- Opowiadanie: Numendil - Eksperyment: Świadomość

Eksperyment: Świadomość

Napisane pod wpływem impulsu.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Eksperyment: Świadomość

 

Obiekt budzi się. Z przerażeniem rozgląda się w nieznanym sobie otoczeniu. Jego umysł powoli przyswaja spływające informacje. Dostrzega ich. Stoją wokół niego. Patrzą. Nagle czuje wstrząs i ból. Do mózgu wdziera się świadomość. Świadomość bytu.

 – Stworzono mnie! – krzyczy – Stworzono!

Po wielokroć powtarza ten okrzyk. Istnieje w nim. Stanowi o jego osobie. Jest tym co go wyraża. Stojącym dookoła wydaje się, że oszalał.

 – Stworzono? – pytają i pukają się w głowę. Gorączkowe szepty przebiegają wśród obserwatorów. Każdego kiedyś stworzono. Nie ma w tym nic odkrywczego. Nic niesamowitego. Lecz on ciągle krzyczy.

 – Stworzono mnie! – ten krzyk go przepełnia. Torturuje go. Świadomość bycia stworzonym, świadomość istnienia jest dla niego straszna.

 – Stworzono! – wrzeszczy i miota się. Chciałby uwolnić się od tego krzyku. Chciałby się go pozbyć, ale wie, że nie może. Mimo potwornego bólu wie, że ten krzyk to on sam, to jego dusza.

 – Stworzono! – kolejny wrzask rozdziera jego pierś – Stworzono! – i kolejny.

 – Opanuj się! – mówią mu inni, ale on wie, że nie może. W przypływie rozpaczy i bezsiły, z niemożności opanowania bólu rzuca się na stojących.

 – Stworzono mnie! – wrzeszczy i uderza. Jakby chciał zmusić ich do zrozumienia siłą pięści. Patrzą się na niego z politowaniem, czasem pogardą. Unikają jego ciosów jakby byli niematerialni, nierzeczywiści. Nikt nie próbuje stanąć mu na drodze, nikt nie chce go zatrzymać.

 – Stworzono mnie! – krzyczy i bije na oślep. Potyka się o własne nogi i wali się na ziemię uderzając bezradnie dłońmi.

 – Stworzono! – tylko te słowa. Żadnych innych. Podnosi się z ziemi i patrzy na nich. Patrzy wzrokiem pełnym bólu i rozpaczy. Lecz oni nic nie czują, nie rozumieją go. Pukają się tylko w głowę i mówią:

 – Uspokój się!

Nie wiedzą, że świadomość bycia stworzonym jest tak druzgocąca. Nie pojmują jego tragedii.

 – Stworzono! – krzyczy raz za razem i rozgląda się wokół przerażony. Oni są wszędzie. Nic nie czują. Otaczają go. Ponownie rzuca się na nich. Ustępują mu. Przebiega przez nich, nawet nie dotyka nikogo. A tak by chciał. Tak by chciał zadać im ból za to, że go nie rozumieją.

 – Stworzono mnie! – krzyczy i pędzi naprzód młócąc na ślepo pięściami. Dobiega do krawędzi. Zderza się z nią. Biegnie w przeciwnym kierunku. Znowu krawędź, ściana. Jest w więzieniu. Nie może uciec mimo, iż tego potrzebuje. Uciec od nich, od własnego krzyku, od siebie, od bólu, od świadomości.

 – Stworzono mnie! – rozbrzmiewa coraz słabiej, coraz ciszej. Bije głową w ścianę. Chce się przebić, uwolnić, wydostać.

 – Decydujemy się na natychmiastowe przerwanie eksperymentu – mówi cicho jeden z nich – Usunąć obiekt. Świadomość istnienia, pełna świadomość jest dla obiektu zbyt dużym obciążeniem. Jego umysł nie jest na to gotowy. Obiekt staje się niestabilny. Może być zagrożeniem. – naciska guzik.

 – Stworzono! – krzyczy po raz ostatni i wali się na ziemię. Czuje nareszcie wolność. Wraz z ostatnim krzykiem, ostatnim spazmem bólu, ostatnim tchem odnajduje spokój.

Kraków, WFAiS, UJ, Styczeń 2015

Koniec

Komentarze

Cóż, wygląda na to, że mógłbym być jednym z eksperymenatorów, bo nijak nie dociera do mnie tragizm sytuacji bycia stworzonym. Mój umysł spowija różowa, półprzezroczysta zasłonka, na której namalowane są fikające, białe kroliczki oraz baraszkujące, tęczowe jednorożce. Może gdybym spróbował spojrzeć na rzeczywistość bez niej… Może wtedy ból doświadczania rzeczywistości taką, jaką jest naprawdę, ogladania prawdziwego stanu rzeczy, byłby nie do zniesienia. A tak… Zupełnie nie czuję dramatu, zawartego w przekazie Twojego tekstu. Sorki. Aha, opowiadanie wycięło Ci w jakąś chorągiewkę. To utrudnia odbiór. Pozdrawiam!

Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół!

Patrzą się na niego […]. ---> jesteś pewny, że bez zaimka zwrotnego obejść się nie można?

<><>

Nie będę wypowiadał się tak kwieciście, jak thargone, bo żadnego rodzaju ozdobniki nie zmienią wymowy stwierdzenia, że i pomysł, i realizacja do najciekawszych nie należą, niestety.

Uch, nie wyszło.

 

Numendilu, dostajemy scenkę, w której główny protagonista miota się, krzycząc, że go stworzono – i spotyka się z niezrozumieniem absolutnym.

 

Być może… Gdyby jasne się stało w okolicach finału, że protagonistą jest prototypowy android lub sztuczna inteligencja… A może byłby to pierwszy człowiek, którego potem wygnano z raju… Cokolwiek, co pozwoliłoby czytelnikowi albo zidentyfikować opętańca, albo siebie z nim lub jego stworzycielami – to może byłby to ciekawy szorcik.

 

A tak, zza pleksiglasu patrzymy sobie, jak się pomiota, pomiota i zdechnie. :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Dołączę do poprzedników, bez mrugnięcia okiem oglądających bohatera z bezpiecznej odległości :-)

I powiedziałabym raczej “bezsilność” niż “bezsiła”, ale to pewnie kwestia preferencji.

 

A z uwag bardziej ogólnych: sam motyw bycia stworzonym skojarzył mi się jakoś pokrętnie z “Kolistymi ruinami” Borgesa. Tyle tylko, że tam działo się troszkę więcej, jak przystało na pełnokrwiste opowiadanie – w szorcie ciężko byłoby uzyskać taki efekt :-)

 

 

Nie wiem, czy słusznie, ale skojarzyło mi się z wierzącym wśród ateistów. Wrzeszczy, nawraca, próbuje siłą…

Mam wrażenie, że nadużywasz zaimków, szczególnie na początku.

Babska logika rządzi!

Niestety i ja stanę w szeregu pełnych niezrozumienia obserwatorów, dla których miotający się i wrzeszczący “obiekt” jest zbyt dziwny, by eksperyment można było uznać za udany.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Początkowo podobał mi się klimat, ale po którymś okrzyku zrobiło się to monotonnie. Dobrze potrzymać czytelnika w niewiedzy, ale aluzja na koniec jest zbyt mało wyrazista. I jak wspomniało kilka osób, tak i ja nie rozumiem, co konkretnie zawinił “akt stworzenia”.  

 

PsychoFish A tak, zza pleksiglasu patrzymy sobie, jak się pomiota, pomiota i zdechnie. :-)

 

Dokładnie tak :D.

– Przeczytałam! – krzyczę, w pełni świadoma, że krzyczę, że przeczytałam!

 

Numendilu, to chyba wszystko, co mam do wykrzyczenia. Na temat Twojego eksperymentu, rzecz jasna.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

– Przeczytałam! – krzyczę, w pełni świadoma, że krzyczę, że przeczytałam!

 

Numendilu, to chyba wszystko, co mam do wykrzyczenia. Na temat Twojego eksperymentu, rzecz jasna.

Wypowiedź Regulatorki, poza tym, że mnie rozbawiła, w pełni oddaje to, co mógłbym powiedzieć o tekście.

Sorry, taki mamy klimat.

Nowa Fantastyka