- Opowiadanie: Annes - Magic Arrow - Prolog

Magic Arrow - Prolog

Jest to prolog do powieści, którą obecnie piszę, a którą zamieszczam na moim blogu :) Będzie to powieść dość niekonwencjonalna, ale o tym przekonacie się czytając kolejne rozdziały :)

Oceny

Magic Arrow - Prolog

Tal’an Talar. Ogromna elfia stolica wznosząca się u brzegów Lazurowego Morza i wchodząca w głąb Szmaragdowego Lasu. Zdecydowana większość śmiertelników mogła jedynie pomarzyć o zobaczeniu tego miejsca. Było ono otoczone magiczną, niewidzialną zaporą, która sprawiała że jedynie osoby wprowadzone przez rodzimych mieszkańców, bądź posiadające specjalny glejt mogły się tam dostać.

Miasto podzielone było na dwie części. Na brzegu wybudowany został duży kamienny port, ponad który wznosiły się maszty statków handlowych oraz patrolowych. Tylko jeden kupiec z każdego dużego miasta posiadał pozwolenie na wstęp do elfickiej stolicy. Po części było tak ze względów bezpieczeństwa, jednak złośliwi twierdzili, że elfy po prostu są tak dumne, że ich absurdalne prawa i trudny dostęp mają odzwierciedlić ich wyjątkowość. Umiejscowienie w porcie lokum dla podróżnych, domu publicznego oraz karczmy miało także odciągać gości innych raz od bogatszej części miasta. Zabudowa wokół była dość ciasna, co było nietypowe dla elfich miast.

W miarę jak przesuwano się na północ budynki zmieniały się. Biały kamień coraz gęściej pokrywany był korzeniami ogromnych drzew, aż w końcu znikał całkowicie. Była to bogata, królewska i magiczna część miasta. Tam elfy zamieszkiwały wnętrza ogromnych drzew, które liczyły wiele wieków. Na tym terenie było dość mrocznie, przez osłaniające z góry korony drzew, lecz za razem pięknie. Ulice harmonijnie łączyły się przechodząc w lewitujące wokół konarów schody.  Mieszkańcy, a także zwierzęta swobodnie przemieszczali się po mieście nie wadząc sobie wzajemnie. Codziennością było spotkanie tam czarnej pantery, czy wilka. Przez cały rok zwierzęta zamieszkiwały to miasto, znikając jedynie w tylko sobie znanym miejscu, by zaopiekować się potomstwem.

Na środku miasta, w punkcie dzielącym las od kamiennej zabudowy rosło olbrzymich rozmiarów obsydianowe, błyszczące drzewo. Jego liście były błękitne, a owoce okrągłe i intensywnie czerwone. Lśniły i zdawały się być zrobione ze szkła, jednak były miękkie i słodkie w smaku. Królewski owoc, bo tak został nazwany, był codziennością na stole władcy miasta. Owo ogromne drzewo było jego pałacem, niedostępnym dla zwykłych mieszkańców i pilnie strzeżonym magią. Loran Dhamar był królem leśnych elfów od ponad tysiąca lat. Jego poprzednikiem był ojciec Neomar, który rządził przez wiele tysiącleci. Jego panowanie trwało tak długo, że najstarsze elfy ledwo pamiętały już imiona wcześniejszych władców. Loran zmuszony był do wstąpienia na tron po Wielkiej Wojnie, kiedy to jego ojciec stwierdził, iż boli go zepsucie dzisiejszego świata i żądza bogactw, władzy jaka ogarnęła istniejące rasy. Neomar odszedł pozostawiając zrujnowane miasta i ich ludność na barkach młodego, niedoświadczonego króla. Loran początkowo w działaniach, mających na celu odbudowanie potęgi leśnych elfów słuchał Wielkie Rady. Z czasem jednak coraz mniej zwracał uwagę na pomocne głosy i rządził według własnych zasad. Niegdyś zagubiony i słaby, dziś był dumnym i potężnym królem, który jednak nie chciał mieszać się w sprawy innych ras. Po ulicach miasta chodził bez swej straży, budząc szacunek i podziw. Mimo, że na jego twarzy malowała się duma i wyższość, to chodził ubrany skromnie. Zazwyczaj widywano go w skórzanej tunice, pod którą nosił bawełnianą koszulę i spodnie, oraz butach, . Można by go wziąć za zwykłego mieszkańca zamku, gdyby nie to że w jego blond włosy wczepiona była korona wysadzana nocnymi diamentami. Nocne kamienie, takie jak szafiry, rubiny czy diamenty, były najcenniejszymi skarbami na świecie. Od ich zwykłych odpowiedników odróżniało je to, że wyglądały jak gdyby ktoś zamknął w nich rozgwieżdżone nocne niebo.

Oprócz Lorana pałac królewski zamieszkiwały również poza służbą dwie młode elfki. Jedną z nich była Aviana, córka króla o ciemnych blond włosach, które momentami przechodziły w rude. Była szczupłą dziewczyną o łagodnych rysach twarzy, idealnie równych zębach i zawadiackim uśmiechu, która sprawiała wiele problemów swojemu ojcu. Nie chciała uczyć się dworskiej etykiety, zamiast czytać stare księgi i studiować historię swojego rodu, wolała chodzić na strzelnicę. Spędzała tam długie godziny dziurawiąc bezlitośnie manekiny. Kiedyś ojciec zabrał jej łuk i zamknął samą na tydzień w jej komnatach. Jedzenie codziennie dostarczane było magicznym tunelem. Gdy zamykano danie w odpowiedniej szafce w kuchni, ono natychmiast znajdowało się w pożądanej komnacie. Po tygodniu Loran wszedł do pokoju córki i to co zobaczył przekonało go, że zmuszenie jego córki do nauki i ogłady będzie wymagało innych metod. Dziewczyna w swoim pokoju trzymała łuk, natomiast prowizoryczne strzały zrobiła z ramy łóżka i pierza. Aviana spojrzała w stronę ojca, gdy wszedł i uśmiechnęła się szeroko. Król nie potrafił długo gniewać się na córkę, jednak znalazł inny sposób na dotarcie do niej.

Tego dnia zamieszkała z nimi Hevanar, czarnowłosa, piękna adeptka z miejskiej szkoły magii. Loran wziął ją pod opiekę, ponieważ była ceniona przez Wielkiego Mistrza, a była sierotą. Szkoda mu było zmarnować taki skarb, zwłaszcza że czarodziejka mogła nauczyć Avianę opanowania i sztuki magicznej. 

ztuki magicznej. 

Koniec

Komentarze

Jeśli dalszy ciąg Twojej książki jest napisany w podobny sposób, to zaiste, będzie to powieść bardzo niekonwencjonalna. :-(

Jeśli dalszy ciąg Twojej książki jest napisany tak jak prolog, to przykro mi, ale nie mam zamiaru czytać następnych rozdziałów. :-(

 

Umiej­sco­wie­nie w por­cie lokum dla po­dróż­nych, domu pu­blicz­ne­go oraz karcz­my miało także od­cią­gnąć gości in­nych raz od bo­gat­szej czę­ści mia­sta. – Dlaczego odciągać tylko raz?

 

Biały ka­mień co raz gę­ściej po­kry­wa­ny był ko­rze­nia­mi ogrom­nych drzew… – Biały ka­mień coraz gę­ściej

 

Na środ­ku mia­sta, w punk­cie dzie­lą­cym za­miesz­ka­ły drze­wa od ka­mien­nej za­bu­do­wy rosło ol­brzy­mich roz­mia­rów ob­sy­dia­no­we, błysz­czą­ce drze­wo. – Chciałabym wiedzieć, co Autorka miała nadzieje wyrazić tym zdaniem.

 

Owe ogrom­ne drze­wo było jego pa­ła­cem… – Owo ogrom­ne drze­wo było jego pa­ła­cem

 

boli go ze­psu­cie dzi­siej­sze­go świa­ta i rzą­dza bo­gactw… – …boli go ze­psu­cie dzi­siej­sze­go świa­ta i żą­dza bo­gactw

 

Mimo, że na jego twa­rzy ma­lo­wa­ła się dumna i wyż­szość… – Kim była dumna, malująca się na jego twarzy?

 

Za­zwy­czaj wi­dy­wa­no go w skó­rza­nej tu­ni­ce i bu­tach, pod któ­ry­mi nosił ba­weł­nia­ną ko­szu­lę i spodnie. – Dlaczego koszulę i spodnie nosił pod butami? ;-)

 

Jedną z nich była Avia­na, córka króla o ciem­nych blond wło­sach, które mo­men­ta­mi prze­cho­dzi­ły w rude.  – To w końcu jakie włosy miał król – ciemne, blond czy rude? ;-)

 

Nie chcia­ła uczyć się dwor­skiej ety­kie­ty, za­miast czy­tać stare księ­gi i uczyć się hi­sto­rii… – Powtórzenie.

 

i to co zo­ba­czył prze­ko­na­ło go, że prze­ko­na­nie jego córki… – Powtórzenie.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Prolog jest przepakowany informacjami na temat wymyślonego przez Ciebie świata. Jest tego tak dużo, a miejsca tak mało, że czytając to czułem się dosłownie bombardowany. Uczyniłabyś ten tekst  zdecydowanie ciekawszym, zostawiając czytelnikowi trochę przestrzeni, niech kolejne rozdziały powieści wezmą na siebie odrobinę ciężaru w kreowaniu świata i sylwetek zamieszkujących go postaci.

 

https://www.youtube.com/watch?v=76SCx2PVzwE

Ojć, boli. Rozumiem, że w pisaniu kibicują Ci przyjaciele, który nie widzą wad Twojego utworu i nie wytykają błędów?

Oprócz tego, co wypisała Regulatorzy trafiła się nawet taki kwiatuszek: iż boli go zepsucie dzisiejszego świata i rządza bogactw, władzy jaka ogarnęła istniejące rasy.

 A poza tym masz jeszcze masę powtórzeń, a drzewa powtarzają się tak często, że prawie wyrasta z nich las.

A jak przeczytałam ten prolog, to od razu skojarzyło mi się parę filmów.

Aha, jeszcze jedna uwaga – skoro tekst pisany w języku polskim i adresowany do polskiego odbiory, dlaczego tytuł po angielsku? Zrozumiałabym jeszcze wybór starolefickiego, ale angielski?

Przykro mi, ale jest kiepściutko. Zamiast od razu porywać się na powieść, powinnaś zacząć od opowiadań – krótkie teksty łatwiej wyszlifować, oczywiście jeśli podda się je krytyce, a nie głaskaniu przez znajomych.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Jestem przekonany, że bemik postawiła właściwą diagnozę: tekstu nie czytał nikt, kto mógłby i chciałby wymienić jego słabe strony.

Chcesz pisać? Bardzo dobrze. Chcesz stworzyć własny świat, korzystając ze znanych elementów i motywów? Tak też można, nic w tym złego, przykładów dokoła wiele. Ale nie zaczynaj od “wielkiego dzieła”, wytrenuj umiejętności na formach lżejszych, krótkich. “Zderzaj” swoje teksty z czytelnikami, którzy nie są w jakikolwiek sposób “zobowiązani” do chwalenia – to trochę boli na początku, ale niezawodnie pomaga w wychwyceniu, co “nie wychodzi”, a w konsekwencji pomaga w eliminacji błędów i niezręczności.

No niestety, nikt tego tekstu wcześniej nie czytać, dlatego zamieszczam go tutaj, aby zasięgnąć Waszej opinii. Niektórzy jednak mają się za wielkich twórców i usiłują pokazać swoją wyższość. Nie jestem wielką pisarką, mam koncepcję, jednak nie wiedziałam w jaki sposób zacząć i wprowadzić moją opowieść, stworzyć filar na którym osadzona zostałaby cała reszta. Dziękuję za pomocne, a nie czepialskie opinie. 

http://magicarrows.blogspot.com/

<> Niektórzy jednak mają się za wielkich twórców i usiłują pokazać swoją wyższość. <>

Jesteś w błędzie, jeśli chodzi o “manie się” za wielkich twórców i okazywanie wyższości, a także w kwestii czepialstwa. Nikt tutaj – no, może jakich niechlubny wyjątek od czasu do czasu się zdarza… – nie pokazuje wyższości i nie uważa się (chociaż można wskazać, kto mógłby się uważać…) za wielkich twórców. Robimy, co robimy, i piszemy, co piszemy, z myślą o pomocy, wszak wskazanie, co jest nie tak, jest pomocą w zorientowaniu się, co podniesie poziom tekstu.

Napisałem, że trochę boli na początku? Napisałem… :-)

Annes, nie ulegaj pierwszym wrażeniom. Najczęściej są zbyt emocjonalne… To zrozumiałe.

Mamy tutaj opcję “betowania” tekstów. Spróbuj…

AdamKB, akurat do Twojego komentarza nie mam zastrzeżeń, doceniam tego rodzaju radę, krytykę :)

http://magicarrows.blogspot.com/

Annes, nie jestem “wielkim twórcą”, jednak piszę już od paru lat, ale prawdziwą szkołę dostałam tutaj na portalu. Nie masz się co obrażać, pisałam szczerze, ale bez zamiaru “dokopania”. Jeśli poczułaś się urażona, to przepraszam.  Ale wydaje mi się, że skoro zamieściłaś tekst na NF, to chciałaś czegoś więcej niż opinie na blogu. 

Rozumiem, że źle się poczułaś, bo każdy broni swojego dzieła jak matka dziecka, ale zrobiłaś pierwszy krok i teraz będzie już lepiej. Ale nie wrzucaj tu wszystkiego jak leci – wybierz jakieś swoje opowiadanie, które wydaje Ci się najlepsze i zamieść na betaliście. Gwarantuję Ci, że betaczytacze wytkną Ci masę błędów, ale będziesz mogła je poprawić, wygładzić tekst, doszlifować, a potem opublikować, by zebrać kolejną porcję komentarzy.

I pewnie znowu zaboli (jak napisał Adam), ale za każdym razem będzie coraz lepiej.yes

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Chyba wszystko, co powiedzieć było trzeba, powiedziano we wcześniejszych komentarzach. Zgadzam się zresztą z przedpiścami w praktycznie każdym punkcie.

Ale już samo to, że masz koncepcję i chęci do pisania jest ok. Tylko, niestety, trzeba ćwiczyć, uczyć się na błędach. A akurat na tej stronie spotkasz się z solidną, konstruktywną krytyką, która jest naprawdę bardzo pomocna… kiedy już zdołasz to zobaczyć poprzez łzy :) (Ja tak w każdym razie mam, zresztą zakładam, że większość piszących przeżywa to samo – najpierw bunt, rozpacz, “nie napiszę już więcej ani słowa”, a potem przychodzi krótka refleksja, że kurczę, oni mają rację)

Pisz dalej, ćwicz! Życzę powodzenia :)

 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Treść mnie nie zachwyciła, nie mogłem się w nią wczuć moim zdaniem dlatego, że zabrakło w tym prologu jakiekolwiek akcji. Rozumiem, że jest budowany powoli świat, ale w ten sposób czytelnik zostanie znudzony i po chwili nie będzie nic pamiętał po odejściu od lektury. Nie ma tu nic co zapada w pamięć i przez to czytelnik najprawdopodobniej nie wróci do lektury kolejnego rozdziału. Szczegóły dotyczące świata lepiej wstawić z biegiem czasu, niż tworzyć skondesowane opisy.

Zauważyłem, że autorka nie szanuje swojego tekstu, więc czytelnicy też nie będą szanować. Dlaczego wszystko jest zapisane boldem, a na końcu znajdują się z niczym nie związane dwa słowa, jakby źle zostało skopiowane? To niedbalstwo! Czy tekst był czytany przed publikacją kilka razy? Ja wiem, że się nie chce, ale trzeba się zmusić, chociażby jutro. Część błędów można w ten sposób ominąć, tak jak w jednym miejscu zauważyłem kropkę obok przecinka.

Dodam jeszcze, że autorka buduje przed czytającym duże oczekiwaniu sugerując, że to dzieło niekonwencjonalne. Radziłbym zwłaszcza na początku drogi pisarskiej nie pisać takich rzeczy, chociażby dlatego, że lepiej pozytywnie zaskoczyć czytającego niż go rozczarować.

Być może użyłem zbyt mocnych słów, ale moim celem nie była w żadnym wypadku chęć urażenia autorki.

Tymczasowy lakoński król

Annes, nie jestem “wielkim twórcą”

/Bemik/

Tia…

/Cień Burzy/

 

Tekst jaki jest, każdy widzi. Mówiąc krótko – czeka Cię jeszcze sporo pracy. Ale wal śmiało do przodu i nie wahaj się. Już choćby po to, żeby kiedyś spojrzeć wstecz i z satysfakcją odkryć, jak bardzo się rozwinęłaś. Bo potencjał z pewnością masz.

Z drugiej jednak strony nie bardzo rozumiem, skąd ta nagła potrzeba głaskania Annes po główce; jakoś wcale nie odniosłem wrażenia, że się obraziła na cały świat.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nowa Fantastyka