- Opowiadanie: Wilk który jest - Obrazek ze śniegiem

Obrazek ze śniegiem

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Obrazek ze śniegiem

Najcieplejszy grudzień w dziejach nowoczesnego świata zbliżał się powoli do końca. Już jutro Wigilia. Potem kilka dni sutego świętowania i śmiało będzie można rozpocząć najcieplejszy styczeń nowoczesnego świata. W mediach autorytety zarówno laickie, jak i religijne przekonywały widzów, słuchaczy i czytelników, że śnieg nie ma znaczenia w budowaniu atmosfery świąt. Bo nie o śnieg tu przecież chodzi.

Patrząc na ulice przepełnione napisami, z których większość to bynajmniej nie „Christmas”, a „Sale”, można spokojnie dojść do wniosku, że celem jest pobicie ubiegłorocznego rekordu w maksymalnej liczbie pieniędzy wydanych w jak najkrótszym czasie i jeszcze szybsze zaciąganie pożyczek ekspresowych – najlepiej online i dla podniesienia poziomu adrenaliny już w kolejce do kasy.

Adam minął żywą szopkę, ustawioną tuż obok muru trzynastowiecznego kościoła św. Franciszka z Asyżu. Zwierzęta wygrzewały się leniwie na słońcu. Figury Maryi i Józefa wskazywały na pusty jeszcze żłóbek. Na Plac Niepodległości wyszedł z północnowschodniego rogu. Niebo było jasne. Słońce świeciło szczodrze, co dawało całe jedenaście stopni Celsjusza na termometrach. Drugi róg tej samej pierzei wieńczyło sztuczne lodowisko – puste. Przestrzeń otoczona bandą nie wzbudzała żadnego zainteresowania przechodniów. Zupełnie jakby utrzymywanie tafli lodu, przy tak wysokiej temperaturze uznawali oni za mocno podejrzane. Z głośników leciała potwornie kiczowata wersja standardu: „White Christmas”. Przeciwległy róg zdobiła hologramowa choinka. Miała dwadzieścia pięć metrów wysokości. Połyskiwała milionami świec. Ozdoby nawiązywały, do najstarszych, jeszcze dziewiętnastowiecznych zbiorów Muzeum Historycznego Miasta. Z miejsca, w którym stał, widać było, jak wiatr porusza nieistniejące gałęzie i papierowe łańcuchy. Z bliska podobno czuć było intensywny zapach świerka. Przynajmniej tak donosiły w mocno zblazowanych tonach media.

Niektóre supermarkety rozpoczęły świąteczny napór na klientów równocześnie ze sprzedażą zniczy na Wszystkich Świętych: „Do czterech kupionych lampionów z ukrzyżowanym, duża świeca na stół wigilijny gratis!”, „Do zakupu sześciu chryzantem talon na całkowicie bezpłatną jemiołę, do zrealizowania w naszym supermarkecie, w dniach od szesnastego do dwudziestego czwartego grudnia”. Napór trwał i w Andrzejki (znów świece do lania wosku plus świeca na stół wigilijny gratis i tak dalej), na świętego Mikołaja osiągając swoje apogeum. W zasadzie sprzedawcy ogłosili tego dnia początek Świąt, zupełnie jakby żaden adwent w ogóle nie istniał.

W tamten mikołajkowy weekend Adam w ramach protestu wyciągnął ze stojaka CD z płytą nagraną przez Benedyktynów z Tyńca. Przerobił na laptopie pliki na mp3 i zgrał całość na odtwarzacz przenośny. Śpiew mnichów, który odciął go tamtego dnia gwałtownie od hałaśliwej ulicy, sprawiał wrażenie bycia tak samo nie na miejscu, jak te wszystkie świątecznie ozdobione witryny zalewane falami marznącego deszczu. „Panie otwórz wargi moje, a usta moje głosić będą Twoją chwałę” intonował drżącym głosem najwidoczniej starszy wiekiem przedstawiciel Ordo Sancti Benedicti. Słowa uwięzione w słuchawkach nie docierały do zagonionych przechodniów, w których oczach zdawały się wręcz połyskiwać napisy „sale” i znaki procent poprzedzone dwucyfrową liczbą.

Jak często z buntami bywa i ten dotarł do swojego smutnego kresu. Choć trzeba przyznać, że opór trwał ponad dwa tygodnie! Adam znał już bardzo dobrze teksty z albumu „Psallite sapienter”, ale brakowało mu jeszcze czterech prezentów dla rodziny. Popatrzył na bezchmurne niebo. Następnie jego wzrok padł na rozbiegany tłum. Środek placu wydawał się w miarę pusty, postanowił więc przeciąć przestrzeń na ukos, rezygnując tym samym, z oglądania witryn. Ruszył szybkim krokiem, kierując się wprost na gigantyczny ekran lokalnej telewizji newsowej.

Szedł, nie unosząc głowy. Kiedy był na środku placu, słońce na chwilę przesłonił cień. Spojrzał w górę. Na niebie wisiała mała chmurka w granatowych barwach. Powoli zaczął z niej sypać jakby wbrew panującemu ciepłu drobny śnieg.

Adam jak urzeczony patrzył w górę. Oczy mu błyszczały pogodnie. Wyciągnął rękę, czekając na zimny dotyk pierwszego, drobnego płatka. Płatek dotknął skóry. Nim do jego świadomości dotarł impuls bólu, chyba zbyt zaskakujący dla nerwów, by informować mózg, Adam usłyszał skwierczenie i poczuł swąd płonącego mięsa. Radosny szmer na placu zamienił się błyskawicznie w krzyki pełne cierpienia, nad wszystkim królował opętańczy wręcz ryk osła z żywej szopki.

Zerwał z siebie kurtkę. Ścisnął ją mocno w lewej ręce i zaczął nią kręcić nad głową jak łopatą śmigła. Puścił się pędem w kierunku najbliższego budynku. Na granitowych płytach coraz więcej płatków zamieniało się w dymiącą granatowym dymem, musztardową plamę. Wokół ludzie biegali jak oszalali. Biegł mimo przeszywającego bólu w ręce. W prawej dłoni dymiła dziura wypalona na wylot.

Wpadł na wózek, w którym leżało to, co jeszcze przed chwilą było małym dzieckiem, czekającym radośnie na swój pierwszy śnieg. Poczuł, że podeszwy od butów stopiły się całkowicie, odsłaniając stopy. Substancja zaatakowała od dołu. Próbował jeszcze przejść kilka kroków na bezstopych kikutach. Runął kilkanaście metrów od zachodniej pierzei. Na ledowym ekranie walczyły ze sobą dwa komunikaty. Ekran wypełniał radosny Breaking News z napisem: „pierwszy śnieg”. Na dole przebiegał pasek informacyjny Centrum Zarządzania Kryzysowego: „Nie wychodźcie z domów! To nie jest śnieg! Atak chemiczny!”

Z niezniszczalnych chyba głośników nad lodowiskiem leciała kiczowata wersja standardu „Let it snow”…

Koniec

Komentarze

A niech Cię pieczona gęś kopnie! Przeczytałam życzenia i pomyślałam sobie, o, to opowiadanie na święta.  Przy tym: „Do czterech kupionych lampionów z ukrzyżowanym, duża świeca na stół wigilijny gratis!” pokiwałam głową, przy buncie mocniej pokiwałam głową, a potem otworzyłam usta i tak już zostałam do końca.

Bardzo dobry szort.

 

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Niezły pomysł, dobrze opowiedziany. Zaskoczenie zaliczyłam. :-)

Tekst oceniam na 7.

Babska logika rządzi!

Wilku, mam niczym nieuzasadnione przeczucie, że słowa Twojego szorta ciałem stać się mogą.

Na wszelki wypadek będę bardzo podejrzliwie patrzeć na każda ciemniejszą chmurkę, ale obawiam się, że kiedy przyjdzie co do czego, obserwacje i tak na nic się zdadzą. ;-)

 

Już jutro wi­gi­lia.Już jutro Wi­gi­lia.

Mając na myśli przeddzień Bożego Narodzenia piszemy go wielka literą.

 

Nim do mózgu do­tarł im­puls bólu, chyba zbyt za­ska­ku­ją­cy dla ner­wów, by in­for­mo­wać mózg… – Powtórzenie.

 

 …Adam usły­szał skwier­cze­nie i po­czął swąd pło­ną­ce­go mięsa. – A po dziewięciu miesiącach, na ruszcie grilla przyszła na świat mocno spalona pieczeń. ;-)

Pewnie miało być: …Adam usły­szał skwier­cze­nie i po­czuł swąd pło­ną­ce­go mięsa.

 

Wpadł na wózek, któ­rym le­ża­ło to… – Wpadł na wózek, w któ­rym le­ża­ło to

 

Tekst oceniam na 6.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Witam, Wilku!

Dawno Cię tutaj nie było, a szkoda, wielka szkoda, bo tekst znów bardzo dobry.

Początek trochę mnie zniechęcił, obawiałem się kolejnej moralizatorskiej opowiastki o świętach w formie oklepanej przestrogi przed materialnym podejściem do gwiazdki.

Na szczęście to tylko zabieg mający uśpić czujność czytelnika przed znakomitym finałem.

 

Tekst oceniam na 7.

 

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

Podobnie jak Nazgul, na początku przewracałam oczami, myśląc – znowu moralizatorstwo! Zaczęło mi się podobać od zdania: Jak często z buntami bywa i ten dotarł do swojego smutnego kresu.

A finał rzeczywiście z zaskoczeniem.

Tekst oceniam na 6.

@Bemik – Bóg zapłać za dobre słowo! :-)

To jest tekst na wigilię Wigilii. W końcu akcja dzieje się dziś. Na Święta obiecuję coś jeszcze napisać! :-)

Pozdrawiam – Pozytywnych Świąt!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Finkla

Dzięki! Czuję, że dążę do doskonałości! :-D

Pozytywnego świętowania!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Regulatorzy

Dzięki za korektę! Sam biegam przerażony i trwożnie zerkam w stronę nieba. Chyba przesadziłem z wprowadzaniem się w nastrój… ;-)

Dużo pozytywu na Święta!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Nazgul

Tak… Zapuściłem się do tego stopnia, że musiałem resetować hasło… Zupełny dramat. Ale – „melduję posłusznie, że znowu jestem”! :-)

Dzięki za dobre słowo i tłuściutką siódemkę!

Bardzo dobrych

Bardzo pozytywnych

i bardzo Świąt!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Ocha

Obawiam się, że nie jestem dość moralny, żeby moralizować. ;-)

Dzięki za szóstkę i dobre słowo!

Bardzo pozytywnych Świąt!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Fajny twist:) Zaliczyłam zaskoczenie. To się nazywa nastrój świąteczny!

Przystopował mnie cytat wezwania do Liturgii Godzin, bo pamiętam inny szyk odpowiedzi ;) i nawet zaczęłam się zastanawiać, czy benedyktyni to po łacinie brewiarza czasem nie odmawiają? Takie tam skrzywienie:)

Poprawiłeś począł na poczół i to boli w oczka ;)

Tekst oceniam na 6.

@Rooms

 

Ból oczy zniwelowano – uśmiałem się serdecznie. :-D

„(…) będą głosić Twoją chwałę“ – OK! Przyznaję się – pisałem „z głowy, czyli z niczego”. :-D

Całość materiału dostępna tu:

http://www.tyniec.benedyktyni.pl/pl/duchowosc/choral/psallite-sapienter/

Ja mam to na kasecie. :-D

Samych pozytywnych skrzywień na Święta i dzięki za dobre słowo!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

A ja nigdy nie lubiłem śniegu:) Dobre opowiadanie:D

Efekt zaskoczenia był.

Pogratulować wizji i przeprowadzenia czytelnika przez nastrój świąt do apokalipsy w 5,5 tys. znaków.

 

EDIT

Swoją drogą zastanawiam się, co to mógł być za środek chemiczny. Zadziałał jak kwas. Jednak, który środek żrący zareagowałby tak, w formie rozpylenia? Na pewno wszystko zależy od obszaru zrzutu i ilości substancji. Kwasu, żeby wywołać takie zniszczenie potrzeba by bardzo dużo. Ale wówczas, jak to przetransportować na odpowiednią wysokość (rozciągniecie “efektu” na duży obszar, wymagałoby zrzutu z dużej wysokości). Cholercia, niepotrzebnie zacząłem to analizować;)

empatia

@Empatia

Dzięki! :-)

Nie wiem co to za środek. Bałem się zapytać znajomych chemików o zdanie, pomny perypetii Umberto Eco z podobnym pytaniem o truciznę, która będzie skutecznie zabijała czytelników drugiego tomu „Poetyki” Arystotelesa. ;-)

Pozdrawiam – pogodnych i bezśnieżnych Świąt zatem życzę (i jest duża szansa, że to życzenie się spełni :-) )

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Bardzo, bardzo dobry działający na wyobraźnię i zaskakujący tekścik.  :)

And one day, the dream shall lead the way

@Rex87

Dzięki za dobre słowo! :-)

Pozytywnych Świąt!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Zdecydowanie lesze niż się spodziewałem. Zgrabnie napisane opowiadanie z historią opowiedzianą w sposób nienużący. No i jeszcze ta puenta. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałem. Duży plus ode mnie.

Opowiadanie oceniam na 7.

@Vyzart

Dzięki piękne za dobre słowo i tłuściutką siódemkę! :-) Równie duże dzięki za przeczytanie tej opowieści już po Świętach! Tylko – na Boga – dlaczego się spodziewałeś, że będzie gorsze? ;-)

Pozdrawiam – mocnego 2015 roku!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

A, widzisz, z początku opowiadanie wydawało mi się lekko zbyt powolne i obawiałem się, że będzie to zwyczajna pozbawiona głębszej treści opowiastka, ale gdy przyszło co do czego i przeczytałem zakończenie, okazało się, że wszystko się spina, a poprzednie zabiegi literackie są jak najbardziej uzasadnione. A pozytywnie zaskoczony czytelnik to dobry czytelnik.

:-D Dzięki raz jeszcze za dobre słowo!

Walczę z tekstem na „Dragonezę”, więc mi się ten komunikat przydaje poczwórnie! Tym razem zaskoczyłem samego siebie. Całość gotowa, ale wstęp mi się wydaje: „lekko zbyt powolny” – serio. :-) Przeredagowuję!

Pozdrawiam!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Dawno nie czytałem tak krótkiego tekstu. który tak szybko i skutecznie wywoływał zmiany czytelniczych odczuć, od umiarkowanego zaciekawienia, co to będzie, przez lekkie znudzenie, zniecierpliwienie, że nic się nie dzieje, po końcowy rozdziaw zaskoczenia. Czas ataku – zakładam, że prędzej nanorobotami, niż tak zwana chemią, telewizja może się mylić – wybrany jak przez starego generała…

@AdamKB

Piękne dzięki za dobre słowo!

Bardzo ciekawa uwaga z nanorobotami! Tak, to ma sens. :-)

Pozdrawiam!

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

No no, niewiele mogę dodać, więc tylko napiszę, że zacny króciak – pełne zaskoczenie. :)

Przypomniałam sobie. Szok.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Aj, mogłeś nie ostrzegać w “Poleć swój stary tekst” o zakończeniu, które rozdziawi gębę. Przez to spodziewałem się nie wiadomo czego. A tak to przebrnąłem bezboleśnie przez tekst i niestety, pewnie szybko o nim zapomnę :(

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

@Blackburn

Dzięki! :-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@Bemik

Dzięki, że zechciałaś sobie odświeżyć ten tekst w pamięci! :-)

 

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

@funthesystem

„Reklama dźwignią handlu”! ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Bardzo się mnie twist końcowy spodobał. :)

Od teraz → slogany typu “gorące wyprzedaże na Święta” będą brzmieć dla mnie zupełnie inaczej. :)

Dzięki za dobre słowo! :-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

No i proszę, gdzie to człowieka może zaprowadzić wątek o wykopaliskach… 

Usatysfakcjonowany czytelnik da klika do biblio. 

Jak to mówią, lepiej późno, niż później.

Dzięki! :-)

Przypomniała mi się fragment utworu Jacka Kaczmarskiego o Wysokim: „Wchodź śmiało! Wchodź śmiało! Nie wiem, jak ci tutaj trafić się udało”! :-) Tym bardziej odwiedzinami jestem zaszczycony! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

O, jaki fajny szorcik! Ładny, zgrabny, dobrze się czyta. Zaskoczyło mnie zakończenie, teraz będę z podejrzliwością patrzeć na śnieg ;)

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Wpadłam zachęcona przez Anet. Dobre to było :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Też dałbym klika, ale chyba już nie trzeba. Chwalmy Anet za wykopaliska, bo to było wyjątkowo dobre :)

Known some call is air am

Yhm… Może rzeczywiście słabo liczę do pięciu, ale Wilk i tak się ucieszy ;)

Przynoszę radość :)

@Anet, @Irka_Luz, @Outta Sewer – faktycznie się ucieszyłem. :-) Nie sądziłem, że po ponad sześciu latach mozolnego marszu „Obrazek ze śniegiem” wkroczy do Biblioteki. Dziękuję! :-)

Z pozdrowieniem,

Wilk

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Wystarczył jeden kopniak na ostatniej prostej i poooleciał ;)

Przynoszę radość :)

Ostateczny płatek śniegu… ;-)

 

Dziękuję! :-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Cześć!

 

Niezłe, i to zakończenie. Bożonarodzeniowy atak chemiczny. Strach wyjść z domu, a to wirusy, a to żrący śnieg…

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dzięki za dobre słowo!

 

Z pozdrowieniem,

Wilk który jest

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Brr. Miś zaskoczony i przestraszony. Przestanie wychodzić ‘do miasta’

Cóż mogę poradzić? Przytulić? ;-)

Nie jest człowiek większy ani lepszy, gdy go chwalą, ani gorszy, gdy go ganią. (Tomasz z Kempis)

Nowa Fantastyka