- Opowiadanie: MordercaBezSerca - Bajka popromienna: Kubuś Puchatek

Bajka popromienna: Kubuś Puchatek

Krótko i dosadnie. Ten sam schemat, co poprzednie: bajka plus dowcip z brodą. Jednak tym razem... nie dla wszystkich strawnie. 

Dla Królika na pewno nie! ;] 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Bajka popromienna: Kubuś Puchatek

 

Nad Stumilowym Lasem zapadał radioaktywny zmierzch. Spalone, martwe kikuty drzew resztkami szponiastych konarów próbowały przykryć maleńką polankę, ukrytą w sercu niegdyś potężnej puszczy. W wykrocie pomiędzy korzeniami, osłonięte przed zimnym wichrem, migotało ognisko. Anemiczne płomyki pełgały po wilgotnych węgielkach, przynosząc więcej dymu niż ciepła.

Puchatek siedział pod drzewem i tępo patrzył w ogień. Starał się o niczym nie myśleć. Bo o czym mógłby myśleć dzisiaj – w pierwszą rocznicę końca świata? Podniósł kość i z trudem odgryzł z niej kawałek mięsa. Łykowate, na wpół surowe włókna trzasnęły sucho. Zaczął przeżuwać. Machinalnie, systematycznie, powoli, wciąż wpatrując się w płomienie.

Królik zerwał namordnik starej maski pegaz. Wciągnął haust powietrza i rozkaszlał się spazmatycznie.

– A ty nie za-za-zakładasz? – zapytał, tym swoim znerwicowanym, lekko piskliwym głosem. – Geiger pokazuje dwieście ponad no-no-normę! Pył i…

Zamilkł pod zimnych wzrokiem dawnego przyjaciela. Puchatek wbijał w niego nieruchome spojrzenie znad na wpół ogryzionej kości.

– Ma-ma-masz rację – wykrztusił w końcu. – To już nie ma zna-zna-znaczenia… 

Puchatek apatycznie zwrócił zmęczone oczy z powrotem ku płomieniom. Światło i ta odrobina ciepła przynosiły ukojenie. Znowu zaczął przeżuwać. Podświadomie, bez udziału woli, bez angażowania umęczonego umysłu, w którym kłębiły się obrazy. Koszmarne obrazy. Obrazy tego, jak wyglądał koniec świata. I tego, co działo się potem…

– A to-to-tobie, to jak się wydaje… – ciszę, przetykaną trzaskaniem płomieni znowu przerwał irytujący głos – …o-o-oni mieliby w ogóle jakąś szansę? No wiesz, taką, taką nawet maciupeńką…  

Puchatek nie słuchał. Nerwowa paplanina przepływała gdzieś obok, jak zimny wicher niosący radioaktywny popiół. Popiół spalonych. Domów, miast… ludzi…

– Ja w ka-ka-każdym razie uważam, że nie. No, bo sam zobacz. No jak? Jak tu miałby żyć, taki na ten przykład Prosiaczek?

Puchatek zamarł. Imię szarpnęło w sercu bolesną zadrę. Bezwiednie zacisnął szczęki i zamknął oczy.

Królik ośmielony tym, że w końcu udało mu się wywołać choć cień reakcji, zaczął trajkotać jak najęty:

–  Skażenie, zniszczenie, nic do je-je-jedzenia…  – wyliczał na palcach – …do tego ten ciągły strach. Bo, to ten strach jest najgorszy, prawda? Niepewność, czy coś… albo ktoś… w najmniej spodziewanym momencie…

Przez chwilę słychać było tylko zawodzenie wichru w konarach.

– Ni-ni-gdy go nie lubiłem – dodał po chwili cichym, matowym głosem, cedząc wolno każde słowo. – Był słaby, lękliwy i miękki. Nigdy nie lubiłem Prosiaczka.  

Puchatek nachylił się do niego i warknął przez zaciśnięte zęby:

– To nie jedz!

 

 

Opowiadanie zainspirowane powieścią „Kubuś Puchatek” autorstwa A.A.Milne

Koniec

Komentarze

Morderco, dziękuję – teraz będę dziwnie patrzeć na te stare bajki, które jeszcze mam w domu, nawet trochę ze strachem. Nigdy tak nie myślałem o tych niewinnych bohaterach. Jednak dawno nie parsknąłem śmiechem przy czytaniu jakiegoś opowiadania, i to szczerym śmiechem, który później starł się z poczuciem winy.

Co prawda brutalny los spotkał ich dawnego przyjaciela, ale do czego bylibyśmy zdolni w takich czasach i sytuacjach? Wydaje się to nawet prawdziwe. Bardzo ciekawy pomysł, gratuluję!

Napisane dobrze, jak każde Twoje opowiadanie. Czytało się płynnie, masz ładne opisy i dobrze kreujesz klimat.

To jest najkrótsze, ale dla mnie najlepsze, zgłoszę do klika ;)

Pozdrawiam!

 

P.S

Przeczytałem je wczoraj na Twoim blogu i nie mogłem się doczekać, aż opublikujesz tutaj ;)

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Mi natomiast Czerwony Kapturek bardziej przypadł do gustu ;) 

Historyjka stworzona obrazowo i wydaje mi się, że najmocniejszą stroną Twojej twórczości są opisy, które wychodzą naprawdę nieźle i silnie oddziałują na wyobraźnię. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałem o Leningradzie w latach 1941-1944, kiedy to miasto doświadczało nieszczęścia tak naprawdę niewiele odbiegającego od opisanego w tekście i działy się podobne rzeczy. 

 Zgłaszam wniosek, aby kolejna bajka z Popromiennej Serii odbywała się w świecie z Opowieści wigilijnej ;D

Zgodzę się z Amonem, że Twoje teksty mają dobry klimat, zbudowany bardzo dobrymi opisami.

Jednak tutaj trochę pomarudzę. Na puentę.

To drugie opowiadanie, w którym użyłeś – oprócz bajki – puenty ze starego dowcipu. O ile w przypadku Kapturka wyszło to fajnie, o tyle tutaj już nie do końca. Postaram się wyjaśnić dlaczego.

W tamtym tekście nie poszedłeś dosłownie w żart, stworzyłeś scenę, która może się skończyć zaskakująco, ponieważ wcześniejszy tekst nie sugeruje tego, co się stanie na końcu. Tam końcówka bawi, ponieważ po przeczytaniu miałem takie “Aha, to ten kawał wykorzystał, fajnie”.

Tutaj w zasadzie nie zbudowałeś czegoś zaskakującego, a po prostu rozwinąłeś żart, dodałeś mu klimatu, otoczki, jednocześnie dając mi do zrozumienia jak to się skończy już w momencie, kiedy Puchatek zaczyna ogryzać kość. Wtedy tylko podejrzewałem, ale kawałek dalej znów wracasz do tego przeżuwania i kości, więc uznałem, że to właśnie ta czynnośc i ten rekwizyt są u Ciebie strzelbą Czechowa. I tak właśnie się okazało. Tym razem na końcu nie było tego “aha… fajnie”, tylko “aha, wiedziałem, że tak to się skończy”, więc poczułem się z jednej strony kontent, bo rozgryzłem Cię od razu, a z drugiej strony nieco się rozczarowałem, bo miałem cichą nadzieję, że się mylę.

Ale ogólnie, to tak jak poprzednie Twoje teksty, napisane jest bardzo porządnie i ciekawie. Szkoda tylko tej puenty, która nie zaskoczyła.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Danielu – oto JA, niszczyciel beztroski, psuciciel dziecięcych wspomnień :D 

 

To jest najkrótsze, ale dla mnie najlepsze,

Dzięki. Tu rzeczywiście chciałem iść po brzytwie. Opisówek tylko tyle, ile absolutnie niezbędne. 

A, że wyszło z tego prawie-drabble, no cóż :]

 

AmonRa – to nie byliśmy daleko ze skojarzeniami ;]. Na pomysł wpadłem przy lekturze opisu odwrotu Napoleona spod Moskwy w 1812. Taktyka spalonej ziemi, chłód i brak żywności. Zostało tylko pozszywać dowcip, bajkę i okoliczności. 

Opowieść Wigilijna? Nooo… jest potencjał :D. Zobaczymy, pomyślimy … 

 

Outta – dzięki za szczerość! Przyjmuję na klatę. Tak, przyznaję, że poszedłem na łatwiznę i to bardziej niż zwykle ;]. Trzeba będzie się wreszcie zabrać do roboty na poważnie i wymyśleć coś oryginalnego. W końcu, to nie takie trudne, nie ;] ? 

 

pozdrawiam 

  1.  

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, to moje pierwsza Twoją bajka, no i co tu dużo mówić – przewróciłeś do góry nogami moje wyobrażenie o szczerej przyjaźni mieszkańców Stumilowego Lasu. ;D  

 

… o-o-oni mie­li­by w ogóle jakąś szan­sę? ―>  Zbędna spacja po wielokropku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, poprawiam :] 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Bardzo proszę. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dobrze się czyta. Od początku w tekście jest świetny, niepokojący klimat, kontrastujący z oryginałem, co wyszło świetnie. Ładnie budujesz opisy, dialogi też dobrze wyszły, chociaż właściwie nie wiem, czy można mówić o dialogach, kiedy odzywa się prawie tylko Królik. W każdym razie, widać jego zdenerwowanie i strach. 

Muszę przyznać, że nie przepadam za oryginalnym ,,Kubusiem Puchatkiem” i Twoja wersja zdecydowanie bardziej mi się podoba XD 

Biedny Puchatek, aż mi się go żal zrobiło ;) Szorcik fajny, choć tym razem puenta nie zaskoczyła.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Spodziewałem się, ale i tak uśmiechnęło :)

Będzie pasować do Biblioteki.

Jak wyżej, mimo przewidywalności, historia ciekawa i ciekawie opowiedziana. Spodziewałem się także, że królik źle skończy, cóż, pewnie jeszcze wszystko przed nim ;)

Che mi sento di morir

Doklikuję :) Za interesujący pomysł, plastyczne opisy i niezły klimat. I koniec przyjaźni mieszkańców Stumilowego lasu. Dobry szort :)

Oluta dzięki!

Ładnie budujesz opisy, dialogi też dobrze wyszły,

Miód na moje serce :D! Najwięcej się nakombinowałem, jak to zrobić, żeby Puchatek wyszedł mrocznie bez żadnej kwestii dialogowej. 

 

Irka_Luz, cobold, BasementKey

Dzięki za doczytanie do końca, pomimo spalonej puenty. Następnym razem będę musiał Wam to jakoś wynagrodzić :D.

 

katia72

Dzięki za polecenie. Daję mi to niezłego kopa motywacyjnego ;]

 

A tak zupełnie na marginesie, to naprawdę nie spodziewałem się, że aż trzy z moich opowiadań uznane zostaną za warte umieszczenia w Bibliotece. Pozostaje mi tylko zabrać się do pracy i spróbować napisać coś równie dobrego, ale na nieco ambitniejszej kanwie. 

 

pozdrawiam

M

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, idziesz jak burza! 

Super klimatyczne są Twoje opowiadania, pięknie (o ile można w tym kontekście tak mówić) budujesz atmosferę swoimi opisami. Jest mi łatwo wyobrazić sobie mieszkańców Stumilowego Lasu w postapokaliptycznym świecie. Puchatek to urodzony morderca, najsilniejszy ze wszystkich leśnych zwierząt. Nie wiadomo, czy Prosiaczek umarł sam, czy pomogła mu pazurzasta łapa i silne szczęki Puchatka. W końcu zeżre i Królika a potem uda się w dalszą drogę w poszukiwaniu reszty, jestem tego pewien! I nie będzie miał żadnych, pieprzonych wyrzutów sumienia ;)

 

Pozdrowienia!

K.

www.popetersburgu.pl

Morderco, idziesz jak burza! 

Krzysztofie, przyznam szczerze, że jestem naprawdę zaskoczony takim obrotem sprawy ;]. Nigdy bym nie pomyślał, że akurat ten tekst spotka się z uznaniem Szanownych i trafi do biblioteki. Wychodzi na to, że czytelnikom podobają się teksty, przy których autor sam miał trochę radochy przy pisaniu. Gdy wrzucałem moje bajki do poczekalni, byłem przekonany, że to D.R.W. 4L spotka się z największą przychylnością, z uwagi na poważny temat i przesłanie. Tam naprawdę włożyłem sporo pracy. Przemyślałem tekst pod względem logicznym i fabularnym.

A tutaj? Po prostu ubarwiłem stary dowcip i sprzedałem pod płaszczykiem historyjki post-apo. 

Czasami tak bywa, że jak się człowiek przestanie starać, to mu zaczyna wychodzić :]. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Bez Serca Prosiaczka Morderca ;-) Kupiony, zatopiony dzięki przemawiającym do wyobraźni opisom. 

Możesz mnie dopisać do listy osób, którym najbardziej spodobał się ten niewymagający tekst, co nie znaczy, że reszta zła. 

Uwielbiam takie kontrasty :)

Do tego naprawdę ciekawe, wywołujące smutek opisy i świetna, choć odrobinę przewidywalna (spodziewałem się motywu kanibalizmu) puenta.

Bardzo mi się podobał ten szorciak.

Bardzo fajny szort. Szkoda, że nie jest dłuższy. Sama kiedyś napisałam tekst inspirowany bohaterami z bajek, ale moje opowiadanie było bardziej nudne. A co do końcówki, to zdziwiłam się, prawdopodobnie dlatego że nie przeczytałam opisu.

Koncept na szort i wykonanie pierwsza klasa. Co zawodzi? Mało oryginalna końcówka, kawał z taką brodą, że przyszli Asterix i Obeliks i pytają, czy to ten druid, którego szukają [Ha ha, ale sam teraz walnąłem suchara…]. Ale sugerując się wstępem autorskim, to się pewnie takiej opinii spodziewałeś ;)

Jednak nawet pomimo łyżeczki dziegciu na koniec, całość wspominam słodko, głównie przez klimat opisów jak i samą rozmowę Królika i Puchatka :)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Trochę się spodziewałam, jak to się skończy, ale i tak parsknęłam śmiechem na koniec. Nie powinnam, przepraszam. ;) To nie powinien być taki tekst, ale jednak wywołał u mnie nieco niepokojące rozbawienie. Fajnie napisane, zgrabnie, rzeczywiście z humorem. Warto było poświęcić chwilę na przeczytanie.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Witaj.

Szok goni szok. Świetna sprawa, magiczna sielanka kultowej bajki całkowicie odarta z sielankowości. Puchatek ogryzający kości – WOW! – w końcu to przecież drapieżnik! :)

Jestem pod sporym wrażeniem. 

Gratuluję pomysłu i specyficznego mroku, który dla mnie jest największym atutem.

Pozdrawiam. 

 

Pecunia non olet

Cześć King Bruce Lee Karate Mistrz! :D

 

Dzięki za odwiedziny. Cieszę się, że w miłośnictwie czarnego humoru nie jestem tu osamotniony :D. 

 

pozdrawiam 

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

MordercaBezSerca Dzięki za odwiedziny. Cieszę się, że w miłośnictwie czarnego humoru nie jestem tu osamotniony :D.

O, czarny humor to dla mnie najwspanialsza sprawa. Właśnie podczas rozmowy o audycji i wspomnieniu “bombonierki” przypomniałam sobie teraz genialny skecz Latającego Cyrku tak właśnie zatytułowany. :)

Pecunia non olet

przypomniałam sobie teraz genialny skecz Latającego Cyrku tak właśnie zatytułowany

Czyżby o “Wytwórnię czekoladek Whizoo” chodziło? Rams bladder, Spring surprise, Crunchy frog i te sprawy? :)

Known some call is air am

O, tak. Słynny skecz z bombonierką w roli głównej. :))

Pecunia non olet

Cześć, Morderco!

Widziałam, że napisałeś kilka bajek. Ta jest pierwszą z nich, którą przeczytałam. Dlatego nie spodziewałam się takiego zakończenia. :P Chyba jako jedyna. :D Niemal cały tekst pochłonęłam z powagą na twarzy, aż dotarłam do ostatniego zdania i śmiechłam. ;) Fajna baja!

PS A za tego Bohuna na awatarze niech Ci się darzy! :D

Cześć Utrapienico!

 

Fajnie, że siadło na gustach :D. Generalnie moje Bajki to krótkie warsztatówki, które niewiele fabularnie mają ze sobą wspólnego, więc kolejne mogą Cię rozczarować. Napisałem je po to, by podszlifować na krótkich formach elementy rzemiosła – opis, narracje, budowanie napięcia, dialog itd. Wrzucając je do poczekalni nie myślałem, że w ogóle dostaną się do biblioteki. To są bardzo proste fabułki, które nie niosą zbyt wyszukanego przesłania :P. 

 

A Bohun to mój ulubiony bohater sienkiewiczowski – nie tak cukierkowy i lalusiowaty jaki inni, a do tego ma super czapkę XD. 

 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Morderco, ja akurat lubię baje, więc nie zakładaj, że mnie rozczarują. :P

Bohun to nie tylko czapkę ma fajną. XD Ogólnie jest cały fajny… ;) “Ogniem i Mieczem” oglądam tylko ze względu na niego, bo osobiście ze wszystkich części Trylogii najbardziej podoba mi się “Pan Wołodyjowski” (zarówno film, jak i książka). Ale muszę przyznać, że Bohun także jest moją ulubioną postacią. :D

Eeee, znałam ten dowcip – w wersji z politykami na wyspie bezludnej.

Babska logika rządzi!

Fajne, podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Tak perfidne, że rozśmieszyło :) Gratulacje

Nowa Fantastyka