- Opowiadanie: zapomnialemhasla - Resuscytacja

Resuscytacja

Oceny

Resuscytacja

Po wielu godzinach ostatniego dyżuru wreszcie wyjechał z miasta. Przeklętego miasta, gdzie izba przyjęć dostarczała większych i znacznie gorszych emocji niż duże centrum urazowe. Znał drogę niemal na pamięć, toteż ze zdziwieniem stwierdził, że na wyprowadzającym z powiatu zakręcie samochód tańczy.

Ocknął się, wybudzony rytmicznymi ruchami całego świata.

Ambu nad twarzą, powietrze wtłaczane do płuc i ratownik uciskający mostek. Palce rozszerzające powieki, blask latarki w oku.

Patrzył na swoją własną twarz, pochylającą się z troską.

-Kończymy, to bez sensu. Godzina resuscytacji… Chciałbym, żeby ten dyżur wreszcie się skończył.

Wyśmiałby swoje niedawne pragnienia, gdyby nie cholernie niewygodna rura tkwiąca w gardle….

Koniec

Komentarze

Dobre! “Lokator” Polańskiego mi się przypomina. 

[…] na wyprowadzającym z powiatu zakręcie […]. ---> ???

-Kończymy, […] ---> spacja.

Patrzył na swoją własną twarz, […] ---> o jedno słowo za wiele.

Dosyć ponure…

Babska logika rządzi!

Dobreee. Ciekawe, jakby dalej mogłoby się to potoczyć…

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

No, jakby z ta rurą w gardle zaczął im się teraz śmiać, to by się dopiero zdziwili…

https://www.martakrajewska.eu

Całkiem nieźle, ale…

 

…wy­je­chał z mia­sta. Prze­klę­te­go mia­sta, gdzie izba przy­jęć do­star­cza­ła… – Czy to miasto miało izbę przyjęć? ;-)

 

Palce roz­sze­rza­ją­ce po­wie­ki, blask la­tar­ki w oku. – Wolałabym: Palce roz­wierające po­wie­ki, blask la­tar­ki w oku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka