- Opowiadanie: Cień Burzy - Dziadek Leon II (Nevaz Fan fiction)

Dziadek Leon II (Nevaz Fan fiction)

Elo!

 Mam niekłamany zaszczyt i ogromną przyjemność zaprosić Państwa na akt mojego podwójnego pisarskiego rozdziewiczenia! Niniejszy drabble jest bowiem oficjalnie pierwszym, jaki publikuję  w całym swoim życiu. Jest to też pierwszy Fan fiction – bo tak patrzę na ten tekst, a nie, że jakaś tam przeróbka – jakiego się dopuściłem. No cóż, naśladownictwo jest najwyższą formą uznania, czyż nie?

 

Oryginał imć Nevaza, zatytułowany “Dziadek Leon”, znajdziecie po kliknięciu w te fajne, czerwone literki, po których właśnie prześliznęliście się wzrokiem . Wiecie jak to działa.

 

Na koniec dobra rada od Wujka Cienia: Jeśli jeszcze nie czytaliście oryginału, to zmiatać stąd i brać się do nadrabiania zaległości!

 

Peace!

Oceny

Dziadek Leon II (Nevaz Fan fiction)

Dziadek Leon podrapał się po krzaczastych brwiach. Ciągle się zastanawiał.

Na stole stało wiaderko ze złotą rybką.

Miał już czarną walizkę z milionem funtów szterlingów i pięciolitrowy baniak transylwańskiej palinki, takiej jaką robił Węgier z przełęczy. Nie można by jej kupić i za milion funtów, bo Węgier dawno przeniósł się na drugą stronę.

– To co, jeszcze jedno życzenie? – zachęciła rybka. – Powinieneś poprosić o młodość.

Dziadek Leon wsadził rękę do wiaderka, wyciągnął rybkę i wrzasnął:

– Nie mów mi, co powinienem robić, a czego nie! NIENAWIDZĘ TEGO, JASNE!?

– Okey, okey, jak tam sobie chcesz… – opowiedziała spokojnie rybka. – A teraz żegnam.

I zniknęła.

Koniec

Komentarze

Cieniu, brakuje jeszcze siedmiu słów!

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne. :-)

Cieniu, wiele edytorów uznaje myślniki za słowa i krechy też dopisuje do rachunku.

A już zaczęłam wątpić, że jesteś w stanie napisać coś krótszego niż przeciętny Cienisty komentarz. ;-p

Babska logika rządzi!

Cieniu, brakuje jeszcze siedmiu słów!

WTF?

 

Jak tak policzyć, to faktycznie się nie zgadza, ale mi wychodzi jeszcze inny wynik niż Reg. Z kolei mój open widzi coś takiego:

 

 

I jak tu nie kochać matematyki?

Dobra, policze jeszcze pięć razy, dopisze ile trzeba i znowu policzę. Tak z dziesięć razy.

 

Fifi, bardzo się cieszę, że Ci się podoba i – świadom Twojego pragnienia posiadania wiedzy – rad jestem, że uleczyłem Cię z wątpliwości.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, ja tam się nie znam na rachunkach. Dość dobrze liczę do stu, w tym zakresie umiem dodawać i odejmować. Wiem także jak się dzieli – np. łoże i mnoży – przeważnie kłopoty. Niestety, nie umiem pierwiaszczyć. ;-(

Słowa drabla policzyłam, wskazując je sobie paluchem. To bardzo dobra i prosta metoda. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Widzę, że nie zdążyłem z edycją, więc przenoszę ją do nowego komentarza, żeby nie umknęła.

 

No cóż, jak się ma Regulatorów, to trzeba się ich słuchać. A kiedy Reg mówi: “brakuje siedmiu słów!”, to dopisuje się siedem słów i żadna dodatkowa filozofia nie jest tu wskazana; szczekał pies w cieniowe obliczenia własne, a tym bardziej w obliczenia cieniowego edytora. To cieniarze są (ja tam na przykład, zamiast liczyć słowa paluchem, po dwudziestym zacząłem liczyć paluchy – wyszły mi trzy).

Dzięki, Reg.

 

Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale pisząc dwie prawdy, zaplotłaś między nie i trzecią:

Wiem także jak się dzieli – np. łoże i mnoży – przeważnie kłopoty.

Zaiste, łoże to dobre miejsce do mnożenia. Aczkolwiek wcale nie lepsze niż inne.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Oj, to prawda Cieniu, jak się łoże nieumiejętnie dzieli, to potem mnożą się straszne kłopoty. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jako agent niejakiego Nevaza, chciałbym się upomnieć o przestawienie samogłosek w tytule ;).

Jeśli chodzi o alternatywne zakończenie, rozumiem, że rybka potraktowała “nie mów” jako trzecie życzenie? W tym układzie napisałbym: “żeby nikt mi już nigdy nie mówił”, ale tym razem to ty jesteś autorem ;).

Nie wyobrażałem sobie, że rybka może tak po prostu zniknąć po spełnieniu trzech życzeń, ale biorąc pod uwagę jej magiczną naturę, czemu by nie (myślałem, że rybka po to spełnia życzenia, żeby ją na końcu uwolnić ;->).

A jeśli chodzi o rachunek słów, to do wszelkich ustalonych reguł podchodzę z pewnym dystansem (nie lubię nadmiaru zasad, przepisów itp.). Jeśli dobrze rozumiem drabelską ideę, to dopóki nie przekroczy się stu słów, chyba nie powinno być problemu :P. Wg was to nie działa na zasadzie – “im mniej, tym lepiej”?  

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Cieniu, gratuluję inspiracji. Oba zakończenia dają do myślenia starszemu panu, znaczy się… mnieee. Tylko, kurwa, nigdy nie złapałem złotej rybki. Może Fishu ma jakiś patent…?

Ten też jest całkiem fajny. ;)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Fajny remix :)

Domyślam się też, dlaczego Cieniowi wychodzi 100 słów, a Regulatorom 93. Liczniki w edytorach tekstu traktują słowo jako ciąg liter dłuższy lub równy 1 znakowi oraz oddzielony spacjami od pozostałych, i według tej definicji w tekście jest 100 wyrazów. Regulatorzy najprawdopodobniej policzyła bez jednoliterowych spójników, których jest dokładnie 7. Ten sposób stosowany jest też np. przy sprawdzaniu prac maturalnych które muszą mieć min. 250 słów bez tych spójników.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Wg was to nie działa na zasadzie – “im mniej, tym lepiej”?  

Nie. Musi być dokładnie sto.

Ale jest jeszcze podgatunek drabbla – dribble. To utworzątko liczy sobie pięćdziesiąt wyrazów. Dla tych, którym stusłówki wydają się przegadane. ;-)

Babska logika rządzi!

Wicked G, liczyłam jednoliterowe spójniki. Paluchem, jak już wspomniałam. W liczeniu do stu jestem dość biegła. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie. Musi być dokładnie sto.

No to chyba zboczenie jakieś :D.

Ale z autorytetami nie będę się kłócił.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Pełno takich zboczeń: sonet ma ściśle określoną liczbę wersów, haiku – sylab…

 

Edit: jest mała furteczka: dopuszczalne jest wliczenie tytułu, ale na portalu chyba nikt tego nie stosuje.

Babska logika rządzi!

Ok, ale drabble to jednak proza. Liczbę wersów i sylab słyszysz jak czytasz na głos, ale nikt chyba nie liczy sobie słów na palcach (przesuwając paciorki liczydła, czy jak kto woli) czytając drabble? ;)

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Jeśli ktoś zasiada by napisać drabble, nie ma wyjścia – musi być sto słów, albo to nie będzie drabble, tylko króciutki utworek prozą. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jako agent niejakiego Nevaza, chciałbym się upomnieć o przestawienie samogłosek w tytule ;).

Ooo, Stary, wybacz. Czasem coś zakoduje mi się w mózgu inaczej niż powinno i potem takie rzeczy się dzieją. Już poprawiam.

“Nie mów mi…” jest doskonale życzeniowe, a przy tym to chyba jedyna sensowna forma, jaką mogłem nadać słowom Leona, żeby żart miał sens.

Co do umowy, to brzmi ona, zazwyczaj, tak: “uwolnij mnie, a spełnię twoje trzy życzenia!”. Więc najpierw uwolnienie (kai!), potem życzenia. Tak więc, w chwili, gdy rybka spełniła trzecie życzenie, zgodnie z zawartą wcześniej umową, mogła odejść.

Co do drabbla, to z tym trochę jak z seksem – muszą być spełnione konkretne wymagania, żeby definicja została wyczerpana. Inaczej… efekt niby podobny, ale tak jak masturbacji nie nazwiesz stosunkiem, tak dziewięćdziesięciodziewięciowyrazowca nie nazwiesz drabblem. Nie i koniec.

Jeszcze raz dzięki za udostępnienie materiału źródłowego.

 

Ambroziaku, Fishu to ma patent, a i owszem, ale raczej na to, jak unikać złapania. Kurna, nawet sam Dj nie zdołał go pochwycić na swój sławetny haczyk.

Swoją drogą, to może jego warto by się douczyć właśnie u Dj’a? Co prawda naszej Złotej Rybki nie dopadł, ale na jedną przynętę złowił jakoś ponad osiemdziesiąt dorodnych – miejmy nadzieję – sztuk.

 

Reg, Wickedowi chodziło właśnie o to, o czym wcześniej wspomniała już i Finkla – myślniki też spełniają wymóg: ciąg liter dłuższy lub równy 1 znakowi oraz oddzielony spacjami od pozostałych.

Tak więc z myślnikami było sto, bez nich – dziewięćdziesiąt i jeszcze trzy wyrazy. Ja tam jednak jestem zwolennikiem twierdzenia, że znak przestankowy to nie wyraz, więc teraz w drabblu jest: sto siedem wyrazów w rozumieniu edytora, ale równo sto słów.

Dzięki Wam wszystkim za wizytę, komentarze i pouczającą dyskusję.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nie ma co wybaczać, to nie był żaden wiel-błąd, każdemu się może zdarzyć : ).

A co do tych nieszczęsnych stu słów – nie jestem aż takim pierdołą, żeby zabraniać komuś wymyślać formę o określonej nazwie i określonych wymogach formalnych. Nie ja ją wymyśliłem i tym bardziej w żadnym wypadku nie zabraniam. To też przejaw wolności twórczej, tak samo jak moje swobodne podejście do ww. liczenia słów. Pozostanę przy przekonaniu, że liczy się treść :).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Czasem coś zakoduje mi się w mózgu inaczej niż powinno i potem takie rzeczy się dzieją.

O, Cieniu, mam dokładnie tak samo. Moje zasługi w przekręcaniu nazwisk, nazw i nicków są legendarne.:)

Milusie zakończenie wymyśliłeś, choć skojarzyło mi się z innym evergreenem:

“– Nie mów mi, co powinienem robić, a czego nie! NIENAWIDZĘ TEGO, JASNE!?

– To ja przepraszam – opowiedziała rybka. 

I zniknęła.”

Tylko z liczeniem do stu u mnie kiepsko (a o mnożeniu i dzieleniu nie wspomnę!…), więc pewnie czegoś tu brakuje…

 

Umieściłem każdy wyraz tekstu w osobnym wersie i opatrzyłem go numerem. Efekt tutaj:

https://docs.google.com/document/d/1APxURgYwuzrHAhhTmMzwdwLlCLYYmmy75AWUwy6YImY/edit?usp=sharing

Myth busted. Sto słów ze spójnikami włącznie jak byk.

Jeżeli chodzi o myślniki, to te dłuższe (nie wiem jak nazywają się fachowo), których Cień użył tekście, nie są liczone przez program.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Z przykrością rzec muszę, że oryginał mi się bardziej…;(

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Wickedzie, wielki SZACUKEN, że Ci się chciało, ale nie wziąłeś pod uwagę, że wersja tekstu, którą wrzuciłeś na tapetę, jest już po stosownych przeróbkach. To znaczy, dołożyłem siedem słów do tej wersji, którą widziałeś na screenie. Teraz słów jest faktycznie sto, ale wyrazów – wg edytora tekstu – już sto i siedem. Myślniki, w tym wypadku ich rolę pełnią półpauzy (pauzy są jeszcze dłuższe, o takie:–), jednak są liczone przez mój edytor jako osobne wyrazy.

 

Emi, pękło mi serce i wylało się… a nie, nie; wciąż zapominam, że nie mam serca, tylko kawał mięcha pompujący toksyczną krew.

Poza tym zgadzam się z Tobą w całej niemal rozciągłości. Tyle, że mi ta myśl – oryginał jest lepszy – wcale nie sprawia przykrości.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Libre Office dalej podaje mi 100, nawet po zmianach. Poza tym treść drabbla ze screena nie różni się od obecnej – czy te poprawki dotyczyły myślników?

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Spójrz na screena, którego ja wrzuciłem. Tam nie ma między innymi “Okey, okey”, a rybka nie odpowiedziała “spokojnie”. Leon też w nieco inny sposób wyciągał ją z wiadra. Kilka niepozornych drobiazgów, a tekst spuchł do odpowiednich rozmiarów.

 

Podobno Liberty jest lepsze od OpenOffica. Kiedyś nawet, za namową Rybki, próbowałem go zainstalować. Okazało się jednak, że – z jakiegoś powodu – w najnowszej, oficjalnej wersji programu, choć teoretycznie powinno dać się to zrobić, to w praktyce jednak nie mogłem wybrać komponentów, które chce zainstalować. Hurtem, albo wcale. Oj, nie, mój drogi, tak się bawić nie będziemy. kombinowałem, szukałem – nic! Hurtem, albo wcale. Hurtem, albo… AAAAA!

No i teraz dalej romansuję z Opensem i każdy liczy sobie wyrazy jak chce.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Ech, mało spostrzegawczy jestem :( Przepraszam za zamieszanie. 

Ja na początku pisałem w Google Docs ze względu na autozapis w chmurze, ale przy wklejaniu do NFowego edytora gdzieś ginęły mi myślniki i nie wiedziałem co z tym uczynić, więc przerzuciłem się na Libra.

Those who can imagine anything, can create the impossible - A. Turing

Cieniu, bo Fishu to Złoty Rybak.

 

Wiecie co…? Ponieważ portal ma ograniczoną liczbę kategorii i gatunków, dlatego wydaje mi się, że – na nasze wewnętrzne potrzeby – możemy myśleć o o drablach jako o utworach, liczących nie więcej, jak sto słów. Popatrzmy na shorty… te mają tutaj bardzo płynne widełki, chociaż uważa się (uważa np. tak Szortal), że jest to utwór do pięciu tysięcy znaków.

 

Patent, patent…?

 

No to sami sobie odpowiedzieliście.

 

Patent, a potem opłaty licencyjne – i już, złotko jest ;-D

 

Cieniu, pamiętaj, że cię, cholero, lubię –  ale oryginał lepszy ;-)

 

Ale fakt, Cień Burzy upchnięty w sto słów… To wydarzenie samo w sobie!

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

“(…) i jam to, nie chwaląc się, sprawił.

Wołodyjowski wyrzekł to z pewną chełpliwością, ale jeśli spodziewał się podziwu, to zawiódł się srodze. Billewiczówna nie odrzekła ani słowa, natomiast zachwiała się na nogach i rękoma poczęła szukać oparcia za sobą, na koniec siadła ciężko na tejże samej skrzyni, z której przed chwilą się podniosła.“

Ta Oleńka Billewiczówna to był skarb… Albo wampir…

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nie obraź się, Cieniu, ale jednak bardziej podoba mi się wariant z pożarciem rybki:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Nie no, ja wszystko rozumiem, ale żeby Ryba wolał wersję, w której nad przedstawicielem jego plemienia triumfuje siakiś pryku?

 

Nie no, luz, Kochani. To była swobodna myśl, która zrodziła się po przeczytaniu oryginału, a którą sobie spisałem w ramach żartu i swoistej promocji dzieła Newaza, jako, że te odnajduje przednim. Ot, taki impuls. A że przy okazji kilka osób – w tym ja – dowiedziało się czegoś o drabblach, to tylko się cieszyć, nie?

 

Ambroziaku, ja jednak pozostanę konserwatywny. Drabble powinno mieć sto słów; ani jednego słowa więcej, ani mniej. W końcu o to chodzi w całej tej zabawie i ćwiczeniu, żeby napisać fajne opowiadanie mieszczące się w konkretnych, sztywnych ramach.

 

I to mówię ja, Cień…

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

A ja tam wolę wersję Cienia – logika rybki (a więc w jakimś tam stopniu babska) triumfuje. Myśleć trzeba, co się mówi, o! :-) Bo jeszcze się spełni…

Babska logika rządzi!

swoistej promocji dzieła Newaza”

Swoistej promocji dzieła Nevaza, do stu beczek rumu! :D

Te przekręcenia zaczynają już rzucać się cieniem na ww. promocję.

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nevazie, uwierzysz, jeśli powiem Ci, że omsknęła mi się ręka i dwakroć “v” vvbiłem?

Nie? Jesteś pewien?

Szkoda…

 

Finkla dobrze gada! Polać jej! I niech ktoś przyniesie śledzika na zagrychę.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Akhem… ;-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

A jak ktoś spłodzi utworek pomiędzy 50 a 100 słów – to jaką kategorię przypisze mu na tym portalu? Short…? 

Najpewniej nic lub “inne”

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ale “inne” jest chyba tylko w gatunkach…

fuckt, ustawa nie przewidziała :-D

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

No nieźle, ale oryginał moim zdaniem lepszy. Lecę do następnych rybek. :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Bjutiful płenta :)

Dzięki!

 

Z ciekawości zajrzałem, bo już mi uleciało, i sam się, kurde, uśmiałem.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Nowa Fantastyka