- Opowiadanie: SzyszkowyDziadek - Artysta-programista

Artysta-programista

Czołem! Po dość długiej portalowej przerwie człowiek stęskni się za komentarzami. :) Poniższy szort ukazał się w wydaniu specjalnym Szortalu Wiosna 2016.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Artysta-programista

Profesor ściskał w dłoni ołówek, próbując uspokoić nerwy. Prokurator właśnie przedstawiał zarzuty.

– Bezbronna staruszka, zajmująca się handlem bionicznymi protezami, zmarła po serii siedmiu uderzeń pneumatyczną siekierą. Kod wskazuje, że ostatnio do urządzenia logował się Rodion, robot oskarżonego. To oczywiste, że maszyna złamała pierwsze prawo!

Oskarżony jeszcze mocniej zgniótł ołówek, gdy usłyszał piskliwy głosik swojego mecenasa. Chudy człowieczek co chwila zacinał się i mylił. Próbował powołać się chyba na siódmą poprawkę do trzeciego paragrafu drugiego aneksu do piątego punktu pierwszego prawa Asimova.

Profesor Czepek westchnął. Wiedział, że to na nic. Obrońcy z urzędu pewnie nawet nie musieli mieć doktoratu z cybernetyki.

Po chwili ołówek trzasnął.

 

***

 

Nazywano go artystą-programistą. Legendy o nim obijały się o uszy każdego studenta, który trafił na Wydział Informatyki Uniwersytetu X. I, jak to z legendami bywa, niełatwo oddzielić ziarnka prawdy od plew plotek i bzdur. Biorąc pod uwagę wyłącznie ubiór i fizjonomię, trudno zrozumieć, dlaczego postać profesora Czepka obrosła tak wieloma mitami. Jedynym wyróżnikiem był ponadprzeciętny wzrost i upodobanie do kraciastych garniturów. Żeby pojąć rdzeń tych pogłosek należy udać się głębiej, przyjrzeć się zachowaniu naukowca.

On sam zawsze preferował, gdy nazywano go twórcą, a nie informatykiem. Programowanie traktował jako dziedzinę sztuki równą lub nawet szlachetniejszą od malarstwa czy literatury. Czepek, ku utrapieniu studentów, przywiązywał ogromną wagę do schludności i estetyki kodu. Program nie tylko miał działać, powinien również jakoś się prezentować. Podobno profesor potrafił ocenić pracę, patrząc wyłącznie na kod, nie czekając nawet na wynik algorytmu. Studenci żartowali, że pewnie ma w siwej głowie kompilator.

No i oczywiście wcięcia. Nie cierpiał, gdy aspirujący do miana programistów zapominali o wcięciach. Było to o tyle zrozumiałe, że kody studentów czasami naprawdę przypominały amazońską dżunglę.

– Bez maczety ani rusz – żartował wówczas profesor.

– Ale przecież działa – tłumaczył się bezbronny student.

– Zepsuty toster kwantowy też da się naprawić taśmą klejącą. Ale, do licha, jak to wygląda!

Pedanterię Czepka można by nawet zrozumieć, gdyby naprawdę chodziło wyłącznie o czytelność programu. Ale kiedyś jeden uczeń w przypływie irytacji wysłał profesorowi kod pomalowany wszystkimi kolorami tęczy i pocięty na tyle specyficznie, że bardziej przypominał kaligram Apollinaire'a niż algorytm Euklidesa. Student wytrzeszczył oczy, gdy dwa dni potem otrzymał od Czepka maila o następującej treści:

„Gdy zobaczyłem pański program poczułem się niczym Dante, gdy pierwszy raz ujrzał Beatrycze! Wspaniałe dzieło, właśnie tego oczekuję od moich studentów! Cudowne wyczucie piękna i harmonii. Wydaje mi się tylko, że do instrukcji warunkowych bardziej pasowałby karmazyn aniżeli ciemny brąz. Jestem bardzo ciekaw Pana opinii. Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.”

Ponadto Czepek należał do grona dziwaków, którzy nawet po pracy zajmują się pracą. Choć profesor wolałby określenie „kreacja”. Każdego wieczoru siadał i tworzył. Tak bardzo pragnął stworzyć najpiękniejszy kod na świecie. Chodził po całym gabinecie, próbując spojrzeć na linijki programu pod najwłaściwszym kątem, usłyszeć słodką melodię algorytmu. Chwilami wydawało mu się nawet, że już dostrzega uśmiech informatycznej Mony Lisy. Ale potem mara znikała i zostawał tylko ponury grymas.

– Nie tak! Ciągle nie tak! – wydzierał się, rwąc włosy z głowy. Włosy spadały na podłogę, po czym były starannie sprzątane przez Rodiona, robota domowego trzeciej generacji.

Znalazł nawet w internecie forum dla ludzi z podobną idée fixe. Planowali rozmawiać i dzielić się fragmentami programu, próbując wspólnymi siłami wyrzeźbić Wenus programowania. Niestety, kooperacja nie przyniosła większych efektów, bo forumowicze nie potrafili nawet dogadać się co do języka, w którym Wszechświat zakodował Harmonię.

Lecz pewnej niespokojnej nocy Czepek poderwał się z łóżka i pobiegł do komputera. Nie krzyczał „Eureka”, coby nie zapeszyć.

Po trzech godzinach intensywnej pracy profesor oblepił ściany wydrukowanym programem. Poczuł olbrzymią euforię, widząc, jako pierwszy człowiek, najpiękniejszy kod Wszechświata. Dopiero po dłuższym czasie wzdychania i triumfalnych podskoków, przyszło mu do głowy pytanie, które wcześniej podświadomie ignorował:

„No dobrze, ale co właściwie robi najpiękniejszy kod Wszechświata?”

Rozmyślania przerwało pikanie Rodiona, który udławił się kawałkiem papieru.

 

***

 

Prokurator grzmiał, zagłuszając dźwięk trzaskającego ołówka:

– Robota przesłuchano, to znaczy zdekompilowano. Biegli sądowi nie mieli żadnych wątpliwości. Maszyna została celowo zaprogramowana na anihilację całej rasy ludzkiej! 

Profesor spojrzał na niesymetryczną twarz sędziego, na której entropia wygrywała z harmonią.

Koniec ludzkości – pomyślał. Zatem tak brzmiał manifest Natury.

Z twarzy sędziego wyczytał coś jeszcze. Wyrok. Ale przecież wiedział, że jest winny.

Mimo to uśmiechnął się. Zanim do drzwi zapukała policja, zdążył umieścić treść manifestu na forum artystów kodu. Poznał tam przecież wielu ciekawych ludzi. Haktywistów, profesorów z CERN, fizyków wysokich energii, specjalistów od kwantów, balistyków, inżynierów elektrowni atomowych, techników rakietowych…

Koniec

Komentarze

Ciekawe jak inni czytelnicy odbiorą szorta, bo tematyka wydaje się niszowa, ale mnie się spodobało. Początek, nie pytaj dlaczego, nie zachęcił,  ale dalej wciągnęło. Spodobał mi się pomysł zaangażowania artystycznego “zmysłu” w tworzeniu jakże mocno opartego na logice algorytmu, którego budowanie musi wiązać się z wykorzystaniem ścisłych zasad i procedur. Efektem mieszania artystycznego i proceduralnego podejścia, bohater tworzy kod, który wiadomo że działa, ale nie wiadomo co robi. Profesor stworzył SI? Kolorowanie, słyszenie melodii kodu czy dostrzeganie w nim artystycznych dzieł odbieram jako coś symbolicznego. No i jeszcze zarzut w formie pytania: dlaczego tylko scenka? Z tego pomysłu mogłoby być dłuższe opowiadanie. Misię. :)

 

Dzięki, fajnie, że się spodobało. :) A tylko scenka, bo jakoś nie miałem pomysłu, jak to dalej rozbudować. Może kiedyś, nie wykluczam. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Mam wrażenie, że autor miał okazje zetknąć się z programowaniem i zdecydowanie wie, o czym pisze (fragmenty ze studentami – bezbłędne!). Humor jak najbardziej do mnie trafił. Co tu dużo mówić – każdy kto porusza się w środowisku programistów, z pewnością zna osoby posiadające część cech profesora Czepka ;-)

Choć samo podejście do tworzenia kodu najpierw od strony estetyki a później działania wydaje mi się kompletnie abstrakcyjne, ta odwrócona kolejność okazała się fajnym pomysłem na szorta.

W dodatku napisane sprawnie i czyta się płynnie. Całkiem przyjemny tekst.

Zetknąć się zetknąłem, nie przeczę. Abstrakcyjna kolejność tworzenia programu jak najbardziej zamierzona. Dzięki za wizytę i komentarz. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Jako programista nie mogę nie pochwalić tego dzieła. A jakie ono prawdziwe! Zwłaszcza, że pracując w korporacji na wskroś zajmującej się głównie hardware’em, doskonale znam ten ból, gdy niskopoziomowcy, nawykli do ANSI C, przechodzą nagle do języków wysokiego poziomu. Jakże pięknie ReSharper przedstawia wtedy ich kod ;)

Słownictwo w pełni zrozumiałe. Dobre wykonanie. Ciekawe ujęcie tematu. Tak więc ja jestem zadowolony :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Skoro czytelnik jest zadowolony, to i ja jestem. Dobrze, że wyszło prawdziwie. :) Dzięki. Mam nadzieję, że nie wyszło hermetycznie i spodoba się też czytelnikom, którzy nie maczali nigdy palców w kodzie. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Zupełnie nie znam się na tym, czym zajmował się profesor Czepek, ale ponieważ uważam, że kiedy coś co się robi, należy to robić porządnie, szort o poczynaniach profesora spotkał się z pełnym uznaniem z mojej strony ;)

 

Zna­lazł nawet w in­ter­ne­cie forum dla ludzi z po­dob­nym idée fixe.Zna­lazł nawet w In­ter­ne­cie forum dla ludzi z po­dob­ną idée fixe.

Idée fixe jest rodzaju żeńskiego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wydaje mi się, że nie trzeba maczać palców w kodzie, by zrozumieć szorta. Pomysł nawet ciekawy, ale nic w wykonaniu (poprawnym, z jednym wyjątkiem) mnie nie ujęło. 

– Koniec ludzkości – pomyślał. – Zatem tak brzmiał manifest Natury.

To jest zapis dialogu, a nie myśli. A myśli zapisuje się na różne sposoby, można sobie wybrać → http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Szyszkowy w formie!

Bardzo misie. Już imiona mnie ujęły. Nie rozumiem tylko, dlaczego Czepek. Bardziej pasowałby mi chyba Czapek. Ale może czegoś nie skumałam.

Babska logika rządzi!

Mnie Czepek skojarzyło się z Czepialskim. Ale może to nawiązanie do “w czepku urodzony”?

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

A ja myślałam o Karelu.

Babska logika rządzi!

Dzięki za kolejne komentarze. :)

Regulatorzy, ach, pewnie mi się pomieszało z płcią pieska Idefiksa. ;) Poprawione.

Funthesystem, myśli pokursywione. Rozumiem, że wykonanie nie ujęło, jakoś nie szalałem z formą w takim krótkim metrażu. :)

Finkla, tekst jest sprzed roku, więc można co najwyżej powiedzieć, że w formie byłem wtedy. :) Imię Czepka jest przypadkowe, tylko imię robota jest nawiązaniem. Teraz dopiero jak napisałaś o Czapku mi się z Karelem skojarzyło. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Rozumiem, że wykonanie nie ujęło, jakoś nie szalałem z formą w takim krótkim metrażu.

A to krótki metraż nie jest najlepszą okazją, by poszaleć z formą? ;)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

OK. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobra, grunt, że nie Czopek. ;-)

Niech Ci będzie: przed rokiem byłeś w niezłej formie. To teraz pokaż coś nowszego.

Babska logika rządzi!

Funthesystem, nie no ja się rozbiec muszę. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

To najlepszy szort jaki ostatnio czytałem. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Finklo, pokazać bym pokazał, ale wcześniej muszę napisać, a jeszcze wcześniej wymyślić. A to nie są łatwe rzeczy. :)

Zalth, no to się cieszę. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Łebski z Ciebie facet, dasz radę. Tylko kombinuj. ;-)

Babska logika rządzi!

OK, to ja też zaszpanuję patologiczną drobiazgowością:

Nie krzyczał „Eureka”, co by nie zapeszyć. – – – coby

Koniec ludzkości – pomyślał. – Zatem tak brzmiał manifest Natury. – – – bez drugiej kreski

 

Zacny pomysł, humor ściśle abstrakcyjny ;), czyta się. Kolejny Twój króciak, który mi się podoba :)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Czytałem tego szorta na głos (sam nie wiem, dlaczego) i od razu przypomniało mi się wspólne czytanie opowiadań Lema na języku polskim w podstawówce. Tekst bardzo mi się podobał, zakończenie nie było jakimś wielkim zaskoczeniem, ale to w żadnym razie nie zmieniło mojego zdania na temat tego tekstu. 

Pozdrawiam ;)

Przede mną ugnie się każdy smok, bo w moich żyłach pomarańczowy sok!

Tekst dotykający tematyki, pozostającej dla mnie całkowitą abstrakcją, ale bardzo mi się podobał. Zakończenie niby oczywiste, ale niczego to nie psuje. Jest humor i echo tych lżejszych, lemowskich rzeczy. Bardzo dobry tekst, chcę więcej:)

Wiwat SzyszkowyDziadek! Lektura jak zwykle wysoce satysfakcjonująca. Robot o wymownym imieniu Rodion oraz kod zapisany niczym kaligramy Appolinaire’a jeszcze długo będą poprawiać mi humor, tak jak choćby niezapomniany “szpital ontologiczny” :-)

Przyczajony użyszkodnik

Cześć.

Nie czytałem innych komentarzy.

  1. Interpunkcja bliska doskonałości. Dwa albo trzy błędy.
  2. Fabuła… w zasadzie nudna. Ale bardzo dobrze się czytało! Bardzo mi się podobało.

Idea, że natura dąży do eksterminacji ludzi, nie jest zbyt nowatorska. Ale mało rzeczy takie jest, więc nie ma sprawy. Za to przepięknie to ująłeś! Uwielbiam teksty, w które ktoś subtelnie wplata mistykę czy metafizykę (meta-ta-fizika = te po fizycznych).

I od razu zapunktowałeś Rodionem (Romanowiczem Raskolnikowem) z siekierą. :-)

Bardzo fajne. Dziękuję.

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Kolejne komentarze, wyśmienicie.

 

Jerohu, drobiazgi poprawione. Fajnie, że króciak nie rozczarował. Humor abstrakcyjny to mój ulubiony. ;)

Anet, no to fajnie. ;)

Soku, dzięki. Też czasami czytam na głos, czasem pomaga się skupić i nie przysypiać na opisach. ;)

Michale, super, że się spodobało. Jeśli chcesz więcej, zawsze możesz zajrzeć do poprzednich tekstów, że się tak zareklamuję bezczelnie. ;)

Mechaniszkine, dziękuję za wiwaty, kłaniam się. ;) Cieszę się niezmiernie, że pamiętasz jeszcze ontologiczny szpital z historii o Kubusiu filozofie. Dzięki za docenienie imienia robota. :)

Piotrze, również dziękuję. Dobrze, że czytało się dobrze pomimo nudnej fabuły i rodionowe nawiązanie zapunktowało. :)

 

Tekst nawiązuje oczywiście do klisz i znanych motywów (natura przeciwko ludzkości, bunt robotów), ale mam nadzieję, że nie robi tego w zupełnie kliszowy sposób. ;)

Dziękuję też klikaczom za błyskawiczną bibliotekę.

 

 

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Niestety, kolaboracja nie przyniosła większych efektów – a nie kooperacja?

Mimo to, uśmiechnął się. – zbędny przecinek

Ja też należę do grona tych, którym się spodobało. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Takie informatyczne dywagacje raczej nie dla mnie, ale doceniam absurd :) A końcówka gra i buczy, nawet bardzo ładnie, chociaż na znaną melodię :)

Nie należy zaniedbywać nauki o pięknie” jak pisał poeta ;)

Fajne, handlarka i siekiera kupiły mnie w pierwszych akapitach, potem z zaciekawieniem poczytałem o abstrakcyjnych dla mnie problemach informatycznych freaków, a końcówka rozwiązana klasycznie.

Zupełnie luźno kojarzy mi się z “Pyłowym ogrodem” Kena Liu ze styczniowego NF (wiem, wiem, że byłeś pierwszy).

Dzięki wszystkim za odwiedziny i miłe komentarze. “Pyłowego ogrodu” nie czytałem. ;)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Skojarzenie bardzo odległe. Bo tamto opowiadanie jest o tym, że rzeczy piękne, mogą niespodziewanie być też nadzwyczaj sprawne technicznie. I że w dążeniu do nowoczesności, zapominamy o czymś ważnym.

Brzmi ciekawie, faktycznie motyw trochę podobny. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

I, jak to z legendami bywa, trudno oddzielić ziarnka prawdy od plew plotek i bzdur. Biorąc pod uwagę wyłącznie ubiór i fizjonomię, trudno zrozumieć, dlaczego postać profesora Czepka obrosła tak wieloma mitami.

 

I mnie się podobało. Zawsze miewam słabość do tak wyrafinowanych masowych morderców jak profesor Czepek. ;) Oczko w stronę “Zbrodni i kary” też bardzo misię. Co prawda na programowaniu się nie znam, ale google przybyło mi z pomocą przy trudnych wyrażeniach.

Pozdrawiam!

Dzięki, MrBrightside. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Bardzo przyjemna lektura, nawiązania do klasyki literatury czytelne, prawdę mówiąc jedyną niedoskonałością w moich oczach był brak związku między zniszczeniem ludzkości a zarąbaniem starowinki. Wiadomo, że zawsze od czegoś trzeba zacząć, ale odniosłem wrażenie, że cały wątek ze zbrodnią i karą ma trochę większy związek z elokwencją i erudycją autora niż z faktyczną zawartością tekstu. Jeśli czegoś nie zrozumiałem, chętnie przyjmę wyjaśnienia i złożę samokrytykę ;P.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Miło, że się spodobało. :)

Nawiązanie do “Zbrodni i kary” miało być w zasadzie tylko małym smaczkiem, choć chodziła mi trochę po głowie pewna analogia pomiędzy podejściem Raskolnikowa do staruszki (uzasadnienie zabójstwa przez traktowanie ofiary jak podczłowieka, wesz) a możliwym stosunkiem Natury z tekstu do ludzkości. Ale to taka bardziej luźna myśl, nie zaznaczona specjalnie w tekście.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Krótko: fajne. 

Wszyscy kiedyś spotkamy się pod jakimś memem.

Dzięki. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Dobre! Ujęła mnie już przewrotna intertekstualność wstępu. A estetyczna obsesja profesora to ciekawe odwrócenie konceptu takiego na przykład opowiadania z asymptotą, gdzie z kolei tekstowi literackiemu została narzucona matematyczna organizacja.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Tu też witam. Jeśli dobrze pamiętam, to Artysta i Asymptota powstały w podobnym czasie, więc może stąd to podobieństwo czy raczej przeciwieństwo pomysłu. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

 Próbował powołać się chyba

Próbował się chyba powołać. Prawa Asimova były raczej czymś na kształt Dekalogu, prawa naturalnego, nie stanowionego, ale może jest Ci to potrzebne. Zobaczymy.

rdzeń tych pogłosek należy udać się głębiej

Rdzeń? I głębiej?

 preferował, gdy nazywano go twórcą, a nie informatykiem

Eeee…

 Podobno profesor potrafił

Fonetycznie ciut nie teges.

 kody studentów czasami naprawdę przypominały amazońską dżunglę.

Jesteś pewien, że to mogą być kody w pluralis? Bo ja jakoś nie bardzo.

 Zepsuty toster kwantowy też da się naprawić taśmą klejącą.

heart

 pocięty na tyle specyficznie

Hmm.

 nie potrafili nawet dogadać się co do języka, w którym Wszechświat zakodował Harmonię.

Już starożytni Grecy wiedzieli, że to język ułamków zwykłych :D

 Nie krzyczał „Eureka”, coby nie zapeszyć.

"Coby" zgrzytnęło. Wiejskie takie.

 oblepił ściany wydrukowanym programem

Wydrukiem programu. Odróżnij egzemplarz od istoty ;)

 olbrzymią euforię

Euforia z definicji jest olbrzymia. Wszechogarniająca. Taka, że o.

po dłuższym czasie wzdychania

Hmm.

ignorował

Wrr.

 Koniec ludzkości – pomyślał. Zatem tak brzmiał manifest Natury.

Brzmi, bo przecież go nie wymazał.

 

Ale… dlaczego? Ładny tekst, bardzo Twój, co (jak wiesz) lubię, tylko końcówka zupełnie mnie zbiła z tropu. Nie kumam. Ni w ząb.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Już zapomniałem, że to czytałem. Złota gwiazdka przypomniała mi jakie to dobre było.

Miło było.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dziękuję za wizytę, Tarnino. :) Co zakończenia i powodów działania profesora. No cóż, chciał się podzielić Manifestem Natury z resztą ludzkości. No i był poniekąd szalonym naukowcem, musi być nikczemny jak Doofenshmirtz. :P

Dzięki, za powtórną wizytę, Zalth. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

musi być nikczemny jak Doofenshmirtz. :P

Ale czy ma nemesis? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie wiem dlaczego, ale w mej wyobraźni artysta zamienił się w pisarza związanego z forum NF. smiley

Dzięki za przyjemność czytania.

Świetne. Dobrze, że MTF wyciągnął z półki bibliotecznej.

Nowa Fantastyka