- Opowiadanie: Emelkali - Naprawiam dusze

Naprawiam dusze

Cóż rzec: lubię tę piosenkę.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

bemik, Tensza

Oceny

Naprawiam dusze

Zaczynało padać. Kaśka naciągnęła kaptur i przyspieszyła kroku. Pierwsze krople zmoczyły kosztowne zamszowe szpilki. Wpatrując się w stopy, widziała każdą plamkę. Tak było… raźniej. Kiedy nie rozglądała się wokoło, gdzieś na pograniczu świadomości żyło przekonanie, że i jej nikt nie widzi.

Deszcz się nasilał. Ciężkie krople uderzały o chodnik, z wolna tworząc kałuże. Kobieta stawiała kroki uważnie, żeby jak najmniej zmoczyć buty. Jednocześnie, co jakiś czas, unosiła głowę. Nie znała tej dzielnicy. Kiedy podał jej adres, sprawdziła na mapie, jak tam trafić.

Boże – pomyślała – co ja robię? Co ja robię?

Ale nie zawróciła.

Pochyliła się mocniej, zasłaniając kapturem. Że też nie wzięła parasola. Za chwilę deszcz zmyje jej makijaż. A tak się starała, kiedy drżącymi dłońmi kolejny raz poprawiała kreskę na powiece. Trzy razy ją rysowała, aż wreszcie zmyła. Nie potrafiła narysować prostej. Za bardzo się denerwowała. Chciała wyglądać olśniewająco. Chciała, żeby brakło mu tchu, żeby… Och, chciała, żeby i on poczuł to, co ona czuła, widząc go każdego dnia. Łomotanie serca, gęsią skórkę, drżenie. Ten jeden raz miał zapragnąć jej tak, jak ona pragnęła go od miesięcy.

Musiała nadać temu znaczenia. Sprawić, żeby to nie był tylko biurowy romans, szybki numerek w wynajętej kawalerce nad tanią knajpą. Musiała uwierzyć, że niszczy swoje małżeństwo z jakiegoś ważnego powodu. Potrzebowała tego.

Samochód na ulicy, tuż obok Kaśki, zahamował z piskiem opon. Poderwała głowę. Kierowca omiótł wzrokiem sylwetkę kobiety i uśmiechnął się odruchowo. Zaraz jednak ponownie skupił się na szukaniu miejsca do parkowania.

Kaśka odprowadziła go spojrzeniem. Pewnie facet wybiera się do któregoś z klubów. Wyglądał na młodego, znacznie młodszego od niej. I zamożnego. Pewnie nie musiałby, tak jak ona, oszczędzać pół roku, żeby kupić te cudowne zamszowe szpileczki. Kolejny bogaty dzieciak. Jak ten, który na nią czeka.

Westchnęła, czując, jak gorące pożądanie rozlewa się po jej ciele.

Nie zawróci. Nie może. On czeka.

 

Deszcz bije o szyby jednostajnie i usypiająco. Jestem już zmęczony. Dzisiaj naprawiłem ich kilkanaście. Czasami wystarczy kilka zmian, tu śrubka, tam wahadełko i jest. Znów działa sprawnie. Wtedy trwa to ledwie kilka chwil. I mogę zabrać się za następną.

Takie jednak trafiają się rzadko. Większość jest poważnie uszkodzona. Muszę się nieźle namęczyć, żeby znowu pracowały poprawnie. Dokręcam, zmieniam części, sprawdzam czy podziałało. Jedna po drugiej, wkładam śrubkę, wyciągam i od nowa. Godzinami siedzę i naprawiam.  A bywa, że nawet ja nie poradzę. Gdzieś w mechanizmie jest poważna wada i nigdy nie będzie działał jak należy. Tak, takie też się zdarzają. Ostatnio coraz częściej.

Czy to świat się zmienia? Czy ja się starzeję?

Deszcz bije jednostajnie. Plum, plum, plum. Kropla za kroplą uderzają w szkło i umierają, spływając na parapet.

Jeszcze dwie dusze dzisiaj. Jutro też jest dzień.

 

Znalezienie miejsca do parkowania w piątkowy wieczór nie było proste. Bartek rozglądał się nerwowo. Chłopaki już pewnie piją drugą kolejkę, cholera. I może nawet przygruchali jakieś fajne dupy. Jak się spóźni, to zostanie mu jakiś pasztet, co to prawie strach do łóżka wziąć. Nie, no jasne, że nie pogardzi. Zawsze to…

O, jest wolne! 

Zahamował gwałtownie. Dziewczyna idąca chodnikiem odskoczyła wystraszona. Niezła. Ciekawe czy idzie do tego klubu? Nie, chyba nie. Trochę za stara na „Dzikiego”. Szkoda, nigdy nie był ze starszą babką. Z takim ciałem i doświadczeniem, mogłaby być niesamowita w łóżku.

Nieważne. Grunt, że znalazło się miejsce. Trochę daleko. Kurwa, ale ten deszcz napieprza! Bartek uniósł kołnierz i skrzywił się. Kompletnie zmoknie, nim dobiegnie do baru, a tyle się namęczył, żeby ułożyć włosy. Image przede wszystkim.

Przebiegł ulicę, wyklinając w myślach na ulewę i wpadł do klubu. Otoczyła go głośna muzyka, ciężki zapach dziesiątek zmieszanych męskich i damskich perfum, przekrzykujący się ludzie, przyćmione światło i błyskające obrazki teledysku w pięćdziesięciocalowym telewizorze.

Był w domu.

 

Plum, plum, plum. Podnoszę na chwilę głowę i patrzę w ciemność za oknem. Mrok płacze deszczem, zanosząc się cichym, jękliwym szlochaniem. Światło przygasa. Oczy mi się zamykają. Palce powoli odmawiają posłuszeństwa. Jeszcze trochę. Jeszcze kilka sprężynek, wahadełko i sprawdzam…

 

Kolejna kropla spłynęła z rzęs Kaśki. Tak, teraz dodatkowo po policzkach ciekł czarny strumyk tuszu. Pewnie wyglądała koszmarnie. Cholera, nie dość, że tak się czuła? Im bliżej TEGO mieszkania, tym częściej, przez rozedrgane myśli kobiety, przemykało wspomnienie męża. Coraz mniej myślała o spełnieniu marzeń, o czułych dłoniach czekającego na nią mężczyzny, o jego czekoladowych oczach. Znikło gdzieś rozlewające się w podbrzuszu ciepło, dygoczące pragnienie przestało ściskać serce, a i tętno wyraźnie zwolniło. Tak jak i kroki Kaśki. Szła powoli, nie patrząc już pod nogi. Nagle kosztowne szpilki przestały być aż tak kosztowne. Nie miały już znaczenia.

Kolejna kropla. Kobieta poprawiła kaptur. Była już prawie na miejscu.

Andrzej pewnie siedzi przed telewizorem, z laptopem na kolanach i przerzuca kanały z prędkością dźwięku. Żaden program nie jest wystarczająco interesujący. Wszystko nudne, chociaż szybkość przeglądania nie pozwala zauważyć, co pominął. Pewnie tak siedzi, naciska przyciski na pilocie i mamrocze przekleństwa. Nie ma szans, żeby zastanawiał się, dokąd wyszła jego żona.

Dlaczego więc, zamiast myśleć o wspaniałym, seksownym facecie, który czeka na nią w tamtym mieszkaniu, wciąż rozmyślała o mężu?

Spojrzała w górę. W oknie na piętrze paliło się światło. Czekał na nią.

Kiedy tak stała z uniesioną głową, a deszcz zmywał resztki makijażu, Kaśka zrozumiała, że jednak nie wejdzie do środka. Nie odda się namiętności, nie sprawdzi jak smakują pocałunki, jak delikatne są długie palce niedoszłego kochanka. Nie rozpali w nim pożądania, nie zwali go z nóg i nie sprawi, że ten piękny chłopak zapragnie jej tak, jak ona pragnęła go przez wszystkie miesiące.

Otarła rękawem twarz, odwróciła się i ruszyła do domu.

 

Monotonia deszczu w ciszy samotności. Muzyka dusz. Wszystkie są takie. Wszystkie, które do mnie trafiają. Nawet te najbardziej zepsute, zniszczone i te nie do naprawienia. Wszystkie są samotne. Śpiewają cicho i rozpaczliwie. Czasami słyszę tę melodię. Kiedy zapada mrok, a noc tka ciasną sieć snów, słyszę jęk dusz czekających na odnowienie. Bywa, że naprawa nie pomaga i kiedy ode mnie odchodzą, tykając równo i pięknie, wciąż śpiewają jak te krople spływające po zimnej szybie.

Dość na dzisiaj. Zmęczenie zamyka mi oczy. Sen tańczy na granicy rzęs.

Ostatnia dusza poczeka. Jutro też jest dzień.

 

 

Po pierwszej kolejce Bartek zapomniał o złości na deszcz i zmokniętych ciuchach od Armaniego. O włosach wciąż pamiętał, poprawiając je nerwowo, ale i to minęło po trzecim drinku. Bawił się świetnie. Rozmawiał głośno, podśpiewywał, obmacywał panny, a jedną nawet przeleciał w toalecie. Tak mu się przynajmniej wydawało. Wypił tak dużo, że już niczego nie był pewien.

Wreszcie poczuł się zmęczony i uznał, że czas do domu.

Zimne krople chłodziły rozgrzane oblicze mężczyzny, gdy zataczając się, szedł do samochodu. Żarówka w pochylonej latarni mrugała niecierpliwie. Bartek uniósł głowę, ciężko opierając się o betonowy słup, by utrzymać równowagę. Strumyk deszczu, jak łza spłynął po policzku. Chłopak uśmiechnął się czule do migoczącej lampy. Jasność, ciemność, jasność, ciemność. Jak pięknie. Światło i mrok. Kwintesencja rzeczywistości. Poklepał słup i ruszył przed siebie, kontemplując radośnie urodę nocy i rozkosze czekającego go życia.

Kiedy kilka minut później, prowadząc kompletnie pijany, Bartek wbił się w ciężarówkę, deszcz wciąż padał, monotonnie i usypiająco.

 

Koniec

Komentarze

Nie odda się na­mięt­no­ści, nie spraw­dzi jak sma­ku­ją po­ca­łun­ki, jak mocne są dłu­gie palce nie­do­szłe­go ko­chan­ka.

To coś nowego w Twoich tekstach ;) 

 

Nazgulowi również spodobała się ta smutna piosenka.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

O, zaskoczyłaś mnie Emelkali. Melancholijny tekst, ładnie napisany, nastrojowy i taki właśnie deszczowy. Podoba mi się ta część, gdzie akcja dotyczy kobiety, jej pragnień, przemyśleń, wreszcie odwrotu. Niezgorzej jest tez napisana część naprawiacza dusz. Najsłabiej, moim zdaniem, wypadła ta część o Bartku, ale właściwie dopiero ten ostatni akapit. Tam, gdzie przypadek podsuwa mu od nos kobietę, jest dobrze. I nie dlatego, że zakończenie nie jest happy endem. Zabrakło mi troszkę tego nastroju z całego opowiadania, tej “poetyckości”, którą tak zgrabnie operowałaś wcześniej.

Ale i tak bardzo mi się podobało.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nazgulu, słoneczko, ja sobie wypraszam! Napisałam kilka tekstów bez seksu…

No, ze dwa lub trzy na pewno ;)

:*

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Dziękuję, bemik.

Wracałam wczoraj, nocą, samochodem w deszczu, a z głośników leciał ten utwór. I tak mi przyszło…

A Bartek świadomie został odarty z poetyckości :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

A mnie właśnie to jak mocne są długie palce niedoszłego kochanka nie bardzo się podobało. Tak sobie pomyślałam, że trochę to za dosłowne, za… brzydkie i jakoś nie pasuje do całego tekstu, a na dodatek ze dwa razy użyłaś (jakkolwiek to brzmi) długich, mocnych palców, pomijając fakt, że w tej schadzce chyba palce nie będą najistotniejsze blush. Ponieważ w całej scenie z kobietą używasz dość enigmatycznych określeń i takich grzecznych (sprawdzi, jak smakują jego pocałunki) to to wydało mi się za wulgarne.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Hmmm… tak to widzisz :)

Bo ja (i teraz czas się zawstydzić) to lubię patrzeć na męskie dłonie… I głupia myślę, że wszystkie tak mają :)

Ok, przemyślę.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Ja też Emelkali i na… (cicho, chyba nie ma na razie facetów, to Ci powiem) na męskie pupy. Są fascynujące!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, są :) Też tak mam, od kiedy zobaczyłam Uniwersalnego Żołnierza… ;)

A w domu, kochana, wiesz jaki ja mam egzemplarz?! ZAJ***STY!!!

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Cholera, Emelkali, ja tez pamiętam żołnierzyka. 

Mój domowy egzemplarz trochę stracił na walorach, ale ja tez już nie driada ani żadna inna nimfa.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bardzo kameralny, intymny tekst.

Umiejętnie krążysz wokół tematu, dajesz do zrozumienia, doprowadzasz pod drzwi i… Otworzone zostaną drzwi w innym domu.

A ktoś, kiedy już odpocznie, naprawi kolejną duszę.

Ładnie piszesz o uczuciach.

 

W oknie na pię­trze świe­ci­ło się świa­tło. – Może: W oknie na pię­trze paliło się świa­tło. Lub: W oknie na pię­trze było jasno.

 

Kiedy tak stała z unie­sio­ną głową, a deszcz zmy­wał reszt­ki jej ma­ki­ja­żu… – Wystarczy:  Kiedy tak stała z unie­sio­ną głową, a deszcz zmy­wał reszt­ki ma­ki­ja­żu

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, regulatorzy. Naniosłam zmiany wedle Twoich sugestii :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Jeszcze kilka sprężynek, wahadełko i sprawdzam...

 

Nie wiem czemu, na końcu jest dodatkowa kropka. I masz w tekście trochę masełek maślanych np. przyciskał przycisk albo świeciło się światło.

 

Poza tym tekst całkiem, całkiem :) Pupy nie urywa, ale jest nastrój.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Tenszo, tam nie ma dodatkowej kropki. Są trzy. Regulatorzy tak często mi przypominała, przed laty, że są albo trzy kropki, albo jedna, iż zapamiętałam na całe życie ;)Światło nie świeci się już od 12,12, kiedy to odczytałam komentarz regulatorów, a naciskanie przycisków (bo tam nigdy przyciskania nie było) nie traktuję jako masła maślanego.

Dzięki za pkt, a co do Twoich odczuć – już przy Czasie wiedziałam, że moje “poważne” teksty Twojej pupy urwać nie będą ;) Nie ma sprawy, dużo ich nie piszę :)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Taka mała dygresja statystyczna:

Na 13 komentarzy, w 5(!) jest mowa… o pupach! 

;-)

 

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Bo, najwyraźniej, Nazgulu, brak seksu w tekście postanowiliśmy nadrobić w komentarzach ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nazgulu, bo pupy to rzecz bardzo istotna. A Ty milcz, małolacie – do kąta na groch, a nie o takich rzeczach myśleć!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Nazgul, nie jedną pupę w życiu widział… 

(No, co? I tak nikt tego nie sprawdzi;))

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Wierzę, żeś widział. Każdy je widuje: na ulicy, w pracy, w szkole.

Ja mówię o tej jednej, jedynej pupie, niezapomnianej, fascynującej, pięknej, absorbującej, czarującej i co najważniejsze – przypisanej i dostępnej tylko Tobie na już i na wieczność!

Masz taką, Nazgulu?wink

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Bemik, Tobie kobieto nie wstyd tak małolata dołować?

No, powiedz, nie wstyd???

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Wstyd,Emelkali, faktycznie. Młody jest, ma jeszcze czas, na razie – każda jego, nie? Niech się cieszy. A ja trochę pigwóweczki popiłam i taki fizoloficzny nastrój mam, prawie jak Ferduś Kiepski

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

No, a ja właśnie zapodałam pierwszą partię muffinek czekoladowych do piecyka. Potem się whiskaczem nasączy i będzie… Prawie jak ta Twoja pigwóweczka ;)

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

No, proszę.

A Nazgul siedzi, bez pupy i o suchym pysku:(

 

Morał:

Nazgul potrzebóje pupy, z którą napije się pigóweczki, i która narychtuje mu muffinek;)

Na tym kończę offtop.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Morał:

Nazgul potrzebóje pupy, z którą napije się pigóweczki, i która narychtuje mu muffinek;)

uje nie kreskuje, jak mnie uczono :)

A tak poza tym, Jezusie kochany, Nazgul, ale to nie była jakaś propozycja dla mnie czy dla bemik? Bo my to raczej mogłybyśmy za mamy od tych pup robić :P Tyle że moja córcia to raczej do cukierni poleci po muffinki niż Ci je upiecze :D

 

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Moje “ortograficzne myślenie” funkcjonuje na analogiach:

Zbóje – potrzebóje. 

Polska ortografia jest zbyt… niekonsekwentna ;)

 

Co do pup, to bez obaw, Nazgula interesują tylko wolne pupy;)

 

Kończę, bo znów pogrzebie mnie przeklęta ortografia! ;)

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Bardzo ciekawa koncepcja z naprawiaczem dusz. Oryginalna. Ale tekst do mnie nie przemówił – takie tam moralizatorsko-ckliwe smęcenie z przewidywalną końcówką. Ale nie przejmuj się moją opinią, chyba już wiesz, że jestem na takie teksty impregnowana i talent Autora ma nikłe szanse na przebicie się przez ten pancerz.

A teraz złap się krzesła, bo chyba Cię załamię: piosenka? Jaka piosenka?

Tekst oceniam na 6.

Babska logika rządzi!

Czołem Emelkali,

 

Tak jak obiecywałem, bardzo krótkie podsumowanie dłuższej opinii i naszej wymiany zdań. W tej miniaturze splatasz tajemniczym naprawiaczem wątek Kasi i Bartka; koncept sam w sobie przedni, ale to splecenie to nieledwie fastryga, nie mocny szew. W rezygnacji Kasi widzę pewien smutny determinizm, odbieram ten ruch jako obawę przed – abstrahując od oceny postępowania – wyraz braku nadziei na zmianę. Wątek Bartka traktujesz i zamykasz po macoszemu, karę, jakiej doświadcza znajduję zupełnie bez emocji. Ot bezmyślnie zrobił sobie krzywdę, grunt, że tylko sobie – mnie, jako czytelnika, doprowadziło to do wzruszenia ramionami. A szkoda, szkoda, bo ich wzajemne minięcie się na ulicy można było wykorzystać w finale, moim zdaniem lepiej.

Ergo: świetnie, nastrojowo napisane, ale niedopracowane, przez co tracisz szansę na “ugryzienie” bardziej gruboskórnego czytelnika. Porównując z “Czasem” dochodzę do wniosku, że mimo przemyślenia bohaterów i przesłania, w tym tekście rozegrałaś ich zdecydowanie mniej udanie. Ocenę dokleję za czas jakiś, chcę zobaczyć czy, a jeśli w ogóle, to co będziesz zmieniać.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Finklo, dyć, że się nie gniewam. Jakby to powiedzieć: znałam Twoją opinię o CZASie, więc nie byłaś moim targetem docelowym. Jakbyś napisała, że Ci się… No, spadłabym z krzesła jak nic :) Ciekawe, jak Ci się piosenka. Daj znać, co?

Rybko, możesz spokojnie walić dołującą ocenę. Jeśli cokolwiek zmienię, to będzie raczej kosmetyka. A regulatorzy już była, więc możliwe, iż w ogóle nic nie zmienię. Kara Bartka nie tyle jest karą dla niego, ile dla Naprawiacza. To on, przez odłożenie pracy, stracił duszę. To jego bardziej dotknie ta strata. Tak ja to widzę. A zamknięcie, o którym rozmawialiśmy, byłoby – według mnie – niesprawiedliwe dla Kaśki.

Bo, Finkla właściwie odgadła, to miał być moralizatorski szort ;)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

To była jedna z wielu opcji dla Kaśki, ale ok, to właśnie zależy od założonego przesłania. Tego podkreślenia kary dla naprawiacza brakuje mi w tekście – albo zbyt ślepy byłem, by je wyłapać ;-)

 

Z oceną poczekam, poczekam :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Piosenka. Tekst: eee, zlepek banałów trzymający się kupy tylko dzięki rymom. Co do odnawiania dusz mają Aztekowie?! Oni preferowali inne sposoby dbania o świat. Teledysk: wyciskacz łez.

Babska logika rządzi!

Skoro i Rybka i Bemik marudzili, że Bartek po macoszemu ( że mieli rację? no, mieli i co? :P ), dopisałam kilka zdań.

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Och ci pijacy i ich lampy :-) Metaforycznie awaryjną latarnię – no no :-) Ale nadal nie wiem nic więcej o Bartku :-)  Nic to, zabił się jak głupi, zero kary – no bo przecież martwy nie będzie rozpaczał, że nie jest mu dane życiem dalej się rozkoszować… :-)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Och, spadaj, nie będzie dumania nad przyszłością Bartka i happy endu dla niego :P Zaliczył ostatnią fajną noc w życiu i przez lenistwo Naprawiacza – bo przecież, broń Boże! nie z powodu własnej głupoty – wsiadł do samochodu po pijaku i władował się w ciężarówkę.

Nic nie wiesz o Bartku? Wiesz sporo: jest młody, bogaty i – w całej swej inteligencji – głupi jak but. Ma popapraną duszę, jak każdy pusty bon vivant. Gdyby się zatrzymał, pomyślał, może zakochał… miałby szansę… No, ale Naprawiacz poszedł wcześniej spać, a ten młody idiota wsiadł po pijaku za kierownicę…

I tyle! Nie podoba się? Się mówi trudno! To szort jest, a nie powieść w trzech tomach o tym, co kierowało Kasią, Bartkiem i Naprawiaczem, skąd się wzięli, dokąd zmierzali, jakie były ich losy i co doprowadziło do tego, że Naprawiacz padł buzią w stół ze zmęczenia i olał ostatnią duszyczkę :P

A ja i tak Cię kocham ;*

 

P.S. Może, rzeczywiście, nie jest to moralitet, a jedynie rozprawka o beznadziei życia i o nieodkładaniu na później…

 

P.S.2 I może rzeczywiście bardziej rozwinęłam to dla Bemik niż dla Ryby :D

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Buuu, Ryba niepocieszony. Ale miłośc trzyma go na nogach :-)

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Wątek kobiety jest fajny – to znaczy czuć wahanie, lęk przed oceną i tak dalej – z kolei kwestia chłopaka jest taka sobie. Niby jest jakiś duży mroczny, któremu po prostu się nie chciało popracować i dlatego chłopak się przekręcił, ale to wydaje się sztuczne w zestawieniu ze wspomnianym wyżej udanym opisem emocji babki. Ja, przyznam, liczyłem, że w jakiś ciekawy/przewrotny sposób dwoje bohaterów wejdzie w bezpośrednią interakcję, która doprowadzi do czegoś ciekawego. A – no i postać chłopaka przydałoby się trochę pogłębić. 

I po co to było?

Najbardziej podobał mi się wątek kobiety – tym mnie ujęłaś – wydaje się taki prawdziwy, ta niepewność i wahanie. Wątek Bartka mnie nie wzruszył, poleciałaś po schemacie. Wstawki o naprawiaczu trochę mnie nużyły, jakoś nie łapię tej metafizyki. Wychodzi mi: 1/3 na 6, a 2/3 na 4. :-)

Syf.ie – przyznaj się, Ty i Fish jesteście spokrewnieni? ;)

rooms – no to może następnym :)

 

Dzięki za odwiedziny:)

Emelkali, Ty mnie przyprawiasz o ból głowy. :-) Jeszcze jedna specjalizacja? Nie za wiele masz talentów? :-) (AdamKB)

Nowa Fantastyka