- Opowiadanie: hamburgerek_aga - Killing them softly

Killing them softly

Krótka historyjka z muzyką w tle.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Killing them softly

Studzianki na Podlasiu, moja samotnia. Wioska jakich wiele w Polsce, ale ta jest jedyna w swoim rodzaju. Tylko tutaj mój Fortepian wydaje te dźwięki, te piękne dźwięki, dokładnie takie, jak trzeba. Tu się rozumiemy w naszej małej chatce, tu wszystko jest na swoim miejscu, nikt niczego ode mnie nie chce.

Kupiłem dom lata temu za grosze od jakiegoś gówniarza, któremu spieszno było do wielkiego miasta. I krzyżyk na drogę! Ja już w mieście nie miałem czego szukać, nie chcieli mnie tam, polowali na mnie. Musiałem użerać się z egzorcystami, z miejskimi legendami, z zafascynowanymi gówniarami, które ciągle chciały robić mi zdjęcia. Tutaj czasem zdarzy się, że jakaś baba z drugą pogadają o mnie po niedzielnej mszy, ale niech sobie gadają. Traktują mnie we wsi jak nieszkodliwego wariata, dzieciaki omijają moje podwórko szerokim łukiem, dorośli straszą mną na dobranoc. Ot, samotny staruszek. Niech gadają.

Podlasie dało mi ochronę przed tymi sodomitami z wielkich miast, mnie i mojemu Fortepianowi. Gramy sobie we dwoje już od lat, powoli i z gracją starzejemy się. Mój Fortepian jest mądry. Mamy takie specjalne połączenie, wyjątkową więź. On umie parę sztuczek, a ja umiem je na nim wystukać, piękną melodią, która wysyła wybranych na tamten świat. O kilku gałganów mniej.

Ostatnio była to głupia pani wójt, próbująca zakłócić nam spokój. Wciskała przez drzwi łgarstwa, sączyła jad. Że niby śmieci źle wyrzucam. Brednie. Spojrzałem tylko na przyjaciela, a on milczał, ale wszystko rozumiał. Baba wracała za dużo razy, dobijała się do drzwi, denerwowała nas, zakłócała spokój. Pewnego dnia po jej wizycie usiadłem z westchnieniem do klawiatury, zagrałem kilka smutnych nut, a kobietę przejechał tir. Usłyszałem wrzask przechodnia, zobaczyłem czerwoną smugę na jezdni. Poczułem ulgę.

Potem było parę miesięcy spokoju. Minęło piękne lato, turystów mało, cudowna zaraza podarowała mi wiele dobrych dni. Okazjonalnie, dla kaprysu grałem na Fortepianie, a potem z przyjemnością oglądałem orszaki pogrzebowe, idące moją ulicą. Poezją dla moich uszu były stare, polskie Lamenty wyśpiewywane drżącym głosem babuleniek w chustach. Od zawsze byłem tradycjonalistą.

Aż nagle, pod koniec września, pojawili się oni. Banda idiotów, wyśpiewywała durne piosenki wieczorami tuż pod moim nosem. Dym z ogniska wpadał mi do domu, śmierdziało tanią kiełbasą. Zero kultury, zero ogłady, zero szacunku. Nie mogłem pojąć, jak można być tak bezczelnym, tak prostackim! Ich losy się ważyły, ale oni nic nie rozumieli. Nie chciałem się ich pozbywać tak od razu, poza tym to problem z tak dużą grupą, ja grałem melodyjki tylko na jednego człowieka… Więc gdyby tylko pomyśleli o czymś innym niż czubki własnych nosów, uciszyliby się trochę, pozwoliłbym im odejść. Ale oni przeciągali strunę. Fortepian milczał znacząco, gdy przez okno słyszeliśmy ich pseudointeligencki bełkot i kiepskie żarty. Oni mieli siebie za p i s a r z y. To było spotkanie l i t e r a c k i e. Usłyszałem to pewnego poranka, siedząc na zewnątrz z papierosem, gdy przechodzili obok domu. Gdy tylko dotarło do mnie znaczenie tych słów, pomyślałem, że być może dostałem udaru – takie gorąco uderzyło mi w czoło, że aż zakręciło się w głowie. Ale to nie był udar. To było wkurwienie.

Wstałem gwałtownie i nie gasząc papierosa poleciałem do Fortepianu, rozrzuciłem kartki, aż część z nich zsunęła się na podłogę. Przeklinając i oddychając szybko poczułem napływ niezwykle silnego natchnienia, bo w głowie zaczęły się formować całkiem nowe nuty. Nuty na grupę. Wziąłem głęboki wdech i zasiadłem do pracy.

Koniec

Komentarze

Nie wiem co o tym myśleć. Szalony staruszek zabijający muzyką ludzi, którzy mu przeszkadzają. Ciekawa koncepcja, dobre wykonanie. Tylko zastanawiam się, co chciałaś tym opowiadaniem przekazać?

Wyjaśnisz? :)

Known some call is air am

Outta Sewer, dobre pytanie ;) Nigdy nie wiadomo do końca, jaka jest prawdziwa przyczyna wielu niespodziewanych zgonów.. ;) Ale to po prostu historia, która wpadła mi do głowy. Dla przyjemności czytania i małego dreszczyku na plecach (mam nadzieję).

A, to spoko :) Literatura do uprzyjemniania czasu – sam taką pisuję ;)

Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby staruszek napisał cały koncert fortepianowy… pandemia? :O :P

Known some call is air am

Cześć!

Prosta historyjka, a całkiem zastanawiająca. I szybko się ją czyta, bez zgrzytów czy potknięć. Intryguje mnie co chciałaś przez ta historię wyrazić? Wszak mamy tu bliżej nieokreślonego jegomościa o wręcz zabójczych zdolnościach, który dla własnego kaprysu włada życiem i śmiercią. Trochę jakby pan życia i śmierci zstąpił na ziemię by skupić się na tych mocna przyziemnych aspektach egzystencji.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Czy tylko mi przyszły tu skojarzenia do “Death Note”? Co do samego tekstu to zgadzam się z przedmówcami, że został dobrze napisany i łatwo się go czyta. Pozdrawiam! :)

krar85 – jak pisałam wyżej w komentarzu: “Nigdy nie wiadomo do końca, jaka jest prawdziwa przyczyna wielu niespodziewanych zgonów.. ;) Ale to po prostu historia, która wpadła mi do głowy. Dla przyjemności czytania i małego dreszczyku na plecach (mam nadzieję). ” :)

 

Outta Sewer – SPOILER ALERT !!! :D 

 

Ocmel – dzięki za miłe słowa! Death Note nie znam, więc skojarzenie przypadkowe;)

To było bardzo luźne skojarzenie i jak najbardziej pozytywne :) 

Jaki tam Spoiler ;)

@ocmel – mnie się nie skojarzył, bo tam jednak jest notesik i Ryuk żrący jabłka. No i jest dośc mroczny klimat, którego tutaj nie ma. Ale jednak rozumiem skąd skojarzenie :)

Known some call is air am

Nieźle się to czyta :)

A w dwóch miejscach nawet śmiechłem ;)

Przyjemnie się czytało :) 

Ciekawa wizja. Na początku trochę przeszkadzały mi słowa w stylu “gówniarz” “idioci” czy “durne”, miałam wrażenie, że psują klimat, ale póżniej się do nich przyzwyczaiłam i nawet zaczęły pasować do całości. Fajne zakończenie. Uśmiechnęło :) Chociaż, jak się zastanowić, to trochę straszne…

Pozdrawiam :)

Silvan, Oluta, dzięki :)

Cześć, hamburgerek_ago. :-)

Melduje się piątkowa dyżurna.

Co my tu mamy? „Killing Me Softly With His Song” w wersji grupen i muzyka (ciekawe jaka) i kim jest On/Ona/Oni/To.

 

Dobrze, przeczytane. 

Pomysł jest, ale został uśmiercony i nie, nie przez konkurencyjną muzykę, lecz:

a/ streszczenie – bohater jest bezbarwny, jako czytelnik nie rozumiem go – uśmiercanie z błahych powodów. Co go tak wkurza? Jasne piszesz, lecz z pozycji narracji pierwszoosobowej i wygląda mi to na relację zwykłych obiegowych poglądów, a nie żaden mroczny dziwny umysł. W gruncie rzeczy jest takim samym „dupkiem” jak Ci, co go wnerwiali.

b/ muzyka nie jest po prostu muzyką (jest różna, a tu jaka?); związek fortepianu z pianistą jest silny, lecz tu jest zero o tym, poza frazami o silnej, niespotykanej, wyjątkowa relacji. 

c/  tytuł z lekka mylący. W piosence jest opowieść.

d/ a z kim tu tak walczył nasz bohater i o co?

 

Zatrzymania:

,ja umiem na nim wystukać, piękną melodią

Pięknych melodii raczej nie wystukuje się na fortepianie, choć można motyw, refren, kilkanaście dźwięków. W tym miejscu może trochę się czepiam, ale związku bohatera z muzyką w tekście nie ma, prócz gładkich słówek o silnej więzi.

 

Trochę pracy przed Tobą, tak myślę, bądź zbyt pośpiesznie przesłane. Spróbuj opowiadać, tworzyć sytuacje, niech nawet będą z silnym monologiem wewnętrznym. Odwołujesz się do utartych kalek, poglądów, czasem nawet przegiętych stereotypów (babuleńki w chustach), ktore nawet mogę podzielać jako czytelnik, ale co z tego? Nic. Nie dałaś mi jako czytelnikowi poznać bohatera, fortepianu i tajemniczej relacji ich łączącej.

A może zbudowałabyś bohaterkę prześmiewającą rzeczywistość, ironizującą, coś czuję, że mogłaby Ci wyjść i po cholerę wysłałaś bohatera na Podlasie, jeśli i tak miejsce mogłoby być gdziekolwiek, ponieważ nie ma nic na jego temat w opku.  Szkoda, bo pomysł naprawdę ciekawy, acz arcytrudny. 

 

pozdrawiam srd :-)

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Cześć:-)

 

Ja już w mieście nie miałem czego szukać, nie chcieli mnie tam, polowali na mnie. Musiałem użerać się z egzorcystami, z miejskimi legendami, z zafascynowanymi gówniarami, które ciągle chciały robić mi zdjęcia. Tutaj czasem zdarzy się, że jakaś baba z drugą pogadają o mnie po niedzielnej mszy, ale niech sobie gadają. Traktują mnie we wsi jak nieszkodliwego wariata, dzieciaki omijają moje podwórko szerokim łukiem, dorośli straszą mną na dobranoc.

powtórzenia

 

Okazjonalnie, dla kaprysu grałem na Fortepianie, a potem z przyjemnością oglądałem orszaki pogrzebowe, idące moją ulicą. Poezją dla moich uszu były stare, polskie Lamenty wyśpiewywane drżącym głosem babuleniek w chustach.

i znowu:-)

 

Pomysł ciekawy, wart rozwinięcia na niezły horror. Niestety w tak krótkiej formie nie robi wrażenia, niestety. Zwłaszcza, że już na samym początku ujawniasz co dzieje się, gdy wybrzmiewa muzyka. Nie budujesz napięcia, pozbawiasz historię dreszczyku emocji, a szkoda. 

 

pozdrawiam

Powtórzę za przedpiścami: ciekawy pomysł. Podobał mi się też konsekwentny sposób narracji, bohater wydaje się nie lubić ludzi, jest przepełniony goryczą i nienawiścią. Namawiam Cię do rozbudowania tej historii, zwłaszcza sceny z wójtową i pisarzami, może do przemyślenia, co z końcowym twistem. Zastanawiałam się też, kim jest bohater, chętnie przeczytałabym o nim więcej i dowiedziała się, w jaki sposób zyskał umiejętność tworzenia zabójczej muzyki.

Asylum – dzięki za bardzo sensowne uwagi! Jest to jedno z opowiadań, na którym pracowałam dosyć długo, jeszcze z pomocą innych osób, ale… Czytelnik nasz pan;) Fakt, mam tendencję do utartych schematów i tendencję do skracania. Podlasie = miejsce urokliwe, acz zadupie. Idealne dla morderców z zacięciem artystycznym. Bohaterka nieco ironizująca pojawiła się w moim opku “Koniec Pokolenia Ikea”. Zapraszam, może się bardziej spodoba :) Będę pracować i myśleć o tym co napisałaś, dzięki jeszcze raz. 

 

Olciatka – dzięki za uwagi! Skaranie boskie z tymi powtórzeniami. Myślałam, że wywaliłam wszystko co się dało a tu takie niespodzianki :(

 

ANDO – dziękuję za komentarz :) Tekst mi się okropnie przejadł, pracowałam nad nim nieproporcjonalnie długo. Boję się, że po poprawkach będzie gorzej :D Ale fakt, mam tendencję do skrótowości, będę nad tym pracować. Dzięki :)

dzięki za bardzo sensowne uwagi!

A ja dziękuję za odpowiedź. :-)

Jest to jedno z opowiadań, na którym pracowałam dosyć długo, jeszcze z pomocą innych osób

Może dlatego?

mam tendencję do utartych schematów i tendencję do skracania.

Tu, zabolało mnie nawet nie samo użycie schematu i skracanie, lecz brak pokazania morderczego umysłu w działaniu albo sytuacji. Podałaś schemat na tacy i wtedy, moim zdaniem nie działa. Zabolało, ponieważ pomysł zaiste szatański, zabijać pięknem/sztuką, ale trudny z uwagi na osobowość bohatera.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Niezły pomysł na porządny horror, a powstał jedynie szorcik, ledwie muskający temat. Szkoda.

 

Gramy sobie we dwoje już od lat… –> Fortepian jest rodzaju męskiego, więc: Gramy sobie we dwóch już od lat

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Tylko tutaj mój Fortepian wydaje te dźwięki, te piękne dźwięki, dokładnie takie, jak trzeba.

Natychmiast przypomniała mi się wizyta w Kurozwękach. W sali balowej stał fortepian i akurat trafiłem na moment, kiedy w pałacu gościł pewien muzyk, który przyjeżdżał tam robić nagrania, bo jak twierdził w tej sali była niesamowita akustyka. 

A muzyka cudownie rozlewała się na cały ogród.

To było bajkowe.

 

A teraz co do tekstu. Uratuj tych pisarzy. :-)

 

P.S.

Bardzo zgrabnie napisane.

Reguletorzy, dzieki za odwiedziny. Od początku chciałam w tym przypadku zrobić szorta i “ledwo musnąć temat”. Szkoda, że się nie podobało.

 

ManeTekelFares, dzieki za odwiedziny i za miłe słowa:)

Szkoda, że się nie podobało.

Hamburgerku_ago, nie powiedziałam, że szorcik się nie spodobał, żałuję jedynie, że pomysł nie został wykorzystany należycie i w pełni.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zgadzam się z przedpiścami – pomysł na morderczy fortepian jest bardzo fajny i ma potencjał. Nuty na grupę to jedna ścieżka. A co, gdyby do gry usiadł ktoś inny? Co się wtedy zadzieje?

Albo losy narratora. Kiedyś ludzie się kapną, że każdy, kto podpadnie gościowi marnie kończy. Widły i pochodnie?

Babska logika rządzi!

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka