

O, Fun słusznie prawi! :-)

Babska logika rządzi!

Funthesystem

 

Każda oryginalna! Polskiej tam nie ma.

Dowód? Proszę bardzo! ( Łże dowód) 

Jakim cudem, tak nędzny grafoman jak Sapkowski zdobyłby światową ( ojropejską ) sławę. Przecież to zakłamana do imentu pisarska nędza. Tam nie ma nic, poza idiotycznymi wymysłami.  A za nim Piekara z agnostycyzmem na poziomie gimnazjalnego cwaniaczka. 

Wymieniłem ino liderów. Najlepszych, panie dziejaszku!

jacek.jarecki63@gmail.com

Nie no, u Sapka jest humor, jest przygoda, są odwołania do historii, także naszej…

Ale poczekam na odpowiedź Funa. :-)

Babska logika rządzi!

Finkla

 

Iiii… A wszystko niepotrzebne.

jacek.jarecki63@gmail.com

Ale jak się Wiedźmina porówna do takiego Kane’a Wagnera… To klękajcie narody – postacie nawet trzecioplanowe są przebogate, protagonista bardzo ludzki, bo miotany rozterkami, intryga wielowątkowa, drobnych idiotyzmów nie kojarzę… A Wagner to nie byle jakie popłuczyny, tylko podobno klasyka gatunku. Taaa, dla piętnastolatków.

Babska logika rządzi!

Każda oryginalna! Polskiej tam nie ma.

Typowa wymijająca odpowiedź. Nie pogniewałbym się o kilka przykładów. Literatura węgierska, chorwacka? Może jakieś tytuły, autorzy? 

Jakim cudem, tak nędzny grafoman jak Sapkowski zdobyłby światową ( ojropejską ) sławę. Przecież to zakłamana do imentu pisarska nędza. Tam nie ma nic, poza idiotycznymi wymysłami.  A za nim Piekara z agnostycyzmem na poziomie gimnazjalnego cwaniaczka. 

Taaak, czyli Sapek był czyimś szwagrem, Piekara kuzynem, a setki bezmózgich czytelników i poszły za tłumem: skoro innym się podobało, to mnie też się podoba. Żeby nie było – nie przepadam za żadnym z tych dwóch.

Grafomanią można sobie nazwać właściwie wszystko. Ale skoro coś się podoba czytelnikom? Chyba o to chodzi, nie? A gadanie, że się podoba tylko z powodu promocji i może jakiejś manipulacji – brzmi jak teoria spiskowa. Bo co, gdyby nie cała “otoczka”, to popularne książki by się nie podobały? 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Wiesz, Fan, “Zmierzch” i “Pięćdziesiąt twarzy" też się tłumom podobają. :-/

Babska logika rządzi!

futhesystem

 

Czyli nie ma sprzeczności  miedzy nami.

Rynku, panie, brak!

Już mniejsza o to, że nie ma wyboru, ale najgorsza jest  przeciętność. 

W ramach edukacji przeczytałem czwarty  i piaty tom, legendarnych “Kroków w nieznane”.

Jedno, w miarę przyzwoite opowiadanie, na pięćdziesiąt. 

I Zajdla żałosny tom opowiadań: “Dokąd jedzie ten tramwaj”.

 

Jakie to wszystko smutne, niepotrzebne. Asimow, z tym swoim mega AC… Boże, czemuś ich opuścił? 

jacek.jarecki63@gmail.com

Finklo, celowo napisałem “popularne książki”, a nie “bestsellery”. 

 

Jacku, czekam na więcej przykładów dobrej literatury. Bo może po prostu trudno trafić w Twój gust? 

Już mniejsza o to, że nie ma wyboru, ale najgorsza jest  przeciętność. 

Nie ma wyboru? Chciałbym mieć tyle czasu, żeby nie mieć już z czego wybierać. Owszem, jest sporo wtórnych książek – ograne fantasy czy schematyczne kryminały – ale chyba nie brakuje też nieco ciekawszych pozycji.

Mam wrażenie, że rzucasz ogólnikami tak dla zasady. Napisz proszę, jakiej literatury Twoim zdaniem brakuje obecnie na polskim rynku. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

To bestsellery nie są popularne? ;-)

Babska logika rządzi!

Pewnie, że są. Ale chciałem tym pojęciem objąć też książki, które nie biją rekordów sprzedaży, ale w pewnych niszach są znane. 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

No dobrze, niech Ci będzie. :-)

Piłka na stronie Jacka.

Babska logika rządzi!

Tekst na marne sześć tysięcy znaków, ma parę dni, a już stówa komentarzy. Finklo, jak Ty to robisz? Szantaż? Przekupstwo? Groźby? Zwozisz te dzikie tłumy czytelników autobusami, przyznaj się!

Odniosłem wrażenie, że banda duchów ćpających kadzidło to motyw bardzo “finklowy”. Tu niektórzy mówią czasem, że tekst jest “bemikowy”, a dla mnie ten jest “finklowy”. Niechaj rozwinięcie tego terminu będzie zarzewiem kolejnych stu komentarzy! :D

Jeśli miałbym kręcić noskiem, to na kolejność wydarzeń chyba. Najfajniejsze co miałaś do pokazania, moim zdaniem, czyli te duchy na haju, pokazałaś bardzo szybko, przez co końcówka wypadła nudnawo. Przyjeżdża syn, gada z matką, gada do truchła ojca, a potem widma odpalają bibę w kościele. To by było coś.

A teraz wracam do zapaleń ucha środkowego. :3

Dziękuję, MrBrightside. :-)

Szorciki chyba zazwyczaj mają więcej komentarzy niż kolubryny na kilkadziesiąt kilo. Szybko się czyta, co mi szkodzi zajrzeć… Kiedyś opisałam, jak ja to robię. Jest gdzieś w publicystyce. Do autokarów się nie przyznaję. Są lepsze metody… ;-) Lepiej napisz, co sprawiło, że Ty skomentowałeś. I już będziesz miał 1% odpowiedzi. ;-)

Co do finklowatości tekstu możesz mieć rację. Ale mnie akurat trudno to ocenić. Dystans dystansem, jednak moje teksty są moje i patrzę na nie nieco inaczej. Ale jeśli podrzucisz kilka finklowych cech… Kto wie, może rozpętasz dyskusję na setkę komentarzy. ;-)

No masz ci los! Dotychczas ludzie raczej narzekali, że początek z widmowym hajem przydługi, że warto go przyciąć, a Tobie za szybko. Ech, nie dogodzisz wszystkim. Ale mam argument przeciwko nożyczkom, a to nie byle co.

Może i to by było coś, ale puenta albo musiałaby być w środku, albo wypadłaby sztucznie. No nic to, poszło jak poszło, tak daleko idących zmian nie będę wprowadzać.

Baw się dobrze z tym uchem.

Babska logika rządzi!

MrBrightside

 

Nie mogę napisać, jakiej literatury brakuje, bo gdybym to wiedział, sam bym ją pisał. 

Mój literacki gust jest dość sztampowy. Z bliskiej nam  fantastyki, ostał się meni ( i mocno się trzyma ) ino Dick. Mnie nie zawodzi, nawet w swych najmarniejszych, przegiętych opowiadankach. Lem by się zdziwił, bo z niego “Śledztwo”, “Powrót z gwiazd” i “Katar”. Z klasyki Wells i chyba najsmutniejszy w historii cykl, rozdzierająca serce “Trylogia księżycowa” Żuławskiego. Może “Czarnoksiężnik z archipelagu” i “Miejsce początku” Le Guin.  Tu się zastanawiam, bo może lubię nie ją, a tłumaczenie Barańczaka. Podobnie jest z Hulką-Laskowskim. Nie znam czeskiego, wielbię Szwejka, ale wszystko co napisał Haszek, poza tłumaczeniem wymienionego powyżej, jest nędzne. 

Poniżej, moje “TOP 12” które jest też odpowiedzią na pytanie, jakiej brakuje literatury.

Pierwszy tom “Gargantua i Pantagruel”

Prawie cały Gogol.

“Paragraf 22”

“Kocia kołyska”

humoreski Czechowa

Zoszczenko w swych najwyższych “kawałkach”

“Trzech panów w łódce, nie licząc psa”

humoreski Twaina

“Noce i dnie”

“Czarodziejska góra”

“Moby Dick”

cały Conrad

 

Prawdę pisząc, z tego jestem. Nie wstydzę się, że to oczywiste. Na przykład Melville i Conrad, to literatura “zawodu”. Takiej już nie znajdziesz, ponieważ autorami są przeważnie ludzi, którzy poza byciem pisarczykami, są po prostu niczem. 

Pozdrawiam

 

 

 

 

jacek.jarecki63@gmail.com

Wymieniłeś nienowe książki, z czego by wynikało, że albo na całym świecie już się tak nie pisze, albo nic takiego nie znalazłeś. 

Na przykład Melville i Conrad, to literatura “zawodu”. Takiej już nie znajdziesz, ponieważ autorami są przeważnie ludzi, którzy poza byciem pisarczykami, są po prostu niczem. 

Serio? Twierdzisz, że nikt już nie pisze o tym, co zna? Wydaje mi się, że obecnie, jak czegoś nie znajdujesz, to po prostu za krótko szukasz.

 

Finklo, wybacz przeciągający się offtop. Jedno Twoje słowo i kończymy lub przenosimy się na priva ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Ależ nie krępujcie się, offtopujcie do woli. :-)

Babska logika rządzi!

Oberwało mi się chyba rykoszetem od tej dyskusji! Co prawda nie o finklowatości jest prowadzona, z tego co widzę, ale niech się dzieje! :D

Ale jak oberwało? Coś złośliwie odpisałam?

Babska logika rządzi!

Absolutnie nie! Jacek mi odpisał jakimś elaboratem, ale to chyba wiadomość do funa.

A, faktycznie. Zgadza się, to do Funa skierowane.

Babska logika rządzi!

Funthestysem

 

Pisać, to i koń napisze. Ja o dziełach, nie o rzyci.

jacek.jarecki63@gmail.com

MrBrightside

 

Fakt. 

Przepraszam.

jacek.jarecki63@gmail.com

Cudny pomysł z połączeniem kadzidła z widmami, w dodatku bardzo ładnie opisany. I nauczyłem się nowego słowa – trybularz.

Jeśli chodzi o braki, to mam trochę jak MrBrightside i początek porwał mnie bardziej niż koniec. Wielkim fanem Szekspira nie jestem i samo nawiązanie do Hamleta odebrałem raczej obojętnie.

 

W ramach bonusu dorzucę jeszcze cytat z pastora Reja:

 

Bo u nas płatniejsza kapica, gromnica, bylica, odpusty, suchoty, kadzidło, kropidło, niźli szczere a dobrotliwe słowa jego, gdyż on niczego innego nie potrzebuje, jeno aby się obaczył nędzny człowiek a nawrócił się w upadku swoim do niego, a ofiarował mu pokorne serce swoje a niewinną myśl swoję.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Dziękuję, Nevazie. :-)

Fajnie, że się pomysł spodobał. No, jakoś tak, kiedy przeglądałam księgę z przysłowiami w poszukiwaniu inspiracji, trafiłam na to kadzidło i dalej samo poszło.

Ha! Czyli nie tylko ja wcześniej nie znałam trybularza. :-)

Nie upieram się przy Szekspirze, ale (jak już gdzieś wcześniej wyjaśniałam) nie przychodził mi do łba żaden inny duch kluczowy dla fabuły.

Rej ładnie klamruje opowieść. :-)

Babska logika rządzi!

A, zapomniałam wcześniej napisać, że mnie też ‘lwy kroczące w słup’ bardzo się spodobały. Tak to doniośle brzmi, że wiadomo, że coś ważnego a nie jakiś byle rysuneczek ;)

Może jeszcze kiedyś wykorzystam te magiczne formułki. A sporo zostało; taka “tarcza dwudzielna w krokiew na opak” lub “trójdzielna blankami w lewy skos” też nieźle brzmią. ;-)

Babska logika rządzi!

Ja mam podobnie jak Nevaz, że od Szekspira to się odbijam. No, a tak poza tym to tekst rzeczywiście finklowy ;) I ja tutaj mówię o sympatycznej całości, w której emocje są dozowane, ze tak powiem, bardzo oszczędnie ;) Specjalnie nie mówiłam o dramatyzmie, no bo tutaj przecież całe opowiadanie dramatem stoi :D

Dziękuję, Lenah. :-)

Finklowy? Może i tak, trudno mi ocenić. Jeśli świadczy o tym skąpienie emocji, to na pewno. ;-)

Dramat jest. :-)

 

Babska logika rządzi!

Zakończenie nie do końca mnie przekonało, choć tekst przeczytałam z przyjemnością. Chyba spodziewałam się pójścia w innym kierunku.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dziękuję, Morgiano.

Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji… ;-)

Miało zaskoczyć.

Babska logika rządzi!

.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

!

Babska logika rządzi!

Nadrabiam:

 

Lekkie, szybko się czyta. Pomysł fajny (jak już sobie przypomniałam, jak to było z tym Hamletem…). Niemniej wydaje mi się, że opis, jak to dusze narkotyzowały się kadzidłem, jest troszkę przydługi. Zajmuje ponad połowę tekstu. No wiem, wiem, że opowiadanko jest króciutkie całe, więc to nie boli za bardzo, bo szat-prast i i tak już się kończy, ale takie odniosłam wrażenie. Tylko w sumie… jedna z wersji przysłowia to „potrzebne jak umarłemu kadzidło”. W Twoim tekście kadzidło jak najbardziej jest duszom użyteczne ;) I pomaga się „zrelaksować”, zapomnieć. W sumie pojmuję Twój tekst raczej jako odwrócenie sensu powiedzenia niż jego potwierdzenie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dzięki, Jose. :-)

Przydługi, powiadasz? Ech, żal było wycinać te roślinki i babki przecudnej urody.

Czy odwracam? Połowicznie. Dla żywych to przysłowie oznacza, że kadzidło nie wróci nieboszczyka do życia. I nie wróciło. Ale co o tym sądzą zmarli? Nie chwalą się… ;-) A z jeszcze innej strony – czy narkotyki są pożyteczne?

Babska logika rządzi!

Finklo – zawstydziłaś mnie :) Bardzo żałuję, że nie czytałam Hamleta (wstyd się przyznać, ale kojarzy mi się tylko z Tubiornottubi i facetem dzierżącym czaszkę). Żałuję, bo przy puencie mnie nie łupsnęło, a gdybym czytała, to z pewnością by łupsnęło. Mam wrażenie, że trochę nierówno “rozłożyłaś” to opowiadanie – zaczyna się jak PKP, a kończy jak Pendolino. Wielki plus za wybór przysłowia – według mnie dość trudnego w realizacji, jednak Ty świetnie sobie poradziłaś. I zgadzam się, że pełnisz funkcję edukacyjną – trybularze i braki w lekturach – zapamiętane :D Czegoś mi w tekście jednak zabrakło, ale tak naprawdę sama nie potrafię Ci wskazać czego. Mam wrażenie, że albo powinnaś pomysł rozwinąć, albo skrócić, nie wiem, coś tu z balansem nie tak (chyba).

Warsztatowo oczywiście super, no ale tego to akurat się spodziewałam :D Kto jak kto, ale Finkla pisać umi! Dziękuję za przyjemną lekturę.

 

Dziękuję, Iluzjo. :-)

Oj, ale jak to? Ani czytać, ani przedstawienie obejrzeć? Ale przynajmniej skojarzenia masz słuszne. Jeszcze “Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się nawet filozofom”.

No cóż, zdradzę tylko, że wszystko zaczyna się od rozmowy królewicza Hamleta z duchem ojca. A potem się dzieje…

Możliwe, że nierówno. Ale jak tekst przyspiesza, to źle?

Szkoda, że nie potrafisz palcem pokazać, czego brakło. Takie komentarze pomagają najbardziej. Ale rozumiem – sama tak często mam.

Babska logika rządzi!

No wiem, wiem, też bym chciała pokazać… Ale to trochę jak z jedzeniem – wiesz, że jakiejś przyprawy brakuje (nie chodzi o sól i pieprz, tylko bardziej wyrafinowane smaki), ale jak nie jesteś Master Szefem, to nie trafisz.

Ogólnie jak tekst przyspiesza to nie jest źle, ale tutaj miałam wrażenie “szarpnięcia”, jakby nagle wyrwało do przodu. Jak narowisty konik, ihaha ;)

Aaaa, szarpnięcie, zamiast płynnego przyspieszenia. To już jakiś trop. :-)

Dzięki.

Babska logika rządzi!

Jakoś zupełnie mnie to nie kupiło, niestety. Pomijając już fakt, że wrzucanie gdzieś w ostatni akapit, czy nawet zdanie, Hamleta i jego rodzinki w ramach puenty gdzieś już widziałem, chyba po prostu nie załapałem przekazu, i to nie tylko między Tobą, Autorro, a mną, Czytaczem, ale również między pierwszą, a drugą częścią opowiadania. Nawet fakt, że w oryginale były później jakieś duchy, omamy i inne takie, nie pomaga mi w niczym. Po prostu nie potrafię zatrybić, co ma wspólnego ostre duszek ćpanie kadzidłem z faktem, że kadzą akurat starego od Hamleta.

Wykonanie za to, jak zwykle u Ciebie, eleganie. Tylko jakby nie dałaś sobie dosyć miejsca na rozwinięcie skrzydeł.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Dziękuję, Jurorze Cieniu. :-)

Nie kupiło? No trudno.

W oryginale duch był przede wszystkim na początku. Później już hekatomba.

Nic nie ma wspólnego, imprezka podobna za każdym razem. Oprócz tego, że Hamlet był nieobecny na zamku podczas ostatnich dni życia taty, więc chwilkę potrwało zanim wrócił na uroczystości. Zwłaszcza że bez pendolino i tanich linii lotniczych.

Miałam jeszcze jakieś pomysły na rozwinięcie fabuły, ale historia mi przeszkadzała, bo się nie tak potoczyła, a i limit nie pomagał. ;-)

Babska logika rządzi!

Przeczytałem i nie wiem czy mi się podoba czy nie. Oto jest pytanie.

Dzięki, Koalo. :-)

Daj znać, jeśli poznasz odpowiedź. ;-)

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka