- Opowiadanie: KPiach - Kryptonim: GAME OVER!

Kryptonim: GAME OVER!

Dawno niczego nie zamieszczałem, więc z tym większą przyjemnością wrzucam szorta. Mam nadzieję, że również Wybędziecie mieli choć odrobinę przyjemności z lektury.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla, ocha

Oceny

Kryptonim: GAME OVER!

Cholerny świat! – pomyślał. Kto tak wyje?! Całkiem ich pogięło?

Sen powoli ustępował miejsca świadomości, ale porucznik bronił się przed powrotem do rzeczywistości. Jeszcze chwila i może te piekielne hałasy w końcu ustaną?

– Szlag by to…

Zamknięte powieki nie stanowiły przeszkody dla komunikatu:

> SYNCHRONIZACJA…

– Pieprzony wszczep – mruknął i w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że opętańcze wycie to…

> ALARM!

> CAŁY PERSONEL MA SIĘ NIEZWŁOCZNIE STAWIĆ W PUNKTACH EWAKUACYJNYCH.

Porucznik Zek Rastat dosłownie skoczył na równe nogi.

– Światło! – krzyknął.

Nic się nie wydarzyło. Dopiero teraz zorientował się, że w pomieszczeniu zapalone są jedynie lampy awaryjne. Jasne! Zapewne problemy z zasilaniem, w przeciwnym razie kakofonii syren towarzyszyłyby oszalałe błyski światła. Wszczep cały czas generował w korze wzrokowej informacje o ewakuacji i usłużnie wskazywał trójwymiarową strzałką drzwi kwatery – początek drogi ewakuacyjnej. Potęga ER – rozszerzonej rzeczywistości. Zek chwycił ubranie, i wciągając je w pośpiechu, zażądał od implantu informacji. Część pola widzenia została przesłonięta półprzezroczystym panelem. Oficer machinalnie przefiltrował dostępne dane i zaklął. Awaria w układzie chłodzenia wywołała niestabilność rdzenia. Na razie nie było wiadomo dlaczego nie zadziałały systemy redundantne. Ze względu na niebezpieczeństwo zniszczenia kopalni została zarządzona ewakuacja personelu powierzchniowego. Trwały również wysiłki mające na celu wydostanie pracowników dołowych. Jednak jeżeli nie uda się szybko opanować sytuacji w siłowni to szanse na pełne powodzenie ewakuacji wyglądały mizernie.

Rastat poczuł ukłucie strachu. Wojskowa wersja wszczepu zasygnalizowała wzrost pulsu i poziomu adrenaliny. Zek dopiął ostatni rzep i wypadł na korytarz. Dźwięk syren stał się jeszcze bardziej dojmujący. Mężczyzna biegiem ruszył w kierunku wskazywanym przez ER. Prosta, skręt w lewo, za świetlicą będzie w prawo. Zwolnił, w końcu zatrzymał się.

– Co do cholery?

Na korytarzu, w mijanych pomieszczeniach, nigdzie nie dojrzał żywego ducha. Sekcja zdawała się być pusta. Poczuł skurcz żołądka. Dlaczego był sam? Gdzie podział się personel? Przecież to niemożliwe, żeby wszyscy zdołali już uciec.

Wtem potężny wstrząs posłał porucznika na ścianę, po której osunął się na podłogę. Usłużny wszczep tym razem użył koloru czerwonego do oznaczenia poziomu adrenaliny, jednocześnie pytając o zgodę na dokonanie ingerencji w układ współczulny, przysadkę, podwzgórze, płat czołowy. Wszystkie te nazwy wtłaczane do oficerskich głów na szkoleniach rozbłysły w umyśle Zeka, gdy wybierał profil stymulacji. Celowo ograniczył wpływ implantu. Nie lubił uczucia, które towarzyszyło pełnemu przesterowaniu. Może było korzystne podczas walki, ale niekoniecznie gdy trzeba było trzeźwo myśleć i podejmować decyzje.

Mężczyzna, wstając jeszcze raz sprawdził bieżącą sytuację. Centrum podawało informacje o wybuchu w bezpośredniej bliskości rdzenia. Prawdopodobnie były pierwsze ofiary śmiertelne.

– Szlag by to!

Zek powtórnie ruszył pędem. Przerażała go myśl, że może zostać odcięty w tej części bazy, w dodatku kompletnie osamotniony. Wszystkie przejścia w kierunku lądowiska wiodły w pobliżu centralnie położonej siłowni, więc groźba była całkiem realna.

– Cholera, jak ja nienawidzę roboty poza Ziemią! – powiedział na głos.

Skarga utonęły w wyciach syren alarmowych. Mężczyzna nadal biegł zgodnie ze wskazaniami zielonych strzałek. Wiedział, że wkrótce powinien dotrzeć do łącznika. Jednak nie udało się. Wirtualne kierunkowskazy zgasły a implant wyświetlił informację:

> DROGA EWAKUACYJNA NIEDOSTĘPNA!

Porucznik stanął jak wryty.

> UWAGA: ♥ 182 BPM

– Kurwa! Dawaj plan sekcji!

Zwerbalizowane polecenie nie przyniosło skutku. Zek odruchowo powtórzył je w myślach i dopiero wówczas implant podsunął zdigitalizowaną dokumentację.

– Dobra! Korytarz serwisowy! – Mówienie na głos nieco pomagało zapanować nad stresem. – Powinno udać się przejść do sekcji B.

Mężczyzna zawrócił i powtórnie ruszył biegiem. Mijał wejścia do upiornie pustych pomieszczeń, zakręty korytarzy. W pewnym momencie wydało mu się, że poza syrenami i równym werblem wybijanym stopami słyszy inny, nowy dźwięk. Zatrzymał się. Odgłos dochodził z góry. Porucznik wiedział, że nad podwieszanym sufitem zamontowany jest szereg instalacji technicznych. Któraś z nich protestowała, emitując serie dudnień i zgrzytów. Nagle wszystkie te dźwięki zagłuszył potężny gwizd. Zek aż przysiadł z przerażenia.

> UWAGA: ♥ 196 BPM

W końcu zapadła cisza. Kompletna. Rastat powoli podniósł się, wciąż ciężko dysząc. Był zdezorientowany. Zamilknięcie syren bynajmniej nie podziałało kojąco na jego nerwy. I ten ostatni, upiorny świst. Tak, czy inaczej chciał się wydostać. Właśnie miał wznowić bieg, gdy całą jego uwagę przykuł komunikat wszczepu:

> ROZSZCZELNIENIE OSŁON RDZENIA. SKAŻENIE SEKCJI NAZIEMNYCH. WZROST TEMPERATURY RDZENIA.

– Jezus, Maria!

> KONFIGURACJA ŚWIATOPOGLĄDOWA NIEKOMPLETNA. CZY AKCEPTUJESZ PREFERENCJE KONTEKSTOWE: KATOLIK ZIEMSKI-KONSERWATYWNY?

– Kurwa mać!

> KONFIGURACJA ŚWIATOPOGLĄDOWA ZAAKCEPTOWANA.

> EWAKUACJA NIEMOŻLIWA.

> POJEDNAJ SIĘ Z BOGIEM. PROPONOWANE MODLITWY…

Porucznik Zek Rastat przycisnął ręce do uszu i z bezgłośny jękiem osunął się na posadzkę.

> UWAGA: ♥ 219 BPM

> UWAGA: ♥ 227 BPM

> BŁĄD SYNCHRONIZACJI…

 

W gabinecie szefa Kontrwywiadu Wojskowego Połączonych Sił Ziemskich rozległo się pukanie.

– Wejść!

– Panie generale! – W uchylonych drzwiach stanęła asystentka. – Pułkownik McGregor.

– Dawaj go!

– Dzień dobry!

Drzwi otworzyły się szerzej i do pokoju wkroczył potężnie zbudowany człowiek.

– Cześć! – Generał podniósł się i mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. – Siadaj. Masz coś nowego?

Gość skinął głową i rzekł:

– Koronerzy zakończyli badania zwłok z bazy na Sechurze.

Generał drgnął.

– I?

– Wszyscy zginęli z przyczyn naturalnych. – McGregor zawiesił głos.

– Nie pieprz, McG!

– Serio! Wszystkie raporty wyglądają tak samo: zawał albo udar. Dwunastu chłopaków ze SpecComu na szkoleniu elitarnym zeszło z przemęczenia albo nadmiaru wrażeń.

Generał patrzył na pułkownika spode łba. Bębnił palcami po blacie biurka i czekał.

– Pokażę ci coś lepszego. Otwórz incom.

W chwilę później wszczepy oficerów ustanowiły bezpieczne połączenie.

> RAPORT Z ANALIZY ZAPISÓW WSZCZEPU NR 12458-BF7

> ZA OKRES OD 0241 12042085 DO 0312 12042085

> LOKALIZACJA GPS: BAZA PQ1327

> LOKACJA NIEZIDENTYFIKOWANA

> RAPORT Z ANALIZY ZAPISÓW WSZCZEPU NR 58243-AC9

> ZA OKRES OD 0241 12042085 DO 0315 12042085

> LOKALIZACJA GPS: BAZA PQ1327

> LOKACJA NIEZIDENTYFIKOWANA

> RAPORT Z…

– Dobra, nie męcz mnie! – jęknął generał. – Co to jest: lokacja niezidentyfikowana?

– Nagranie ze wszczepów nie pokazują bazy na Sechurze.

– Tylko co u licha?

– Spójrz na to.

> WSZCZEP NR 47895-HJ4 – ZIDENTYFIKOWANO LOKACJĘ: BAZA RS29530.

> WSZCZEP NR 58243-AC9 – ZIDENTYFIKOWANO LOKACJĘ: POKŁAD UESS MALTA.

> WSZCZEP NR 39548-RK3 – ZIDENTYFIKOWANO LOKACJĘ: KOPALNIA HADES.

– Czekaj! Azja, jednostka orbitalna, kopalnia na Marsie. Co to ma być?

– Panie generale – pułkownik przybrał oficjalny ton – wszczepy zostały zainfekowane. Jeszcze nie wiemy jak, ale nasi spece nad tym pracują. Atak rozpoczął się w nocy, gdy grupa spała. Na podstawie zapisów nie potrafimy stwierdzić kiedy się budzili, ale żaden nie umarł w łóżku. We wszystkich przypadkach atak był oparty na najbardziej stresogennych wspomnieniach ofiar: wojna dalekowschodnia, katastrofa Malty, awaria na Hadesie, akcja ratunkowa w Turcji i tak dalej. Przedtem wyszli z tych wydarzeń żywi, tym razem żadnemu się nie udało.

Zsynchronizowane implanty oficerów pokazywały przekaz zarejestrowany przez wszczep numer 39548-RK3 należący do porucznika Zeka Rastata. W polu widzenia migotały informacje o parametrach życiowych. Żołnierz był w stanie skrajnego stresu. Pojawił się komunikat:

> POJEDNAJ SIĘ Z BOGIEM. PROPONOWANE MODLITWY…

Wraz z nim gruchnęły tony dziewiątej symfonii Beethovena. Program odtwarzający nagranie wszczepu wyświetlił informacje o niebezpiecznym poziomie natężenia dżwięku. Ofiara musiała cierpieć katusze.

> UWAGA: ♥ 219 BPM

> UWAGA: ♥ 227 BPM

> BŁĄD SYNCHRONIZACJI…

Zapadła cisza i ciemność. Generał głośno wciągnął powietrze i w tym momencie pojawił się jeszcze jeden obraz: eksplodujący jaskrawym światłem napis:

> GAME OVER!

– McG, wiesz że – generał odezwał się matowym półgłosem – konsekwencje tego…

– Są niewyobrażalne. – Dokończył pułkownik.

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Nie wyobrażam sobie jak wojsko wprowadza do użycia wszczepy, które mają tak wielki wpływ na osobę, której służą, że mogą ich nawet zabić.

Do tego służbowa rozmowa między dwoma żołnierzami o różnych stopniach nigdy nie może przebiegać w taki sposób.

Nie wiem czy to “McG” miało być żartem, ale jeśli nim jest, to wyjątkowo mało śmiesznym.

Coś mi w tym szorcie nie leży – oprócz powyższych – ale nie umiem do końca określić co.

Interesujący szort. 

Zhakowane wszczepy to może i temat nienowy, ale za to podany na pięknych talerzach ;) 

Dobry szort! 

 

A,  i jedna sprawa: nie jest ze mnie mistrz ortografii,  ale w słowie “niekoniecznie”, pojawiła się  niepotrzebna spacja. 

 

Pozdrawiam! 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dzięki chłopaki za wizytę!

@Madej90

Nie wyobrażam sobie jak wojsko wprowadza do użycia wszczepy, które mają tak wielki wpływ na osobę, której służą, że mogą ich nawet zabić.

No cóż, myślę, że zaistniała sytuacja była dla nich również zaskoczeniem. A poza tym wojsko często posługuje się zabawkami, które mogą zrobić krzywdę nie tylko wrogom. O ich użytkowaniu decyduje bilans zysków i strat.

Do tego służbowa rozmowa między dwoma żołnierzami o różnych stopniach nigdy nie może przebiegać w taki sposób.

Serio? A skąd tak stanowcza opinia? Szczególnie w odniesieniu do opisanej sceny (rozmawiają w cztery oczy, a różnica szarż nie jest zbyt duża)

Nie wiem czy to “McG” miało być żartem, ale jeśli nim jest, to wyjątkowo mało śmiesznym.

Żart? Nie mam pojęcia co masz na myśli. Być może ucieka mi jakiś kontekst. Po mojemu było to zwykłe skrócenie nazwiska.

Coś mi w tym szorcie nie leży – oprócz powyższych – ale nie umiem do końca określić co.

A z tym nie zamierzam polemizować ;-), tak to już jest z tekstami. Dzięki za poświęcony czas i opinie.

 

@Nazgul

A,  i jedna sprawa: nie jest ze mnie mistrz ortografii,  ale w słowie “niekoniecznie”, pojawiła się  niepotrzebna spacja. 

Dzięki – powiedział rumieniąc się – już poprawiłem niekoniecznie konieczną spacją w niekoniecznie.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

-Cholerny świat – pomyślał – kto tak wyje?! – spacja po pierwszym myślniku; Po pomyślał postawiłabym kropkę i dała kto dużą literą

CAŁY PERSONEL, NIEZWŁOCZNIE, MA SIĘ STAWIĆ – zastanawiają mnie te przecinki; jak na pilny komunikat wywaliłabym je i zamieniła nieco szyk  zdania; ale to tylko taka luźna uwaga

– Panie generale – w uchylonych drzwiach stanęła asystentka – pułkownik McGregor. – coś mi w zapisie tego dialogu nie gra

 

Było interesująco, ale byłoby jeszcze bardziej interesująco, gdybym nie zaczęła od komentarzy :) To już jednak moja wyłączna wina, że sama sobie zepsułam niespodziankę. 

Pomysł może i nienowy, ale nie kojarzę, bym już wcześniej coś podobnego czytała (a jeśli nawet, to w pamięci mi nie zapadło). Napisane w ciekawy sposób.

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

@KPiach

McG to pseudonim “artystyczny” reżysera “Aniołków Charliego” (filmowych) oraz “Terminatora: Ocalenie”.

Jest stanowcza, bo mam w rodzinie wojskowych i wiem jak to działa. Jak są w pracy to są to są w pracy. No, ale załóżmy, że ci twoi oficerowie są mniej stanowczy w tych kwestiach od moich krewnych – niech będzie po twojemu.

Wita śniąca!

Początek i ten późniejszy komunikat, na który zwróciłaś uwagę trochę poprawiłem. Przy okazji pytanie: czy pomyślał w takim wypadku łapie się jako odgłos paszczowy? Postawiłem na to, że można tak uznać.

– Panie generale – w uchylonych drzwiach stanęła asystentka – pułkownik McGregor.

No ja się również waham w przypadku gdy didaskalia są wtrąceniami w środku zdania. Jeżeli dobrze pamiętam to w takim przypadku zapis wygląda właśnie tak. Ale niczego sobie za to nie dam uciąć.

Dzięki za dobre słowo!

 

 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

@Madej90

McG to pseudonim “artystyczny” reżysera “Aniołków Charliego” (filmowych) oraz “Terminatora: Ocalenie”.

Przyznaję się bez bicia do niewiedzy w tym zakresie. Efekt kompletnie niezamierzony.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

KPiachu, specem nie jestem, ale zajrzałam sobie do poradnika i wychodzi mi, że pomyślał odpaszczowe nie jest (zgodnie z pkt 1) i w związku z tym i to słowo powinno być dużą literą po kropce. Łatwiej mi było, bez sprawdzania, w poprzednim komentarzu rozdzielić stwierdzenie od pytania. 

Co do drugiego zapisu, to zgodnie z poradnikiem też jest to wtrącenie nieodpaszczowe. Ewentualnie wybrnęłabym w ten sposób:

 

– Panie generale, – powiedziała asystentka, stając w uchylonych drzwiach, – pułkownik McGregor.

 

Przy czym tu z kolei nie daję gwarancji za drugi przecinek. Zawsze jakaś pułapka się znajdzie :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Nie dawaj gwarancji ani na pierwszy, ani na trzeci przecinek. Oba są niepotrzebne. Na drugi gwarancję możesz dać bez ryzyka poniesienia wysokich kosztów naprawy bądź wymiany sprzętu. :-)

 

smiley Dziękuję za lekcję, Adamie. Po takim wyjaśnieniu już chyba nie zapomnę. A to stwarza szansę, że przy kolejnym tekście będę miała mniej bezsensownie plączących się przecinków :) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Sf to zupełnie nie mój klimat, zawsze mnie przeraża poczucie, że muszę się na maksa skupić żeby ogarnąć co tam jak ma działać i dlaczego nie działa albo co działa nie tak jak powinno ;) no i tutaj tez tak miałam,  nie wiem czy właściwie pojęłam,  ale mimo to przeczytałam z zainteresowaniem. Zgrabnie napisane i naprawdę dobrze zbudowałeś napięcie od samego początku, co zdecydowanie zatrzymało mnie przy tekście pomimo średniej podjarki gatunkiem ;)

 

Co do zapisów dialogu, to jeszcze zabiorę głos, ale muszę się dozbroić ;-)

Drogi Adamie – wybacz, że się spoufalam – przecinki skomontowałeś, a moje wypociny? Nie żebym się napraszał…

Dzięki, Werweno! To co napisałaś to duży komplement!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Przeczytałam, ale nie zrozumiałam. :-(

Czy usprawiedliwia mnie to, że nie znam się ani na biotechnologii, ani na hakerach, ani na wirtualnej rzeczywistości, a sprawy wojskowe są mi zupełnie obce? ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Owszem, Reg, usprawiedliwia Cię. Niestety, obawiam się, że mnie w tym kontekście nic nie usprawiedliwia, bo to oznacza, że tekst jest skopany.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

No, coś Ty! Przecież inni nie mieli problemu ze zrozumieniem, a niektórzy Cię skomplementowali. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Skomentowanie Twojego opowiadania nie jest sprawą łatwą. Temat, jaki obrałeś, to nic takiego – prawie współczesność, niezbyt, prawdopodobnie, odległa przyszłość. Implanty stymulujące, dodatkowe wewnętrzne i zewnętrzne banki danych, tworzenie sieci wymiany informacji, co tam jeszcze przydatnego armiom… Problemem jest zainfekowanie tych ustrojstw. Z jednej strony powinno się pokładać wiarę w twórców urządzeń i oprogramowań. z drugiej ludzie są tylko ludźmi, coś tam przeoczą, czegoś nie docenią, a i wróg nie śpi, też pracuje nad tym samym i też szuka sposobu, jak się dobrać nam do skóry, zafałszować, unieruchomić… I jeszcze coś bardzo ciekawego: taki system można wykorzystać do eliminacji ludzi już niepotrzebnych, niewygodnych, którzy za dużo wiedzą, którzy są podejrzani z jakiegoś powodu… Sądziłem, że w te stronę idziesz i szykowałem kilka ciepłych słów, ale na końcu natknąłem sie na dwa słowa, stawiające wielki znak zapytania: zabawiłeś się tylko tematem, obróciłeś go w kpinę, czy miałbym to spointowanie potraktować poważnie. Co dla mnie trąci brakiem powagi…

No to już wiesz, czemu nie chciałem komentować. Ale na życzenie…

Tak, uważaj o co prosisz, bo może być Ci dane! Mimo wszystko dzięki Adamie. I tylko jedna uwaga – pomimo że wypuszczony tekst powinien bronić się sam, trochę mu pomogę – te dwa ostatnie słowa, to nie była bagatelizacja tematu, czy też próba pójścia w kpinę. W zamyśle to był podpis gości, którzy zhakowali wszczepy (znamy takie graficzne podpisy różnych grup, co prawda częściej pirackich niż hakerskich, ale już mniejsza o to). Te dwa słowa niosą wiele skojarzeń, a nawet mogą stanowić groźbę. To było moje skojarzenie. Nie przewidziałem, że odbiór tekstu może przez nie pójść w taką stronę jak to opisałeś.

Jeszcze raz dzięki! 

 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Będzie SPOJLER

Czytało się przyjemnie, chociaż szczegóły techniczne dla mnie trochę zbyt szczegółowe – ale fanem sf też nie jestem. Opisujesz je ciekawie, po prostu dla laików to może być za dużo wiedzy do przyswojenia:). Końcówka: nie rozumiem, o co chodzi z dziewiątą symfonią, nie rozumiem, czemu ginęli. Tzn. ten zhakowany wszczep odnowił im traumę, tak? A czemu trauma tym razem okazała się zbyt traumatyczna dla organizmu?

W ogóle myślałeś, żeby wstawić taki filmowy flashback do tej oryginalniej traumy Zeka jako intro? Bo miałem też takie poczucie, że ok, coś się dzieje, bohater ucieka, ale ani ja wiem przed czym, ani ja wiem, co to za gość, a to było dla mnie o jedną niewiadomą za dużo. Przydałaby mi się jakaś więź z nim, plus miałbym więcej czasu na przyswojenie technicznych elementów świata, które są mocną stroną tekstu.

A powracając do dialogów.

@śniąca

KPiachu, specem nie jestem, ale zajrzałam sobie do poradnika i wychodzi mi, że pomyślał odpaszczowe nie jest (…)

Niby nie jest, ale idąc za A. Wolińskim: podaje on również zasady zapisu myśli oraz monologów wewnętrznych. W takich przypadkach pomyślał używa jak odgłosu paszczowego. Za to twierdzi, że taki zapis rozpoczęty od myślnika jest błędem. Myśl powinna być ujęta w cudzysłów lub ewentualnie zapisana kursywą. Wprowadziłem więc poprawki. Informacja na podstawie Edycja tekstów, poradnik praktyczny A. Woliński jak również tutaj: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328

Co do drugiego zapisu, to zgodnie z poradnikiem też jest to wtrącenie nieodpaszczowe. Ewentualnie wybrnęłabym w ten sposób: (…)

Tutaj 100% racji miał Adam. Znów za Wolińskim:

Jeżeli w zdaniu z wplecioną narracją dochodzi do zbiegu myślnika i przecinka (…) to należy pominąć przecinek (…)

Poruszone również tutaj: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-kwestii-dialogowych;10140.html

Natomiast u mnie problem był inny. Wtrącenie do wypowiadanego zdania narracji, która nie odnosi się do sposobu ekspresji jest ryzykowne. Żeby uniknąć wątpliwości wprowadziłem drobną zmianę.

 

I jeszcze z innej beczki.

@Reg

No, coś Ty! Przecież inni nie mieli problemu ze zrozumieniem, a niektórzy Cię skomplementowali.

Reg, uważam, że jesteś odbiorcą świadomym, oczytanym, itd. Nie piszę tego żeby Ci kadzić. Chodzi o to, że jeżeli Ty literalnie stwierdzasz, że nie zrozumiałaś tekstu – zauważ nie zrozumiałaś, a nie że Ci się nie podobał, czy że to nie są Twoje klimaty – to ja widzę tylko dwie możliwości. Albo opko jest skopane, albo mocno hermetyczne. Oba przypadki świadczą o tym, że nie wyszło.

 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

@Mr D.

Dzięki za odwiedziny i komentarz!

No właśnie skończyłem odpowiadać Reg, a tutaj, jak na tacy, dajesz dowód na to, że tekst pozostawia zbyt dużo niedomówień i na dokładkę może być cokolwiek hermetyczny.

Opko oczywiście można było skomponować na wiele sposobów. Różne opcje chodziły mi po głowie. Jednak nie wydaje mi się, aby akurat pomysł z intro był trafiony. A poza tym, to mam nadzieję, że przynajmniej powód dla którego Zek uciekał jednak jest jasny ;-) No, powiedz Panie D, że tak!

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

A mnie się spodobało. Takiego podejścia do wszczepek nie kojarzę, całość wygląda wiarygodnie. Zapewne, można jeszcze budować piętrową intrygę – kto zhakował, po co, na kogo zrzucił podejrzenia… Ale i ten niewielki wycinek jest ciekawy.

Z game over miałam trochę jak Adam, ale Twoje wyjaśnienia mnie usatysfakcjonowały.

Babska logika rządzi!

Tekst również i mnie się podobał. Choć podświadomie widziałam tam Cyfral wink. To może ja nad interpretowałam tekst, bo dlaczego uciekali to wydawało mi się oczywiste – alarm. Jest niebezpieczeństwo jest panika i chęć przeżycia. Strach, samotność, zagubienie to jak nic daje wzmożoną pracę nadnerczy. Co do swobodnych rozmów kolegów wojskowych w cztery oczy nie mam pojęcia, ale jestem w stanie w to uwierzyć, zwłaszcza jeśli mają wiele akcji za sobą. A game over pasuje również, bo to jest szyderczy tekst tychże hakerów, którzy w ten sposób próbowali utrzeć nosa wojskowym.

Nie lubię SF, ale to mnie się podobało. I już.

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

OK, wyizolowałeś pewien motyw i uczyniłeś to całkiem porządnie, dobra wprawka.

Ostatnio z tym tematem zetknąłem się w FWS 1/2015 (Implant Leszka Bigosa, który, nawiasem w nawiasie pisząc, wcześniej opublikował parę rzeczy na portalu). Przyszedł mi też na myśl jeden mocny kawałek ze wspomnień Takeshiego Kovacsa (Modyfikowany węgiel Richarda Morgana). Tutaj wielkich emocji nie doświadczyłem, niemniej czytałem Twojego króciaka z zainteresowaniem.

Co się zaś tyczy dyskusji na temat zapisu myśli i dialogów, która, jak widzę, wciąż pochłania kolejne ofiary (spoczywajcie w pokoju, znaki interpunkcyjne, małe i duże litery), to: gdybym chciał dostosować pierwszy wiersz tego opowiadania do powszechnych standardów, zamieniłbym drugą półpauzę na kropkę.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Autorze: może niejasno się wyraziłem.

W trakcie czytania pierwszego fragmentu wiedziałem, że bohater ucieka, bo alarm. Ale:

Kim jest bohater? – biała plama.

Skąd alarm? – biała plama (ale ta akurat potrzebna, bo na niej opiera się tekst)

Drugi fragment rozwiewa plamę “skąd alarm”, ale wtedy:

Co to za trauma? – biała plama

Czemu wspomnienie było silniejszym bodźcem, niż samo wydarzenie? – biała plama.

 

Zgadzam się, że chodzi tu o hermetyczność, bo niektórzy swoją wyobraźnią tych białych plam nie wypełnią, niektórzy wypełnią z bólem, a niektórzy wypełnią i jeszcze będą wdzięczni, że dałeś im taką możliwość. Powiedzmy może, że nie należę do osób, które z przyjemnością układają puzzle “Miś polarny na śniegu podczas zamieci”:)

Oczywiście wyolbrzymiam, bo gdyby było tak źle, to nie przeczytałbym tekstu, ew. nie miałbym z tego przyjemności, a przeczytałem i miałem. Niemniej nie pogniewałbym się gdyby tych białych plam było mniej.

Cóż, dołączam do tych, którym tekst się podobał, chociaż przyznaję, że finał mnie również skonfundował. Bez Twojego wyjaśnienia błądziłabym w interpretacjach. Zawsze dobrze pisałeś, ale mam wrażenie, że warsztatowo ten szort to jeszcze pół kroku do przodu.

> ROZSZCZELNIENIE OSŁON RDZENIA. SKAŻENIE SEKCJI NAZIEMNYCH. WZROST TEMPERATURY RDZENIA.

– Jezus, Maria!

> KONFIGURACJA ŚWIATOPOGLĄDOWA NIEKOMPLETNA. CZY AKCEPTUJESZ PREFERENCJE KONTEKSTOWE: KATOLIK ZIEMSKI-KONSERWATYWNY?

– Kurwa mać!

> KONFIGURACJA ŚWIATOPOGLĄDOWA ZAAKCEPTOWANA.

> EWAKUACJA NIEMOŻLIWA.

> POJEDNAJ SIĘ Z BOGIEM. PROPONOWANE MODLITWY…

Porucznik Zek Rastat przycisnął ręce do uszu i z bezgłośny jękiem osunął się na posadzkę.

Padłam xD

Niestety, reszta już mi się tak nie podobała. Jeśli kiedykolwiek byłyby wszczepy to nie wierzę, że ich nie można byłoby awaryjnie wyłączyć i że nie robiłoby się to automatycznie, z niezależnego obiegu. No i zainfekowanie tego wydaje się takie nierealne, jeśli nie byłoby podłączenia do sieci zewnętrznej, a to w szorcie nie jest jasno przedstawione.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dzięki wszystkim razem i każdemu z osobna za odwiedziny i opinie!

@Finkla

Piękne dzięki za głos i miłe słowo!

@KK

Cieszę się, że Ci się podobało, szczególnie że jak sama piszesz to nie Twoje klimaty.

@jeroh

Tak, oczywiście masz rację, moja nieuwaga, już poprawiłem.

@Mr_D

Podsumowując, brakło balansu. To przynajmniej po części tłumaczy rozrzut opinii. Dobrze, że mimo wszystko nie twierdzisz, że czas poświęcony na lekturę był całkowicie stracony.

@ocha

Aż pokraśniałem z zadowolenia gdy przeczytałem Twoją opinię. Dzięki!

@Tensza

Zgodzę się, że nie zaakcentowałem kwestii podłączenia do zewnętrznej sieci. Miałem nadzieję, że może wystarczy jako sugestia to jak oficerowie zestawili połączenie pomiędzy wszczepami. Już dzisiaj wszystko jest ze sobą zsieciowane – wiem to żaden argument, ale… Natomiast nie zgodzę się, że skuteczny atak na takie ustrojstwa byłby niemożliwe. Ale w tej kwestii moglibyśmy zapewne dyskutować do jutra i nic to przyniesienie. Cieszę się, że odnalazł się choć jeden element, który Ci się spodobał ;-)

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Nie mówię, że byłoby niemożliwe, ale na pewno ktoś by to  góry zakładał i przy budowie zrobił jakies mechanizmy “anty” – i tu przydałoby się opisać jak to hakierzy te mechanizmy obeszli :)

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Dopiero bym się dowiedział, że tekst jest hermetyczny ;-D Ale przyznam się szczerze, że uwielbiam takie smaczki. Tylko potem kończy się to jak w ostatnim opowiadaniu, w którym jak sięgnąłem do wiedzy żeglarskiej to okazało się to mało strawne. I co? I znów wychodzi, że mam problem z balansem. Jest diagnoza, tylko czy jest ktoś kto przepisze leczenie?

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Balans bardzo ciężka sztuka! :) Jak SF piszę, to z góry wiem, że dla kogoś to nie będzie strawne.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Cyberpunk! Mój ulubiony! Jupi! Ładnie napisane, szkoda tylko, że sam wstęp, bez rozwinięcia i zakończenia. Moment, w którym przerwałeś snucie opowieści (ku mojemu ublewaniu) jest momentem, w którym powinna się ona zacząć rozkręcać. Coś sie stało – fajnie i widowiskowo, ale właściwie komu, po co i dlaczego, to już nie wiadomo. Niecierpię takich urwanych, niepełnych historyjek, człowiek już sobie zęby naostrzył, już mu ślinka pociekła, a tu klops, GAME OVER.

 

Aha, mam wątpliwości co do rozwijania skrótu ER jako “rozszerzona rzeczywistość”. Albo RR, albo expanded/enchanced reality.

 

na emeryturze

Dzięki gary! Ja po prostu wyszedłem z założenia, że wyobraźnia czytelnika poradzi sobie lepiej niż ja z dokończeniem ;-D

Co do ER. Mamy w języku mnóstwo skrótów z innych języków, głównie z angielskiego, które mają polskie rozwinięcia, a jednak skróty przyjęły się obce. Choćby UFO (NOL niby istnieje, ale kto go tam używa).

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Niby tak, ale akurat ER jest na razie skrótem niepopularnym w polskiej mowie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by zastosować rodzime RR ( wprawdzie kojarzy się trochę z wiewiórkami, ale ER przywodzi na myśl ostry dyżur).

Ale nie o to mi właściwie chodziło, po prostu w ogóle nie ma potrzeby, żeby jakikolwiek skrótowiec wstawiać do zdania, w którym wystąpił (przypominam: “Potęga ER – rozszerzonej rzeczywistości.“) Lepiej to wygląda bez niego, a i nieobeznany w akronimach czytelnik będzie miał mniej mętliku w głowie.

na emeryturze

Z drugiej strony powszechnie stosowany jest skrót VR, z WR jeszcze się chyba nie spotkałem. Oczywiście ortodoksyjni wyznawcy Lema mówią i piszą: fantomatyka.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

A ja zapomniałam o bibliotece. Już nadrobiłam. :)

@jeroh

 

Powszechnie stosowany gdzie i przez kogo? Bo ostatni raz spotkałem się z tym skrótem chyba ze dwadzieścia lat temu, podczas lektury któregoś z magazynów o grach komputerowych, w artykule traktującym o nowoczesnych okularach mających zrewolucjonizować rynek elektronicznej rozrywki.

na emeryturze

Jestem przeświadczony, że czytając science fiction, zarówno tłumaczone, jak i rodzime, nieraz się z akronimem VR spotkałem. Skoro twierdzisz, że Ty się nie spotkałeś, i to przez dwadzieścia lat, i to mimo bycia wielbicielem cyberpunka – biorę pod uwagę, że moje przeświadczenie może być błędne.

 

Jednak w Czarnych oceanach Dukaja znalazłem taki przykład:

Nie wejdziesz natomiast w żadne interferencje z umysłami postaci VR, bo one nie posiadają żadnych umysłów.

 

Tak czy inaczej, uważam, że ciągnięcie dyskusji byłoby bezproduktywne. Tobie się obcy skrótowiec nie podoba, kto inny, na przykład ja, nie odczuwa potrzeby bezwzględnej eliminacji tego typu anglicyzmów z polskich tekstów. Kwestia gustu, jak sądzę.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

“Powszechnie stosowany w dziełach literackich wpisujących się w nurt cyberpunku” nie jest chyba do końca tożsame z “powszechnie stosowany”, ale co ja tam mogę wiedzieć, nie pamiętając na wyrywki Dukaja.

Skrótowiec jest mi idealnie obojętny, to co mi się nie podoba to zdanie: “Potęga ER – rozszerzonej rzeczywistości.“, w którym znajduje się i anglojęzyczny skrótowiec i jego polskojęzyczne rozwinięcie. Jak na moje laickie oko jest to kwestia nie gustu, a zachowania pewnej konsekwencji i nie mieszania odbiorcy w głowie (odbiorcy, który jako że akronim ER nie jest powszechny w polskiej mowie, może mieć wątpliwości co do jego rozwinięcia). Ale to czy mam rację, to już kwestia gustu.

na emeryturze

Dzięki, ocho, za głos!

Tak czy inaczej, uważam, że ciągnięcie dyskusji byłoby bezproduktywne.(…)

Zapewne masz rację, ale nie powstrzymam się i jeszcze na marginesie dorzucę, że w moim odczucie skrót VR faktycznie jest dość dobrze zadomowiony. W każdym razie na pewno w tekstach popularno naukowych (również tych mówiących o deprywacji sensorycznej) lub opisujących szczegóły techniczne różnych zabawek mających ambicje bycia prekursorami VR. 

 

EDIT: Oj, nie zdążyłem przed garym, pisałem w odniesieniu do postu jeroha.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

KPiachu, a ja nie powstrzymam się i przyznam, że to cenna uwaga.

Gary, uwzględnij kontekst. Poza nim wystarczy wpisać “VR” w Google, żeby pozytywnie zweryfikować odczucie KPiacha z ostatniego postu. Co do reszty – przyjmuję do wiadomości.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Nawet przy założeniu, że VR jest powszechnie stosowanym, czy choćby rozpoznawalnym przez pasjonatów technologii czy czytelników fantastyki akronimem, który zadomowił się w języku polskim, to nijak nie dotyczy to skrótu ER, co można sprawdzić wpisując “ER” w Google.

na emeryturze

Dotyczy przez pokrewieństwo. Akronim mógłby w ogóle nie istnieć. Prawda, że (przynajmniej dziś, nie wiemy przecież, jak będzie w przyszłości) używa się raczej skrótu AR, a nie ER.

Sam pisałeś, że skrótowiec jest Ci obojętny, więc po co marnujemy klawiatury.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Prokrastynacja?

na emeryturze

Nieograniczanie w kreacji.

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ehm… to tak:

– zaczyna się hermetycznym wstępem (język jakiś taki przepełniony surowymi, nieładnymi danymi, ciężki w odbiorze)

– potem galopujący akcyjniak (ble)

– a potem dostałem to:

POJEDNAJ SIĘ Z BOGIEM. PROPONOWANE MODLITWY

To jedyna rzecz, która mi się spodobała w tym szorcie. Poza tym – nie moje klimaty, więc ciężko wystosować tu obiektywną ocenę (ani język, ani pomysł, ani fabuła – no, nic, nic do mnie nie przemawia, mimo zachowanej poprawności i nieprzeciętności).

Wakacje,  wakacje, a tu jeszcze gość zawitał ;-)

Dzięki za wizytę i komentarz. Cóż mogę dodać,  krytykę biorę na klatę.

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Ciekawy szort SF! Dosyć szybko założyłem, że to awaria “ER”, albo atak hakerski. Nie zmienia to jednak faktu, że przeczytałem z przyjemnością. Gratuluję i pozdrawiam.

Wakacje, wakacje i po wakacjach (przynajmniej na razie)! Dzięki Blackburn za odwiedziny. I dzięki, że dołączyłeś do frakcji, która jest na TAK wink

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Nowa Fantastyka