- Opowiadanie: wiwi - Zbliżenie

Zbliżenie

Miał być drabble, ale powstał szort:) To pierwszy mój tekst, więc proszę o wyrozumiałość. Starałam się, a co mi z tego wyszło to się okaże:)  Wszelkie uwagi warsztatowe (i nie tylko) mile widziane. Nie wiem, czy tytuł jest do końca trafiony...

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Zbliżenie

Nic nie zwiastowało jej nadejścia. Poranek nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Wychodząc z domu nawet nie przeczuwałem, że mogę ją spotkać… Od dawna nie mieliśmy ze sobą styczności. Zjawiła się dosłownie znikąd. Niczym grom z jasnego nieba – nagle i niespodziewanie, zresztą prawie jak zawsze. Złośliwe zrządzenie losu. Gdy zaszła mi drogę, wspomnienia powróciły z wielką mocą. Jak zwykle świeża i rześka, mimo że dziś chyba  nieco bardziej niż zazwyczaj wiało od niej chłodem, przynajmniej na początku.

Chwilę późnej, trochę zdezorientowany tkwiłem już w jej objęciach. Nie potrafiłem przed tym uciec, choć w głębi duszy bardzo tego chciałem. Niestety, nie dałem rady. Kolejny raz zdobyła przewagę. Zawładnęła mną zupełnie. Zalała falą nieopisanych doznań, oplotła moje ciało swoim, przyprawiając o przeszywające dreszcze. Może nie trwało to zbyt długo, ale było naprawdę intensywne. Trzymała mnie w swych ramionach aż przesiąknąłem nią do granic możliwości. Na każdym centymetrze ciała czułem wilgotny dotyk i ten niesamowity zapach, który unosił się w powietrzu z każdym powiewem wiatru.

Niegdyś kochałem ją, nawet bardzo. Była dla mnie ochłodą w gorący dzień, przynosiła oczyszczenie i ukojenie. Tęskniłem, gdy długo się nie zjawiała. Prawdziwą przyjemność i odprężenie sprawiało mi już samo patrzenie na nią. Czasem mogłem to robić godzinami. Drażniła mnie jednak niestabilność, te ciągłe rozstania i powroty. Nigdy nie mogłem mieć jej na zawołanie. To ona decydowała, czy i w jakich okolicznościach się zobaczymy. Była dla mnie błogosławieństwem, z czasem została przekleństwem. I mimo usilnych uników, które próbowałem robić, zawsze wiedziała, kiedy, jak i gdzie mnie podejść. Ulegałem jej raz po raz, nie mogąc wyrwać się z czułego uścisku. Miało to miejsce i teraz.

Ponownie spotkanie z nią, mimo iż przelotne okazało się opłakane w skutkach. Gdy wróciłem do domu żona od razu zauważyła, co jest na rzeczy. Mój wygląd i wyraz twarzy zdradzały wszystko. Tym bardziej, że podobne sytuacje zdarzały się już niejednokrotnie… Co prawda, Ela zawsze próbowała być wyrozumiała i tolerowała moje drobne wybryki, lecz tej nocy, jak i następnego ranka nie zbliżyła się do mnie na kilometr w obawie, że coś złapie! A tyle razy przypominała mi przecież, żebym na wszelki wypadek się zabezpieczał. Elunia zawsze jest taka rozsądna. Za parę dni czekała ją ważna konferencja, na której musiała być w pełni dysponowana.

Przyszło mi więc zmierzyć się z tym w pojedynkę. Zostałem sam z podłymi dolegliwościami oraz wyrzutami sumienia. Okropnym poczuciem winy, że tego feralnego popołudnia nie posłuchałem żony… i nie zabrałem ze sobą parasola. Cholerne przeziębienie – ot, dostałem za swoje. Że też ta przeklęta ulewa znowu mnie dopadła!

Koniec

Komentarze

Fajne! Zastanawiałam się, o co/ o kogo chodzi, ale nie zgadłam. Spodobało mi się. I językowo całkiem przyzwoicie. Udany debiut.

Po powrocie do domu żona od razu zauważyła, co jest na rzeczy.

Ale kto wrócił do domu; żona czy narrator? Bo z kontekstu wynika, że narrator, a ze zdania, że żona…

Babska logika rządzi!

Dziękuję Finklo za miłe słowa. Cieszę się, że się podobało:) a do domu wrócił narrator, choć faktycznie można uznać, że żona. W sumie to wszystko jedno, jak kto woli;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Podoba mi się. I też nie mogłam do końca odgadnąć o co chodzi – a o to w tym przecież chodzi smiley

Zgadzam się z Finklą, że to zdanie wypadałoby poprawić, bo wprowadza drobne zamieszanie. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Ok, felerne zdanie już poprawione:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Tradycyjnie świeża i rześka

Może “jak zawsze” “jak zwykle”. Bo to nie jest tradycja, ta sytuacja, o której piszesz.

 

Tym bardziej, że podobne sytuacje bywały już niejednokrotnie…

ja napisałabym “zdarzały się”. Bywały brzmi jakoś niezgrabnie.

 

Poza tym – stawiałam na jesień :) I cały czas tak to sobie wyobrażałam.

https://www.martakrajewska.eu

W napięciu nie trzyma, ale ciekawość budzi; diabli wiedzą, czego się spodziewać i wreszcie bęc…

Niezłe w sumie.

Milutkie, dałam się zaskoczyć.

A tyle razy przypominała mi przecież, żebym na wszelki wypadek zabezpieczał się.

… żebym na wszelki wypadek się zabezpieczał. 

Kończenie zdania “się” nie brzmi najlepiej.

bardzo ładne :)

Bardzo dziękuję wszystkim za opinie i uwagi. Skorzystam z nich na pewno:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Spodziewałam się, że (znowu) wena, więc rozwiązanie jest zaskoczeniem ; ) A napisane sprawnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Witaj Wiwi. Niezły debiut. Ja też stawiałem na wenę, potem na grypę, potem na coś bardzo zaraźliwego i intymnego, ale na deszcz nigdy. Bardzo ładny tekst, gratuluję i pozdrawiam.

Dziękuję Ryszardzie, jest mi niezmiernie miło:) Cieszę się bardzo, że się podobało.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Wiwi, zakończenie mnie zaskoczyło, a o to chyba chodziło. Gratulacje.

To Twój pierwszy tekst, więc – zgodnie z życzeniem – na tym zakończę komentarz. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Gratki. Ładnie to tak nic nie powiedzieć? ;o)

...always look on the bright side of life ; )

Oj tam, Jacku, ładnie czy nieładnie… nie rozpatrywałabym tego w kategoriach estetyki;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Sethraelu, czy jak domniemam Rafale, dziękuję za powściągliwość:) Gdybyś miał jakieś uwagi to już wiesz jak mi je dyskretnie zaanonsować;) Pozdrawiam, jak zawsze niezłośliwie:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Mnie też zaskoczyło. Fajny tekścik.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Wiem, Wiwi, wiem. :)

Czy zdobędę się na dyskretną formę “anonsowania”, wyzbywając się przy tym wrodzonej szczerości tak często mylonej ze złośliwością? Zobaczymy. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Seth ma na imię Rafał i ja o tym nie wiem? O_O

https://www.martakrajewska.eu

Teraz już wszyscy wiemy! :D

Oj, Marto, byłem pewien, że wiesz, jak się Twoje alter ego nazywa. Teraz rozważam strzelenie focha, o! ;) To Ryszard pod swoim tekstem zdekonspirował mnie, niepierwszy zresztą raz – czego oczywiście wcale nie mam mu za złe – a Wiwi zapamiętała; nie mam zielonego pojęcia dlaczego. :P;P

Rooms, to może teraz kolej na Twoje wyjście z nickowego cienia? Choć odkąd ponownie stałaś się trzydziestopięcioletnim obiektem westchnień panów na “p”, może okazać się to niebezpieczne; kobiety nie darują przecież innym paniom młodego wyglądu na starość, zwłaszcza tak zaawansowaną jak Twoja. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Oj, Seth, ponoć czytałeś dyskusję pod “Cztedziestką” Emelkali… Nie pomogło? Czytaj, aż zrozumiesz. ;-)

 

Wiwi, przepraszam za offtop, ale NMSP.

Babska logika rządzi!

Wybacz, Finklo, tylko kobiecy umysł jest w stanie udawać, że rozumie, co myślałyście, że macie tam na myśli. ;)

Sorry, taki mamy klimat.

No popatrz, a tylu facetów twierdziło, że wymiana zdań interesująca. Co im się tak podobało? Kształt literek?

Babska logika rządzi!

Nieskończone możliwości interpretacji oraz niewymuszony – bo przecież niezamierzony – humor? ;);)

Sorry, taki mamy klimat.

Treści nie pojęli, a humor załapali? Niewiarygodne! ;-)

Babska logika rządzi!

Słowo klucz dotyczące humoru: niezamierzony! ;) Ładnie to tak ignorować? ;)

Sorry, taki mamy klimat.

Zamierzony czy nie, coś tam trzeba z dyskusji rozumieć, żeby kontrast rozbawił. ;-)

Dobra, z pewnością jeszcze obydwoje możemy ciągnąć ten błyskotliwy offtop bardzo długo. Ale może wystarczy?

Babska logika rządzi!

To nie za sprawą Ryszarda Cię odgadłam, SethRafale ;) sama na to wpadłam, a KrajeMarta tylko mnie utwierdziła w przekonaniu. Po prostu rael skojarzył mi się z Rafael, a stąd do Rafała już blisko:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Finklo, tamtejszy humor raczej nie opierał się na kontraście. ;) Dobra, lubię czasem poofftopować, Ty zaś jesteś niedoścignioną mistrzynią dyskusji pobocznych, więc skoro mówisz, że wystarczy, to znaczy, że być może tkwi w tym jakieś głębsze przesłanie, w którym znajduje się sugestia, iż należy rozważyć, czy aby ewentualne zakończenie tej przesympatycznej rozmowy nie jest w jakiś sposób pożądane i nie pomyśleć o wstrzymaniu wymiany znań, co zakończyłoby się niechybnym urwaniem dyskusji. Niech się stanie wola Twoja! Milknę. ;)

Wiwi, jeśli prawdą jest to, o czym piszesz, to zaczynam się Ciebie bać. Gdy lat temu więcej niż wiele wymyślałem ten nick, nie miał on nic wspólnego z imieniem. Teraz okazuje się, że ma. Oo Boję się zadać pytanie, ale… nazwisko też jesteś w stanie odgadnąć? ;)

 

 

Sorry, taki mamy klimat.

Bój się, Sethraelu, bój… ;) Jak cię pytałam czy twój nick coś oznacza to przemilczałeś sprawę, więc sama sobie wydedukowałam, co chciałam:) Jeśli chodzi o nazwisko to muszę cię zmartwić, bo też je znam, choć natrafiłam na nie zupełnie przypadkiem;) Jeszcze tylko nie wiem jak wyglądasz… ale myślę, że to kwestia czasu;)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Nie wytrzymam! Permanentna inwigilacja! Nie wytrzymam!

I tak, boję się.

;)

Sorry, taki mamy klimat.

Wiwi, jestem pod wrażeniem Twojej intuicji i wywiadu :)

Sethraelu, starość nie radość, młodość nie wieczność. :) A imię mam tak popularne, że nawet nie ma co mówić o wychodzeniu z cienia, bo – co zresztą potwierdziło ostatnie forumowe piwo – imienniczek mam masę. :) 

Przepraszam za offtop i znikam.

Nie masz za co przepraszać rooms, rozgośćcie się pod moim opkiem i debatujcie do woli;) Miejsca starczy dla wszystkich:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Sympatyczne opowiadanko, a i finał zaskakujący. Podoba mi się. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję za pochwałę, Regulatorzy:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Świetny tekst, a końcówka nieprzewidywalna. Gratuluję udanego debiutu :)

Zbyt mało wiem, by być niekompetentnym.

Pięknie dziękuję:)

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Bardzo przyjemny szorcik:) Zgrabnie napisany, z zaskakującą puentą – normalnie nie mam się do czego przyczepić;)

Nigdy nie mów nigdy!

To jeden z tych tekstów, które napisane są w taki sposób, że po pierwszych kilku zdaniach zaczynam ziewać ;p Ale nie wyszło najgorzej.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Na początku pomyślałem, że chodzi o wenę.

Potem powiedziałem sobie “ok, już zgadłem, wystarczy tych wskazówek”.

Pod koniec uśmiechnąłem się, myśląc “ok, powie, że chodzi o wenę, ale to wiedziałem już od początku”.

A chodziło o deszcz :o A więc szorcik jak szorcik, ale poczułem się troszkę jak hrabia z tego żartu:

 

Przychodzi lokaj do hrabiego i mówi:

– Hrabio, może podam obiad?

– Bez sensu…

– To może, hrabio, pójdziemy na spacer?

– Bez sensu…

– No to może opowiem zagadkę?

– Dobra, niech bedzie…

Hrabio, co to jest: owłosione i wchodzi do dziury?

– Chuj.

– A nie, bo mysz.

– Mysz? W cipie? Bez sensu …

 

Twój tekst wcale nie jest bez sensu (a ja nie jestem hrabią), ale sama rozumiesz, to uczucie pozostało ;).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

ha ha ha… Ciekawe przemyślenia, Nevazie;) Dzięki za wizytę.

Każdy koniec daje szansę na nowy początek...

Nowa Fantastyka