Książka

| KOPIUJ

Recenzja:

Staruch

Brudne sprawy, czyli śledztwo w cieniu wyborów

{
Poczwarka leżała na wznak na szczątkach fotela. Obite skórą poduszki i połamane nogi mebla spoczywały pod jej ciałem. Na jego górną część zwalono wielkie, dębowe biurko, zasłaniając jej twarz.

George R.R. Martin zapowiadał, że cykl traktujący o „dzikich kartach” świadomie dzieli na trylogie, mające swój własny, wewnętrzny rytm. „Ręka umarlaka” jest tomem siódmym sagi, czy więc przynosi start nowych wątków?

Nie, i to z prozaicznego powodu – „Ukryty as” (cyklu tom poprzedni) i „Ręka umarlaka” miały być początkowo wydane razem, jako jeden wolumin. Jednak wskutek nacisków wydawcy, część opowieści, dziejącą się w Nowym Jorku, po prostu wykrojono i wydano jako „Rękę umarlaka” właśnie.

Najlepiej więc „Rękę…” czytać od razu po lekturze tomu poprzedniego, bo wydarzenia dzieją się równolegle, postacie przeskakują często z jednego tomu do drugiego, zdarzają się nawet powtórzone, identyczne fragmenty.

 

Ale, ale… Tym, którzy świata dzikiej karty nie znają, a chcą zacząć lekturę cyklu od opisywanego przeze mnie tomu – stanowczo to odradzam. Nie dość, że realia będą im obce, to jeszcze znajomość „Ukrytego asa” jest bardzo wskazana. Acz, na upartego, można. Kompletnych nowicjuszy – zapraszam do moich recenzji poprzednich sześciu części cyklu: Dzikie Karty”, „Wieża asów”, „Szalejący dżokerzy”, „Wyprawa asów”, „Brudne gry” i „Ukryty as”. Tam też dowiedzą się oni trochę więcej i o świecie dzikiej karty, i o zamyśle na jego opisanie, i o samych twórcach.

Wróćmy do „Ręki umarlaka”. Akcja powieści toczy się w tych samych dniach, co akcja poprzednika – pomiędzy 18 a 25 lipca 1988 roku. Fabuła skupia się na śledztwie, prowadzonym w sprawie zabójstwa Poczwarki – dżokerskiej właścicielki nowojorskiego baru i handlarki poufnymi informacjami. Kto ją zabił i dlaczego, próbują dociec prywatny detektyw Jay „Rzutnik” Ackroyd i były kochanek Poczwarki Daniel „Yeoman” Brennan. Śledztwo to zaprowadzi ich dalej, niż byliby skłonni się spodziewać…

Tu mała dygresja, związana z tytułem „Ręka umarlaka”, a właściwie „Dead Man’s Hand”. Dead man’s hand to układ kart do pokera, które trzymał w ręku „Dziki Bill” Hickok w momencie, gdy niejaki McCall strzelał mu w tył głowy. Powszechnie przyjmuje się, że były to dwie pary: czarne asy na czarnych ósemkach. Czemu o tym mówię? Bo przy ciele Poczwarki znaleziono czarnego asa (co miało zasugerować, że zbrodni dokonał Yeoman). Talia, z której ów as pochodził, należała do Poczwarki. Toteż polski tytuł nie mówi nam nic, za to angielski – jest grą słów, mających nam zasugerować pewne tropy i wątki.

Wróćmy do treści książki – co z wrażeniami czytelniczymi? Te, o dziwo, są nad wyraz pozytywne. Jak kręciłem nosem na spadający poziom cyklu, tak „Ręka umarlaka” niemal mnie zadowoliła. Najpierw napiszę o tym, dlaczego jestem usatysfakcjonowany. Myślę, że pomogło skoncentrowanie akcji na wątku kryminalnym, bez drażniących, nachalnych dygresji obyczajowo-propagandowych (nie, żeby w ogóle ich nie było, ale uciśnieni przez wszystkich dżokerzy nie są pępkiem świata, jak to już bywało). Także wyeksponowanie tylko dwóch bohaterów, opisywanych przez Johna J. Millera (historia Yeomana) i samego G. R. R. Martina (historia Rzutnika) pozwalają na autorom na skupieniu się na czystej, żywej akcji, a dzieje się naprawdę sporo.

A dlaczego „niemal” mnie zadowoliła? Bo czasem autorzy idą ”na łatwiznę” – nagle bohaterowie dochodzą do wniosków, do których brak im przesłanek, nagle idą tam, gdzie trafić nie powinni, a w stanie mocno „zdefasonowanym” (połamane ręce, żebra) dokonują iście cudownych czynów. Jak osobnik, który zawinięty w kaftan bezpieczeństwa, wykonuje telefon?! – przypominam, komórek sterowanych głosem jeszcze wtedy nie było.

I tak jak w „Ukrytym asie” zakończono wątek Lalkarza, także i tutaj pewne historie się kończą. Wydaje się jednak, że poznaliśmy nowego, niezwykle groźnego antagonistę naszych głównych bohaterów, który może nieźle namieszać w kolejnych tomach.

 

Czy tak się stanie? Dowiemy się po lekturze kolejnej części cyklu, zatytułowanej w oryginale „One-Eyed Jacks”.

Nowa Fantastyka