- Opowiadanie: Endvorte - Za własnym ogonem

Za własnym ogonem

Początkowo planowałem usunąć, lecz ostatecznie wrzucam raz jeszcze.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Za własnym ogonem

Po­dróż. Mi­nę­ło już sporo czasu, a my wciąż po­dró­żo­wa­li­śmy, jakby do­ni­kąd. W pew­nym mo­men­cie wstą­pi­li­śmy na wzgó­rza po­ro­śnię­te uschnię­tą trawą. Mie­li­śmy stąd wy­jąt­ko­wy widok na roz­le­głe te­re­ny świa­ta, które cią­gnę­ły się aż po ho­ry­zont. Czło­wiek praw­do­po­dob­nie chciał się tu do­stać, aby wy­pa­trzyć dal­szą drogę do celu.

 

Czło­wiek. Byłem z nim za­wsze, odkąd tylko pa­mię­tam. On po­da­ro­wał mi schro­nie­nie, ja w za­mian po­da­ro­wa­łem mu wier­ność. Prze­mie­rza­li­śmy razem za­rów­no cie­płe, jak i chłod­ne miej­sca świa­ta. Byłem przy nim, gdy nie­wi­dzial­ny ból duszy nie po­zwa­lał mu oka­zy­wać ra­do­ści. Wal­czy­łem u jego boku, kiedy i on mu­siał wal­czyć. Nie od­stą­pi­łem od niego na krok, kiedy po walce le­czył ze­wnętrz­ne rany. Byłem, choć w za­sa­dzie nie wie­dzia­łem dla­cze­go czło­wiek wal­czy.

Lu­dzie. Oni z ja­kie­goś po­wo­du szcze­gól­nie dążą do walki. Pierw wza­jem­nie się mi­łu­ją, potem znowu wal­czą. Po walce znów się mi­łu­ją, a osta­tecz­nie na nowo się­ga­ją za broń. Wszyst­ko to dla róż­nych idei, wie­rzeń, nie­zgod­nych ze sobą po­glą­dów. Po pro­stu dla róż­nych słów, które aku­rat w danym mo­men­cie wpa­da­ją im do głowy, i które oni uzna­ją za pew­nik. Ko­cham ludzi, choć czę­sto za­cho­wu­ją się strasz­nie głup­ko­wa­to. Gdyby tylko nie sta­ra­li się tak usil­nie my­śleć. Lu­dzie są tacy za­baw­ni. Ha! Gdyby czło­wiek wie­dział, ile razy mia­łem z niego ubaw. Ale nic to, może niech le­piej nie wie. Może to i le­piej.

 

Spoj­rza­łem na kra­jo­braz snu­ją­cy się przed na­szy­mi ocza­mi. W po­wie­trzu uno­sił się za­pach wojny. Jesz­cze tro­chę i wszyst­ko za­cznie się od nowa. Jeden czło­wiek usta­lił nową ideę i nie za­mie­rza od­pu­ścić. Drugi usta­lił inną, więc tym bar­dziej nie za­mie­rza od­pu­ścić pierw­sze­mu. Trze­ci, po­dob­nie jak ja, w całym tym cha­osie zdoła za­cho­wać spo­kój. Trze­ci. Czy ten, któ­re­mu teraz to­wa­rzy­szę, bę­dzie tym „trze­cim”? Może. Wszyst­ko za­le­ży od niego. Ja ro­zu­miem. Ale nie mogę mu po­wie­dzieć – on musi sam zro­zu­mieć.

Ile czasu musi więc minąć? Nie mam po­ję­cia. Ale wiem jedno – wszyst­ko skoń­czy się tak szyb­ko, zu­peł­nie jak się za­czę­ło. Ach, ci lu­dzie. Czemu tak bar­dzo lubią gonić za wła­snym ogo­nem?

 

***

 

Po dłu­giej wę­drów­ce w końcu do­tar­łem na szczyt wzgó­rza. Widok, jaki można było uj­rzeć z tego miej­sca, bez wąt­pie­nia za­pie­rał dech w pier­siach. Roz­le­głe, tra­wia­ste te­re­ny cią­gnę­ły się aż po sam ho­ry­zont. To z pew­no­ścią jest miej­sce, któ­re­go szu­ka­łem. Czy ludz­kość może się od­ro­dzić na nowo? Czy mo­że­my żyć w zgo­dzie z na­tu­rą? Nie wiem. Ale je­stem pe­wien, że warto spró­bo­wać i sa­me­mu się o tym prze­ko­nać. I nawet to­wa­rzy­szą­cy mi przez całą drogę pies przy­sta­nął za­pa­trzo­ny w ten kra­jo­braz.

 

Pies. Był ze mną za­wsze, odkąd tylko pa­mię­tam. Zna­la­złem go w pew­nej chłod­nej kra­inie, zmar­z­nię­te­go i wy­gło­dzo­ne­go. Oczy­wi­ście, od­po­wied­nio się nim za­ją­łem, i od tego czasu nie od­stę­pu­je ode mnie ani na krok. Cie­kaw je­stem czy taki pies ro­zu­mie, co się wokół niego dzie­je. Cie­ka­we czy ro­zu­mie nas, nasze idee, za­cho­wa­nia albo przy­czy­ny walki. Cie­ka­we. Za­pew­ne jed­nak jest to ro­zu­mo­wa­nie opar­te wy­łącz­nie na in­stynk­tach. Po pro­stu idzie tam, gdzie dbają o niego – wal­czy, gdy wy­czu­je za­gro­że­nie.

Zwie­rzę­ta. Ale, mimo wszyst­ko, psy są takie za­baw­ne. Ha! Gdyby tylko umia­ły mówić. Gdyby umia­ły nas ro­zu­mieć. Cho­ciaż może to i le­piej, że nie ro­zu­mie­ją? Może na tym po­le­ga siła ich za­ufa­nia do nas.

 

Za­rów­no ja, jak i pies, długo wpa­try­wa­li­śmy się w pięk­no ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta. W pew­nym mo­men­cie jed­nak, pies w końcu się znu­dził, usiadł na chwi­lę, po czym nie­spo­dzie­wa­nie za­czął krę­cić się wokół wła­snej osi. Ach, te psy – po­my­śla­łem – czemu tak bar­dzo lubią gonić za wła­snym ogo­nem?

Koniec

Komentarze

To też już czytałam.

Babska logika rządzi!

Ja też czytałem. Ale nie będę komentował – ponowne wstawienie tego samego tekstu nie zobowiązuje mnie do ponownego komentowania.

Nie mam nic do dodania, więc wybacz, że się powtórzę:

 

Takie sobie. Każda z po­sta­ci po­wie­dzia­ła, co miała do po­wie­dze­nia, a ogony nadal kręcą i czło­wie­kiem, i psem.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zbyt przypomina kazanie, żeby zaciekawić. 

Parę sformułowań mi zazgrzytało, ale i tak jest o niebo lepiej niż w tekście o smoku.

porośnięte uschniętą trawą – zeschłą

Pierw – zbyt potocznie, wpierw

Fajna scenka, dobrze napisana, ale nie z konwencji fantastyki. Tag “postapo” to za mało. Pif-paf, pomyliłeś forum. 

Nowa Fantastyka