- Opowiadanie: Bailout - Advanced Cyborgs & Spaceships s1e2 - Łowca sztuczniaków

Advanced Cyborgs & Spaceships s1e2 - Łowca sztuczniaków

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Advanced Cyborgs & Spaceships s1e2 - Łowca sztuczniaków

Malogan siedział, trzymając nogi na stole, w niewielkiej, nieużywanej kajucie, adaptowanej na salę odpraw. Zedi stał na głowie w kącie pomieszczenia.

– Co masz na myśli, mówiąc, że publika oczekuje pogłębienia historii i zmniejszenia chaosu? Jak dla mnie, chaos podczas misji to diablo dobra rzecz. Można załatwić przeciwnika, zanim zorientuje się, co się dzieje – irytował się najemnik.

– To tylko sugestie – odparła Iwa.

– W dupę mnie mogą pocałować. Wystarczy, że ty robisz z nas chłopców na posyłki. Na pewno nie zamierzam skakać, jak mi zagrają jakieś ćwoki z innego wymiaru, które nawet drinka mi nigdy nie postawią. Poza tym, skoro już jesteśmy przy naszej kiczowatej historii, której nawet upośledzony umysł garkhiańskiego chomika błotnego by nie zrodził, moim zdaniem ten ufolud robi sztuczny tłum.  Pogra czasem w warcaby, postoi na głowie, ale przez większość czasu robi za mebel. Tego się te twoje cudaki nie czepiały?

– Właściwie, to… – Zedi wyszedł na chwilę, wrócił ze szklanką i wysunął palec, z którego pociekła do niej brązowawa ciecz. Podał ją Maloganowi.

– Hmm, mało higieniczne, ale pachnie jak niezła whisky. W zasadzie to ja tam nie mam nic do mebli. Kiedyś nawet, na Babba Prime, chcieli im przyznać prawa wyborcze. Rozwój sztucznej inteligencji, rozumiecie.

 

Gawron sunął dumnie po kosmostradzie, niczym galeon pośród poduszkowców. Od czasu do czasu, podczas mijania czujników, na wyświetlaczu pojawiały się znaki drogowe i informacje o trasie.

– Wiesz, że tu jest minimalnie warp dwa? – upewniał się Benn.

– Spoko wodza, zawsze lecę półtora i nie ma żadnych problemów. Na cywilizowanej planecie kupimy za nasz gruz taki napęd, że będziemy docierać na miejsce zanim zdążymy wystartować – stwierdził Nils.

– Skoro już przy tym jesteście, to nie chciałam wam przerywać męskich pogawędek, ale gość z drogówki od piętnastu minut prosi o zgodę na teleportację… – wtrąciła się Kaila.

 

Nils wylądował na najbliższej asteroidzie. Mogło być gorzej, pomyślał. Dobrze, że nie chcieli sprawdzić ładowni. Z obliczeń Kaili wynikało, że zaprzęgnięcie nanobotów do budowy ulepszeń napędu warp, będzie efektywniejsze, niż wleczenie się dalej na silnikach konwencjonalnych. Tak czy inaczej, potrwa to około tygodnia. Tydzień kąśliwych uwag Malogana, retorycznych pytań cyborga, no i jeszcze Eiko. Zapewne wypróbuje w końcu w maszynowni tapetę w kwiatki. No cóż, najemnik sugerował, że Zedi pędzi jakiś bimber…

 

Nie licząc kokpitu, najwygodniejsze fotele znajdowały się w mesie. Pomieszczenie nie zostało jeszcze eikoformowane, więc Nils czuł się tu nadal jak u siebie i zaprosił kosmitę na partię warcabów, z nadzieją na coś jeszcze.

– Możesz mi mówić Rysiek – zaproponował Zedi, kiedy byli w połowie rozgrywki.

– Rysiek? – zdziwił się Nils.

– Jasne, Zedi, to odpowiednik waszego Ryszarda.

– Aha. No dobra, Rysiu. Czemu przez pierwszy tydzień właściwie prawie się nie odzywałeś? No i, jak to w ogóle możliwe, że teraz to robisz?

– Jestem trochę nieśmiały, a w poczuciu zagrożenia, Margitianie wpadają w szał bojowy, więc postanowiłem najpierw lepiej was poznać, dla obopólnego dobra.

– Wiesz, właśnie sobie przypomniałem, że podgrzewałem pizzę i zapomniałem wyłączyć generator antymaterii…

– Bez paniki, po początkowym okresie aklimatyzacji prawie się to nie zdarza. Napijmy się whisky. – Zedi nalał palcem dwie szklaneczki. – Co do sposobu emisji fal dźwiękowych, czy alkoholowego metabolitu, to wybacz, ale nie odpowiem, nigdy nie uważałem zbytnio na biologii.  Powinieneś zapytać Kaili, na pewno ma dostęp do baz danych. – Nils nadal czuł się trochę nieswojo. Pociągnął duży łyk.

– Powiedz chociaż, po co stajesz na głowie.

– A dlaczego ty, co jakiś czas udajesz się do toalety?

– Bo, jeśli tego, nie robię, po pewnym czasie mam wrażenie, że pęknie mi pęcherz.

– Ja, jeśli nie staję na głowie, mam wrażenie, że pęknie mi mózg.

 

Benn postanowił wybrać się na przechadzkę po asteroidzie. Nils i Zedi byli już półprzytomni, Eiko biegała wszędzie z laserowym pędzlem i rulonem holotapety, a Malogan gdzieś zniknął. Dobra okazja, żeby w spokoju rozprostować kości i syntytanowe wzmocnienia. Cyborg zamknął śluzę i rozejrzał się. Sądząc po widokach, nanoboty nie próżnowały. Zbudowały już halę produkcyjną i zabierały się za linię montażową. W tym samym czasie, inne ryły w omiatanych bladym światłem skałach, wydobywając  surowce. Kolejne zbudowały na niewielkim wzgórzu kolektor promieniowania gamma – cała ta zabawa wymagała dużych ilości energii. Otoczenie przypominało Bennowi rodzinną planetę Oxan. Jałową, pełną fabryk i przetwórni. Nie była zbyt malownicza, ale zawsze kojarzyła mu się z domem. Westchnął, wyregulował poziom hormonów, żeby odegnać nostalgię i ruszył w stronę majaczącego w oddali krateru.

 

Na pokładzie Gawrona Kaila w ostatniej chwili podsunęła Nilsowi mobilny fotel diagnostyczny.

– Mówiłm ćśś, żebś nie wsstaw… – bełkotał Zedi. Szybki skan wykazał dwukrotne przekroczenie u pilota śmiertelnej dawki alkoholu. Kaila wczytała jego profil medyczny  z komputera pokładowego i od razu zwróciła uwagę na genotyp. Gdzieś już widziała te haplogrupy. Poświęciła ułamek sekundy, żeby przeanalizować dane. No tak. Serwomotory medfotela zagrzechotały cicho, kiedy odwoził Nilsa Górskiego do jego kajuty. Wystarczy, że się prześpi i będzie jak nowy, uznała SI. Spojrzała na kosmitę. Można by pomyśleć, że ta chodząca baryłka whisky nie ulula się tak łatwo. Zagadnienie do wyjaśnienia po uzyskaniu dostępu do przyzwoitej bazy danych.

 

Benn zbliżał się do krawędzi krateru, kiedy koło ucha świsnął mu ładunek plazmowy.

– Hej, co jest?! – krzyknął, padając na ziemię.

– A co ma być? Należy zachować ostrożność wchodząc na strzelnicę. Podstawy BHP. – Malogan patrzył rozbawiony jak Benn z kwaśną miną zaczyna gramolić się na nogi. – Patrz teraz na tamten kamień. – Najemnik wymierzył i strzelił. Celnie.

– Nieźle. A ty spójrz na tamten. Współrzędne “345, 596”.

– Trochę dalek… – Z kamienia została para, a cyborg włączył chłodzenie systemu lasera.

– No, no. Jakiej klasy masz celownik?

Pół godziny później popisy strzeleckie trwały w najlepsze, kiedy przy krawędzi po drugiej stronie krateru coś się poruszyło.

– Widziałeś to? – spytał Benn.

– Nie, jakie cyferki?

– “257, 632”, daj większe przybliżenie i przestaw na światło widzialne. – Malogan wprowadził podane parametry i przyjrzał się uważnie. Nad jednym z głazów pojawiła się urękawiczona dłoń. Wydawało się, że macha do nich. Co to ma być, do diabła? Dłoń wskazała w bok na większy głaz. Z ukrycia wyleciał niewielki dron i wycelował w skałę promień lasera. Zaczął wypalać napis –  “UŚMIECHNIJCIE SIĘ”, a potem “JESTEŚCIE W UKRYTEJ KAMERZE”.

– Co to za cholerny pajac? Zaraz go zdejmę. – Malogan nie był w nastroju do takich żartów. W tym momencie spadła na nich sieć.

 

 Eiko popatrzyła na resztki kolorowej wody znikające w otworze odpływowym i wyszła spod prysznica. Na statku było dziwnie pusto i cicho.

– Kaila, czemu tych dwóch tak długo nie wraca? – spytała.

– Na to pytanie można odpowiedzieć na kilka sposobów, ale myślę, że głównie dlatego, że są związani.

– Co?!

– Wygląda na to, że dorwali ich łowcy cyborgów. Pewnie chcą sprzedać Benna na części.

– I dopiero teraz to mówisz?!

– Cytuję: “zaraz ich rozwalę”, “daj mi pięć minut i nie będzie z nich co zbierać”, “gdybym miał mój laserowy scyzoryk poszłoby szybciej, ale spokojnie, zaraz zobaczysz profesjonalistę w akcji”. – Eiko nie była w stanie odróżnić, czy słyszy nagranie, czy SI perfekcyjnie naśladuje głos Malogana. – Nie chciałam mu psuć zabawy. Spokojnie, rozwaliłam im elektronikę, nigdzie nie polecą. – Eiko rzuciła wściekła spojrzenie w bliżej nieokreślonym kierunku i pobiegła poszukać kosmity. Był w swojej kwaterze, gdzie wydawał się medytować.

– Wytrzeźwiałeś? – warknęła psioniczka.

– Tak. Jeśli chcesz kopulować, musisz wiedzieć, że jestem w stanie wytworzyć tymczasowo ludzkie narządy płciowe, ale będzie też potrzeba dużo…

– Co ty bredzisz?? Musimy ich ratować!

– No, może coś źle zrozumiałem. Wiesz, różnice kulturowe, niejednoznaczność tekstu. Zawsze myślałem, że ludzie przychodzą nago do osobnika przeciwnej płci właśnie w tym celu. – Eiko zniknęła szybciej niż się pojawiła. Zedi słyszał na korytarzu szybkie plaskanie jej mokrych stóp. Nie wiedziałem, że potrafią czerwienić się na pośladkach, pomyślał.

– Widzimy się za pięć minut na zewnątrz, ty podstępna, zboczona kupo pozaziemskiej tkanki!!! – ogłuszył go komunikat z głośników. – I weź największego gnata jakiego znajdziesz!

– Eee…

– Broń, Zedi – podpowiedziała Kaila. – Weź wielką giwerę z długą lufą. I zapas amunicji.

 

Nilsa obudziła nieznośna, świdrująca w uszach cisza. Nie czuł się najlepiej. Otworzył szerzej oczy. Oho, siedzi w medfotelu, lepiej nie mogło się zdarzyć. Zaaplikował sobie szybko iniekcję detoksykacyjną.

– Kaila, bądź tak miła i daj mi na monitor raport z ostatnich pięciu godzin.

– Chcesz tekst, czy zapis z kamer?

– Jedno i drugie.

 

– Nie sądzisz, że może być im potrzebna pomoc? – po pół godzinie SI zaczynała się niepokoić.

– Nie mam pojęcia. Zrób może zwiad.

– Teraz już nie mogę, sfajczyłam im wszystkie czujniki!

– Dziewczyno, bez paniki. Wyślij drona. Kapitan Górski zaraz rusza na ratunek. Wiesz, że zgrywanie wideo w 3D trochę trwa…

 

Nils pędził pomiędzy skałami najszybszym ścigaczem, jaki był na chodzie. Czyli nieszczególnie szybkim. Dodatkowo nanoboty w trybie pilnym zwiększyły opancerzenie, co też nie pomagało rzężącym silnikom. Odczyty z drona niewiele mówiły. Cokolwiek się tam działo, działo się w środku statku łowców. Kaila wyłączyła ekranowanie antyelektromagnetyczne, ale powłoka kadłuba była na tyle gruba, że czujniki podczerwieni wykryły tylko jakieś sugestie poruszających się obiektów. Nils nie miał ochoty się z tym pieścić. Wybrał punkt na powłoce kadłuba, znajdujący się w bezpiecznej odległości od źródeł ciepła i wygarnął z wszystkiego co miał. Żadnych działań obronnych, połowa rufy zmieniła się w dziwaczną rzeźbę z poskręcanego metalu. Byle tak dalej. Mam nadzieję, że ten złom ma system automatycznego zamykania grodzi, pomyślał nieco poniewczasie.

Grodzie wewnętrzne zamknęły się. Były dużo cieńsze niż powłoka kadłuba, więc Nils włączył osłony i zaczął powoli przebijać się laserem. Nagle gródź otworzyła się z sykiem.

– Czekaj, czekaj, wyluzuj! – usłyszał znajomy głos Malogana. – Sytuacja jest opanowana! Słyszałeś o czymś takim jak użycie środków współmiernych do sytuacji?

– Chwila. – Nils odwrócił się i przearanżował skalisty krajobraz wokół. Przestał strzelać, dopiero kiedy wyczerpały się resztki adrenaliny i przegrzała broń. – Słyszałem. A ty nie mogłeś chociaż wysłać esemesa?

– Nie, ale już szykowałem gołębia pocztowego. Lepiej rzuć to żelastwo i chodź coś zobaczyć, kowboju.

 

Szli ponurymi korytarzami, oglądając ponure widoki. Resztki ciał załogi pokrywały wszystko od podłogi do sufitu. Zszokowany Nils spojrzał pytająco na Malogana.

– Tak, tak, nie jesteś jedynym, który nie umie dostosować siły ognia do sytuacji. Nie wiem, stary, może ma PMS, HBO, czy co tam miewają babki. Albo po prostu chciała zmienić wystrój, a skończyła jej się holotapeta. W każdym razie będziecie mieli wspólne tematy na pierwszej randce. Są ważniejsze sprawy. Odczytaliśmy część logów z komputera. Benn coś tam spawa, więc po przywróceniu zasilania powinniśmy uzyskać dostęp do całości. Najlepiej, jak sam rzucisz na to okiem.  – Dotarli na mostek. Eiko i Zedi, obryzgani krwią, przyglądali się zabiegom Benna.

– Nic z tego nie będzie – stwierdził cyborg. – Nie wiem, co dokładnie uszkodziła Kaila. I nie wiem, czy powinniśmy kontaktować się z nią, żeby zapytać.

– Dlaczego? Co jest w tych logach? – dopytywał Nils.

– Proszę, sprawdź sam. Zgrałem tu, co się dało. – Benn podał mu chip. Nils podłączył go do terminala osobistego. Dane były fragmentaryczne, ale składały się głównie z mnóstwa szczegółowych informacji o ich piątce. Nic na temat ich koleżanki, SI. Poza tym, szczegółowe parametry ich trasy do diamentowej planety i dalej, mapy, współrzędne. Były też jakieś strzępki zapisów korespondencji. Część z nich była sygnowana “Iwa”.

– Może Kaila nie ma z tym nic wspólnego – stwierdził pilot.

– Może. Chcesz zaryzykować? – spytał Benn. – W tej chwili kontroluje Gawrona, wszystkie nanoboty i drony. Jeśli się zbliżymy, może nas wystrzelać jak kaczki.

– Tylko dlaczego nie załatwiła nas wcześniej? Poza tym, z pomocą robotów może tu dotrzeć w każdej chwili.

– Zgadza się, Szerloku – wtrącił Malogan. – A ty załatwiłeś nasz jedyny transport, poza tym rozlatującym się czołgiem, którym przyleciałeś. Musimy szybko myśleć, ustalić co robimy i działać.

– Proponuję naprawić jednak systemy i odczytać wszystkie informacje – z unoszącego się za plecami Nilsa drona zwiadowczego odezwał się głos Kaili. – Rzeczywiście mogłam was pozabijać, ale macie to szczęście, że jestem po waszej stronie. Udowodnię to, jak tylko zbiorę te dane do kupy. Z dobrych niusów, kadłub i napęd tego wraku pozwolą nanobotom zakończyć prace nad naszymi ulepszeniami do końca jutrzejszej standardowej doby.

 

Słońce zachodziłoby właśnie nad niepozorną asteroidą, gdyby przypadkiem jakieś było w pobliżu. Nils brał prysznic i układał sobie w głowie wydarzenia minionego dnia. Po przeskanowaniu całości danych, uzyskanych ze statku łowców, Kaila twierdziła, że, bez dostępu do  globalnej sieci, nie jest w stanie jasno określić roli Iwy w tym wszystkim. Fakt, że samozwańcza istota wyższa nie nawiązała kontaktu od wielu godzin, nikogo nie uspokajał. Kaila wykryła, że niektóre przekazy były częściowo sfałszowane, ale po co ktoś zadawałby sobie ten trud? Przecież nie mogli z góry zakładać, że przejmiemy ich statek. A może załoga też była przez kogoś manipulowana? 

– Jakie do cholery wideo zgrywałeś z kamer?!! –  Zanim Nils zdążył określić stan swoich bębenków, dostał już po głowie czymś ciężkim. Solidarność jajników, pomyślał niezbyt sensownie. Popatrzył tępo na podłużny metalowy przedmiot wbijający mu się w brodę.

– Wiesz, że wchodzenie pod prysznic z bronią energetyczną to nie jest zbyt dobry pomysł? Czy nie można liczyć na odrobinę prywatności na tym statku?

– Zajebiście dobre pytanie – wycedziła Eiko z furią w oczach.

 

Kilkaset metrów dalej niezmordowane nanoboty, niepomne otaczających ich organicznych namiętności, uwijały się jak pracowite pszczoły, świadome wyłącznie swojego celu, jakby istniejące we własnym, małym wszechświecie.

Koniec

Komentarze

Nie jestem pewna, czy to samodzielna historia, ale niech Ci będzie.

IMO, o wiele lepiej niż przy poprzedniej części. Przeważnie da się zorientować, o co chodzi. Niektóre fragmenty całkiem śmieszne – spodobał mi się ten z perspektywą kopulacji w tle. :-)

Interpunkcja idealna nie jest.

– Wiesz, że tu jest minimalnie warp 2?

W beletrystyce liczby zapisujemy raczej słownie, a już w dialogach obowiązkowo. Bo i jak powiedzieć “2”?

Babska logika rządzi!

Dzięki za uwagi, cieszę się, że widzisz progres. Pomyślę nad tymi liczbami. Człowiek się za “nowoczesny“ w pisaniu robi, przez stukanie na szybko esemesów i maili. Mam prośbę o przykłady problemów z interpunkcją – będę wiedział na co bardziej zwrócić uwagę.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

– Co masz na myśli mówiąc,

Przecinek po “myśli” – bo zdanie złożone z imiesłowem.

No dobra Rysiu.

Przecinek przed wołaczem.

– Powiedz chociaż po co stajesz na głowie.

Przecinek po “chociaż” – zdanie złożone.

Ale źle nie jest.

Babska logika rządzi!

Dzięx, poprawione na szybko. Później posprawdzam resztę. W sumie, dość oczywiste sprawy, znów mi zabrakło czasu na dokładniejszą korektę.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Pomysł jest, a jak do tego uruchomiłem piosenkę “Banned from Argo” i “Space Shanty” to dodatkowo zyskała na odbiorze ;) Luźna opowiastka, przyjemnie się czytało. Czasem jednak niektóre fragmenty się dłużyły. No i humor to kwestia gustu, raz było lepiej, raz gorzej.

Podsumowując jestem ukontentowany. Czekam na dalsze części ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że, choć opisano pewną historyjkę, przeczytałam tylko fragment czegoś, nie pełne opowiadanie. W dodatku mam odczucie, że rzecz jest dość chaotyczna, ale nie wykluczam, że to celowy zabieg.

 

Ma­lo­gan sie­dział z no­ga­mi na stole w nie­wiel­kiej, nie­uży­wa­nej ka­ju­cie, ad­op­to­wa­nej na salę od­praw. – Czy dobrze rozumiem, że Malogan, wraz z nogami, siedział na stole, a nieużywana kajuta zyskała nowych rodziców?

Poznaj znaczenie słów adoptowaćadaptować.

 

Mesa dys­po­no­wa­ła naj­bar­dziej wy­god­ny­mi fo­te­la­mi, nie li­cząc kok­pi­tu. – W jaki sposób pomieszczenie może czymkolwiek dysponować?

 

A ty nie mogłeś chociaż wysłać smsa?A ty nie mogłeś chociaż wysłać esemesa?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@Regulatorzy

Poprawione, to brak czasu, a nie znajomości słów. Jutro jeszcze nad tymi liczbami pomyślę. Tak, tak, chaos to celowy zabieg, trzymajmy się tej wersji. Kurczę, przez chwilę myślałem, że otagowałem tekst “homarem”, zamiast “humoru”, a tu jakiś cichociemny dyżurny krąży.

@NoWhereMan

Dzięki. Nawet nie wiem, co za jazz wspominasz, przesłucham w wolnej chwili.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Rozumiem, że zabrakło Ci czasu na ostatnie czytanie, więc życzę, byś w przyszłości miał go pod dostatkiem. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mi się podobało bardziej niż cz.1. Jest trochę chaosu ale teraz gubiłem się mniej. Niemniej jednak uważaj by nie przesadzić z chaotycznością bo przy dłuższym tekście, może zadziałać bardzo na niekorzyść. Z humorem wypadło też lepiej niż jedynka ;)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Dzięki za życzenia i recenzje. Zamierzałem napisać teraz, dla odmiany, coś z zupełnie innej beczki, ale zachęciliście mnie, żeby najpierw popracować nad trzecim epizodem AC&S.

 

@NoWhereMan

Świetna muza, zwłaszcza “Banned from Argo” :P

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Przeczytałem z lekkością, a to duży plus. Jak tekst mnie nuży na samym początku to odkładam. Humor rzeczywiście zależy od gustu, a że moje poczucie humoru jest dość specyficzne to pod tym względem się nie wypowiem. Mam wrażenie, że niektóre opisy były niepotrzebne, ale jesteś na dobrej drodze. Chciałbym się zdobyć na jakąś mądrą radę jako dyżurny, ale nic mi nie przychodzi do głowy oprócz: “Pisz dalej kolego!”.

Minimalizm i skurwysyństwo zachodzi wtedy, gdy dostajesz zupę w płaskim talerzu.

Dzięki. Staram się uwzględniać Wasze uwagi, muszę tylko uważać, żeby nie odbiec zanadto od oryginalnego pomysłu. Jeśli za bardzo zacznę to przerabiać, może wyjść jakiś potworek, a z tego co widzę, koncepcja jest OK, tylko trzeba to trochę uporządkować i dopracować.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Miejscami wiedziałam o co chodzi, ale w większości nie. Co zadziwiające nie przeszkadzało mi to w lekturze.

Tekst skojarzył mi się z “Kosmicznymi jajami” – ​aż sobie obejrzę!

Hmm... Dlaczego?

No i fajnie. Zapraszam do czytania pozostałych epizodów :) . Jeśli nie czytałaś pierwszego, to zapewne rozjaśniłby nieco mroki niniejszego.

"Nie wiem skąd tak wielu psychologów wie, co należy, a czego nie należy robić. Takie zalecenia wynikają z konkretnych systemów wartości, nie z wiedzy. Nauka nie udziela odpowiedzi na pytania, co należy, a czego nie należy robić" - dr Tomasz Witkowski

Nowa Fantastyka