- Opowiadanie: Michau - Belfer

Belfer

Dziękuję za nieocenioną pomoc mojej dziewczynie, Maksi. Bez niej to opowiadanie byłoby dużo gorsze niż jest! Wielkie, soczyste dziękuję! :D

Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania!

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Belfer

 

Dźwięk dzwonka dobywający się z wbudowanych w ściany głośników zasygnalizował początek lekcji. Młodzież przestała wlepiać oczy w ekrany swoich smartfonów, tabletów i smartwatchów, podeszła do sterowanych fotokomórką drzwi, które zaraz stanęły otworem, a przez nie do klas zaczęły wlewać się tłumy uczniów.

Sala lekcyjna była dużym pomieszczeniem, dobrze oświetlonym przez wpadające ogromnym, zajmującym niemal całą, przeciwległą do drzwi ścianę oknem światłem słonecznym. Tę po prawej od drzwi zajmował wielki, pełniący funkcję tablicy wyświetlacz. Naprzeciw niego ustawione były ławki z wbudowanymi trzydziestocalowymi, dotykowymi ekranami.

Gdy wszyscy uczniowie ustawili się przy swoich stanowiskach Nauczyciel przywitał ich i nakazał zalogować się do systemu, a następnie zaznaczyć obecność. Nie było z tym żadnych problemów, ta sama procedura powtarzała się codziennie i zajmowała im może ze dwie minuty.

– Jak widzicie na ekranach swoich komputerów, tematem na naszej pierwszej dziś lekcji – zaczął Nauczyciel; mówił powoli, z nienaganną dykcją – są przypadki rzeczownika. Obecny program wymaga w klasie drugiej gimnazjum zapoznania się z mianownikiem, dopełniaczem, celownikiem oraz biernikiem. Pozostałe trzy poznacie za rok.

Cała klasa wpatrywała się w Nauczyciela jak sroka w gnat, zupełnie nic nie rozumiejąc. Przypadki? Co to w ogóle jest?!

Cała, za wyjątkiem wylewającego się z krzesła, tłustego, przyszczatego dzieciaka imieniem Patryk. Sypnął mu się pierwszy, miękki zarost, miał krótkie, tłuste, czarne włosy. On był zupełnie zajęty wcinaniem kanapki.

– Patryku, czy nie wiesz, że na lekcji nie powinno się jeść? Kwestię konsumpcji w trakcie zajęć reguluje punkt piętnasty regulaminu tej placówki – zwrócił mu uprzejmie uwagę Nauczyciel, jednak chłopiec nie przejął się upomnieniem i nadal zajadał ze smakiem.

Tak długo, aż przez jego ciało nie przebiegł wstrząs elektryczny – kara, która w 2035 roku zastąpiła uwagi; bo lepiej, żeby uczeń na własnej skórze poczuł konsekwencje swych czynów. Wywołał on skurcz, a palce Patryka mimowolnie się rozwarły. Niedokończona kanapka spadła na zimną, metalową podłogę i wsiąkła, zupełnie jakby była jakimś płynem.

Taka sytuacja powtarzała się praktycznie co lekcję, a to dlatego, że chłopiec lubił ten skurcz, ten wstrząs, który przebiegał przez jego ciało. Lubił odczuwać ból, nawet bardziej niż jeść. W podstawówce, zgodnie ze znowelizowaną podstawą programową, Nauczyciel długo i dogłębnie omawiał tematy seksualności i – o ile Patryk dobrze pamiętał – podniecanie się w wyniku odczuwania bólu, czy jak on to tam mówił, nazywano masochizmem. Nie jest to nic niezwykłego – zapewniał Nauczyciel – i wiele osób osiąga spełnienie w ten sposób. Patryk dokładnie wtedy słuchał. Interesowało go to. Ale nie zadawał pytań. Wstydził się.

Wstydził się swoich skłonności. Nauczyciel mówił, że to nic złego, ale chłopak czuł, że inni by się z niego śmiali. A być obśmiewany i upokarzany już nie lubił. Wystarczy, że w domu nabijali się z jego tuszy bracia. Czasem mówił o tym rodzicom, a oni od czasu do czasu rzucali jakąś luźną uwagę jego rodzeństwu, ale generalnie się tym nie przejmowali. Bo po co martwić się o Patryka, który – nie dość, że brzydki, tłusty jak świnia i wpieprza za dwóch – w szkole zbiera same pały, nie ma kolegów, co drugi tydzień choruje i cały dzień na zmianę je, śpi albo nic nie robi. Żeby chociaż na kompie czasem pograł! Ale rodzice w ogóle mało przejmowali się dziećmi. Ich dzień składał się z pracy, a po powrocie do domu – Internetu. Z rzadka mama gotowała jakiś obiad, a ojciec odkurzał.

Aby upokorzenie przekuć w przyjemność czasem, gdy był obrażany przez któregoś z braci, Patryk protestował i też go wyzywał. Brat denerwował się i zaczynał bić Patryka, a wtedy… Chłopiec po prostu nie umiał opisać tego wspaniałego uczucia, gdy pięść wbijała mu się w kark, gdy czuł bolesne kopnięcie w brzuch, tej przyjemności, która nadchodziła po każdym wymierzonym mu ciosie.

– Mianownik – kontynuował Nauczyciel, wyświetlając odpowiedni slajd na ekranie – odpowiada na pytania kto?, co? i jest, można powiedzieć, podstawowym przypadkiem. Od niego tworzymy inne formy rzeczownika. We wszystkich słownikach hasła występują w mianowniku. Nasz…

Nagle Nauczyciel przerwał. Uczniowie lekko się zdziwili, ale gdy metalowe płyty, które okrywały jego beczkowaty tułów, rozsunęły się i ukazały monitor, zrozumieli. Minęło dwadzieścia minut lekcji, czyli czas na reklamę.

Oczy Robota Nauczycielskiego Belfer ES3000  zaświeciły lekko; gdy zaczął mówić, jego dotychczas metaliczny, sztuczny głos zmienił się w przyjemny, miękki bas.

– A TERAZ CZAS NA REKLAMĘ! NIE OGARNIASZ GEOMETRII? NIE UMIESZ PRZELICZAĆ SKALI? MASZ DOŚĆ ZAKUWANIA AŻ DO PÓŁNOCY, KIEDY CHCESZ SOBIE POPYKAĆ W COŚ Z KUMPLAMI? PO CO TRACIĆ CZAS NA NAUCE, KIEDY MOŻESZ ŁYKNĄĆ KAPSUŁKĘ OVERMEMORY OD PEPSICO! Z NIĄ WYSTARCZY CI 15 MINUT NAUKI – I JUŻ WSZYSTKO UMIESZ! – na ekranie umieszczonym w tułowiu Nauczyciela pokazywały się kolejno obrazy dziewczyny ślęczącej nad tabletem, uczącej się matematyki, a potem radosnego chłopaka łykającego niebiesko-biało-czerwoną tabletkę. Na koniec wyświetlili się przeszczęśliwi chłopak i dziewczyna podczas grania w jakąś grę komputerową. – KAPSUŁKI OVERMEMORY OD PEPSICO – I OGARNIĘTE! UWAGA: PRZED UŻYCIEM ZAPOZNAJ SIĘ Z TREŚCIĄ ULOTKI DOŁĄCZONEJ DO OPAKOWANIA BĄDŹ SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ, GDYŻ KAŻDY LEK, NIEWŁAŚCIWIE STOSOWANY, ZAGRAŻA TWOJEMU ŻYCIU LUB ZDROWIU. MOŻE WYWOŁAĆ SKUTKI UBOCZNE: REAKCJĘ ALERGICZNĄ, ŚLINOTOK, GORĄCZKĘ, NIEDOWŁAD KOŃCZYN DOLNYCH. 

Koniec

Komentarze

Fotokomórka wyznaczająca moment rozpoczęcia lekcji? Hm, ciekawe, ciekawe… Latem wcześniej, zima później? W krajach międzyzwrotnikowych o bardziej stałej porze. A jak poza kręgiem polarnym? :-) :-) 

Nie da się powiedzieć, iż tekst jest odkrywczy, że eksploruje tematy nietknięte piórami pisarzy. No nie da się…

Wiesz, pomysły podniesione w tym tekściku są ciekawe, ale póki co to nic więcej jak pomysły. Najlepiej by było schować tekst do kopii roboczych i popracować nad nim, rozbudowując wątki i nadając im sensowny kształt, a przede wszystkim jakąś puentę.

I po co to było?

AdamieKB, no cóż, to niedopowiedzenie z mojej strony. Chodziło o to, że owa fotokomórka drzwi otworzyła gdy podeszli do niej uczniowie, ograniczając dostęp światła. Błąd poprawię, dzięki za wskazanie i przeczytanie. ;)

Zdarza się; zorientowałem się, pochlebię sobie, na czym polegała Twoja pomyłka, ale nie mogłem się powstrzymać od przekory w zwracanej na to uwadze. Mam nadzieję, że nie czujesz się urażony.

Chyba zgodzę się z Syf.em – stworzyłeś jakiś świat, ale zabrakło historii, która się w nim dzieje.

Za to napisane przyzwoicie. :-)

Babska logika rządzi!

Napisane przyzwoicie, ale przecinki szwankują. Nie podejmuję się wypisywać, bo tylko wyjdę na głupka (sam mam z nimi problemy) :-)

Michaue, Twój tekścik to zbiór banałów na dyżurny temat pogaduszek pań po pięćdziesiątce: “nasze szkolnictwo zmierza ku zagładzie, a uczniowie jełopieją w tempie zastraszającym”. Jestem z branży – wiem, o czym mówię:)

AdamieKB, w żadnym razie nie jestem urażony, raczej zadowolony, że dostrzegłeś pomyłkę, abym mógł ją wyeliminować.

Dzięki wszystkim za przeczytanie i zostawienie po sobie komentarzy! To naprawdę pomaga, z resztą chyba sami najlepiej wiecie. :)

OPKo (Ochotnicze Pogotowie Komciowe) atakuje! ;-)

 

Sala lekcyjna była dużym pomieszczeniem, dobrze oświetlonym przez wpadające ogromnym, zajmującym niemal całą, przeciwległą do drzwi ścianę oknem światłem słonecznym.

No dobra, co oświetla salę: okno czy światło słoneczne? Odmiana, szyk. Zdanie do przerobienia.

 

W tymże oto szorciku nad nami, który sobie tam siedzi i literkami ćwierka, popełniłeś szkic odurniałej szkoły, naćpanej reklamami i nowoczesną technologii. Nie poznajemy jednak żadnego bohatera poza masochistycznym uczniem. Ok, więc to jest Bohater Opowiadania. Nieźle, walka z własnymi żądzami, nieprzystosowanie do norm bywa kanwą ciekawych tekstów. Niestety, gdy już się szykowałem, aby poznać problem, jaki stanął przed Pawełkiem, nastąpiło nagłe urwanie tekstu.

 

W szorcie brakuje fabuły. Nie wiem, jaki problem ma nasz mejn hiroł w związku ze swoimi skłonnościami (poświęciłeś im spory fragment, więc domniemam, że coś jest na rzeczy w związku z małym zboczuszkiem). Nie mamy nic oprócz zawiązania akcji – żadnego rozwinięcia, żadnej kulminacji, żadnego zakończenia. Mamy tylko fotografię klasową. Nie wiem nawet, czy Nauczyciel była seksownym androidem, która to seksualność jest zamierzonym elementem pomagającym utrzymać uwagę uczniów na osobie wykładowcy – ot taka nowoczesna manipulacja dla wyższych celów… ;-)

 

Moim zdaniem to jest wstępik, nie pełnoprawne opowiadanie. Napisane przyzwoicie, ale nic ze sobą nie niesie – nawet wódeczki dla złośliwego PsychoFisha… ;-) I za ten brak wódeczki powiem: “NA jutro – rozprawka!” ;-)

 

 

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Jakby się tak zastanowić, jest to tekst o niczym. Opis jednej lekcji, przedstawienie jakiegoś chłopca w paru słowach i na tym koniec. 

Zgodzę się z przedmówcami. Jak dla mnie świat nawet nawet się zapowiada, ale potem…?

Potem już nic.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

zajmującym niemal całą, przeciwległą do drzwi ścianę oknem światłem słonecznym

To zdanie mi mocno zgrzytnęło. Cztery rzeczowniki obok siebie.

 

Ogólnie parę ciekawych pomysłów i poza powyższym czytało się nieźle, ale trochę mało fabuły i tekst wydał się urwany.

 

Przykro mi, ale w pełni zgadzam się z opiniami powyżej. Tekstowi brakuje fabuły.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Co to jest? Nawet nie pokusiłeś się o opisanie całej lekcji, przerwałeś ją reklamą i pozostawiłeś rzecz niedokończoną. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka