- Opowiadanie: bruce - Paproch

Paproch

Przymiarka do drubble’a. Zapraszam chętnych Czytelników. 

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Biblioteka:

Finkla

Oceny

Paproch

Kiedy zdołałem uśpić Kubę, byłem tak wykończony, że kojarzyłem tylko mrok i jakąś cząstkę na mojej dłoni, ledwie zauważalną przy lampce. Próbując ją zrzucić, zobaczyłem, jak spadła na pościel synka. Wyszedłem na palcach z pokoju.

Śniłem, że Kuba stał, jego źrenice migotały, a w lewej tkwiła dziwna cząstka z mojej dłoni. Zerwałem się. Syn płakał w sąsiednim pokoju. Był rozpalony i miał silne drgawki. Wezwałem pogotowie. Roztrzęsiony podałem syrop przeciwgorączkowy, co spowodowało zakrztuszenie. Zanim przyjechali sanitariusze, Kuba przestał oddychać.

– Morderco, co mu zrobiłeś?! – Płacząc na cmentarzu, Magda uderzała mnie pięściami. Bolało mniej niż widok białej trumienki.

Byłem zdruzgotany. Mdlejąc zobaczyłem rozwścieczone oczy żony. W lewym miała ową tajemniczą cząstkę. Nazajutrz policja przekazała mi, że zginęła w wypadku.

Nadal nie dochodziło do mnie, że Kuba odszedł. Był zdrowy, bawił się, spał i jadł, a tu raptem nocą gorączka i drgawki. W myślach przerabiałem ciągle czynności: podawanie leku, wzywanie pogotowia, próby reanimacji, śmierć, lodowate ciałko…

Zaczęły przychodzić pisma urzędowe. Wskutek braku rozwodu, byłem jedynym właścicielem domów, działki i samochodów. Kochanek Magdy przebywał obecnie w szpitalu. Po dwóch tygodniach wysłał mi video wiadomość, że odbierze, co mu należne. Nie zrobił na mnie wrażenia. W lewej źrenicy teraz JEMU tkwił ów zagadkowy, dziwaczny paproch.

 

Koniec

Komentarze

… a belki w oku swym nie dostrzegasz, Anonimie? ;)

Dzięki, Silver_advent, miała być kolejną i pogrzebać mnie tu żywcem, ale wykraczała poza obligatoryjne 200 słów. :)

Pecunia non olet

W takim razie przybyłem z odsieczą w komentarzu. Drubble + buffer overflow ;)

W samej rzeczy. :)

Pecunia non olet

Taki paproch to straszna rzecz. 

Drzazga przeznaczenia?

Zastanawiam się, kto rzucił klątwę i co tu jest fantastyką?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Anonim dziękuje za wpisy: Homar i Regulatorzy. 

Pecunia non olet

Cześć!

 

Oj, zły bohater, zły!

 

Próbując ją zrzucić, zobaczyłem, jak spada na pościel synka i wyszedłem na palcach z pokoju.

Coś tu się z czasem pomieszało imho.

Wskutek braku rozwodu, byłem jedynym właścicielem domów, działki i samochodów.

Może raczej w wyniku postępowania spadkowego albo dziedziczenia.

 

Interpunkcja tez miejscami zgrzyta, ale zbyt mało to ogarniam.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Krar85, anonim dziękuje za wpis. 

Pecunia non olet

Dziękuję za komentarze i Wasz czas. heart

Popróbowanie napisania mniejszego objętościowo tekstu wcale nie należało do łatwych.

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Ha! Nie spodziewałem się :) Zaskoczenie :)

Starałam się wydać jak najmniej podobna do siebie. Przynajmniej moimi komentarzami, bo jakość tekstu nadal, niestety, taka sama… blush

Pozdrawiam, Silver_advent. ;)

Pecunia non olet

Jakość przyzwoita, nie rozumiem emotki…

Dzięki serdeczne, Silver_advent, za dobre słowo, ale jeszcze muszę sporo pracować nad warsztatem. 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Drzazgę raczej się wyciąga, a nie zrzuca…

Bardzo ciekawy pomysł, wart rozwinięcia. Tekst wymaga dopracowania stylistycznego, ale to nie problem. Rozwinąłbym go w bardziej obszerną miniaturę, chyba zmieniłbym tytuł i wysłał do jakiegoś e-zinu, bo warto byłoby.

Dawniej w krótkich formach specjalizował się “Szortal”, ale “Szortal” dawno już przestał działać. Ale “Histeria” już ogłosiła nabór do magazynu listopadowego…

Tutaj → https://www.facebook.com/events/974268210100364/

Moim zdaniem, warto tę opowieść przepracować, rozwinąć i wysłać tamże. Wcale niewykluczone, że przyjmą.

Pozdrówka.

RogerRedeye, dziękuję za wizytę i takie słowa otuchy, lecz to na razie mizerne próby napisania rozmaitych form, krótszych czy też dłuższych. O wysyłaniu nawet bym nie pomyślała.blush

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

 

Pecunia non olet

 

bruce,

 

szort, doprawdy przerażający. Masz talent do straszenia:)

 

 

pozdrawiam ciepło – Goch.

 

 

"bądź dobrej myśli, bo po co być złej" Lem

GOCHAW, to przemiłe słowa, serdeczne dzięki, choć jeszcze muszę sporo pracować nad tekstami.

Pozdrawiam ciepło. heart

Pecunia non olet

Jest w tym pewna groza. Zważywszy narrację pierwszoosobową, trochę strach podpaść Autorce. ;-)

Masz tu trochę niezręczności, ale ogólnie mi się podobało.

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo, dziękuję Ci za kolejne odwiedziny i komentarz, łączę pozdrowienia. :)

Pecunia non olet

Sama nie wiem. Trochę za mało mi się to wszystko razem klei. Pomysł na tajemniczą drzazgę sprowadzającą nieszczeście okej, tylko że nie dajesz właściwie żadnych informacji, które pozwalałaby jakoś ten motyw umocować w tekście. Nie wiadomo, ani skąd drzazga się wzięła, ani dlaczego pojawia się na konkretnych osobach, dlaczego sprowadza śmierć. Kochanek żony wprowadzony tak trochę znikąd. Ten szort to bardziej zalążek tekstu niż samodzielny byt ;-)

 

Próbując ją zrzucić, zobaczyłem, jak spadła na pościel synka i wyszedłem na palcach z pokoju. – Coś tu się czasowo nie zgadza. Imiesłów oznacza równoczesność czynności, a tu łączysz go z przeszłością.

 

Zgrzytało mi też nazwanie drzazgi paprochem. Wg SJP paproch to “drobna cząsteczka czegoś nieokreślonego”. https://sjp.pwn.pl/sjp/paproch;2498116.html

It's ok not to.

Hej, Dogsdumpling, dziękuję za komentarz, poprawię, co mogę, ale jak widzę – na razie próba stworzenia krótkiej formy, o narzuconej ilości słów wyszła kiepsko.

Pozdrawiam serdecznie. :)

Pecunia non olet

Chyba właśnie odgrzebałem jakieś stare opowiadanie, ale no cóż. Podobało mi się. Klimat do mnie przemówił. Niby to przebłyski z różnych wydarzeń, ale wszystko układa się w wyśmienitą całość. Chcę więcej takich tekstów.

W mojej głowie to ojciec jakimś sposobem ściągnął nieszczęście na swoją rodzinę, a może nieszczęście miało spotkać jego i nie godząc się na to niechcący przerzucił je na bliskich. Podobało mi się, choć chciałabym wiedzieć więcej. Po zakończeniu lektury miałam wrażenie przeczytania wstępu. Czym był ten paproch? Skąd się pojawił? Zaciekawiłaś mnie i zostawiłaś z pytaniami.

V123, serdecznie witam; rzeczywiście, to coś dawno stworzonego, sama zdumiałam się teraz złotą gwiazdką przy moim tekście. ;) Dziękuję za miłe słowa. :) Czasami eksperymentowałam z takimi krótszymi formami. ;)

 

M.G.Zanadra, dzięki za dobre słowo. ;) Drubble ma swoje prawa i nie mogłam więcej. :) 

 

Pozdrawiam Was serdecznie. :)

Pecunia non olet

Nowa Fantastyka