- Opowiadanie: Blacktom - Problem pana Jeremiasza

Problem pana Jeremiasza

Przede wszystkim  wielkie dzięki dla Wicked G za pomoc przy doszlifowaniu tego szorta.

Od razu dodam, że pod względem futurologicznym wizja takiej przyszłości nie ma dużych szans na spełnienie.  A może jednak...

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Problem pana Jeremiasza

– No to mamy problem, panie Jeremiaszu… Z przykrością oznajmiam, że wyczerpał pan swoją pulę na świadczenia emerytalne i medyczne. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie ma pan rodziny, a i pana majątek, biorąc pod uwagę rynkowe trendy, nie pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość.

Skołowany starzec, rozglądał się błędnym wzrokiem po olbrzymiej sali, do której przed chwilą wtoczyło się jego łóżko samodzielnej terapii. Dwóch urzędników socjalnych, siedzących przed olbrzymim pulpitem dotykowym, wertowało jego historię składkową z ostatnich dwudziestu lat pracy zarobkowej, a trzeci, wyraźnie starszy od pozostałych, wyjaśniał panu Jeremiaszowi sytuację, w której staruszek się znalazł.

– Wszystko było w porządku, dopóki pieniądze były. Odprowadzał pan składki zgodnie z istniejącym prawem, ale cóż, przepisy się zmieniły i nie chronią obywatela tak, jak kiedyś. Czasy nieuzasadnionych wydatków minęły bezpowrotnie. Wiem, że to niemożliwe, aby prawo działało wstecz, ale ta zasada również uległa zmianie. Rozumie pan, zmiany niosą za sobą zmiany – ot, taka prawidłowość.

Pan Jeremiasz już chciał coś powiedzieć, ale urzędnik nie dopuścił go do głosu.

– Chwileczkę, przyjdzie czas, gdy będzie pan mógł zadać pytanie. Nie wiem, w jakim stopniu orientuje się pan w sprawie, lecz… – Nim skończył zdanie, jeden z młodszych urzędników chrząknął i przeciągnął koledze notkę na pulpicie. Ten odczytał informację od kolegi i uśmiechnął się delikatnie.

– No tak, to wiele wyjaśnia… Ale nie mamy wyboru. Takie procedury.

Pan Jeremiasz ponownie spróbował zabrać głos. Bezskutecznie.

– Już tłumaczę. Najprościej rzecz ujmując, żyje pan za długo. Środki, które pan odłożył w ciągu pięćdziesięciu lat pracy, zwyczajnie się skończyły. W związku z tym, jako obywatel-senior, zgodnie z ustawą o Zakładzie Ubezpieczeń Publicznych, przechodzi pan teraz pod całkowitą opiekę państwa. I tutaj, mam do przekazania koleją smutną wiadomość, nasze możliwości finansowe są nazbyt ograniczone, żeby można było pana przypadek potraktować priorytetowo i niejako z urzędu, rozpatrzeć pozytywnie. Rosnąca inflacja i bezlitosny niż demograficzny zrobiły swoje i nie stać nas na utrzymanie tak licznej i stale powiększającej się grupy obywateli, którą pan reprezentuje.

Urzędnik zrobił ceremonialną pauzę, jakby liczył, że ujrzy na pomarszczonej twarzy starca jakąś reakcję. Niestety nie zrobiło to na panu Jeremiaszu spodziewanego wrażenia, bo dalej spłoszony wodził zdezorientowanym wzrokiem od jednego do drugiego urzędnika.

– Oczywiście problemy finansowe państwa nie mogą wpływać na dobro jego obywateli. Na to, w imię wyższych wartości, nie możemy sobie pozwolić. Toteż decyzja co do dalszego postępowania uzależniona jest od skrajnie ważnego czynnika. A mianowicie od przeszłości obywatela – czystości moralnej i prawnej jego życiowych wyborów.

Panu Jeremiaszowi bezwiednie opadła szczęka.

– Rozumiemy pana zdziwienie, ale proszę mi wierzyć, społeczeństwo oparte na prawie i sprawiedliwości, ma obowiązek weryfikować swoich obywateli. Chodzi o to, że zanim podejmiemy jakikolwiek wysiłek, celem dalszej pomocy, musimy mieć pewność, że dany obywatel dotychczasowym postępowaniem zasłużył na to, by państwo interesowało się jego dobrem. Nie możemy ignorować zbrodni tylko dlatego, że zbrodniarz się zestarzał, prawda? Dla ofiar nie ma czegoś takiego jak przedawnienie.

Urzędnik poderwał się z siedzenia i stanął przy łóżku petenta.

– Ok. Mamy jasność co do sytuacji. Zaczynamy. Skaner w dół!  

Nim pan Jeremiasz zdołał chrząknąć, z podwieszanego sufitu zjechała mechaniczna, pięciopalczasta dłoń czujników, która zacisnęła się na głowie starca. Nawet nie drgnął. Nie mógł, leki zwiotczające podane silikonowymi rurkami przez automatyczną pompę łóżka już krążyły w jego żyłach.

– Proszę się nie przejmować tym buczeniem, to tylko generator ultradźwiękowy, który ma za zadanie zmapować pana mózg. W oparciu o powstałą mapę będziemy mogli dowiedzieć się, gdzie odnaleźć pańskie wspomnienia. Wie pan, przechowywanie informacji w mózgu to naprawdę skomplikowany proces, ale nasz komputer da sobie radę. One gdzieś tam są i my je znajdziemy! Nadmienię jeszcze, że test jest zupełnie nieinwazyjny, a całość procedury potrwa dosłownie chwilę. Proszę się odprężyć, naprawdę, wszystko będzie dobrze…

Otaczające ich ściany rozbłysły kolażem scen z życia pana Jeremiasza. Ruchome obrazy wspomnień losowo pojawiały się na ekranach plazmowych i znikały przefiltrowane przez systemową aplikację. Pan Jeremiasz mógł zobaczyć uśmiech swojej pierwszej miłości, dzień w którym zarobił pierwszą złotówkę, a nawet sny, które nawiedzały go w nocy. Wszystko to, co mózg zapisał w ciągu stu dwudziestu lat życia.

W tym pokazie było coś fascynującego, co nie pozwalało panu Jeremiaszowi oderwać oczu. Kolory, dźwięki, a nawet znajome zapachy, rozlały się w pamięci starca, niosąc za sobą niesamowite wrażenie – pan Jeremiasz nie mógł wyjść z podziwu nad bogactwem swojej przeszłości. Nagle salę przeszył wysoki dźwięk systemowego powiadomienia. Lustracja dobiegła końca.  

– No widzi pan, chwila i po wszystkim, jeszcze tylko potwierdzenie o statucie weryfikacji i… – Urzędnik zamilkł.

Ze ścian zniknął chaos wspomnień, który tak zafascynował pana Jeremiasza, a została pojedyncza scena. Młodszy urzędnik pogłośnił fonię i wyśrodkował obraz, by pan Jeremiasz mógł zobaczyć, jak daje plik banknotów młodej kobiecie. Dziewczyna płacze. Błaga go, by jej do tego nie zmuszał. Łka, że kocha, że chce z nim być, że nie może bez niego… Ale on jest niewzruszony. Robi to co musi, dla rodziny, żony, zasad społecznego dyktatu, wreszcie dla samego siebie. Z ust młodego Jeremiasza pada tylko jedno zdanie, to samo, którego nigdy nie mógł cofnąć, choć bardzo tego pragnął. Te kilka słów, których zawsze żałował.

Urządzenie rozluźniło uścisk, po czym zniknęło w sufitowej wnęce. Na sali panowała cisza. Z urzędniczych twarzy zniknęły resztki wyrozumiałości, były już tylko martwymi, woskowymi maskami. 

– Panie Jeremiaszu, teraz nadszedł moment, żeby pan przemówił – stwierdził lodowatym tonem urzędnik.

Pan Jeremiasz momentalnie wykorzystał niespodziewaną szansę.

– Mamusia, chcę do mamy! Obiecała mi, że razem będziemy piekli ciasteczka!

W tym stadium Alzheimera, tak naprawdę pan Jeremiasz nie miał za wiele do powiedzenia.

Starszy urzędnik siadł na swoim miejscu.

– Dziękuję. Pana odpowiedź została zaprotokołowana. – Kiwnął głową, po czym dodał do kamery, nagrywającej proces lustracji: – Postępowanie nr 152458 M, wobec pana Jeremiasza Kowalskiego, PESEL 79062923401, uważam za zakończone.

Po tych słowach, jeden z młodszych urzędników odhaczył nazwisko staruszka w systemie, wycofując wszelkie procedury medyczne i opiekuńcze świadczone choremu, włącznie z najważniejszą – podtrzymującą życie.

Starszy urzędnik zdążył jeszcze przeczesać palcami fryzurę i poprawić krawat, nim salę uprzątnięto i kolejne łóżko wjechało na wyznaczone miejsce.

– No to mamy problem, panie Grzegorzu… – przywitał nowego petenta głosem przepełnionym współczuciem.

Koniec

Komentarze

co mózg zapisał w ciągu 120 lat życia. – stu dwudziestu (słownie)

Sądzisz, że to taka odległa przyszłość? Może mózgu nie skanują, ale efekt jest ten sam – brak środków.

Smutny ten szorciak.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki za komentarz bemik :)

Odległa technologicznie, ale masz rację pewne kwestie to nie sprawa przyszłości…

 

Pomysł masakryczny, ale ciekawy. Podobał mi się.

Trochę gorzej z wykonaniem – jak na szort (i to betowany) zostało sporo literówek.

Z ust młodego Jeremiasza pada tylko jedno zdanie, te same,

To samo. Te w liczbie mnogiej.

Babska logika rządzi!

Ponieważ, Blacktomie, „…wizja takiej przyszłości nie ma dużych szans na spełnienie. A może jednak…”, mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że uda mi się nie dożyć.

 

Środ­ki, jakie pan odło­żył w ciągu pięć­dzie­się­ciu lat pracy, zwy­czaj­nie się skoń­czy­ły.Środ­ki, które pan odło­żył

 

W związ­ku z tym, jako oby­wa­tel – se­nior… – W związ­ku z tym, jako oby­wa­tel-se­nior

 

stale po­więk­sza­ją­cej się grupy oby­wa­te­li, jaką pan re­pre­zen­tu­je. – …stale po­więk­sza­ją­cej się grupy oby­wa­te­li, którą pan re­pre­zen­tu­je.

 

Wszyst­ko to, co mózg za­pi­sał w ciągu sto dwa­dzie­ścia lat życia.Wszyst­ko to, co mózg za­pi­sał w ciągu stu dwudziestu lat życia.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że uda mi się nie dożyć.

Obawiam się, że to wynika z definicji… Naprawdę straszna wizja.

Babska logika rządzi!

Finkla – dzięki za komentarz i korektę :) A już szczególne podziękowania dla regulatorzy, za sam fakt przeczytania tego tekstu. Brzmi tajemniczo, ale wiadomo o co chodzi ;) 

 

Nie przypuszczałem, że ten tekst będzie tak zasmucający. To prawda, że ma oddziaływać na czytelnika, bo i sam temat starości, bezradności wobec sytemu, zawsze niesie za sobą emocje. W końcu są to sprawy, które nas dotkną, albo już teraz musimy się z nimi borykać. Niestety sama wizja przysłoniła to, co było głębiej. Pan Jeremiasz nie jest krystaliczny, system nie jest doskonały. Wydaje się, że niezależnie od tego do jakiego punktu techniki dojdziemy, jak zaawansowane będą nasze narzędzia, nigdy nie znajdziemy złotego środka. Zawsze czyjeś racje będą ważniejsze. Nigdy sprawy nie będą czarne i białe. Czarna i biała to może być jedynie plama atramentowa na papierze, cała reszta to tylko odcienie szarości.

Takie są moje odczucia.

Można pomyśleć, że przynajmniej nicka mam dobrze dobranego :)

 

Z innej beczki:

Pewnie to kiepskie miejsce na szukanie betujących, szczególnie, że tekst miałby trafić na nieoficjalny konkurs Redaktora, ale próbuję :)

Chcę napisać coś tak optymistycznego i radosnego, co rozwieje koszmary powyższego tekstu, a to rzecz arcytrudna. Walcie śmiało, odwdzięczę się tym samym, jeżeli komuś zależy na redakcji tekstu pod względem formy, wrażeń, idei oraz logiki… Ortografię, interpunkcję już znacie w moim wydaniu, więc pod tym względem nie pomogę :)

 

 

 

Mytrix – dzięki za wystawienie dobrej oceny :)

Blacktomie, jestem wzruszona Twoimi szczególnymi podziękowaniami. Przecież obiecałam, że jeśli coś napiszesz, przeczytam. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy – Ba! Obiecałaś. Doskonale pamiętam. Mam nawet zapisane… Ale tego, że wywiązałaś się z obietnicy, nie sposób przecenić :)

Konstruktywne komentarze to skarb bezcenny, szczególnie, że w przypadku moich tekstów, takowych pojawia się niewiele. Chyba tematyka odstraszająca, albo teksty sprawiają wrażenie, że nie ma czego komentować ;)

Blacktomie, jestem przekonana, że pan Jeremiasz, nim zejdzie, doczeka się odwiedzin jeszcze wielu czytelników. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj było by miło… Czytać opinie, odpisywać na zarzuty, dowodzić swoich racji, przyznawać rację, nawet palić się ze wstydu i płonąć gniewem…

Rozmarzyłem się ;)

Popróbuj innym też dostarczać to szczęście… ;-)

Babska logika rządzi!

No właśnie, Blacktomie, Finkla słusznie prawi. Czytaj i komentuj opowiadania innych, a wtedy inni zaczną odwiedzać Ciebie. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak Finkla. Masz rację. Obserwując reakcję niektórych autorów na krytykę, to faktycznie radość z dyskusji nad własnymi wypocinami nosi znamiona fetyszyzmu… ;)

Przyznaję, że nieśmiało próbuję komentować i oceniać prace innych, ale by być wiarygodnym w swoich ocenach, muszę dać się poznać. A to możliwe jest tylko na podstawie mojej grafomanii. 

Marne jest zdanie kogoś, kto niewiele robi, a krzyczy, że mało zrobione :)

No, toś dowalił Regulatorom. ;-)

Babska logika rządzi!

Istotnie, Finklo, nie tylko niewiele, lecz zgoła wcale nie piszę. No, ale nieśmiało zauważam, że i wizyt oraz komentarzy się nie domagam. ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oj nie, nie, nie (100X)! Loży to nie dotyczy. Założyłem, że nie zasiada tam byle kto :)

regulatorzy nie daruje mi kolejnego nieprzemyślanego czynu ;)

 

regulatorzy – może zamilknę na jakiś czas… ;)

Ależ daruję, Blaktomie, daruję 100x!

Finkla wykazała się świetnym refleksem! Szczerze powiedziawszy, bardzo lubię takie słowne nieporozumienia. Uważam że dostarczają przedniej rozrywki. W odróżnieniu od rozrywki zadniej, za którą raczej nie przepadam. ;-D

 

edycja

Jeśli chcesz zamilknąć, Blacktomie, to mam nadzieję, że chyba tylko na czas pisania kolejnego opowiadania. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dokładnie regulatorzy, dokładnie… Chodzi mi po głowie pomysł na coś lekkiego, ale nie pozbawionego przesłania. Mało opisów, dużo akcji. Spójne. By dobrze się czytało, ale by nie było miałkie. Inne, ale przyjazne w odbiorze – strumień myśli odpada. S-F, ale nie space opera. I żeby…

Hm… Może lepiej skupię się na tym, by można było je przeczytać od początku do końca bez konieczności wypicia kilku głębszych, bo inaczej zamilknę na bardzo dłłuuuggggo ;)

 

Skoro dobre pomysły chodzą Ci po głowie, pozwól im łazić tak długo, aż dojrzeją, zmęczą się i wypełzną na klawiaturę. A wtedy niech Pani Wena będzie z Tobą. ;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Chodzi mi po głowie pomysł na coś lekkiego, ale nie pozbawionego przesłania. Mało opisów, dużo akcji. Spójne. By dobrze się czytało, ale by nie było miałkie. Inne, ale przyjazne w odbiorze – strumień myśli odpada. S-F, ale nie space opera. I żeby…

Brzmi nieźle. Dawaj! ;-)

Babska logika rządzi!

Tak zdopingowany nie mam wyboru ;)

;-D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ha. Wiesz jak wybieram opowiadania do skomentowania? Z reguły patrzę na liczbę komentarzy. Jeśli jest mała, to zakasuję rękawy. Duża zazwyczaj oznacza, że autor dostał już odpowiedni feedback i moc przerobowa może pójść do bardziej potrzebujących. Tutaj żeście mnie z Finklą i Regulatorzy zbili z tropu ;). Wpadnę z komentarzem, mam nadzieję jakkolwiek merytorycznym, za kilka chwil (jeśli bateria w lapku nie odmówi posłuszeństwa) albo wieczorem.

Wrzucam nowym komentarzem, żeby Ci gwiazdką zaświeciło (jak ktoś z góry uzna to za karygodne, proszę mnie jakoś szturchnąć, a zejdę z drogi występku).

 

Zjadło ci w paru miejscach literki, jeśli dobrze przyuważyłem. O, tutaj na przykład “nim skończył zdanie, jeden z młodszy urzędników chrząknął”. Czytało się płynnie, prawie żadnych zgrzytów. Styl trochę jeszcze bez pazurków, ale to chyba przychodzi z czasem (nie wiem, sam chyba jeszcze nie posiadam :P).

Opowiadanie-koncept, mające przedstawić nie bohaterów, ich uczucia, czy historię, a wizję świata. Nie bardzo lubię takie rozwiązania, bo zawsze przyjemniej poznaje się to w postaci tła dla bohaterów (którzy z tym tłem mogą przecież być bardzo mocno spleceni). Wolałbym przejąć się w jakikolwiek sposób głównym bohaterem i myślę też, że i na osobach nie mających nic przeciwko opowiadaniom-konceptom zrobiłoby to dużo mocniejsze wrażenie.

Był tutaj naprawdę ogromny potencjał na poruszenie czytelnika historią Jeremiasza, wciąż pozostawiając główne skrzypce koncepcji świata – w moim odczuciu niewykorzystany i tam, gdzie mogły być prawdziwe emocje, została tylko straszna wizja. Co kto woli.

 

Powodzenia przy następnych tekstach!

Mały Słowik – dzięki za bystre oko :)

Masz rację. Uczucia bohaterów nie są wyeksponowane i może faktycznie, można było poruszyć czytelnika historią Jeremiasza, ale bałem się, że czytelnik stanie się stroną w sprawie. Straciłbym tą kruchą równowagę, którą wydawało mi się, że w ten sposób uzyskuje opowiadanie. Kluczowy argument strony systemu, przy nazbyt wyrazistym Jeremiaszu zniknąłby zupełnie z oczu, nie miałyby takiej siły.

Pytanie tylko, czy było warto upierać się przy takiej konstrukcji, skoro jako czytelnicy zostaliście przytłoczeni przez tą “straszną wizję”?

Kusi mnie, by dalej twierdzić, że to miało tak być i tylko tak to powinno wyglądać, ale wiem, że to ślepa uliczka. Trzeba będzie wyciągnąć wnioski.

Dzięki za światełka w tunelu :)

 

Podyskutujemy trochę, a co! :P (względnie ja sobie pogadam, bo lubię, a Ty być może przeczytasz, być może nie. Uwaga – będzie blok tekstu! :>)

 

“Uczucia bohaterów nie są wyeksponowane i może faktycznie, można było poruszyć czytelnika historią Jeremiasza, ale bałem się, że czytelnik stanie się stroną w sprawie.”

A teraz stroną nie jest? Nie ma możliwości pozostawienia czytelnika obojętnym. Taka jest przecież rola każdego tekstu! Pozostawić czytelnika nieobojętnym. I nie ważne czy obie strony barykady przedstawisz równie dobrze, czy jako autor sam się za jedną opowiesz – tak rodzą się emocje. Nawet sprzeciw wobec sposobu myślenia autora jest formą dyskusji autor-czytelnik. Czytacz chce czegoś z tekstu! Opis świata to wciąż tylko opis świata, choćby był najlepszym pomysłem po jakim stąpała ludzka wyobraźnia.

Suche koncepty wolę czytać w pracach/artykułach naukowych. Wtedy interesujące jest ich prawdopodobieństwo i ścisła przynależność do naszego świata. To jest ta część fascynacji, jaką ciężko uzyskać w opowiadaniach fantastycznych, bo jednak czytelnik jest świadom, że to wyłącznie wytwór wyobraźni autora.

 

“Kluczowy argument strony systemu, przy nazbyt wyrazistym Jeremiaszu zniknąłby zupełnie z oczu, nie miałyby takiej siły.”

Nie zgadzam się. System, który uderza w Jeremiasza bardziej odbije się na czytelniku, który tegoż bohatera polubił, czy nie ma o nim zielonego pojęcia i (polecę skrajnie), niech sobie dziadzio umiera? Chociażby drobne przywiązanie/znajomość czytelnik-Jeremiasz może tylko wzmocnić wydźwięk niesprawiedliwości systemu – na razie system podejmuje tylko straszne kalkulacje – nie widać w tym tragedii człowieka, bo Jeremiasz to wyłącznie literki.

 

“Pytanie tylko, czy było warto upierać się przy takiej konstrukcji, skoro jako czytelnicy zostaliście przytłoczeni przez tą “straszną wizję”?”

Nie powiedziałem, że zostałem przytłoczony. Jest straszna w swoich założeniach, ale zbyt sucha w samym tekście, by wywołać emocje.

 

Druga sprawa, to że każdy czytelnik pragnie czegoś innego, i jest zapewne multum osób, które taką formę opowiadań popierają. Chciałbym tylko wtrącić, że nie kojarzę opowiadań, które zostały uznane za wybitne (czyli nagradzane), a które byłyby samym konceptem. Ta uwaga może oczywiście wynikać z mojej niewiedzy i nieoczytania.

 

No, pogadałem sobie.

Trzymaj się i niech Ci klawiatura wygodną będzie :).

 

EDIT:

Jak się zastanowiłem, to chyba można podciągnąć “Wydech” (Exhalation) Chianga pod opowiadanie-koncept świata. Wciąż jednak, osobiście znajduję tam dużo więcej niż opis świata. Jak ktoś zna jakieś bardziej adekwatne przykłady, nieśmiało poproszę żeby mnie uświadomić tutaj, albo na privie :). Jestem paskudnie ciekaw.

Do poprawienia: “Niestety, nie zrobiło to na panu Jeremiaszowi”.

 

A ponadto chciałem powiedzieć, że mi się bardzo podobało. I że się dziwię, że nikt jeszcze nie kliknął. I tyle.

 

Ja nie klikałam z powodu warsztatu (nie wiem, jak teraz, ale gdy czytałam, nie wyglądało to bibliotecznie).

Babska logika rządzi!

No i masz człowieku, marudziłeś, że nikt nie dyskutuje nad twoim opowiadaniem, a teraz nie potrafisz wyjść przygnieciony przez ten blok tekstu… Dzięki Mały Słowiku ;)

Szkoda, że nie znalazłeś w tym tekście tak dużo przesłania i idei, jak bym chciał. Że odebrałeś to opoko jako suchy opis świata. Ale szanuję tę opinię, bo nie jest pozbawiona racji. Jest merytoryczna. Wielki szacun :)

 

cobold – dzięki za pomoc, ciesze się, że opowiadanie znalazło uznanie w Twoich oczach :)

Tak sobie. Za dużo łopatologi i tłumaczeń, choć szorta ratuje fakt, że łopatologia i tłumaczenia wylewa się z ust urzędnika do łopatologii i tłumaczeń powołanego. Podobała mi się pewna ukryta przewrotność – idę o zakład, że gdyby Pan Jeremiasz nie odprawił kochanki, to byłby to równie dobry powód do pozbawienia go świadczeń.

Jeszcze w kwestii wspomnień, jako źródła informacji – są niewiarygodne, ze względu na fakt, że nie są przechowywane jako “tylko do odczytu”, a ulegają zmianom, aktualizacjom i modyfikacjom w trakcie życia. Dlaczego o tym, piszę? Bo wykorzystanie skanera wspomnień potęguje klimat absurdu, który przeważa nastrój grozy, który mógłby być wzbudzony wizją ponurej przyszłości. Lubię absurd, ale w kontekście urzędniczo-biurokratycznym pojawia się tak często i od tak dawna, że trudno przy jego pomocy wywrzeć na mnie wrażenie (chyba, że jesteś artystycznym spadkobiercą Kafki albo Gilliama).

na emeryturze

Gary_joiner – dokładnie tak, urzędnik jest urzędnikiem. Zrobi wszystko, aby  przeprowadzić petenta przez zawiłe procedury, tak, by nikt nie mógł mu zarzucić niekompetencji (nieważne, czy to zrobi petent, czy kierownik nad nim), nawet jeżeli sięga to dna absurdu. To samo życie, tyle tylko w wydaniu ekstremalnym :)

„Jeszcze w kwestii wspomnień, jako źródła informacji – są niewiarygodne, ze względu na fakt, że nie są przechowywane jako “tylko do odczytu”, a ulegają zmianom, aktualizacjom i modyfikacjom w trakcie życia”.

Czy na pewno wspomnienia, jako zapis sensu stricto, ulegają zmianą, aktualizacją i modyfikacją, na poziomie komórkowym, tak jak to się dzieje na przykład ze wspomnieniami odzyskiwanymi po przez hipnozę, gdzie sposób dostępu do pamięci odbywa się za pośrednictwem tzw. podświadomości, czyli narzędzia, które nie jest w pełni niezależne od zakłóceń (chociażby emocji)?

Wydawało mi się, że nie.

No chyba, że chodzi Ci o to, że w czasie procesu zapamiętywania, mózg jako organ poznawczy, już nie jest w stanie właściwie zapisać i odebrać bodźców, tworząc niejako fantomy rzeczywistości (zniekształcone karykatury)?

To zapewne byłoby dobrym argumentem, za odrzuceniem technologii bazującej na tak zmiennym i niepewnym źródle.

Uznałem, że wspomnienia wyłuskane z pamięci Jeremiasza to czysta, skondensowana prawda. Że technologia jest bez zarzutu, z tą jedną wadą, że nie weryfikuje wszystkiego. Nie weryfikuje emocji, chęci i zamiarów, jedynie czyny i słowa. Jeremiasz żałował. Naprawdę żałował.

Dlatego absurd był, ale nie w takim stopniu i nie w tym miejscu, a najważniejsze nie był celem opowiadania :)

Bardzo dziękuję za ocenę i komentarz, jest to dla mnie doskonały sposób, by zweryfikować w jakim stopniu mój słaby warsztat przekłada się na to co, chcę powiedzieć. Jak bardzo moje słowa nie oddają zamiarów.

Dzięki i liczę na więcej od szanownych czytelników :)

Czy na pewno wspomnienia, jako zapis sensu stricto, ulegają zmianą, aktualizacją i modyfikacją, na poziomie komórkowym, tak jak to się dzieje na przykład ze wspomnieniami odzyskiwanymi po przez hipnozę, gdzie sposób dostępu do pamięci odbywa się za pośrednictwem tzw. podświadomości, czyli narzędzia, które nie jest w pełni niezależne od zakłóceń (chociażby emocji)?

Na pewno – choć wbrew obiegowej opinii. Stosunkowo łatwo skłonić kogoś do wygenerowania sztucznych wspomień, były takie badania, gdy ktoś z rodziny pytał badanego czy pamięta sytuację z dzieciństwa, która nigdy nie miała miejsca, i bodajże jedna osoba na cztery zaczynała sobie tę zmyśloną sytuację “przypominać”. To daje do myślenia na temat tego na ile pamięć ludzka jest plastyczna. O ile “zdrowy” człowiek bez potrzebny nie wygeneruje sztucznych wspomnień, o tyle więcej niż prawdopodobne, że nadpisze oryginalne wspomienia, wielokrotnie do nich wracając. Im częściej wraca się w myślach do danej sytuacji z przeszłości, i im bardziej ta sytuacja jest nacechowana emocjonalnie, tym mniej wiarygodne i “autentyczne” wspomnienie.

No chyba, że chodzi Ci o to, że w czasie procesu zapamiętywania, mózg jako organ poznawczy, już nie jest w stanie właściwie zapisać i odebrać bodźców, tworząc niejako fantomy rzeczywistości (zniekształcone karykatury)?

To swoją drogą. Obiektywnie pojmowana rzeczywistość nie istnieje.

 

 

 

 

na emeryturze

Pomysł nienowy, ale podany całkiem zgrabnie. Smutny szort. Ciekawa tylko jestem, o co chodziło z tą dziewczyną, na co dawał jej kasę? Tak czy owak nieważne, pewnie wystarczyło to, że zdradzał żonę, niezależnie z jakim efektem…

 

A teraz marudzenie:

 

“Skołowany starzec[-,] rozglądał się błędnym wzrokiem po olbrzymiej sali, do której przed chwilą wtoczyło się jego łóżko samodzielnej terapii. Dwóch urzędników socjalnych, siedzących przed olbrzymim pulpitem dotykowym[+,] wertowało jego historię składkową…”

 

“– Wszystko było w porządku, dopóki pieniądze były.“ – Brzydkie powtórzenie.

 

“Wiem, że to niemożliwe, aby prawo działało wstecz, ale ta zasada[-,] również uległa zmianie.“

 

Generalnie interpunkcja miejscami lekko szwankuje.

 

“– Chwileczkę, przyjdzie czas, gdy będzie pan mógł zadać pytanie. Nie wiem, w jakim stopniu orientuje się pan w sprawie, lecz… – nNim skończył zdanie, jeden z młodszych urzędników chrząknął i przeciągnął koledze notkę na pulpicie.“

 

“…czystości moralnej i praworządności jego życiowych wyborów.“ – Czy wybór może być praworządny? Człowiek owszem, ale coś nieożywionego chyba raczej nie…

 

“…z podwieszanego sufitu zjechała mechaniczna, pięciopalczasta dłoń czujników, która zacisnęła się na głowie starca.“ – Jedna dłoń wielu czujników? Brzmi to (jak dla mnie) dziwnie.

 

“Pan Jeremiasz mógł zobaczyć uśmiech swojej pierwszej miłości, dzień w którym zarobił swoją pierwszą złotówkę…”

 

“…jeszcze tylko potwierdzenie o statucie weryfikacji i… – uUrzędnik zamilkł.“ – Statucie czy statusie?

 

“Z ust młodego Jeremiasza pada tylko jedno zdanie, to same, którego nigdy nie mógł cofnąć“ – to samo

 

“– Dziękuję. Pana odpowiedź została zaprotokołowana[+.] – Kiwnął głową, po czym dodał do kamery, nagrywającej proces lustracji[-.+:] – Postępowanie nr 152458 M…”

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Czyli przemawiają za tym konkretne badania empiryczne, w których medium między stanem faktycznym, a obserwowanym, jest przekaz werbalny (lub jego brak – nie pamiętał, to nie powiedział) badanego… Powiedz kotku, co masz w środku ;)

Tyle tylko, czy za sztuczne wspomnienia odpowiadają ten same obszary mózgu, czy mechanizm gromadzenia wspomnień jest taki sam, co przy faktycznym odebraniu danego bodźca iks lat temu, warunkach, kiedy na dobrą sprawę nie wiadomo, jak przechowywane są wspomnienia?

Jeżeli tak to moja koncepcja się posypała. Dzięki za iluminację:)

Blacktomie, spytaj każdego, kto ma do czynienia z zeznaniami świadków – ten sam facet będzie niskim łysiejącym brunetem, wysokim przystojnym blondynem, ubranym w kurtkę skórzaną, ciemną marynarkę, sweter… I to w przypadkach, kiedy ludzie nie mają powodu do ściemniania. ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla – to prawda, ale to też nie dowód, że pamięć nie działa jak rejestrator samochodowy.

To, że nie pamiętamy wczesnego dzieciństwa, to znaczy, że mózg nie przechowuje tych wspomnień? Że ich nie zarejestrował? Czy może tylko to, że nie mamy do nich dostępu i tak, jak w przypadku zeznań często wypełniamy tą lukę wyobraźnią, podczas gdy samo nagranie zostaje niezmienione?

 

Hmm… uczepiłem się tematu i nie puszczam, jak rasowy pitbull. Czas rozewrzeć szczęki. Dopominałem się dyskusji i ją dostałem. Dzięki za kawał merytorycznych uwag. Obym umiał zrobić z nich pożytek ;)

Oczywiście temat jest dalej otwarty :)

 

joseheim – dzięki za kawał dobrej korekty, teraz już chyba tekst jest czysty jak łza :) Co do tego, faktycznie nazbyt tajemniczego opisu, chodziło mi o… aborcję.

Wygląda na to, że chciałem to tak subtelnie zasugerować, że zupełnie tego nie zrobiłem ;P

Nie, spokojnie, prawdę mówiąc to mi właśnie pierwsze przyszło do głowy ;) Tylko – może mało subtelna jestem – zabrakło mi nieco większego nacisku na tę sprawę, bo to w końcu ona wpłynęła na to, że bohater został “odrzucony” przez system. Więc dobrze byłoby wiedzieć na pewno, czym zawinił, by nie było wątpliwości, dlaczego został skreślony z listy praworządnych obywateli.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No to się cieszę, że nie do końca zakamuflowałem, tę kwestię :)

 

Podobnie jak Cobold, dziwię się, że nikt nie kliknął. Drugi raz to powtórzę: czytałem gorsze rzeczy z portalowej biblioteki. 

 

Wiem, że to niemożliwe, aby prawo działało wstecz, ale ta zasada również uległa zmianie.

Trochę bez sensu. Brzmi to jak “wiem, że jestem bohaterem opowiadania science fiction, więc zaznaczę, co się zmieniło w stosunku do waszej rzeczywistości”. Bardziej by pasowało coś w stylu “Dawniej mówiło się, że prawo nie działa wstecz, teraz nikt tam nie mówi” (słabo brzmi, ale chodzi o sens, możesz sam pomyśleć ;)). 

Z większych zarzutów to muszę wymienić przegadanie. Nie jest to nawet dialog, raczej monolog. No ale taka koncepcja pozwala Ci jakoś wybrnąć, bo nie uciekasz się do infodumpu, przedstawiając czytelnikowi swoją wizję. Nie czuję więzi z panem Jeremiaszem. Te wstawki o jego życiu powinny się znaleźć wcześniej, by odbiorca miał wrażenie, że obcuje z człowiekiem. A ponieważ większą część tekstu zajmuje tłumaczenie procedur, można się trochę poczuć jak w urzędzie. 

Nie zrozumiałem, o co chodziło z tą młodą kobietą. Przez chwilę umknęło mi słowo “młoda” i pomyślałem, że to chodzi o matkę, którą pan Jeremiasz kiedyś odesłał do domu starców. 

Z plusów – kojarzy mi się z opowiadaniem Vonneguta o tytule “NA1IE”. To jedno z moich ulubionych opowiadań, więc uznaj to za spory plus :D

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

funthesystem – Dzięki za dobre uwagi :) W tym szorcie nazbyt skupiłem się wywołaniu zaskoczenia w czytelniku, dlatego Jeremiasz nie mógł być wcześniej dopuszczony do głosu i nawijka urzędnika musiała być konkretna. Inna rzecz, że mogłem uruchomić dialog między urzędnikami i skupić się bardziej nad sensem tego, co mówi sam urzędnik, ale jakoś w ten czas na to nie wpadłem :)

 

Wzmiankowana kobieta jest dość istotna dla tekstu. To kochanka Jeremiasza, którą zmusił do aborcji.

(…) pan Jeremiasz mógł zobaczyć, jak daje plik banknotów młodej kobiecie. Dziewczyna płacze. Błaga go, by jej do tego nie zmuszał. Łka, że kocha, że chce z nim być, że nie może bez niego… Ale on jest niewzruszony. Robi to co musi, dla rodziny, żony, zasad społecznego dyktatu, wreszcie dla samego siebie.

Wiem, zakamuflowane jak seler, soja i orzechy w parówkach ;) Była to przeciwwaga dla bezduszności systemu :D

Później stwierdziłem, że to zbyt proste i dodałem przebłysk żalu u Jeremiasza za ten niegodny czyn.

Z ust młodego Jeremiasza pada tylko jedno zdanie, to samo, którego nigdy nie mógł cofnąć, choć bardzo tego pragnął. Te kilka słów, których zawsze żałował.

Wielkie dzięki, że przeczytałeś i skomentowałeś. Podtrzymuję zdanie o becie ;)

Jak to mówi mój najmłodszy siostrzeniec – smutawe. Aluzje polityczne można było zostawić na boku i nie wrzucać ich tu. Tekst byłby jeszcze lepszy.

Niezły kontrast urzędnik – schorowany starzec. Udany w takim króciaku – na dłuższą metę nie przeszłoby, ale nie o to chodzi.

Cóż każdy ma momenty w życiu, o których wolałby zapomnieć.

F.S

Sprawnie napisany szort prosto i klarownie wykładający swą treść. Nie jest ona dla mnie jakoś szczególnie odkrywcza, ale sposób podania czyni czytanie bardzo przyjemnym. Zaś wizja jak wizja – z gatunku tych smutniejszych, na które jednak się uodporniłem. Komentarz FoloinStephanusa uświadomił mi, że były jakieś aluzje do polityki. Tym niemniej specjalnie w oczy się nie rzucały i nie przeszkadzały.

Podsumowując: jest okej, ale bez fajerwerków.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Foloin Stephanus – dzięki, że zajrzałeś i kliknąłeś :)

Jeżeli chodzi o aluzje polityczne, to nie miałem zamiaru wskazywać na jakąś opcje polityczną. Bardziej chodziło, aby w oparciu o dane rozwiązania systemowe (w tym wypadku instytucje społeczną bliską ZUS-owi) przedstawić korelacje miedzy doskonałym (z założenia) systemem, a człowiekiem, który w swej złożoności – nigdy nie będzie, albo dobry albo tylko zły :)

 

NoWhereMan – dzięki za komentarz :)

No faktycznie samo założenie leżące u podstawy szorta to nic nowego. Ktoś w powyższych komentarzach wspominał Proces Kawki. W zasadzie nie da się zaprzeczyć, że to nic innego jak zderzenie systemu i człowieka. Ja starałem się nie brać żadnej ze stron tej konfrontacji i być może dlatego, zabrakło wyrazistości opowiadaniu.

 

Pozdrawiam :)

Zaciekawiło mnie już pierwsze zdanie. Pomysł chyba niezbyt oryginalny, ale wykonanie naprawdę mi się podobało. Przeczytałam z przyjemnością mimo, że opko dość przykre.

cyklotrimetylenotrinitroamina – dzięki za komentarz :) Owszem przykre, obym tylko nie wykrakał nam takiej przyszłości ;)

Blactomie, już dzisiaj nie chcą karetek puszczać do starszych, schorowanych osób (pamiętam, jak z babcią mojej żony było – wprost do słuchawki powiedzieli, że nie przyjadą). Także, nie wiem czy tak daleko wyszedłeś z myślami… Oby.

F.S

Będąc małym coboldem, coś tu obiecywałem.

KLIK!

Foloin – z kolei babcia mojej żony, która obecnie leży w szpitalu, została przez młodego chirurga porównana do starej pralki… Szkoda słów.

 

cobold – tak to prawda. Nie rzucałeś słów na wiatr :)

I tutaj, mam do przekazania koleją smutną wiadomość

^ Literówka się jeszcze ostała.

To i ja zawitam, zwabiony reklamą w wykopaliskowym temacie. Czytało się nieźle, ale jednak mam pewien niedosyt. Zabrakło mi głównie jakiejś oryginalności, pomysłu, który sprawiłby, że zapamiętam tekst na dłużej.  Może za dużo już czytałem historii o niedobrych urzędnikach i urzędach, by zrobił na mnie większe wrażenie problem pana Jeremiasza.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Szyszkowy – dzięki, już poprawiam :)

Ja za mało, dlatego wydawało mi się to oryginalne ;)

Pozdrawiam i do zobaczenia pod Twoim tekstem :)

 

Ciekawy szort. Fabuły tu w sumie nie ma, ale sama wizja, przyznaję, interesująca. Monolog urzędnika, choć przecież niezbyt długi, lekko mnie znużył – nie lubię takiego języka, politycznego żargonu i tym podobnych…

Wiesz, jako hrabia ze skóry i kości przywykłem do swych pałacowych sal oraz rozmów co najwyżej o pogodzie i przyszłych rozrywkach – problemy maluczkich są mi obce ;D

Warsztatowo w porządku, choć interpunkcja dość licha.

Wrażenia mam pozytywne, jednak stempla jakości w zgodzie z sumieniem postawić niestety nie mogę – szort nie jest w żaden sposób wyjątkowy i obawiam się, że dość szybko o nim zapomnę :(

 

Tyle ode mnie, na koniec kilka tych nieszczęsnych przecinków…

Rosnąca inflacja i bezlitosny niż demograficzny[-,] zrobiły swoje i nie stać

Niestety[-,] nie zrobiło to na panu Jeremiaszu spodziewanego wrażenia, bo dalej spłoszony wodził zdezorientowanym wzrokiem od jednego do drugiego urzędnika.

Pierwszy przecinek raczej zbędny, ładowanie tylu określeń też raczej niczemu nie służy… Ale jeśli chcesz zostawić, to wtrącenie “spłoszony” można by oddzielić przecinkami ;)

Oczywiście problemy finansowe państwa[-,] nie mogą wpływać na dobro jego obywateli.

Toteż decyzja[-,] co do dalszego postępowania[-,] uzależniona jest od skrajnie ważnego czynnika.

Szczerze mówiąc, usunąłbym oba te przecinki… Ale jeśli czyta to ktoś, kto wie lepiej, to niech krzyczy! ;P

A mianowicie[-,] od przeszłości obywatela[-;][+-] czystości moralnej i prawnej jego życiowych wyborów.

Zamieniłbym ten średnik na półpauzę – tak byłoby raczej poprawniej…

– Dziękuję. Pana odpowiedź została zaprotokołowana[-,][+.]

Kropka zamiast przecinka ;)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Niestety[-,] nie zrobiło to na panu Jeremiaszu spodziewanego wrażenia

Hrabio, przecinek ma tutaj takie samo prawo bytu jak jego brak. Od autora zależy, czy go w tym miejscu chce czy nie. Proszę nie doszukiwać się na siłę błędów :P

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Prośby rozpatruję raz w tygodniu, w poniedziałki, Funie. Jeżeli masz jakoweś, wpisz się na listę oczekujących ;D

 

A tak serio, to nauczyłem się już, by w wytykaniu innym błędów interpunkcyjnych nie być zbyt nadgorliwy – sam popełniam ich zbyt wiele… Tutaj rzeczywiście, chyba jest opcjonalny. Dzięki zatem za zwrócenie uwagi.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Dzięki Count za wizytę i szczerość :) Klik powinien wynikać z przekonania o wartości opowiadania. Pełna zgoda :) A przecinki… Raz ich za dużo, raz za mało. Kto by za tym nadążył? ;)

Nie czytałem dyskusji, więc walnę tylko moje przemyślenia (może nie odkrywcze).

To paskudne z pewnej perspektywy, wiem, ale gdzie tu fantastyka? 

Oczywiście wyłączając skaner wspomnień, który na staruszku i tak nie będzie za dobrze działał, bo podobno za każdym razem jak przywołujemy jakieś wspomnienie, to trochę jej zmieniamy. A co dopiero po tylu latach? Żaden dowód.

Niemniej, przeczytałem z zaciekawieniem.

Pzrd. Z. :)

 

Edit: A co mi tam… klik

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dzięki Zalth :) Założenie było takie, że ludzka pamięć działa jak rejestrator absolutny. Gromadzi wszystkie wspomnienia jak kamera na dysku. To że zapominamy, zniekształcamy wspomnienia nie ma wpływu na zasoby pamięci, ale jedynie na dostęp do nich. Przykład to hipnoza. Ale nie ma co dywagować. Jeszcze się zdziwimy jak w końcu rozgryzą zasady leżące u podstaw ludzkiej pamięci ;)

Smutne. A nawet bardzo.

Co do treści, to nie mam się do czego przyczepić. Dobrze się czytało, wszystko płynne i dobrze przedstawione. Tak, czy siak, dobre opowiadanie.

Jai guru de va!

Dzięki Rok . Cieszę się, że to opowiadanie okazało się dla Ciebie uczuciogenne. Jest to dla mnie cenna informacja, że mogę swoim tekstem wzbudzić w czytelniku emocje. Nie trzeba wspominać, że to zasadnicza sprawność/umiejętność autora :)

Proszę bardzo. Z przyjemnością wypełniłem moje ‘zobowiązanie’ :)

“Rok”. Bardzo ładny skrót! Podoba mi się :)

Jai guru de va!

Ty się zastanów, Rokitniku. “Rok” to po rosyjsku “pech”. “Rokowyje jajca” Bułhakowa w oryginale brzmią cudownie dwuznacznie.

Babska logika rządzi!

Hmm… W takim razie postanę przy moim Hippophaë rhamnoides…

Jai guru de va!

Ok. Ja nie będę skracał ;)

Sam skrót mi się podoba, ale chyba nikt nie chciałby być uosobieniem pecha…

Jai guru de va!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki za odwiedziny Anet. Ciesze się, że trafiłem w gusta :)

Hmmmm, może i byłoby to fajne, gdyby nie to, że standardy też się zmieniają. Ciężko żyć te 120 lat i nie zrobić niczego, czego w przyszłości akurat nie uznaliby za coś złego. 

Pomysł raczej wtórny, zakończenie przewidywalne… czegoś mi tutaj brakuje. Jakiegoś większego zwrotu akcji. Została mi przedstawiona procedura wraz z opisem działania maszyny, ale co dalej z panem Jeremieszem (znaczy wiadomo, że umrze)? Czy jego egzystencja miała wcześniej sens? Czy społeczeństwo w świecie przedstawionym składa się w 60% z sztucznie podtrzymywanych przy życiu starców?

 

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Wielkie dzięki za odwiedziny :)

Hmmmm, może i byłoby to fajne, gdyby nie to, że standardy też się zmieniają. Ciężko żyć te 120 lat i nie zrobić niczego, czego w przyszłości akurat nie uznaliby za coś złego.

– to znaczy w tym wypadku zarzut był dość poważny, a mianowicie uszczuplenie zasobów ludzkich (aborcja) utrzymujących system przy życiu. Do Jeremiasza wróciła jego karma ;)

 

Kurczę, myślałem, że zakończenie nie będzie tak oczywiste, no ale wiadomo, są bystrzy i bystrzejsi :) Pomysł i owszem nie nowy, wystarczy wspomnieć Kawkę i Orwella, ale ja tutaj chciałem bardziej, aby czytelnik nie mógł z czystym sumieniem opowiedzieć się po żadnej ze stron, co u w/w autorów raczej nie wchodzi w rachubę ;)

 

Czy jego egzystencja miała wcześniej sens? Trudno powiedzieć. W zasadzie faktycznie można było wprowadzić obowiązkowy skan przed rozpoczęciem świadczeń emerytalnych/rentowych/socjalnych. Niemniej jednak patrząc na współczesne urzędy (to był wzór niedościgniony), to nie wygląda sprawa, jak coś oczywistego. Co do tła to tutaj społeczeństwo jest na tyle obciążone, aby problem rozwiązywać właśnie tak. Oczywiście trzeba brać tutaj pod uwagę przewidywania związane z rosnącą znieczulicę ludzi i tendencję do polityki rewizjonistycznej.

 

Jeremiasz żył, tylko dla tego, że technika na to pozwalała, tak jak dzisiaj długotrwałe leczenie nadciśnienia, czy cukrzycy – przedłużanie życia, też jest dofinansowywane (lista leków gwarantowanych itp.) ze składek na ubezpieczenie zdrowotne (oczywiście skala jest inna, to nie znaczy, że w przyszłości niemożliwa).

 

Raz jeszcze dziękuję za komentarz. Zmusił mnie do przemyśleń nad tekstem, a to dla mnie bezwarunkowo ważne :)

Ja właśnie o tym. Równie dobrze, jakby dociągnął do 200, mogłoby się okazać, że nowe metody naprotechnologiczne doprowadził do przeludnienia i za popełniony czyn należy mu się nagroda. ;)

 

Lubię teksty, w których nie można z czystym sumieniem wybierać ulubionej strony. Ale wiem zbyt mało o głównym bohaterze, nie zdążyłem go polubić, zrozumieć. Patrzę niejako z perspektywy urzędnika, zimnego, niezaangażowanego. Może gdybyś pokazał bliżej różne wspomnienia, tak te dobre, jak i te złe?

 

Natomiast absurd podtrzymywania życia jak najbardziej mi się spodobał. Bardzo zręcznie udało Ci się ukazać działanie urzędów, z całą gamą rytuałów i zaklęć, w których niezmiernie się lubują. Osądzą nieświadomego, wyślą pismo urzędowe do niemowlęcia, wszystko zgodnie z procedurą i standardami. ;)

 

A z tą znieczulicą, nie byłbym takim pesymistą. Kiedyś nikogo nie dziwiło dziecko pracujące w kopalni, niewolnicy czy kanibalizm. Oczywiście to wszystko występuje nadal, ale różnica przyzwolenia jest ogromna.

 

I cieszę się, że moje uwagi na coś się przydały. :)

http://wachlarzemoaloes.blogspot.in - mój blog o fantasy i science-fiction. :D

Ale wiem zbyt mało o głównym bohaterze, nie zdążyłem go polubić, zrozumieć. Patrzę niejako z perspektywy urzędnika, zimnego, niezaangażowanego. Może gdybyś pokazał bliżej różne wspomnienia, tak te dobre, jak i te złe?

– no, faktycznie brakuje tego balansu, żeby czytelnik osiągnął ten stan rozdarcia – za mało Jeremiasza w historii o Jeremiaszu ;)

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)

Miś przeczytał. Smutne i z niezerowym prawdopodobieństwem realizacji. Na razie fantastyka ale… :(

Dzięki za komentarz:)

Nowa Fantastyka