- Opowiadanie: bemik - Może jeszcze truskaweczkę?

Może jeszcze truskaweczkę?

Uprzedzam, tekst mało że niezjadliwy, to wręcz obrzydliwy.

Corcoranie, specjalnie dla Ciebie!

Jeśli poczujesz zbyt duży niesmak, usunę go. Ale chciałeś, żebym była niegrzeczna.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Może jeszcze truskaweczkę?

 Tak cicho dzisiaj i spokojnie. Nawet wiatr przestał rozrabiać.

Kobieta, siedząca na ławeczce przed chałupką zapadającą się ze starości w ziemię, wyprostowała nogi i przeciągnęła się, aż zatrzeszczały schorowane stawy. Oswojony kruk, ośmielony bezruchem, wskoczył na ławkę i zaczął się łebkiem ocierać o jej łokieć.

– A ty czego? – burknęła, ale wyciągnęła rękę, żeby go pogłaskać.

Ptaszysko cichym krakaniem dawało wyraz swojemu zadowoleniu.

– Jesteś jak facet – zamarudziła, nie przerywając jednak czułości. – Wam tylko figle i żarcie w głowie.

– Daj spokój – kruk zatrzepotał skrzydłami – nie mów, że tego nie lubisz.

– A czy ja coś takiego powiedziałam? – oburzyła się starucha. – Nawet mi się czasem ckni za młodym cia…

Nie dokończyła, bo na podwórko wtarabanił się jakiś młodzian.

– Nie to miałam na myśli – powiedziała, obserwując zbliżającego się chłopaka.

Młode toto było i niespecjalnie wyględne. Okularki na wąskim nosie, stercząca na boki czupryna z pierwszymi oznakami wycierającego się owłosienia.

– Mówią, że taka łysina świadczy o sprawności w pewnych sztuczkach – szepnęła do kruka.

– Błagam cię, nie kończ – zakrakał ptak – dopiero zjadłem młodą norniczkę.

– No co? Wyciera mu się po bokach, to pomyślałam, że…

Nie dokończyła, bo wściekły kruk prychnął i opuścił ławeczkę.

– Dzień dobry – przywitał się grzecznie młodzian – a właściwie dobry wieczór!

– A niech ci będzie, jak chcesz, mnie tam nie różnica.

– Słucham?

– No przecież odpowiadam: dzień dobry. Głuchy jakiś, czy co?

– No właśnie, dzień dobry – powtórzył chłopak, ale zaciął się nieco, bo go starucha z pantałyku tymi głupotami zbiła.

– Czego tu szuka? – Babina naprowadziła go na właściwe tory.

– A, noclegu szukam – odpowiedział już całkiem pewnie.

Nie zauważył, że kobiecie zaświeciły się oczy. Uśmiechnęła się do niego, odsłaniając nierówne pieńki pożółkłych zębów i przeczesując dłonią siwe i rzadkie włosy.

– A co w ogóle tu robi? – spytała jeszcze.

– Przygody szukam – opowiedział młodzian szczerze i ręką wskazał na ławeczkę: – Mogę?

Starucha przesunęła się nieco, ale nie za bardzo, tylko tyle, by się zmieścił, ale bokiem dotykał jej boku. Plecak zdjął z ramion i położył koło nóg.

– Jak masz na imię? – spytała szeptem.

– Kor… kor… – zająknął się znowu chłopaczyna, ale zaraz się poprawił – Korneliusz.

– Piękne imię. Miałam kiedyś przyjaciela o takim imieniu. Wołaliśmy go Koreczek.

Jej oczy zasnuły się mgłą wspomnień i przez chwilę zapomniała o istnieniu dzieciaka.

– Yhm – chrząknął chłopak. – To jak będzie? Znajdzie się u pani jakiś kąt do spania? Zapłacę!

– Oj, zapłacisz, kochanieńki, zapłacisz – zaszemrała i wybuchnęła śmiechem, który przerwał gwałtowny atak kaszlu. Baba odchrząknęła i splunęła flegmą lepiej niż niejeden woźnica.

Korneliusz odwrócił głowę z niesmakiem i poczuł, że mu te maliny i truskawki, co się ich na polu po drodze najadł, niebezpiecznie blisko do gardła podchodzą. Skonsternowany przełknął ślinę i przymknął oczy.

– Widzę, żeś głodny – zagadała kobiecina. – Chodź do izby, coś nam przygotuję na ząb. – Uśmiechnęła się, ponownie szczerząc resztki uzębienia.

– Pani… – zaciął się znów, bo zorientował się, że nie zna imienia kobiety.

– Bemina, mój drogi – podpowiedziała starucha.

– Pani Bemino – kontynuował chłopak – ja naprawdę nie jestem głodny. Marzę tylko o łóżku – wyznał nieszczęśnik i zaraz poczuł, że popełnił błąd.

Kobieta spojrzała na niego spod przymkniętych powiek tak, że zadrżał. Poczuł, że miękną mu kolana, a truskawki w jego żołądku znowu podskakują jak na trampolinie. Rozejrzał się po okolicy, ale po wieczorze już nawet śladu nie było. Noc zapadła, a pustkowie tu takie, że Korneliusz poczuł się najbardziej samotnym mężczyzną na kuli ziemskiej. A Bemina, jakby czytała jego myśli, powiedziała:

– Cicho tu i pusto, jakbyśmy tylko my dwoje na całym świecie byli, prawda? Jak jakiś Adam i Ewa.

– O matulu – jęknął Korneliusz i schwycił się za głowę.

– No dobra, my tu gadu gadu, a kolacja sama się nie zrobi. Czym chata bogata, tym rada! Zapraszam do izby!

Bemina zrobiła zapraszający gest dłonią, ale przy okazji tak stanęła, żeby odwrót zagrodzić. Nie wiadomo też skąd, pojawił się kruk i kłapnął niezbyt zachęcająco dziobem, jak tylko zobaczył, że chłopak chce na bok się usunąć. Na dodatek baba chwyciła plecak Korneliusza z całym dobytkiem. Nie miał wyjścia, musiał wejść.

Izba była mała, ciemna. W jednym kącie dymiła kuchnia, w drugim stało łóżko, a pośrodku stół i trzy krzesła. O mamuniu – jęknął chłopak w myślach – jedno łóżko!

– No to na kolację zjemy dziś truskaweczki z cukrem i ze śmietaną, a do tego makaron – pomrukiwała sobie starucha. – Kluchy gotowe, tylko owoce rozdyźdać – poinformowała Korneliusza.

Chłopak się nie odzywał, ale zafascynowany gapił się, jak baba nabiera ręką truskawek i jednym ściśnięciem przerabia na miazgę. Wrzuca to potem do miski, łapę ociekającą krwistym sokiem oblizuje i sięga po kolejną porcję. Korneliusz chciał protestować, na końcu języka miał tyradę o higienie, ale kiedy dotarł do niego zapach, przestał zwracać na cokolwiek uwagę. Przełykał tylko ślinę i zagryzał wargi. A Bemina robiła dokładnie to samo. Hipnotyzowała go i uwodziła aromatem. Chwyciła z łubianki jedną truskawkę i nie odrywając wzroku od twarzy chłopaka, przecisnęła ją przez nadżarte próchnicą zęby. Widok sprawił, że Korneliuszowi zaburczało w brzuchu. Sok ciekł Beminie po brodzie, miazga rozchlapywała się po pomarszczonym dekolcie, spływała niżej i mieszała się z zapachem starego, dawno niemytego ciała.

Korneliusz czuł narastające mrowienie w dole brzucha. Podniecał go widok pergaminowej, suchej skóry, a widok długich i płaskich piersi sprawił, że omal natychmiast nie wybuchnął. Ale Bemina nie pozwoliła na bezsensowne fajerwerki. Schwyciła chłopaka za czuprynę i szarpnęła tak mocno, że zawył, zaskoczony.

– Na kolana, psie! – ryknęła na niego, a on posłusznie klęknął i z pokorą wpatrzył się w oczy swojej pani.

 

Dalej nie wypada mi pisać, bo to nie ten portal.

 

Nieśmiały promyk przedarł się przez zabrudzone okno i grubą warstwę pajęczyn. Cichutko wycałował nagie, szczupłe ciało młodego mężczyzny, a potem w pośpiechu cofnął się, by nie dotknąć pomarszczonego, pokrytego liszajami i łuszczycą ciała kobiety.

Korneliusz przeciągnął się i otworzył oczy. Pierwszy dotarł do niego mdlący zapach starczego ciała. Zerknął na wtuloną w zagłębienie jego ramienia głowę. Siwe włosy śmierdziały tłuszczem, a między rozczesanym rzędami połyskiwały ogromne płaty łupieżu.

– Już się obudził, mój pieseczek? – zaszczebiotała kobieta, unosząc się nieco.

Korneliusz zdrętwiał. Widok twarzy pokrytej zmarszczkami, a na dodatek smród bijący z zalotnie uchylonych ust sprawił, że prawie zemdlał. Zerwał się z łóżka i pospiesznie zakładał ubranie.

– Nie pofiglujemy z rana? – spytała Bemina i przekręciła się na bok, żeby lepiej obserwować młodego towarzysza.

– Ja muszę… natychmiast… Pani wybaczy… Przepraszam… – Chłopak bladł i czerwieniał na przemian.

Wreszcie chwycił swój plecak i wybiegł z chaty. Kruk rozdziawił bezzębny dziób i parsknął śmiechem:

– Może jeszcze truskaweczkę?

 

* * *

Trauma została Korneliuszowi do końca życia. Znienawidził truskawki. Znienawidził wszystkie ptaki, nawet jedno piórko przyprawiało go o dreszcze. I przede wszystkim znienawidził wszystkie stare baby. Nigdy się też nie ożenił.

I nigdy nie dowiedział się, czy to wszystko mu się śniło, czy może ta stara baba…

Koniec

Komentarze

Uprzedzałaś, że tekst obrzydliwy, a ja tu widzę samotną, szukającą miłości kobietę. Może i odbiega urodą od katalogowych standardów, może nie oszałamia wdziękiem, a jej zwierzątko domowe jest, delikatnie mówiąc, lekko nietypowe, ale czy to wystarczy, by odmówić kobiecie odrobiny czułości? Pozbawić jej życie uczucia i ciepła płynącego z bliskości drugiego człowieka? Ja mówię nie! 

Nie potępiam jej też za sposób w jaki uwiodła młodego Korneliusza, bo i za co tu potępiać? Praktyka stara jak świat. Nie takie numery znają kobiety, szatańskie kusicielki.

Rozczarowuje końcówka. To trzeba powiedzieć. Brakowało mi tylko chlipiącego, namydlającego się pod prysznicem Korneliusza. Nie przesadzajmy. Syndrom porannego “o żesz k***a”, to nie powód do porzucenia cielesnych rozkoszy, większość z nas to przeżyła i jakoś nikt nie zawiesił z tego powodu sprzętu na wieszaku!

 

 

Tekst naprawdę Ci się udał. Plastyczne opisy i truskawki w roli pigułki gwałtu? Dobre! :)

 

Bezzębny dziób – wiem, że funkcjonuje w opisach ptasich otworów gębowych, ale jakoś mi tu nie pasuje.

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Kostko, cieszę się, że jako przedstawiciel płci męskiej tak dobrze rozumiesz Beminę.

Bezzębny dziób z rozmysłem – w nawiązaniu do właścicielki, tracącej uzębienie. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rozumiem, że to jakiś żart dla insiderów, więc wolę dopytać, czy dobrze zrozumiałem puentę:

Kto wybrzydza ten nie rucha?

Dobra, powiem Ci, Bemik, że nawet Fasoletti byłby usatysfakcjonowany. :) Rozbiłaś mnie tym tekstem, rozwaliłaś, sprawiłaś, że rechotałem zarówno w duszy jak i w i klaustrofobicznej przestrzeni pokoju.

Nie no, po prostu –  szacun! ;)

Sorry, taki mamy klimat.

O k…a… Ten tekst plus komentarz pana D. – knock-out w pierwszej rundzie :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Rybosławciu, nominujem? Bo tak sam, to siem chyba bojem. :)

Potem będzie, że potwory w Bibliotece straszą… za moją przyczyną jedynie. :)

Sorry, taki mamy klimat.

Nominujem!

Sorry, taki mamy klimat.

O co pytałeś, truskaweczku ty mój? ;-) Patrz i podziwiaj ikrę ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Okazało się, że jestem drugi… <podziwia ikrę>

Sorry, taki mamy klimat.

Całe życie, k…, drugi… Nawet po śmierci – drugi!

– Rany Olek! Patrz! Czarny Olek!

 

 

:-):-) 

 

(Otwarcie “Nic śmiesznego”, czyli Adaś Miauczyński po raz pierwszy na srebrnym ekranie) 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Panowie:

Mr_D – może nie taką puentę miałam na myśli, choć ta Twoja, przyznaję, bliższa męskiemu punktowi widzenia.

Sethraelu – porównanie do Fasolettiego? Ho, ho – takich dowodów uznania nie spodziewałam się.

Rybosławie – Twoja odwaga graniczy z…  Dobra, odwaga jest i masz u mnie za nią medal. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Końcówka mnie lekko rozczarowała. Cała reszta bardzo plastyczna, świetnie napisana. A sam moment kuszenia… no to jest coś! :D Ogólnie ucieszne.

Rybosławciu mój ukochany, nie cierpię, po prostu nie cierpię filmu “Nic śmiesznego”. Mało tego – uważam, że jedyną (poza sceną z lasem krzyży) trafioną w nim sprawą jest, ehm, tytuł. :(

Sorry, taki mamy klimat.

Emtri, to opowiadanie powstało specjalnie dla Corcorana. Chyba nie mogło się inaczej skończyć :-)

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A ja myślałam, że Bemina otworzy się przed krukiem i… No, aż pióra polecą! No i Korneliusz jedno sobie weźmie… ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Bemiczko, przeczytałam, ale zastanawiam się, czy to dobrze. Obraz Beminy będzie mi chyba dłuuugo towarzyszył :)

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki Reg za wizytę. To byłoby zbyt piękne. Ja musiałam znaleźć wyjaśnienie Corcoranowej fobii przed piórkami.

Unfallu – dzięki za kilknięcie, choć nabrałeś wody do ust. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Śniąca: Bemina zrobiła wrażenie, co? Cholera, to wcale nie taka odległa przyszłość – chyba pójdę do dentysty.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Horror (niepokojący przez niedopowiedzenie), truskawki, element fantastyczny (gadający kruk).. Szkoda, że dopiero teraz odkryłaś tę historię, wystarczyło dołożyć niecałe 3000 znaków i byłaby jak znalazł na konkurs :)

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Seth, co do trudności tytułu się zgodzę. Sam film, pół żartem, pół serio, znajduję jako dość ponury portret ówczesnych realiów i typów ludzkich – podobnie zresztą jak “Dzień Świra”. I zupełnie nie pojmuję ludzi, którzy się śmiali przy “ Wszyscy jesteśmy Chrystusa i” – najsłabsze, imho, co Koterski wypuścił (sceny wizyjne… O rany, bue), ale i temat najtrudniejszy.

 

Bemik, przyszedłem, przeczytałem, obrzydliwszego tekstu dawno nie obchachałem, przez moment zmarszczkę miałem na czole, niby że się zastanawiam i kunszt plastycznych opisów podziwiam – ale tak naprawdę zaswędziało mnie, a nie mogłem się podrapać – i palec sam mi na bibliotekarkę się zsunął, bo kształtna jest, bestyjka… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

CountPrimagen – dzięki za odwiedziny. Z tym konkursem truskawkowym to ja mam jakoś pod górkę: w sumie to chyba powstały trzy teksty, dwa są na portalu, trzeci wyleciał w świat. Tyle że te dwa portalowe są absolutnie niepoważne, a ten trzeci… cóż, mam co do niego nadzieję. Jak się nie uda, to też tu wyląduje.

Psycho – co do filmów Koterskiego – jakbym własnego męża słuchała. 

Z biblioteki oczywiście się cieszę, ale to dziwne uczucie – siadłam, napisałam i już. Czasem dopieszczam, szlifuję i nic z tego nie wychodzi. Widać muszę “po złości” pisać. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Przeczytałam i przyznaję rację tym, którzy twierdzą, że ja to jednak pruderyjna jestem. :)

Dzięki Ocho za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj tam, oj tam, phi. Nastawiłam się na hardcore, ale tu piiiii tylko. :)

Kostka świetny komentarz zapodał, zgadzam się w 100%, więc cóż mogę jeszcze dodać? Plastyczny opis, świetny klimat.

Dzięki rooms. Komentatrz Kostki to jedno, ale wniosek Mr_D to drugie!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Zostało nam wszystkim udzielone ostrzeżenie: nie podpadać bemik! :-)

Skądinąd wiadomo od bardzo dawna, iż kobiecy gniew od cyklonu z orkanem razem wziętymi straszniejszy i silniejszy bywa… :-)

Kliknę zaraz. Na wszelki wypadek. :-)

Dzięki Adamie. Znowu czuję się zaskoczona, że taki tekst wylądował w bibliotece. A najbardziej zainteresowany nie pojawia się  :-(

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bo zainteresowany teraz wylizuje … piórka

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

laugh

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Rozumiem Twoje zaskoczenie – na Twoim miejscu też bardzo dziwiłbym się, bo takich tekstów, intencjonalnie adresowanych do jednej, wybranej osoby, nie tworzy się z myślą o ocenach, wyróżnieniach i tak dalej. Jednakże uważam, że skierowanie do Biblioteki jest na miejscu z dwóch powodów. Jednym jest prezentacja Twoich umiejętności jako autorki: szast prast pod wpływem impulsu, a jednak nie mamy do czynienia z knotem na kolanie spisanym. Drugim, a nazwę go insiderskim, jest swego rodzaju ostrzeżenie, że można dotrzeć do granic cierpliwości i wyrozumiałości ludzi tak cierpliwych i wyrozumiałych, jakimi w przytłaczającej większości jesteśmy my, systematycznie aktywni na portalu.

Dzięki, Adamie, miło usłyszeć takie słowa.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Najlepsze, że tekst jest świetny również dla kogoś (dla mnie), kto  średnio kojarzy sytuacje, która go zainspirowała :o)

A jeszcze bardziej najlepsze jest takie pisanie, gdy nie da się nie polubić czarnego charakteru, nawet gdy jest taki ohydny, paskudny i wyuzdany :o)

 

 

Dzięki, Werweno, cieszę się, iż mimo nieznajomości tematu i tak tekst Ci się spodobał. 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

@Kostka

Rozczarowuje końcówka. To trzeba powiedzieć. Brakowało mi tylko chlipiącego, namydlającego się pod prysznicem Korneliusza. Nie przesadzajmy. Syndrom porannego “o żesz k***a”, to nie powód do porzucenia cielesnych rozkoszy, większość z nas to przeżyła i jakoś nikt nie zawiesił z tego powodu sprzętu na wieszaku!

Serio, przeżyła w tej skali? ;– ) To ja mam nadmiar baaaardzo plastycznej wyobraźni, bo doskonale rozumiem Korneliusza!

Swoją drogą, bemik, przeglądając dyskusje z Corcoranem rzuciło mi się w oczy stwierdzenie, które aż prosi się żeby zostało również wykorzystane:

by Corcoran:

No nieźle. Mam nieodparte wrażenie, że mam największe piórko w okolicy :D

Już przestaję.

Mam pytanie, tak na poważnie. W Twoim tekście – czy ja już pisałem, że podobał mi się i to bardzo? – rzuciło mi się w oczy słówko: rozdyźdać. Skądinąd urocze. Nie znam go i przyznam, że myślałem, iż stworzyłaś neologizm. Jednak krótki pytanie do wujka G i już wiem, że funkcjonuje szerzej. I teraz pytanie: ktoś wie czy to jest jakiś regionalizm, czy inna cholera?  

 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Na każdego, przynajmniej raz w życiu, czyha jego Bemina, a na każdą Beminę, jej Korneliusz :)

 

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Ja znam określenie duźdać, ale znaczy pewnie to samo, co dyźdać.

Wyduźdany – zmięty/ wygnieciony/ jak psu z gardła wyciągnięty.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dokładnie tak jak mówi Reg. U mnie w rodzinie tak się mówiło, to znaczy – najczęściej babcia tak mówiła, a my mieszkamy na Mazowszu. Nie wiem, czy gdzieś indziej też to funkcjonuje.

Dzięki Piachu za wizytę. Właśnie dlatego (największe piórko w okolicy) nie podjęłam tematu z tej strony, a raczej z przeciwnej – Bemina nie wyglądała na zadowoloną, przynajmniej jak tylko zobaczyła Korneliusza. Potem sobie poradziła, ale ona znała magię truskawek i umiała jej użyć.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dzięki, dziewczyny, za info. Może to faktycznie regionalizm z Waszych stron. Dla mnie jest to kompletnie obce słowo, choć oczywiście nie jestem w żaden sposób reprezentatywny. Przesłuchałem też znajomych, ale reprezentują ten sam poziom znajomości duźdania jak ja ;-)

Po tym Twoim tekście duźdanie zaczyna mi się kojarzyć… 

"A jeden z synów - zresztą Cham - rzekł: Taką tacie radę dam: Róbmy swoje! Póki jeszcze ciut się chce! Róbmy swoje!" - by Wojciech Młynarski

Niby temat znany, niby już było, ale jak napisane i jak cieszy! Magia bemik i truskawek?:)

@Kostka

Rozczarowuje końcówka. To trzeba powiedzieć. Brakowało mi tylko chlipiącego, namydlającego się pod prysznicem Korneliusza. Nie przesadzajmy. Syndrom porannego “o żesz k***a”, to nie powód do porzucenia cielesnych rozkoszy, większość z nas to przeżyła i jakoś nikt nie zawiesił z tego powodu sprzętu na wieszaku!

Porzucenie cielesnych rozkoszy to imo nadinterpretacja. Bo:

Trauma została Korneliuszowi do końca życia. Znienawidził truskawki. Znienawidził wszystkie ptaki, nawet jedno piórko przyprawiało go o dreszcze. I przede wszystkim znienawidził wszystkie stare baby. Nigdy się też nie ożenił.

Czyli mógł z wolnej stopy bzykać nieopierzone młódki. Smarowane malinami;)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Słusznie. O tym nie pomyślałem. 

Niechęć do ożenku też nabiera wtedy sensu, bo każda*, smarowana malinami młódka, ciąży z wiekiem w stronę łuszczącej się Beminy. :)

 

 

 

 

*No dobra, nie każda, nawet nie większość. Nie starczyłoby kruków. :)

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Dzięki Alex. Oczywiście, że Korneliusz nie porzucił uciech cielesnych! Nie byłby facetem, tyle że od tego momentu kierował się rozwagą.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

 Cholera, nie znam genezy powstania tego tekstu, a szkoda, bo… nie wiem o czym ten szort jest.

 

Szczątkowa fabuła, osobliwa postać Korneliusza i oklepany motyw z chutliwą staruchą-czarownicą.

 

bemik, lubię Twoje teksty, ale ten do mnie nie trafił. Choć może wina leży w mojej nieznajomości “zakładu” z Corcoranem.

 

Pozdrawiam! 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Nie ma żadnego problemu, Nazgulu, dzięki za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Imiona żeś dobrała boskie ;)

wściekły kruk prychnął

Jak może prychnąć coś, co ma dziób?

 

I po co ten komentarz w środku tekstu?

Ogólnie mi się podobało, ale nie było jakieś strasznie obrzydliwe. Może mnie jakaś znieczulica złapała czy ki diabeł…

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Trochę obrzydliwe. :)

Podobał mi się sugestywnie poprowadzony proces uwodzenia młodzieniaszka. Spodziewałem się trochę innej puenty, takiej z jednego hiper-obrzydliwego dowcipu.

Co to jest: małe, czerwone i rozpływa się w ustach?

Nie truskawka. Kto chce wiedzieć, niech sobie wygugla. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Tenszo, dzięki. Parskał, bo umiał gadać.

Zalth – ten dowcip któryś z panów na portalu już chyba cytował.

Za mało obrzydliwe? No to faktycznie osiągnęliście bardzo wysoki poziom tolerancji wink

Dzięki za wizytę.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

A jak się powtórzyłem z dowcipem, to sorry. Nie czytałem wszystkich komentarzy. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Nie, nie powtórzyłeś się. To było chyba w Hyde Parku smiley, ale ponieważ było obrzydliwe, to zapamiętałam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

O matko sprawdziłam. Nie znałam tego. Ale na mojej psychice uraz zostawił inny dowcip o strupie i ropie.

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

Czemu kobiety po 50tce nie mają miesiączek? Bo krew jest im potrzebna do żylaków.

Obrzydliwe do kwadratu!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Po tym wstępie spodziewałam się o wiele więcej turpizmu, a tu phi…ale ja mam chyba dużą tolerancję :P

 

Ależ mazgaj z tego Korkorneliusza…w ogóle nie zachował się rano jak mężczyzna!

 

Odważna jesteś i nieco złośliwa, a to zawsze w cenie :)

The only excuse for making a useless thing is that one admires it intensely. All art is quite useless. (Oscar Wilde)

Dzięki, Mirabell. Mało Ci trupizmu? Przecież Bemina prawie jak trup wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Długo zastanawiałem się, co napisać pod tym tekstem – co najmniej pół godziny ;)

 

Po pierwsze: jeśli chodzi o mnie – nie kasuj, choć, tak patrząc,  decyzja należy do Ciebie.

Po drugie: wiesz, jam empatyczny gość, i zrobiło mi się trochę smutno. By ukrać mnie, poświęcasz, ekhm, kogoś innego… to miłe.

 

Tak, czy siak, niezmiernie cieszy mnie fakt, że, w tym czy innym wymiarze poleciałaś na Mnie….

;D

Nie biegam, bo nie lubię

Corcoranie,

Po pierwsze: cieszę się, że zajrzałeś.

Po drugie: nie wykasuję tego opowiadania. Skoro mimo hermetyczności dostało się nawet do biblioteki – niech sobie zostanie.

Po trzecie: wyciągam prawicę na zgodę i sama przyznaję się, że mnie trochę poniosło, co w realu nie jest zjawiskiem rzadkim, ale w Internecie już tak. Moja wina, że dałam się trochę (powtarzam: trochę) wyprowadzić z równowagi, chociaż na dobrą sprawę nie było specjalnego powodu.

Po czwarte: odnośnie ostatniego zdania Twojego komentarza – jak już gdzieś powyżej w komentarzu napisałam –  w moim wieku się nie wybrzydzawink

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Wbrew Twym, śmiałym przypuszczeniom, śmiem sądzić, że właśnie hermetyczność kazała wepchnąć bywalcom NF  shorta do biblioteki ;)

 

 

Nie biegam, bo nie lubię

Co by tu…

No, kuźwa, ZAJEBISTE!

 

Nie wiem, kurcze, hermetyczność, czy nie hermetyczność, ale trochę szkoda, że mnie już kliknąć ZAGŁOSUJ się nie udało…

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

No niestety, pozostaje Ci, droga Bemik, wierzyć w kuźwa zajebiste

 opinie.

Nie biegam, bo nie lubię

Dzięki Emelkali.

Corcoranie – ja, mimo wieku, nadal pozostaję ufna i naiwna.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To teraz może rewanż, co Corcoran, opowiedz nam dalszą historię devil

PS. nikogo nie podpuszczam, oj tylko, żeby nie powstała z tego trylogia cheeky

Mam bardzo silną wolę. Robi ze mną co chce.

A tak właściwie, to jaka była geneza tego tekstu?

Bo teraz czytam, że tu jakieś drugie dno jest, którego być może nie dostrzegam.

To zajrzyj, Ocho, do komentarzy pod Corcoranowymi “Bestiami”.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To teraz może rewanż, co Corcoran, opowiedz nam dalszą historię .

 

Godne uwagi, KK, że nie usiłujesz nikogo podpuścić ;).  Wezmę to pod uwagę.

 

W skrócie, którego nie rozwinę, bo wbrew woli, tu i ówdzie zdarza mi się poczuć sympatię…

Brrr, co za ohydne uczucie… 

Albowiem: “Błogosławieni Ci, którzy nie potrafią krzywdzić ;)”

 

Dwunastoletnim ciałem wstrząsnął nieznany dreszcz. Chłopak, wyraźnie spłoszony, odruchowo wyłączył kamerę HD, umocowaną nad ekranem…

 

 

 

Nie biegam, bo nie lubię

Przyjemny bardzo żarcik. Z żalem stwierdzam braki, tłumaczone cenzurą portalu :) Nawet słowo “rozdyźdać” pierwszy raz zobaczyłem/usłyszałem, także ciekawostka, dodane do słownika. Trochę to źle, że przed snem czytałem takie okropieństwa… nie wiadomo teraz, cóż będzie mi się śniło. Najlepiej będzie jeśli NIC (może nie czułem zapowiadanego obrzydzenia, czytając opisy… ale jednak to tak jakby… nie mój typ).

DZięki, Sirin. Mam nadzieję, że w Twoich snach nie pojawiła się Bemina.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niesmaczne takie :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wow, jak dla mnie poezja!

Dzięki koiku, dzięki pettrollmilk!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Spałem spokojnie, słodko i truskawkowo, także nie strach mi będzie już czytać Twoje opowiadania na dobranoc :)

Aż trafisz na takie opowiadanie, które włos zjeży nawet na łysej głowie, co więcej – sprawi, że bezzębne szczęki zakłapią, a paznokci zabraknie do obgryzania…

Taką mam nadzieję, że kiedyś się uda!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

efekt osiągniety. dobry miks obrzydzenia, samotności i desperacji.

 

ale warsztatowo popracowałbym jeszcze nad szykiem zdań, które czasem nie mogą się zdecydować, czy pozostać w kręgu współczesnej polszczyzny, czy popłynąć w pełną stylizację.

Dzięki, przyznaję rację z tą niezamierzoną do końca stylizacją.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Trochę obrzydliwosci było, do tego historia zlaknionej wrażeń staruszki. Ciekawy pomysł.

Dzięki, ja nazwałabym Beminę staruchą, a nie staruszką!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

:)

Bemiku, masz tu opowiadanie, na myśl którego mnie wstrząsnęło, po trochę z obrzydzenia, a trochę z powodu ciekawej historyjki. Opowiadanie jest dobre, ale nie powiem ci co właśnie zrobiłaś z moją głową. :) 

Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy wręcz przeciwnie. A opowiadanie powstało po słownych przepychankach z Corcoranem.

Dzięki!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

To ja chyba z tych z podwyższoną tolerancją. Okoliczności powstania nijak nie pamiętam, dopiero pod wpływem komentarzy coś tam zajarzyłam (choć Koreczek kojarzył się jednoznacznie). A i tekstu Corcia już nie ma…

Fajne imiona. Aż żal, że nie podajesz, jakie nosi kruk. ;-)

Babska logika rządzi!

Dzięki Finklo za wizytę. Jakoś nie przyszło mi do głowy nazywać kruka. Następnym razem postaram się pamiętać o imionach dla zwierzątek.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Miś nie uwierzył, że Bemik napisała horror i przeczytał. Teraz będzie szukał czegoś na

otrząśnięcie się . Brr. wink

Bemik nie tylko ten jeden horror popełniła. cheeky Pojawiła się nawet książka “Bestie”. Polecam jeśli lubisz takie historie.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Miś omija horrory dużym łukiem. Tym razem tylko nick Autorki przyciągnął. Do książki nawet to nie zadziała. smiley

Rozumiem Cię świetnie, ja czasem piszę bądź redaguję, nigdy nie czytam i nie oglądam.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nowa Fantastyka