- Opowiadanie: Anonimowy bajkoholik - Odbicie

Odbicie

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Odbicie

Ludzie patrzą w lustra z wielu powodów. Chcą zobaczyć, jak wyglądają; pragną popodziwiać własną sylwetkę; sprawdzają, czy ubrania dobrze na nich leżą. Czasami też po prostu przyglądają się swoim odbiciom, snując wymyślne historie o ich pochodzeniu, lub, jeżeli są na tyle wyuczeni, obserwują zjawisko odbicia fal świetlnych.

Ja też tak robiłem. Jako dzieciaka, mama często mnie zastawała przy swoim lustrze w pokoju, gdzie stałem praktycznie przyklejony do szyby, patrząc sobie prosto w oczy, robiąc głupie miny albo nawet liżąc szklaną powierzchnię. Oczywiście odciągała mnie od niego w momencie gdy widziała takie zachowania. A ja zawsze z jakiegoś powodu machałem mu na pożegnanie. Nic w tym dziwnego, dzieciom przychodzą do głowy różne rzeczy. Odbicie zawsze odmachiwało, aż do momentu zniknięcia mi z oczu za zamkniętymi drzwiami.

Z tym wyjątkiem, że pewnego dnia nie odmachało.

Minęło kilka lat, a ja zdążyłem zapomnieć i o zabawach przy lustrze i o nietypowym zachowaniu odbicia. Wyrosłem z dziecinnych gierek, ukończyłem podstawówkę i liceum i poszedłem na studia. Owszem, oglądałem siebie w lustrze codziennie rano i wieczorem i czasami w środku dnia. Ale przestało mnie to jakoś specjalnie interesować. Odbicie stało się czymś tak oczywistym, że nawet nie nazywałem go "odbiciem". To byłem ja. Sam sobie patrzyłem w oczy, sam obserwowałem swoją twarz, sam oceniałem swój wygląd.

Na drugim roku zapuściłem brodę. Byłem z niej dosyć zadowolony, geny obdarzyły mnie bujnymi włosami bez żadnych łysych placków. Ale na trzecim znalazłem sobie dziewczynę, która po trzech miesiącach znajomości zasugerowała pozbycie się owłosienia z twarzy. Więc następnego dnia stanąłem przed lustrem i chwyciłem za maszynkę, wzdychając. No cóż, wtedy pomyślałem, pora zmienić swój wygląd. I tak będziesz dobrze wyglądał.

Przejechałem wzdłuż lewego policzka. Poczułem, że przejechałem. Nawet poczułem, jak chłodne powietrze w łazience dotyka gołej skóry. Ale z jakiegoś powodu odbicie ani drgnęło. Patrzyło się na mnie, prosto w oczy, trzymając maszynkę do golenia w dłoni. Obydwaj wtedy otworzyliśmy usta. "Ja" z lustra okazał się być szybszy w mówieniu.

– To już nie będę ja.

Maszynka wypadła mi z ręki. Odbicie tylko rzuciło na nią wzrokiem i odłożyło swoją.

– Wybacz, nie mam ochoty się zmieniać dla kogoś, kto mnie nie obchodzi.

Wreszcie znalazłem słowa w gardle.

– Ale ja ją kocham.

Odbicie parsknęło śmiechem.

– Mówię o sobie. No wiesz, nawet jej nie znam.

Pokręciłem głową i zamrugałem kilkakrotnie. "Ja" po drugiej stronie lustra dalej patrzył się na mnie z dezaprobatą. I pełną brodą.

– Kim ty jesteś?

Wtedy odbicie znowu mnie zaskoczyło. Położyło dłoń na powierzchni lustra i lekko się uśmiechnęło.

– Zrób to, co ja.

– Wiesz co, chciałbym się chociaż ogolić…

Mężczyzna zza szkła pokiwał głową z dezaprobatą.

– Możesz zrobić to później.

W sumie to miał rację. Odłożyłem wreszcie narzędzie do golenia i sam nie wiedząc do końca dlaczego nagle postanowiłem posłuchać mojego własnego odbicia, które z jakiegoś powodu już nie zachowywało się jak odbicie. Umieściłem swoją dłoń na chłodnej powierzchni. Właściwie to nie spodziewałem się niczego. Przez chwilę przez myśl przeszło mi, że to po prostu zwykły sen. Że musiałem zasnąć na kanapie czekając na randkę.

Z zastanowienia wyrwał mnie nagły ból w dłoni. Odbicie wsunęło swoje palce między moje, po części wyłaniając się z lustra, a po części zanurzając mnie samego wewnątrz. Ścisnęło mnie mocno i tylko zobaczyłem szeroki uśmiech na jego twarzy zanim zostałem szarpnięty do przodu.

Wszystko stało się tak szybko, że gdy wylądowałem na podłodze, która wyglądała tak samo, jak moja własna łazienka, to myślałem, że się po prostu przewróciłem. Lecz gdy podniosłem wzrok, zobaczyłem parę stóp przy mojej twarzy. Stopy przechodziły w nogi, brzuch, pierś, aż wreszcie kończyły się na głowie.

"Ja" przykucnął z uśmiechem na twarzy, podając mi dłoń. Przyjąłem jego pomoc, myśląc, że na spotkanie jego prawej dłoni wyciągam własną. Ale poczułem, że ściskałem lewą, kciuk był po nie tej stronie, co powinien być. Mimo to jakoś wstałem i spojrzałem na siebie samego. Zza lustra, chociaż teraz stał zaledwie kilka centymetrów ode mnie i tym razem nie dzieliła nas szyba.

– Więc kim jesteś?

– Tobą.

Odpowiedź była taka od niechcenia. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, dochodząc do wniosku, że wszystko było poustawiane identycznie jak w mojej łazience. Za wyjątkiem tego, że cały pokój był, no cóż, lustrzanym odbiciem. Drzwi były po prawej stronie, a nie po lewej. Prysznic znajdował się naprzeciwko wejścia, chociaż słuchawka i kran były przymocowane na prawej ścianie. Zasłona też była nie na lewo, jak byłem przyzwyczajony.

– Dlaczego wszystko jest na odwrót?

Może to było głupie pytanie, skoro już byłem w stanie zaakceptować fakt rozmawiania ze swoim odbiciem. Odpowiedziało parsknięciem śmiechu, dalej mając pobłażliwy uśmiech na twarzy.

– To u was wszystko jest na odwrót.

Gdybym to wtedy bardziej przemyślał, może bym doszedł do wniosku, że dla jego realiów to miało sens. Ale w tamtym momencie jego odpowiedź mnie zdezorientowała.

– Nie rozumiem. Przecież jesteś odbiciem.

"Ja" westchnął i znowu pokręcił głową, tym razem z lekką irytacją ściągając brwi.

– To ty jesteś odbiciem. Robisz wszystko na opak, próbując mnie naśladować.

Nie potrafiłem odpowiedzieć. A on kontynuował.

– Źle widzisz. Obraz w oku jest podwójnie obrócony, a u was w mózgu jest interpretowany tylko poprzez odwrócenie w jednym wymiarze, zamiast w dwóch.

– Ale przecież czuję, w którą stronę wyciągam rękę, gdzie patrzę…

– Nie, nie, nie. Wszystko wam się poprzestawiało. Macie złe błędniki.

– Po co mi to mówisz? I po co właściwie mnie tu wciągnąłeś?

To pytanie przywróciło mu uśmiech na twarzy. Położył mi dłoń na ramieniu.

– Bo zrobiło się tu nudno.

Odepchnął mnie do tyłu z całej siły, skacząc do lustra. Wylądowałem na szafce z przyborami do mycia i kilka spadło mi na głowę z najwyższej półki. Gdy wreszcie znów na niego spojrzałem, widziałem tylko jak jego noga znika w lustrze. Zaraz po tym stał po drugiej stronie lustra i zaśmiał się, patrząc jak podnoszę się z podłogi. Chciałem o coś spytać, cokolwiek, ale tylko odpowiedział mi położeniem dłoni na ustach. Momentalnie się uciszyłem a moja dłoń skopiowała ten gest. Chwilę potem miałem ten sam wyraz twarzy. "Ja" mi mrugnął, a jako odbicie, ja zrobiłem to samo.

Koniec

Komentarze

Dziwny zapis dialogów. Kilka literówek. Znakomite opowiadanie. 

Sam pomysł jest mi znajomy, więc obyło się bez zaskoczenia.

Jako dzieciaka mama często mnie zastawała przy swoim lustrze

To zdanie musiałam przeczytać dwa razy, bo nie byłam pewna, kto był dzieciakiem.

Odbicie zawsze mu odmachiwało,

Chyba miało być: mi odmachiwało. I zaraz powtarza się  to odmachiwanie.

Zwróć na to uwagę.

Ogólnie czytało się sprawnie.

 

Początek, że tak powiem, klasycznie.

 

Z tym wyjątkiem, że pewnego dnia mi nie odmachało.

Przy tym zdaniu zrobiło się za to bardzo ciekawie. Zburzyłeś budowaną od początku zwyczajność i to w taki prozaiczny, ale efektowny sposób ;)

I to był też punkt, w którym przestało mi się podobać :( Historia o dziewczynie wydaje mi się tylko pretekstem, żeby bohater stanął przed lustrem. A dalsze wydarzenia to odgrzewanie kotletów :< Miałam nadzieję na coś więcej :(

Pozostałem nieporuszony. Pomysł mocno już zalatuje naftaliną – czytając, zaraz stanęła mi przed oczami książka Raduchowskiej i film Lustra, a to przecież ledwie szczyt piramidy…

Wykonanie natomiast całkiem niezłe – co prawda szwankuje przecinkologia, akapity też Ci się rozjechały, ale napisane w sumie obrazowo i przekonująco.

Puenta wrażenia nie zrobiła, z racji przewidywalności tematyki.

 

Tyle ode mnie, na koniec zaś:

Jako dzieciaka[+,?] mama często mnie zastawała przy swoim lustrze w pokoju, gdzie stałem praktycznie przyklejony do szyby, patrząc sobie prostu w oczy,

Pierwsza część zdania mocno nieczytelna… Chyba można pokusić się o ten przecinek, ale szczerze mówiąc, poleciłbym napisanie tego inaczej, z nieco innym szykiem słów.

No i literówka na końcu.

Jeszcze jedna wariacja na temat tego, co można zobaczyć po drugiej stronie lustra. Przeczytałam bez przykrości, ale i bez szczególnej satysfakcji.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia. Najbardziej przeszkadzał mi nadmiar zaimków i nie wiem czemu służące entery.

 

Od­bi­cie za­wsze mi od­ma­chi­wa­ło, aż do mo­men­tu znik­nię­cia mi z oczu za za­mknię­ty­mi drzwia­mi.

Z tym wy­jąt­kiem, że pew­ne­go dnia mi nie od­ma­cha­ło. – Czy wszystkie zaimki są konieczne?

 

i nie wie­dząc do końca sa­me­mu dla­cze­go nagle po­sta­no­wi­łem… – Raczej: …sam nie wie­dząc do końca dla­cze­go, nagle po­sta­no­wi­łem

 

Z moich za­sta­no­wień wy­rwał mnie nagły ból w dłoni.Zastanowienie nie ma liczby mnogiej. Pierwszy zaimek zbędny.

Proponuję: Z rozważań wy­rwał mnie nagły ból w dłoni.

 

"Ja" przy­kuc­nął, po­da­jąc mi dłoń z uśmie­chem na twa­rzy. – Czy dobrze rozumiem, że wyciągnięta dłoń miała uśmiechniętą twarz? ;-)

 

po­krę­cił głową, tym razem ścią­ga­jąc brwi w ge­ście lek­kiej iry­ta­cji. – Gest to ruch ręki. Brwi nie wykonują gestów.

Proponuję: …po­krę­cił głową, tym razem z lekką irytacją ścią­ga­jąc brwi.

Ale poczułem, że ściskam lewą, kciuk był po nie tej stronie, co powinien być. Mimo to jakoś wstajępatrzę na siebie samego.  – pomieszały Ci się tu czasy narracji

 

Czytało mi się nieźle, tekst jest napisany dość obrazowo, kilka (wspomnianych już) usterek nie przeszkadzało aż tak bardzo. Co do samej historii, to podobał mi się początek o dziecięcych igraszkach z odbiciem. Później też nie ma źle, nawet lubię takie motywy zakręcenia – kto jest prawdziwy, kto odbiciem i który świat to ten realny.

A mnie się spodobało. Wprawdzie tekstów bazujących na lustrzanym odbiciu już trochę było, ale przekręt przemówił mi do wyobraźni.

Ciekawe, czy gdyby bohater próbował się kiedyś całować/ kochać przed lustrem, to odbicie zgoliłoby brodę bez protestów? ;-)

Cytowanie już zdanie z dzieciakiem mnie też zgrzytnęło. Ale lekko.

Nowa Fantastyka