- Opowiadanie: Bernierdh - Smoki pachnące benzyną

Smoki pachnące benzyną

Recykling. Opowiadanie ulepione z resztek, które zostały w mojej głowie po dragonezie.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Smoki pachnące benzyną

Złotoskrzydły wzniósł się wysoko do nieba. Niebo było błękitne i ciepłe. Pióra Złotoskrzydłego potrzebowały tego ciepła, potrzebowaly tego daru, by się rozwinąć i odnaleźć, z dala od wszystkiego, co wydawało się złe lub smutne. Z dala od suchego piasku i prażących kamieni. Od ludzkich strzał i patyków. Od zmartwień.

Gdy Złotoskrzydły znalazł się blisko gorącego słońca, wszystkie jego powieki opadły. Był coraz bliżej i bliżej, ale też coraz dalej od swojego dawnego świata.

Witało go niebo. Witał go kosmos.

Złotoskrzydły zaśpiewał z radości, a potem wleciał w królestwo gwiazd, klucząc między nimi jak sarna pośród drzew.

***

– Hmm… I co? I poleciał w kosmos?

– Tak.

– Ale dlaczego?

– No bo tutaj ludzie na niego polowali i w ogóle.

– Hmm… No tak. To całkiem… mądre. Fajnie, że masz taką wyobraźnię. Ja bym chyba na to nie wpadł. O słyszysz? Twoja mama już idzie. Otworzysz jej domofon?

– Jasne, wujku.

Człap. Człap. Człap.

Całusy. Witanie. Czerwone wino.

– Dzięki, że z nim zostałeś, Tomciu. Koniecznie musiałam iść do tego urzędu. Bardzo był niegrzeczny?

– Coś ty. Było w porządku. Opowiedział mi bajkę.

– Opowiedzialeś wujkowi bajkę? O czym?

– O Złotoskrzydłym.

– O tym swoim smoku? Boże, myślałam, że już ci to minęło!

– O co chodzi?

– Oj, bo on naprawdę w to wszystko wierzy. Psycholog mówił, że to nic, ale, na Boga, on ma już prawie dziewięć lat, a gada tylko o tych pierdołach. Musi w końcu zrozumieć, że smoki nie istnieją. Przecież inne dzieciaki będą się z niego śmiać.

– No niby tak. Ale to była ładna bajka.

– Weź ty mnie lepiej nie denerwuj.

***

Nagle pióra Złotoskrzydłego wypadły. Nie stopniowo, ale wszystkie naraz, jakby nigdy ich nie było, jakby urodził się łysy. Bezsilnie patrzył jak jego duma opada lekko w dół, okrywając lasy i doliny pięknymi kolorami. Płakał, ale nie pojawiły się łzy.

Jego skóra stała się znacznie grubsza. Szara. Ciemna. Stalowa?

Nie istniał już dla samego istnienia. Zyskał cel w życiu. Powód. Ale wcale się z tego nie cieszył. Czuł, że coś stracił. Myślał…

Wcale już nie myślał. Ani nie śpiewał. Melodię jego głosu zagłuszył ryk silnika.

***

– Siemasz, młody.

– Cześć, wujku.

– W co się bawisz?

– Jest wojna, tam, na dole, a ja lecę samolotem.

– Jesteś samolotem?

– Nie. Ja jestem tutaj.

– W swojej głowie?

– Z przodu samolotu, wujku. Pilotuję.

– Aha. A powiedz mi, młody, nie lepiej latać samodzielnie, a nie tylko pilotować? Może w wojnie brałaby udział jakaś jednostka latająca, jak w Herosach? Smoki na przykład?

Uśmiech politowania.

– Smoki nie istnieją, wujku.

***

Mężczyzna założył marynarkę i poprawił krawat. Zszedł na dół, wsiadł do szarego samochodu. Przejrzał się w lusterku i uśmiechnął do siebie ponuro.

Gdy wyjeżdżał w szare miasto, pomyślał, nie wiedzieć czemu:

"Smoki nie istnieją, wujku."

 

17.01.2015

Koniec

Komentarze

Krótkie, przyjemne, z wplecioną fajną opowiastką. Czyżby smok, jako symbol utraty dzieciństwa/niewinności? Przyjemna stylistyka. Opowiadanie na duży plus.

 

“Otworzysz jej domofon” – to aby na pewno poprawna forma?

 

“Uśmiech pilotowania” – jak mniemam, miało być “politowania”

Bardzo nostalgiczne, że tak powiem. Czytało się przyjemnie, w trakcie rozmyślając nad utraconym darem dziecięcej wyobraźni, kiedy wszystko było możliwe a człowiek nie oglądał się na jakieś śmieszne kwestie “możliwości” i “prawdopodobieństwa”… Sam miałem dość bujną wyobraźnię, którą temperowano… dziś odrobina tej nieskrępowanej kreatywności bardzo by się przydała, oj, bardzo:(

W ogóle mam wrażenie, że w naszym kraju wyobraźnia jest jakby “ustawowo” niszczona od najmłodszych lat. Teraz troszeczkę zmienia się to na lepsze, ale młody pisarz w podstawówce, albo dzieciak z talentem do rysowania superbohaterów nadal ma… trudniej. A w USA na takich historyjkach robiona jest kasa, gruba kasa…

 

Nieliczne błędy zauważył już Jagiellon, nie ma więc co się powtarzać.

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Ps. Ale moim zdaniem trochę za często powtarzasz “Złotoskrzydły” Nie da się znaleźć słów zastępczych?

Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem bądź farmaceutą. Lub psychologiem.

Smutne.

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

@Jagiellon

Dokładnie tak. Ślicznie dziękuję :)

Otwieranie domofonu, to forma zupełnie niepoprawna, ale na tyle często spotykana, że zdecydowałem się wpleść ją w dialog :)

Pilotowanie… Dzięki wielkie autokorekto…

Pozdrawiam :)

 

@sfun

Dzięki :) Niestety w zupełności się z tobą zgadzam. Trzeba naprawdę ogromnej siły woli żeby zachować wyobraźnię po ostrym temperowaniu zapewnionym przez system edukacji i współczesny swiat, problemy dnia codziennego. Może w przyszłości będzie lepiej.

Pozdrawiam :)

 

@Kwisatz Haderach

Nom :(

Mając na uwadze ilość tekstów, gdzie pada słowo smok, chyba lepiej by było poszukać innego słowa-klucza ; P

Szorcik jest niezły.

I po co to było?

@syf. Wiem, ale skoro do szorta zainspirowały mnie resztki podragonezowe… Dzięki. :)

Całkiem zgrabny szorcik, smok na miejscu, nie zmieniałbym go na nic innego :)

 

W ogóle mam wrażenie, że w naszym kraju wyobraźnia jest jakby “ustawowo” niszczona od najmłodszych lat. Teraz troszeczkę zmienia się to na lepsze, ale młody pisarz w podstawówce, albo dzieciak z talentem do rysowania superbohaterów nadal ma… trudniej.

Pierwsze próby pisania opowiadań podjąłem w wieku 7-8 lat i nie przypominam sobie, żebym miał w czymkolwiek trudniej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Udany szort.

Zwięźle, z puentą i napisane dobrze. Przeczytałem z przyjemnością.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Niby wszystko na miejscu, bo i pomysł  puenta, ale jakoś mnie nie poruszył specjalnie. Ot, zgrabny szorcik.

Ładnie napisane, przeczytałam bez przykrości, ale… no właśnie – w głowie już mam tyle smoków! ;-)

 

Pióra Zło­to­skrzy­dłe­go po­trze­bo­wa­ły tego cie­pła, po­trze­bo­wa­ly tego daru… – Literówka.

 

Opo­wie­dzia­l wuj­ko­wi bajkę? – Literówka.

 

Gdy wy­jeż­dżał w szare mia­sto, po­my­ślał… – Wyjeżdżamy z miasta; wjeżdżamy do miasta; jedziemy/ idziemy w miasto.

 

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@beryl

Dzięki :)

Hmm… W mojej szkole szczerze mówiąc jedyne próby wspierania kreatywności pojawiły się u jednej nauczycielki w gimnazjum i jednej w liceum, inaczej wyobraźnia była tylko niepożądanym dodatkiem.

 

@Nazgul

Dziękuję i również pozdrawiam :)

 

@rooms

Starczy. Dzięki :)

 

@regulatorzy

Dziekuje za komentarz i, przede wszystkim, za wskazanie błędów :) Poprawię, obiecuję!

Powtórzę  to co napisali koledzy ;) przyjemny i lekki szorcik :) puenta jest i jest piąteczka.

Pozdrawiam :) 

W mojej szkole szczerze mówiąc jedyne próby wspierania kreatywności pojawiły się u jednej nauczycielki w gimnazjum i jednej w liceum, inaczej wyobraźnia była tylko niepożądanym dodatkiem.

Nie rozumiem co to znaczy – czy nauczycielki dawały Ci do zrozumienia, że masz przestać tworzyć?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu, ogólnie ludziom chodzi o to, że szkoła to powtarzający się schemat, z roku na rok to samo. A kiedy uczeń załapie jak to działa, nie używa już mózgu twórczo, tylko brnie w to. Nauczyć się tego i tego co jest wymagane, zrobić ściągę, dwa slajdy w prezentacji “coby babka się odczepiła” itd. Nie ma zadań, które wymuszają pobudzenie myślenia czy zrobienie czegoś we własnym zakresie (poszukania, napisania). To nie jest tak czarno na białym jak w tym przykładzie, ale o to mniej więcej chodzi… 

Najlepiej pisałoby się wczoraj, a i to tylko dlatego, że jutra może nie być.

Ja chyba nigdy narzekania na szkołę nie zrozumiem :) To znaczy: wiem, że szkolnictwo nie jest idealne i że przydałoby się wiele zmian, ale niektóre opinie zahaczają wręcz o stwierdzenie, że gdyby nie szkoła to byłoby im lepiej.

Ale nie w tym rzecz – sfun napisał, że uczniowie z talentami twórczymi mają trudniej. Ja tego nie rozumiem – od dziecka pisałem opowiadania, niektórzy ludzie też próbowali tworzyć – najczęściej poprzez rysowanie/malowanie. Wiele osób to zarzuciło, kilka poszło w tym kierunku i np. obecnie studiują na ASP albo gdzie indziej, ale nadal tworzą. Nie zauważyłem w każdym razie, żeby ktokolwiek z osób tworzących, ze mną włącznie, miał w jakikolwiek sposób trudniej, dlatego chętnie dowiedziałbym się o co chodziło sfunowi :)

To, że szkoła nie wspiera dzieciaków piszących opowiadania czy rysujących to fakt, ale nie znaczy to oczywiście, że mają one trudniej niż inni.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ładnie pokazany koniec marzeń i fantazji…

<>

Mają trudniej, bo ich “przeciwnikami” są takie “wygaszające” swobodę własnych wyobraźni potęgi, jak telewizja, większość gier…

A wszystko dlatego, że – jak śpiewa podobno Artysta – życie jest noweeelą.

Sorry, taki mamy klimat.

@Beryl Moim zdaniem mają trudniej niż powinni, bo szkoła ich nie wspiera, a powinna. Mają też trudniej np od informatyków, bo pasja tych jest wspierana przez całe otoczenie, a tworzące dzieci muszą radzić sobie same. Plus to o czym mówi Kwisatz. Takie jest przynajmniej moje zdanie :) @AdamKB Dzięki :) @Sethrael Ta.

Może to i dobrze, że szkoła nie wspiera. Ci, którzy nie mają dość motywacji, zajmą się jakimś życiowym zajęciem, oszczędzi to społeczeństwu tysięcy głodujących z braku środków finansowych artystów, których nie daj Boże trzeba będzie potem utrzymać… ; ))

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Może i racja :)

których nie daj Boże trzeba będzie potem utrzymać… ; ))

Cholera, i to z naszych podatków… Liberum Veto! Artysto, utrzymuj się sam! ;-)

 

Ja również nie rozumiem narzekania. Nie chodziłem do elitarnych szkół, a polonistki reagowały bardzo pozytywnie na wszelkie próby twórcze. Jasne, nie było kursów “jak pisać opowiadanie” – ale one też musiały zarabiać na życie, więc czasu na to nie ma.

Moim zdaniem, problem nie leży w samym systemie edukacji, tylko w czasie, jaki musimy poświęcić na zdobywanie siły nabywczej niezbędnej do a) przetrwania b) godnego życia c) posiadania rodziny d) wygodnego życia. Na końcu zostaje go ledwie na sen, żarcie. W takich warunkach, wybaczcie, można zapomnieć o ponadstandardowej aktywności, jaką jest tworzenie – chyba, że się człowiek zaprze i nauczy z tworzenia żyć, ale to już grubsza sprawa.

 

EDIT: szorcik zgrabny, releksyjny

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

To ja od siebie dodam, że w związku z Dragonezą miałem na mailu kilka wiadomości od różnych nauczycielek w sprawie konkursu – bo uczniowie chcieli wziąć udział :) Nie jest więc chyba aż tak źle, jeśli ktoś uważa, że to ważne dla początkującego pisarza, żeby go polonistka wspierała.

 

Mają trudniej, bo ich “przeciwnikami” są takie “wygaszające” swobodę własnych wyobraźni potęgi, jak telewizja, większość gier…

Adamie, nie zgodzę się. Gry wspierają wyobraźnię wielu młodych ludzi. Kiedyś, niedługo po tym jak uzyskałem połączenie z siecią, zacząłem się udzielać na pewnym forum poświęconym grze Morrowind – był tam osobny dział dla ludzi tworzących opowiadania i chcących się podzielić swoimi dziełami, albo pomóc innym. Wielu z nich zainspirowała właśnie gra. Początkowo tworzyli opowiadania w jej świecie, czego ja np. nigdy nie rozumiałem, ale potem forum się rozpadło, a ja razem z innym moderatorem założyliśmy własny grajdołek, który przetrwał parę miesięcy i był miejscem przede wszystkim dla pisarzy. Wielu z nich zaczęło tworzyć oryginalne historie, rozwinęło się językowo – może ktoś z nich nawet już jest teraz po debiucie? Kto wie. A to wszystko zasługa jakiejś tam gierki.

 

Bernierdh, wybacz offtop, ale jak widzisz, temat szorta zainspirował do dyskusji :) Jak się wydłuży, proponowałbym założenie osobnego wątku.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

 Ano, Rybosławie, grubsza sprawa. Problemem ludzi próbujących tworzyć w Polsce sztukę jest po prostu brak odbiorców. Skupmy się na literaturze. Gdyby Polacy czytali, wtedy artyści-pisarze byliby w stanie utrzymać się ze swojej pasji. Był ostatnio  w GW artykuł, w którym padały różne dane. Z tego co pamiętam, było tam napisane, że prawie dwadzieścia milionów Polaków (tych powyżej piętnastego roku życia) nie przeczytało w ciągu ostatniego roku nawet fragmentu książki! A za superczytelników uznaje się w naszym kraju ludzi, którzy czytają siedem pozycji rocznie… 

 

Poszukałem, poszukałem i znalazłem:

http://wyborcza.pl/1,75475,17297141,Badanie_czytelnictwa__6_milionow_Polakow_poza_kultura.html 

 

I właśnie dlatego z pisania w Polsce tak trudno się utrzymać; nasze społeczeństwo jest po prostu <tu wstaw odpowiedni wyraz>.

Sorry, taki mamy klimat.

Uważaj na wyrazy, Seth, bo ja nie wiem czy – pomijając literaturę prawniczą – przeczytałem w poprzednim roku 7 książek, raczej nie :) Ale co do meritum, masz rację, gdyby był popyt, to i autorzy mogliby się utrzymywać z pisarstwa. Nie ma, więc trzeba zająć się czymś, co daje zarobek.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

No, Berylu, ale czytałeś. Dlaczego literatura specjalistyczna miałaby się nie liczyć? Albo opowiadania tutejsze? Albo te w papierowej NF czy na Czarną Kawkę? Albo artykuły w necie? Wszystko się liczy; wiadomo, czasu nie ma niekiedy na naprawdę  pilne sprawy i wtedy czytanie ląduje tymczasowo w kącie. Ale tymczasowo, prawda?

Ogólny, poważny problem polega raczej na tym, że większość Polaków znalazłaby czas, jednak nie ma potrzeby czytania.

Sorry, taki mamy klimat.

Nie zgodzę się Sethraelu.

 

Cytujesz wynik badania czytelnictwa. Nie ma tam jednak za wuja, o przyczynach. Jest tylko analiza pod kątem wykształcenia, aktywności społecznej – takei tam, standardowe, krzyżowo sprawdzane pierdoły.

 

Jest również hipoteza (pogrubienie celowe, bo brak potwierdzenia badaniem), że zawodzi system wyrabiania nawyku czytelnictwa. O ile z samym nawykiem trudno dyskutować, jak również o innych treściach interaktywnych, które pożerają czas, w którym można coś przeczytać – brakuje jakiejkolwiek, rzetelnej analizy przyczyn.

 

Jedna rzecz, to być może wymienione nawyki.

Druga rzecz, to być może czynnik ekonomiczno-czasowy.

Trzecia, to być może zrażenie do lektury przez dobór obowiązkowych, nieatrakcyjnych pozycji w szkole – dla nastolatka już nawet Hłasko nie jest atrakcyjny, bo to pisanie odnosi się do realiów innej epoki, której młodzi ludzie, urodzeni po ‘89, nie znają.

 

Mogę sobie taką liste układać i układać… A nawet zebranie deklaratywnych odpowiedzi w ankiecie coś mogłoby pokazać.

 

Wiemy, że jest źle – nie wiemy dlaczego, bo sie komuś tych danych nie zechciało zebrać lub przynajmniej opracować. EDIT: Ot, k…wa, badanie po polsku – się robi pod wskaźnik, zamiast wyciągnąć wnioski ze wskaźnika i spróbowac zmierzyć i zdiagnozować przyczyny. Czasem, mam wrażenie, na wysokich stolkach siedzą ludzie pozbawieni wyobraźni bardziej, niż gośc, który nie przeczytał w danym roku nic. /EDIT

 

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Fiszu, ale żadne badanie statystyczne nie odpowie na pytanie o przyczyny. Mało tego – większość badań społecznych w ogóle należy traktować z olbrzymim dystansem.

Masz badanie – możesz sobie sam wnioski wyciągać, jakie chcesz. Przecież głupi nie jesteś, słupki zrozumiesz ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Berylu,

 

Sam wiesz jak jest ze statystyką – łatwo manipulować. Na razie mamy badanie, które mówi o stanie, lecz nie o przyczynach niskiego poziomu czytelnictwa.

 

Nawet ułożenie formularza, który pozwoli na deklaratywne (tj. ankietowany deklaruje przyczyny nie czytania, plus ewentualnie kilka sprytnych krzyżowych, zamkniętych pytań o rozkład jego/jej dnia oraz wydatki na przyjemności dla weryfikacji) – już pokaże, czy rzeczywiście te ludki po prostu poświęcają swój wolny czas innym rozrywkowym, czy im się nei chce, czy są zmęczeni, czy zasuwają z fuchami na boku po godzinach, czy zajmują się popołudniu dzieciakami, czy wolą wydac 30 PLN na piwo zamiast na książkę…

 

Może się mylę, ale takiego badania nie widziałem. A o spadającym czytelnictwie słyszę od lat, super. Tylko – jakie przyczyny? Idziesz do lekarza, on ci mówi: żyły się zatkały, zaraz zawał. A dlaczego? A nie wiem, nie badałem…

 

SMART. Simple, Measurable, Achievable, Relevant, Timely – w dużym skrócie, takie planowanie, m. in. poprzez odpowiednie definiowanie celów badania, które da jakieś sensowne odpowiedzi.

 

EDIT:

O, a tu świetny pomysł, z punktu widzenia osoby prowadzącej bibliotekę szkoły polskiej w Pradze: postanowiła zbadać, oczywiście w mikroskali, przyczynę, nei alarmować samym wskaźnikiem i podjąć działania. O czymś takim mówię. W polskim opracowaniach mam tylko “zdaniem specjalistów”, co oznacza: “nam się tak wydaje” – może i dobrze się wydaje, ale gdzie badanie?

 

http://www.profesor.pl/publikacja,23628,Sprawozdania,Opis-i-analiza-przypadku-Niski-poziom-czytelnictwa-w-jezyku-polskim-w-Szkole-Polskiej-w-Pradze

 

I widać, że czym skorupka za młodu…

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Na razie mamy badanie, które mówi o stanie, lecz nie o przyczynach niskiego poziomu czytelnictwa.

Bo nie zrobisz takiego badania, które by powiedziało. Jeżeli zapytasz o to, dlaczego pani/pan nie czyta to być może 80% odpowie, że nie ma czasu, bo zasuwa w robocie, podczas gdy 80% z tych 80% w rzeczywistości będzie spędzać każdy wieczór przed telewizorem. I ten człowiek może być święcie przekonany, że on przecież czasu nie ma – znam przypadki ludzi, którzy z jednej strony każdemu mówią, że w ich życiu tylko praca i praca i nie ma czasu na nic, a potem ta sama osoba mówi mi, że widziała więcej filmów ode mnie i skończyła 3 sezony ulubionego serialu albo że wbiła 80 poziom w jakiejś tam grze.

To już prościej wyciągać wnioski z przejrzystych statystyk. Młody? Stary? Wykształcony? Ogląda telewizję? Gra w gry? Nie należy pytać wprost samych ludzi o przyczynę :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Noż kufa, beryl, wróć do mojego posta i poczytaj o pytaniach krzyżowych, a potem popatrz jak jest ta ankieta z Pragi zrobiona :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Nie zgodzę się Sethraelu.

Ok, Rybosławie, tylko jeszcze napisz, z czym konkretnie się nie zgadzasz. Z tym, że pisarze  mogliby utrzymywać się z pisania, gdyby ludzie czytali? Czy z tym, że spora część Polaków nie ma potrzeby czytania? Bo więcej tez chyba nie postawiłem, a w Twoich postach bezpośrednio nie odniosłeś się do żadnej, za to pisałeś o przyczynach. 

Sorry, taki mamy klimat.

I ten człowiek może być święcie przekonany, że on przecież czasu nie ma – znam przypadki ludzi, którzy z jednej strony każdemu mówią, że w ich życiu tylko praca i praca i nie ma czasu na nic, a potem ta sama osoba mówi mi, że widziała więcej filmów ode mnie i skończyła 3 sezony ulubionego serialu albo że wbiła 80 poziom w jakiejś tam grze.

yes

Sorry, taki mamy klimat.

Aj waj –  z “większość Polaków nie ma potrzeby czytania” –> nie zgodzę się, póki to w koncu nie zostanei zbadane.

Stawiana jest teza, której prawdziwość/przyczyny są niezweryfikowane. Albo ja nie znam takich wyników badań – co też jest możliwe.

Nie zgadzam się z jej stawianiem, mimo, że podskórnie czuję, że może mieć sporo prawdy w sobie, bo nikt sobie w tym grajdołku między Bugiem a Odrą chyba, podkreslam: chyba, nie zadał trudu (pewnie jakieś powody są…?), by to ładnie zmierzyć i działać na faktach, a nie na “zdaniem specjalistów”. A że można, to pokazuje przykład pani nauczyciel bibliotecznej ze szkoły polskiej w Pradze – kilka minut w Google.

 

 

EDIT

 

Berylu, zjawisko, które opisujesz, na pewno jest ważne.

A jak ważne – to mogłoby pokazać sprytne badanie na określonych grupach wiekowych.

 

I co?

GDzie to cholerne badanie jest?

Przecież w dzisiejszych czasach takie rzecyz robi się przez internety, cały cyk jest w dobrym ułożeniu pytań. A dobre ułożenie pytań zależy od tego, co chcemy się dowiedzieć… Wracamy do poprawnego wyznaczania celów.  Może by się tak, w Bibliotece Narodowej, wypowiedzieli, dlaczego nie publikują badań o przyczynach, lecz o samym stanie?

 

Myśleć, panowie szlachta, myśleć!

 

EDIT2:

 

No kufa, sami zobaczcie:

http://www.bn.org.pl/download/document/1422018329.pdf 

 

Mnóstwo danych o profilach i wskaźnikach czytelnictwa. To przecież powinno uruchomić drugie badanie, pozwalające poznać realne przyczyny tego stanu.

 

Jedyne co – deklaratywne pytanie o dochody – zero dodatkowych weryfikacji. I tylko w korelacji z tzw. omniczytelnikami (czytają różne formy – od elektronicznych, do papierowych, krótkie i długie).

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ok, to teraz wirtualnie dostawiam to, co wydawało mi się oczywiste w poprzednich przekazach:

Wydaje mi się/podskórnie czuję/na podstawie nieusystematyzowanych obserwacji niekoniecznie reprezentatywnej grupy mniej lub bardziej przypadkowych ludzi odnoszę wrażenie. że większość Polaków znalazłaby czas, jednak nie ma potrzeby czytania, co może mieć różne  oczywiście przyczyny, lecz zastanawianie się nad nimi nie było istotne w chwili dzielenia się tezą/refleksją, i nadal istotne się nie wydaje, gdyż refleksja dotyczyła jedynie stanu obecnego, była uzewnętrznieniem niezadowolenia z sytuacji; autor tezy nie miał zamiaru próbować wnikać w przyczyny/analizować genezę obecnego stanu rzeczy.

 

Mam nadzieję, że teraz wypowiedź jest bardziej czytelna. :D

Sorry, taki mamy klimat.

Ok, Sethraelu. ;-) Refleksja refleksją, a faktów jak nie było, tak ni ma – dlatego, z zasady, nie zgodzę się z twoją tezą dopóty w końcu BN czy MEN nie pukną się w czerep i tego nie zbadają.

Ja zarywam noce, żeby czytać – o, tak ci powiem. :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Ja zarywam noce, żeby czytać – o, tak ci powiem. :-)

Witam w klubie. Nie śpię, bo trzymam szafę książkę. ;)

 

EDIT: I mylisz się – fakty są. Nie ma za to zbadanych przyczyn.

Sorry, taki mamy klimat.

Wiem, że się powtarzam, ale zobaczciee, co logicznie myśląca pani naauczyciel umie zrobić, a czego duża instytucja nie – o tego typu akcję chodzi. Tekst opracowanai jest krótki i miażdżący :

 

http://www.profesor.pl/publikacja,23628,Sprawozdania,Opis-i-analiza-przypadku-Niski-poziom-czytelnictwa-w-jezyku-polskim-w-Szkole-Polskiej-w-Pradze 

 

 

EDIT DO EDITA:

EDIT: I mylisz się – fakty są. Nie ma za to zbadanych przyczyn.

Mea maxima culpa, miałem na myśli fakty odnośnie przyczyn – ich brak.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Pisze z telefonu – zalozcie temat w hp i sie tam przeniescie z dyskusja :) Dzieki. Dolacze jak wroce.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ależ dyskusja się wywiązała pod moim opowiadaniem, jestem dumny^^

 

Dziekuję, PsychoFishu :)

Przyczyny? Myślenie męczy…

 

Kurczę, zmęczony jakiś jestem, Adamie. :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Opowiadanie do mnie nie przemówiło. Nie wydaje mi się, że ci kreatywni mają pod górkę. A że nikt im jakoś specjalnie nie pomaga? Chyba nie tylko im…

Więcej zainteresowania wzbudziła dyskusja pod tekstem. Podobają mi się argumenty Psycho. Bez poznania przyczyn to można tylko biadolić, że jest bardzo źle.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka