- Opowiadanie: Vireadann - Tragiczna pułapka

Tragiczna pułapka

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Tragiczna pułapka

John i Emily stali nad zimnymi zwłokami w kuchni apartamentu wieżowca na ósmym piętrze w śródmieściu Los Angeles. John oderwał oczy od martwego ciała i bardzo powoli przecedził zębami przekleństwo:

-Spóźniliśmy się.

Emily nie odpowiedziała, tylko po cichu przytaknęła milcząco. Zawsze się z nim zgadzała i nigdy nic nie mówiła. John podszedł do stolika, na którym znajdował się talerz z zupą i wetkniętą weń łyżką, po czym koniuszkiem języka polizał i zwrócił do Emily:

-Jeszcze ciepła. Musimy wziąć probówki do laboratorium.

Emily wlała zawartość talerza do próbki, bardzo ostrożnie żeby nie dotknąć dłoni ani skóry, w końcu mogła być to trucizna. W laboratorium okazało się, że to nie była trucizna, tylko ludzie Harry’ego.  W tym momencie przez okno wleciał kamień z zawiniętą w niego kartką. John przeczołgał się na czworakach pod stołem i wyjrzał ostrożnie, ale nikogo nie było widać, oprócz Emily. „Dziwne” – wymyślił. Spojrzał na kartkę, ale nic nie było na niej napisane, tylko zawinięty palec. Emily włożyła go do komputera i okazało się, że to palec George’a.

-Tak myślałem-wysapał John, podnosząc się z ziemi. -To znaczy, że George jeszcze żyje. Musimy go dobić z rąk Harry’ego, zanim się skończy jak tamten.

Biegiem wsiedli do samochodu i popędzili do domu Harry’ego, który był po drugiej stronie. Na miejscu okazało się, że nie ma Harry’ego, tylko pułapka zastawiona przez jego ludzi. Otoczyli samochód z 360 stopni i zaczęli strzelać z blasterów. Całe szczęście John zamontował wczoraj szyby przeciw blasterom w samochodzie i nic im się nie stało. Kiedy skończyli strzelać, wysiedli i zastrzelili ich i pobiegli po trupach po schodach w stronę windy. Winda to też była pułapka, ale o tym nie wiedzieli dopóki nie wsiedli, bo była ukryta w środku, a to był teleporter. Teleporter przeteleportował ich prosto w ręce więzienia Harry’ego. Harry nachylił się nad nimi i coś powiedział, ale nie słyszeli co, bo teleporter ogłuchł ich zupełnie. John wyszeptał do Emily: „Musimy się stąd wydostać”, a ona przytaknęła mu milcząco. Nigdy się nie odzywała i zawsze zgadzała się z Johnem. John wyjął mikrobolter zza rogu lewej skarpetki i wystrzelił dwa razy, prosto w lewe oko i prawą gałkę oczną Harry’ego. Rozwściekło go to bo oślepł i miał związane ręce– nie mógł nic zrobić. Zaczął tłuc rękami wokół siebie aż namacał przycisk i go włączył, ale pomylił i okazało się że to nie przycisk zabicia Johna i Emily tylko wezwania dla nich posiłków. Posiłki przyszły w liczbie ośmiu ludzi i dwóch latających czołgów i uwolniły Johna i Emily i zabiły Harry’ego krótko i humanitarnie.

John wychylił się nad jego zwłokami i krzyknął: „Masz na co zasłużyłeś”, a tamten wykrzywił się straszliwie, mówiąc: „To jeszcze nie koniec”.

KONIEC.

Koniec

Komentarze

Zawrotnie biegnące tempo akcji przyprawia o miganie przed oczami, tak szybko wszystko się dzieje, aż Cię podziwiam szczerze Vireadannie, że potrafiłeś to wszystko tak dokładnie opisać, a nawet bardziej niż dokładnie, bo wręcz z precjozami przedstawiłeś wszystko. Jestem oniemiała sprawnością i determinacją Johna i Emily, która choć milcząco, to wypowiada się z sensem i skutecznie, i w ten sposób utwardza Johna, że podejmuje decyzje słuszne i w dobrym momencie, a nie każdy tak umie.

Cieszę się, że na koniec razem z Harrym padły słowa, że to jeszcze nie koniec, bo to napawa optymistycznie na przyszłość, że jeszcze przyjdzie przeczytać coś naprawdę niezłego tekstowo.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć.

Bardzo mi się podobało (poza dwoma czy trzema wyrazami takimi bardzo na siłę).

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

Wzorowa grafomania, wzorowy KONIEC. na koniec, i nie wiem czemu, ciągle myślę o tym lizaniu koniuszkiem języka. Oczywiście zupy. Lub łyżki. Lub Emily. Lub języka.

"Po opanowaniu warsztatu należy go wyrzucić przez okno". Vita i Virginia

Prawdziwa sensacyjna perełka. Gdybym to przeczytał w młodości, chciałbym być taki jak John z jego gadżetami i milczącą ale zgadzającą się partnerką.

Myślałeś może o Hollywood? Piękny scenariusz, który ktoś by nakręcił z budżetem 8 tys. $.

:)

“Musimy wziąć probówki do laboratorium.” – :D

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Dziękuję za komentarze ;]

No, miot na Grafomania, takie jak lub je. :-)

Podobało siem.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka