- Opowiadanie: Wicked G - Złe Królestwo

Złe Królestwo

Zauważyłem dosyć spory jak na dzisiejszy dzień deficyt humorystycznych tekstów. Postaram się nieco rozluźnić atmosferę ( i jak zwykle polegnę).

Zainspirował mnie kawałek Moderata, którego polecam słuchać podczas lektury:

Moderat – Bad Kingdom

Uwaga – krew leje się tu stróżkami, więc tekst nie jest odpowiedni dla wrażliwych czytelników.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Finkla, ambroziak

Oceny

Złe Królestwo

 Zazwyczaj takie opowieści zaczynają się słowami „Dawno, dawno temu…”. Niemniej jednak w tym przypadku byłoby to kłamstwo. Mógłbyś pomyśleć, drogi czytelniku, że upłynęło niewiele lat pomiędzy zajściem tych wydarzeniem a spisaniem ich przebiegu, lecz i to nie jest prawdą.

Przejdźmy od domniemań do wyjaśnień. Postaram się wyrazić na tyle precyzyjnie, byś był w stanie je pojąć, ale niczego nie gwarantuję. Historia ta wypełnia cały czas, w którym mógłbyś umieścić samego siebie.

Miejsce, do którego przeniosę twoją wyobraźnię, zwie się Złym Królestwem. Wiem, że obrazisz się na mnie, ale nie zdradzę ci zbyt wiele na jego temat. Wystarczy, żebyś wiedział, iż jest dosyć rozległe, i zapewnia sprzyjające warunki do przeżycia.

Złe Królestwo to nie tylko przestrzeń. To także ludzie, którzy ją zamieszkują. Przypuszczam, że nie różnią się zbyt wiele od odczytujących te słowa. Jedni wysocy, piękni, bogaci, inni niscy, brzydcy, biedni. Mają pewien wspólny mianownik. Nienawidzą własnego kraju.

Kiedyś rządził nimi nie kto inny jak Zły Król. Interesowało go wyłącznie utrzymanie władzy. Reszty możesz się już domyślić.

Pewnego dnia do Złego Królestwa przybył Wędrowiec. Wybacz mój ubogi zasób słownictwa, ale nazwę go największym kozakiem pod słońcem. Znał się na magii, świetnie walczył, posiadał ogromną wiedzę i takie tam. Źli Królestwowianie mieli dosyć ucisku i poprosili Wędrowca o pozbycie się Złego Króla. Ten, jako że był szlachetny i prawy, wysłuchał błagań i jednym cięciem miecza uwolnił naród od ciemiężcy.

I tym oto sposobem nastały rządy Dobrego Króla, krewnego poprzedniego władcy. Dobry Król obniżył daniny, wprowadził więcej swobód obywatelskich i zapewnił zapomogi dla biednych finansowane ze skarbu państwa.

Ludziom żyło się lepiej, większość była zadowolona ze zmian. Niektórzy postulowali nawet nadanie krajowi nowej nazwy, bardziej adekwatnej do ówczesnego stanu. Niemniej jednak, ktoś w bliżej nieznanych okolicznościach (z danych statystycznych wiadomo mi, że takie wydarzenia mają zazwyczaj miejsce tam, gdzie król, nie ważne czy Dobry, czy Zły, chodzi piechotą) doszedł do wniosku, że dobrobyt pewnie prędko się skończy. Przecież Dobry Król może ni stąd, ni zowąd postradać rozum i powrócić do starych metod rządzenia. No i nie było gwarancji, że następca tronu nie okaże się jeszcze gorszą szują niż Zły Król…

Wątpliwości rozpleniły się wśród Złych Królestwowczyków i w całym państwie wybuchły protesty. Wściekłe tłumy domagały się bezpośredniego wpływu na rządy. Wędrowiec, który z niewiadomych przyczyn zdecydował osiedlić się w Złym Królestwie (najprawdopodobniej był zwyczajnym masochistą) zaproponował im, że rozmówi się z Królem na ten temat.

Pod wpływem perswazji Wędrowca Dobry Król zgodził się na przekazanie władzy grupie przedstawicieli ludu wybranych na drodze głosowania zwanej Parlamentem. Owi przedstawiciele mieli piastować powierzone im funkcje przez okres pięciu lat, po czym następowały kolejne wybory i tak w kółko.

Pomysł spodobał się Złym Królestwowiakom. Zgłosiło się wielu chętnych do piastowania funkcji Posła. Wygrali ci, którzy obiecali najwięcej. Obywatele oczekiwali gwałtownego podwyższenia poziomu życia. Nie zmieniło się jednak nic, może poza tym, że w jednej z pałacowych sal, gdzie obradował Parlament, muzyka nie cichła, a alkohol lał się strumieniami.

Wściekli ludzie przepędzili bumelantów i wybrali nowych przedstawicieli, jak domniemano – lepszych. Niestety, tym również było niespieszno do spełniania kampanijnych przyrzeczeń.

Po kilku takich cyklach naród miał dosyć. Pewnego razu jeden z prostych chłopów zapytał przechadzającego się po Złym Królestwie Wędrowca, czy „nie szłoby pozbyć się w pizdu tych wszystkich władców”. Wędrowiec zasięgnął opinii tu i ówdzie, i okazało się, że idea absolutnej wolności jest dosyć popularna wśród Złych Królestwian. Parlament został więc rozwiązany, by ludzie mogli wreszcie żyć tak jak chcą, nienękani przez nikogo.

Problem tkwił w tym, jak owa absolutna wolność miała wyglądać. Niektórzy twierdzili, że powinna opierać się na nieskrępowanym handlu, inni, że na własności wspólnej. Złe Królestwo (w tamtym momencie tytuł ten stosowano już jedynie z przyzwyczajenia) podzieliło się na dwie części, nazwane dla niepoznaki i podkreślenia głębokiej wyobraźni ich pomysłodawców Anarchokapem i Anarchokomem. Różniły się wszystkim, może poza tym, że w obu nie cieszono się swobodą zbyt długo. W Anarchokapie władzę przejął pewien bogaty kupiec, który wynajął armię najemników i zaczął ściągać haracze, zaś w Anarchokomie utworzono Milicję pilnującą tego, czy aby na pewno wszyscy dzielą się dobrami po równo. Oczywiście Milicjantom, ze względu na wymagające obowiązki, przysługiwały większe racje.

Po pewnym czasie obie części zaczęły tłuc się między sobą, starając się narzucić drugiej Jedynie Słuszną Ideologię. Zanim walczący opamiętali się i zawarli rozejm, zginęło wielu ludzi, a w kraju zapanował chaos. Zwrócili się więc o pomoc do Wędrowca.

Pozwolisz, o drogi czytelniku, że posłużę się teraz nieco wygodniejszą formą dramatu:

 

LUD

Cóż mamy czynić, czcigodny Wędrowcze?

 

WĘDROWIEC

Nie wiem. Prawdę mówiąc, to skończyły mi się pomysły na system.

 

LUD

Zostań naszym królem! Będziemy Ci wiernie służyć!

 

WĘDROWIEC

Kiedyś tak bardzo nie chcieliście mieć króla, a teraz ja mam zasiąść na tronie! Wasze niedoczekanie! Byłem z wami przez tyle lat, i c**j mi z tego!

 

Wypowiedziawszy te słowa, Wędrowiec udał się gdzieś w siną dal i nikt go więcej nie widział. Nie wiadomo też, co dzieje się na chwilę obecną w Złym Królestwie. Plotki głoszą, że zaprowadzono tam agoryzm keynesistowsko-socjaldemokratyczny, który, jak zwykle, nikomu się nie podoba.

Spytasz mnie teraz, drogi czytelniku, o co chodzi w tym beznadziejnym szorcie. Otóż – parafrazując klasyka – Złe Królestwo jest wewnątrz ciebie. Nawet najlepszy system nic nie zaradzi, jeśli będziesz kupował szlugi z przemytu, wypluwał gumę do żucia na chodnik, wyklinał pod nosem na starsze panie w autobusie i popełniał mnóstwo innych niecnych uczynków. Rzecz w tym, że ja jestem gorszy od ciebie. I nie zamierzam się zmieniać.

Koniec

Komentarze

Ech, to wcale nie jest grafomania. Szort kojarzy mi się z artykułem Phelpsa. Zdaje się, że facet dostał za niego Nobla z ekonomii. Tylko znacznie więcej matematyki do tekstu napchał. ;-)

Ale gdzie tu fantastyka, że tak ponuro zażartuję…

w w jednej z pałacowych sal,

Dublet dublet?

 

Edit: Tak, jeśli chodzi o humor, to, IMO, poległeś. Ale to nie szkodzi.

Babska logika rządzi!

Dzięki za przeczytanie i bibliotekę, Finklo! Zbędnego taga i nadprogramowe “w” skasuję.

Gdzie fantastyka? Wędrowiec znał magię i… chyba na tym się kończy :D

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

[…] określę go największego kozaka pod słońcem. ---> Czy tu jakiegoś słówka nie brakuje? Poza tym nie określałbym człowieka, lecz nazywałbym go, charakteryzowałbym…

[…] zapytał przechadzającego się po Złym Królestwie wędrowca czy […] ---> Dlaczego nagle zdegradowałeś Wędrowca? Odszukaj zgubiony przecinek i wstaw go.

“Stróżki” w leadzie to dowcip czy pomyłka?

<><>

Ani trochę nie śmieszne, bo z życia wzięte.

Dzięki za przeczytanie i komentarz, Adamie! Błędy poprawiam, “stróżka” to oczywiście dowcip :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mamy tu coś na kształt moralitetu. Nic, czego już wcześniej nie wiedziałem o paskudnej ludzkiej naturze. Tekst mnie w najmniejszym stopniu nie rozbawił, a ekonomia polityczna słabo brata się z fantastyką. Podobne myśli można znaleźć i to bez kamuflażu w gazetach. Być może kampania prezydencka skłania do takich, mało odkrywczych przemyśleń. Pozdrawiam.

Rozumiem co autor miał na myśli, ale forma jakoś mnie nie przekonała.

 

Dzięki za przeczytanie!

Kampanii prezydenckiej nie śledzę – wyszło samo z siebie.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Mnie nie przekonało. Tekst nie bawi, ale i nie szokuje. Nic odkrywczego, tbh.

(Ale mogę podziękować za podlinkowanie tego kawałka, bo bardzo mi się spodobał ;))

Pozdrawiam!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Od strony literackiej tekst nie jest najgorszy, po usunięciu potknięć i po wyraźniejszej stylizacji, aby nie był taki socjologiczny. Można go udramatyzować i ubarwić.Pozdrowienia.

Dzięki za przeczytanie gravel, cieszę się, że spodobał ci się zaproponowany kawałek :)

Mogę za jakiś czas spróbować przerobić ten utwór, kiedyś miałmieć zupełnie inny kształt niż obecnie. Co do socjologiczności – odlatywanie w podręczniowy styl to niestety moja słabość, nad którą muszę popracować.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Lepszy morał znany i “lubiany”, niźli oryginalny, a posrany. – z mądrości Nazgula ;)

 

Prawda, nawet łopatologiczna, nigdy nie jest zła. Choć to TRAFNA oryginalność jest w cenie. I chyba to dobrze.

 

Szorcik nie jest zły.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Dzięki za przeczytanie i opinię, Nazgulu!

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Całkiem fajne. Dobrze się czytało i nawet emocje poruszyło ;)

Pozdrawiam.

 

EDIT: Ale niestety, nieśmieszne. ;)

nazwę go największym kozakirm – literówka

ktoś przy bliżej nieznanych okolicznościach – tradycyjne w okolicznościach brzmi mi lepiej

 

Smutno prawdziwe. Może gdyby nie tematyka, uśmiechnęłabym się tu i ówdzie, ale jednak humor poległ, pogrzebany ciężarem treści.

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki za przeczytanie, błędy już poprawiam :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

że upłynęło niewiele lat pomiędzy zajściem tych wydarzeniem a spisaniem ich przebiegu, lecz i to nie jest prawdą.

 

Wicked, rozdzieliłbym przecinkiem “ni stąd ni zowąd” oraz wydzielił przecinkami takie wtrącenia, jak: “w pizdu” i “jak zwykle”.

 

A… i to jeszcze mi zgrzytnęło:

 

skończy. W końcu Dobry Król

 

A generalnie – to bardzo fajne! Masz moralizatorskie zacięcie, co dobre, bo spod pióra twórców zawsze płynęły nauki moralne. Niech płyną…

Nie odebrałem tekstu jako humorystyczny.

Przedstawia w całkiem interesujący sposób mało odkrywczą prawdę. Mimo to, spodobało mi się hasło “złe królestwo jest wewnątrz ciebie” – chwytliwe. 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Prawdziwy? Rzeczywistość?

No ok, może jednostronna, jednowymiarowa karykatura, krzywe zwierciadło (ale takie krzywe na maksa). Nie przesadzajmy. Chociaż, oczywiście, żeby ponarzekać, powód znajdzie się zawsze.

Za dużo polityki, a za mało fantastyki. :\

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Ogromne dzięki za czytania i wskazówki, jak również za bibliotekę :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Zwykle wkurza mnie moralizatorstwo, ale Twoje opowiadanie przeczytałam co prawda bez uśmiechu, ale i bez irytacji, bo mimo odrobiny łopatologii fajne:)

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Dzięki Alex :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Spodobał mi się swoisty dialog z czytelnikiem, sposób prowadzenia narracji i całkiem sporo polityki połączonej z ludzką naturą. Jak dla mnie tekst o poszukiwaniu antidotum i odpowiedzi, która nie istnieje.

Ciekawe opko.  

Dziękuję za przeczytanie i miłe słowa, domku :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Trafiłam tu przypadkiem i choć czasu poświęconego na lekturę nie uważam za stracony, to jakichś szczególnych wrażeń też nie doświadczyłam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tak czy inaczej dzięki, że wpadłaś i skomentowałaś, Reg :)

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka