- Opowiadanie: baranek - Mroki Średniowiecza

Mroki Średniowiecza

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Mroki Średniowiecza

Poj­ma­nie cza­row­ni­cy nie zda­rza się co dzień. Nic zatem dziw­ne­go, że miesz­kań­cy wio­ski tłum­nie wy­le­gli na Plac. Wszy­scy przy­szli. Nawet Piź­nio­ny Szy­mek, miej­sco­wy przy­głup. Nawet stara Pa­rzy­cha, ślepa już pra­wie i mocno przy­głu­cha. Nikt nie chciał prze­ga­pić zna­ko­mi­cie za­po­wia­da­ją­ce­go się wi­do­wi­ska.

 

Wiedź­ma była już przy­wią­za­na do sto­ją­ce­go na środ­ku Placu Słupa. Młoda była i uro­dzi­wa. Jak to wiedź­ma. Wia­do­mo wszak, że Zły słu­gom swoim wiecz­ną mło­dość i urodę za­pew­nia. Nie­je­den z męż­czyzn na widok wy­chy­la­ją­ce­go się tu i ów­dzie spod po­dar­te­go lnia­ne­go gie­zeł­ka ciała wes­tchnął i szep­nął z cicha: “Szko­da”. I zaraz że­gnał się po­boż­nie by od­go­nić ro­dzą­ce się we łbie omamy. Tak, tak. Ma­mi­ła suka do sa­me­go końca. A ko­niec ten był już bli­ski. Księ­ży pa­ro­bek kładł bo­wiem u jej stóp ostat­nią wiąz­kę chru­stu i kilka do­brze na­smo­ło­wa­nych bier­wion.

– Pa­trzaj­cie no, kumie – rzekł jeden ze zgro­ma­dzo­nych w tłu­mie chło­pów do są­sia­da – to do­pie­ro pierw­sza wiedź­ma tego roku. A nie­dłu­go już świę­ty Jan.

– Słusz­nie pra­wi­cie, kumie. Nie ob­ro­dzi­ły latoś.

– Ci­chaj­cie – syk­nął ktoś z tyłu – wójt prze­ma­wia.

I rze­czy­wi­ście. Wójt lubił prze­ma­wiać i za nic nie prze­pu­ścił­by ta­kiej oka­zji.

– Boli mię – za­czął – po­wia­dam wam lu­dzi­ska, boli mię, żeśmy służ­ce pie­kiel­nej żyć po­mię­dzy sobą po­zwo­li­li. Żeśmy jej cha­łu­pę po świę­tej pa­mię­ci Ja­ru­dze ofia­ro­wa­li, kiedy tu do nas kilka zim temu za­wi­ta­ła. Żeśmy się na jej ma­tac­twach nie wy­zna­li. I trze­baż było do­pie­ro, żeby nasz obec­ny tutaj ple­ban w obej­ście jej przy­pad­kiem za­wi­tał i nie­cne jej prak­ty­ki ro­ze­znał. Mów­cie do­bro­dzie­ju jak to było.

Pro­boszcz, nie­sta­ry jesz­cze, ale mocno już brzu­cha­ty, wy­stą­pił przed wójta.

– Wra­ca­łem ci ja wczo­raj z co­dzien­nej mej prze­chadz­ki. Ku ko­ścio­ło­wi zmie­rza­łem…

Lu­dzie po­ki­wa­li gło­wa­mi. Wszy­scy znali za­mi­ło­wa­nie księ­dza do wę­dró­wek po oko­li­cy. Niech se cho­dzi – zga­dza­no się po­wszech­nie – i tak nic lep­sze­go po ca­łych dniach do ro­bo­ty nie ma.

– Droga wy­pa­dła mi mimo Ja­ru­go­wej chaty. – kon­ty­nu­ował swą opo­wieść ple­ban – Bły­ski dziw­ne, ogni­ste w jej oknach oba­czy­łem. Mnie­ma­jąc, iż gore, z po­mo­cą ru­szy­łem. Kie­dym jed­nak drzwi otwarł uj­rza­łem tę oto nie­wia­stę, która nad ko­tłem po­chy­lo­na, za­klę­cia ja­ko­weś pod nosem mru­cząc, dziw­nie pach­ną­cą mik­stu­rę wa­rzy­ła. A izba cała ob­wie­szo­na była zie­lem wsze­la­kim. I ksiąg róż­nych bez mała tuzin w niej zna­la­złem.

– Czy­tać umi! – wrza­snął ktoś z tłumu. – Spa­lić wiedź­mę!

– I co z tego, że czy­tać umiem – ode­zwa­ła się nagle mil­czą­ca do tej pory przy­wią­za­na do Słupa dziew­czy­na – wielu umie. A ja cho­ro­by za­ma­wiać po­tra­fię. Ludzi le­czyć. Pomóc chcia­łam.

– Milcz nie­szczę­sna – prze­rwał jej ksiądz – wszak wie o tym każdy, iż cho­ro­by, jak i dobro wsze­la­kie przez Boga lu­dziom zsy­ła­ne są. Za­ma­wia­nie ich sprze­ci­wia­niem się wy­ro­kom Bo­skim jest i jako takie sto­sem ka­ra­ne być winno. Le­czyć po­tra­fisz? Cie­ka­wym wiel­ce od kogo wie­dzę tę po­sia­dłaś jeśli nie od Sza­ta­na.

Tłum za­fa­lo­wał i za­szem­rał. W ta­kich ra­zach tłum musi fa­lo­wać i szem­rać. Taka jest wła­śnie rola tłumu. Ksiądz zaś, po­rwa­ny za­pa­łem, za­czął krzy­czeć:

Primo: jeno Sza­tan i sługi jego wolę Bożą lek­ce­wa­żyć się od­wa­ża­ją. Se­cun­do: wia­do­mym jest po­wszech­nie, iż nie­wia­sta w mocy Sza­ta­na się znaj­du­ją­ca, nie tylko na­ka­zów jego słu­cha, ale też żyje z nim jak z męż­czy­zną…

– I czy­tać umi! – po­wtó­rzył głos z tłumu – spa­lić wiedź­mę!

– …ale też żyje z nim jak z męż­czy­zną, na owoce onego związ­ku nie ba­cząc. Owoce te oka­zać się zaś mogą…

– Nie o to idzie komu tyłka nad­sta­wia­łam – wpa­dła mu w słowo cza­row­ni­ca – jeno o to, że tobie nad­sta­wić nie chcia­łam. Po­wiedz wszyst­kim, po coś do mnie wczo­raj przy­szedł kle­cho.

– Dość tego – krzyk­nął po­bla­dły nagle ple­ban i po­rwaw­szy po­chod­nię przy­tknął ją do stosu – da­ro­wu­ję ci te oto oczysz­cza­ją­ce pło­mie­nie. Niech wy­pa­lą z twej duszy zło wszel­kie.

– Niech pło­nie! Czy­tać umi!

Pło­mie­nie ogar­nę­ły przy­wią­za­ną do Słupa po­stać.

***

Nikt nie zwra­cał uwagi na dwóch, trzy­ma­ją­cych się na ubo­czu, męż­czyzn. Ubra­ni w ele­ganc­kie gar­ni­tu­ry, opie­ra­li się o naj­now­szy model mer­ce­de­sa i ob­ser­wo­wa­li roz­gry­wa­ją­ce się na placu wy­da­rze­nia. Uśmie­cha­li się przy tym do­bro­tli­wie, z taką jakąś oj­cow­ską po­błaż­li­wo­ścią.

– Nie­zwy­kle udany sa­mo­sąd – ode­zwał się jeden z nich – nie­praw­daż ko­le­go pośle.

– Rze­czy­wi­ście. Wiele udało się osią­gnąć od wy­gra­nych w 2011 roku wy­bo­rów par­la­men­tar­nych.

– I to w nie­speł­na pięć­dzie­siąt lat. – dodał pierw­szy – Ale nie za­po­mi­naj­my, jak dużo jesz­cze jest do zro­bie­nia.

Wsie­dli do sa­mo­cho­du i od­je­cha­li.

***

Jakiś czas potem było po wszyst­kim. Lu­dzi­ska roz­cho­dzi­li się do cha­łup. Opo­dal do­ga­sa­ją­ce­go po­wo­li stosu ko­ły­sał się mocno już znisz­czo­ny trans­pa­rent: “…wo I Spraw…”. Ni­ko­mu nie prze­szka­dza­ło, że jest czę­ścio­wo nie­czy­tel­ny. I tak pra­wie nikt już nie po­tra­fił go prze­czy­tać.

Koniec

Komentarze

Taka się trafiła satyra polityczna. Interesująco stylizowane widowisko. Podobało się. Z tym transparentem... powinien być raczej obok stosu, a nie nad nim, bo nad to by spłonął całkiem. A mercedes... nie lepiej maybach?

wiesz co? Ty piszesz jakoś tak obok...siebie, jakbyś bał się przekroczyć Rubikon. Niby pisać potrafisz, warsztat sklecony jest na miarę rzemieślnika, ale czy nie możesz tak walnąć coś od siebie, tak żebym poczuł, co?

Puenta jest niby fajna, choć przerysowana, ale czegoś brakuje. Jest albo za mało dosadne, albo zbyt dosłowne. Nie jestem w stanie się zdecydować, które.

Za to stylizacja dialogów bardzo sprawna i ten element dla mnie bez zarzutu, podoba się.

Mi się strasznie podobało. I wyprzedziłes mnie, bo pisze własnie opowiadanie o paleniu na stosie, które możliwe że dziś wrzucę, ale trudno. Będzie w innym stylu więc o plagiat mnie nie posądzisz:P Ale wracając do sedna, fajny styl i puenta mnie rozbroiła kompletnie. Zwłaszcza ten szyld. Mocna, solidna piątka z plusem.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Puenta, nie spodziewałem się jej. Od początku myślałem, że akcja dzieje się w średniowieczu. Ale o to chyba chodziło. Oczywiście 5.

Opowiadanie przyjemnie się czyta, rozbawiło mnie, ale zaraz potem swoje akapity dopisało życie ;) Szlam dziś Krakowskim Przedmieściem obok pałacu prezydenckiego i trafiłam na demonstrację yyy... chyba przeciwko wszystkiemu, zważywszy na różnorodność haseł na transparentach. Lekki popłoch mnie ogarnął, kiedy zobaczyłam fanatyzm co poniektórych. Mam nadzieję, że twoje opowiadanie jednak prorocze nie będzie, ale od dziś jestem w stanie w to uwierzyć ;)

Nie mam nic przeciwko polityce w literaturze, samemu zdarza mi się politykę obsmarować, więc opowiadania baranka czytam z przyjemnością.

 

Dałem 6

Jak mnie znasz, że nie lubię politycznych szortów, to ten mi się spodobał :) 5 ode mnie.

Nawet się zalogowałem, a co :P

Wygląda na to, że ktoś dowalił Ci jedynkę. Pewnie jakiś zwolennik stosów (albo konkretnej partii).

OK.

I moje nic nie warte: Nie OK.
Lubię sztukę dla sztuki, nie slogany, niezależnie od ukierunkowania.

- Niezwykle udany samosąd – odezwał się jeden z nich – nieprawdaż kolego pośle. => (...) nich. --- Nieprawdaż, kolego pośle?
Oby nie okazało się prorocze. Pięć dziesiecioleci to jeszcze nic, ale pięć tak kształconych i wychowywanych pokoleń... *)

*) oczywiście uogólnienie, wyjątki zawsze(?) będą.

Baranku, no dobrze, chodziło mi o coś, co w zasadzie obecnie już nie dość, że zdechło, nie dość, że zaśmierdło, to już chyba nawet powoli mchem porasta... I nie chodzi tu o humor, tylko o to, co mówi dżem po otwarciu. Czyli - dobrze zaczynasz, ale źle kończysz.

Baranek jak zawsze w formie, sam tekst czyta się świetnie, tylko... zbyt dosłowne to jest. Szczególnie ta linijka z wyborami parlamentarnymi - brzmi to jak puszczanie oczka do czytelnika, a nie dialog między posłami. Jak w filmach, gdzie koniecznie trzeba wprowadzić jedną mniej kumatą postać, aby reszta mogła jej (i przy okazji widzom) tłumaczyć co bardziej zawiłe sprawy.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Heh, tekst napisany fajnie, tylko...

Nie rozumiem tego.
Europa Zachodnia laicyzuje się na potęgę. Niedługo to tam na stosie będą palić, ale nie za czary, tylko za okazywanie jakichkolwiek uczuć religijnych (na razie tylko grzywny nakładają).
Islam jest obecnie najszybciej rosnącą religią na świecie i dużo bardziej agresywną niż chrześcijaństwo.
Wspomniani przez kogoś obrońcy krzyża nie tyle biją innych co dostają łomot od bandy chuliganów.
Ale z kołem do koła jesteśmy straszeni wizjami, ze oto katofaszyzm podnosi ohydny łeb i jak szybko czegoś nie zrobimy, to już za chwileczkę, już za momencic inkwizytorzy przyjdą nocą i krucyfiksami w drzwi załomocą.
Szkoda, że chcesz pisać agitki. Bo niestety, biorąc pod uwagę zakończenie, to ten tekst jawi się trochę niczym opowiadania Henryka Tura w ,,Magazynie Fantastycznym" w rodzaju ,,Ksiądz wstał rano, zgwałcił ministranta, okradł wiernych,upił się, poszedł spać" czy też ,,Ksiądz wstał rano, upił się, okradł wiernych, zgwałcił ministranta, poszedł spać", oraz ,,Ksiądz wstał rano..."

I tak, głosowałem na Prawo i Sprawiedlwość. Po trosze na przekór tym wszystkim, którzy histeryzowali, że Kaczory to potwory.

Jest satyra i satyra. Jak widzę Majewskiego, to wiem, że gość się śmieje z każdego polityka, co zrobi coś głupiego. Jak widzę Wojewódzkiego, to wiem, że chce po prostu opluć przeciwników.

Gedeon: w kontekście ataku w Norwegii wydaje się, że nie masz racji. Ekstremizmu trzeba się bać, także tego w wydaniu katolicko-prawicowym. I co kogo obchodzi na portalu literackim na kogo (z przekory) zagłosowałeś.

Erreth: norweski zamach pokazuje raczej, że należy bać się głupoty (choć istotnie, tej ekstremalnej najbardziej). Wszakże poglądy do "wydania katolicko-prawicowego" pasują przede wszystkim tym, którzy jak kukułcze jajo chcieliby go wrzucić do ogródka z transparentem "Bóg, honor, ojczyzna". Na jego temat polecam dwa teksty, zanatgonizowanych skądinąd ze sobą, politologów:
http://nczas.home.pl/wiadomosci/europa/poglady-mordercy-z-norwegii-brevik-to-nie-oszolom-skrajnej-prawicy/
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110726&typ=my&id=my05.txt

Fajne. Ale rzeczywiście, część dialogu posłów trochę sztywna. Normalny człowiek nie podaje daty czegoś, co stało się pół wieku temu.

Babska logika rządzi!

Nie porwało.

Zaskoczenie było, ale sam twist to trochę za mało, bo puenta na znaną  nutę.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Proroczy to szort, oj, proroczy…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

 Strach się bać. Pisarze miewali wizje prorocze. :) Warto było odkurzyć.

 

Bardzo przyjemne się czytało. Dało się poczuć klimat zaściankowej wsi. W dodatku napisane bardzo zgrabnie i lekko. Zakończenie do mnie nie przemawia, ale początek i rozwinięcie naprawdę fajne :)

Nowa Fantastyka