- Opowiadanie: Drewian - Zanim spadnie pierwszy śnieg

Zanim spadnie pierwszy śnieg

Impresja spośród drzew, inspirowana depresyjną muzyką z Walii.

 

Z góry przepraszam za nastrój, ale jakoś mi dzisiaj smutno.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Zanim spadnie pierwszy śnieg

My, córki Leszego, lubimy towarzystwo. Lubimy rozmawiać, śpiewać, tańczyć lub po prostu trwać razem, zapatrzone w niebo. Nieustannie dotykamy się nawzajem, muskamy długimi palcami, by upewnić się, że nie jesteśmy same.

Dla niektórych z nas potrzeba posiadania własnej przestrzeni przychodzi z wiekiem. Jednakże nawet te najstarsze, najbardziej samodzielne nie lubią samotności. Może i nie utrzymują kontaktu z rodziną, może i odpychają młodsze siostry, ale nigdy nie są same. Przygarniają do swoich dziupli małe zwierzęta i ptaki. Wśród delikatnych liści zakładają hodowle motyli. Pozwalają pszczołom budować królestwa na wyciągniętych ku niebu ramionach. Nieustannie zapraszają sąsiadów na wystawne posiłki, karmiąc gości własnym ciałem. My, córki Leszego, zrobimy wiele, aby nie spędzać samotnie życia.

Choć trudno w to uwierzyć, lubimy również podróżować. Corocznie wybieramy się na długie wyprawy w poszukiwaniu słońca. Wraz z końcem lata zaczynamy wołać do naszych skrzydlatych przyjaciół. Śpiewamy im pieśni o ciepłych nocach, wypełnionych szeptem monsunowych wiatrów. O żyznych brzegach pustynnych rzek, gdzie jedzenia jest w bród, a kąpiele w ciepłym piasku są na wyciągnięcie skrzydła. Tkamy opowieści o tęsknocie, o szybowaniu ponad błękitem morza, o przygodzie. Zwabione tą pieśnią ptaki przysiadają na naszych ramionach, zbierają się w cieniu naszych liści, zasłuchane w szumiące historie. A my, córki Leszego, tulimy je, szepczemy do nich i karmimy przed długą podróżą. Potem porzucamy nasze zdrewniałe ciała, otrząsamy opadające liście i na skrzydłach jaskółek, jerzyków czy wilg wyruszamy śladami słońca.

Choć trudno w to uwierzyć, my, córki Leszego, dusze drzew, jesteśmy bardzo delikatne. Możemy znieść suszę, wichurę a nawet uderzenie pioruna. Jednak wystarczy kilka płatków pierwszego śniegu by nas zatruć. Dlatego odlatujemy. Dla nas zima nigdy nie nadchodzi.

Koniec

Komentarze

A ja myślę, że córki Leszego zostają. Wtulają się w futerka wiewiórek, zajmują opustoszałe dziuple,  zapadając się w materace z mchu i przykrywając kołderką z liści. A skąd to wiem? A stąd, że czasami w zimie, jak przygrzeje mocniej słońce, skaczą po oblodzonych gałęziach albo grają na soplach lodu, ale najczęściej chichoczą i pokazują języki wścibskim ludziom, ciesząc się, że im nosy na mrozie czerwienieją i dlatego szybko opuszczą domenę Leszego, pozostawiając las w spokoju. Tylko moja sunia nie chce tego zrozumieć i unosi nos w górę, wącha i poszczekuje, próbując zębami uchwycić którąś za sukienkę z zeszłorocznych liści.

Bardzo ładne i poetyckie, aż mi się chciało dopisać własny kawałeczek. I mogłoby być początkiem jakiejś bajeczki dla dzieci.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemiku – zostają synowie Leszego – sosny, modrzewie, jodły, cisy. Nieznający lęku, w wiecznie zielonych zbrojach, biegną z wilkami, karmią uśpione niedźwiedzie i spuszczają lawiny śniegu na wścibskich ludzi!

Hmm... Dlaczego?

Ładne, poetyczne – ale dlaczego takie melancholijne?

Czy w tytule nie brak jednego słowa?

Adamie – melancholijne, gdyż dziś uświadomiłam sobie, że to już przecież koniec sierpnia. Zaraz będzie wrzesień, kasztany a potem deszcz. A że mieszkam, niestety, na obcej ziemi, to tego deszczu będzie pewnie 4-5 miesięcy a może nawet i więcej. 

Eh, aż mi się odlecieć zachciało na samą myśl…

 

Hmm… Brakuje słowa? Jakieś sugestie?

Hmm... Dlaczego?

Dusze?

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Adamie, Bemiku – zmieniłam tytuł, bo, oczywiście, macie rację, słowa brakuje. Ale, z drugiej strony, jak dopisałam te dusze to poczułam się, jakbym odbierała drzewom szansę na wędrówki (wiem… za dużo myślę… żenada sad)

Hmm... Dlaczego?

Przeczytałem, bo ładnie napisane i bardzo kobiece. Pozdrowienia.

Bardzo dziękuję, Ryszardzie!

Hmm... Dlaczego?

A że mieszkam, niestety, na obcej ziemi, to tego deszczu będzie pewnie 4-5 miesięcy a może nawet i więcej. 

Cholercia, to mi uświadamia, że brak mi prawdziwej jesieni. Takiej środkowopaździernikowej, z kolorowymi liśćmi na drzewach i tymi opadłymi, suchymi, które szeleszczą i pachną. Gdy wciąż jest jeszcze dość ciepło i słonecznie, ale kolor wieczornego nieba niesie już zapowiedź zimy. Ależ lubię tę porę roku. Brakuje mi nawet zapachu palonych liści i dźwięku kasztanów, strzelajacych w ogniskach. Tam gdzie mieszkam, jesienią robi się po prostu zimniej, wietrzniej i bardziej mokro.

Ale się melancholijnie zrobiło…

Podobnie jak Bemik, myślę, że drzewa nigdzie nie podróżują. Za dalekie wojaże wystarczą im opowieści wędrownych ptaków. Któż zamieniłby róznorodność wciąż zmieniajacych się pór roku, na wieczne lato? Zrezygnować ze skrzącej się melancholii zimowych nocy i świeżej radości wiosennego przebudzenia?

Taaak… Wolałbym być klonem, niż baobabem…

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Wcale nie za dużo, bo wymyśliłaś ładny tytuł.

skrzącej się melancholii zimowych nocy i świeżej radości wiosennego przebudzenia

Thargone, nawet mi nie przypominaj, bo mnie jeszcze głębiej w tego doła wciąga! Prawdziwe, soczyste pory roku…  Złota jesień, srebrna zima… Marzenie…

 

edit:

Adamie – fajnie, że nowy tytuł się podoba!

Hmm... Dlaczego?

Thargone, nawet mi nie przypominaj, bo mnie jeszcze głębiej w tego doła wciąga!

Kurde, sorki. Heh, tak się smutno zrobiło, że chyba pójdę po pączka…

A za oknem deszcz…

Na szczęście, zawsze są tanie linie lotnicze ;-) 

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

alby nie spędzać samotnie życia.

Literóweczka.

 

Śpiewamy im pieśni o ciepłych nocach, wypełnionych szeptem monsunowych wiatrów. O żyznych brzegach pustynnych rzek,

Nie ma monsunów w Afryce. A na pustyni mamy tylko jedną rzekę ;)

 

Bardzo poetycki fragment, przecudnie płynie. Czuć nostalgiczną nutę. 

No, smęcicie i smęcicie, jak nie fantastka z fantastą, lecz bardzo stare panny hrabianki z wieczną migreną i pretensjami do świata. Proszę wyjść z dołków i maszerować na szczyt pagórka! :-)

Na moim pagórku jest zimno, wieje i pada. Wolę iść na pączka ;-)

 

Deidriu – właściwie to monsuny są w Afryce, wybrzeże oceanu Indyjskiego haczy o strefę monsunową. Ale istotnie, nie sa tak wyraźne, jak w południowo-wschodniej Azji.

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Bardzo ładna i zgrabnie napisana bajka.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Poetycki, wzniosły styl doskonale oddaje melancholijny charakter tekstu. Wrażenie jak najbardziej na plus.

Deirdriu, Gravel, Belhaj – dziękuję!

 

Co do monsunów – nie ma monsunów jako takich w Afryce. Ale są w południowej Azji, dokąd wybierają się niektóre polskie ptaki (np. dziwonia).

Co do rzek na pustyni – oprócz Nilu ze wszystkimi odnogami, na Saharze w zimie jest przynajmniej kilka rzek epizodycznych (tzw. wadi) – Ziz, Qued Saoura, Djedi itd. 

 

A literóweczka poprawiona – dzięki, Deirdriu!

Hmm... Dlaczego?

Proszę wyjść z dołków i maszerować na szczyt pagórka

Hihi! Adamie, z dołów się nie wychodzi. Z dołów się wylatuje, po sprężystym odbiciu się od dna! Widz polega na tym, żeby szybko spadać :D

Hmm... Dlaczego?

Ładne i poetyckie, ale wolałabym coś z większą ilością fabuły.

Babska logika rządzi!

A wiesz, Finklo, że o tym samym myślę. Nawet już mam tytuł: “Jeźdźcy jaskółek”. 

Hmm... Dlaczego?

Trochę się kojarzy z Calineczką. Ale kombinuj, kombinuj…

Babska logika rządzi!

Istotnie, ładna impresja.

 

Jeszcze się nie zdarzyło, żeby po słotnych miesiącach nie przyszła Pani Wiosna. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Podobało mi się.

Zaledwie 2k znaków, a tekst jakże urokliwy. 

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dziękuję, Regulatorzy

Co do Pani WIosny – chwałą Bogom, że przychodzi! Chociaż, muszę przyznać, że po miesiącach deszczu i wiatru, czasem trudno jest mi uwierzyć, że ta “zima” się kiedykolwiek skończy. 

 

Finklo – kombinuję, kombinuję :D

Hmm... Dlaczego?

Kombinujesz? Bardzo dobra wiadomość. Propozycja tytułu też dobra. A najlepsze, że chyba jesteś, wnioskując z powyższego, w fazie odbicia i wybicia z dołka.

Miałem kliknąć na Bibliotekę, ale, pełen wiary, że “Jeźdźcy jaskółek” będą nie smaczną kanapką, lecz pysznym obiadem z trzech dań, poczekam na nich. Na “Jeźdźców…”, znaczy.

Miałem kliknąć na Bibliotekę

No żesz, w mordę jeża! Wygląda na to, że jakbym siedziała cicho to drugi głos do biblioteki bym miała! Eh… Ja i moja niezamykająca się jadaczka…

Mordę w kubeł, Drewian, mordę w kubeł – powiedziała sobie Drewian, z niezadowoleniem kręcąc głową. wink

 

Ale, otrząsając się z samokrytycznego nastroju – czy mam rozumieć Adamie, że jeśli zaserwuję pyszniutki obiad z trzech dań, to i powyższy aperitif dostnanie od Ciebie klinknięcie? 

Hmm... Dlaczego?

Bardzo ładne, szkoda tylko, że nie jest do wstęp do jeszcze ładniejszej opowieści :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Ładne, poetyckie i nostalgiczne, szkoda tylko, że tak krótkie.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Co do monsunów – nie ma monsunów jako takich w Afryce. Ale są w południowej Azji, dokąd wybierają się niektóre polskie ptaki (np. dziwonia).

Właśnie zastanawiałam się, czy może jest jakiś ptak, co tam lata. Całe życie człowiek się uczy :D

 

Wadi – też fakt, ale jestem bardzo w Nil zapatrzona, ale niestety,  poczciwego boćka osobiście nie spotkałam. Może jeszcze kiedyś mi się uda. 

» Ale, otrząsając się z samokrytycznego nastroju – czy mam rozumieć Adamie, że jeśli zaserwuję pyszniutki obiad z trzech dań, to i powyższy aperitif dostnanie od Ciebie klinknięcie? « 

Ach, te nasze Panie i Panienki… Czyż nie uroczo potrafią zaszantażować? :-) :-) :-)

…ulegam… :-)

>>>>>>>>><<<<<<<<

Bo i tak warte Biblioteki, pomimo krótkości.

Ale pozarażała nostalgią, no…

ładny tekst i z taką siłą – tyle pięknych komentarzy zainspirował :)

Ja też jestem ciekawa Jeźdźców :o)

Adamie! Dzięki! Aż mnie ten biblioteczny punkt zainspirował! SIadam i piszę smakowite obiady :D

 

Tensza, Alex, Werweno – super, że wpadłyście. Mam nadzieję, że nostalgiczny dołek Was nie dotknąl. Chociaż, z drugiej strony, wiadmo, że nie ma lepszego miejsca na tworzenie poezji, niż dno nostalgicznnego dołka :D

Hmm... Dlaczego?

U mnie wzbudzuło to tęsknotę za podróżami niestety. Piszę “niestety” gdyż na razie się na to nie zapowiada. Tak bardzo chciałabym pojechać, zamknąć, odlecieć – jak te dusze.

Ach, dlaczego znowu nie wygrałam 35 milionów?

Niech Wszechświat Wam błogosławi...

A co tam, masz ode mnie pkt. Bo cieplutkie, mimo śniegu w tytule :)

 

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Rzeczywiście ładne, nastrojowe. W sumie przeczytałam już wczoraj, ale jakoś się nie zabrałam za skomentowanie. I chyba dobrze, bo dzisiaj, gdy miałam w pamięci te dołujące komentarze pod tekstem, jeszcze bardziej mi się podobało. Nie wiem też, jaki tytuł był przed zmianą, ale ten jest ładny.

Karamala – pozwolę sobie doląćzyć do pytania: No włąśnie! Dlaczego?! To nie jest sprawiedliwe!

 

Emelkali – super! Dziękuję i cieszę się, że się Tobie podobało.

 

Teyami – tytuł był “Wędrówki drzew”, ale zwrócono mi uwagę, że tytuł jest mylący – poróżują wszakże dusze a nie same drzewa.

Hmm... Dlaczego?

Cztery głosy? Och, taka brzydka liczba…

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

A mnie tak niekoniecznie przekonało. Za krótkie i jak dla mnie nic nie wniosło. Wolałabym, żeby był to wstęp do czegoś dłuższego. Jako początek by się sprawdził, jako sam tekst bez rozwinięcia nie przemawia. Choć ładnie napisany.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Pięć dużo ładniejsza!

 

Lalala lala lalla! Jestem w biobliotece! laugh – wyśpiewała Drewian ciesząc się jak głupia.

 

Ależ to mi ło się obudzić i zobaczyć pierwszy śnieg na głównej! Dzięki! Dzięki!

 

EDIT:

Morgiano – już się biorę za parzenie drugiej kawy (bo pierwszą rozlałam z radości) a potem zaraz do klawiatury, siodłać jaskółki i planować ich podniebną podróż.

Hmm... Dlaczego?

No ładne, proszę Pani.

Ładnie napisane, dobrze komponuje się z podkładem. Klimaty jednak nie moje, w ogóle nie znam mitologii słowiańskiej, tematy okołonaturalne również nie interesują mnie aż tak bardzo.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Morgiano – już się biorę za parzenie drugiej kawy (bo pierwszą rozlałam z radości) a potem zaraz do klawiatury, siodłać jaskółki i planować ich podniebną podróż.

To czekam. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Tojestnieważne – dziękuję, proszę Pana!

 

Wicked G – a szkoda, bo mitologia słowiańska jest wprost obłędna :D

Morgiano – wygląda na to, że troszkę trzeba będzie poczekać. Okazuje się, że tematyka migracji ptaków jest fascynująca. A zachowania społeczne jaskółek – po prostu czad! Miał być krótki research a tu nagle już popołudniu a ja wciąz nie mogę się oderwać od lektury!

Hmm... Dlaczego?

A że mieszkam, niestety, na obcej ziemi, to tego deszczu będzie pewnie 4-5 miesięcy a może nawet i więcej. 

To chyba mieszkam na tej samej ziemi, albo na podobnej ;) Skądś znam te miesiące deszczu…

 

Ładne. Poetyckie, ale bez ostentacji. 

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Mirabell! Może zatem nowofantastyczne piwo w deszczowej krainie?

Hmm... Dlaczego?

Ha, dopiero teraz zerknęłam na wstęp i widzę Walię. Trochę nie ta kraina :( Ale obok :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Nadrabiam :) 

Piękne i wciągające. Chociaż właśnie wróciłam z wędrówki, to od razu chce mi się wyruszyć w następną (a niech Cię przez to!). 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Bardzo się cieszę, że córki Leszego przemawiają do Ciebie, śniąca. Nie pozostaje nic innego, jak spakować nic, wskoczyć na jaskółkę i w drogę!

 

Mirabell – zawsze pozostaje piwo wirtualne :D 

Jak to mówię: Za literatów!

 

 

Hmm... Dlaczego?

Chyba poprawnie napisane, ale ja akurat niestety klimatu nie poczułem ; (

I po co to było?

Cóż, syf., z tym smutnym akcentem, pozwolę sobie ponownie wznieść toast:

Za literatów!

Hmm... Dlaczego?

Za lieratki!  Oby nigdy nie pozostawały puste. :) 

Poetyckie i dobrze napisane. Dobrze oddaje nostalgiczny klimat. Byłby to ładny wstęp do czegoś dłuższego. Może o tym pomyślisz? 

Tak czy siak, proszę o muzyczny namiar :) 

Nie biegam, bo nie lubię

Corcoranie – wprawdzie ze znacznym opóźnieniem, ale bardzo dziekuję za dobre słowa! Myślę już od jakiegoś czasu o czymś dłuższym, wiekszość “research’u” mam już zrobione, teraz tylko muszę znaleźć czas, przysiąść się i napisać.

Co do muzycznego namiaru – jeśli masz ochotę się podołować to Paper Aeroplanes są jak znalazł ;-)

Hmm... Dlaczego?

Dobry.

Przeszkadzasz mi w pisaniu, Drew. Bo ja tu straszyć muszę, a jak straszyć, kiedy w sercu zgoła inne zagościły uczucia, te burzą pachnące jesienną?

Pięknie grasz na emocjach. Oj, jak pięknie! A Be.mi.k cudnie Ci zawtórowała.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Drewian – pszeniczne? Bo takie mętnawe ; >

 

Twoje opowiadanko piękne. Aż chce się zaczerpnąć pachnącego lasem powietrza. Tylko ten fragment:

 

Możemy znieść suszę, wichurę a nawet uderzenie pioruna. Jednak wystarczy kilka pierwszego śniegu by nas zatruć. Dlatego odlatujemy. 

Dla nas zima nigdy nie nadchodzi.

 

Czemu śnieg miałby zatruwać dusze drzew? Już nie mówię o drzewach iglastych*, ale w ogóle : > ? To, że zima nigdy nie nadchodzi, ok (równie dobrze mogłyby iść spać). Ale trującego śniegu ni w ząb nie rozumiem. 

 

A poza tym, cieszę się, że nie tylko ja sięgam po postać Leszego, nawet jeśli chodzi tylko o powiązania rodzinne ^ ^. 

 

*wyjaśniłaś to już w komentarzu. W tytule też masz o śniegu, więc pewnie tak musi być, choć dalej nie czuję się mocno przekonany. Chyba musisz teraz napisać coś o synach Leszego. Od razu przypomina mi się historia entowych żon!

 

EDIT: swoją drogą, czy przed "a nawet” nie powinno być przecinka? Jeśli się mylę, proszę jak każdego policjanta – o pouczenie :P.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

​Nie wiem, Nevazie, czemu śnieg zatruwa dusze drzew. Zgaduję, że tak już jest. Chwała Bogom, że pani Zima działa tak tylko na córki Leszego! Inaczej by nagie świerki nas spod śniegu straszyły!

A co do synów Leszego → pisze się, pisze! Tylko jakoś moja praca im cały czas w drogę wchodzi :D

 

A Leszy super gość! I zapewne tak piwo pszeniczne jak i miody popijać lubi. Tak więc:

Sława, Nevazie!

Za literatów!

Hmm... Dlaczego?

Sześć lat od ostatniego komentarza, a tekst Drewian ciągle aktualny i dodatek Bemik też. Ehh…

Nowa Fantastyka