- Opowiadanie: buuby - Ukryty tryb

Ukryty tryb

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Ukryty tryb

 Technik pochylał się nad androidem leżącym na stole serwisowym. Ogólnie rzecz biorąc, badana maszyna przypominała niewysokiego mężczyznę w średnim wieku. Przypominała, lecz za nic w świecie nie da się pomylić człowieka z cyberem. Nie tylko przez ledowy monitorek na przedramieniu. Nawet nie dzięki wyraźnie zarysowanej na potylicy klapce prowadzącej do modułu pseudomózgowego. Najbardziej rozpoznawalnym elementem była skóra androida, wyglądająca jak tania chińska podróbka prawdziwego naskórka. Tym zresztą właśnie była.

Serwisant wprowadzał polecenie na monitorku a właściciel felernego cybera niecierpliwił się.

– Co z nim?

– Według mnie, wszystko w porządku. Działa bez zarzutu – odparł pracownik.

– Bez zarzutu? Czemu w takim razie się nie rusza? – zapytał klient.

– Możliwe, że wszedł w tryb odpoczynku.

– Możliwe? Poza tym, czym się zmęczył w godzinę od zakupu? Pan coś kręci.

– Czy był używany zgodnie z instrukcją? – Technik zignorował ostatni zdanie.

– Nie zdążyłem nawet użyć go zgodnie z instrukcją. Zostawiłem tego cybera w kuchni zaraz po powrocie ze sklepu. Wyszedłem do salonu, przypomniałem sobie, że nie zleciłem mu żadnej pracy. Wróciłem, więc i wydałem polecenie, umyj naczynia. Android odwrócił się, bo akurat stał do mnie plecami, i z miną wyrażającą skrajne przerażenie upadł na podłogę. Od tego momentu nie reaguje na polecenia. Wcale się nie rusza.

Pracownik nie odpowiedział. Zabrał się do sprawdzania połączeń w pseudomózgu. Dłuższą chwilę zajęła ta czynność, lecz co jakiś czas zerkał na klienta. Po kilku minutach odezwał się.

– Wszystko gra. Połączenia w porządku. Żadnych wirusów, wszystkie funkcje w normie.

– Człowieku! – Zdenerwował się klient. – Czy ty jesteś niewidomy? Jakie w normie? Przecież ten cyber leży bez ruchu. On nie jest sprawny. Zakładając, że androindy mają jakiś swój raj, tam się pewnie znajduje. Taki, powiedzmy, wirtualny Media Markt, gdzie każdy z nich całymi dniami ładnie wygląda na wystawie.

– Nie wydał pan żadnego polecenia. To leży.

– W porządku. Wydam polecenie. Androidzie wstań i idź do sklepu po Wirtuolo Alkoholo. Przyda się na wieczorną imprezę.

Nic się nie wydarzyło. Wzburzony klient nachylił się do ucha cybera. Spojrzał na technika.

– Może nie usłyszał. Powtórzę zatem. Idź do sklepu po Wirtuolo Alkoholo.

Nic się nie wydarzyło. Cyber nadal leżał bez ruchu. Technik wydawał się na skraju załamania, ale jeszcze się bronił.

– Teraz jest zdezorientowany. Ta seria ma stosunkowo małą moc obliczeniową a pańskie polecenie nie było precyzyjne.

– Moim zdaniem ten konkretny model jest niesprawny. Nie wstałby nawet gdyby obiecał mu pan prawdziwy mózg z odzysku i prawo do posiadania potomstwa. To jest zwyczajny złom.

Tego było już za dużo dla biednego pracownika. Zaszlochał żałośnie.

– Dobrze wygrał pan. Nie wiem, o co chodzi. Pracuję tu od niedawna i jeszcze nie wszystko wiem, ale szefowie każą mi udawać. Ja nawet nie lubię tej pracy. Zawsze marzyłem żeby zostać farmerem i hodować lamy. Oprócz plucia lamy nie sprawiają problemów. Nie to, co ten złom.

Nie dodał nic więcej, bo właśnie z przerwy wrócił jego przełożony. Z miejsca zorientował się, o co chodzi. Nie pierwszy raz spotykał się z reklamacją zaraz po zakupie. Rzucił tylko gniewne spojrzenie na swojego pracownika. Poprosił klienta, aby opisał, co się stało a swojego podwładnego o dokładne streszczenie, co zrobił, aby rozwiązać problem. Wysłuchawszy obu relacji uśmiechnął się.

– No i sprawa się wyjaśniła. Ten egzemplarz ma aktywną pewną funkcję, omyłkowo włączoną bez porozumienia z klientem.

– Jaka to funkcja?

– Osobisty Protokół Obumarcia Systemu. Serwisanci nazywają go OPOS.

– Co proszę? – Klient był bezbrzeżnie zdumiony.

– Jest to tryb zapobiegający kradzieży. Kiedy android zostaje zaskoczony przez włamywacza upada na podłogę i wyłączają się wszystkie funkcje. Podobnie jak opos udający martwego, cyber udaje zepsutego. Genialne i nazwa się zgadza.

Klient nie skomentował genialności pomysłu, choć słowa cisnęły się na usta. Poprosił tylko, nie przebierając w słowach, o wyłączenie trybu. Starszy technik zresetował androida. Klient wydał polecenie stojącemu już cyberowi i ruszył w stronę wyjścia bez słowa. Sługa z ociąganiem poszedł za nim.

– Gdyby klient był milszy to dowiedziałby się, że ten model ma też aktywny tryb leniwca – powiedział przełożony do swojego ucznia.

Koniec

Komentarze

Odnoszę wrażenie, że to tylko scenka. Nic więcej. Chyba że czegoś nie zauważyłem.

 

No i sprawa się wyjaśniła. Ten egzemplarz mna aktywną pewną funkcję, omyłkowo włączoną bez porozumienia z klientem.

 

Gdyby klient był milszy to dowiedziałby się, że ten model mnteż aktywny tryb leniwca – powiedział przełożony do swojego ucznia.

Ano, wygląda na scenkę. A szkoda, bo funkcja opos brzmi interesująco.

Technik zignorował ostatni zdanie.

Literówka.

Babska logika rządzi!

A mnie nawet rozbawiło. Robot reagujący jak opos? Cudna bzdura :-) Od razu przypomniały mi się oposy z epoki lodowcowej. I jeszcze tryb leniwca. Naprawdę mnie uśmiechnęło. Tylko żal mi było pracownika.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Ot, taki średnio zabawny epizod z przyszłości. Na półuśmiech, ale nie do zapamiętania.

 

Dzia­ła bez za­rzu­tu. – od­parł pra­cow­nik. – Zbędna kropka po wypowiedzi.

 

Za­brał się za spraw­dza­nie po­łą­czeń w pseu­do­mó­zgu. – Raczej: Za­brał się do spraw­dza­nia po­łą­czeń w pseu­do­mó­zgu.

 

– Czło­wie­ku – zde­ner­wo­wał się klient – czy ty jestś nie­wi­do­my?– Czło­wie­ku!Zde­ner­wo­wał się klient.Czy ty jesteś nie­wi­do­my?

 

Taki, po­wiedz­my, wir­tu­al­ny Media Markt, idzie każdy z nich ca­ły­mi dnia­mi ład­nie wy­glą­da na wy­sta­wie. – Nie rozumiem tego zdania. Dokąd każdy idzie? :-(

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Taki, powiedzmy, wirtualny Media Markt, idzie każdy z nich całymi dniami ładnie wygląda na wystawie. – Nie rozumiem tego zdania. Dokąd każdy idzie? :-(

W tym zdaniu miało być “gdzie” tylko edytor mi zmienił. Dzięki za opinie i pokazanie błędów. Faktycznie jest to scenka, która miała przypominać skecz Monty Pythona.

Rozumiem, dziękuję za wyjaśnienie. :)

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Rozbawiło mnie :) Taki uśmiech na początek pochmurnego dnia. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

A mnie niestety nie bardzo rozbawiło.

 

Zakładając, że androindy mają jakiś swój raj 

Androindy to jakaś krzyżówka androidów z anakondami? ;>

Technik zignorował ostatni(+e?) zdanie.

Przeczytałem. Jak dla mnie przeciętnie to śmieszne.

Nowa Fantastyka