- Opowiadanie: Madej90 - Klamka

Klamka

Odprysk pomysłu, który chodził mi po głowie prawie od roku zanim wreszcie się z nim ogarnąłem.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Klamka

Przygotować się do rozpoczęcia procedury…

Wspinam się po ciągnących się w nieskończoność schodach prastarej kamienicy. Farba odpadła dawno temu, ukazując zzieleniały tynk i wyblakłe graffiti. Docieram na ostatnie piętro i skręcam w długi, śmierdzący moczem i rzygowinami korytarz.

Mijam kolejne odrapane drzwi, starając się ignorować dochodzące zza nich jęki i trzeszczenie łóżkowych sprężyn, lub odgłosy ostrych kłótni.

Nie ma to jak w domu, nie?

Zatrzymuję się przed wejściem do ostatniego mieszkania, z wahaniem sięgam do klamki. Wreszcie chwytam ją i przekręcam, wchodzę do środka.

Nic się nie zmieniło, nic. To ciągle ta sama, zniszczona kawalerka, pozbawiona mebli, wody i ciepła. Niedługo to się zmieni.

Stąpam po betonie – podłogę dawno temu rozebraliśmy, żeby mieć z czego robić prowizoryczne ogniska – przechodząc do maleńkiej kuchni.

Mama śpi na jedynym ocalałym krześle, głowę ciężko opiera na piersi, tak że jej policzek styka się z policzkiem mojej trzyletniej siostrzyczki. Żal mi je budzić, ale mam niewiele czasu.

Rozpoczynamy procedurę za dziesięć…

Najpierw chrząkam lekko, a gdy to nie działa, zbliżam się i delikatnie nią potrząsam. Mama otwiera niechętnie oczy, podnosi na mnie wzrok i widzę jak jej źrenice rozszerzają się ze zdumienia. Z głupim uśmiechem staję na baczność, strzelając obcasami i salutuję.

– Pani generałowo.

– Panie kapitanie… – Głos drży jej lekko. – Synku…

– Mamo, nawet byś nie uwierzyła… chodzi o to, że… – Niech mnie szlag, a miałem wszystko zaplanowane, co do słowa i co do łzy. – Dostałem awans. Mam nowy przydział. Nie mogę ci zdradzić szczegółów, ale kiedy się zgadzałem, dowództwo przystało na pewne warunki. Zaopiekują się wami i nigdy więcej nie będziecie musiały mieszkać w takim miejscu!

– Mój Boże – Jej ciałem wstrząsa szloch, a ja wrzeszczę na siebie w duchu, że nic nie umiem na to poradzić. – Twój ojciec mówił to samo! I gdzie teraz jest?! No gdzie?!

– Mamo, spokojnie. Proszę, spokojnie. Teraz jest inaczej. Zobaczysz! Zabieram was w tej chwili.

– W tej…?

– Tak. Weź wszystko i idziemy na dół. Tam czeka na was kierowca. Potem przez jakiś czas nie będziemy się widzieć. – Nerwowo obracam głowę w stronę drzwi, choć przecież wiem, że nikogo tam nie ma. Sięgam pod koszulę i zrywam nieśmiertelniki z szyi. – Weź je i zatrzymaj razem z moim zdjęciem. Daj mi je jeśli… znaczy, gdy się spotkamy. Chodź szybko!

Zaczynamy procedurę. Pierwsza dawka!

Biorę siostrę na ręce, a matka biegnie spakować kilka drobiazgów, żałosne resztki naszego dawnego życia. Uśmiecha się do mnie nieśmiało, ruchem głowy wskazuje wyjście.

Wtedy jej twarz zaczyna pękać, jak porcelana. Mama rozpada się na kawałki, które po upadku na podłogę zamieniają się w drobną szklaną kaszkę. Z przerażeniem patrzę na moją siostrę. Dziecko, które trzymam ma głowę pokrytą gładką skórą, bez oczu, włosów, czy choćby jednej zmarszczki. Nie jest moją siostrą, tak ja to coś na podłodze nie jest moją matką. Upuszczam dziecko, a to natychmiast zaczyna się topić, przekształcać w szarą masę.

Druga dawka!

Cofam się, wychodząc z tego ponurego miejsca, rozpływającego się na moich oczach w nic nieznaczącą mgłę. Zamykam drzwi, staję w miejscu. Moją głowę wypełnia tylko pustka. Wychwytuję krzyki i wybuchy, gdzieś na granicy słyszalności, ale z każdym uderzeniem serca znaczą one dla mnie coraz mniej.

Marszczę czoło, próbując się skoncentrować, przypomnieć sobie skąd biorą się te dźwięki, ale moja pamięć jest jak zbite lustro, ukazujące wszystko nie takim, jakim być powinno.

Trzecia dawka, panowie!

Stoję przed wejściem do ostatniego mieszkania, z wahaniem sięgam do klamki. Trzymam ją tak przez chwilę, zawieszoną w powietrzu, po czym cofam. Nie wiem co to za miejsce, nie wiem po co tu przyszedłem. Odwracam się i idę na dół.

Koniec

Komentarze

Napisane nieźle i dobrze się czyta. Ale stawiasz czytelnika w środku scenki, która kończy się za szybko. Tekst nie zdążył wywołać we mnie emocji. W przedmowie napisałeś, że to odprysk pomysłu: nie sądzisz, że ten pomysł zyskałby na długości i rozwinięciu? Jest intrygujący, można spokojnie go wykorzystać do czegoś dłuższego; w obecnej formie szort pozostawia spory niedosyt. 

Pochwalę Cię jeszcze za styl – piszesz lekko i przejrzyście, przez tekst się wręcz płynie, co jest sporą zaletą. 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Wielkie dzięki za uwagi :)

Pomyślę nad tym, czy nie zrobić z tego czegoś dłuższego. Boję się tylko czy na pewno nada się to na opowiadanie.

Każdy pomysł nadaje się na opowiadanie, a już oparty na wirtualu, zniekształcaniu rzeczywistości i te pe, na pewno.

Za rozbudzenie zainteresowania i zostawienie mnie na pastwę stu osiemnastu domysłów powinieneś poklęczeć trzy kwadranse na grochu. :-) Może być na pół rozgotowany. :-)

W tych niecałych czterech tysiącach znaków zawarłeś sporo treści, a jeszcze więcej niedomówień. 

Ja jak Adam – wysyłam Cię na groch. I nie będę łagodna jak on – ma być nierozgotowany. A klęczeć masz dotąd, dopóki nie napiszesz opowiadania.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, może źle się wyraziłem – nie wiem czy rozwinięcie tego pomysłu zmieści się w limicie znaków dla opowiadania.

Niestety, mam w domu tylko mrożoną fasolę :/

Może być i fasola. 

Jak nie zmieścisz się do 100 tys, to wyjdzie Ci powieść i będziesz najmłodszym wydanym polskim autorem!

A mnie i Adama umieścisz wtedy w podziękowaniach na pierwszej stronie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Odpisuję już na niej klęcząc.

Jak tu odmówić damie? Jeśli przekroczy, to na pewno umieszczę :)

:-) No, Kolego Madeju, podjęliście jedynie słuszną decyzję… :-)

Nie rozumiem.

Bohater, chyba wykonuje, nie w pełni świadomie, rozkaz zabicia rodziny, ale dlaczego to robi?

Poza tym po co, skoro oni żyją w takich warunkach, że już są jedną nogą w grobie.

 

Pytania w pytaniach, pośrodku pytań.

Ale kaszka fajna ;)

 

bę­dziesz naj­młod­szym wy­da­nym pol­skim au­to­rem!

Kiedyś w teleexpressie pokazywali dziewczynkę, chyba z gimnazjum, która opublikowała podróbkę Harrego Pottera. 

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Mam taką nadzieję :)

@Nazgul – cóż, być może się rozjaśni, gdy już to rozwinę.

Masz machnąć całość i tyle. Szort, chociaż sprawnie napisany, nic mi nie mówi i nie jestem w stanie się z nim związać na dłużej. Jest coś bardzo intrygującego, co pilnie trzeba rozwinąć. 

 

Czekam na więcej :)

Dzięki za komentarz!

Na szczęście aż do końca miesiąca mam mnóstwo wolnego czasu, więc rozwiniecie nastąpi niedługo (choć ile będzie trwać, nie wiem).

Wspinam się po ciągnących się w nieskończoność – a może: Wspinam się po rozciągniętych w nieskończoność

A tak w ogóle trzywersowy akapit to marna nieskończoność. Trochę więcej skrzypienia schodów, gry świateł, odgłosu własnych kroków – tak dla zwiększenia objętości?

podłogę dawno temu rozebraliśmy, żeby mieć z czego robić prowizoryczne ogniska – od tego zdania ten tekst zaczyna mnie interesować, bo coś jest w tym świecie nie na miejscu

Daj mi je jeśli, znaczy, gdy się spotkamy – lepiej trzykropek po “jeśli” (będzie bardziej urwane zdanie)

moja pamięć jest jak zbite lustro – dobre!

Tytuł, początek i koniec stanowią fajną klamerkę. Lubię takie zabiegi, choć tu nie wyszło zbyt wyraźnie. Ale to najpewniej kwestia długości tego szorta: nic nie jest w nim wyraźne.

Chyba warto oprzeć na tym coś jeszcze – masz zalążek ciekawego bohatera. Bo jako suwerennego tekstu… nawet nie ma czego tu oceniać, bo jest średnio.

Sirin – zobaczę co się da zrobić, żeby było co oceniać :)

I ja się dołączam do grona krzyczących – dawaj dalej! Podoba mi się ten kawałek pod każdym względem, ale więcej pytań daje niż możliwości odpowiedzi. 

I jak bym Cię zwolniła z tego grochu/fasoli – w takich warunkach raczej ciężko się pisze…

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

A niech cierpi, nie lituj się Śniąca, bo rozpuścisz dzieciaka i nic z niego nie będzie! wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nie martw się, ja i tak nie umiem normalnie siedzieć, więc to nie aż taka różnica :)

Postaram się to rozwinąć jak najszybciej i jak najlepiej. Dzięki za wsparcie i miłe słowo :)

Stawiasz tym tekstem więcej pytań niż odpowiedzi. Długość tekstu mi odpowiada, nadmierne rozciaganie też nie jest dobrym rozwiązaniem. Kolejny zagubiony bohater, chyba lubisz tworzyć takie postacie.

Tak to już czasami jest, że dla autora jest wszystko jasne, a dla całej reszty nie… Nic tam, będzie się trzeba poprawić i rozjaśnić mroki.

Też widzę u siebie niepokojącą tendencję tworzenia podobnych do siebie postaci – będę musiał nad tym popracować.

Nie martw się, ja i tak nie umiem normalnie siedzieć, więc to nie aż taka różnica :)

No i co to za kara – klęczenie na grochu – przy takim podejściu?

Dobra, niech to będzie nawet w pozycji eka pada viparita dandasany albo parsva kukkutasany, byleś napisał :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Napiszę, napiszę :)

Takie postacie to nie błąd jeśli są odpowiednio przedstawione stanowią o sile tekstu.

Wiem, że nie są nim same w sobie. Chodzi raczej o to, że jak napiszę sto pięćdziesiąte opowiadanie z podobnym bohaterem, to nikt już nie będzie chciał na niego patrzeć.

Racja. Trzeba dobrze dobierać proporcje :)

Otóż to :)

Może teraz dla odmiany spróbuj swoich sił w lzejszej, bardziej humorystycznej formie. Będzie miła odskocznia.

Myślałem nad tym i może się w końcu zbiorę. Co prawda moje poczucie humoru bywa bardzo hermetyczne, ale nie zaszkodzi spróbować.

Poczekamy. Przeczytamy :)

Raczej niezbyt długo przyjdzie czekać.

Cieszy mnie to.

Nie porwało mnie, natomiast napisane nieźle. Cóż więcej napisać? Gdybyś zrobił z tego opowiadanie, przeczytałbym :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Ale o so chozzi? Rozwiń, rozwiń, może nawet coś wyjaśnij…

Babska logika rządzi!

Napiszę, wyjaśnię co trzeba :)

Chociaż przypuszczam, że żeby się wyrobić ze wszystkim, co chodzi mi po głowie musiałbym przyjąć motto: “Sen jest dla słabych, a dzień bez dziesięciu tysięcy słów jest dniem straconym”.

Ty masz przynajmniej wakacje, a co ma powiedzieć lud pracujący? ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Wakacji to ja mam w tym roku tylko dwa tygodnie. Starość nie radość… ;)

» Chociaż przypuszczam, że żeby się wyrobić ze wszystkim, co chodzi mi po głowie musiałbym przyjąć motto: “Sen jest dla słabych, a dzień bez dziesięciu tysięcy słów jest dniem straconym”. «

:-) Nie trzeba było grabić sobie takim tekstem, o. :-) Do roboty! :-)

Tak jest! Już się biorę!

Kurczę no, zalążek dobry. Też chętnie przeczytam rozwinięcie, tylko boję się trochę, że przesadzisz z długością w drugą stronę. Właściwie gdyby szorcik miał bardziej wyjaśniające zakończenie (niekoniecznie jasne, ale trochę konkretniejsze), to i podobna objętość nie byłaby zła. No ale zobaczymy, co tam wymyślisz, a ludzkość pozna czarodziejską moc fasoli ;)

A miał być groch!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Na razie może siedźmy cicho. Wypomnimy, że miał być groch, jeśli schrzani. “A trzeba było Adama i Bemik słuchać…” ;D

Czy zawodnik podoła presji!

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Jutro po ten groch pójdę, nie ma problemu.

@Teyami – ogólnie to cała powyższa scena, obudowana szerszym kontekstem powinna się już zupełnie wyjaśnić. A to co się w niej faktycznie kryje (aż się zastanawiam czy może po prostu nie powiedzieć co tu się dzieje) jest tylko punktem wyjścia dla wszystkich problemów jakie zwalą się głównemu bohaterowi na głowę.

Zaintrygowałeś mnie. Dołączam do grupy czekających na wersję rozszerzoną.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czytałbym dalej, ale jako skończona całość mi się nie podoba. Wciągasz, a potem nic nie dajesz.

Mam tylko nadzieję, że wersja rozszerzona nie zawiedzie :)

@tojestniewazne – cały problem jak zwykle polega na tym, że ja wiedziałem o czym piszę i dlatego wydawało mi się, że to się jako całość broni. Naprawię ten błąd.

Ach, to jest w ogóle straszna pułapka i na to trzeba bardzo uważać – że jako autor (zwłaszcza po tygodniach lub miesiącach mielenia pomysłu w głowie) wiesz wszystko, wszystko jest dla Ciebie oczywiste i zapominasz podzielić się tą wiedzą z czytelnikiem. Ciągle się na tym łapię.

Lekko się czyta. Jeżeli rozwinięcie będzie w tym stylu, to może być ciekawie. Teraz zbyt niejasne. Choć jakoś tak skojarzyło mi się (pewnie mylnie) z karą śmierci – przez te dawki.

Trzymam kciuki i pozdrawiam.

@tojestniewazne – normalnie mi to jeszcze jakoś wychodzi, ale w takich krótkich formach nigdy.

@Blackburn – dzięki :)

Zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami – naprawdę bardzo intrygujące, wciągające, ale pozostawia wrażenie, że brakuje choćby jednego zdania, które naprowadzi myśl czytelnika na właściwy trop i pozwoli zrozumieć, o co właściwie chodzi. :) Bardzo niecierpliwie czekam na rozwinięcie tego szorcika, bo zapowiada się naprawdę dobrze. :)

@Blodeuwedd -Bylebym tylko napisał coś co tego wszystkiego nie zepsuje…

Dzięki za komentarz i pochwałę :)

Wygląda mi to na oniryczny opis wymazywania fragmentów wspomnień, być może nawet uczuć z pamięci. Może to proces tworzenia żołnierza bez skrupułów?

"Ora et Labora"

Dobry Boże, piwo dla tego pana! Jaki to dokładnie proces przekonasz się, gdy już dokończę wersję rozszerzoną :)

Dzięki, za przeczytanie :)

gradziel, zepsułeś zabawę przynajmniej kilkunastu osobom. Damn…

Swoją drogą, rzeczywiście to ma teraz sens… Aż wystawię ocenę, za to, że sam nie zrozumiałem, i za fajny koncept :)

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Dzięki! :D

Rzeczywiście – intrygujące i rzeczywiście – odprysk.

Szorcik do poczytania i szerokiej interpretacji. 

Nowa Fantastyka