- Opowiadanie: tomaszg - Szczurki (18+)

Szczurki (18+)

Mało akcji, dużo przemyśleń. Sytuacje i postacie być może czasem przerysowane, ale w zbożnym celu.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Szczurki (18+)

Marzec 1969

W powietrze wzbił się ponaddźwiękowy odrzutowiec Concorde. Stało się to prawie trzydzieści dni po oblocie Boeinga 747, słynnego „Jumbo” z garbem na grzbiecie, kilka miesięcy przed lądowaniem ludzi na księżycu i rok przed założeniem konsorcjum Airbus, przeciwwagi dla Amerykanów na coraz bardziej dynamicznie rozwijającym się rynku przewozów lotniczych.

 

1987

Relacje Francji i Wielkiej Brytanii nigdy nie były zbyt łatwe, ostatecznie jednak udało podpisać się porozumienie i rozpocząć prace nad tunelem łączącym Calais z Folkestone, tym samym tworząc podwaliny pod jedno z największych osiągnięć inżynierii lądowej na świecie.

 

1993

W Indiach na świat przyszedł Akrit Jaswal, młody geniusz, który pierwszą operację przeprowadził w wieku siedmiu lat. Chłopiec dołączył do licznego grona cudownych dzieci z małych, biednych wiosek w Azji. Do dziś nie ma o nim wzmianki w Wikipedii. Ta zawiera tak ważne informacje jak biografie polityków i wszystko o różnych gwiazdach i gwiazdkach show biznesu.

 

Marzec 2020

W Meksyku feministki atakują świątynie katolickie. To przypadek coraz częstszej agresji, która w wielu przypadkach nastawiona jest wyłącznie na szokowanie opinii publicznej.

 

Maj 2020

W USA policja zabija George Floyda Jr. Protesty przekształcają się w ruch „Black Live Matters”, kojarzony przede wszystkim z kradzieżami, oszustwami i niszczeniem mienia na ogromną skalę, jak również działaniami rasistowskimi, takimi jak wymuszenia na przedstawicielach i przedstawicielkach rasy białej.

 

Wrzesień 2020

Kapłan bezcześci ołtarz w świątyni w Pearl River w USA. Mężczyzna uprawia na nim seks z dwiema kobietami, a cała sprawa upubliczniona jest dzięki nagraniom w internecie. To kolejny z licznych skandali niezwykle mocno wstrząsających kościołem katolickim.

 

2021-2022

Z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne w większości krajów europejskich wprowadzona jest ścisła kwarantanna, polegająca na zamykaniu ludzi w domach i bezprawnym ograniczaniu ich praw obywatelskich.

 

Lipiec 2023

Nie ustają zamieszki we Francji po zastrzeleniu przez policję siedemnastolatka. Trwają kilkanaście dni i mają miejsce we wszystkich większych miastach. Płoną sklepy, samochody, i ma miejsce regularna bitwa między siłami porządkowymi i protestującymi. Ilość zatrzymanych podejrzanych idzie w tysiące. Praktycznie wszyscy z nich mają ciemny kolor skóry i pojawili się w kraju w ostatnich latach.

 

Sierpień 2023

W wielu miejscach tematem numer jeden jest rajd pijanego syna jednej z kobiet znanej z tego, że występuje w telewizji. Nieliczni komentatorzy zwracają uwagę, że nie da się tego wyjaśnić sezonem ogórkowym i nie powinno się promować podobnych zachowań na zasadzie „don’t make stupid people famous”.

 

Część I „Tło”

Roman, 20 lat

Starzy potrafili głównie smęcić. Żydzili i zabraniali wszystkiego, co tylko możliwe, i wykręcali się brakiem kasy. Całymi dniami siedzieli w pracy, udając, że ich to bawi, i nie interesowali się nami, a gdy próbowaliśmy coś zrobić, nic im nigdy nie pasowało.

Świat też był inny niż mówili, kolorowy i pełen możliwości. Na każdym kroku widziałem same okazje, wystarczyło się tylko schylić i je podnieść. Ostatnio dorwałem kilka ofert z tanimi, fajnymi furami. Co lepsze wykupili Ukry, ale kumple z klasy mieli znajomego mechanika, który skitrał co nieco na boku. Marek z mojej ławki ostatnio zarobił kilka tysięcy na shortowaniu, a Magda, która miała praktyki w banku, mogła załatwić kredyty na pięć procent. Podobno mieli taki burdel w papierach, że wszystko było na wieczne oddanie. Inni z mojej paczki zarabiali na sprowadzaniu chłamu z Chin i wpychaniu go naiwnym z ogromną przebitką albo prowadzili zakłady czy kluby inwestycyjne. Mocno pomagały w tym fałszywe konta, które normalnie można założyć po dolca od sztuki. Nie bawiło mnie to już i tylko czasami pomagałem, tak dla sportu czy jaj. Nie byłem przy tym zbyt pazerny, swój honor miałem i nigdy nie ruszałem staruszków ani nie brałem socjalu. Tu stówka, tam dwie, tu trzy, i życie się jakoś kręciło.

Tak w ogóle psy byli zawaleni robotą i nie szukali detalistów, a nawet gdyby, sądy często miały wszystko w dupie. Wiem, bo moi starzy wzięli kredyt we frankach i do dziś się z nim bujali, tak samo było z przejęciem różnych firm pod pretekstem spłaty kilku złotych podatku. Polska w ostatnich latach to była zwykła republika bananowa, państwo z kartonu i gówna, w którym rączka rączkę myje i rządzą cwaniaczki, układy i łapówki.

W ostatnie wakacje byłem na wymianie z Razmusa. Dupeczki, imprezy, koks i te sprawy. Co złapałem i poruchałem, to moje. Nawet loty były w miarę tanie, jak je wcześniej zabukować. Weekend w Hamburgu, potem w Rzymie i Barcelonie, załapałem się nawet na jakieś dni młodzieży. Nudy, ale dopłacali, byle tylko drzeć japę o Jezusie.

Kryzys? Jaki kryzys? Chyba dla starych trepów, którzy dalej chcieliby mieć telefon na kablu albo malucha w garażu. Gierka im się zachciało, gdy komórki, komputery i nowa ekonomia były wszędzie. Dziady wszystko psuły i blokowały, włącznie z Kaczyńskim i Tuskiem, i nie rozumiały, że świat stoi otworem i nie liczy się to, co jest w ich małych, ciasnych, stetryczałych łbach.

 

Monika, 30 lat

– Zabij się, zabij się, nikt nie lubi tutaj cię, lala, lala. – Moja ulubiona piosenka leciała w radiu, a ja byłam coraz bardziej wkurwiona. – Strzel sobie w głowę i rozwal na połowę, lala, lala.

Nie miałam już sił. Zegar tykał, a ja od dawna nie byłam z facetem. Nie miałam nikogo, nawet żadnego nieudacznika z biura. Rodzina cały czas mi dogryzała, do tego tydzień temu miałam urodziny i popłakałam się w Maximie, gdy kumpele przyniosły mi misia, a ja obrzygałam go od stóp do głów.

W tym świecie kobiety były wymazywane. Przebrani mężczyźni zastępowali je we wszystkim i wszędzie i nie dało się tu zrobić kariery inaczej niż przez łóżko. Faceci z kasą brali takie jak ja na kilka dni czy nocy. Ci, którzy do czegoś doszli i mieli dom i samochód, byli już zajęci. Czasami plułam sobie, że kiedyś ich spławiłam, z drugiej strony byli niezwykle nudni, gdy mówili, że prywatne jachty i samoloty są na pokaz.

– W łabędzia zmienię się, i odlecę jak najdalej, dalej stąd…

Nie traciłam na nich czasu, mimo to nie udało się. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo się zeszmaciłam, i co robiłam w klubach, barach i posiadłościach ludzi z pierwszych stron gazet. Człowiek to jednak pozer, i doskonale udaje, że ma wartości i przestrzega norm społecznych i moralnych, a gdy się niczego nie boi, pokazuje swoją prawdziwą naturę. To, o czym pisał markiz de Said, to tylko wierzchołek góry lodowej. Uczestniczyłam w każdej możliwej orgii i próbowałam wszystkich znanych sposobów, żeby czuć przyjemność. Seks z przodu, z tyłu, od góry, dołu, z każdej strony naraz, w kombinezonie, kisielu, w kajdankach, sznurkach, taśmach, pod wodą, sufitem, do góry nogami, z białą damą, duszeniem czy alkoholem.

Miałam tego dosyć. To się zrobiło zbyt nudne.

– Było ciepłe lato, choć czasem padało…

 

Zdzisław, 40 lat

– Bo kobiety po czterdziestce mają coraz ciężej. Muszą się starać i nie wzbudzają już takiego zainteresowania. To jest okropne i strasznie niesprawiedliwe.

– A wiesz, że większość mężczyzn ma dokładnie ten sam problem? I to od samego początku? Tak jest od dnia zero. Wyśmiewani nawet na pierwszej randce, muszą chwytać się coraz bardziej desperackich kroków. I choć stają na głowie, skutek jest najczęściej mizerny.

Wzrok pani na ekranie telefonu przerażał pustką, wydawało się jednak, że coś dotarło do jej zwojów mózgowych, o ile gdzieś takowe były.

Wcisnąłem pauzę i rozejrzałem się wokół. Młodzi nie mieli nic do roboty. Ich jedynym zajęciem było palenie papierosów czy innego gówna, gapienie się w ekrany i słuchanie kiepskiej muzyki z tanich, pierdzących głośników, prześcigających się na decybele i na to, który bardziej trzeszczy czy charczy.

Dzieciaki chwaliły się najnowszym iPhone, chociaż spokojnie wystarczyłby im sprzęt pięć czy dziesięć razy tańszy, a ja zastanawiałem się, jak się tu znalazłem.

Miałem niezłą pracę i to wcale nie taką obciążającą. Firma żądała, żebym pojawiał się w biurze raz na tydzień. Zatrudnienie dawało sporo pieniędzy na wszelkie sensowne zachcianki, i nie musiałem się skubać, gdy trzeba było zapłacić za nowy telefon, wycieczkę, dobre jedzenie, abonament, koncert czy inną rozrywkę.

Teoretycznie życie było w porządku, z drugiej strony miałem ochotę rzucić to we wszystkie diabły i zacząć od nowa, budując od zera i prześcigając się z tymi, którzy przewyższali mnie energią, bo byli młodsi.

Od zawsze walczyłem z takimi jak oni. Śmiali się ze starych, że przepłacają za garnki na prezentacjach, ale brali kredyt po siedem czy osiem tysięcy na termomiksy z wyświetlaczem i dostępem do internetu, które okazywały się tylko mikserem z grzałką, przy którym trzeba mieć abonament.

Wiele razy udowadniałem takie nonsensy i wygrywałem. Czasem oczywiście coś nie wychodziło i było mi przykro niektórych straconych szans, takich jak odrzucony projekt pewnego portalu, który mógł dojść do jako-takiego, sensownego poziomu. Strony oczywiście nigdy nie zmieniono, i byłem z tego powodu trochę smutny, z drugiej strony takie porażki i klęski hartowały i dawały możliwość przejścia na kolejny poziom.

Czy czułem się szczęśliwy?

Dobrobyt rozleniwiał i to nie tylko mnie. Nieraz widziałem rozkapryszonych bachorów, którzy odziedziczyli bajeczne majątki, generujące niezłe odsetki, i nudzili się, nie widząc sensu w wymyślaniu kolejnych, niewiele różniących się rzeczy.

Nie chciałem znów uczestniczyć w spotkaniach szeregowych pracowników, patrzących z zachwytem na prezentacje pacynek z USA, Korei, Indii czy Chin. Dawno wyszedłem ponad ten poziom, i podświadomie wiedziałem, czego mi najbardziej brakuje. Przez lata szukałem kobiety idealnej, wystarczająco pięknej, ale odpowiednio inteligentnej, która na chwilę potrafiłaby okiełznać swoją wrodzoną łapczywość i chciwość i zamiast wyciągać rękę po tysiąc, poczekać chwilę i mieć dziesięć tysięcy.

Taka kobieta zdarzyła się w moim życiu tylko raz, w jej jednak przypadku problemem okazała się zbyt duża samodzielność. Ta niesamowita istota doprowadzała mnie do szału, gdy nie mogła ugryźć się w język i przez chwilę przemilczeć pewnych spraw, na które my, mężczyźni, potrzebowaliśmy trochę więcej czasu, żeby pomyśleć, przemyśleć, przetrawić je i dopiero przejść nad nimi do porządku dziennego.

Wideo na telefonie idealnie pokazywało, w czyich rękach jest los gatunku ludzkiego. Nieraz widziałem wideo, na których księżniczki kipiały złością i butą, a po chwili piszczały „Mummy. Mummy” i „Oh my God. I can’t breath”. Kobiety do pewnego wieku chciały się tylko bawić, a gdy przychodziło otrzeźwienie i refleksja, było za późno. To wtedy pojawiały się oskarżenia, kierowane do wszystkich wokół, nigdy do nich samych, najciekawsze jednak to, że piękne auta, wspaniałe budynki i praktycznie wszystko, co ważne i wielkie, zostało stworzone przez mężczyzn.

O tym, jak kobiety były czasem zorganizowane, doskonale świadczył eksperyment psychologiczny, w którym dwie grupy, jedną męską, drugą żeńską, pozostawiono same sobie na wyspach tropikalnych. W pierwszej zapanowała współpraca i walka o zapewnienie wszystkich możliwych wygód, w drugiej skończono na tak istotnych rzeczach jak opalanie się.

Panie chyba nie znosiły, gdy demaskowałem ich małe kłamstewka, i pewnie dlatego wolały krzykliwych Kenów, robiących wrażenie, ale przymilających się na wszelkie możliwe sposoby i pustych w środku. Takim typami łatwo było sterować, a ja czułem się przy nich jak idiota, chociaż zdecydowanie nim nie byłem.

Nie miałem się z kim dzielić radością i rozmawiać, jak powstał kod, który potem znalazł się na wszystkich telefonach w okolicy. Nikogo to nie interesowało, tak samo jak dyskusje o kulturze i sztuce czy przyszłości ludzkości. Nie widziałem też partnerki, która chciałaby przeżyć ze mną cud macierzyństwa. To było moje największe marzenie, a kobiety myślały tylko, żeby się zabawić, albo bez ogródek twierdziły, że ciąża jest zbyt trudna i nie pasuje do łatwego i przyjemnego życia.

Gdy o tym myślałem, przypomniał mi się stary dowcip, w którym mężczyzna narzekał, że w szpitalu zrobili coś złego z żoną. Była chudsza i nie chciała cimcirimci, a na rękach trzymała małe, wrzeszczące coś, które wszędzie wtykało paluchy i brzydko pachniało. Nikt nie chciał tego wymienić, do tego konkurent do cycków rósł w zastraszającym tempie. Wszyscy zarzekali się, że to normalna cecha tego modelu, tymczasem mężczyzna płakał, że naruszono jego przestrzeń osobistą i wszelkie możliwe prawa, a nawet grożono, że spadnie na niego cały opresyjny aparat państwa, gdy zrobi coś głupiego i na przykład pójdzie w swoją stronę.

Pogrążony w myślach machinalnie zamknąłem przeglądarkę Cromite. Miałem dosyć śmiesznych i poważnych filmików i polityki. Nie chciałem patrzyć na co najmniej dziwne działania policji, która nie potrafiła znaleźć związku między straszną śmiercią w płomieniach i wrakiem BMW tuż obok, a przyłapana tłumaczyła się jak mały Kazio. Nie mogłem myśleć o pożytecznych idiotach i idiotkach, które krzyczały coś w stylu „wpierw się wpuści, a potem sprawdzi”. Ich wypowiedzi czy działania świadczyły o naiwności i bezkresnej głupocie czy mózgu wielkości orzeszka albo ocierały o zdradę państwa polskiego.

Tak w ogóle to śmieszne, że duża część ludzkości negowała fakty oczywiste i szła w zaparte, jakby nagle postradała rozum.

Czy to wina prochów, śmieciowego żarcia, szczepionek czy spalin, czy wszystkiego naraz?

Nieraz widziałem przekręty na nigeryjskiego milionera, ale to, co nam wciskano, przekraczało największe debilizmy.

Jak ktoś, kto żyje w Afryce czy Azji i nic nie umie, może w ogóle myśleć, że w Europie nie mają problemów i potraktują go jak księcia tylko dlatego, bo nazywa się Abdul Mahatma Jahama Mama? Ja rozumiem, że życie ludzkie jest najważniejsze, ale chyba są jakieś granice.

A jak ktoś o zdrowych zmysłach może przyjąć słowa o pływaniu w kurtce sześć dni? I to po rzece, która do ciepłych raczej nie należy? Czy Odra to jakaś cholerna Amazonka czy Nil? Nie prościej przejść przejściem granicznym?

Nie chciało mi się o tym myśleć i patrzeć na targowisko próżności wokół. Ziewnąłem i otworzyłem Legimi, nie wiedząc, co chcę przeczytać. Lem najczęściej wydawał się trudny i przekombinowany, kilku innych starszych autorów też odrzucałem z góry z uwagi na zbyt kwiecisty i skomplikowany język.

Czy to był objaw tego, że do reszty zdurniałem czy byłem głupszy od poprzedniego pokolenia?

Mój przyjaciel mówił czasem, że nie żyję teraźniejszością, tylko przeszłością i przyszłością. Podobno to była charakterystyczna cecha i pułapka ludzi inteligentnych i mogła mnie blokować, z drugiej strony wszystko było możliwe i równie dobrze mogłem żyć w dołku dziejowym, ciemnym średniowieczu, i to ono mnie przygniatało, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł.

Czy tak czy inaczej, czułem się jak murzyn, który zrobił swoje, pomagając innym zbudować swój kapitał. Jeżeli tak właśnie wyglądał kryzys wieku średniego, to miałem ogromny problem.

 

Wujek, chujek, o wiek lepiej nie pytać

Na mieście nazywali mnie dobrym wujkiem, i chyba rzeczywiście pełniłem taką rolę. Miałem kontakty. Zawsze potrafiłem załatwić, co tylko dusza zapragnie.

Nikt nie wiedział, ile miałem lat albo skąd pochodziłem. Czasami uśmiechałem się tajemniczo, gdy ktoś o to pytał, nigdy jednak nie odpowiadałem. Ludzie mówili nawet, że z moim życiem wiązała się jakaś tajemnica. Była, ale zupełnie inna niż wszyscy myśleli.

Wiedziałem, że wszędzie są tylko pozory i grupy interesów, a nigdzie nie ma miłości ani uczciwości. Liczyły się korzyści i straty, i przede wszystkim lęk przed konsekwencjami. Poznałem naturę ludzką od podszewki, a ta była straszna. Ludzie przekraczali wszystkie możliwe normy. Nieraz załatwiałem zabójstwa na żywo, obowiązkowo z torturami, które największych twardzieli doprowadzały do płaczu. Znałem dostawców każdego możliwego mózgojeba. Potrafiłem dać namiary na fachowców od mokrej roboty i zbirów, dla których sprzedanie własnej matki było niewinną igraszką.

Śmiałem się tylko, gdy oglądałem w telewizji seriale, w których działali dobrzy gliniarze albo naiwni złoczyńcy, ciągle myślący o podboju świata. Bawiły mnie też bajki polityków i zapewnienia ludzi z korporacji o pracy dla dobra ludzkości, a już największy ubaw miałem, gdy prokuratorzy mówili o możliwym zamiarze postawienia zarzutów, co dawało podejrzanemu czas, żeby wyjechał i udał się do ciepłego kraju.

To była tragikomedia, ale nie tak mocna jak ograniczenia, które większość wkładała sobie w głowy, i złudne marzenia zwykłych ludzi, że cokolwiek od nich zależy. W demokracji głos idiotów podobno liczył się tak samo jak głos mądrych, z drugiej strony kimś zostawało się tylko przez wpływy i pieniądze tatusia.

Czasem żałowałem, że nie urodziłem się później. Dzieciaki od kołyski mogły ściągać dane z drugiego końca świata w kilka sekund, używały laptopów, tabletów i komórek wielkości kartki papieru, które ze spectrum miały tyle wspólnego co lamborghini z dorożką, a firmy przebąkiwały coś o samolotach latających z prędkością siedmiu machów. Aż strach było pomyśleć, co dalej, i co ludzie z moimi możliwościami mogliby tam zdziałać.

Spojrzałem na krwisty stek z Argentyny, smakowite zielone szparagi, ser feta z figami i młodą dziewczynę w czerwonej sukni, która według oficjalnych papierów miała osiemnaście lat, a potem przeniosłem wzrok za okno. Rozciągał się tam wspaniały widok na jezioro, nad którym siedzieli biedacy, których nie stać było na porządną wycieczkę. Do głowy przyszła mi niespodziewana myśl, że zabawnie byłoby sprezentować jednemu czy dwóm po milionie i zobaczyć, który szybciej go roztrwoni.

Uśmiechnąłem się do swoich myśli, podniosłem kieliszek z winem i wymownie spojrzałem na nową towarzyszkę:

– Domyślasz się, co cię dzisiaj czeka? Koleżanki mówiły?

Zadrżała.

 

Część II

Państwa narodowe w pierwszej połowie XXI wieku. Tajny raport na potrzeby koalicji europejskiej.

Między tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym ósmym i siedemdziesiątym drugim przeprowadzono doświadczenie, który przeszło do historii jako eksperyment Calhouna. W zamkniętym, pozbawionym wrogów środowisku, pełnym wody i pożywienia umieszczono myszy, które mogły swobodnie się rozmnażać. Na początku wszystko wyglądało w miarę normalnie, z czasem jednak, gdy cała przestrzeń życiowa została zajęta, sytuacja diametralnie się zmieniła. Osobniki weszły w okres stagnacji. U samic wzrosła agresja i zanikł instynkt macierzyński, u samców widać było utratę umiejętności obrony terytorium. Nastąpił okres wymierania, charakteryzujący się zanikiem inteligencji i zaspokajaniem głównie podstawowych potrzeb, takich jak jedzenie i wydalanie, jak również gigantycznym wzrostem próżności, o czym świadczyło miało ciągłe czyszczenie futra.

Doświadczenie wielokrotnie powtarzano, zawsze jednak kończyło się to śmiercią całej populacji.

W tamtym czasie na świecie dało się zauważyć elementy żywiołowego rozwoju gospodarczego, pojawił się już jednak sygnał ostrzegawczy w postaci kryzysu paliwowego.

Kapitalizm zoptymalizował nawet dostarczanie żywności, leków, powietrza czy wody. W każdym możliwym procesie postawiono wyłącznie na maksymalizację zysków, zapominając, że całość ma przede wszystkim wnosić wartość dodaną dla gatunku ludzkiego. Poszczególne elementy przestały to spełniać, i przykładowo lekarze nie leczyli szybko i skutecznie, a restauracje fast-food nie dawały poczucia sytości, tylko specyficzny rodzaj głodu, który wykorzystywał te same mechanizmy co uzależnienie u narkomanów. Podobnie było z papierosami, w których nie postawiono na okazjonalne puszczenie dymka, tylko na przywiązanie palacza do marki, i to tak mocno, że borykał się z problemami zdrowotnymi i zazwyczaj umierał na raka płuc. Nie inaczej działo się z nowoczesnymi technologiami, wdrażanymi tylko dlatego, bo były tańsze od innych, obojętnych dla zdrowia czy klimatu.

System stracił ludzką twarz, a właściwie tylko kontynuował to, co krytykowano w nim od samego początku. O ile jednak kiedyś zamykano pracownikom na klucz wyjścia w fabrykach, obecnie rozliczano ich co do sekundy, zniechęcając do samodzielnego myślenia i dbania o coś więcej niż własny koniec nosa. Dobrym przykładem był system operacyjny Windows Vista, w którym poszczególne zespoły projektowe dodały tyle wodotrysków, że te zużywały całą moc komputerów, nie pozwalając na uruchamianie niczego innego. Teoretycznie wszystkiego było w opór, w praktyce dochodziło do centralnego sterowania działaniami konsumentów, którzy mieli dostęp tylko do konkretnych towarów, kierowanych wyłącznie na dany rynek, i zmuszani byli do kupowania ich w określonej ilości.

Z czasem cofnięto się nawet do brutalizmu i prymitywizmu, niszcząc poczucie piękna i estetyki, co widać zwłaszcza w programach komputerowych. Wyglądało to trochę jak działania ogromnej maszyny, która przychodzi, niszczy wszystko wokół i idzie dalej, pozostawiając pas zniszczonej, spalonej ziemi.

USA przez lata budziło podziw, z czasem jednak to właśnie tam najszybciej widać było skutki tej strategii, czyli gwałtownie rosnącą przestępczość i śmiertelność i coraz mniejszą konkurencyjność i średnią inteligencję populacji, jak również erozję tak zwanej klasy średniej.

Nie wystarczał już wyścig szczurów z dużych firm, nie miała magii bezkrytyczna, drapieżna konsumpcja. Na ulicach w końcu zaczął panować fentanyl czy tranq, czyli jeden z licznych środków psychotropowych po zmieszaniu z ksylazyną.

Bardzo popularne stały się pojęcia „bullshit job”, „planowane postarzanie” czy „bezstresowe wychowanie”. Pierwsze z nich oznaczało męczącą pracę, która nie ma sensu i nie daje żadnej realnej wartości, drugie zorganizowane, systemowe działanie na rzecz tego, żeby produkty psuły się w określonym czasie, a trzecie brak wyrabiania w dzieciach respektu i szacunku do wartości, rzeczy i innych ludzi.

Symboliczne okazały się filmy „Upadek” z dziewięćdziesiątego trzeciego i „Idiokracja”. Pierwszy z nich opowiadał o mężczyźnie, który nie wytrzymał nonsensów życia codziennego, i z frustracji wszedł na ścieżkę przestępstwa, a drugi o cofnięciu się w rozwoju rasy ludzkiej.

Pomimo klęski na rynku lokalnym, kapitalizm nie odpuścił i ciągle poszukiwał nowych rynków zbytu. Doskonałą okazją, mocno wspartą przez rząd amerykański, okazał się upadek bloku wschodniego, to jednak nie wystarczyło na długo, i po wymieszaniu się cywilizacji wschodu i zachodu problemy nawarstwiały się coraz bardziej.

W Europie w końcu doszło do zjawisk widocznych w eksperymencie Calhouna. Względny dobrobyt i brak większych konfliktów, podsycany realizowaniem zasad gospodarki wolnorynkowej, doprowadził do zaniku klasycznych ról damsko-męskich. Mężczyźni zaczęli tracić swoją pozycję, i stali się nijakimi, kolorowymi reklamami różnych produktów, u pań zaś wzrosła agresja, a zanikła chęć posiadania potomstwa.

Archiwa z lat późniejszych są niedostępne lub niekompletne. Brak informacji, czy politycy podpisali jakieś dokumenty czy tylko zawarli nieformalne porozumienia. Źródła wskazują, że mogło dojść do tego na spotkaniach tak zwanej grupy Billberg, nie jest to jednak całkiem pewne.

Z premedytacją doprowadzono do sytuacji, że w Europie pojawiły się liczne grupy młodych, zdrowych i agresywnych mężczyzn z południa, którzy, przy braku realnej konkurencji, zaczęli wprowadzać swoje prawa. W wielu wypadkach niszczono to, co zbudowano na tych ziemiach w ostatnich dziesięcioleciach. Miejscowi walczyli z tymi zachowaniami, byli jednak gnębieni przez wszystkich wokół, włączając w to własne władze, które tłumaczyły, że biedne kobiety i dzieci uciekały ze świata, w którym panowały straszne, opresyjne zasady, zapominając jednak dodać, że dokładnie ten sam syf próbowano na siłę wprowadzić w nowym miejscu.

Ten ogromny eksperyment psychologiczny powiązano z zamykaniem całej populacji w odosobnieniu. Wszystkie działania ukierunkowane zostały na ponowne wyrobienie woli walki o przetrwanie, i, choć to paradoksalne, na powrót do klasycznych ról silnego mężczyzny i kobiety, która jest pod jego wpływem. Nie było to w ten sposób określone z uwagi na dominującą rolę USA, próbujących rozszerzać chociażby ofertę drogich, luksusowych produktów dla kobiet.

Brak typowych dojazdów do zakładów pracy w latach dwa tysiące dwadzieścia-dwadzieścia dwa skutkował tym, że jednostki introwertyczne miały więcej czasu i energii na skupienie się na swoim wnętrzu, w przypadku zaś rodzin pogłębiał więzi lub doprowadzał do rozpadu, gdy małżonkowie nie byli dopasowani.

Całość udała się w stopniu co najwyżej średnim. Nie zanotowano wzrostu ilości urodzeń czy innowacyjnych wynalazków.

Z tego powodu zwiększono intensywność bodźców, bez przerwy promując hasła równości i walki o klimat, nie mające oczywiście nic z tym wspólnego. Doprowadzono nawet do takich nonsensów jak zabijanie tysięcy pożytecznych zwierząt przy produkcji tofu, które miało być lepsze, bo nie zrobione z mięsa. Całość miała niezwykle pożądany efekt uboczny, czyli możliwość dodatkowego zarobku dla polityków, lobbystów i wielkich korporacji.

Zmodyfikowano też plan wprowadzania obcych mężczyzn, wymuszając migrację z Ukrainy. Zostało to podyktowane ich większą kompatybilnością szczególnie z polskimi kobietami, które nie końca chciały się wiązać z Arabami czy Azjatami, a przynajmniej nie w stopniu wystarczającym.

 

Część III „Bardzo dobra zmiana”

Szkoła

– Kilku polityków miało wizję państwa doskonałego. Chociaż system, w którym liczyły się dwie siły polityczne, składał się z ludzi, którzy niekoniecznie chcieli zmian, w końcu udało się stworzyć mocne i silne państwo, wiodące prym w Europie środkowej. Ważnym elementem tego było połączenie trzeciej RP z Ukrainą, a kolejnym wybudowanie okręgu więziennego, w którym skazanych pozostawiono samych sobie. Czy ktoś może powiedzieć, dlaczego to było kamieniem milowym? Może ty, Jasiu?

– Dawne systemy penitencjarne zakładały, że państwo, czyli obywatele, łożą na utrzymanie drogich więzień i całej służby więziennictwa. Mur z Białorusią podsunął pomysł, żeby odgrodzić obszar wielkości kilku województw i pozostawić ludzi samych sobie, po wcześniejszym usunięciu elementów infrastruktury, takich jak dostęp do prądu, telefonów czy internetu. Skazańcy zmuszeni zostali do tego, żeby radzić sobie sami, i nie mieli wyboru, tylko musieli uprawiać pola, naprawiać budynki, dbać o ubrania i inne artykuły. Państwo zaczęło sprzedawać pozwolenia na odstrzał konkretnych więźniów i dostało powód, żeby rozbudować armię. Ta dbała o to, żeby skazańcy nie uciekali ani nie robili szkód na zewnątrz wyznaczonego obszaru, ale nie reagowała na rozgrywające się w środku sceny. Do tego dochodziła uzasadniona potrzeba szukania coraz lepszych środków blokujących więźniom chociażby transmisje satelitarne. Sama wizja umieszczenia wewnątrz takiego miejsca powodowała, że błyskawicznie zmalała ilość drobnych przestępców, którzy doskonale wiedzieli, że wyrok jest biletem w jedną stronę.

– Bardzo dobrze. A na jutro przeczytajcie rozdział o rozbudowie przemysłu i wprowadzeniu obowiązku pracy cząstkowej.

 

Dom

– Maciek, to do ciebie! – Matka chłopca uśmiechnęła się do syna, podejrzewając, że ten dostał w końcu materiały do szkoły podstawowej.

Chłopiec spojrzał na drona kurierskiego i zbliżył twarz do jego obudowy.

– Poproszę napluć na płytkę. – Urządzenie wydało komendę przyjemnym kobiecym głosem.

Maciek zrobił, co trzeba, i stanął, czekając.

– Sprawdzam sumę kontrolną. Sprawdzam sumę kontrolną. Sprawdzam sumę kontrolną. Wszystko w porządku. Dziękuję.

Chłopiec odebrał płytkę z zawartością całej polskiej wikipedii, wszystkich podręczników i potrzebnych materiałów, którą od razu włożył w bransoletkę na lewej ręce.

– Jak myślisz mamo, jacy będą moi koledzy? – spytał matki.

– A jacy mają być? Tacy jak ty. Będziecie się bawić i uczyć.

– Zrobią ci wiele testów, i powiedzą, do jakiej pracy się nadajesz – dokończył starszy brat, który właśnie wszedł do domu. – Będą ciąć, wtykać ci igły i przypalać. Założą ci obrączkę na małego i ścisną, aż odpadnie.

– Tadek, idź mi stąd. – Mama zdenerwowała się mocno. – A ty się nic nic martw. On tylko tak żartuje.

– Dzień czy dwa w jakimś zakładzie produkującym żywność, czy ciuchy czy coś podobnego, i dwa w twoim obszarze zainteresowań. – Starszy chłopak kontynuował niewzruszony, robiąc sobie kanapkę. – A dziewczyny dostaną skierowanie na obowiązkowe ciąże i zapłodnienie spermą jakiegoś mądrego człowieka.

– Teraz to już naprawdę przegiąłeś. Powiem ojcu. Zachowuj się jakoś, młody człowieku. Jak przyjdzie stary, to ci wkropi pasem.

– Tak jest, matko! – Młody łobuziak uśmiechnął się szyderczo, wiedząc, że ojciec popiera męskie wychowanie.

– Mamo, naprawdę muszę ciężko pracować?

– Synu, to nie do końca tak. Nie mamy gospodarstwa, i nie możemy ci z ojcem pokazać różnych rzeczy. Będziesz zrywał porzeczki i maliny, poznasz, co to jest krowa, koń, owca i różne inne zwierzęta. To nie jest wcale takie złe.

– Zostaniesz gównianym królem – zaśmiał się szyderczo starszy brat.

– A idź mi stąd. Teraz naprawdę straciłam cierpliwość. – Matka uderzyła go ścierką od naczyń, ale tak delikatnie, z matczyną miłością i czułością.

 

Szkoła

– Testy to nic strasznego. Oddychaj głęboko. – Maciek leżał na wznak i patrzył na lekarza zakładającego maskę od oddychania. – I odliczaj. Jeden, dwa, trzy…

Chłopiec poczuł się senny, bardzo senny, zamknął oczy i stracił świadomość. Obudził się w świetnym nastroju i w innej sali. Pierwsze, co zobaczył, był czysty, śnieżnobiały sufit. Za oknem świeciło słońce, a on znajdował się w pokoju, dokładnie takim, o jakim zawsze marzył. Było w nim wszystko. I rowerek do trenowania, i stół z laptopem i komórką, i nawet jakiś mężczyzna, który zaczął klaskać.

– Kim pan jest? – Maciek rzucił agresywnym, zaczepnym tonem, choć nie czuł, że powinien się bać i musi to robić.

– A czy to ważne?

– Chyba nie – mruknął chłopiec i podszedł do stołu.

– A co się stanie, jak upuszczę ten telefon? – zapytał, wiedziony nagłym, niespodziewanym impulsem.

– A co ma się stać? – Mężczyzna wzruszył ramionami. – Sam spróbuj.

Chłopiec rzucił urządzeniem z całą siłą o ziemię. Rozbiło się, a po chwili podjechał robot sprzątający, który nie tylko wszystko zaczął zamiatać, ale również wysunął w jego stronę niewielki tablet, na którym widać było połączenie przychodzące.

Maciek popatrzył pytająco na mężczyznę.

– No odbierz. – Ten uśmiechnął się.

Chłopiec zrobił to. Na ekranie zobaczył młodego człowieka, który również wydawał się być zadowolony.

– Widzę, że chciał pan wypróbować skuteczność działu wymian.

– Ja… nie…

– Proszę nic się nie obawiać. Wszyscy tak na początku robią. Małe rzeczy mogą być zastąpione od ręki.

– A jeżeli będę to robił co chwilę?

– Wszystkim się w końcu nudzi. Ale dobrze. To tylko telefon, a tych mamy pod dostatkiem. Jeżeli będzie pan uprzejmy poczekać, to za sześć minut podleci dron z nowym egzemplarzem.

– A moje dane?

– Oczywiście, że tam będą.

– To się opłaca?

Mężczyzna tylko wzruszył ramionami i się rozłączył.

– To nie jest realne? – Maciek zapytał mężczyznę obok.

– Nie.

– To gdzie my jesteśmy?

– Właśnie zdałeś swój pierwszy test. Twoi dziadkowe przyjęli pewne preparaty, które spowodowały określone mutacje, a twoi rodzice tak jedli i pili, że pojawiły się kolejne. Jesteś trochę inny od wszystkich, ale to nie skaza, tylko ogromny dar. Nie ma go twój starszy brat, nie mają koledzy.

– A jak im powiem?

– Spróbuj szczęścia.

 

Dom

– I jak, przygłupie? – Tadek uderzył lekko Maćka w tył głowy. – Bolało?

– Nieeee. Było nawet fajnie.

– Widzisz mamo, całkiem mu odbiło.

– Jezu, ja naprawdę skaranie boskie z wami mam.

 

Szkoła

– Czy wiecie, co to jest emerytura?

W sali lekcyjnej zapadła głucha cisza.

– Nie. Dobrze. Jeszcze w tym wieku ludzie przez całe dorosłe życie płacili podatek, a państwo na koniec ich życia miało oddać im jego część. Teoretycznie system był uczciwy i sprawiedliwy, ale załamał się, bo politycy pobierali bieżące wpłaty na inne cele i liczyli, że kolejne pokolenia będą w stanie z powrotem włożyć je do puli. Jak wszyscy wiecie, o tym mówiliśmy w zeszłym tygodniu, pracy było coraz mniej przez automatyzację. To spowodowało katastrofalną sytuację i potrzebę wyprowadzenia wojska na ulice, które zaczęło karmić staruszków z kuchni polowych, a najbardziej uciążliwych i protestujących poddawać procedurze eutanazji. Czy ktoś może powiedzieć, co się stało potem? Może ty, Monika?

– Zastosowano najprostszą metodę, czyli całkowite wyeliminowanie pośredników. Pieniądze gromadzone przez każdego nie są przejmowane przez żadne instytucje ani fundusze, tylko trafiają na konta emerytalne z pełnym pokryciem złotem czy platyną, do których nie ma dostępu żaden polityk. – Dziewczynka wyrecytowała i zamilkła.

– Bardzo dobrze. Człowiek nie powinien należeć do drugiego, a na pewno nie pod przymusem. W tak zwanym nowoczesnym społeczeństwie początku wieku każdy od urodzenia miał gigantyczne długi i obowiązki wobec państwa. Obecne prawodawstwo zakłada, że jesteśmy tak samodzielni jak tylko można, a większość czynów karana jest co najmniej symetrycznie. Można powiedzieć, że wróciliśmy do kodeksu Hammurabiego. Pamiętacie, o co tam chodziło? Jasiu?

– Ząb za ząb.

– Dokładnie. Jeśli ktoś komuś zawinił, sam podlegał tej samej karze. I właśnie w ten sposób dzisiaj postępujemy chociażby z kierowcami, którzy zabili za kierownicą. Nie zawsze jest tak prosto. Za czasów starożytnych nie było komputerów. I jak tu poprawnie ukarać? Czy to jest kradzież czy oszustwo? Z pomocą przychodzi więzienie na Ukrainie. O nim już mówiliśmy. Przy okazji tych zmian dużo zmieniło się również w kwestii żywienia. Wcześniej na rynku znajdowało się bardzo dużo produktów z cukrem, sztucznymi słodzikami czy węglowodanami. Ich liczba dosyć znacznie zmalała po kilku procesach producentów żywności. To dlatego obecnie mamy proteiny, zdrowe mięso, jaja, warzywa i owoce bez oprysków.

 

Dom

– Mamo, a Tadek zniszczył mój projekt.

– Wielkie mi co, procesor i kilka rzeczy. Weź projekt i wyślij do drukarni.

– Tadeusz, dlaczego to zrobiłeś? Wiesz, ile czasu im to zajmie?

– Mamo, kilkanaście dni maksymalnie.

– Cześć kochani, jakiś problem? – Do mieszkania wszedł ojciec.

– Nie, dzieciaki tylko robią sobie wzajemnie problemy.

– Też psociłem w ich wieku.

– Tato, ściągnąłeś dla mnie ten nowy program?

– Trzy tera. Ludzie w firmie trochę psioczyli, ale czego się nie robi dla syna.

– Przecież wiesz, że w domu bym to pchał godzinami.

– Wiem, wiem. Zaraz ci dam.

 

Szkoła

– Dzisiaj porozmawiamy o rewolucji technologicznej. System pracy niewolniczej, praktykowany przez stulecia, w końcu przeminął. Ludzie, przynajmniej w Polsce obojga narodów, robią tylko to, co związane jest z potrzebami życiowymi. Gdzie możemy, zaprzęgamy nowoczesną technikę, nie zapominając jednak, że ma pomagać ludziom, a nie zniewalać. Nie ma już nacisku na płatności wyłącznie elektroniczne. Nikogo nie obchodzi szara strefa. Nikt też nie publikuje milionów kolejnych programów, jeżeli nie są istotnie lepsze od wcześniejszych. Tak samo nie przesyła się bezsensownych danych, jeśli nie trzeba. Wszędzie liczy się koszty i zyski z wprowadzenia każdej większej zmiany. Nie ma tu mowy o naginaniu rzeczywistości, liczą się tylko suche, matematyczne fakty, takie jak zużycie energii. Zdelegalizowanie internetu satelitarnego, który wymagał ciągłego wysyłania rakiet, niepotrzebnych reklam i telemetrii, a przede wszystkim oprogramowania z zamkniętym kodem istotnie zmieniło kierunek rozwoju całego społeczeństwa. Nie chodzi tylko o to, że nie dawało się już zarobić na jego sprzedaży. Patentowanie nawet najdrobniejszych, trywialnych algorytmów, czyli trolling, było jednym z największych hamulców rozwoju. Ich zlikwidowanie wywołało masę upadłości i pozwoliło odzyskać tysiące biurowców, które potem przebudowano na mieszkania. Czy ktoś może podać przykład, co to jeszcze dobrego wniosło w nasze życie? Może ty, Jasiu?

– Skupiliśmy się na tym, co możemy zrobić z techniką, a nie na niej samej.

– Dobrze, ale o tym już mówiłam.

– Ludzie sami zaczęli decydować, co im się podoba. Nie ma już narzucania zdania przez wielkie wytwórnie.

– Problem jest znacznie bardziej skomplikowany. Łatwość wytwarzania tekstów i nagrań spowodowała, że internet stał się największym śmietniskiem w historii. Zalała go masa tandetnych utworów, jak również pomówień i niesprawdzonych teorii spiskowych. Pojawienie się pierwszych algorytmów uczących, niesłusznie nazwanych SI, również dało nieskończoną ilość kombinacji istniejących produkcji. Korporacje oczywiście mogły temu zapobiec. Wielkie firmy miały środki, żeby tworzyć coś wspaniałego, ale uległy erozji, co jest naturalne dla dojrzałych systemów. Zniesienie środków patentowych pozwoliło na stworzenie SI kolejnych generacji mających na celu rozwój ludzkości, a nie tylko propagowanie chorych ideologii. Nie byłoby to możliwe bez współpracy milionów pracowników, wcześniej zmagających się z biurokracją czy innymi ograniczeniami. Pomogła tu mrówcza praca najważniejszego z zasobów wielkich korporacji, może nie tak jak zakładały ich rady nadzorcze, ale jednak.

– Proszę pani, a czy wcześniej nie mogli zrobić tego samego? – zapytała jedna z dziewczynek. – Open-source istniało od dziesiątek lat.

– To dobre pytanie. W kolejnych dziesięcioleciach ludzie dostawali coraz mniej za swoją pracę, i ta pochłaniała coraz więcej ich czasu i siły. W takich warunkach nie dawało się nic odłożyć i ciężko było mieć czas na hobby czy własny biznes. Dochód podstawowy podobnie jak socjal okazał się ślepą uliczką, a to dlatego, bo ludzie dostawali marchewkę, ale nie mieli kija. Dopiero poważne zmiany w myśleniu i szok spowodowały prawdziwą wiosnę ludów. Dzięki niej usunięto chociażby niepotrzebny transport drogowy. – Nauczycielka rozejrzała się po klasie. – Jak wiecie, tiry obecnie jeżdżą na wagonach kolejowych i zazwyczaj tankowane są sprężonym powietrzem, a wielkość samochodów uzależniona jest od przewidywanej średniej ilości pasażerów. To wymusiło zmniejszenie ilości koncernów. Obecne fabryki nie są nastawione tylko na ilość, ale przede wszystkim na jakość. Dzięki temu mamy nowe generacje silników spalinowych, które spalają jedną dziesiątą tego, co poprzednie, a klimatyzacja używa dwutlenku węgla. Do tego, szczególnie na dłuższych dystansach, powszechnie podpina się prywatne auta pod zestawy kolejowe.

 

Dom

– Tato, co to życie jest warte?

– Nie rozumiem pytania.

– Rodzimy się i żyjemy. Po co to wszystko?

– Skąd takie pytania?

– Bo my się dzisiaj zastanawialiśmy w klasie, że ludzie żyją tyle lat na Ziemi i nigdy z niej nie uciekli. Mieliśmy lecieć na Marsa i od wielu lat jest cisza. Czy to ma jakiś sens, co robimy?

– Gdy byłem mały, synu, moim rodzicom cały czas zajmowały problemy i bolączki dnia codziennego. Pamiętam, jak matka siedziała z ojcem wieczorami i próbowali jakoś spiąć budżet domowy, odłożyć na wakacje, buty, ubrania i jedzenie. To był prawdziwy dołek dla ludzkości. Wszyscy chcieli się zniszczyć. Ja sam myślę, że gdzieś na górze jest jakiś lepszy świat. Jeżeli masz czas, żeby go znaleźć, to tym lepiej. Ja ci w tym nie pomogę.

– Tato, ale ty wszystko wiesz.

– Oczywiście. Za to nie wybiorę ci drogi życia, mogę tylko dać wskazówki. Jeżeli stwierdzisz, że chcesz lecieć w kosmos i zobaczyć wszystko z góry, to na pewno znajdziesz w sobie tyle siły, żeby to się udało. A jeżeli zdecydujesz na budowanie jeszcze lepszych komputerów, to dlaczego nie?

– Oj tato, komputery to przeżytek.

– Możliwe. To co zaproponujesz w zamian?

– Jak myślisz, czy tam w kosmosie jest Bóg?

– Poważne pytanie. Pamiętaj, że za mojego życia miały liczne skandale kościoła, i nie jestem do niego najlepiej nastawiony.

– Tak, znam zasadę bumerangu, i czytałem o waszym fanatyzmie religijnym. Ale ja się pytam poważnie. Czy jesteśmy pozostawieni sami sobie i czy różnimy się czymś od zwierząt? Czy mamy duszę? I nie pytam się teraz, czy mam płacić podatek temu czy innemu kościołowi.

– To ciekawe, że nie pytasz się, gdzie był, gdy mordowano ludzi w wojnach światowych. Albo co robił, gdy jedni drugim wciskali cukier, tytoń czy inne używki.

 

Epilog

Europa w pierwszej połowie dwudziestego pierwszego wieku niebezpiecznie balansowała na krawędzi. Internet, technika komputerowa, telefony komórkowe, preparaty DNA i wiele innych wynalazków przeszło tą samą drogą co wszystko przed nimi, i na początku rozwijano je metodą prób i błędów, co czasem oznaczało nawet choroby i zgony u użytkowników. Przez lata człowiek przywykł do nich i dopiero wtedy nauczył się je wykorzystywać, a to znacząco przyspieszyło jego rozwój.

Eksperyment Calhouma dowiódł tylko tego, że natura zna rozwiązanie na wszystko, i jeżeli dana ścieżka rozwoju jest błędna, trzeba z niej całkowicie zrezygnować.

Dążenie do zmniejszanie populacji przez jednostki pokroju Klausa Szwaba na szczęście rozciągnięte zostało na długi czas, i w końcu dokonała się wymiana pokoleniowa. Dziadkowie ustąpili miejsca następcom, a ci wprowadzili coś, o czym nie śniło się poprzednikom.

A może właśnie o to chodziło?

Koniec

Komentarze

Dotarłam do połowy. Taka filozofia, jak ekonomia Mentzena;/

Przez wstęp tracisz energię czytelnika.

Nie poruszyło mnie, ani nie zaciekawiło.

Lożanka bezprenumeratowa

Witam tomaszg !!!!

 

Przeczytałem twój tekst przeważnie z dużą przyjemnością :) Bardzo fajna lektura. Naprawdę mnie wciągnęło. Pytanie tylko czy to jest miejsce na takie coś. Bo tak naprawdę (nie żebym był zawiedziony) Myślałem, że przeczytam opko o wampirach albo jakichś magicznych przygodach. A tu rozprawa filozoficzna. To nie jest fantastyka. No ale nie ma zabronione takie rzeczy zamieszczać. Zresztą tak jak pisze bardzo ciekawa, wartościowa lektura.

 

Pozdrawiam serdecznie!!!

Jestem niepełnosprawny...

Nowa Fantastyka