- Opowiadanie: Tenebris - Stróż

Stróż

Uff... Moje pierwsze dokończone opowiadanie. Czekam na obiektywną krytykę :)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Stróż

 Dzień nie zapowiadał się jakoś szczególnie. Deszcz uderzał o szyby pokoju Lisy. Dziewczynka jak zwykle bawiła się swoimi porcelanowymi lalkami. Wtedy właśnie do drzwi ktoś zapukał. Pobiegła otworzyć.

Przed ich domem stali nieznajomi. Jakaś elegancko ubrana kobieta z siwymi włosami wraz z dwoma policjantami. Chcieli widzieć się z jej tatusiem. Mężczyźni zamknęli się w gabinecie ojca, bardzo długo tam rozmawiali. W tym czasie starsza pani bawiła się z Lisą lalkami. Zadawała mnóstwo pytań. Dziewczynka odpowiadała na nie cierpliwie, ponieważ mama jej powtarzała, że musi był miła w stosunku do starszych.

– Co robi twój tata? – zagadnęła kobieta.

– On pracuje, bardzo długo – odpowiedziała spokojnie, układając Rebekę do snu.

– A czy po pracy się tobą zajmuje?

– Nie ma czasu, bo musi na nas pracować. Mama się ze mną bawi.

Kobieta spojrzała na nią z zaciekawieniem.

– A gdzie jest teraz twoja mama? – Dziewczynka wzruszyła ramionami, ostrożnie gładząc pościel w łóżku lalki.

– Tata mówi, że ona odeszła daleko, i że już nie wróci. Ale to nieprawda. Ona przychodzi do mnie w nocy i rozmawiamy. I czasami się bawimy. Prawda, Rebeko? – Nieznajoma patrzyła na nią ze smutkiem wypisanym na twarzy, choć dziewczynka nie wiedziała, dlaczego. Tuląc siostrę Rebeki, Tanię, starała się nie zwracać uwagi na podniesione głosy dobiegające z gabinetu jej ojca.

Przyzwyczaiła się do tego, że tata krzyczał. Mama mówiła, że to przez pracę, że po prostu był zmęczony. Lisa nauczyła się też, żeby w tym czasie nie wychodzić ze swojego pokoju, bo on wtedy jeszcze bardziej krzyczał. Od jakiegoś czasu też pił bardzo dużo jakiegoś dziwnego, brązowego napoju.

Któregoś dnia nawet uderzył mamę. Dziewczynka bardzo się wtedy przestraszyła i uciekła do pokoju. Mama płakała, a tata wrzeszczał i tłukł ozdobne wazy, które stały w korytarzu. Lisa nie wiedziała, co się takiego wtedy stało, że on tak się zdenerwował. Może dzień w pracy był wyjątkowo nieudany?

Mama później przyszła do niej i spała razem z nią w łóżku. Kiedy dziewczynka rano się zbudziła, matki nie było przy niej. Gdy poszła jej szukać, zastała tatę w kuchni. Wydawał się być przerażony. Właśnie wtedy powiedział, że mama poszła i nigdy nie wróci. Lisa bardzo płakała. Kochała ją tak mocno… Kochała jej kasztanowe włosy, jej miodowe oczy i pełne ciepła uściski.

Na szczęście w nocy mama wróciła. Powiedziała, że będzie ją odwiedzać i żeby się nie martwiła.

Następnego dnia dziewczynka powiedziała o tym zdarzeniu tacie. Ten bardzo się zezłościł i kazał jej wrócić do swojego pokoju. Wymknąwszy się później po cichu do łazienki, Lisa zobaczyła go, jak siedział przy biurku. Ze zdumieniem stwierdziła, że jej tatuś płacze.

 

Krzyk ojca dochodzący zza ściany przerodził się w płacz. Dziewczynka i kobieta przerwały zabawę. Podeszły do drzwi i uchyliły je nieco, żeby zobaczyć, co dzieje się na korytarzu. Dwaj policjanci wyprowadzali jej tatę. Dławiąc się łzami, ojciec w kółko powtarzał:

– To nie była moja wina… Nie chciałem… To nie moja wina… – dziewczynka poczuła wtedy pewien niepokój.

– Dokąd zabierają tatusia? – zapytała nieznajomą, wpatrując się w oddalającego się ojca.

– Tata musi odpocząć. Co byś powiedziała na wycieczkę? – Kobieta zagadnęła wesoło. Dziewczynka wzruszyła ramionami. Patrzyła, jak za funkcjonariuszami zamykają się drzwi. W ramionach trzymała Tanię. Czuła się zagubiona. Tata nigdy nie wyjeżdżał bez niej.

Chodź, weźmiesz swoje rzeczy. Nie martw się! – Na twarzy kobiety pojawił się serdeczny uśmiech, choć jej szare oczy pozostały zimne i smutne. – Zobaczysz, w tym miejscu jest dużo dzieci, będziesz miała się z kim bawić, znajdziesz nowe koleżanki…

 

***

 

Lisa nie mogła zasnąć. Wierciła się niespokojnie, spoglądając wciąż w stronę okna oddalonego od niej zaledwie o kilka łóżek, gdzie przez nagie gałęzie przebijało się blade światło księżyca. Bawiła się falbankami od swojej koszuli, jak co noc. Czekała.

W tym domu, gdzie jest dużo dzieci, mieszkała już parę miesięcy. Wszyscy byli tu bardzo mili, ale ona nadal wolała wrócić do domu. Wciąż nie pojmowała, czemu się tu znalazła.

Ilekroć starała się dowiedzieć od opiekunek, co dzieje się z jej tatą, te szybko zmieniały temat albo wymyślały jej różne zabawy. Dziewczynka myślała wtedy, że bardzo chciałaby znaleźć się z powrotem w swoim domu.

Na szczęście nie pozostała całkiem sama. Mama wciąż ją odwiedzała. Lisa czasem pytała ją, czemu musi tu mieszkać. Nie mogła po prostu zabrać jej do domu? Wtedy mama tuliła ją do siebie i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Czasem też opowiadała bajki na dobranoc. Dziewczynka zasypiała w jej ramionach.

Białe zasłony poruszyły się lekko. Lisa poczuła na skórze lekki powiew ciepła. Zaraz potem przy niej pojawiła się perłowo biała postać. Skupioną twarz dziewczynki rozpromienił słodki, dziecięcy uśmiech. Wyciągnęła radośnie ręce w kierunku zjawy.

– Mamusiu…

Koniec

Komentarze

Językowo całkiem przyzwoicie. Ale jeszcze nie doskonale. :-)

nie prawda => nieprawda

Mam wątpliwości co do pisowni perłowo białego. Tak odruchowo napisałabym razem. Musisz takie trudne kolory wymyślać? ;-)

Co do fabuły. Bohaterka wygląda na bardzo młodą, bo niewiele rozumie. Wczesny wiek przedszkolny? Takie małe dzieci nie otwierają drzwi gościom. Nawet nie dlatego, że rodzice zabronili – zwyczajnie nie dosięgają do zamka.

I puenta nie stanowi zaskoczenia, raczej jest oczywista.

Trenuj dalej. Powodzenia. :-)

Babska logika rządzi!

Też mnie zastanawiał ten kolor :-) I niestety nie zauważyłam wcześniej tego błędu.  Dziękuję za wytknięcie. :-D

Co do stylu, to zastosowałam właśnie prosty, aby podkreślić młody wiek bohaterki. Miała około 5 lat.  Chodziło o to, aby czytelnik sam się domyślił, co zaszło. Jako małe dziecko nie zrozumiała do końca, co się stało. Może efekt nie wyszedł tak, jak było zamierzone, więc muszę jeszcze nad tym popracować.

Jeszcze raz dzięki za ocenę. :-)

Chodź, weźmiesz swoje rzeczy. Nie martw się! – Na twarzy kobiety pojawił się serdeczny uśmiech, choć jej szare oczy pozostały zimne i smutne. ---> brak myślnika, otwierającego wypowiedzenie dialogowe. Złagodziłby kontrast między serdecznym uśmiechem a zimnymi i smutnymi oczami. Dlatego, że jeśli uśmiech jest sztucznie serdeczny, wygląda nienaturalnie. Dodam, że wiek dziewczynki nie ma wiele do powiedzenia w tej kwestii – dzieci są wrażliwsze od dorosłych na fałsze w tak zwanej mowie ciała. Z drugiej strony łatwiej rozproszyć ich uwagę, ale pierwsze wrażenie pozostaje…

Bawiła się falbankami od swojej koszuli, […}. ---> spała sama, więc nie mogła bawić się falbankami cudzej koszuli. Skasuj zaimek. Falbanki czego? – sukienki, koszuli, spódnicy – nie od czego.

Historia prosta, nawet banalna, lecz zręcznie opowiedziana.

Dziękuję za pokazanie kolejnych błędów. W przyszłości będę starała się ich nie popełniać :-)

Napisałaś Tenebris, że celowo zastosowałaś prosty styl, aby podkreślić wiek Lisy. Tylko że nie napisałaś tego opowiadania dla dzieci, a czytający w mig orientuje się, ile też lat może mieć dziewczynka. Nie mam także wrażenia, że pokazujesz wszystko oczami dziecka. Ja widzę sytuację przedstawioną przez chłodnego obserwatora, któremu, mimo że bardzo się stara, relacjonowanie nie wychodzi najlepiej. Historyjka, jakkolwiek tragiczna,  jest dość błaha, ale wydaje mi się, że można było wycisnąć z niej nieco więcej.

Poza ukazującym się dziewczynce duchem, nie dostrzegłam, niestety, żadnej fantastyki. :-(

Mam  nadzieję, że kolejne opowiadania będą coraz lepsze i bardziej fantastyczne. ;-)

 

„Dziewczynka jak zwykle bawiła się swoimi porcelanowymi lalkami”. – Wolałabym: Dziewczynka, jak zwykle, bawiła się porcelanowymi lalkami.

Skoro bawiła się jak zwykle, to raczej nie cudzymi lalkami.

 

„Przed ich domem stali nieznajomi”.Przed domem stali nieznajomi.

 

„Chcieli widzieć sięjej tatusiem. Mężczyźni zamknęli się w gabinecie ojca, bardzo długo tam rozmawiali. W tym czasie starsza pani bawiła się z Lisą lalkami”. – Wiemy, że to tatuś Lisy. Nadmiar zaimków zwrotnych.

Proponuję: Zapytali o tatusia, a potem poszli do gabinetu ojca i bardzo długo z nim rozmawiali. Starsza pani cały czas bawiła się z Lisą lalkami.

 

„A czy po pracy się tobą zajmuje?”A czy po pracy zajmuje się tobą?

 

„…i że już nie wróci. Ale to nie prawda. – …i że już nie wróci. Ale to nieprawda.

 

„– (…) I czasami się bawimy. Prawda, Rebeko? – Nieznajoma patrzyła na nią…” – Słowo Nieznajoma, bez półpauzy, powinno rozpoczynać nowy akapit.

Tu są wskazówki, jak zapisywać dialogi: http://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

 

„Nieznajoma patrzyła na nią ze smutkiem wypisanym na twarzy, choć dziewczynka nie wiedziała, dlaczego. Tuląc siostrę Rebeki, Tanię, starała się nie zwracać uwagi na podniesione głosy dobiegające z gabinetu jej ojca”. – Z tego fragmentu zrozumiałam, że to starsza pani tuli lalkę i nie zwraca uwagi na to, co dzieje się w gabinecie.

Proponuję: Dziewczynka nie wiedziała dlaczego nieznajoma patrzy na nią ze smutkiem i tuląc siostrę Rebeki, Tanię, starała się nie zwracać uwagi na podniesione głosy, dobiegające z gabinetu ojca.

 

„Lisa nauczyła się też, żeby w tym czasie nie wychodzić ze swojego pokoju, bo on wtedy jeszcze bardziej krzyczał. Od jakiegoś czasu też pił bardzo dużo jakiegoś dziwnego, brązowego napoju”. – Skoro dziewczynka prawie nie wychodziła ze swojego pokoju i pewnie nie wchodziła do gabinetu, skąd wiedziała, że tata pije dużo brązowego napoju?

Zakładam, że tatuś nie pił w pokoju córki. ;-)

Powtórzenia.

 

„Mama później przyszła do niej i spała razem z nią w łóżku. Kiedy dziewczynka rano się zbudziła, matki nie było przy niej. Gdy poszła jej szukać, zastała tatę w kuchni. (…) Kochała tak mocno… Kochała jej kasztanowe włosy, jej miodowe oczy i pełne ciepła uściski”.

– Nadmiar zaimków. Powtórzenie.

Proponuję: Mama później przyszła do niej i spały razem. Kiedy dziewczynka obudziła się rano, była sama. Poszła do kuchni poszukać mamy, ale znalazła tylko tatę. (…) Kochała ja tak mocno… Kochała kasztanowe włosy, miodowe oczy i pełne ciepła uściski.

 

„Następnego dnia dziewczynka powiedziała o tym zdarzeniu tacie. Ten bardzo się zezłościł i kazał jej wrócić do swojego pokoju”. – Zrozumiałam, że tata kazał Lisie, aby poszła do jego, taty, pokoju.

Proponuję: Kiedy następnego dnia dziewczynka opowiedziała o tym tacie, bardzo się zezłościł i kazał by poszła do swojego pokoju.

 

„Ze zdumieniem stwierdziła, że jej tatuś płacze”. – Tam nie ma innego tatusia, zaimek jest zbędny. Wystarczy:  Ze zdumieniem stwierdziła, że tatuś płacze.

 

„Krzyk ojca dochodzący zza ściany przerodził się w płacz. Dziewczynka i kobieta przerwały zabawę. Podeszły do drzwi i uchyliły je nieco, żeby zobaczyć, co dzieje się na korytarzu”. – Nie kupuję tego! Żadna profesjonalna pani policjantka, czy psycholog, nie zachowałaby się w ten sposób!

 

„Dokąd zabierają tatusia? – zapytała nieznajomą, wpatrując się w oddalającego się ojca”. –  Dokąd zabierają tatusia? – zapytała nieznajomą, patrząc na oddalającego się ojca.

Choć, moim zdaniem, nie powinna móc zadać tego pytania.

 

„…będziesz miała się z kim bawić, znajdziesz nowe koleżanki…” – Jakie nowe koleżanki? Z opowiadania nie wynika, że Lisa miała jakiekolwiek koleżanki.

 

„Ilekroć starała się dowiedzieć od opiekunek, co dzieje się jej tatą, te szybko zmieniały temat albo wymyślały jej różne zabawy”. – Wolałabym: Ilekroć pytała opiekunki, co dzieje się z tatą, te szybko zmieniały temat i wymyślały różne zabawy.

 

„Mama wciąż odwiedzała. Lisa czasem pytała , czemu musi tu mieszkać. Nie mogła po prostu zabrać jej do domu? Wtedy mama tuliła do siebie i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Czasem też opowiadała bajki na dobranoc. Dziewczynka zasypiała w jej ramionach”.

Zbędne zaimki.

Proponuję: Mama wciąż przychodziła, a Lisa czasem pytała, dlaczego musi tu mieszkać, czy nie mogły po prostu wrócić do domu? Wtedy mama tuliła ją do siebie i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Czasem opowiadała bajki na dobranoc, a dziewczynka zasypiała w jej ramionach.

 

„Zaraz potem przy niej pojawiła się perłowo biała postać”. – Nie przypuszczam, by zjawa pokazała się gdzie indziej.

Proponuję: Zaraz potem pojawiła się perłowo-biała postać.

 

„Skupioną twarz dziewczynki rozpromienił słodki, dziecięcy uśmiech. Wyciągnęła radośnie ręce w kierunku zjawy”. – Zrozumiałam, że twarz dziewczynki wyciągnęła ręce ku zjawie, ;-)

Skoro dziewczynka jest mała, to chyba naturalne, że na jej twarzy wykwitają dziecięce uśmiechy

Proponuję: Skupioną twarz dziewczynki rozpromienił słodki, radosny uśmiech. Mała radośnie wyciągnęła ręce w kierunku zjawy.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uuu, trochę tego jest :-( Następnym razem sprawdzę tekst 10 razy, zanim go wrzucę. Proszę jednak o wyrozumiałość. Tekst jest sprzed chyba roku, a w dodatku to moje pierwsze dokończone opowiadanie. Nie mam jeszcze wprawy, ale cały czas pracuję nad warsztatem. Jak to mówią, człowiek uczy się przez całe życie…

Tenebris, następnym razem, zamiast osobiście dziesięć razy czytać własny tekst, poproś kogoś znajomego by to zrobił. Najlepiej dwie albo i trzy osoby. Autorzy często nie dostrzegają w swoich tekstach tego, co inni mogą zauważyć natychmiast.

Życzę powodzenia. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dziękuję, na pewno zapamiętam :-)

Prosta historia całkiem sprawnie opowiedziana. Na plus!

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Dziękuję. :-) Miło słyszeć, że choć paru osobom się podoba :-P

Krótka, zwięzła opowiastka, troszkę smutna. 

Podobało się ;)

Dziękuję.  :-)

Nowa Fantastyka