- Opowiadanie: IreneWrite - Przywoływacz

Przywoływacz

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Przywoływacz

 

Wyczekiwanie. Nieznośne napięcie w powietrzu i ciele. Pociemniało. Pierwsze odgłosy przedzierają się przez kisielowaty eter. Miliardy niewidzialnych cząsteczek wilgotnej materii oblepiają ciało rozmywając jego kontury. Brakuje powietrza.

Ziemia, drzewa, domy, asfalt… Wszystko woła o deszcz.

Liczę grzmoty i wypatruję pierwszych kropel. Ulewa jednak nie nadciąga. Zamiast niej pojawiło się szczególne wspomnienie. Wspomnienie o niegdysiejszym deszczu.

 

Pełnia lata, wakacje spędzam z babcią w Rabce. Mam siedem, może osiem lat. Jest parno. Niebo lekko zasnute. Według babci deszcz wisi w powietrzu. Idziemy w odwiedziny do dalekich krewnych. Letnicy mieszkają w dużym, starym, drewnianym domu z obszerną, częściowo przeszkloną werandą. Na piętrze i poddaszu są pokoje dla gości, na parterze kuchnia, jadalnia i mieszkanie gospodarzy. Dom otoczony jest starymi sosnami.

Mam na sobie sukienkę z cienkiej, białej bawełny w drobne, niebieskie kwiatuszki. Na nogach białe skarpetki, czerwone lakierowane buciki. Nie pamiętam dalekich krewnych, ale dom, do którego zmierzamy, bardzo mi się podoba. Babcia znika w gwarnej kuchni gospodarzy, a ja zwiedzam pustą o tej porze jadalnię. Staję dziwnie rozświetlona w otwartych, dwuskrzydłowych drzwiach prowadzących na werandę. Otacza mnie poszarzałe, bejcowane drewno. Drewniane ściany, podłoga, sufit, meble. Wszystko ma niemal identyczny mysi kolor.

Na werandzie powiewa rozwieszone pranie. Nieśmiałe podmuchy wiatru zatrzymują się tuż przed moją twarzą. Miedzy sinymi prześcieradłami, papierowymi koszulami i herbacianymi poszewkami biega kilkoro rozkrzyczanych dzieci. Bawią się w berka. Nagle, jak na komendę, wybiegają z werandy nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Zostaję sama. Rozglądam się. Ktoś przed naszym przyjściem umył wszystkie podłogi. Wilgotne smugi powoli znikają z wygładzonej tysiącami szurnięć, drapnięć i szorowań powierzchni. Spoglądam w okna werandy. Niebo sinieje, kolory blakną, wyostrzają się kontury. Przestrzeń wokół domu kurczy się. Drzewa ukazują rewersy liści. Ubywa powietrza. Ubywa mnie.

Gdzie jest dziewczynka stojąca jeszcze przed chwilą w drzwiach? Nie ma jej? Nie ma jej w jasnej sukience w kwiatuszki, nie ma jej w czerwonych bucikach. To, co było dziewczynką, nie czuje własnego ciała. Jest tylko oszołomienie, wyostrzony wzrok, słuch i węch, lecz nie ma nikogo, kto widzi, słyszy i rozpoznaje zapachy… A pachnie podłoga i rozwieszone pranie, które nagle zastygło w bezruchu. Pierwsze krople z plasknięciem uderzają o dach werandy. Zaczęło się. Zewnętrzny świat podda się ulewie.

 

Woń świeżo umytej podłogi intensywnieje, a z kuchni napływa ciepłymi oparami bukiet gotującego się krupniku. Obydwa zapachy spotykają się tam, gdzie jeszcze przed chwilą stała cielesna dziewczynka w dziwnie rozświetlonej sukience. Trzeci zapach–nieznany, lżejszy, jakby zapach tła, napływa z zewnątrz i zatrzymuje się na werandzie. Przenika w prześcieradła, koszule i poszewki. Dociera do rozświetlonej sukienki. Przyniósł go spadający pionowo deszcz i ostatnie podmuchy. Wraz z nimi wróciło powietrze i delikatny chłód. Coraz głośniejsze stają się rozbryzgi. Plask, plask… o kamienie, ziemię i dach. Po chwili ulewny deszcz zagłusza inne dźwięki.

Bezcielesna dziewczynka wchłonie światło tamtego popołudnia, zapamięta drewnianą werandę, przechowa zapachy i dźwięki. Nierealność w realnym, namacalnym świecie drewnianych podłóg, ścian, sufitu i gotującego się w kuchni krupniku. Tej zniewalającej kombinacji nigdzie już nie odnajdzie, ale będzie umiała ją przywołać. To ona stanie się jej przełącznikiem do inności. Przejściem do wymiaru, w którym cielesność nie jest do niczego potrzebna.

 

Nigdy nie wiemy, co i kiedy stanie się dla nas przywoływaczem odmiennego stanu świadomości, umożliwiającym przeskok do ważnych miejsc, wspomnień i doznań.

Przeżycie jest bardzo intensywne ale nieświadome, zaczyna działać dopiero po jakimś czasie, gdy prawie zapomnisz lub już się tego nie spodziewasz. Dla mnie mimo upływu lat nic nie wyblakło. Pstryk i już jestem na werandzie.

Zapachy powracają pierwsze. Potem kolory, światło i deszcz. W każdym kolejnym opadzie szukam niegdysiejszych kropel. Czasem je słyszę, czasem czuję. Muskam twarzą rozwieszone pranie. Wypatruję sinego nieba.

Dziś nie doczekałam się ulewy. Niespełnione pogróżki szybko ucichły. Jutro, jeśli nie spadnie deszcz, ugotuję krupnik.

Koniec

Komentarze

Jakkolwiek rozumiem, że opisane wydarzenie było dla dziewczynki bardzo ważne, skoro je zapamiętała, to magiczna chwila, którą przeżyła mała bohaterka, zdaje mi się tylko scenką, raczej mało fantastyczną.

Ładna ilustracja. ;-)

 

Trze­ci za­pach–nie­zna­ny, lżej­szy, jakby za­pach tła… – Raczej: Trze­ci za­pach – nie­zna­ny, lżej­szy, jakby za­pach tła

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziś si nie doczekałam się ulewy.  – się

Ładna scenka, ale tylko scenka. Kiedy opowiadanie?

A ilustracja ładna, Twoja?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zastanawiam się, czy jest to materiał na opowiadanie? Może. A ilustracja moja. Pozdrawiam.

Irene Write

Irene, wszystko jest potencjalnym materiałem na opowiadanie. Nawet, daruj kiepski żart, opis zatwardzenia. Pytanie tylko, czy potrafisz tak opisać, żeby czytającym uszy sztywniały z ciekawości i przejęcia losem, dolą i niedolą…

Zgadzam się z Koleżankami – jedynie scenka. Ale idę o mały krok dalej: dla małej dziewczynki mogła ta scena mieć zgoła magiczne znaczenie.

Zabawne, w jak różny sposób wyrazić można jedną myśl, wspomnienie czy ideę – poprzez słowo, obraz, rzeźbę, melodię czy też jakąkolwiek inną formę sztuki.

Tak ilustrację jak i tekst uważam za równie udane i równoważne. Nie sposób jest nie zauważyć, Ireno, że piszesz i ilustrujesz swój własny świat :D

Hmm... Dlaczego?

Dziękuję Drewian za dobre słowo. Cieszę się, że znalazłam odrobinę przestrzeni dla swojego świata właśnie tu, między wami. :-) Być może dziewczynka doczeka się opowiadania, a może bajki?

Irene Write

Brawo za ilustrację :)

Co do tekstu, dobrze napisany, melancholijny, ale pozbawiony fabuły. 

Mimo że wolę teksty z wyraźną fabułą, to opowiadanie “Przywoływacz” przeczytałem z przyjemnością. Ładnie szkicujesz obrazy słowami. Pozdrawiam.

W sumie mogłabym skopiować komentarz wpisany pod Wyliczanką. Przyznaję, że nie doczytałam do końca, mino że tekst jest króciutki. Może dlatego, że czytałam teksty jeden po drugim i poczułam przesyt. 

Jak na razie Twoje teksty przypominają mi moje własne sprzed lat – snucie jakichś myśli, dywagacje, odmalowywanie obrazów i scenek. Ale nie opowiadania. 

Będę wypatrywać pełnokrwistego opowiadania z wyraźnym wątkiem fantastycznym Twojego autorstwa, bo już sobie wyobrażam jak będziesz potrafiła klimatycznie je napisać :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Może powinniśmy mieć oddzielną kategorię na teksty literackie, które nie są ani opowiadaniem, ani wierszem.

Podobało mi się prawie do końca. Sam opis wspomnienia jest bardzo plastyczny i wciąga. To, co pojawia się później, trąci banałem.

Śliczny rysunek, natomiast tekst niczym nie przykuwa i mimo niezbyt imponującej długości, końcówkę tylko przeleciałam wzrokiem. Chyba to “napięcie w powietrzu, ciele i emocjach” mnie zraziło. Napięcie w emocjach? A napięcie samo w sobie nie jest wyrazem emocji po prostu?

Ogólnie napisane porządnie, wiec czekam na coś, co bardziej chwyci ;)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Bardzo solidnie, obrazowo napisanie. Ilustracja – wartość dodana.

I tyle jeśli chodzi o miłą część, bo teraz wyłamię się z kanonu komentujących.

Po przeczytaniu miałem paskudne skojarzenie z jakąś przesłodzoną familijnie reklamą zupy, albo cudownie puszystego serka.

Albo to tylko moja chora wyobraźnia. :)

Pozdrawiam.

 

 

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

:-) O reklamie nie myślałam. To bardzo osobisty zestaw działający tylko na moje zmysły – mokra drewniana podłoga, letni deszcz i gotujący się krupnik. Dla kogoś innego może to być zapach napalmu o świcie. ;-)

Irene Write

Zalth rzucił tekstem o zupie i mi też się zaczęło tak kojarzyć… :)

Niby wszystko ładnie, pięknie, obrazy słowem malowane są, język poprawny też jest, ale czegoś jakby brak. Czego? Może fabuły. Może jakiegoś elementu, który zapadłby głębiej w pamięć i nie pozwolił tekstowi umknąć z głowy po dziesięciu minutach od przeczytania. Może fantastyki ;)

Pisać umiesz, czekam na kolejne opowiadania.

 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dzięki gravel, że chociaż na dziesięć minut… ;-) To tylko szkic, scenka, przywoływać. Taki obrazek ze wspomnień.

Irene Write

Miałem tę scenkę przed oczami, ale jest ona stanowczo za krótka – chciałbym więcej :D Fabularnie więcej.

Ilustracja yes

F.S

Dlaczego akurat krupnik? Ma to jakieś znaczenie?

Pozdrówka.

Kochani, tak było. Był krupnik, deski i deszcz. To jedno z bardziej wyrazistych wspomnień z mojego dzieciństwa. Od tamtej pory mam słabość do tej zupy. ;-) Gdybyście tam ze mną byli, wszystko stałoby się jasne. Dzięki, ze taką króciznę czytacie. ;-)

Irene Write

W dzieciństwie nie znosiłam krupniku, ale teraz to jedna z moich ulubionych zup. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo lubię wiosenny krupnik, pęczakowy, pachnący zielonością młodej włoszczyzny…

Mlasku, mlasku…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Na nogach białe skarpetki czerwone, lakierowane buciki → Na nogach białe skarpetki[+,] czerwone, lakierowane buciki

Ładna scenka.

Dzięki, poprawiłam przecinek.

Irene Write

Gdy czytałam “Przywoływacza”, czułam się trochę tak, jakbym czytała telegram. Zdania były krótkie, wydawały się pourywane, potem co prawda stawały się bardziej rozbudowane, ale na początku mi to odrobinkę (ODROBINKĘ!) przeszkadzało.

Powtórzę za przedpiścami – ładnie namalowana scenka, ale jeśli mam być szczera, to bardziej niż opowiadanie podobała mi się ilustracja :) Masz dziewczyno talent!

Wolę teksty z większym stężeniem fabuły i fantastyki. No, gdyby chociaż bohaterka zyskała umiejętności przenoszenia się w czasoprzestrzeni dzięki kombinacjom zapachów…

Babska logika rządzi!

Nie mam zdania,. Chyba za mało tekstów przeczytałam do tej pory, bo po zapoznaniu się z tym… nic nie poczułam. Ani pozytywnego, ani negatywnego. Tak jakbym przeczytała opis jakiegoś obrazka, bez potrzeby analizy, wczuwania się.

Nowa Fantastyka