- Opowiadanie: Wicked G - O co chodzi w byciu porządnym?

O co chodzi w byciu porządnym?

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

O co chodzi w byciu porządnym?

 Gdzie ten cholerny Rafad? Dziś czeka ich bardzo pracowity dzień, a on pewnie nawet nie zdążył przebrać się w mundur. Jednak po chwili wyłonił się zza rogu korytarza, dzierżąc w ręku plastikowy kubek. Prędkim krokiem dołączył do towarzysza stojącego w holu komendy.

– Dopij szybko tę kawę i zbieramy się – rzucił Satel. – Musimy jechać na Lomkuba.

– Włamanie? Napaść? – zgadywał Rafad.

– Nie, mamy nakaz przeszukania miejsca zamieszkania. Facet jest podejrzany o posiadanie nielicencjonowanych MSR-ów.

– Poważna sprawa – odparł Rafad. – Zastanawia mnie, kiedy wreszcie dadzą sobie z tym spokój. Każdy powinien znać swoje miejsce w szeregu…

Policjanci wyszli na zewnątrz i zbliżyli się do krawędzi jezdni. Centrum stolicy ze swoimi wysokimi na kilka kilometrów wieżowcami prezentowało się doprawdy przepięknie, zwłaszcza w porannym słońcu. Satel wyciągnął z kieszeni Modyfikator Struktury Rzeczywistości, niewielkie urządzenie z holograficznym wyświetlaczem. Z pamięci wywołał standardowy model radiowozu. Tuż przed nim ziemia wybrzuszyła się i raptownie zaczęła formować pojazd. Nie było to niczym niezwykłym. Z Modyfikatorów korzystano od bardzo dawna, były wyłącznie narzędziem dla mózgu. Legenda głosiła, że pierwsi ludzie zastali świat jako pustą, szarą równinę i zaczęli zmieniać go własnymi umysłami. Ich potomkowie czynili to samo, za każdym razem starając się poprawić poprzedników. W końcu stworzyli urządzenie, które zapamiętuje za nich procedury kreowania przedmiotów i zjawisk.

Funkcjonariusze wsiedli do lewitującego radiowozu i ruszyli w kierunku ulicy Lokumba.

– Musimy być czujni – powiedział Rafad. – Goście od lewych MSR-ów są wyjątkowo niebezpieczni. Dziwię się, dlaczego centrala puściła nas tam samych.

– Wiesz, co by się stało, gdybyśmy wysyłali oddziały antyterrorystyczne do pierwszych lepszych przestępców? Opinia publiczna by nas zmiażdżyła – wyjaśnił Satel. – Pamiętasz o zasadzie domniemania niewinności? Tego kolesia nie przyłapano na gorącym uczynku, mieliśmy tylko donosy. Szczerze mówiąc, wątpię, żebyśmy cokolwiek tam znaleźli.

Wszystkie oficjalne MSR-y były kontrolowane przez centralny system. Te należące do cywili miały sporo ograniczeń. Nie można było za ich pomocą wytworzyć broni czy zakazanych substancji, na pozostałe rzeczy obowiązywały limity. Sytuacja, w której każdy mógłby postawić kilka domów naraz, czy wyprodukować tonę jedzenia, doprowadziłaby do chaosu.

Satel nie pochwalał jednak postawy Rafada, który wszędzie widział kryminalistów i był zwolennikiem trzymania społeczeństwa pod butem władzy. Wiedział, że część ludzi, których łapią, tak naprawdę nie jest zła, tylko czasami gdzieś powinie się im noga, choćby z lekkomyślności czy nieznajomości prawa. Chciałby im po prostu odpuścić, lecz Rafad na to nie pozwalał. Z pewnością poskarżyłby się szefom na uchybienia w procedurach. Satel nie mógł ryzykować utraty pracy i przywilejów. Musiał zapewnić swoim dzieciom dobrą przyszłość. To było dla niego najważniejsze.

Po czterdziestu minutach dotarli pod wskazany w raporcie adres. Okolica wyglądała dosyć przyzwoicie, było zupełnie cicho i niemal pusto, po chodniku przechadzała się tylko jakaś młoda mama z wózkiem. Satel zdezintegrował radiowóz, żeby nie tracić czasu na znalezienie miejsca do parkowania, i razem z partnerem podeszli do niewielkiego, zaniedbanego domu. Rafad wyciągnął swój MSR.

– Wywołam dekoder zamków elektromagnetycznych – rzekł. – To nie powinno trwać długo.

– Daj spokój. – Satel powstrzymał go. – Może po prostu zadzwonimy?

Satel nacisnął guzik przy drzwiach. Po chwili pojawił się w nich wysoki, na oko dwudziestopięcioletni mężczyzna.

– Dzień dobry. Pan to Berew Tovl?

– Zgadza się.

– Mamy nakaz przeszukania posesji. – Rafad wyświetlił mu dokument przed nosem. – Jest pan podejrzany o posiadanie nielicencjonowanych Modyfikatorów Struktury Rzeczywistości.

– Doskonale – odparł Berew. – Zaraz je panom pokażę.

Funkcjonariusze spojrzeli po sobie. Pierwszy raz spotkali się z taką reakcją. Zazwyczaj ludzie wszystkiego się wypierają albo są agresywni… Rafad wyjął pistolet z kabury i wymierzył go w Berewa.

– Co panów tak zdziwiło? – zapytał Berew. – Proszę się nie krępować. Trzymam je w schowku w piwnicy. Chodźmy.

Po chwili wahania policjanci podążyli za Tovlem.

– Dlaczego nam pan o tym mówi? – Chciał się dowiedzieć Satel.

– To proste. Mam dosyć życia w paranoi, ciągłym strachu przed wykryciem. Wszędzie widziałem podsłuchy. W nocy nie mogłem spać. Dlatego doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jak oddam się w ręce prawa, i złożyłem donos.

Cała trójka zeszła po schodach na dół, wprost do zakurzonego, oświetlonego oślepiającą jarzeniówką pomieszczenia. Berew przesunął starą komodę i otworzył znajdującą się za nią pustą skrytkę. Tylna ścianka była obluzowana i dało się ją zdemontować. Tam leżały MSR-y. Tovl wręczył jeden z nich Satelowi.

– Proszę sprawdzić, potrafią utworzyć nawet karabin laserowy – pochwalił się Tovl.

– Niczego nie rozumiem – powiedział Satel. – Skoro bałeś się, że dopadnie cię wymiar sprawiedliwości, to po co w ogóle się za to brałeś?

– Nie miałem innego sposobu na życie – wyjaśnił Berew, wkładając ręce do kieszeni. – Po wyroku w zawieszeniu za narkotyki – niewielka ilość, na własny użytek – straciłem szanse na znalezienie normalnej pracy, obniżono mi limity w MSR-ze. Zostałem skazany na wegetację w biedzie. To dziwne, prawda. Żyjemy w świecie, w którym każdemu można niemal bezwysiłkowo zapewnić dobrobyt, lecz tak nie się nie dzieje, bo wąska grupa ludzi decyduje, kto jest wartościowym obywatelem, a kto nie?

– To jakiś wariat, skujmy go i zwińmy do aresztu – wtrącił się Rafad.

– Czekaj, chcę go posłuchać – rzekł Satel. – Wpakowałeś się w niezłe bagno, szkoda mi ciebie…

– Dziękuję za wyrozumiałość. Ma pan dobre serce. Niestety, to nie wystarczy. Współczujecie nam, twierdzicie, że zależy wam na naprawie zdegenerowanych jednostek, a i tak niszczycie nas, wsadzając do więzień. Rozumiem wykonujecie swoje obowiązki, też chcecie żyć normalnie. Kiedyś próbowałem się usprawiedliwiać, wmawiać, że władza jest zła. Teraz wiem, że po prostu jestem kryminalistą. Te MSR-y są naprawdę niebezpieczne, jeśli trafiłyby w niewłaściwe ręce. Ale jebać to. W życiu nie ma moralności absolutnej. Życie to gra. Pionki konkurują ze sobą lub współpracują, w zależności od tego, jaki mają cel. Ja nie potrzebuję, żeby ktoś bronił mnie przed innymi albo samym sobą. Potrafię o to zadbać. Policja jest mi zbędna. Jest moim wrogiem. Dlatego jej nienawidzę.

– Skończyłeś, śmieciu? – warknął Rafad. – Wyciągaj ręce z kieszeni, jedziesz do paki. Satel, zgarnij ten sprzęt.

Berew nie posłuchał funkcjonariusza. Delikatnym ruchem kciuka wcisnął guzik na pilocie. Wiązka mikrofal wystrzelona z ukrytych ADSów obezwładniła policjantów, dotkliwie ich parząc. Tovl podniósł z ziemi pistolet Rafada i MSR, który wręczył wcześniej Satelowi.

– Łyknęliście przynętę. Kocham was upokarzać – wyznał Berew. – Myślicie, że wszystko kontrolujecie, realizujecie wielką misję zbawiania świata… Chyba musicie znaleźć sobie inny cel. – Handlarz zbliżył Modyfikator do twarzy i uformował ją na nowo. Zmienił się nie do poznania. – Szukajcie, aż znajdziecie.

Tovl odwrócił się na pięcie i wyszedł z piwnicy, zostawiając zwijających się z bólu Satela i Rafada.

Koniec

Komentarze

Dość nietypowe opowiadanie. Krótkie i treściwe. Ale chyba jednak za krótkie, nie zdążyłam się rozgościć w tym świecie, a już mnie z niego wyrzucono :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zgadzam się z bemik – za szybko się skończyło.

 

kilka błędów:

młoda mam z wózkiem

otworzył znajdujący się za nią skrytkę

 

I przeszkadzało trochę tłumaczenie sobie przez policjantów oczywistości. Sztuczne to strasznie.

Czy to jest sygnaturka?

Melduję, że przeczytałam :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Błędy poprawiłem.

Krótko, bo… się spieszyłem :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Wicked stać cię na dużo więcej. Napisane dobrze ale czegoś zabrakło…

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Może zabrakło… cierpliwości? Mogłem zabrać się za pisanie wcześniej, żeby mieć więcej czasu.

 

[Spoiler]

 

 

 

 

Zagadka tytułu:

 

Każdy zna chyba słynny skrót JP na 100%, często rozwijany jako “J***ć Policję”

Raperzy z Firmy którzy wymyślili/rozpropagowali (tego nie jestem pewien) to hasło definiują jednak inaczej:

Wielu tak naprawdę nie wie,

O co chodzi nam z tym JP,

Przede wszystkim jestem porządny,

Przemyśl dobrze moją zwrotkę, 

Wielu głośno krzyczy jebać!

Ale brak im elegancji,

Jestem porządny to JP,

Rozum od dziś tak ten napis,

By być naprawdę w porządku,

Krzyczeć JP nie wystarczy,

Abyś rozwijał swe życie,

I stąd “O co chodzi w byciu porządnym?”

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Firmy się kiedyś słuchało (gimby zdziwione skąd wziął się Popek) więc i napis nie jest mi obcy. 

Ja lubię hip-hopowe odwołania sam je chętnie stosuję :)

Hip-Hop nigdy stop!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Pośpiech, niestety, nie sprzyja napisaniu porządnego tekstu, czego przykładem jest to opowiadanie. Pomysł był, chęci też, zaczęło się nieźle i… I nagle wszystko się skończyło. A szkoda.

 

Facet jest po­dej­rza­ny o po­sia­da­nie nie­li­cen­cjo­no­wa­nych MSRów.Facet jest po­dej­rza­ny o po­sia­da­nie nie­li­cen­cjo­no­wa­nych MSR-ów.

Ten błąd występuje w opowiadaniu wielokrotnie.

 

Funk­cjo­na­riusz wsie­dli do le­wi­tu­ją­ce­go ra­dio­wo­zu… – Literówka.

 

Sy­tu­acja, w któ­rej każdy mógł­by po­sta­wić kilku domów naraz… – Literówka.

 

Satel nie po­dzie­lał jed­nak po­sta­wy Ra­fa­da… – Można podzielać czyjeś poglądy, ale chyba nie można podzielać czyjejś postawy.

Może: Satel nie pochwalał/ nie akceptował/ nie uznawał jednak po­sta­wy Ra­fa­da

 

Z pew­no­ścią po­skar­żył­by się sze­fom na uchy­bie­nie pro­ce­du­rom.Z pew­no­ścią po­skar­żył­by się sze­fom na uchy­bie­nia w pro­ce­du­rach.

 

To nie po­win­no zająć długo. – Raczej: To nie po­win­no trwać długo.

 

Pierw­szy spo­tka­li się z taką re­ak­cją. – Pewnie miało być: Pierw­szy raz spo­tka­li się z taką re­ak­cją.

 

Rafad wyjął pi­sto­let z ka­bu­ry i wy­mie­rzył nim w Be­re­wa.Rafad wyjął pi­sto­let z ka­bu­ry i wy­mie­rzył go w Be­re­wa.

 

Zna­leź­li się w za­ku­rzo­nym, oświe­tlo­nym ośle­pia­ją­cą ja­rze­niów­ką po­miesz­cze­niu. Berew prze­su­nął starą ko­mo­dę i otwo­rzył znaj­du­ją­cą się za nią skryt­kę. – Powtórzenie.

 

Była pusta, lecz tylna ścian­ka była ob­lu­zo­wa­na i można było ją zde­mon­to­wać. – Ewidentny objaw groźnej byłozy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki za przeczytanie, Reg, błędy poprawiłem.

 

Ciekawostka #2:

Imiona bohaterów to anagramy nazw jednostek miar fizycznych.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Lubię krótkie historie.

Ale pytanie, “o co chodzi w byciu porządnym” wciąż mnie nurtuje, a odpowiedzi wciąż nie mam.  

Dzięki za komentarz, Paradoxie!

Sens tytułu tłumaczyłem kilka komentarzy wyżej, nie chodzi o bycie porządnym w ścisłym znaczeniu tych słów, tylko o niechęć do wymiaru sprawiedliwości.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ależ to wszystko skomplikowane. Wyjaśnienie tytułu wymagało całkiem sporego przypisu. To nie na moją głowę. Ładnie potrafisz kleić zdania. I rozmiar tekstu też w sam raz na warunki czytania z ekranu. Pozdrawiam.

Racja, trochę to zawiłe, ale lubię takie “intrygi”.

Dzięki za docenienie zdolności składania słów :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Bohater ma jakże typowe, życiowe podejście do policji. ;)

Ciekawa “zajawka” opowiadania, bo przychylam się do opinii, że byłoby miło pobyć, poczuć, posmakować, popatrzeć… w tym świecie. Pozdrawiam. B.

Dziękuję za przeczytanie i komentarz, Blackburnie!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Poczułam niedosyt. Nie zdążyłam się dobrze wciągnąć, a już się skończyło.

Potrafisz pisać wciągająco, tylko co z tego, skoro raptem coś ledwie naszkicowałeś i już pożegnałeś czytelników. Tak się nie robi. Za to gigantyczny minus.

Co mnie bardzo zaciekawiło to same MSRy. Chętnie bym poczytała coś więcej o świecie, w którym można sobie tworzyć i dematerializować co się chce i kiedy się chce (no, jak widzę z ograniczeniami, ale jednak). 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Opowiadanie świetne i zgrabne, bardzo mi się podoba. Fajny masz styl, zwięzły i całkiem rzeczowy. Krótkie? No krótkie, to boli zwłaszcza przez oryginalną wizję świata, który chciałbym poznać lepiej. Marzy mi się opowiadanie oparte na tym koncepcie, ale gdzieś z 10 razy dłuższe, gdzie o historii świata i prawach nim rządzących dowiadujemy się bardziej organicznie, a akcja rozwija się powoli i dochodzi do jakiejś kulminacji. To co tu mamy to szkic, świetny, jak pisałem, ale jednak szkic.

Niezależnie od długości, udało ci się zrobić tu coś bardzo fajnego. Zauważyłeś kilka problemów (np. problem nierównej dystrybucji bogactw na świecie) i przedstawiłeś je w opowiadaniu w formie oryginalnych przenośni. Najbardziej podoba mi się w tym wszystkim fakt, że świat mający pełne predyspozycje do zostania utopią, nie jest nią, bo człowiek jest z natury wadliwym stworzeniem, któremu nie wystarcza, że samo ma dużo – chce mieć więcej, niż sąsiad.

Dziękuję za przeczytanie i komentarze!

Wszystko wskazuje na to, że pora zrobić krok do przodu i zacząć pisać dłuższe, bardziej rozbudowane opowiadania.

Mam w planie kolejną historię ze świata Euijin, do MSRów może kiedyś jeszcze wrócę…

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Wicked – ​wiem, że potrafisz pisać, więc opowiadanie mnie rozczarowało. Narracja, nie powiem, przyzwoita, ale te dialogi! Zwłaszcza monolog Tovla bije po twarzy łopatologią. Ja rozumiem, ze miało być krótko i na temat, ale w literaturze potrzeba trochę bawełny, aby owinąć kanciastą strukturę przesłania. Inaczej wychodzi… hmm… kanciasto :​D

Hmm... Dlaczego?

Racja, to był lekki niewypał.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

A mnie się podobało. Właśnie takie krótkie. Policjanci nie mieli czasu na pierdoły, więc zwięźle. Zaskakująca postawa przestępcy.

Imiona bohaterów to anagramy nazw jednostek miar fizycznych.

No popatrz, Weber jakoś mignął mi przed oczami, ale na resztę nie zwróciłam uwagi. A dlaczego akurat postawiłeś na jednostki?

Babska logika rządzi!

Dziękuję za komentarz i bibliotekę, Finklo! Dlaczego jednostki… Jakoś tak mnie naszło.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

 Dobra historia, co prawda policjanci są zbudowani wg trochę sztampowego schemaciku, który nie ma czasu zyskać na oryginalności, a świat jest ledwie w zarysie – ale opowiadanie łapie w locie poważny problem, ukazany zestawieniem tych urządzeń i problemów człowieka, który wpadł w tryby systemu, jak również tego, że z sytuacja jest patowa i nie ma dobrego wyjścia, bo zawsze ktoś z tych „przemielonych” w istocie będzie zły, co odbije się na tych, którzy faktycznie nie chcieliby już być źli.

 

I po co to było?

Dziękuję za komentarz, Syfie!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

@Anet

Dzięki :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Nowa Fantastyka