Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Morgiana89

[DKNF] Filozoficzny bełkot, czy rozważania nad sensem istenienia?

{
W tym właśnie myśl jest najskuteczniejsza: w mniemaniu samego myśliciela.

“Genezis” jest powieścią, a w zasadzie mikropowieścią, która dotyka tematyki problemów gnębiących ludzkość od wieków. Związane są one głównie z istnieniem życia na ziemi i procesami myślowymi. Przedstawia człowieka, jako istotę uważającą się za najważniejsze i najinteligentniejsze stworzenie. Czytając książkę Bernarda Becketta wracamy do podstawowych pytań, takich jak:

Czy człowiek jest panem życia?

Czy przez samouwielbienie ludzie nie doprowadzą do upadku własnej rasy?

W książce w pierwszej kolejności poznajemy postać młodej dziewczyny, studentki (jeśli tak można nazwać jej edukację), która staje przed komisją egzaminacyjną. Od tego, czy zda, zależeć będą jej dalsze losy. Jest tylko postacią poboczną, tak przynajmniej wydaje się w trakcie czytania książki. Główne miejsce zajmuje tu uważany za bohatera Adam Forde, ale nim dotrze się do jego historii, ukazuje nam się zmiana w społeczeństwie. I tu mamy pierwsze nawiązanie do wizji świata kreowanej przez Platona za idealną, tyle że umiejscowioną nie w starożytności, a w naszej niedalekiej przyszłości. Mamy tym samym pierwsze nawiązanie do filozofii życia i sensu istnienia, który znamy obecnie, jako nieodpowiedni i doprowadzający do zagłady.

Bo czyż ludzie, przez swe wierzenia, wojny, choroby nie niszczą samych siebie?

Odpowiedź jest prosta, niszczą, ale jak dla mnie w tej idealnej wizji zatracają siebie. I tu pojawia się pierwszy wielki minus powieści. Nie przepadam za filozofowaniem, a tu jest ono podane w sposób nieprzystępny, tylko w formie sprawozdania z dziejów historii niedalekiej przyszłości. Rozumiem, że chodziło o to aby czytelnika zaskoczyć na sam koniec książki, ale gdybym szukała książki filozoficznej udałabym się do biblioteki.

Dalej przedstawione są losy Adama – buntownika z wyboru, który dla romantycznych idei niszczy swoje życie i ostatecznie dostaje możliwość obcowania ze sztuczną inteligencją. 

Książka jak dla mnie jest filozoficznym bełkotem. Niestety nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Podoba mi się, gdy autor chce czytelnikowi coś przekazać i gdy jest to coś więcej niż tylko przygoda, ale gdy jej brakuje, książka zostaje spisana na straty.

Zdecydowanie nie szukam tego, co zaserwował mi autor “Genezis”. W moim odczuciu ciekawy pomysł został zmarnowany przez formę, którą wybrał autor. Rozumiem, że ktoś może piać nad książką z zachwytu, ale ja zdecydowanie bardziej wolę powieści, w której treść jest podana w bardziej przystępny sposób. Historia Adama Forda jedynie mnie znudziła.

Na szczęście była krótka, całość uratowała w moim odczuciu jedynie końcówka. Dlatego oceniam 2/6. 

Komentarze

obserwuj

Ja też nie przepadam za nadmiernym filozofowaniem, ale w tym przypadku w moim odczuciu szala nie przechyliła się aż tak bardzo w kierunku bełkotu :) Może to też kwestia spojrzenia i zdolności (dobrej, czy nie to już osobna kwestia) do wybiórczego czytania czy też oglądania. Mogę nie móc znieść profanacji fabuły ekranizacji jakiejś książki, którą lubię, ale jestem w stanie nawet z przyjemnością obejrzeć taki film dla naprawdę dobrych zdjęć. 

Tu miałam podobnie – ewolucja świata zajęła mnie wystarczająco, by na drugi plan zeszła kwestia filozoficznych rozważań. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Rozumiem, że możemy mieć różne zdania i opinie, ale jak dla mnie książka, została niepotrzebnie rozwleczona. Częściowo wyglądało to prawie, jak traktaty filozoficznie. Spokojnie można by połowę tekstu wyciąć i zrobić z tego dobre opowiadanie, a tak wyszła tylko nudna książka z fajnym zwrotem na sam koniec. Doceniam pomysł, bo mimo wszystko w miarę ciekawy, ale wykonanie zupełnie mi nie podeszło.

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

A ja myślę, że to bardziej było rozrysowanie utopii, praktyczne pokazanie filozofii niż zarzucony tu bełkot. Oczywiście nie miały te rozważania głębi, ale dzięki temu trafią w szersze grono odbiorców. Dla mnie dużo przystępniejsze niż wyliczenia, ile to w państwie platońskim być powinno... Potem troszkę rozkiminiania na inne tematy. Forma – średnia. Dialogi sztywne jak rozjechany kot, a hologramy to zły pomysł. Natomiast samo poprowadzenie dwóch zależnych od siebie linii czasowych odważne, wyszło fajnie i daję za to duży plus.

 

Mamy różne odczucia po lekturze, ale nie mogę nie przyznać, że recenzja dobra. Wprowadzająca w temat, konkretna w zarzuty, choć mocno subiektywna i bliska opinii (ja lubię bardziej czytać opinie, poznawać punkty widzenia aniżeli skrót fabuły przez pół recenzji).

Dla mnie ten skrót fabularny, jest pobieżny, choć w sumie treść książki też jest dosyć mało interesująca.

 

nie miały te rozważania głębi

Forma – średnia. Dialogi sztywne jak rozjechany kot, a hologramy to zły pomysł.

 

I z tym co napisałeś o zawartości książki w pełni się zgadzam, ale co do dwóch linii czasowych, jak dla mnie nawet to jej nie ratuje. 

 

A co do przedstawienia wizji utopii, mam do powiedzenia tylko jedno – nuda. Niestety, ale zupełnie mi ta pozycja nie podeszła. 

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Hm, w sumie ciekawa jest Twoja opinia, Morgiano. Ja również nie przepadam za filozofią, a tym bardziej za wszelkimi przejawami SF, ale Genezis nie wydało mi się bełkotem i przeczytałam je szybko i bezboleśnie. Mimo, że również nie w moim typie ta opowieść, to całkiem mi się spodobała. A zabiegi narracyjne wydały mi się ciekawe, choć dość karkołomne i sama bym się na coś takiego nie targnęła ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Nie przepadam za filozofowaniem, a tu jest ono podane w sposób nieprzystępny,

Spróbuj poczytać Kanta... ;-)

Ja tam odniosłam wrażenie, że filozofia w “Genezis” znajduje się bardziej w tle, ale masz prawo do własnej opinii. No, może filozofia trochę wychyla się do przodu w rozmowach Adama z Artem...

 

I podejmę polemikę z Sirinem. Piszesz, że dialogi sztywne. A jakie mają być na egzaminie? Anaksymandra nie mogła powitać komisji radosnym “Joł, ziomale!”.

Babska logika rządzi!

Akurat nie o egzamin mi chodzi. I jeszcze nie przeszkadzały mi wypowiedzi między Adamem i kumplem ze strażnicy czy Anax z kimś w korytarzu podczas egzaminu. To jeszcze ujdzie... Lecz gdy weźmiemy pod lupę najdłuższy dialog “odtwarzany” między Artem i Adamem, właściwie między dwoma więźniami, to tam jest najwięcej sztywności, regułek, a chwilami postaci od postaci nie można odróżnić. Może, jak pisał JeRzy, to kwestia tłumaczenia, może, jak sugeruje Morgiana, to kwestia filozoficznego bełkotu, bo faktycznie w ciągu rozmowy  autor chce przekazać całkiem sporo i w dość łopatologicznie.

Zgadzam się, że najsłabsze były rozmowy Adama z Artem, ale sądzę, że początek z całą historią w tle też był nudnawy, niczym sprawozdanie. Nawet wątek buntu Adama, nie przypadł mi do gustu, ale chyba nie o to w tej książce chodziło. Mimo że szybko się czyta (dzięki Bogu była krótka:P), to moim zdaniem nie jest fascynująca.

Duża czcionka i spore odstępy kluczem do sukcesu. :P

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dokładnie, zaletą książki jest duża czcionka, wzrok się tak nie męczył jak przy większości pisanych małymi literkami. Co do filozofii...momentami dawała do myślenia, innymi razy nudziła...ale czytałem dużo gorsze bełkoty.

Nowa Fantastyka