- Opowiadanie: tintin - Nadzieja umiera ostatnia

Nadzieja umiera ostatnia

Wyjątkowo jak na mnie napisałem coś konkursowego nie próbując wysilać się na naginanie reguł rywalizacji. Co oczywiste, zainspirowałem się reprodukcjami okładek komiksu, które dj Jajko zamieścił na zachętę, ogłaszając konkurs.

Przemieszałem elementy z legendy o Noem z pochodzącymi z jej znacznie starszej wersji, tej w  „Eposie o Gilgameszu”. Chciałem posłużyć się jeszcze starszymi (być może) przekazami, gdzie bohaterem był Atra-Hasis, ale może już bez przesady. Chociaż przyczynę potopu sobie stamtąd pożyczyłem. I imiona bogów. A po ocenę liczby zwierząt na Arce sięgnąłem do danych zamieszczonych na internetowej stronie kreacjonistów:)

 

P.S. Właściwie chciałem napisać tekst lekki i zabawny. Hmm, nie da się ukryć - to mi nie wyszło. Mam nadzieję, że wyszło… cokolwiek.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Unfall, Marianna, dj Jajko

Oceny

Nadzieja umiera ostatnia

Utnapisztim był w nastroju wyjątkowo nieprzysiadalnym, ale ponieważ na całym świecie pozostał już tylko jeden stół – przysunęła sobie krzesło i delikatnie postawiła swoją miskę obok mężowej.

– Ukochany – powiedziała cichym, przepełnionym troską głosem. – Ten statek uratował nam życie, ale boję-boję się, że on nas w końcu zniszczy. Nie jesteś sobą odkąd zaczęły umierać z-zwierzęta…

Wyrzuciła to z siebie obawiając się gwałtownej i gniewnej reakcji, jednak napięte mięśnie barków wielkiego mężczyzny nie drgnęły, a pochylona nad zupą w glinianym naczyniu twarz nie zmieniła chmurnego wyrazu. W końcu jednak, jak zwykle powoli, odpowiedział nie unosząc wzroku.

– Statek? To zwykłe pudło z desek… nie statek. Gdybym miał więcej czasu… i ludzi, może byłbym zbudował coś lepszego… niż ten ledwie unoszący się na wodzie drewniany kurhan.

Z widocznym wysiłkiem skupił spojrzenie na żonie, odruchowo pocierając dłoń ugryzioną dzień wcześniej przez jednego z fruwających po barce nietoperzy.

– Dziś księżyc już drugi raz jest dokładnie taki, jak kiedy zaczął się potop, a nam została… mniej niż połowa zwierząt. Niektóre zostały stratowane, inne zagryzione, ale odkąd zaczęły chorować nie ma dla nas nadziei. Już bardzo niewiele z nich choćby próbuje pić. Te, które nie szarpią własnego ciała ani nie gryzą drugiego z pary, leżą całkowicie… bez ruchu. Większość zarażonych ślini się i wymiotuje. Żono, my znamy tę chorobę, jeszcze sprzed powodzi. To koniec.

– Jest aż tak źle? Ale przecież d-dobry Enki zesłał ci sen proroczy, kazał zbudować Arkę, sprowadził do niej zwierzęta. Dlaczego nie chce o nie i o nas teraz z-zadbać?

– Nie wiem – odparł. – Może, skoro wystąpił przeciwko planom Enlila, ten ukarał go, a na nas zesłał powolną śmierć? Nie smuć się jednak, żono. Na pewno pozwolił przetrwać innym, mieszkańcom jakichś… dalekich krain. Enki powiedział mi, iż ludzi zrobiło się tak wielu, że nasze ciągłe kłótnie, wojny, złorzeczenia, krzykliwe modły burzą spokój i utrudniają bogom sen. Enlilowi nie chodzi o zabicie nas wszystkich, tylko o trochę ciszy. Jest okrutny, ale nie pragnie zagłady całej ludzkości. Jeszcze wszystko… będzie dobrze.

Utnapisztim zamilkł. Jego równie potężną, choć także już siwiejącą małżonką, która w ciszy popijała zupę, pochłonęły ponure myśli. Rozumiała, że są tylko małą częścią historii świata, ale nie potrafiła przestać martwić się o najbliższych: synów, synowe i wnuki. Oczywiście, żony synów działały jej na nerwy, nie raz i nie dwa dała też w twarz któremuś z nich samych. Za mało miejsca, za mało powietrza. Jednak dotąd trzymała ją w dobrym nastroju nadzieja, że to już nie potrwa długo. A teraz? Nawet „nie długo” może okazać się niewystarczające.

Z kolei patriarcha miał inne powody do zmartwienia. Jego barki, rozluźnione nieco podczas rozmowy, znów boleśnie się napięły, a sylwetka pochyliła nad stołem, jakby przygnieciona ciężarem całej ogromnej drewnianej konstrukcji o sześciu pokładach. Przypomniał sobie sen sprzed kilku nocy. Widział w nim bogów, wśród nich samego Enlila, łkających z przerażenia nad tym, co uczynili światu. Skala potopu, który wymknął się spod kontroli, przeraziła ich: katastrofa zmiotła z powierzchni planety lasy, unicestwiła wszystkie istoty lądowe, zmieniła rzeźbę terenu. Wyglądało na to, że gdyby nie akt nieposłuszeństwa Enkiego, potopu nie przeżyłby żaden człowiek. Chciał opowiedzieć o tym żonie, jednak ostatecznie zdecydował się nie obarczać jej dodatkowymi troskami.

Myśli zmęczonego herosa powędrowały w innym kierunku. Ujrzał szeroką ścieżkę niedaleko swojej rodzinnej jaskini – suchej, przestronnej groty zamieszkanej od wielu pokoleń przez ten sam klan – na której w czasie spaceru pierwszy raz w życiu wyznał miłość pewnej dziewczynie. Poczuł jej dłoń w swojej, zobaczył smutny, zakłopotany uśmiech… W ciągu następnych, szybko płynących lat czekało go jeszcze wiele porażek, jednak tę pamiętał najlepiej.

Niedługo choroba zabierze resztę zwierząt, nawet jeśli wody opadną. Jednak, jeśli wkrótce rozwieją się ciemności i ustaną burze, ród Utnapisztima ma jeszcze nikłą szansę na odbudowanie świata. Będą polować na ryby i żółwie, aż odrosną lasy i pojawią się w nich jagody, a na znów zielonych łąkach zakwitną dzikie zboża. Będzie jeszcze wiele innych ścieżek i zakochanych par spacerujących w słońcu.

Westchnął ciężko. Potarł dłoń.

Starsi państwo bez słowa wstali i rozeszli się do swoich obowiązków. Żyło jeszcze nieco ponad dziewięć setek wymagających opieki zwierząt, wiele już bez swoich partnerów. Równie dobrze można by je zabić, skoro nie mogą się rozmnażać.

 

Utnapisztim nie wiedział, że jego niedawny sen był nie tylko próbą przeprosin ze strony Enkiego, ale przede wszystkim podarunkiem na pożegnanie: widząc całkowitą porażkę swoich planów Enlil odwrócił się na pięcie i powędrował Drogą Mleczną, zabierając ze sobą wszystkie podległe mu bóstwa.

 

Enki, w niełasce, zamykający pochód, ostatni raz rzucił okiem na błękitną Ziemię, na wciąż jeszcze unoszącą się na jej wodach Arkę. Zatonęła wiele miesięcy później, otoczona przez stado delfinów.

Koniec

Komentarze

Przeczytałem, ale jakoś chyba nie moja bajka ten tekst. Bez emocji, jak dla mnie.

 

Do kolegów Unfalla i M. Pałaca: panowie, jak oceniacie dane opowiadanie albo głosujecie na bibliotekę, to może jakiś komentarz by się przydał? Zresztą nie po raz pierwszy się z tym spotykam, że ktoś daje ocenę, ale nie napisze nawet słowa na temat opowiadania. Trochę dziwnie to wygląda.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Bohdanie, dziękuję za komentarz. Natomiast jeśli chodzi o wystawianie ocen bez słowa komentarza, to przyznaję, że mi się kilka razy zdarzyło. Inna sprawa, że przy okazji gęściej obdyskutowywanych tekstów niż mój (/moje).

A czwórka – dobra ocena! Dzięki, Panowie B, M, no i rzecz jasna U :)

Pozdrawiam!

Tekst mi się podobał. Epos o Gilgameszu znam, historię Noego też ( kto by nie znał), ich połączenie spodobało mi się. Jeśli chodzi o błędy ortograficzne czy gramatyczne, to biorąc pod uwagę liczbę błędów jakie mi udaje się popełnić, wolę nikomu innemu ich nie wytykać. A czwórka nie jest złą oceną ; ) Jeśli chodzi o wniosek Unfalla – popieram.

Niestety, opowiadanie mało oryginalne, temat oklepany jak kosa małorolnego chłopa. Potopów w literaturze mamy na pęczki. Pozdrawiam rozczarowany lekturą.

Dzięki, Maksymilianie!

Faktycznie, ryszardzie, nie ma sensu zaprzeczać, skojarzenie było prościutkie.

Ale… wiesz, jak napisałem coś rzeczywiście niespodziewanego na konkurs CW,CTP – i Czytelnicy odbili się od tekstu jak od ściany. Co nie znaczy, że niniejsze opko jest przez to choć na jotę lepsze. Cóż, żałuję, że Ci się nie spodobało. Pozdrawiam!

Utnapisztim był w nastroju wyjątkowo nieprzysiadalnym, ale ponieważ na całym świecie pozostał już tylko jeden stół – przysunęła sobie krzesło i delikatnie postawiła swoją miskę obok mężowej.

Po przeczytaniu tego zdania, byłam pewna, że Utnapisztim to kobieta. Wiem, że tam stoi “był”, ale kiedy dochodzisz do tego, co robi żona, zdążysz o tym zapomnieć. Jak dla mnie określenie podmiotu bezpośrednio, by nie zaszkodziło.

 

Nie wiem czy takie perełki, jak:

z-zwierzęta, d-dobry,  z-zadbać, 

były umyślne. Jeśli to miało sugerować, że żona się jąka, to wyszło średnio… Mogłeś bardziej to wyciągnąć, np. “zaz… zadbać”. 

Tylko, że “trzech kropków” to już i tak użyłeś za dużo, ech. I mam wrażenie, że wybrałeś na nie średnią lokalizację. Np:

To zwykłe pudło z desek… nie statek. Gdybym miał więcej czasu… i ludzi, może byłbym zbudował coś lepszego… niż ten ledwie unoszący się na wodzie drewniany kurhan.

Już lepiej chyba byłoby: To zwykłe pudło z desek, nie żaden statek. Gdybym tylko miał więcej czasu… i ludzi… Może zbudowałbym coś lepszego, niż ten ledwie unoszący się na wodzie drewniany kurhan.

 

Nie płynniej i w ogóle?

Poza tym, momentami ten short trawi istna zaimkokalipsa. Już nie chce mi się wypisywać,  gdzie i jak, ale tych “ich” “ją” itd., było zdecydowanie za dużo. 

I na koniec tego kubła żalu… “Starsi państwo” brzmi głupawo w tym kontekście. Jakbyś pisał o dziadkach wychodzących z kościoła, a nie parze, która próbuje uratować ludzkość.

 

Przepraszam, że tak ostro, ale poraziła mnie mnogość błędów w tekście tak krótkim…

Na osłodę zostawiam duży plus za research i opinie, że choć temat oklepany, to po co się czepiać, skoro we wstępie jasno określił autor, że zainspirowała go tematyka komiksów, które nagrodą w tym konkursie są.

Ni to Szatan, ni to Tęcza.

I weź tu zaufaj proroczym snom.

Przeczytałem z zainteresowaniem, opowiadanko konkursowo fajne, tylko te błędy popraw, co to Tensza wytyka… ;)

"Świryb" (Bailout) | "Fisholof." (Cień Burzy) | "Wiesz, jesteś jak brud i zarazki dla malucha... niby syf, ale jak dzieciaka uodparnia... :D" (Emelkali)

Tenszo, nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do tonu Twojego komentarza. Dziękuję za wnikliwe przyjrzenie się opowiadaniu:) I Tobie, Psycho, za komentarz.

Pozdrawiam!

Początek zostawię jak jest; wydaje mi się, że jednak nie zamotałem nadmiernie.

Deformując sposób mówienia U i jego żony zdawałem sobie sprawę, że robię coś ryzykownego. Chciałem ich uczłowieczyć, pokazać, że zakochali się w sobie kobieta zacinająca się w momentach stresu i mężczyzna mówiący powoli, nie w rytmie. Jeśli chodzi o nie-płynne czytanie, to taki był mój zamiar. Rozumiem, że efekt działa na niekorzyść tekstu, ale skoro to wcześniej przemyślałem i taką podjąłem decyzję, to nie będę już zmieniał.

Zaimkoza – muszę uważnie przeczytać opko i powycinać, co się da.

Starsi państwo – też przemyślę, dzięki:)

 

EDIT: Ostatecznie zdecydowałem się tylko na korektę zaimków. Jeszcze raz dziękuję:)

Przykro mi, ale opowiadanie zupełnie mnie nie poruszyło, nie wzbudziło żadnych emocji. Doczytałam do końca tylko dlatego, że krótkie. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale kicha:(

Ma katar? ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ma kacar. Po zawiedzionych nadziejach na Twoje uznanie… A, może następnym razem będzie lepiej!

Kacar minie.

Następnym razem na pewno będzie świetnie! ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Oby!

UprzejmośćUnfalla była może trochę na wyrost. Na szczęście nie wszyscy zjechali “Nadzieję”, ale muszę ze wstydem przyznać, że fakt, iż moje poprzednie dwa teksty dostały się do Biblioteki wprawił mnie w całkowicie niepotrzebne samozadowolenie. Trzeba jednak bardziej się postarać.

Pierwsza połowa niezła, dialog płynął, można się było wczuć. Ale później mówisz, zamiast pokazać. A można by to było naprawdę fajnie rozegrać, np. rzucić kawałek snu albo pociągnąć dialog.

Pozdro

Jesteś pisarzem? Mień się najlepszym. Ale nie jesteś nim, póki ja jestem w pobliżu. Masz wątpliwości? To włóż rękawice, sprawdź z czego jesteś ulepiony. Zacznij wymierzać ciosy za to w co wierzysz. Boksuj w klawiaturę, na litość boską!

Dziękuję, SHADZIOWATY, za lekturę i komentarz. Niestety, dialogi nie są moją mocną stroną, więc staram się ich unikać.

Hmmm. Coś w tym tekście jest, ale na kolana mnie nie rzucił. Przecinkologia w zdaniach złożonych z imiesłowami Ci szwankuje.

Babska logika rządzi!

Finklo, a mogłabyś wkleić do komentarza jedno lub dwa ułomne pod względem przecinków zdania? Proszę nie po to, żeby się kłócić, tylko jako prośbę o pomoc w doskonaleniu pisania. Szkoda, że Ci się nie spodobało:(

Proszę:

Wyrzuciła to z siebie obawiając się gwałtownej i gniewnej reakcji,

Przecinek po ‘siebie’. To nie jest tak, że się w ogóle nie spodobało. Ale mam poczucie, że mogło być lepiej. :-)

Babska logika rządzi!

A, fakt. Brakuje. Dzięki!

Przeczytałam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Fajnie.

A mnie się podobało, zwłaszcza wykorzystanie bóstw mezopotamskich :)

Wyszło coś całkiem przyjemnego :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Marianno, dj-u, jakże miło mi było przeczytać Wasze komentarze…

Nie tracą uroku nawet po wielokrotnym czytaniu, a wręcz przeciwnie: wciąż odkrywam kolejne ich głębie:)

Tak jak już ktoś wyżej napisał: zero emocji. Zupełnie mnie nie poruszyło. Bezbarwny ten tekścik.

Oj:(

To tylko moje zdanie ;)

Nowa Fantastyka