- Opowiadanie: BogusławEryk - Już zawsze razem

Już zawsze razem

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Tensza, zygfryd89, brajt

Oceny

Już zawsze razem

Sonny ma wielkie serce. Zakochuje się często i zawsze od pierwszego wejrzenia.

Alicję poznał w klubie nocnym. Był szarmancki, chociaż pewny siebie, elokwentny – opanował tę grę do perfekcji. I dopiął swego. Uwiódł ją tańcem, rozmową, poczuciem humoru. Jak zwykle, Sonny stawiał na osobowość.

Dalej wchodziła rutyna.

Taksówka, szum silnika, światła mijanych latarni. Następnie: świece, olejek i masaż. Zbliżenie, wyczekane, a zatem namiętne. Przerwa na oddech, na działkę kokainy i Dom Pérignon. Pieszczoty, już nie tak gwałtowne, przypominające raczej spacer niż wyścig. Kolejne zbliżenie, tym razem nie szybki numerek, a najprawdziwszy akt miłosny – długie pocałunki, połączone niewidzialną nicią spojrzenia, czułe szepty – zakończony obustronnym spełnieniem. Oddechy – z upływem minut coraz wolniejsze. Coraz cięższe powieki.

– Dobranoc.

– Słodkich snów.

Rutyna.

 

***

 

Chryste, ale ból!

Widok jest niewyraźny, rozwodniony, przypomina akwarelę – ciemne plamy na tle jaśniejszych – Alicja rozpoznaje jednak unoszący się w powietrzu zapach; jest jej znajomy i w jakiś sposób bliski.

Róże! Tak, ale nie tylko…

Jakby w nagrodę za rozwikłanie zagadki, rozmyte kontury nabierają ostrości: łóżko, śnieżnobiała pościel, rozrzucone na niej płatki. Umysł Alicji wypełnia się migawkami z minionego wieczoru. Sprint po wspomnieniach uzmysławia jej, gdzie jest i jak się tu znalazła.

Tylko skąd te kwiaty?

Ból głowy ucisza myśli.

– Kocham cię.

Głos dobiega z zewnątrz, przypominając Alicji o istnieniu rzeczywistości, w której doświadczane przez nią męki są wyłącznie stanem przejściowym.

– Co? – pyta, czując, że jej język zmienił się w rolkę papieru ściernego.

– Będziemy już zawsze razem – odpowiada mężczyzna… Sonny? Chyba tak ma na imię… i uśmiecha się, szczerząc nienaturalnie ostre zęby.

– Słuchaj, koleś… Albo nie, najpierw daj mi coś do picia!

Sonny wręcza jej kubek.

– Pieprzyć piramidy! – Alicja szybko opróżnia naczynie. – H2O! Oto największy cud tego świata! Mówiłeś coś? Bo nie wiem ile z tego, co usłyszałam, powinnam wytłumaczyć sobie kacem.

– Kocham cię – powtarza mężczyzna głośno i wyraźnie.

Alicja gotowa jest parsknąć śmiechem – bzykanko, owszem, niczego sobie, ale nie dajmy się ponieść emocjom – jednak intuicja podpowiada jej, że lepiej będzie się z tym wstrzymać. Coś tu nie gra. Te cholerne płatki, zapach róż, ale coś jeszcze. W sypialni daje się wyczuć również inną woń – subtelną, lecz charakterystyczną. Alicja rozpoznała ten odór już wcześniej – podczas szczytowania – lecz, odurzona doznaniami, całkiem go zignorowała.

Zignorowała także ruch uchwycony kątem oka.

Ktoś tu był… być może wciąż tu jest!

Alicja wstrzymuje oddech. Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć?! Całą sypialnię wypełniają manekiny. Od ścian aż po krawędzie łóżka. Niektóre są stare, zdeformowane i pozbawione kończyn, inne jakby nowe, chociaż gdzieniegdzie uszkodzone, popękane.

Jedne przytulone do drugich. 

Kurwa! To nie są żadne manekiny!

Prawda jest nie do zaakceptowania, co niestety nijak wpływa na rzeczywistość.

– Kocham cię.

Głos mężczyzny przeszywa umysł Alicji niby zimna klinga sztyletu. Wyrwana z transu, zeskakuje z łóżka, i biegnie, na ślepo, byle jak najdalej. Coś chwyta ją za kostkę. To jeden z “manekinów” – dziewczyna o smutnej twarzy i zamglonych oczach. Stara się przemówić, lecz tylko porusza bezgłośnie zszytymi wargami.

– Kocham cię. – Mężczyzna nadal recytuje swoją mantrę. – Będziemy już zawsze razem.

Alicja szarpnięciem wyzwala nogę z uścisku i wybiega z sypialni. Mknie między szpalerem luster, w których dostrzega setki twarzy – wszystkie młode, ślepe i nieme. Obraz w jej oczach znów traci ostrość. Dociera do drzwi na końcu korytarza. Otwiera je, zastyga, pada na kolana i szlocha.

Za progiem świat już nie istnieje. Za progiem jest już wyłącznie ciemność.

Koniec

Komentarze

Dziwne to opowiadanie – niby od początku przeczuwałam, co może się stać, ale i tak było niepokojące. No i ta końcówka – coś wyjaśnia, ale nie do końca. Podobało mi się.

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Cieszę się, zwłaszcza że pisałem je praktycznie “na kolanie” wczoraj w nocy i dziś rano na szybko poprawiłem – byle się wyrobić przed zakończeniem konkursu ;)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Przypomniał mi się Kurzawa z poprzedniego numeru NF :-)

 

Tylko tam to wszystko miało swój sens. Tutaj nie wiem co się stało.

Piszesz, że to manekiny, później, Alicja mówi, że to nie manekiny, by następnie uciekała przed manekinami. Rozumiem, a raczej dopowiadam sobie, że te niby-manekiny to jakoś spreparowane obiekty miłości tego faceta. Ale w tej krótkiej (za krótkiej!) formie za dużo jest niedopowiedzeń.

A już ten finał…

Za progiem świat już nie istnieje. Za progiem trwa już tylko nicość.

Nie rozumiem. Nie potrzebne, oderwane od reszty histori. Jeśli to metafora, to przerasta ona moje interpretacyjne zdolności:-(

 

Szort zagadka. I to mam wrażenie, że wbrew intencją autora:-(

Pozdrawiam!

"Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę ażeby już rozgorzał" Łk 12,49

"wszystkie młode, ślepe i nieme" zinterpretowałam końcówkę w ten sposób, że ją oślepił tą wodą, którą wypiła? I dlatego nastąpiła nicość, przestała widzieć tak jak inne "manekiny". Jednak nie jestem pewna, czy o to chodziło. Sonny skojarzył mi się z "Ojcem chrzestynym" Mario Puzo :-), to tak na marginesie. Aha, nie wiem również czy agresor to wampir (kły) czy zwykły psychopata… Podobało mi się namiast, że użyłeś "podwójnej" narracji, z punktu widzenia oprawcy i ofiary. Ogólnie fajnie, ale Twoje pierwsze opowiadanie dużo bardziej mi się podobało. Pozdrawiam

“Nicość za progiem” rzeczywiście może być myląca. Myślę że słowo “ciemność” trafniej zobrazuje to, co przydarzyło się Alicji, i co S. Leiss trafnie zinterpretowała :)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

PS. Nie jestem pewna czy “smakuje węchem zawartość” jest do końca poprawne, ale zostawiam to pod ocenę użytkownikom, którzy mają “lepsze oko” na tego typu błędy.  

Wychodzę z założenia, że jeśli jakiś fragment budzi wątpliwości, co do składni, to najprościej od razu się go pozbyć, bezlitośnie, choćby nie wiem jak fajny wydawał się autorowi. Lub napisać go inaczej, bo wszystko da się napisać inaczej. W tym konkretnym przypadku byłem bezlitosny ;)

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Bogusławie – podobały mi się obydwa Twoje teksty, ale ten jest moim zdaniem zdecydowanie lepszy. Witamy na portalu :)

Hm, kurcze ten tekst też mi się jakoś bardziej podoba. Choć tamten był lepiej napisany.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

Te manekiny również skojarzyły mi się z tekstem Kurzawy, ale na tym podobieństwa się kończą. Zabrakło mi atmosfery grozy, na której miał się opierać Twój tekścik. Bez emocji.

Mi jednak bardziej podobał się Twój drugi tekst – może dlatego, że po czwartym zdaniu wiedziałam, jak się skończy i nie potrafiłam wczuć się w klimat.

”Kto się myli w windzie, myli się na wielu poziomach (SPCh)

Niezłe. Z dwóch Twoich tekstów ten spodobał mi się bardziej.

Hmm, nie ruszyło mnie – ale ja prosty chłopak jestem, za dużo metafor powoduje komunikat DOES NOT COMPUTE ;-) Poprzedni tekst bardziej przypadł mi do gustu.

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Bez szału – teksty oparte na podobnej puencie potrzebują znacznie bardziej rozbudowanej części wstępnej (tj. tego zapoznawania się z paniami) i to pokazanej w taki sposób, by nie było oczywiste, że historia zmierza w kierunku seryjnego zabójcy; manekiny również nie są zbyt udane, ponieważ ten akurat rekwizyt jest chyba najczęstszy, jeżeli mowa o literackim przedstawieniu seryjnego zabójcy – szczególnie w szorcikach. 

I po co to było?

Ten tekst podoba mi się bardziej od wyznań Christy, choć jest dosyć przewidywalny. Nie napiszę nic nowego: warto przemyśleć i dopracować.

Mi się wyjątkowo tekścik spodobał. W przeciwieństwie do przepiśców udzielił mi się klimat grozy, a niekonwencjonalne podejście do tematu przypadało do gustu. W kwestii technicznej zgodzę się z Tenszą – drugi tekst został lepiej  napisany, ale z kolei mniej się spodobał.

"Nie wierz we wszystko, co myślisz."

Dziękuję wszystkim za odwiedziny. A zwłaszcza Tenszy, Zygfrydowi, Brajtowi i Gnoomowi (Gnoomyemu?) – za głosy.

Look at every word in a sentence and decide if they are really needed. If not, kill them. Be ruthless. - Bob Cooper

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Intrygujący i mroczny szort o Sonnym-kolekcjonerze.

Przeczytałam z przyjemnością. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hmmm. Wielu przedpiśców porównuje z Twoim drugim tekstem. Albo go nie czytałam, albo zrobiłam to bardzo dawno i nic nie pamiętam. Zostaje mi tylko bieżący. ;-)

Też miałam poczucie zagubienia. Za dużo zagadek, nagłych zmian i jeszcze na dokładkę nieistniejący świat.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka