- Opowiadanie: FoloinStephanus - Wrocławska ziemia

Wrocławska ziemia

Miałem opublikować w sobotę, ale nie będę mieć czasu na nic, a tym bardziej na zajmowanie się opowiadaniem. Wrzucam więc teraz.

Moja luba  była tak miła i sprawiła mi prezent w postaci rysunku( A. mówi, że to tak na szybko i żeby się nie przejmować niedoróbkami). Sam miałem coś narysować, ale brak czasu sprowadził mnie na ziemię .

Spróbujcie się przejmować :p

 

Oficjalne podziękowania dla betujących: Dzię-ku-ję! 

Jedynej damie w gronie betujących nisko się kłaniam. 

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Wrocławska ziemia

 Odgłosy artylerii nie milkły. Nie wiadomo, kto celował, czyj pocisk spadł najbliżej, czyj wybuchł, kogo zabił. Ziemia drżała nieprzerwanie od kilku dni.

W schronie wątły płomień świec zakołysał cieniami pięciorga osób.

– Mamusiu… – załkała dziewczynka owinięta płaszczem, z czapką nasuniętą na oczy. W ramionach tuliła prostą, szmacianą lalkę.

– Cichutko – szepnęła matka, przyciskając małą do siebie. Obie wyglądały mizernie.

Kobieta patrzyła na siedzących w kącie żołnierzy. Młodszy, Adam, leżał z głową opartą na kolanach towarzysza. Co rusz szarpały nim spazmy bólu, co chwilę mdlał.

– Już dobrze, już niedługo. Tam będzie ci lepiej – powiedział Michael, gładząc kolegę po zakrwawionej twarzy. Sam też nie wyglądał za dobrze. Siny rozdarty policzek. Zaślepione bielmem oko.

– Jutro Wszystkich Świętych – odezwała się niespodziewanie staruszka okutana w palto, w ręku kurczowo trzymająca nóż. Matka dziewczynki i Michael spojrzeli na kobiecinę. Głaskała zawinięte w koce ciało męża.

Nie wiedzieli, która mogła być godzina, gdy schronem zaczęły targać wstrząsy. Z sufitu poleciały odłamki betonu. Dziewczynka krzyknęła, kuląc się w ramionach matki. Michael odruchowo pochylił się nad rannym kolegą, chroniąc go przed spadającym gruzem. Adam krzyknął. W tym momencie skończyło się jego cierpienie. Jedynie staruszka zachowała spokój.

Przewrócone świece zgasły. W schronie zapanowała nieprzenikniona ciemność, a ciszę przerywały odgłosy coraz bliższych wybuchów, szlochy i modlitwa.

Jedno uderzenie zakończyło wszystko.

Ziemia wymieszana z betonem zasypała pomieszczenie. Ucichli wyczekując. W końcu miał nadejść kres ich męki. Strach, ból.

Nagle oślepiło ich słońce.

 

Jaskrawe światło ukazało sześć nagich szkieletów. Przy niektórych robotnicy znaleźli metalowe elementy. Guziki. Blaszki z imieniem i nazwiskiem. Naboje.

Najdziwniejsza wydała się im lalka. Prosta, szmaciana zabawka nie tknięta zębem czasu. 

 

Koniec

Komentarze

Szczerze to nie wiem co sądzić o tym szorcie. Ot historia jakich wiele o przeczekujących wojenną zawieruchę. Ani szczególnie wzruszająca, ani zmuszająca do większej refleksji.

Chyba że czegoś nie zrozumiałem…

Na przykład blaszanych tabliczek z imieniem i nazwiskiem.

Za to rysunek mi się podoba :)

Rozumiem, że zakończenie nie jest jasne? (to że oni nie żyją itd.)

 

Mimo wszystko dziękuję za przeczytanie.

F.S

Niestety dla mnie nie jest.

Cóż mogę napisać… historia jest prosta jak budowa cepa – po latach robotnicy odnaleźli Niemców (właściwie ich szkielety), którzy podczas wojny schowali się w schronie – duchy, w przeciwieństwie do ciał, czekały.  

F.S

Jak mówię w sensie dosłownym historia nie porusza.

Trudno :D Nie mam dużego wpływu na subiektywny odbiór tekstu (bolączka autora).

Mimo to dziękuję za przeczytanie. 

 

Edek: A. dziękuje za dobre słowo o rysunku. 

F.S

“Jedno uderzenie zakończyło wszystko.

Ziemia wymieszana z betonem zasypała pomieszczenie. Ucichli wyczekując. W końcu miało się to wszystko skończyć.“

Brzydkie powtórzenie.

 

Ja historię rozumiem – albo odbieram ją na swój sposób. W sensie, że to ich oczekiwanie i cierpienie trwało w nieskończoność, mimo że wojna/nalot się skończył, aż do czasu odkrycia ciał kiedyś w przyszłości.

Blaszki to żołnierskie nieśmiertelniki – jak mniemam.

 

EDIT: I napisała, co napisałam, zanim przeczytałam wytłumaczenie Foloina ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Rzeczywiście paskudne – poprawiłem.

Tak, o to właściwie chodzi. Czyli nie jest, aż tak niezrozumiałe. 

Tak, blaszki to nieśmiertelniki.

Wierzę :D

Dziękuję za przeczytanie, kłaniam się.

F.S

W sumie to coś mi przyszło do głowy: gdy robotnicy kopiąc coś odnajdują nagle szkielety, to raczej nie rzucają się na ciała z ciekawością, tylko dzwonią po Policję. A Policja po kryminologów, archeologów czy kogo tam jeszcze trzeba dla ustalenia z jakiego okresu pochodzi znalezisko i czemu ludzie umarli. ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Pisałem z doświadczenia – była kiedyś u nas taka sprawa, gdzie robotnicy po znalezieniu szkieletów najpierw sprawdzili co i jak – szkielety były gołe, a pierwszym co się rzuciło robotnikom w oczy były “błyskotki”, dopiero później wezwali policję. Z tego co pamiętam o nic nie zostali oskarżeni, bo nic nie zabrali. Jeden z nich tłumaczył, że jest historykiem z zamiłowania i wiedział z czym ma do czynienia.

Mam czasami wrażenie, że u nas tylko z niewypałami ostrożnie się obchodzą. 

F.S

No może i tak ; ) Aczkolwiek ja w życiu bym nie stała w pierwszym szeregu chętnych do obmacywania szkieletów ; p

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Fajne. Krótkie, ale trzyma klimat (a gdyby nie pewien inny, ostatnio opublikowany tekst o bardzo zbliżonej tematyce, wrażenie pewnie byłoby jeszcze lepsze, bo świeższe). Wnosząc po ilości komentarzy sprzed publikacji, zmuszony jestem jednak założyć, że stwierdzenie, iż szort jest dobrze (warsztatowo) napisany, w tym wypadku należy zastąpić wnioskiem, że jest po prostu dobrze przebetowany.

 

A rysunek też in plus. Swoją drogą, może by tutaj zrobić jakąś galerię, w której tutejsza brać płci obojga mogłaby prezentować twórczość własną nieliteracką? Niech no znajdę chwilę i beryla…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Jose

Tam od razu obmacywanie :)

Swoją drogą, wielu ludzi nie jest wstanie odróżnić ludzkiej kości od zwierzęcej, chyba że jest to czaszka, bo nigdy nie przeprowadzono na ich oczach porównania. 

 

Cieniu

Oczywiście, że dobrze zbetowany. Co ja bym począł z tym tekścikiem, bez bety? Nic :D

Przydałaby się taka galeryja :D

Dziękuję za przeczytanie i opinię.  

F.S

Fajne. Krótkie, ale trzyma klimat”

Nic dodać, nic ująć. Może poza “ale”. Bo chyba tu zbędne….

:)

 

 

Nie biegam, bo nie lubię

O, dziękuję Corcoranie. :)

F.S

Nie poruszyło. Znaczy, wydawało mi się oczywiste, że zginęli, siedząc w schronie, a potem zostali przypadkiem odkopani. Może z powodu tej oczywistości tekst nie zadziałał – albo wyjdą ze schronu, jak weszli, albo nie. Domieszka duchów okazała się tak niewielka. że trochę mi tu mało fantastyki.

Babska logika rządzi!

Finklo pozostaje mi podziękować za przeczytanie i ukłonić się. 

F.S

Historia nie raczej nie wciąga.

KrystynaUczySięPisać

Cieniu jak dorwiesz beryla w sprawie galerii to chętnie cię poprę.

Brakuje mi jej w papierowym NF ( kto pamięta obrazy Yerki czy Siudmaka?) więc chociaż na portalu mogłoby być coś podobnego…

ssj333 – ta historia jest za krótka, żeby wciągnąć :D to raczej obrazek przedstawiający, w sposób fantastyczny (jakby nie patrząc), sytuację we Wrocławiu. 

 

Cieniu ja też, ja też popieram!

F.S

Fajna ilustracja. Pomysł też nie najgorszy, natomiast wykonanie trochę szwankuje. Choć tekst napisany jest poprawnie, wydaje mi się, że jest tu zbyt mało emocji, scenka wojenna zarysowana jest zbyt powierzchownie, aby poruszyć czytelnika. Może mógłbyś jeszcze popracować nad tym szortem?

Ponadto trudno mi uwierzyć, że ubrania (zwłaszcza płaszcze) nie przetrwały uderzenia bomby i dziesięcioleci pod ziemią, a szmaciana lalka tak.

 

Bardziej szczegółowe uwagi:

 

Matka dziewczynki i Michael spojrzeli na kobiecinę. Głaskała zawinięte w koce ciało męża.

Tutaj nie jestem pewna kto głaszcze ciało męża

Nie wiedzieli, która mogła być godzina

nie lepiej napisać, że nie wiedzieli, która była godzina?

Hmm... Dlaczego?

Popracować zawszę mogę, natomiast nie wiem czy tak króciutki tekst miał wywoływać (wręcz “czy może?”) wywoływać emocje. Obawiam się, że gdybym stworzył z tego coś dłuższego to wyszłoby dość krwawo, a nie oto mi chodzi.  Popracować w wolnej chwili jednak mi nie zaszkodzi. 

Z ubraniami masz rację, nie przetrwają, ale lalka raczej miała podkreślać związek między duchami a współczesnością – ich trwanie. 

Co do pierwszej uwagi – wydaje mi się, że tutaj nie ma błędu. Można dodać, że staruszka głaskała, ale sądzę, że to niepotrzebne. 

Druga uwaga – można by skrócić, ale moja wersja bardziej mi się podoba :P

Dziękuję za przeczytanie.

Kłaniam się.

 

Edek:

Może wywoływać emocje. Zapomniałem o drabblach :D

F.S

To niewątpliwie ciekawa scenka. Odrobinę wzruszająca, odrobinę refleksyjna. Problem w tym, że podobnych historii o drugiej wojnie światowej napisano już setki, choć nie zmienia to faktu, że nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony. 

Scenka z przeszłości, zobaczona dzisiaj. Niby nic wielkiego ale chyba nieźle została uchwycona atmosfera tamtego dnia.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

vyzart – dziękuję i przyznaję, że nie napisałem baardzo oryginalnej sceny, ale w głowie siedziała tak długo, aż w końcu musiałem spisać. Dziękuję za przeczytanie.

 

regulatorzy – dziękuję i kłaniam się.

F.S

Scena.

Uchwyciłeś atmosferę, czekanie duchów i…

 

I co, gdzie tu jest jakaś historia? ;-) Ładna miniatura, jak dla mnie. Tylko i aż tyle. Ale ja to lubię takie pełne opowiadania z fabułą, więc sie nie stresuj, taki gust mam ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Fishu dziękuję. Na razie miniatura, coś więcej się tworzy pomalutku, wolę na szybko nic nie wrzucać :) 

Dzięki za przeczytanie.

F.S

Niby nic odkrywczego, ale na mnie podziałało. Chyba niezależnie od tego, ile razy się o tym czyta, takie oczekiwanie na śmierć zawsze jest poruszające (dla mnie). Zwłaszcza, jak ktoś potrafi opowiedzieć o tym obrazowo i sugestywnie, a to, według mnie, Ci się udało. 

Szmaciana lalka – moim zdaniem na plus. W końcu to element fantastyczny. I symbol.

 

Usterki techniczne:

Odgłosy artylerii nie milkły. Nie wiadomo, kto celuje, czyj pocisk spada najbliżej, czy wybuchnie, kogo zabije. Ziemia drżała nieprzerwanie od kilku dni. – nie wiem, skąd ta chwilowa zmiana czasu na teraźniejszy.

 

Dziewczynka krzyknęła, kuląc się w ramionach matki. Michael odruchowo pochylił się nad rannym kolegą, chroniąc go przed spadającym gruzem. Adam krzyknął. W tym momencie skończyło się jego cierpienie. -powtórzenie. Krzyk Adama wydaje mi się poza tym mało wiarygodny, biorąc pod uwagę jego stan.

 

Ziemia wymieszana z betonem zasypała pomieszczenie. Ucichli wyczekując. W końcu miał nadejść kres ich męki. Strach, ból.

Nagle oślepiło ich słońce. – Szczerze mówiąc, nie łapię sensu pogrubionego fragmentu.

Werweno cieszę się, że przemówiło do Ciebie. Postaram się zmienić jeszcze dzisiaj dwie pierwsze usterki. Trzeciej nie ruszę, ponieważ nie tylko lalka jest tu elementem fantastycznym :D (choć ten drugi jak się okazało jest mało dostrzegalny).

Dziękuję za przeczytanie, kłaniam się.

F.S

Krótkie, proste, do tego “naładowane” nie pokazanymi i nie na\zwanymi wprost emocjami – czegóż chcieć więcej? Od tej miniatury chcieć więcej nie potrzeba, nie wypada nawet. Ale więcej podobnych miniatur – tak, chce się.

Dziękuję Adamie. 

F.S

Historia trochę zbyt krótka, żeby zżyć się z bohaterami i płakać nad ich losem, ale dobrze napisana. Najbardziej urzekł mnie w niej motyw szmacianej lalki, która po wielu latach wciąż pozostała w nienaruszonym stanie. Nie wiem, czy takie było założenie, ale odczytuje ją jako symbol, przypominający o tym, jak okrutne żniwo zbiera każda wojna. Nie oszczędza nawet niewinnych, dziecięcych duszyczek.

Chciałabym jeszcze zauważyć, że chociaż historia napisana została w czasie przeszłym, drugie zdanie jest w czasie teraźniejszym. (”Nie wiadomo, kto celuje, czyj pocisk spada najbliżej, czy wybuchnie, kogo zabije.”)

Tak, tak to zdanie oglądało czworo betujących i oni też mieli wątpliwości. Zostało tak jak jest, bo jakoś pięcioro ludzi nie potrafiło dojść do konsensusu. Ostatecznie i tak je pewnie poprawię :P

Dziękuję za przeczytanie i opinię,

kłaniam się.

 

F.S

No i znowu ktoś u Ciebie jest pogrzebany…

Szorcik taki sobie. Bohaterowie mało wyraziści, za mało czasu z nimi spędziłem. Ale końcówka fajna, spodobało mi się to z lalką. No i rysunek zacny :)

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

Funie, dzięki! Ja akurat lubię tego króciaka. Nadal mam przed oczami miejsce budowy z kośćmi, a w uszach opowieść o ludziach…

F.S

Odłamki poleciały ze stropu schronu… Schrony raczej nie mają sufitów, tylko stropy. Taka konstrukcja, a nie inna.

Czytam i wrócę jeszcze.

Rysunek bardzo dobry – może jednak wkleić go przed tekstem? 

Pozdrówka.

Przeczytałem. Wydawało mi się, że tekst będzie dłuższy, ale okazał się krótki – bo jest w sumie miniaturą. 

Opowiadanie jest tekstem do rozwinięcia. Pewnie niedużo, ale jednak, zwłaszcza, jeżeli bierzemy pod uwagę końcówkę. Wydaje mi się, ze zabrakło płynnego przejścia z jednej historii do drugiej, wieńczącej opowieść. Końcowa partie należało trochę rozwinąć, żeby zaprezentować nowych bohaterów i spiąć całość jakąś klamrą. 

Pierwsza część jest ciekawa, chociaż motyw znany. Ale on zawsze jest literacko nośny. Jednak chyba należało poszerzyć opis ostatnich chwili życia tych, którzy znajdowali się  w środku tego schronu. Może sam schron też należało opisać dokładniej? Piwnica pod kamienicą, wzmocniona i przerobiona? Budowano takie ukrycia dla ludzi.

Parę wątków nie zostało do końca wygranych – dzień Wszystkich Świętych, lalka.

No i tytuł i bohaterowie. Jeżeli akcja toczy się podczas drugiej wojny, a tak było, a bohaterami są Niemcy, to jednak Breslau, a nie Wrocław. Wtedy chyba tytuł do zmiany. 

W sumie jednak ciekawe opowiadanie o interesującym, posępnym klimacie. Czekanie na śmierć… I sprawnie napisane.

Chyba kolejny tekst Foloina do rozszerzenia, wzbogacenia i wysłania gdzieś. Zachęcam.

Pisanie wymaga jednak cierpliwości.

Pozdrówka..

Rogerze, dzięki!

Co do uwag:

Właściwie jest to murowany grobowiec, a przynajmniej tak było pierwotnie, w historii którą kiedyś usłyszałem. Może przesadziłem z tym schronem. Z drugiej strony piwnice, o których wspominasz, w większości schronami de facto były (formalnie były oznaczane białymi strzałkami – piszę o Wrocławiu – zatem widniały w ewidencji schronów cywilnych).

Tytuł – pozostanę przy Wrocławiu, bo to o niego chodzi. To miasto jest pełne nieodkopanych trupów, bomb i gruzu. Na każdej niemal budowie odkopywany jest niewypał, wzgórza na których dziś bawią się dzieci są usypane ze starych kamienic i kości. O tym się zapomina.

Jeszcze raz dzięki za przeczytanie i komentarz!

 

F.S

Ciekawy pomysł z tym grobowcem, ale chyba słusznie odpadł.

W sumie masz już zarysowaną w komentarzu oś narracji. Raczej powinien to być schron w budynku, bo to uprawdopodabnia jego zniszczenie. I to, że ten obszar był intensywnie ostrzeliwany i bombardowany – przygotowywano szturm na kolejną dzielnicę, kwartał domów. Przy rozwinięciu drugiej części o wątki, wzmiankowane w komentarzu, jasne, że tytuł staje się oczywisty. Drugą część trzeba by było mocno poszerzyć. I może jakaś klamra w postaci poszukiwań przodków, którzy przepadli podczas oblężenia?

Ostatnia uwaga, bo to mnie zastanowiło – dwóch żołnierzy. Chyba trzeba byłoby, gdybyś zdecydował się opowiadanie rozwijać, uprawdopodobnić jednym, dwoma zdaniami ich pobyt w schronie. W Wehrmachcie była dyscyplina, tak samo w SS. Kolejny bardzo silny atak artyleryjski, bombardowanie lotnicze, zajmowali stanowiska w tym budynku, a dowódca polecił żołnierzom szukać schronienia? Chyba tak.

Łatwo się doradza, trudniej jest zawsze z pisaniem…

Miło było. Pozdrawiam.

Mnie się podobało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka