Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

belhaj

Na morzu bez zmian

{
Kolejny tom przygód inkwizytora mający scalać cykl w całość. Nie dzieje się tak do końca...

         W Kościanym Galeonie Jacek Piekara po raz kolejny zabiera nas do świata w których Jezus zszedł z krzyża, utopił we krwi Jerozolimę i zdobył Rzym. Główny bohater, Mordimer Madderdin powoli pnie się po szczeblach inkwizytorskiej kariery. Próbując zdobyć upragnioną licencję biskupa Hez-hezronu zostaje wysłany z misją do nadmorskiego miasteczka Emden. Tam poznaje Oktawian van Dijka, który potrzebuje jego pomocy w odnalezieniu swojego zaginionego teścia i przyjaciela. Wyruszają na wyprawę na Wyspy Farskie gdzie po raz ostatni widziano kupca. W sprawę (jak zwykle) okazują się być zamieszane mroczne siły stawiając inkwizytora przed ciężką próbą.

        Piekara sztywno trzyma się wytyczonych poprzednimi tomami szlaków. Powieść zapowiadana jako łącząca cykl w całość, nie wnosi do niego zbyt wiele. Kryminalna intryga, w którą wkraczają demony to motyw jaki przewija się w każdej, kolejnej pozycji opowiadającej o przygodach inkwizytora. Autor nie rozwija uniwersum mimo, że zabiera bohatera w inne niż dotychczas rejony. Nie wprowadza żadnych istotnych faktów, nie wzbogaca historii swojego świata. Dostajemy kolejną, schematyczną opowieść o Mordimerze.

       Największym plusem książki jest lekki, łatwo czytający się język jakim Piekara się posługuje. Potrafi zgrabnie pleść swoją opowieść, dzięki czemu czytamy ją z zainteresowaniem mimo słabej fabuły. Autor ma również łatwość w tworzeniu zróżnicowanych, zapadających w pamięć charakterów. Centralną postacią (co nie dziwi) jest oczywiście Mordimer, ale na drugim planie przewijają się o wiele ciekawsze osobistości. O ile kupiec Oktawian van Dijk został przedstawiony dość dokładnie, dzięki czemu znamy jego motywację, jednak pozostali bohaterowie zostali potraktowani po łebkach. Zapijaczony doktor Metzengechter, czy tajemniczy pustelnik Gunther Gune, aż proszą się o rozwinięcie wątków ich dotyczących. Męskie charaktery oddał autor ciekawie i różnorodnie, jednak postać kobieca, Konstancja van Dijk została wymyślona do bólu schematycznie.

       Czytając Kościany Galeon miałem wrażenie niedosytu. Niby wszystko jest tu na swoim miejscu (intryga, bohaterowie, świat), jednak autor nie pokusił się o rozwinięcie wielu wątków. Powieści daleko do poziomu opowiadań z najlepszego moim zdanie tomu tekstów o inkwizytorze Łowcy dusz. Piekara nie rozwija swojego świata, jakby bojąc się wymyślić coś świeżego. Traci na tym powieść oraz fani którzy po raz kolejny dostają odgrzewany kotlet.

Komentarze

obserwuj

zabiera nas do świata w których Jezus zszedł z krzyża

W którym.

 

Tam poznaje Oktawian van Dijka

Oktawiana.

 

okazują się być zamieszane mroczne siły stawiając inkwizytora przed ciężką próbą.

Dałbym przecinek przed stawiając, ale nie jestem specjalistą od przecinków :)

 

w każdej, kolejnej

A tu bez przecinka.

 

mimo, że

Tu też bez.

 

W ogóle jakaś ta recenzja słabsza niż zazwyczaj :)

 

A co do Mordimera – mam na półce dwie książki z opowiadaniami o nim i już w trakcie tej drugiej zdążyłem się znudzić i nie doczytałem do końca. Ileż razy można czytać bliźniaczopodobne opowiadania oparte na takiej samej konstrukcji? Piekara przechodzi samego siebie w powtarzalności – jeśli do tej pory, pomimo upływu czasu nie wymyślił niczego nowego, a opowieść nadal powiela schemat poprzednich. Dziwi mnie, że ludzie go czytają.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Kupiłem z nadzieją, że w końcu będzie coś nowego, posunie akcję naprzód. A tu lipa...

Sztandarowy przykład jak z ciekawego cyklu może wyjść nudny tasiemiec.

Weź no popraw te literówki, Belhaju ;p

 

“Główny bohater, Mordimer Madderdin[+,] powoli pnie się po szczeblach“

 

“Próbując zdobyć upragnioną licencję biskupa Hez-hezronu[+,] zostaje wysłany“

 

“Wyruszają na wyprawę na Wyspy Farskie[+,] gdzie po raz ostatni“

 

okazują się być zamieszane mroczne siły stawiając inkwizytora przed ciężką próbą.

Dałbym przecinek przed stawiając, ale nie jestem specjalistą od przecinków :)“

Ja to bym w ogóle napisała (po przecinku): stawiające albo może lepiej: które stawiają

 

“Kryminalna intryga, w którą wkraczają demony to motyw jaki przewija się w każdej“ – albo “w którą wkraczają demony” wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale. Powinno ponadto być motyw, który, a nie motyw, jaki, ale że to generowałoby powtórzenie “którego” w tym samym zdaniu, zgrabniej by wyszło coś w stylu: motyw przewijający się...

 

“Autor nie rozwija uniwersum[+,] mimo[-,] że zabiera bohatera w inne niż dotychczas rejony.“ – Nie przed każdym że stawiamy przecinek.

 

“Centralną postacią (co nie dziwi) jest oczywiście Mordimer“ – “Co nie dziwi” i “oczywiście” przekazują to samo, niepotrzebnie to podkreślasz. Albo jedno, albo drugie.

 

“O ile kupiec Oktawian van Dijk został przedstawiony dość dokładnie, dzięki czemu znamy jego motywację, jednak pozostali bohaterowie“. – Zła konstrukcja. Powinno być: o tyle, o ile albo “o tyle cośtam, to cośtam innego”.

 

“Zapijaczony doktor Metzengechter[-,] czy tajemniczy pustelnik Gunther Gune[-,] aż proszą się“

 

“postać kobieca, Konstancja van Dijk[+,] została wymyślona“

 

“Traci na tym powieść oraz fani[+,] którzy po raz kolejny“

 

Stanowczo musisz popracować nad interpunkcją, Belhaju :)

 

 

Ja mam na koncie trzy tomy opowiadań i Bóg jeden wie, jakim cudem zdołałam przetrzymać wszystkie trzy, chyba z wrodzonego uporu. Tak mnie Mordimer zniechęcił, że musieliby mi przystawić pistolet do głowy, bym sięgnęła po kolejną książkę z jego udziałem...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobra: inkwizycja i te sprawy to moja tematyka. Wstrzela się w gust, a o Cyklu Inkwizytorskim słyszałem już kilkukrotnie. Jednak nigdy nie zdołałem się zań zabrać, padało na Pana Lodowego Ogrodu, Wiedźmina, Ziemiomorze, Uniwersum Metro 2033 czy inne serie fantastyki. Chciałbym jednak zacząć czytać Piekarę, jednak chciałbym przeczytać jedną jego książkę, a nie wkręcać się w całą serię (gdyby mnie nie wciągnęło, a mało co mnie wciąga). Nie chciałbym być skazany po przeczytaniu książki na kolejne tomy, kolejne odcinki serialu zmierzającego gdzieś hen, daleko w wydawnicze zyski.

Jaki tytuł Piekary mam przeczytać pierwszy i na teraz jedyny, żeby mi się spodobało, żebym nie miał spoilerów wszystkich części, żebym ogarnął o co chodzi w wykreowanym świecie (a nie trafił w środek fabuły)? Sprawę utrudnia niechronologiczne wydawanie kolejnych książek, stąd moje pytanie.

Pierwszy wydany został tom opowiadań Sługa boży i od niego najlepiej zacząć. Niby tomy nie wymagają znajomości poprzednich bo każdy tekst to osobna historia. Osobiście za najlepszy z cyklu uważam zbiór Łowcy dusz, najciekawiej napisany, wiele opisów dotyczących świata, tylko ten cliffhanger na końcu niepotrzebny na kontynuację którego czekam już chyba 10 lat...

Wieże do nieba, Dotyk zła, Bicz boży, Głód i pragnienie i recenzowany wyżej Kościany galeon to prequele i spokojnie można je sobie darować. Zdecydowanie lepsze i warte poświęconego czasu są pierwsze cztery zbiory opowiadań (Sługa boży, Młot na czarownice, Miecz Aniołów i Łowcy dusz).

Czytałem cały cykl i jest to sztandarowy przykład jak można rozmienić się na drobne... Niestety bo potencjał był i chyba nadal jest mimo zniechęcenia prequelami ogromny

Okej, dzięki :)

W grudniu skończyłem czytać Imię Róży, zobaczymy jak wypadnie Sługa boży w zderzeniu z Umberto Eco :D Podejrzewam, że coś jak trabant vs pociąg towarowy. Jednak jestem dobrej myśli :)

Trafne porównanie :) Cykl inkwizytorski to jednak typowo awanturniczo-przygodowe opowieści. Eco to klasa sama w sobie.

Nowa Fantastyka