- Opowiadanie: Koala75 - O Jasiu i Małgosi

O Jasiu i Małgosi

To jest bajka antynaukowa. Uprzedzam na wypadek, gdyby ktoś pomyślał…

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

O Jasiu i Małgosi

Małgosia mieszkała poza miastem, na południe od niego. Jaś miał swą willę na północ od miasta, też poza murami. Tak postanowili radni miejscy, gdy Jaś i Małgosia dorośli i mogli żyć samodzielnie. Przyczyną były cechy charakteru młodych i związane z tym kłopoty, których doświadczali mieszkańcy. Gdy Małgosię ktoś wzburzył albo coś zdenerwowało, łatwo wpadała w gniew, jak to kobieta. Wtedy w promieniu stu metrów wokół w przewodach elektrycznych napięcie i natężenie prądu wzrastały tak bardzo, że nie pomagały żadne listwy antyprzepięciowe i wszystkie urządzenia podłączone do elektrycznej sieci miejskiej w tej okolicy ulegały uszkodzeniom. Natomiast Jaś milkł, gdy ktoś podniósł na niego głos. Zwłaszcza gdy była to kobieta, odwracał się i odchodził, bo wiedział, że z takim przeciwnikiem nie wygra, ale w okolicy przestawały działać wszelkie urządzenia wymagające zasilania prądem, tak spadało napięcie. Nic się nie psuło i po krótszym lub dłuższym czasie wszystko wracało do normy, ale było to dokuczliwe.

Ponieważ Jaś i Małgosia pojawiali się w mieście, żeby kupić niezbędne rzeczy, awarie miejskiej sieci energetycznej zdarzały się dość często i mieszkańcy zobowiązali radnych do rozwiązania tego problemu. Pomysł, żeby zaopatrywać młodych, dowożąc im zamówione produkty, upadł ze względów fiskalnych i logistycznych, ale też i dlatego, że młodzi radni uznali, że nie można pozbawiać Jasia i Małgosi możliwości pójścia na przykład na dyskotekę albo na koncert do filharmonii. Burmistrz, jak na niego przystało, znalazł rozwiązanie. Oświadczył:

– Zasięgniemy rady u Baby Jagi. Ona na pewno coś wymyśli.

Radni wiedzieli, że sprzeciw jest daremny, bo tajemnicą poliszynela było regularne zasięganie rady przez burmistrza u Jagi.

Wyrocznia była następująca:

„Małgosia i Jaś powinni bywać w mieście jednocześnie i spędzać tam czas razem”.

To zostało przekazane młodym i zaczęli przestrzegać postanowienia rady miejskiej. Wkrótce okazało się, że Małgosia i Jaś żyć bez siebie nie mogą, zamieszkali u Jasia, a do miasta wybierali się tylko razem  i skończyły się awarie energetyczne w mieście.

 

Wniosek stąd taki, że każdy burmistrz powinien mieć swoją Babę Jagę, bo nie ma to jak wiedźma na stanowisku, zawsze chętna do wróżenia.

Koniec

Komentarze

że nie można pozbawiać Jasia i Małgosi pójścia na przykład na dyskotekę, albo na koncert do filharmonii.

pozbawiać okazji pójścia, możliwości pójścia.

 

A gdzie pierniczki? Ładna bajeczka, ale zabrakło mi nieco dreszczyku, który mogłabym poczuć…

Oczywiście przepięcia budzą lęk;) ale chciałoby się więce.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Nie stanowiło dla mnie zaskoczenia rozwiązanie problemów z reakcjami “elektryki” na stany emocjonalne Małgosi oraz Jasia, bo wiadomo, że tej samej “mocy” plus i minus redukują się do zera. Za to parsknąłem zdrowym (czy na pewno zdrowym?) i głośnym śmiechem, zapoznając się z – dość wieloznacznym – wnioskiem końcowym.

Wniosek z tego wysnuwam taki, że na każdym forum powinien funkcjonować przynajmniej jeden Koala. A raczej jego odpowiednik, bo tego naszego nikomu bym nie oddawał.

Pozdrawiam.

A za Babę Jagę robi Śnieżka, czy córka Śnieżki?

Łowuszko, pierniczki zjadła wiedźma jako zapłatę za wyrocznię.

Za Twoją radą dodałem “możliwości”. :)

 

Adamie, śmiech to zdrowie. Śpieszę zapewnić, że nigdzie się nie wybieram, zwłaszcza po tak sympatycznej opinii. :)

 

AP, może wnuczka, ale z czarownicami to nie wiadomo. :)

Jaś i Małgosia trochę jak ‘Carrie’ Kinga:) taką wizję miałam w trakcie czytania… Fajnie, że burmistrz ma taki autorytet, trochę jakby ich zgasił niestety, ale najważniejsze, że nikomu nie stała się krzywda

Pomysł przyjemny, spodobały mi się szczegóły dotyczące wzrostu natężenia prądu w konkretnym promieniu i nieskuteczność urządzeń antyprzepięciowych.

No i zgadzam się z Adamem, że wniosek ciekawy i fajnie wybrzmiał. :)

Językowo chyba Twój poprzedni szort był nieco lepiej dopracowany. Tutaj pierwsze kilka zdań brzmi nieco szkolnie, fajnie byłoby je troszkę literacko podkręcić.

 

Zwłaszcza, gdy była to kobieta, odwracał się i odchodził, bo wiedział, że z kobietą nie wygra, ale w okolicy przestawały działać wszelkie urządzenia, wymagające zasilania prądem, tak spadało napięcie.

Do usunięcia przecinek przed „gdy” (przecinek stawia się tylko przed całą konstrukcją „zwłaszcza gdy”, więc tutaj jest niepotrzebny) oraz przed „wymagające” (imiesłów zawęża znaczenie rzeczownika). Możesz też powalczyć z powtórzeniem „kobieta”– „kobieta”.

Perruxie, zaraz wprowadzę poprawki. Przecinki wstawiam na ogół intuicyjnie, kierując się często ‘zasadą oddechową’. Literacko podkręcić nie umiem. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Jestem prosty zwierzak, któremu nie śni się, być literatem. :)

Ładna mała baśń!

Przyczyną były cechy charakteru młodych i związane z tym kłopoty, jakich doświadczali mieszkańcy.

Napisałbym “których”, bo dalej wymieniasz konkretne kłopoty, a nie ich typ czy zakres.

Gdy Małgosię ktoś wzburzył, albo coś zdenerwowało

Spójnik rozłączny nie wymaga przecinka, nawet przy rozbieżnych orzeczeniach.

Zwłaszcza gdy była to kobieta, odwracał się i odchodził, bo wiedział, że z takim przeciwnikiem nie wygra, ale w okolicy przestawały działać wszelkie urządzenia wymagające zasilania prądem, tak spadało napięcie.

Zawikłana, ale elegancka forma zdania, nadaje to sznytu takiej jakby ustnej opowieści snutej wieczorem przy kominku.

na przykład na dyskotekę, albo na koncert do filharmonii.

Jak wyżej.

Wyrocznia była następująca:

„Małgosia i Jaś powinni bywać w mieście jednocześnie i spędzać tam czas razem.”

Kropka po cudzysłowie.

razem  i

Zdwojona spacja.

skończyły się energetyczne awarie

Awarie energetyczne (cecha istotowa, nie przygodna).

nie ma to, jak wiedźma na stanowisku

Nie ma potrzeby stawiania przecinka w takiej konstrukcji (jak nie wprowadza porównania, zresztą przy porównaniu bez nowego orzeczenia przecinek wciąż jest tylko opcjonalny).

 

Czytam to, w subtelniejszej warstwie odbioru, jako opowieść o propagandzie, sprytnie ukazującą pewne mechanizmy. Widzimy, że relacja burmistrza z Babą Jagą jest nieformalna, budzi nawet pewne wątpliwości, a jednocześnie dostajemy do lektury przykład spektakularnego sukcesu jej porad. Czytelnik powinien się jednak zastanowić, jak bardzo jest to nieodpowiedzialne: ingerencja władz w życie prywatne czy wręcz uczucia ludzi, aby rozwiązać kłopoty zupełnie innego rodzaju? Na tę jedną szczęśliwie dobraną parę musi przypadać przynajmniej kilka dramatów, a problem podstawowy wcale nie został zwalczony: lokalna infrastruktura krytyczna nie jest odporna na oddziaływanie występujących w tym świecie istot magicznych. Jak na przykład miasteczko odwiedzi Wielki Zły Wilk, to nie będzie gdzie operować rannych (chociaż może przynajmniej szpital ma własny agregat).

A wreszcie jest i ta kwestia, że znamy oryginalną baśń. Tutaj Jaś i Małgosia są parą romantyczną, a nie rodzeństwem, ale wydaje się całkiem prawdopodobne, iż Jaga myśli perspektywicznie i zakłada sobie, z dala od bezpiecznych granic miasta, hodowlę smakowitych ludzi o cechach magicznych, wyzyskując w ten sposób zaufanie władz do własnych ciemnych sprawek. Może jesteśmy dwa pokolenia przed tamtą fabułą – wnuki często otrzymują imiona dziadków…

 

Nie wykluczam, że mój odbiór tekstu trochę przekroczył autorskie zamierzenia, ale chętnie daję głosik do Biblioteki za ten zakres inspirowanych przemyśleń. Pozdrawiam serdecznie!

Ślimaku, najpierw pobiegłem wprowadzić poprawki. Teraz dziękuję za poświęcony czas, rady i klika do Biblioteki. :)

Twój odbiór tego żartu rzeczywiście przekroczył moje zamiary. Fascynuje mnie możliwość pokazania fantastyki antynaukowej. Stąd taka nowa wersja bajki o Jasiu i Małgosi, a przy okazji zawoalowana kpina z prominenta, zasięgającego porad u wiedźmy. To ostatnie akurat wymaga wyjaśnienia albo pominięcia, gdyby słuchały tej bajki dzieci. :)

Misiu, mam wrażenie, że szorcik należałoby przesłać wszystkim burmistrzom. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, wtedy normalna kobieta nie miałaby szans dostania etatu w urzędzie. Już widzę, jak :rośnie ilość kursów oferujących na zakończenie certyfikat potwierdzający bycie kwalifikowaną wiedźmą. Byłby to warunek konieczny dla zatrudnienia i jeszcze najlepiej przynajmniej kilka lat pracy na takim stanowisku, niezależnie od wieku.

Czyżbyś sugerował, Misiu, że wiedźmy są nienormalne? One są całkiem normalne, tylko nieco inaczej skonstruowane. A tym, które nie są wiedźmami, nie pomogą żadne kursy ni certyfikaty! ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Reg, pisząc normalne, miałem na myśli zwyczajne, nie wiedźmy, a kursy mnożyłyby się, bo firmy żądałyby certyfikatów. :) Wiedźmy są ok i z każdą da się dogadać. :)

Prawdziwe wiedźmy mają ten szczególny dar, tę magię, których zadnym sposobem nie posiądzie zwykła osóbka, niezależnie od skończonych kursów i mnogości posiadanych certyfikatów. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej Dobrze by było gdyby ludzie częściej szli za radami czarownic :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Wpływ filozofii wschodu jest niezaprzeczalny. Gan paj czy jakoś inaczej:) No, że połówki się uzupełniają. To już drugi tekst o przygodach Małgosi i Baby Jagi, w pierwszym Jaś chyba nie występował. Nawet niezłe.

audaces fortuna iuvat

Skoro już tu jestem…

 Jaś i Małgosia dorośli i mogli żyć poza miastem

I mogli mieszkać samodzielnie. Żyć poza miastem nie mogliby, gdyby np. o było miasto na obcej planecie i pod kopułą ;)

 Przyczyną były cechy charakteru młodych i związane z tym kłopoty, których doświadczali mieszkańcy

Niezbyt ładne zdanie…

 łatwo wpadała w gniew, jak to kobieta

:3

 Wtedy wokół, w promieniu stu metrów, wzrastało napięcie i natężenie prądu w przewodach elektrycznych tak bardzo

Wtedy w promieniu stu metrów wokół napięcie i natężenie prądu w przewodach elektrycznych rosły tak bardzo.

 gdy ktoś na niego podniósł głos

Gdy ktoś podniósł na niego głos.

było to też dokuczliwe

"Też" skasuj, nic innego nie było dokuczliwe.

 upadł ze względów fiskalnych i logistycznych

Dlaczego? Firmy kurierskie działają radośnie.

 Burmistrz, jak na niego przystało, znalazł rozwiązanie, oświadczył:

Rozdzieliłabym: Burmistrz, jak przystało, znalazł rozwiązanie. Oświadczył:

 bo tajemnicą poliszynela było regularne zasięganie rady przez burmistrza u Jagi.

Nie udziwniaj: bo tajemnicą poliszynela było, że burmistrz regularnie zasięga porad u Jagi.

 wiedźma na stanowisku, zawsze chętna do pomocy

Hmmm :)

A Miś tam był, miód i wino pił :) Milusio heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Reg, nie przeczę. :)

Bardzie, …i gdyby wiedźmy były czarodziejkami. :)

Feniksie, żaden tam ze mnie filozof, a w pierwszej mojej bajce była Śnieżka. :)

Tarnino, zaraz przeszlifuję tekst, Śliczne te obrazki. Dzięki. :)

 

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

blush

Proste, nieinwazyjne, z przyjemnym morałem.

Miejmy nadzieję, że całość dzieje się w zaścianku, a nie jakiejś Ameryce, bo inaczej Jaś i Małgosia wkrótce staną się obiektem zainteresowań tajnych programów rządowych. 

Plus za nauczenie mnie nowego związku frazeologicznego, czyli tajemnicy poliszynela.

Pozdro!

NP

Zapraszam na mój kanał YouTube

Nikodemie, mam nadzieję, że agenci od tajnych programów nie czytają baśni na NF, bo nie chciałbym musieć się tłumaczyć, że to tylko bajkowe postacie. :)

Fajne :)

Grzelulukasie, dzięki za taką ocenę. :)

łatwo wpadała w gniew, jak to kobieta.

 

No i nie wiem co teraz mam zrobić z moim dziadersometrem wyskalowanym w wujach januszach smiley

 

A tak swoją drogą, to trochę przypomina mi to wczesne opowiadania Pratchetta niedawno wydane – “A Stroke of the Pen”, po polsku chyba też to jest.

W komentarzach robię literówki.

Całkiem sympatyczna miniaturka. Dziwna, ale sympatyczna.

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

NaN, nie czytałem tego opowiadania, bo jakoś nie mogę się przekonać do Pratchetta, wstyd się przyznać. :)

Bolly, dobrze, że sympatyczna, bo co na NF nie jest dziwne? :)

Parsknęłam w końcówce i nawet mi przed oczami bardzo konkretne twarze wiedźm stanęły ;) No, tym razem się wiedźmie udało rozwiązanie znaleźć, ale w ilu wypadkach nie znalazła? Fajna bajeczka :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Sympatyczna bajeczka. Moce Gośki naprawdę imponujące. A Jaś – jak to facet, potrafi tylko zepsuć, żeby nie było prądu w ogóle. A może i niczego. ;-)

Ale zakres ingerencji władz w życie prywatne straszny.

Babska logika rządzi!

Irko, dobrze, że nie jesteś kocicą, bo jak one parskają, to lepiej trzymać się daleko. :)

Finklo, mam nadzieję, nie będzie ingerencji ‘naukawców’. :)

Podoba mi się ten szort, choć jest oparty na stereotypie raczej obraźliwym. Najlepiej napisany jest wstęp, wciągnął mnie od razu, ale końcówka trochę rozmyła początkowy zachwyt (tu nie przesadzam). Pozdrawiam 

 

M.G.Z., czasem lubię prowokować przez użycie stereotypu. Dobrze, że mimo tego szortek się podobał.

P.S. Właśnie dostałem info, że ta bajka dostała się do Biblioteki. Dziękuję wszystkim, którzy uznali, że na to zasługuje. :)

Czyli Jaś robi za zwykły bezpiecznik Małgosi. 

Bardzo ciepły szort

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Marwoodzie, tak to w związkach bywa. :)

Młody pisarzu, cóż, wiosna idzie. :)

łatwo wpa­da­ła w gniew, jak to ko­bie­ta.

 No i nie wiem co teraz mam zro­bić z moim dzia­der­so­me­trem wy­ska­lo­wa­nym w wu­jach ja­nu­szach smiley

M.G.Z., cza­sem lubię pro­wo­ko­wać przez uży­cie ste­reo­ty­pu

 

Chwa­ła bo­ha­te­ro­wi, nie­ulę­kle zmie­rza­ją­ce­mu do tra­gicz­ne­go końca, niby po­stać z grec­kiej tra­ge­dii! laugh

 

Dobry tekst, widzę, że “Koala” jako autor za­czy­na przy­cią­gać moją uwagę, jako za­po­wiedź miłej lek­tu­ry. Jak po­psu­jesz markę, rzucę w Cie­bie wia­der­kiem wink 

(Edit: rzucę w cie­bie am­fo­rą. Grec­ka tra­ge­dia zo­bo­wią­zu­je laugh ).

The KOT

Eldilu, może na wszelki wypadek sprawię sobie jakiś fantastyczny kask/hełm ;) 

Nowa Fantastyka