- Opowiadanie: Madej90 - Nefilim

Nefilim

Oceny

Nefilim

Komuś znów zaginął kot. Pani Borowska znalazła na drzwiach sczerniały liszaj krwi. Na półpiętrze leżała obgryziona psia łapa.

Dzieci biegały, skakały i krzyczały – dziki, nieskoordynowany korowód, wyjący litanie na cześć entropii. Otoczyły jednego z chłopców, wirowały w koło, śmiejąc się. Chłopiec też się śmiał. Chwyciły go za ręce i wtańczyły do lasu.

Pośród kabłąkowatych drzew, na kobiercu z przegniłego listowia, pląsał dziki korowód. Pomiędzy nimi – roześmiany chłopiec. A wśród drzew – to co go zje.

Wiecznie głodna bestia z zapomnianych snów. Ciało z gliny, lecz dusza z ognia. W wiecznym bólu, wiecznym głodzie. Dzisiaj wzięło tylko ręce. Dziki korowód dostarczy więcej.

Koniec

Komentarze

Bardzo poetyckie… dla mnie troszkę za bardzo.

Czyli nie wpasowałem się w gusta, choć ocena niebrzydka – za którą zresztą pięknie dziękuję :)

Zakładam, że “za bardzo” oznacza coś w stylu “nie do końca jasnego”, lub – dużo gorzej dla mnie – przestylizowanego?

Cześć.

Google mi nie odpowiedziało, więc może Ty: co to jest “liszaj krwi”?

Gdy wymyślę sygnaturkę, to się tu pojawi.

"Liszaj krwi" to moja własna metafora. To po prostu znaczy, że drzwi były zbryzgane posoką.

Madeju jak dla mnie nie wszystko było do końca jasne. Coś jest w tym drabli stąd moja ocena, ale też zabrakło mu czegoś żeby była wyższa.

Belhaju, to cenna uwaga. Praktycznie przy każdym tekście słyszę, że coś jest niejasne i staram się jak mogę, żeby to usunąć z moich utworów. Mam pewne podejrzenie, co tym razem mogłoby pomóc, ale niestety trzeba by chyba wszystko przepisać od nowa.

Nie pojęłam, Madeju, co starałeś się opowiedzieć. :-(

 

Dzie­ci bie­ga­ły, ska­ka­ły i krzy­cza­ły – dziki, nie­sko­or­dy­no­wa­ny ko­ro­wód, wy­ją­cy li­ta­nie na cześć en­tro­pii. Oto­czy­ły jed­ne­go z chłop­ców, wi­ro­wa­ły w koło, śmie­jąc się. Chło­piec też się śmiał. Chwy­ci­li go za ręce i wtań­czy­li do lasu. – Piszesz o dzieciach, więc ostatnie zdanie winno brzmieć: Chwyciły go za ręce i wtańczyły do lasu.

 

Po­śród ka­błą­ko­wa­tych drzew… – Co to są kabłąkowate drzewa? Czy to znaczy, że wszystkie były łukowato wygięte?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szkoda :( Moja wina, bo chyba odwołałem się do znacznie mniej powszechnej wiedzy niż mi się wydawało…

Poprawiłem odmianę – jak zawsze jestem bardzo wdzięczny za czujność.

Tak, drzewa były powyginane i krzywo rosły.

Ładnie napisane nie-wiadomo-co. Liszaj krwi wyjątkowo mi się podoba. Jakby przedstawić te scenki na filmie, wyszłyby niezłe psychodelia, natomiast na papierze, gdy nie mam pojęcia, do czego się odwołujesz, nie podoba mi się.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Bardzo się cieszę z pochwały moich technicznych umiejętności :)

Ale muszę się chyba jakoś konkretniej odnieść do treści i jej mętnego znaczenia. W tym celu pozwolę sobie zacytować Wikipedię, pierwsze hasło jakie wyskoczy, gdy się wpisze tytuł powyższego utworu w Google:

Nefilim (hebr. נפלים – giganci lub upadli) – w hebrajskich i wczesnochrześcijańskich pismach ludzie o gigantycznym wzroście (3–10 m), urodzeni wskutek obcowania „synów Bożych” z „córami człowieczymi”, potomkiniami Kaina.

Wiem, że nie wolno mi wymagać, żeby czytelnik to wiedział albo sprawdzał tylko dlatego, że autor nie uznał za celowe się podzielić swoją wiedzą. Może wreszcie przyswoję sobie naukę, żeby zawsze o tym pamiętać.

Madeju, ja sprawdziłem, co to znaczy, lecz nijak nie wpłynęło to na zrozumienie tekstu. Że jakiś anielski bękart zjada dzieci? Łot?

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Madeju, wiedziałam o nefilimach, przeczytałam Twoje wyjaśnienie i nadal jestem ciemna jak tabaka w rogu. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmm… no to jedyny sposób w jaki mógłbym rozjaśnić mroki, to wytłumaczyć wszystko po kolei. Byłoby to chyba bez sensu i chyba też nie o to chodzi, prawda?

Pozostaje na przyszłość starać się spojrzeć na własne teksty z innej perspektywy i doszukiwać się rzeczy, które mogą być niezrozumiałe.

Napisz coś dłuższego :) Niewiele osób potrafi napisać coś dłuższego tak, żeby w ogóle nie było wiadomo, o co chodzi!

*Lecz nie przyjmuj tego jako “wyzwanie” :D

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Wyzwanie przyjąłem jakby wstecznie – pod moim poprzednim opowiadaniem znajdziesz komentarze skarżące się na niejasność, a w jednym nawet jest błędna interpretacja.

Są dwie opcje – ja nie umiem klarownie przekazywać myśli, albo zupełnie nie wstrzeliwuje się w target. Ta pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna.

A mi się spodobało, chociaż tego Nefilimia nijak w tym opowiadaniu nie widzę. Mimo to przyjemny, językowo ładnie napisany drabble.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Bardzo się cieszę, że się podobało :) Podobnie zresztą z oceny. Teraz jestem już w połowie drogi do zebrania kompletu ocen :D

Najwyraźniej mam już warsztat, pozostaje sprawić aby treść była jakaś taka bardziej przystępna.

Najwyraźniej mam już warsztat

Żebyś na laurach nie spoczął :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Gdzieżbym śmiał spocząć. Nieużywany warsztat się kurzy, a narzędzia rdzewieją. No i zawsze jest jeszcze jakiś klamot, który niby nie jest koniecznie potrzebny, ale dobry klient wyczuje różnicę, jak już się zacznie z niego korzystać.

Bardzo mi się podobało pod względem stylu i plastyczności opisu. Zgadzam się z Kwisatzem, gdyby przedstawić tę scenę na ekranie, byłaby zapewne fascynująco dziwaczna. Zaciekawiłeś mnie, zaintrygowałeś i… zostawiłeś bez wyjaśnienia. 

O nefilim miałam wykłady na studiach i Twoja ich interpretacja nijak się ma do przedstawienia biblijnego. Oczywiście masz prawo do nowego, świeżego podejścia, ale coś takiego bez jaśniejszego wyjaśnienia sprawia, że czytelnik jest skołowany. No i to ciało z gliny, przywodzące na myśl golemy… 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Po raz kolejny muszę jednocześnie dziękować za komplementy i kajać się za niezrozumiałość, ale radość jest prawdziwa i obietnica poprawy też.

Wszelkie komplementy dotyczące stylu i warsztatu pozwalają przetrawić fakt, że znowu poległem na polu przekazu myśli. To znaczy przynajmniej, że nie stoję w miejscu chociaż w jednym czy nawet dwóch aspektach, skoro potrafię wzbudzić także zainteresowanie, stworzyć jakiś klimat.

Odniosę się do jednej twojej uwagi, tej o golemach. Ludzie też są – metaforycznie – z gliny. Do tego się odwoływałem.

Ja też nie zrozumiałam. Słowo tworzące tytuł znam, ale jakoś o tym nie myślałam. Dla mnie również: glina + ognień = golem

Skoro zło czaiło się w lesie, to skąd ogryziona psia łapa wzięła się na klatce? A już to, że wzięło tylko ręce zakrawa o makabreskę. Główka, tułów i nóżki spokojnie wróciły do domu, żeby nazajutrz znowu przyłączyć się do korowodu?

Może nie powinnam interpretować tekstów tak dosłownie, ale ja jestem Finkla. ;-)

Babska logika rządzi!

Czajenie się w lesie nie wyklucza jak dla mnie także wychodzenia z lasu, ale może nie jest to najlepsze tłumaczenie. Tak, głowa, tułów, etc. wróciły do domu, nie wykluczam, że poniósł mnie groteski czar…

Normalnie powiedziałby, że to prawda, że się nie powinno wszystkiego dosłownie interpretować, ale ogólna finklowatość wybiła mi z ręki wszystkie argumenty.

A kto powiedział, że ja jestem normalna? Wręcz przeciwnie, takie finkowe wybicie wszystkich argumentów kojarzy się z podejściem “z wariatami lepiej nie dyskutować”. ;-)

Babska logika rządzi!

Na pewno nie ja. Ja napisałem “normalnie powiedziałbym” ;) A od wariatów można się czasem dowiedzieć bardzo ciekawych rzeczy…

Malownicze, ale nic nie zrozumiałem :P

Słyszę to dużo częściej niż bym chciał i bardzo staram zmienić. Mam nadzieję, że prędzej czy później się od tej niezrozumiałości uwolnię.

Nowa Fantastyka