- Opowiadanie: DC Lego Head - Dziadki

Dziadki

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Dziadki

 

Dekster Cuoco

 

„DZIADKI”

 

 

„Smoki”, mija się je codziennie. Najpierw kłębią się pod marketami o siódmej rano, a potem, po otwarciu sklepów szybko przechodzą z koszykami przez bramki przy wejściu i rozpływają się w powietrzu, tak jakby pomiędzy półkami gdzie leżą mrożone ryby i mięso było jakieś tajemne przejście. Nikt nie zwraca na nie uwagi, każdy jest zaspany albo spieszy się do pracy. Zresztą kogo obchodzą „starzy ludzie” ?. Pewnie w ich wieku nie można długo spać albo jest promocja na twarożek – jedyną rzecz którą ich organy mogą jeszcze strawić. Nic bardziej mylnego, zjadają nas od tysięcy lat.

 

Patryk siedział w swoim Oplu Insignia rocznik 2080 , klasa biznesowo – klerykalna – panel dotykowy, system operacyjny Windows 58, funkcja komend głosowych, duży kolorowy wyświetlacz z wbudowanym systemem identyfikacji tęczówki, inteligentna klimatyzacja i cała masa innych niepotrzebnych funkcji sprawiających że czuł się lepiej niż inni. Szczególnie o tej porze roku. Na zewnątrz temperatura oscylowała w granicach minus dwunastu stopni i prószył śnieg. Była to najostrzejsza zima od czasu zakończenia wojny.

W radiu leciał „ Tyś swą skruszyła nogą łeb smokowi” największy przebój ostatnich tygodni zespołu „Nowi Krzyżacy z Podwórka”. Wszystko oczywiście w cyfrowej jakości.

Patryk uderzał palcami po skórzanym pokrowcu kierownicy. – Kawałek adekwatny do sytuacji – powiedział do siebie patrząc na obrazek Świętego Krzysztofa brodzącego w rzece z małym chłopcem na rękach – po tym jak dostał 3 mandaty za brak świętego obrazka postanowił ustawić go na stałe jako tło na wyświetlaczu komputera pokładowego.

Spadające płatki śniegu powoli oklejały samochód, z daleka parking marketu zaczynał przypominać stacje badawczą na Antarktydzie. Co jakiś czas przebijał się przez biel migający wielki neon z nazwą sklepu – „Supermarket Jakub Sprawiedliwy – Post za Grosz”.

Obserwował ich piętnastoosobową grupkę, Z tej odległości wyglądali jak stado zmarzniętych pingwinów przeskakujących z nogi na nogę. Pomyślał jak żenująco się teraz prezentują. Rasa wewnątrz rasy. Kiedyś decydowali o losach świata a teraz czekają na ochłapy rzucane im tylko ze względu na dawne przymierze.

Zaparkował przy wiacie na wózki. Zasłonięty nie zwracał na siebie uwagi, nie chciał ich od razu spłoszyć. Spojrzał na zegarek – szósta pięćdziesiąt za dziesięć minut otwierają.

– Dobra Panowie, czas na zakupy – otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Automatyczny zamek celowo zasygnalizował jego obecność na pustym ośnieżonym placu. Powoli zaczął podchodzić do grupy staruszków. Śnieg skrzypiał głośno pod jego skórzanymi butami.

Niemal od razu go zauważyli. Poczuł się tak jakby zbliżał się do wybiegu z dzikimi zwierzętami. To ten moment kiedy zatrzymuje się czas i tylko świecące oczy potężnych bestii kierują się w stronę intruza.

Poubierani byli w długie, szare zimowe kurtki z elektronicznym systemem podgrzewania. Musieli sobie dawać jakoś radę w taka pogodę – byli przecież zmiennocieplni. Spod grubych wełnianych czapek i szalików wystawały pomarszczone twarze i sine, powykrzywiane nosy. Gdzieniegdzie zza popękanych warg błyskały srebrne koronki. Każdy z nich wyglądał na co najmniej siedemdziesiąt lat.

Większość, niczym zawstydzone dzieci, spuściła wzrok. Inni zaczęli pomrukiwać pod nosem gdy Patryk zwrócił się do grupy z szerokim uśmiechem.

– Dzień…

– Czego kurwa chce ? – Najbardziej krzepki ze staruszków wyszedł przed zgromadzenie i charczącym głosem wypalił w kierunku Patryka.

– Proszę się nie niepokoić, nazywam się Winnicki, Patryk Winnicki – wyciągnął dłoń w geście przyjaźni – Zauważyłem że Panowie czekają na specjalną ofertę, mam racje ?

– Wypierdalaj !

– Myślałem że Pan Armin współpracował z bardziej okrzesanymi kontrahentami – Patryk schował dłoń z powrotem do kieszeni. Poczuł że czas znowu się zatrzymał, ale tym razem przez imię które wypowiedział.

– Armina już kurwa ni ma, co ty kurwa w ogóle kurw…

Patryk ponownie wyciągnął dłoń z kieszeni, trzymał w niej monetę. Mały srebrny pieniążek z wybitym wizerunkiem zwierzęcia przypominającego krokodyla.

Oczy staruszka zaczęły skakać, kierował wzrokiem na zmianę to na monetę to na twarz Patryka. 

– Wiesz co to kurwa…. skąd to kurwa…

– Skoro mniej więcej Panowie domyślają się o co mi chodzi – tym razem Patryk przerwał wypowiedź starca – pozwólcie ze przedstawię wam moja ofertę, przygotowaną specjalnie by spełniać Wasze oczekiwania.

– Pan Armin zanim odszedł, Panie świec nad jego duszą, – ciągnął dalej Patryk – powierzył mi kontynuowanie warunków umowy zawartej bardzo dawno temu z przedstawicielami Waszego gatunku – Domyślam się ze w dalszym ciągu rozumiecie o czym mówię ?

– zamknij kurwa ryj – wysyczał w odpowiedzi dziadek i wrócił do grupy stającej za jego plecami. Starcy zaczęli się naradzać, Patryk uśmiechnął się tym razem do siebie gdyż to oznaczało że połknęli przynętę.

Po chwili pomrukiwań i przekleństw lider ponownie podszedł do Patryka.

– Co masz kurwa i po ile.

– „Za Funt ciała na szali krew „ , przecież Pan wie że umowy nie można zmienić i warunki pozostają takie same od setek lat – odpowiedział Patryk.

– pojebało Cie gówniarzu pierdolony kurwa, nie widzisz kurwa ile z nas zostało. Z czego ci kurwa dam. Mamy piniądze – ile chcesz kurwa?

Patryk głośno westchnął, schylił się tak aby zrównały się ich spojrzenia.

– Posłuchaj, jak Ty masz na imię? Z resztą nieważnie. I tak pewnie bym tego nie umiał wymówić, spróbuje wytłumaczyć ci to po Twojemu.

Wiesz dlaczego akurat zwróciłem się dzisiaj do Waszej grupy? Bo jestem tutaj przejazdem i umówiłem się z bardzo namiętną młodą Damą – kurewsko drogą. I wieczorem czekają na mnie wprost niezapomniane wrażenia. Towar który mam, zamienię tak czy inaczej, jutro w innym mieście. Nie zależy mi na Twojej kasie , mam swoich pracodawców.

A Wy jak chcecie to dalej możecie wpierdalać konserwowanych koreańców gdzie w puszcze jest może czterdzieści , maksymalnie czterdzieści pięć procent a reszta to zmielone kartony. Acha, jeszcze jedno – Mam nadzieje że macie dużo kartek z przydziałem i robicie zapasy tego gówna. Mój znajomy, nota bene pracownik Rady Państwa słyszał od swojego znajomego, nota bene człona Świętego Oficjum że już niedługo całe to wasze tajne przymierze pójdzie się jebać tak jak w innych krajach. Pomyśl skąd wtedy będziecie brać swoje delikatesy gdy markety przestana wam je wydawać ze swoich czarodziejskich lodówek a ja obrażę się na Amen. Patryk spojrzał prowokująco na zegarek – Panowie, miło się rozmawiało , zresztą chyba otworzyli sklep więc nie przeszkadzam.

– Czekaj kurwa – wycharczał najwyraźniej poirytowany starzec – Mów kurwa co masz.

Jesteś mój – pomyślał Patryk – Podoba mi se Twoja postawa. Prawdziwy z Ciebie smakosz – mrugnął okiem – Dwa funty, do wzięcia od zaraz, próżniowo zapakowane , opieczętowane z wszystkimi atestami. Jak za czasów Armina, w kwestii jakości nic się nie zmieniło.

– Skąd to kurwa jest ?

– Połowa z wypadku autokaru – Pielgrzymi, tutaj pod względem grupy krwi może być trochę niejednolicie ale to same dzieci. Łydki i uda. najlepsze części, zero zabrudzeń czy martwicy. Drugi sort to jakaś dziwka , Ukrainka 21 lat, łydki, uda i ścinki z ramion. Spokojnie, była zadbana. Nie ćpała nie piła towar pierwsza klasa, wynajmowali ją wymagający klienci i miała wypadek w pracy.

Staruszek z grymasem niezadowolenia wyrwał z dłoni Patryka srebrna monetę. Nie miał rękawiczek i Patryk zauważył ze jego palce są prawie czarne.

– Gdzie to kurwa chcesz zrobić ?

– Wynająłem pokój w motelu gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał. Towar i zestaw do transfuzji są na miejscu. Po wszystkim odwiozę Pana z powrotem.

Dziadek ponownie wrócił się do swojej grupy.

– Idę , jeszcze jeden kurwa ze mną musi. Kto w tym tygodniu nie oddawał ? Jasiu kurwa.

– Włodek nie idź – rzucił ktoś z grupy

– Wypierdalaj kurwo, co się wpierdalasz ? Ty kurwa nie pójdziesz ! Janek idziesz kurwa ze mną ! Reszta do sklepu wymieńcie kurwa te kartki !

Wywołany przez starca Janek przebił się przez grupę i we dwoje podeszli do Patryka  

– Jedzie nas dwóch kurwa, sam nie dam rady tyle… Potem nas kurwa odwozisz z towarem pod sam dom.

– Oczywiście, tak jak wcześniej powiedziałem. Jedźmy więc , naprawdę potwornie zmarzłem. Zapraszam. Patryk zdalnie otworzył samochód

– śmiało, nigdy nie jechaliście autem ?

– pierdol się kurwa – usłyszał w odpowiedzi po czym dwoje staruszków niezdarnie wgramoliło się na tylne siedzenia.

Reszta grupy powoli zaczęła przesuwać się w kierunku marketu. Co jakiś czas któraś z sinych pomarszczonych twarzy obracała się w kierunku samochodu. Gdy wszyscy zniknęli za rozsuwanymi drzwiami Patryk uruchomił silnik.

Motel do którego jechali oddalony był około trzydzieści kilometrów od centrum miasta. O tej porze nie było korków, pierwsza msza zaczyna się o wiele później więc za dziesięć minut bez problemów powinni dojechać na miejsce.

Patryk zauważył na wyświetlaczu jak pasażerowie nerwowo rozglądają się po mijanej właśnie okolicy. Starcy trzymali się za ręce i wlepiali oczy w podgrzewane zaciemnione szyby. Wyglądali jak rodzeństwo , dwójka zagubionych małych dzieci zabranych właśnie z domu. Patryk wiedział że to tylko pozory. Tak naprawdę biło od nich zimno, niczym wydobywające się z otwartego grobowca i zapach przypominający naftalinę.

– Podoba mi się to miasto, lubię stare strefy, budynki sprzed wojny – Patryk spróbował rozładować nieco napięcie – ciągle widać ślady kul na murach.

– Daleko to kurwa jeszcze ?

– Prawie jesteśmy

Patryk wyciągnął ze schowka plastikową torebkę i jedną ręką położył ja za siebie.

– To kilka waszych bloków proteinowych , dobrze by było żebyście zjedli śniadanie i nie pomdleli podczas zabiegu. Starcy popatrzyli na siebie, potem wyjęli z torby opakowane w srebrna folię batony ,czarnymi palcami porozdzierali opakowania i zaczęli wpychać je do ust.

– Potrącę Wam za czyszczenie tapicerki – zażartował Patryk

– Wypierdalaj kurwa – odpowiedział staruszek plując okruszkami.

– Myślę ze powinniśmy się bardziej zaprzyjaźnić jeśli mamy współpracować w przyszłości, zaoszczędzimy sobie wszyscy nerwów.

– Ty mnie kurwa synku nie strasz, kiedyś byś kurwo z podłogi po mnie jadł.

– Tak jak Ty teraz ? – odparł Patryk

– ty kurw…

– Wasz czas Panowie dobiega końca, zastanówcie się czy lepiej spędzić te ostatnie chwile jak przemijająca legenda czy jak żebracy z pod marketu. Zupełnie nie rozumiem czemu Armin tak o Was dbał, od końca wojny nie macie już żadnych wpływów.

– Umowa kurwa synku. Tradycja kurwa, zasady. Armin znał tradycje, gdyby nie my kurwo to cała Twoja pierdolona rasa dalej by srała z drzewa.

– Tak tak i nie było by koła, prądu, żarówki, trzech wojen i pieniędzy – Pieniędzy dla których robię z Wami interesy w imię Waszego „Wielkiego pierdolonego Przymierza”.

– Sami kurwa chcieliście wy chciwe pierdolone małpy. To kurwa tez Twoje pierdolone przymierze synku – odparł staruszek

Do końca podróży nastała niezręczna cisza. Gdy dojechali pod motel Patryk zaparkował za wielką stertą zebranego z parkingu śniegu. Motele takie jak ten nie miały zbyt wielu klientów o tej porze i nie chciał wzbudzać czyjegoś zainteresowania. Budynek składał się z dwóch pięter na których było po sześć małych pokoi. W każdym z nich stało duże podwójne łóżko i mała łazienka. Motel służył przeważnie do korzystania z usług prostytutek z stąd przed budynkiem zainstalowany był przez policję płatny samoobsługowy konfesjonał z systemem kamer infiltrujący wszystkich gości.

– Pokój numer siedem, na piętrze – poinformował wysiadających z pojazdu pasażerów Patryk.

Podeszli do drzwi, Patryk przyłożył do zamka swoja kartę bankową i wpisał kod.

– „ Niech będzie pochwalony” – zabrzmiał komunikat towarzyszący automatycznemu otwarciu pokoju. W środku panował półmrok i charakterystyczny zapach tanich odświeżaczy powietrza.

– Zdejmijcie kurtki i usiądźcie a ja przygotuje wszystko.

– Pokaż kurwa towar.

Patryk spojrzał na staruszków. Wbijali w niego podejrzliwie zimne oczy. Skinął porozumiewawczo głowa i sięgnął pod łóżko skąd wydobył dwie duże walizki. Były to modele termiczne utrzymujące wewnątrz odpowiednio niska temperaturę stosowane przez służby medyczne lub właśnie handlarzy organami.

Otworzył pierwsza z nich, syknęły ciśnieniowe zamknięcia. Ukazały się, próżniowo zapakowane tacki na których widniały oszronione porcję mięsa.

– Masz kurwa dekoder ? – zapytał starzec.

Patryk wyciągnął z kieszeni mały podłużny przedmiot przypominający elektroniczny termometr zakończony igłą i wbił go w jedną z tacek. Urządzenie zapiszczało dwa razy po czym na małym wyświetlaczu pojawił się napis HUMAN GENOME co potwierdziło autentyczność towaru.

Jeden ze starców przymknął oczy z podniecenia i zaczął wciągać nosem powietrze tak jakby planował wchłonąć całą zawartość walizki.

– Hej co Ty robisz, Jezu kurwa ! – krzyknął Patryk z przerażeniem w głosie

Zauważył na spodniach najwyraźniej pobudzonego dziadka powiększającą się plamę moczu. Drugi ze staruszków wybuchnął skrzekliwym śmiechem.

– Co kurwa, Twój dywan ? – starzec z opróżnionym właśnie pęcherzem również zaczął rechotać.

– Możemy już zaczynać ? – zapytał Patryk po czym wyciągnął na łóżko zawartość drugiej walizki. Był w niej sprzęt do poboru i magazynowania krwi ,grube foliowe worki z płynem konserwującym , dreny, oraz elektryczne wagomieszarki.

Staruszkowie ściągnęli zimowe okrycia i ułożyli się na łóżku, Patryk z obrzydzeniem patrzył jak mokry od uryny mężczyzna siada na motelowej pościeli. – Podwińcie rękawy.

Patryk niczym pielęgniarz założył gumowe rękawiczki. Bardziej charyzmatyczny z dziadków pomógł podwinąć koszulę swemu towarzyszowi. Ponownie sprawiali wrażenie bardzo nieporadnych istot.

Ominął plamę moczu na dywanie i starannie zamontował starcom na zgięciach łokciowych opaski z automatyczną strzykawką. Następnie podłączył do nich dreny które wpuścił do worków na krew.

– Zgodnie z umowa, mamy dwa funty towaru więc pobiorę standardową ilość po około czterystu pięćdziesięciu mililitrów od każdego z Was.

– Pierdol się kurwa – tradycyjnie wysyczał „lider dziadków”. Patryk uśmiechnął się i zaczął wprowadzać swoich klientów w poszczególne procesy transakcji .

– Gdy włączę te urządzenia – wskazał na wagomieszarki – pod opaskami rozpocznie się dezynfekcja skóry po czym poczujecie lekkie ukłucie. Tymi rurkami krew będzie spływać do worków – Podłączył dwa pojemniki – te maszynki mieszają i ważą krew jednocześnie, także będziecie mieli wgląd do wszystkiego – Postukał palcem po wyświetlaczu. Za około dziesięć minut powinno być po wszystkim i szczęśliwi wrócimy do swoich spraw.

– Pierdol się i włączaj to kurwa.

Patryk uruchomił aparaturę, po kilku sekundach drenami zaczęła biec pierwsza linia krwi Staruszków. Nie przypominała ludzkiej. Miała prawie czarny kolor który momentami połyskiwał błękitem.

– Ciekaw jestem kurwa ile za nas dostaniesz cwelu pierdolony – mruknął starzec do Patryka który kontrolował pilotem wagomieszarki i wpatrywał się ze skupieniem w powiększające się powoli foliowe worki.

– Nie dostaje pieniędzy za waszą krew tylko za organizowanie transakcji, sami ją sprzedajecie. Ja Wam tylko przedstawiam godne warunki – uśmiechnął się Patryk

– Jak by my wpierdolili cipę Twojej baby to by były godne warunki.

– Powiedz mi jak takie pierdolone chamy jak Wy przez tyle wieków zajmowaliście takie stanowiska ?

– Jeszcze kurwa Ci kiedyś pokażemy jak , będziecie dupami po ziemi tarli kurwy jebane. Dużo kurwa jeszcze ?

– Kilka minut, uwierz mi dziadku również chce to mieć już za sobą. Mam o wiele ciekawsze zajęcia niż jedzenie trupów z obszczanym kolegą i modlenie się do Szatana – zakpił Patryk

– Nie masz kurwa pojęcia pierdolony pedałku – odparł staruszek.

Nagle z parkingu do wnętrza pokoju dobiegł odgłos podjeżdżających pojazdów, trzask zamykanych drzwi i biegnących po śniegu ludzi. Patryk zbladł, za chwilę jego twarz nabrała nienaturalnie czerwonej barwy, poczuł gorąco podchodzące do gardła jakby połknął wrzątek.

– Co jest kurwa ? – zdążył wypowiedzieć gdy drzwi od pokoju z hukiem wleciały do środka.

W progu stał młody mężczyzna w ciężkich policyjnych butach z wbudowanym młotem pneumatycznym i wycelowaną prosto w Patryka bronią.

– KSS w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Rzuć broń i kładź się! Wyglądał na trzydzieści lat, miał krótko ostrzyżone włosy, spod skórzanej lotniczej kurtki wystawała żółta bluza z kapturem. W dłoniach ściskał wielki plazmowy rewolwer. Spojrzał nerwowo na leżących na łóżku staruszków podpiętych do aparatury.

– Na glebę kurwa! – Raz ! – ponownie krzyknął do Patryka.

Ten zaś powoli obracał głowę w kierunku agenta i wtedy jeden z dziadków astmatycznie wykrzyknął – On ma broń !

Padł strzał. Pociski plazmowe charakteryzują się tym że lecą nieco wolniej niż standardowe co pozwoliło wykonać Patrykowi cały obrót w kierunku wyjścia. Ładunek trafił go prosto w twarz przepalając się przez nią dosłownie na wylot, po czym uderzył w ścianę wybijając w niej okno do sąsiedniego pokoju.

W tym samym momencie do pomieszczenia wbiegł drugi mężczyzna. Wyglądał na dużo starszego i trzymał jeszcze większy rewolwer niż ten, z którego właśnie wypalił jego partner. Zdyszany zaczął obierać kolejne cele wachlując pokój długim prochowym płaszczem. Gdzieniegdzie siwe kosmyki długich, zaczesanych do tyłu włosów odbiły się niczym deski ze starej podłogi i nerwowo sterczały mu na głowie.

– Max kurwa !

– Spoko, już chyba po wszystkim – uspokoił go młodszy agent

– Jezu , co tu się dzieje ? Jesteś cały ?

– Tak nic mi nie jest, zajmij się lepiej nimi – wskazał na leżących na łóżku dwóch staruszków. – Pomocy , odłączcie nas od tego – słabym głosem poprosił jeden z dziadków. Starszy funkcjonariusz podszedł do łóżka i zaczął przyglądać się ciągle pracującym urządzeniom leżącym przy staruszkach.

– Za chwilę przybędą służby medyczne, teraz jesteście bezpieczni – powiedział nie spuszczając wzroku z wypełnionych smolista cieczą pojemników. Trup Patryka jakby kierowany tajemniczą siła ciągle stał i wpatrywał się w swojego oprawcę wielkim otworem w którego miejscu kilkanaście sekund wcześniej znajdowały się usta oczy i nos. 

– Może jeszcze żyje ?

– Stonka nie rób sobie jaj, zabiłem faceta.

– Dlaczego nie upadł ? – Nie wiem kurwa , chyba będę rzygał.

– Czekaj , zrób mi z nim fote.

– Przestań kurwa, pojebało Cie stary!

– Dawaj kurwa rób !

– Stonka, tu są jeszcze ludzie.

Wtem do pokoju zaczęły wchodzić kolejne „barwne” postacie. Czterech uzbrojonych po zęby żołnierzy, okutych wielkie pomarańczowe taktyczne zbroje Za nimi pojawiło się kilkoro pracowników technicznych. Wszyscy na moment zamarli na widok stojących zwłok. Jak gdyby chcieli oddać hołd tragicznie zmarłemu.

Merda – wycedził przez zamknięty hełm wojskowych z najwyższym odznaczeniem. Kapitan był Włochem lub Hiszpanem, łamaną polszczyzną wrócił się do dwóch agentów którzy jako pierwsi dotarli na miejsce.

– Panowie, Gwardia Szwajcarska dziękuji za współpracę. Przejmujimy sprawę. Bóg zapłać – wypierdalać – poinformował dwóch mężczyzn.

Staruszkowie wciąż podłączeni drenami nieruchomo przypatrywali się całej sytuacji. Zespół techniczny zaczął właśnie procedury ratunkowe i zbierania dowodów.

Dwóch funkcjonariuszy KSS powoli opuściło pomieszczenie.

Zeszli z powrotem na parking, minęli dwa pomarańczowe samochody medyczne Gwardii które bez sygnału podjeżdżały właśnie pod motel.

– Stonka, możesz mi wytłumaczyć jedno ?

– Słuchaj młody …

– Nie kurwa, co mam napisać w raporcie po tym jak odjebałem przed chwilą tego gościa ? Od tygodnia obserwujemy na kurewskim mrozie bandę starych dziadów robiących zakupy. W końcu śledzimy dwójkę z nich jadących do Motelu dla dziwek z kolesiem w luksusowym aucie. Po czym strzelam owemu kolesiowi prosto w gębę i na koniec wpada Gwardia Papieska i każe nam wypierdalać.

– Max, lubisz swoja prace ? – zaczął starszy funkcjonariusz równocześnie odpalając papierosa – Ja też nie ale nic innego w życiu nie umiemy robić. Także nie myśl o tym za dużo. Jesteś bohaterem uratowałeś tych dwóch dziadków przed degeneratem, bluźniercą który Bóg wie co chciał z nimi zrobić i to właśnie kurwa napiszemy w raporcie.

– Oni byli do czegoś podłączeni , widziałeś ?

– Przyzwyczajaj się Młody, jest jeszcze cała masa bardziej popierdolonych rzeczy na tym Świecie. Zrobiłeś te fote ?

 

 

Koniec

Koniec

Komentarze

Niestety, nie mam pojęcia, co Autor miała nadzieję przekazać tym żenującym tekstem. Jeśli istniało cokolwiek, co mogłoby usprawiedliwić powstanie Dziadków, zostało dokładnie zniszczone fatalnym wykonaniem, że o rynsztokowym słownictwie nie wspomnę. :-(

Sama sobie się dziwię, że w tym bagnie chciało mi się robić łapankę, ale może coś przyda się Autorowi w przyszłości.

 

Zresz­tą kogo ob­cho­dzą „sta­rzy lu­dzie” ?. – Zbędna kropka po pytajniku. Zbędna spacja przed pytajnikiem.

Ten błąd występuje wielokrotnie, w całym opowiadaniu.

 

Pa­tryk sie­dział w swoim Oplu In­si­gnia… – Pa­tryk sie­dział w swoim oplu in­si­gnia

Nazwy samochodów piszemy małymi literami.

 

W radiu le­ciał „ Tyś swą skru­szy­ła nogą łeb smo­ko­wi”… – Zbędna spacja po otworzeniu cudzysłowu.

 

po tym jak do­stał 3 man­da­ty za brak świę­te­go ob­raz­ka… – …po tym jak do­stał trzy man­da­ty za brak świę­te­go ob­raz­ka

Liczebniki zapisujemy słownie.

Ten występuje jeszcze w dalszym ciągu opowiadania.

 

Ob­ser­wo­wał ich pięt­na­sto­oso­bo­wą grup­kę, Z tej od­le­gło­ści… – Dlaczego po przecinku jest wielka litera?

 

Dobra Pa­no­wie, czas na za­ku­py – otwo­rzył drzwi i wy­siadł z sa­mo­cho­du.Dobra pa­no­wie, czas na za­ku­py – otwo­rzył drzwi i wy­siadł z sa­mo­cho­du.

Zwroty grzecznościowe piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Ten błąd występuje wielokrotnie, w całym opowiadaniu.

Źle zapisujesz dialogi. Zajrzyj tu: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/4550

 

Śnieg skrzy­piał gło­śno pod jego skó­rza­ny­mi bu­ta­mi. – Zbędny zaimek. Patryk szedł sam; czy śnieg mógł skrzypieć pod cudzymi butami.

 

przy­go­to­wa­ną spe­cjal­nie by speł­niać Wasze ocze­ki­wa­nia. – …przy­go­to­wa­ną spe­cjal­nie by speł­niać wasze ocze­ki­wa­nia.

Zaimki piszemy wielka literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

Ten błąd występuje wielokrotnie, w całym opowiadaniu.

 

za­mknij kurwa ryj – wy­sy­czał w od­po­wie­dzi dzia­dek… – Za­mknij, kurwa, ryj – wy­sy­czał w od­po­wie­dzi dzia­dek

Zdanie rozpoczynamy wielką literą.

 

Wy­wo­ła­ny przez star­ca Janek prze­bił się przez grupę i we dwoje po­de­szli do Pa­try­ka  – Wy­wo­ła­ny przez star­ca Janek prze­bił się przez grupę i we dwóch po­de­szli do Pa­try­ka.

Dwoje, to mężczyzna i kobieta. Brak kropki na końcu zdania.

 

wy­ję­li z torby opa­ko­wa­ne w srebr­na folię ba­to­ny ,czar­ny­mi pal­ca­mi po­roz­dzie­ra­li opa­ko­wa­nia i za­czę­li wpy­chać je do ust. – Dlaczego starcy wpychali sobie do ust opakowania? ;-)

 

jak prze­mi­ja­ją­ca le­gen­da czy jak że­bra­cy z pod mar­ke­tu. – …jak prze­mi­ja­ją­ca le­gen­da, czy jak że­bra­cy spod mar­ke­tu.

 

Bu­dy­nek skła­dał się z dwóch pię­ter na któ­rych było po sześć ma­łych pokoi. W każ­dym z nich stało duże po­dwój­ne łóżko i mała ła­zien­ka. – Łazienki stały w pokojach? ;-)

 

te ma­szyn­ki mie­sza­ją i ważą krew jed­no­cze­śnie, także bę­dzie­cie mieli wgląd do wszyst­kie­go… – …tak że bę­dzie­cie mieli wgląd do wszyst­kie­go

 

wpa­try­wał się ze sku­pie­niem w po­więk­sza­ją­ce się po­wo­li fo­lio­we worki. – Worki się powiększały? Magia! ;-)

 

W progu stał młody męż­czy­zna w cięż­kich po­li­cyj­nych bu­tach z wbu­do­wa­nym mło­tem pneu­ma­tycz­nym… – Młot pneumatyczny był wbudowany w buty? Jeden młot w dwa buty? ;-)

 

wa­chlu­jąc pokój dłu­gim pro­cho­wym płasz­czem. – Co to jest prochowy płaszcz?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jeżu potrójnie kolczasty… Napchanie wulgaryzmami nie czyni tekstu “dorosłym”. Ciekawszym też nie czyni…

Próbowałam. Naprawdę próbowałam. Ale… nie udało się. 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Za dużo kurwowania, literówek i błędów interpunkcyjnych. Świat przedstawiony i fabuła też mi się nie podobały.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Ojej, co tu się stało? ; (

I po co to było?

Nowa Fantastyka